Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
William Shakespeare (Szekspir), Juliusz Cezar
  1. Burza: 1
  2. Choroba: 1
  3. Czas: 1
  4. Czyn: 1
  5. Duch: 1 2
  6. Gniew: 1
  7. Honor: 1 2
  8. Imię: 1 2
  9. Kara: 1
  10. Kłótnia: 1
  11. Kobieta: 1
  12. Krew: 1 2 3
  13. Król: 1
  14. Łzy: 1
  15. Mąż: 1
  16. Odwaga: 1
  17. Ogień: 1
  18. Omen: 1 2 3 4
  19. Pamięć: 1
  20. Pies: 1
  21. Podstęp: 1
  22. Poeta: 1
  23. Pogarda: 1
  24. Pokora: 1
  25. Pokusa: 1
  26. Przyjaźń: 1
  27. Przysięga: 1
  28. Równość: 1
  29. Samobójstwo: 1 2 3
  30. Sen: 1
  31. Serce: 1
  32. Sława: 1
  33. Słowo: 1
  34. Sługa: 1
  35. Strach: 1 2 3
  36. Śmierć: 1 2 3 4 5
  37. Teatr: 1 2
  38. Testament: 1
  39. Trup: 1
  40. Władza: 1 2 3 4
  41. Wojna: 1
  42. Zabobony: 1
  43. Żona: 1 2 3

Ortografię, interpunkcję i fleksję dostosowano do zasad współczesnej polszczyzny. Pisownia: ”j” lub ”i” zamiast ”y”. Przyjęto konsekwentną konwencję zapisu didaskaliów bez znaków przestankowych na końcu. Ujednolicono imiona postaci, które niekiedy w nagłówkach podawane były w formie skróconej.

mownica->mównica

Ale niech przody wstąpi na mównicę. -> Ale niech wprzódy wstąpi na mównicę.

Słaby jest Brutus; czy to na lekarstwo
W takim ubraniu, słabą wciąga piersią
Zimnego ranka zatrute oddechy? ->
Słaby jest Brutus; czy to na lekarstwo
W takim ubraniu, słabą wciągać piersią
Zimnego ranka zatrute oddechy?

Gdy postrzegł, nim upadł, iż głupia trzoda cieszyła się z tego, że nie przyjął korony, rozpiął togę i pokazał jej gardło, jakby pragnął, żeby mu go poderznęła. -> Gdy postrzegł, nim upadł, iż głupia trzoda cieszyła się z tego, że nie przyjął korony, rozpiął togę i pokazał jej gardło, jakby pragnął, żeby mu je poderżnęła.

błąd źródła: nagłówek kwestii - BRUTUS > KASJUSZ

William ShakespeareJuliusz Cezar[1]tłum. Leon Ulrich

OSOBY:

  1. Juliusz Cezar[2]
  2. Oktawiusz Cezar[3], triumwir po śmierci Cezara
  3. Marek Antoniusz[4], triumwir po śmierci Cezara
  4. Marek Emiliusz Lepidus[5], triumwir po śmierci Cezara
  5. Cycero[6], senator
  6. Publiusz, senator
  7. Popilius Lena, senator
  8. Marek Brutus[7], sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  9. Kasjusz[8], sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  10. Kaska[9], sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  11. Treboniusz[10], sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  12. Ligariusz[11], sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  13. Decjusz Brutus[12], sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  14. Metellus Cymber[13] sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  15. Cynna[14], sprzysiężony przeciw Juliuszowi Cezarowi
  16. Flawiusz[15], trybun ludu
  17. Marullus[16], trybun ludu
  18. Artemidorus, sofista z Knidos
  19. Wróżbiarz
  20. Cynna[17], poeta
  21. Inny Poeta
  22. Lucyliusz, przyjaciel Brutusa i Kasjusza
  23. Tytyniusz, przyjaciel Brutusa i Kasjusza
  24. Messala, przyjaciel Brutusa i Kasjusza
  25. Młody Kato[18], przyjaciel Brutusa i Kasjusza
  26. Wolumniusz[19], przyjaciel Brutusa i Kasjusza
  27. Warro, Klitus, Klaudiusz, Strato, Lucjusz, Dardaniusz, słudzy Brutusa
  28. Pindarus, sługa Kasjusza
  29. Kalpurnia[20], żona Cezara
  30. Porcja[21], żona Brutusa
  31. Senatorowie, Obywatele, Straże itd.

