5647 free readings you have right to
Wieczorem siedziałem zamyślony w salonie oberży, pośród kilkunastu osób, pijących herbatę, kiedy zza drzwi sali...
Wieczorem siedziałem zamyślony w salonie oberży, pośród kilkunastu osób, pijących herbatę, kiedy zza drzwi sali wzniosły się harmonijne głosy, śpiewające góralskie, helweckie i tyrolskie pieśni. Wyszedłszy, zobaczyłem czterech ślepych, trzymających się za ręce. Przykre i zarazem miłe ich śpiewy robiły na mnie wrażenie. Ci ludzie nieszczęśliwi, na zawsze pozbawieni słońca, jeszcze usiłowali zabawić podobne do siebie istoty, daleko od nich szczęśliwsze, by na chleb zarobić. Wiecznej poświęceni nocy, wzrok utracili, ale zastąpili go głosem; głos melodyjny stał się ich wzrokiem. Zdawało mi się, że widzę człowieka, który, wpadłszy w przepaść, czepia się słabych roślin na jej brzegu z uśmiechem przymilenia na ustach.
Zygmunt Krasiński, Listy wybrane
Loading