5647 free readings you have right to
Znudzony więc, w oberży lauterbrunneńskiej siedziałem przy oknie z Odyńcem i patrzałem na Jungfrau, kiedy...
Znudzony więc, w oberży lauterbrunneńskiej siedziałem przy oknie z Odyńcem i patrzałem na Jungfrau, kiedy zachodzące żegnało ją słońce różowemi promieniami. Obłok lekki, bursztynowej barwy, prawie przezroczysty, obwijał się koło jej czoła, a razem przezeń błyszczały śniegi jej piersi. Nic równego temu widokowi w snach nie marzyłem. Było coś w tym zachodzie religijnego, boskiego, było coś tak cichego, tak wdzięcznego, że się zdawało co chwila, iż obłok pryśnie i anioł z niego się ukaże. Następnie razem zakwitło czoło alpejskiej dziewicy, chmura się stopiła w błękicie i Jungfrau, cała oblana czerwonością, ukazała się naszym uwielbiającym oczom. Zdawało się, że od wstydu tak się płoni, żegnając się ze swym kochankiem, słońcem, który w kilka chwil później zniknął z nieba, a ona, opuszczona, sama została i pobladła. Przed chwilą jej śniegi były kobiercem ze srebra w róże tkanym, a teraz szerokim, bladym całunem. Ten widok nie wypadnie nigdy ani z mojej, ani z Odyńca pamięci. Myślę, że można by się zakochać w Jungfrau.
Zygmunt Krasiński, Listy wybrane
Loading