Scena najpierw w Rzymie, później w Sardes, na koniec pod Filippi.

AKT PIERWSZY

SCENA I

Ulica w Rzymie
Wchodzą: Flawiusz, Marullus i tłum Pospólstwa

FLAWIUSZ

1
Precz stąd, próżniaki, wracajcie do domów,
Alboż dziś święto? Jak to, czy nie wiecie,
Że w dniu roboczym nie wolno czeladzi
Bez znamion swego rzemiosła wychodzić?
5
Ty pierwszy powiedz, z jakiegoś jest cechu[22]?

1 OBYWATEL

6

Ja, panie, jestem cieśla.

MARULLUS

A gdzie twój liniał i skórzany fartuch?
Czemuś w świąteczne wystroił się szaty?
A ty co robisz?

2 OBYWATEL

10

Jużci, panie, w porównaniu z majstrem pięknego rzemiosła, jestem niewiele, bo, jak byś powiedział, jestem tylko partaczem[23].

MARULLUS

11

Twoje rzemiosło? Odpowiedz natychmiast.

2 OBYWATEL

12

Co do mojego rzemiosła, panie, spodziewam się, że mogę je praktykować ze spokojnym sumieniem; jestem, panie, łataczem dziurawych podeszew.

FLAWIUSZ

13

Ale twoje rzemiosło, hultaju? Obrzydły hultaju, twoje rzemiosło?

2 OBYWATEL

14

Tylko, panie, nie pęknij ze złości, choć na ten przypadek potrafiłbym cię może naprawić.

MARULLUS

15

Co rozumiesz przez twoje: naprawić, zuchwalcze?

2 OBYWATEL

16

Co rozumiem, panie? Rozumiem: załatać.

FLAWIUSZ

17

To, widzę, jesteś szewcem łataczem, czy nie prawda?

2 OBYWATEL

18

Prawda, panie. Żyję z szydła i nie mieszam się do cudzych interesów, ani ludzi, ani kobiet, dość mi na Szydłowieckich. Tak jest, panie, jestem chirurgiem starych chodaków, bo gdy są w wielkim niebezpieczeństwie, przywracam je do zdrowia. Wszyscy uczciwi ludzie, co kiedykolwiek na wołowej skórze chodzili, chodzili na mojej robocie.

FLAWIUSZ

Lecz czemu dzisiaj warsztat opuściłeś?
20
Czemu z tym tłumem włóczysz się po mieście?

2 OBYWATEL

21

Żeby prędzej obuwie schodzili, a mnie przysporzyło się roboty. Ale rzetelnie mówiąc, panie, świętujemy, żeby zobaczyć Cezara i radować się z jego triumfu[24].

MARULLUS

Z czego się cieszyć? Gdzie jego podboje?
Gdzie jeńcy tłumem wiedzeni do Rzymu,
Triumfalnego ozdoba rydwanu?
25
PamięćO, tępe głowy, stokroć bydląt gorsze,
O, serca twarde, twardsze od kamienia,
Czy wam nieznane imię Pompejusza[25]?
Ileż to razy ubiegł wam dzień cały
Na murach, dachach, na kominach domów,
30
Z dziećmi na ręku, w cierpliwej nadziei,
Że Pompejusza wielkiego ujrzycie?
Zaledwo rydwan jego się pokazał,
Ileż to razy na wasze okrzyki
W swoich głębinach zadrżał Tybr[26] schowany
35
Na rozgłos echa swych brzegów skalistych?
A teraz szaty bierzecie świąteczne,
Tłumnie warsztaty wasze opuszczacie,
Sypiecie kwiaty na drogę zwycięzcy,
Co z Pompejusza krwi dziś triumfuje.
40
Idźcie do domów, a tam, na kolanach,
Błagajcie bogów, by w swym miłosierdziu,
Raczyli od was plagi te odwrócić,
Które niewdzięczność wasza ściągnąć musi.

