Theme
Przywódca
in work
Pamiątki Soplicy
↓ Expand fragment ↓Pan Kazimirz Pułaski kazał otrąbić capstrzyk, po którym już nikomu nie było wolno wyjść z...
↑ Hide fragment ↑Pan Kazimirz Pułaski kazał otrąbić capstrzyk, po którym już nikomu nie było wolno wyjść z obozu, i sam poszedł do swojego namiotu z panem Góreckim, co jako oboźny był od niego nieodstępny. Zabierał się do wczasu, aż ksiądz Marek brewiarz swój przy ognisku obozowym odprawiwszy, poszedł do namiotu naszego wodza, a zastawszy już go leżącego: „Przepraszam pana starosty dobrodzieja, że tak późno przychodzę mu dokuczać, ale go mam o wielką łaskę prosić”. — „Mów, księże; co mamy i co mojem, jest na twoje rozkazy”. — „Proszę mnie pozwolić wyjść z obozu”. — „A dokąd myślisz się udać?” — „Zaraz trzeba mnie być w obozie moskiewskim”. — „W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego, a ty tam po co, mój księże, jaki interes?” — „Wielki interes, panie starosto, bo Pan Bóg mnie tam iść kazał; ale ani z klasztoru bez woli przeora, ani z obozu bez woli wodza wychodzić nie pozwala. Pan Bóg dopiero mnie objawił, że we wczorajszej potyczce jeden ich pułkownik śmiertelną ranę odebrał i przededniem skończy. On z naszej wiary, a chociaż między nimi się rozpaskudził: Bóg łaskawy pozwolił mu pragnąć księdza. Trzeba mi go na śmierć dysponować”. — „Mój księże, ty lepiej znasz swoją rzecz niż ja, ale pozwól sobie tylko powiedzieć, że blisko trzech mil do obozu; jeśli ma przededniem umrzeć, byś i jak leciał, w porę nie trafisz, trupowi nie pomożesz, a wpadniesz w ręce, co ciebie umęczą. Czart porwij Moskala, a wolisz się wyspać”. — „A nie godzi się tak mówić, panie starosto. Pan Jezus dał się umęczyć za tych łotrów jak i za nas. A że czasu mało, to pokój dobry. Kiedy Bóg każe mnie iść ze sobą, poradzi, bym w porę trafił; a ja dla tego jutro będę miał mszę świętą w naszym obozie”. — „Ale czy tylko powrócisz”. — „Na którą godzinę pan każesz wyjść ze mszą świętą, wyjdę. A kiedym to ja panu był nieposłuszny?” — „Kiedy tak, każę ci na ósmą z rana powrót twój mnie zameldować. Ruszaj więc z Bogiem, dokąd On ciebie poprowadzi: ale pamiętaj, że mnie w wielkiej niespokojności zostawiasz. Weźże przynajmniej jakiego mojego konia, bo z twoim podjazdkiem niedaleko zajedziesz”. — „Ja piechotą trafię, byle pan mię kazał przeprowadzić za przednie czaty, aby mnie nikt nie zatrzymał; bo tu tylko pan masz prawo rozkazy dawać”.