5647 free readings you have right to
I tak, raz uśmiercił swoją matkę, która niczego się nie domyślając, migała czerwonymi łokciami ponad...
I tak, raz uśmiercił swoją matkę, która niczego się nie domyślając, migała czerwonymi łokciami ponad balią w chwili, gdy synalek opowiadał zgnębionym głosem przerażonemu staruszkowi o jej nagłym, apoplektycznym zgonie i pytał z posępną goryczą, co warte życie takiego charłaka, który nawet matce rodzonej uczciwego pogrzebu sprawić nie może?
Helena Janina Pajzderska, Wyżebrana godzina
Innym razem już nie ambicja, ale honor Murka zagrożonym został. Nieszczęście wyciągnęło ku niemu szponiastą...
Innym razem już nie ambicja, ale honor Murka zagrożonym został. Nieszczęście wyciągnęło ku niemu szponiastą swą rękę, nie z poza bram cmentarnych, lecz zza zielonego stolika.— Zmusili go — mówił — wciągnęli gwałtem, karty do ręki pakowali, więc — czegóż człowiek dla kompanii nie zrobi? — zaczął grać — No, i przegrał; trzydzieści pięć rubli, czy coś. — A grosza przy duszy nie miał, jak zawsze. Czy to on ma kiedy pieniądze? Cóż teraz zrobi? Oddać odda, choćby zabić kogo i do kryminału iść, boć to dług honorowy, a on wie, co honor znaczy!I tutaj tak łyskał honorowymi oczyma i tak znacząco zaciskał honorowymi pięściami, że Skulskiego aż coś podrzucać zaczęło na wózku ze strachu. Kogoż by on mógł najporęczniej zabić w tym honorowym uniesieniu, jeśli nie jego? Październikowy, chłodny zmrok szarą gazą przesłaniał mętne szyby; na podwórzu cicho było zupełnie; nikt by go nie zobaczył… nikt nie usłyszał…
Innym razem już nie ambicja, ale honor Murka zagrożonym został. Nieszczęście wyciągnęło ku niemu szponiastą swą rękę, nie z poza bram cmentarnych, lecz zza zielonego stolika.
— Zmusili go — mówił — wciągnęli gwałtem, karty do ręki pakowali, więc — czegóż człowiek dla kompanii nie zrobi? — zaczął grać — No, i przegrał; trzydzieści pięć rubli, czy coś. — A grosza przy duszy nie miał, jak zawsze. Czy to on ma kiedy pieniądze? Cóż teraz zrobi? Oddać odda, choćby zabić kogo i do kryminału iść, boć to dług honorowy, a on wie, co honor znaczy!
I tutaj tak łyskał honorowymi oczyma i tak znacząco zaciskał honorowymi pięściami, że Skulskiego aż coś podrzucać zaczęło na wózku ze strachu. Kogoż by on mógł najporęczniej zabić w tym honorowym uniesieniu, jeśli nie jego? Październikowy, chłodny zmrok szarą gazą przesłaniał mętne szyby; na podwórzu cicho było zupełnie; nikt by go nie zobaczył… nikt nie usłyszał…
Loading