5647 free readings you have right to
Najboleśniejszymi bywały dla niego chwile, w których Murek żądał pieniędzy, czy to na sprawunki domowe...
Najboleśniejszymi bywały dla niego chwile, w których Murek żądał pieniędzy, czy to na sprawunki domowe, czy dla siebie.Spoglądał z dziwną mieszaniną nieufności, błagania i obawy w niewzruszoną twarz chłopca i próbował się wypraszać.— Znowu pieniędzy, Murku? Zlituj się — już to nie masz?— Gdybym miał, to bym nie mówił. Czy to mnie miło skomleć u pana o każdy grosz, jak ten żebrak?— A na cóż to potrzeba?— Na co? Na co? Na wszystko. Albo w domu co jest? I zapałki na zapas nie znajdzie. Miednica się stłukła, samowar się rozlutował.Murek zapełniał tę rubrykę nieprzewidzianych wydatków z istotnym improwizatorskim darem. Pomysłu nigdy mu nie zabrakło, a wrodzony spryt trzymał go zawsze w granicach prawdopodobieństwa.
Najboleśniejszymi bywały dla niego chwile, w których Murek żądał pieniędzy, czy to na sprawunki domowe, czy dla siebie.
Spoglądał z dziwną mieszaniną nieufności, błagania i obawy w niewzruszoną twarz chłopca i próbował się wypraszać.
— Znowu pieniędzy, Murku? Zlituj się — już to nie masz?
— Gdybym miał, to bym nie mówił. Czy to mnie miło skomleć u pana o każdy grosz, jak ten żebrak?
— A na cóż to potrzeba?
— Na co? Na co? Na wszystko. Albo w domu co jest? I zapałki na zapas nie znajdzie. Miednica się stłukła, samowar się rozlutował.
Murek zapełniał tę rubrykę nieprzewidzianych wydatków z istotnym improwizatorskim darem. Pomysłu nigdy mu nie zabrakło, a wrodzony spryt trzymał go zawsze w granicach prawdopodobieństwa.
Helena Janina Pajzderska, Wyżebrana godzina
Innym razem już nie ambicja, ale honor Murka zagrożonym został. Nieszczęście wyciągnęło ku niemu szponiastą...
Innym razem już nie ambicja, ale honor Murka zagrożonym został. Nieszczęście wyciągnęło ku niemu szponiastą swą rękę, nie z poza bram cmentarnych, lecz zza zielonego stolika.— Zmusili go — mówił — wciągnęli gwałtem, karty do ręki pakowali, więc — czegóż człowiek dla kompanii nie zrobi? — zaczął grać — No, i przegrał; trzydzieści pięć rubli, czy coś. — A grosza przy duszy nie miał, jak zawsze. Czy to on ma kiedy pieniądze? Cóż teraz zrobi? Oddać odda, choćby zabić kogo i do kryminału iść, boć to dług honorowy, a on wie, co honor znaczy!I tutaj tak łyskał honorowymi oczyma i tak znacząco zaciskał honorowymi pięściami, że Skulskiego aż coś podrzucać zaczęło na wózku ze strachu. Kogoż by on mógł najporęczniej zabić w tym honorowym uniesieniu, jeśli nie jego? Październikowy, chłodny zmrok szarą gazą przesłaniał mętne szyby; na podwórzu cicho było zupełnie; nikt by go nie zobaczył… nikt nie usłyszał…
Innym razem już nie ambicja, ale honor Murka zagrożonym został. Nieszczęście wyciągnęło ku niemu szponiastą swą rękę, nie z poza bram cmentarnych, lecz zza zielonego stolika.
— Zmusili go — mówił — wciągnęli gwałtem, karty do ręki pakowali, więc — czegóż człowiek dla kompanii nie zrobi? — zaczął grać — No, i przegrał; trzydzieści pięć rubli, czy coś. — A grosza przy duszy nie miał, jak zawsze. Czy to on ma kiedy pieniądze? Cóż teraz zrobi? Oddać odda, choćby zabić kogo i do kryminału iść, boć to dług honorowy, a on wie, co honor znaczy!