FLAWIUSZ

Słuchajcie rady tej, Obywatele,
45
A, żeby grzech wasz do reszty okupić,
Ze wszystkich ulic zgromadźcie biedaków,
Nad brzegiem Tybru idźcie wspólnie płakać,
Aż fale jego, łez potokiem wzdęte,
Dosięgną znaku największych wylewów.
Wychodzą Obywatele
50
Patrz, jak zły kruszec słowem dał się zmiękczyć;
Uciekli milczkiem w swej winy uczuciu.
Ty idź tą stroną do wzgórz Kapitolu[27],
Ja tamtą pójdę; gdy znajdziesz po drodze,
Zdzieraj z posągów świąteczne ozdoby.

MARULLUS

55
Będzież nam wolno? Wszak dziś, jak wiesz dobrze,
Obchodzą w Rzymie święto Luperkaliów[28].

FLAWIUSZ

Nie zważaj na to; niechaj żaden posąg
Nie nosi znamion Cezara trofeów.
Ze wszystkich ulic pozmiatam hołotę,
60
I ty, gdzie znajdziesz, porozganiaj tłumy,
Z skrzydeł Cezara rwij rosnące pióra,
Ażeby średnim podlatywał szlakiem;
Inaczej bowiem w chmurach z ócz nam zniknie,
Zegnie nam karki niewolniczą trwogą.
Wychodzą

SCENA II

Plac publiczny w Rzymie
Wchodzą procesjonalnie, przy odgłosie muzyki: Cezar, Antoniusz ubrany do gonitwy, Kalpurnia, Porcja, Decjusz, Cycero, Brutus, Kasjusz i Kaska, za nimi tłumy ludu, wśród którego Wróżbiarz

CEZAR

65
Kalpurnio —

KASKA

Cicho! bo Cezar chce mówić.
Ustaje muzyka

CEZAR

Kalpurnio —

KALPURNIA

Słucham.

CEZAR

Stań na środku drogi,
70
Po której będzie przebiegał Antoniusz.
Antoni!

ANTONIUSZ

Jaka wola twa, Cezarze?

CEZAR

ZabobonyW twym biegu tylko nie omieszkaj, proszę,
Dotknąć Kalpurnii, bo jak mówią starzy,
75
W świętych gonitwach trącona niepłodna
Swej niepłodności utraca przekleństwo.

ANTONIUSZ

WładzaGdy Cezar mówi „zrób to”, rzecz zrobiona.

CEZAR

Zaczynaj, wierny przyjętym obrzędom.
Muzyka

WRÓŻBIARZ

Cezarze!

ImięCEZAR

80
Któż to me wymówił imię?

KASKA

Cicho!
Ustaje muzyka

CEZAR

Kto z tłumu zawołał: Cezarze!
Głosem nad wszystkie trąby przenikliwszym?
Niech odpowiada, Cezar słuchać gotów.

WRÓŻBIARZ

85
Strzeż się Id marca[29].

CEZAR

Co to jest za człowiek?

BRUTUS

To Wróżbiarz; radzi, byś strzegł się Id marca.

CEZAR

Niech się tu stawi, chcę w oczy mu spojrzeć.

KASKA

Zbliż się, Wróżbiarzu, spojrzyj na Cezara.

CEZAR

90
Co mi mówiłeś? Raz jeszcze mi powtórz.

WRÓŻBIARZ

Strzeż się Id marca.

