Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Audiobooki Wolnych Lektur znajdziesz na naszym kanale na YouTube. Kliknij, by przejść do audiobooków i włączyć subskrypcję.
5647 free readings you have right to
Znudzony więc, w oberży lauterbrunneńskiej siedziałem przy oknie z Odyńcem i patrzałem na Jungfrau, kiedy...
Znudzony więc, w oberży lauterbrunneńskiej siedziałem przy oknie z Odyńcem i patrzałem na Jungfrau, kiedy zachodzące żegnało ją słońce różowemi promieniami. Obłok lekki, bursztynowej barwy, prawie przezroczysty, obwijał się koło jej czoła, a razem przezeń błyszczały śniegi jej piersi. Nic równego temu widokowi w snach nie marzyłem. Było coś w tym zachodzie religijnego, boskiego, było coś tak cichego, tak wdzięcznego, że się zdawało co chwila, iż obłok pryśnie i anioł z niego się ukaże. Następnie razem zakwitło czoło alpejskiej dziewicy, chmura się stopiła w błękicie i Jungfrau, cała oblana czerwonością, ukazała się naszym uwielbiającym oczom. Zdawało się, że od wstydu tak się płoni, żegnając się ze swym kochankiem, słońcem, który w kilka chwil później zniknął z nieba, a ona, opuszczona, sama została i pobladła. Przed chwilą jej śniegi były kobiercem ze srebra w róże tkanym, a teraz szerokim, bladym całunem. Ten widok nie wypadnie nigdy ani z mojej, ani z Odyńca pamięci. Myślę, że można by się zakochać w Jungfrau.
Zygmunt Krasiński, Listy wybrane
O czwartej z rana obudził mnie dźwięk pasterskiego rogu, oznajmującego wschód słońca na czystem niebie...
O czwartej z rana obudził mnie dźwięk pasterskiego rogu, oznajmującego wschód słońca na czystem niebie. Wyskoczyłem z łóżka, wybiegłem na wierzch góry, i widok prawie nieziemski, nadprzyrodzony ujrzałem przed sobą. Słońce jeszcze nie ukazało się, ale złote chmury u wschodu czekały na pana. Ocean z mgły zalegał całą przestrzeń, a wierzchołek Rigi zdawał się wyspą nad nim, równie, jak inne wysokich gór szczyty. Pyszny to był obraz! Mgła wisiała niewzruszona między nami a ziemią. Byliśmy nad chmurami, a chmury wydawały się powierzchnią, zbitą ze śniegu i lodu. Lecz, kiedy weszło słońce, ta powierzchnia rozrywać się zaczęła i przez otwory w niej, coraz bardziej się rozsuwające, to przebijał błękit jakiego jeziora, to zieloność jakiej łąki lub lasu. Wreszcie, kiedy mgła zupełnie się rozsypała, ujrzeliśmy krainę wokoło szeroką, rozmaitą, daleką, czternaście jezior, gór tysiące, i Włochy, i Niemcy w oddali.
Wyobraź sobie ocean chmur, widziany ze szczytów alpejskich, wyobraź sobie, że czarna ta mgła, zasłaniająca...
Wyobraź sobie ocean chmur, widziany ze szczytów alpejskich, wyobraź sobie, że czarna ta mgła, zasłaniająca dolinę, styka się z dwu stron z widnokręgiem i wisi nad czołami ludzi. To Przeznaczenie. A teraz spójrz na promienie słońca, rozbiegające się we wszystkie strony, na tęcze, ślizgające się po grzbietach obłoków, starające się swemi złotemi, srebrnemi, lazurowemi skrzydłami znieść te pełne smutku opary. To Opatrzność. Wreszcie, gdy w południowej godzinie słońce wzbije się wysoko, patrz, jak sklepienie to, szare i ponure, rozchodzi się we wszystkie strony, zabiera ze sobą piorun, znika, i jak pod niem zielone równiny uśmiechają się do błękitu w górze; to połączenie człowieka z Opatrznością, zwycięstwo ostateczne Opatrzności nad Przeznaczeniem. Wierz mi, dużo więcej w przyrodzie symboli, niż ludzie sądzą, więcej życia, niż przypuszczają, i więcej podniosłości, niż czują. Przyroda jest parabolą świata duchów.
Loading