— Na pewno to was Błędnice wodzą, do domu dostępu nie dają! Możeście im co zabrali? Możeście im drogę przeszli?
— A bo ja wiem? — wzruszyła ramionami Agnieszka.
— Straszno wam pewnie i ponuro? — dopytywała dalej gosposia.
— Nie! — powiedział Antek. — Jakbym był sam, tobym na pewno miał stracha. Siadłbym i ryczał. Ale z nią to nie.
— Prawda — dodała Agnieszka. — Razem to nam niestraszno. A nawet ciekawie… Tylko że co tam w domu…
— O rodziców, o dom nie trapcie się, bo dla tych, co je Błędnice wodzą, czas zwykły się zamyka, zegary stają. To tak jakby w las się zagłębił, wielkie koło zatoczył i w to samo miejsce na drogę wyszedł!
— Czas się zamyka? Zatrzymuje? Przecież to jest niemożliwe!
— Nie tak, że całkiem się wstrzyma! Tylko gadali, że inny jakiś się staje. O tym to nawet w telewizorach mówią. Ale kto by tam wyrozumiał wszystkie tajemnice świata i zaświata! U nas, pod Biłgorajem, jeden taki był, co go Błędnice powiodły! Dzieckiem poszedł, a nim wrócił, siwa broda mu urosła!