CEZAR

To jakiś marzyciel;
Dajmy mu pokój, a nie traćmy czasu.
Odgłos trąb. Wychodzą wszyscy prócz Brutusa i Kasjusza

KASJUSZ

Czy chcesz zobaczyć cały ciąg gonitwy?

BRUTUS

95
Nie.

KASJUSZ

Chodź, chodź proszę.

BRUTUS

Nie bawią mnie święta;
Brak mi na żywym duchu Antoniusza.
Lecz, żeby nie być twym chęciom zawadą,
100
Żegnam cię teraz.

KASJUSZ

Słuchaj mnie, Brutusie.
Ze smutkiem widzę od pewnego czasu,
Że nie masz dla mnie ni spojrzeń uprzejmych,
Ani dowodów braterskiej miłości
105
Dla przyjaciela, który cię tak kocha,
Podając zimną, obojętną rękę.

BRUTUS

Błędne twe sądy, dobry mój Kasjuszu;
Bo jeśli moje spojrzenia są chmurne,
To skutkiem uczuć w duszy mojej skrytych.
110
Jestem igraszką dziwnych namiętności,
Tysiące myśli w głowie mi się snuje,
Co mogły zmienić duszy mej obyczaj;
Lecz niech to moich nie smuci przyjaciół
(Do których liczby należysz, Kasjuszu),
115
Niech mówią raczej, widząc moją zmianę,
Że biedny Brutus, dziś w wojnie sam z sobą,
Oznak przyjaźni dla drugich zapomniał.

KASJUSZ

Więc mylnie o twych uczuciach sądziłem;
Błąd ten powodem, że w serca głębinach
120
Godne rozwagi pogrzebałem myśli.
Powiedz, czy możesz swoją twarz sam widzieć?

BRUTUS

Nie, oko bowiem widzieć się nie może,
Chyba w zwierciedle odbite.

KASJUSZ

To prawda,
125
I rzecz bolesna, że nie masz, Brutusie,
Zwierciadła, w którym cień byś swój zobaczył,
Wartość twą całą, tajną dziś dla ciebie.
Słyszałem Rzymian najpierwszych godnością
(Z nieśmiertelnego wyjątkiem Cezara)
130
Pod jarzmem czasu boleśnie jęczących,
Którzy pragnęli, by szlachetny Brutus
Mógł mieć ich oczy.

BRUTUS

W jakąż groźną przepaść
Chcesz mnie prowadzić, gdy pragniesz, Kasjuszu,
135
Bym szukał w sobie, czego we mnie nie ma?

KASJUSZ

Więc słuchaj teraz słów moich, Brutusie.
Skoro nie możesz sam siebie zobaczyć,
Pozwól, niech twoim dziś będę zwierciadłem,
Niech ci odsłonię, co w tobie się kryje,
140
A o czym dotąd nie wiedziałeś jeszcze.
PrzyjaźńSłów mych, Brutusie, nie miej w podejrzeniu,
Bo gdybym tylko powszednim[30] był śmieszkiem,
Gdybym na lada oznakę przyjaźni
Szafował wiecznej miłości przysięgi,
145
Pochlebiał drugim, cisnął ich do piersi,
Żeby ich potem czernić[31] za oczyma[32],
Gdybym śród uczty wszystkim biesiadnikom,
Jak na potrawę przyjaźń mą zastawiał,
Mógłbyś mnie wtedy niebezpiecznym nazwać.
Odgłos trąb i okrzyki za sceną

BRUTUS

150
Co krzyk ten znaczy? Drżę, aby lud rzymski
Cezara królem swoim nie obwołał.

KASJUSZ

Drżysz? Więc przypuszczam, że tego nie pragniesz?