I tutaj tak łyskał honorowymi oczyma i tak znacząco zaciskał honorowymi pięściami, że Skulskiego aż coś podrzucać zaczęło na wózku ze strachu. Kogoż by on mógł najporęczniej zabić w tym honorowym uniesieniu, jeśli nie jego? Październikowy, chłodny zmrok szarą gazą przesłaniał mętne szyby; na podwórzu cicho było zupełnie; nikt by go nie zobaczył… nikt nie usłyszał…
Skulski, stanąwszy przy biurku, obejrzał się podejrzliwie na drzwi, dobył wiszącego na piersiach kluczyka i...
Skulski, stanąwszy przy biurku, obejrzał się podejrzliwie na drzwi, dobył wiszącego na piersiach kluczyka i otworzył klapę, zasłaniającą mnóstwo szufladek i skrytek. Oczy Murkowe nigdy wnętrza tego biurka nie widziały. Jego pan byłby mu prędzej pozwolił zajrzeć na dno swego sumienia, niż tutaj.Ufając mu bezgranicznie we wszystkim, lękał się instynktownie obudzić śpiące w nim licho widokiem swego złota. Bo w kimże ono nie śpi? Murek wprawdzie wielką był doskonałością, lecz przezorność nigdy nie zawadzi. Tutaj była ona chyba z tego jednego względu zbyteczną, że licho w Murku dawno się już obudziło — ale zaślepiony starzec, harców jego zdawał się nie widzieć.
Skulski, stanąwszy przy biurku, obejrzał się podejrzliwie na drzwi, dobył wiszącego na piersiach kluczyka i otworzył klapę, zasłaniającą mnóstwo szufladek i skrytek. Oczy Murkowe nigdy wnętrza tego biurka nie widziały. Jego pan byłby mu prędzej pozwolił zajrzeć na dno swego sumienia, niż tutaj.
Ufając mu bezgranicznie we wszystkim, lękał się instynktownie obudzić śpiące w nim licho widokiem swego złota. Bo w kimże ono nie śpi? Murek wprawdzie wielką był doskonałością, lecz przezorność nigdy nie zawadzi. Tutaj była ona chyba z tego jednego względu zbyteczną, że licho w Murku dawno się już obudziło — ale zaślepiony starzec, harców jego zdawał się nie widzieć.
Uczucie srogiego pokrzywdzenia opanowało go teraz wyłącznie. Jego, Murka, wsadzą do ciupy, a pieniądze wezmą...
Uczucie srogiego pokrzywdzenia opanowało go teraz wyłącznie. Jego, Murka, wsadzą do ciupy, a pieniądze wezmą jacy krewni, bo się zawsze znajdą, choćby z pod ziemi wyróść mieli, gdy jaki bogacz umrze; albo szpitale, gdyż i to diabelstwo tylko na takie spadki czyha. Nie! Tyle niesprawiedliwości stać mu się nie może. Byłby głupi, gdyby do niej dopuścił. Wszak raz już sobie powiedział, że jak wisieć, to za obydwie nogi. A może się i uda?I udało się — gdyż poszukiwania policji, przedsięwzięte wskutek znalezienia trupa Skulskiego w ogrodzie Botanicznym i popełnionej tejże nocy w mieszkaniu denata kradzieży przez odbicie biurka; poszukiwania w celu trafienia na ślad jego lokaja Maurycego, podejrzanego o podwójną zbrodnię, nie doprowadziły do żadnego rezultatu.
Uczucie srogiego pokrzywdzenia opanowało go teraz wyłącznie. Jego, Murka, wsadzą do ciupy, a pieniądze wezmą jacy krewni, bo się zawsze znajdą, choćby z pod ziemi wyróść mieli, gdy jaki bogacz umrze; albo szpitale, gdyż i to diabelstwo tylko na takie spadki czyha. Nie! Tyle niesprawiedliwości stać mu się nie może. Byłby głupi, gdyby do niej dopuścił. Wszak raz już sobie powiedział, że jak wisieć, to za obydwie nogi. A może się i uda?
I udało się — gdyż poszukiwania policji, przedsięwzięte wskutek znalezienia trupa Skulskiego w ogrodzie Botanicznym i popełnionej tejże nocy w mieszkaniu denata kradzieży przez odbicie biurka; poszukiwania w celu trafienia na ślad jego lokaja Maurycego, podejrzanego o podwójną zbrodnię, nie doprowadziły do żadnego rezultatu.
Loading