Theme
Wiara
in work
Listy wybrane
↓ Expand fragment ↓Przypominam sobie, że raz w Rzymie, w piękny ranek lutowy, woniejący fiołkami, byłem na cmentarzu...
↑ Hide fragment ↑Przypominam sobie, że raz w Rzymie, w piękny ranek lutowy, woniejący fiołkami, byłem na cmentarzu angielskim z Juliuszem Arrey, pełnem ognia i życia dzieckiem. Tam widziałem grób Johna Keatsa: kolumnę z marmuru, pod nią złamaną lirę i napis, który znasz dobrze. Czułem, gdy go czytałem, że łzy niemal litości napływają mi do oczu, i w tem zawarte było wszystko, co można było wypowiedzieć o nim. Henryku, jest to człowiek, który spał równie smacznie za życia, jak i po śmierci; jest to człowiek, który miał z poety coś, niewiele, od czasu do czasu trochę natchnienia, parę pięknych wierszy, lecz nie był poetą. Brakło mu wiary. Jest to ostatnie ogniwo długiego łańcucha literatów, którzy schylali głowę przed krytyką i zjadali obiady i śniadania u wielkich panów. A więc grób jego bardziej, niż on sam, może wzruszyć na chwilę, potem przechodzimy i nic z tego nie zostaje. To dziecię, pełne zapału, ta chytra małpka, pełna życia, biegnąca przede mną, skacząca ze wzgórka na wzgórek, wdrapująca się na grobowce, pochylająca się nad płaskorzeźbami, zrywająca tu i tam fiołki, by je oskubywać z płatków na grobach młodych, spoczywających tam Angielek, wzbudza we mnie coś więcej, niż ten kamień, skulony nad Johnem Keatsem, gdyż w tem dziecięciu było życie i rodząca się siła, podczas gdy w Keatsu życia było mało, a mocy zupełnie nic. A jednak chciał być poetą, a jednak wielu ludzi witało go tem imieniem. Poezja, mój kochany, była dla niego snem nieudanym, nie była nawet zmorą; biedaczysko, nie umiał walczyć, ni z walki czerpać natchnienia. „Umarłbym uśpiony, jak żyłem”. Cóż znaczą te słowa, które jakby wyszły spomiędzy prochów Johna Keatsa, słowa słuszne, odpowiednie, by unosić się przez chwilę nad trawnikiem grobu, by się mieszać z wietrzykiem wieczornym, a potem umrzeć bez echa, bez śladu — lecz są to słowa ohydne swojem niedbalstwem