BRUTUS

Nie pragnę tego, choć kocham go szczerze.
Ale dlaczegóż tak długo mnie trzymasz?
155
Jaki twój zamiar? Co chcesz mi powiedzieć?
Jeśli publiczne dobro masz na celu,
Śmierć, HonorPostaw śmierć z jednej, honor z drugiej strony,
Na oba spojrzę okiem obojętnym,
Bo, niechaj bogi tak mi dopomogą,
160
Sława mi droższa nad życie jest moje.

KASJUSZ

Znam ja tak dobrze twojej duszy cnoty,
Jak znam dokładnie twarzy twojej rysy.
Więc słuchaj, honor słów mych będzie treścią.
Nie wiem, co myślisz o naszym tu życiu,
165
Co myślą inni; co do mnie, Równośćwyznaję,
Że chciałbym raczej umrzeć tysiąc razy,
Niż drżeć w obliczu równej mi istoty.
Wolny, jak Cezar, na świat ten przyszedłem,
I ty tak wolny, jak on; wyrośliśmy,
170
Jak on zimowe znosić zdolni mrozy.
Raz, zapamiętam, w dzień wietrzny i chłodny,
Gdy Tybr gniewliwie chłostał swoje brzegi,
Mówił mi Cezar: „Masz serce[33], Kasjuszu,
W te gniewne fale skoczyć ze mną razem,
175
I do drugiego płynąć ze mną brzegu?”
Na jego słowa, jak byłem ubrany,
Skoczyłem w wodę, wołając: „Płyń za mną!”
Jakoż w ryczące rzucił się bałwany;
Silnym ramieniem siekliśmy je wspólnie,
180
Torując drogę piersiom nieulękłym.
Lecz nim do naszej dobiliśmy mety,
Słyszę Cezara: „Ratuj mnie, bo tonę!”
Ja, jak Eneasz[34], wielki nasz poprzednik,
Na swych ramionach, z gorejącej Troi,
185
Starego ojca uniósł Anchizesa[35],
Uratowałem z fal Tybru Cezara.
I ten sam Cezar bogiem dzisiaj został!
Kasjusz, jak robak, czołgać się ma przed nim
Na obojętne skinienie Cezara!
190
ChorobaNa febrę zapadł, kiedy był w Hiszpanii,
Widziałem, cały trząsł się w paroksyzmie[36],
Tak jest, tym bogiem trzęsło zimno febry[37];
Przelękłe lica straciły rumieniec,
Oko, co dzisiaj trwoży świat spojrzeniem,
195
Blask utraciło; słyszałem, jak jęczał;
Język, którego każde słowo teraz
Rzym do swych dziejów skrzętnie zapisuje,
Jak słabe dziewczę, wołał miłosiernie[38]:
„Podaj mi szklankę wody, Tytyniuszu”.
200
Jak się nie dziwić, gdy człowiek tak słaby
Prześciga teraz wszystkich majestatem,
Pierwszeństwa palmę sam sobie przywłaszcza.
Odgłos trąb, okrzyki za sceną

BRUTUS

Krzykiem tym pewno lud rzymski potwierdza
Nowe zaszczyty na Cezara zlane.

KASJUSZ

205
WładzaCezar, jak kolos, cały świat okraczył,
My się jak karły u nóg mu czołgamy,
Szukając grobu dla naszej niesławy.
Drogi Brutusie, są w życiu tym chwile,
W których przeznaczeń swych panem jest człowiek.
210
Jeśliśmy zeszli do nędznej sług roli,
To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina.
ImięBrutus i Cezar — co jest w tym Cezarze?
W czym to nazwisko od twego dzielniejsze?
Napisz je razem, twoje równie piękne;
215
Wymów je razem, twoje równie dźwięczne;
Zważ je, tą samą w obu znajdziesz wagę;
Zaklnij ich siłą, a imię Brutusa
Wywoła duchy jak imię Cezara.
Okrzyki za sceną
Powiedz, przez Boga, czym się Cezar żywi
220
Że tak potężnie nad wszystkich nas wyrósł?
Wstyd czasom naszym! Utraciłeś, Rzymie,
Szlachetnych ludzi szlachetne nasiona!
Kiedyż wiek cały, od czasu potopu,
Mąż jeden tylko swą chwałą zapełniał?
225
Kiedyż po wielkich placach tego miasta
Mąż jeden tylko śmiałby się panoszyć?[39]
Rzym, wielkie miasto, wielką jest pustynią,
Kiedy jednego ma tylko mieszkańca.
Jak ja, zapewne słyszałeś od ojców,
230
Że w naszym mieście żył przed laty Brutus[40],
Który tak chętnie zniósłby w jego murach
Stolicę diabła jak godność królewską.

