Theme
Czary
in work
Przygody Tomka Sawyera
↓ Expand fragment ↓A jak się usuwa brodawki zdechłym kotem?
— To jest tak: bierzesz kota i idziesz z...
↑ Hide fragment ↑A jak się usuwa brodawki zdechłym kotem?
— To jest tak: bierzesz kota i idziesz z nim na cmentarz nocą w dniu, kiedy pochowano jakiegoś bezbożnika. O północy przyjdzie diabeł albo nawet dwa i trzy, ale widzieć ich nie można, najwyżej usłyszy się coś jakby wiatr, a czasem nawet ich rozmowę. A kiedy zabierają duszę tego nieboszczyka, trzeba rzucić za nimi kotem i powiedzieć:
Tak jak diabeł znika z trupem,Tak jak kot ucieka z łupem,Niech brodawki mi znikają,Czystą skórę zostawiają!Ten sposób usuwa każdą brodawkę.
— To może być niezłe. Próbowałeś już tego, Huck?
— Nie, ale mama Hopkins mi opowiadała.
— W takim razie to musi być prawda, bo wszyscy mówią, że ona jest czarownicą.
— Mówią? Ja wiem, że nią jest! Rzuciła przecież czary na mojego ojca. Sam to mówi. Idzie raz ojciec drogą i widzi, że ona chce na niego rzucić urok, chwycił więc kamień i gdyby się nie schyliła, trafiłby ją porządnie. I co na to powiesz, że tej samej nocy spadł z szopy, na której spał pijany, i złamał sobie rękę?
— Rany! To straszne. A skąd twój ojciec wiedział, że ona chce na niego rzucić czary?
— Mój Boże, ojciec świetnie zna się na tym. Mówi, że gdy ona wlepi tak w kogoś oczy, to czaruje. Zwłaszcza jeżeli coś przy tym mruczy pod nosem. Bo wtedy odmawia Ojcze nasz na wspak.
↓ Expand fragment ↓Podszedł do spróchniałego pnia i zaczął kopać pod nim scyzorykiem. Wkrótce natrafił na drzewo, które...
↑ Hide fragment ↑Podszedł do spróchniałego pnia i zaczął kopać pod nim scyzorykiem. Wkrótce natrafił na drzewo, które wydało głuchy odgłos. Włożył rękę do dołka i z powagą wygłosił zaklęcie:
„To, czego tutaj nie ma, przybądź na zawołanie!A co tu było dotąd, niech dalej pozostanie!”Potem rozgarnął ręką ziemię i odsłonił sosnową deszczułkę. Wyciągnął ją i odkrył maleńką, zgrabną skrytkę z sosnowych deseczek. Leżała tam szklana kulka do gry. Zdziwienie Tomka nie miało granic. Zbity z tropu, podrapał się w głowę i powiedział:
— Coś tu nie gra!
Odrzucił kulkę ze złością i zamyślił się głęboko. Nie ulegało bowiem wątpliwości, że tym razem zawiodły czary, które on i jego koledzy uważali za niezawodne. Według magicznego przepisu, gdy zakopie się szklaną kulkę i wymówi przy tym specjalne zaklęcie, a po dwóch tygodniach odkopie to miejsce i wypowie słowa, które przed chwilą powiedział, wówczas znajdzie się tam wszystkie kulki, jakie się kiedykolwiek zgubiło, choćby były przedtem rozrzucone po całym świecie. Ale tutaj nic z tego nie wyszło. Wiara Tomka została zachwiana w posadach. Tyle razy słyszał, że się udawało, lecz nigdy nie słyszał, żeby zawiodło. Zapomniał, że sam już kilkakrotnie próbował tej metody, jednak nigdy nie mógł potem odnaleźć miejsca, w którym zakopał kulkę. Po dłuższym namyśle doszedł do wniosku, że jakaś czarownica musiała mu przeszkodzić i wszystko popsuła. Postanowił to sprawdzić. Zaczął więc szukać dokoła, aż znalazł w piasku małe lejkowate zagłębienie. Położył się, przytknął usta do zagłębienia i zawołał:
Leśny chrząszczu, powiedz mi to, co chciałbym wiedzieć!Leśny chrząszczu, powiedz mi to, co chciałbym wiedzieć!Piasek zaczął się poruszać i ukazał się mały czarny chrząszcz, ale przestraszony zaraz się schował.
— Nic nie mówi. A więc to robota czarownicy. Od razu się domyśliłem!
Ponieważ wiedział, że z czarownicami lepiej nie zaczynać, dał spokój skrytce. Przyszło mu jednak na myśl, że mógłby przynajmniej zatrzymać dla siebie kulkę, którą przed chwilą wyrzucił; rozpoczął więc cierpliwe poszukiwania. Ale nie mógł jej znaleźć. Wrócił do skrytki, stanął dokładnie tak samo jak wtedy, gdy rzucał kulkę, wyjął z kieszeni drugą i rzucając ją w tym samym kierunku, powiedział:
— Szukaj, bracie, brata.
Uważał dokładnie, gdzie upadła, poszedł tam i szukał. Musiała jednak upaść za blisko lub za daleko. Powtórzył próbę jeszcze kilka razy, aż wreszcie się udało. Obie kulki leżały prawie obok siebie.