Tu, w jawnej życia sferze — krew, krzyk, wystrzały, szarże, szturmy, pieśni; padają ludzie, wierząc słowom, które wzywają ich do walki w służbie rewolty albo prawa — giną — a potem im pogrzeby jedna lub druga strona sprawia, na grobach jeszcze pisząc hasła, którym ich śmierć pożywką będzie co rok — w rocznicę uroczystą.
Tak na powierzchni: słowa, słowa — i czyny, co się z słowem kłócą, zdradzone hasła, kruche prawa, wątpliwe prawdy — sprzeczność wszędzie, niekonsekwencja, nieład, niesmak i ni pies ni wydra dwuznacznych cnót, sprzecznych zasad, ogólny chaos, rozprzężenie, „stan, co sanacji szybkiej żąda”, „kryzys wartości” i zwątpienie, i jak to jeszcze wszystko nazwać: mętlik ogólny, „Untergang…” czy „ciemnych sił podziemny spisek”?
Właśnie: oni! Tajemni osobnicy — nowy ład tworzą w ciszy, zgodni w tym tylko, by zredukować kategorie, których za dużo jest w użyciu oraz podziały nazbyt liczne — na partie, prawdy, prawa, wiary — zastąpić jednym — ostatecznym: na wy lub my, na prawo — lewo, wam śmierć lub życie, albo nam, nóż czy pistolet, białe — czarne, potem jedność — boska, krwawa — jedność zasady, jedność celów…