BRUTUS

Wiem, że mnie kochasz; wiem, do czego zmierzasz.
Co o tym myślę, jak czasy te sądzę,
235
Później ci powiem; na teraz, Kasjuszu,
Nie mówmy o tym, na przyjaźń cię proszę.
Do serca wezmę, co już powiedziałeś,
Co masz powiedzieć, wysłucham cierpliwie.
Wynajdę porę lepszą, stosowniejszą,
240
W której pomówim o tej wielkiej sprawie,
Dziś, przyjacielu, jedno dodam słowo:
Przódy by Brutus wolał ziemię kopać,
Niż się imieniem syna Rzymu chełpić
Pod warunkami tak bolesnej treści,
245
Jakie nam czasy zdają się nakładać.

KASJUSZ

Cieszę się teraz, że słowa me słabe
Mogły tę iskrę z Brutusa wydobyć.
Wchodzi Cezar z Orszakiem

BRUTUS

Święto skończone i Cezar powraca.

KASJUSZ

W przechodzie Kaskę pociągnij za rękaw,
250
On nam opowie, na swój cierpki sposób,
Wszystkie ciekawe obrzędu wypadki.

BRUTUS

Zrobię, jak mówisz. Ale patrz, Kasjuszu,
Zawisła chmura na czole Cezara,
Sług wyłajanych wszyscy mają minę,
255
Kalpurnia zbladła, oczy Cycerona,
Niby łasicy ogniste źrenice,
Błyszczą jak zawsze, kiedy w Kapitolu
Spotka śród rozpraw opór senatorów.

KASJUSZ

Kaska nam całą powie tajemnicę.

CEZAR

260
Antoniuszu!

ANTONIUSZ

Cezarze!

CEZAR

Lubię otyłych ludzi koło siebie,
Z rumianą twarzą, a dobrym snem w nocy;
Ale ten Kasjusz, wybladły i chudy
265
Za wiele myśli — to Grek[41] niebezpieczny.

ANTONIUSZ

Nie bój się; mąż to nie jest niebezpieczny,
To rzymski magnat i dobrze myślący.

CEZAR

Wolałbym jednak, by lepszej był tuszy.
Lecz nie drżę przed nim, choć, gdybym znał trwogę,
270
Z nikim mniej chętnie spotkać bym się nie chciał,
Jak z tym z wywiędłą twarzą Kasjuszem.
Za wiele czyta, a bystrym spojrzeniem
Przenika ludzkie zamysły i czyny,
Nie lubi zabaw, jak ty, mój Antoni,
275
Unika pieśni, a tak się uśmiecha,
Jakby sam z siebie szydził, sobą gardził,
Że mu co mogło uśmiech ten wywabić.
Dla takich ludzi zawsze jest goryczą,
Kiedy wyższego od siebie zobaczą:
280
Dlatego są to ludzie niebezpieczni.
Mówię to, czego lękać by się trzeba,
A nie to, czego Cezar by się lękał,
Bo jestem zawsze, jak byłem, Cezarem.
Stań mi na prawo, ucho to nie słyszy,
285
Powiedz mi szczerze, co ty o nim myślisz.
Wychodzi Cezar swoim Orszakiem, z którego zostaje tylko Kaska

KASKA

286

Pociągnąłeś mnie za rękaw; czy masz mi co powiedzieć?

