Miłość, powiadają, jest ślepa; może jest nie zawsze, gdyby jednak nie bywała ślepa, nic by zapewne nie skłoniło większości dzisiejszych kobiet i mężczyzn do wiązania się ze sobą na całe życie, na całą przyszłość. Dzisiejszych, mówię, gdyż nie wątpię, że to wszystko, co czyni ich wspólne pożycie ciężkim, trudnym, niebezpiecznym, jest jedynie wynikiem bardzo poważnych błędów obecnego wychowania.
Gdy dwie istoty płci jednej zawiązują ze sobą jakąkolwiek spółkę, postanawiają zamieszkać razem, wspólnie podjąć pewną pracę i zgodnie ją prowadzić, bardzo starannie badają się wzajemnie, czy istnieje między nimi podobieństwo poglądów, dążeń, pojęć moralnych i przyzwyczajeń. Porządna i spokój miłująca unikać będzie pożycia z hałaśliwą i do nieładu przywykłą, oszczędna nie wiąże się interesem z marnotrawną, cnotliwa i skromna z niemoralną i luźnych obyczajów, gburowata z łagodną, dobrze wychowana z nieokrzesaną itd.
Gdy jednak mężczyzna i kobieta łączą się nierozerwalnymi węzłami (ściślejszymi niż jakiekolwiek inne) wychowanie skazuje ich z góry na domowy antagonizm dwóch sprzecznych żywiołów i sprawia, że każda z nich w swej drugiej połowie spotyka się z objawami niezrozumiałymi, do których jej żadnych nie udzielono objaśnień. Co dla jednego hańbą, dla drugiego przechwałką, co dla jednego poniżeniem, to właśnie wyższością drugiego, co jest codziennym nawyknieniem jednej strony, stanowi nieszczęście drugiej.