Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 445 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Szacowany czas do końca: -
Franz Kafka, Sen

Spis treści

      Franz KafkaSentłum. Kinga Stańczak

      1

      Józefowi K. śniło się, że:

      2

      Był piękny dzień, więc K. chciał wyjść na spacer. Ledwie zrobił dwa kroki, a już znalazł się na cmentarzu, poprzecinanym wytyczonymi w sztuczny, niepraktyczny sposób ścieżkami. K. sunął przez jedną z nich w niezachwianej postawie, jakby niesiony prądem rwącej rzeki. Już z daleka zauważył grób, przy którym chciał się zatrzymać. Świeżo usypana mogiła kusiła go. Czuł, że musi dostać się do niej jak najszybciej, a jednocześnie wiedział, że niezależnie od tego, jak bardzo się pośpieszy, dotrze tam spóźniony. Momentami grób stawał się ledwo widoczny, ponieważ zasłaniały go łopoczące na wietrze, uderzające o siebie z wielką siłą, sztandary. Nie było jednak widać żadnego pocztu sztandarowego. Miejsce sprawiało wrażenie, jakby panowała tam wielka radość.

      3

      K. wpatrywał się w dal. Nagle zorientował się, że jest już u celu — grób znajdował się tuż obok niego, K. prawie go ominął. Pośpiesznie skoczył w trawę. Kiedy się wybijał, ścieżka wyrwała mu się spod stóp, dlatego stracił równowagę i padł na kolana dokładnie przed mogiłą. Stało za nią dwóch mężczyzn, którzy trzymali kamień nagrobny. Gdy tylko pojawił się K., wbili w ziemię kamień, a ten stanął jak wmurowany. Wtem pokazał się trzeci mężczyzna. K. rozpoznał w nim artystę. Wyszedł zza krzaków, ubrany w spodnie i źle zapiętą koszulę. Na głowie miał aksamitną czapkę, w ręce trzymał zwykły ołówek. Nadchodząc, kreślił nim w powietrzu jakieś kształty.

      4

      Uniósł ołówek i oparł go o nagrobek. Pomnik był wysoki, dzięki czemu mężczyzna w ogóle nie musiał się schylać. Musiał jednak skłonić się trochę do przodu, żeby nie zdeptać mogiły, która znajdowała się pomiędzy nim a kamieniem. Stał na czubkach palców i wspierał się lewą dłonią o powierzchnię pomnika. Dzięki jakiejś szczególnie zręcznej sztuczce był w stanie za pomocą najzwyklejszego ołówka wyczarować złote litery. Napisał: „Tu spoczywa…”. Każdą literę kreślił starannie, były one wyryte głęboko, pokryte najszczerszym złotem. Po napisaniu tych dwóch słów, artysta spojrzał na K. Skupiony na powstającej inskrypcji, K. w ogóle nie przejmował się mężczyzną — bacznie obserwował kamień. Artysta chciał pisać dalej, ale nie był w stanie, jakby coś go powstrzymywało. Upuścił ołówek i znów odwrócił się w stronę K. Ten spojrzał na mężczyznę i zauważył, że był on bardzo zakłopotany, jednak sam nie wiedział, dlaczego. Całe jego wcześniejsze ożywienie zniknęło. Przez to K. również popadł w zakłopotanie. Wymieniali się bezsilnymi spojrzeniami. Zaszło okropne nieporozumienie, którego żaden z nich nie mógł wyjaśnić. Mały dzwonek, wiszący w cmentarnej kapliczce, odezwał się właśnie w tym niefortunnym momencie, ale ucichł, kiedy artysta machnął ręką. Po krótkiej chwili dzwonek znów zaczął bić. Tym razem zrobił to bardzo cicho i przerwał bez żadnego szczególnego nakazu, jak gdyby chciał tylko wypróbować swoje brzmienie. K. rozpłakał się, był niepocieszony sytuacją, w której znalazł się artysta. Długo szlochał, ukrywszy twarz w dłoniach. Artysta poczekał, aż K. się uspokoi, po czym doszedł do wniosku, że nie ma żadnego innego wyjścia, jak tylko pisać dalej. Już pierwsza malutka kreska okazała się dla K. wybawieniem. Kreślący ją artysta widocznie zmagał się z jakimś zewnętrznym oporem, pismo nie było tak piękne, jak wcześniej. Brakowało przede wszystkim złota, a linia była naszkicowana niepewnie i niewyraźnie. Sama litera była za to bardzo duża. Było to „J”. Kiedy artysta dokończył, ze złością tupnął nogą tak mocno, że piach dookoła jego stopy wzbił się w powietrze. K. w końcu zrozumiał. Nie miał już czasu, by prosić o wybaczenie. Zagłębił ręce w ziemię, która nie stawiała prawie żadnego oporu. Wszystko zdawało się specjalnie przygotowane. Jej cienka warstwa usypana była tylko dla pozoru, by ukryć wielki otwór o stromych ścianach. K. osunął się w dół, przewrócony na plecy przez łagodną siłę. Z głową wciąż uniesioną, został przyjęty przez nieprzeniknione ciemności. Na nagrobku pojawiło się, ozdobnie wykaligrafowane, jego nazwisko.

      5

      Obudził się oczarowany tą wizją.

      15 zł

      tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

      35 zł

      tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

      55 zł

      tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

      200 zł

      tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

      500 zł

      Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

      20 zł /mies.

      Dziękujemy, że jesteś z nami!

      35 zł /mies.

      W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

      55 zł /mies.

      W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

      100 zł /mies.

      W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

      Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

      Dane do przelewu tradycyjnego:

      nazwa odbiorcy

      Fundacja Wolne Lektury

      adres odbiorcy

      ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

      numer konta

      75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

      tytuł przelewu

      Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

      wpłaty w EUR

      PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

      Wpłaty w USD

      PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

      SWIFT

      WBKPPLPP

      x
      Skopiuj link Skopiuj cytat
      Zakładka Istniejąca zakładka Notka
      Słuchaj od tego miejsca