BRUTUS

Chciałem się spytać, co się wydarzyło,
Że Cezar takie pochmurne ma czoło.

KASKA

290
Jak to, czy z nim nie byłeś?

BRUTUS

Czyżbym się pytał, co się wydarzyło?

KASKA

292

Władza, Pokusa, PokoraOtóż ofiarowano mu koronę, ale on odepchnął ją płazem[42] ręki — tak — na ten widok lud cały wybuchnął okrzykami.

BRUTUS

293

A jaki był powód następnych okrzyków?

KASKA

294

To samo.

KASJUSZ

295

Trzy razy brzmiały oklaski; co je wywołało po raz trzeci?

KASKA

296

Zawsze to samo.

BRUTUS

297

Więc mu trzy razy ofiarowano koronę?

KASKA

298

Trzy razy, a on ją trzy razy odepchnął, a za każdym razem łagodniej, a na każde odepchnięcie moi uczciwi sąsiedzi wrzeszczeli z całego gardła.

KASKA

299

Kto mu ofiarował koronę?

KASKA

300

A któżby, jeśli nie Antoniusz!

BRUTUS

301

Opowiedz nam wszystkie szczegóły, dobry Kasko.

KASKA

302

Równie by mi było łatwo stryczek sobie na szyję zarzucić, jak wam wszystkie szczegóły opowiedzieć; było to proste błazeństwo i nie zwracałem na nie uwagi. Widziałem, jak Marek Antoniusz ofiarował mu koronę — choć to nie była korona, ale raczej coś na kształt wieńca — i jak wam mówiłem, Cezar odepchnął ją natychmiast, mimo tego jednak, moim zdaniem, rad[43] by ją był zatrzymał. Niedługo potem ofiarował mu ją powtórnie, a on ją powtórnie odepchnął, choć, moim zdaniem, markotno mu było usunąć od niej palce. Ofiarował mu ją na koniec po raz trzeci, on ją po raz trzeci odepchnął, a za każdym odepchnięciem wrzeszczała hołota, klaskała w popadane[44] ręce, ciskała do góry zatłuszczone szlafmyce i wyziewała taką masę śmierdzącego oddechu z radości, że Cezar nie przyjął korony, iż mało co nie udusiła Cezara, bo zemdlał i upadł. Co do mnie, lękałem się śmiać, z obawy, żebym otwierając usta nie wciągnął zatrutego powietrza.

KASJUSZ

303

Jak to? Więc mówisz, że upadł omdlały?

KASKA

304

Upadł na środku rynku; zapieniły mu się usta, stracił mowę.

BRUTUS

305
Napadł go pewno paroksyzm padaczki.

KASJUSZ

Nie, nie, nie Cezar chory na padaczkę,
Lecz ty, Brutusie, lecz ja, ale Kaska.

KASKA

308

Nie wiem, co przez to rozumiesz, ale tego jestem pewny, że Cezar upadł. Jeżeli hałastra nie klaskała i nie świstała, stosownie do tego, jak jej się podobał lub nie podobał, tak zupełnie, Teatrjak to robi z komediantami na teatrze, ogłoście mnie za kłamcę przed światem.

BRUTUS

309

A co powiedział, gdy do zmysłów wrócił?

KASKA

310

Gdy postrzegł, nim upadł, iż głupia trzoda cieszyła się z tego, że nie przyjął korony, rozpiął togę i pokazał jej gardło, jakby pragnął, żeby mu je poderżnęła. Gdybym był jednym z tych czeladników, bodajem się dostał na samo dno piekła, między największych szubrawców, jeślibym go nie był wziął za słowo. Tak więc upadł, a ledwo przyszedł do zmysłów, powiedział, że jeśli mu się jakie niestosowne wymknęło słówko, prosi dostojnych słuchaczów, żeby raczyli pamiętać na jego niemoc. Trzy lub cztery dziewki przy mnie stojące krzyknęły: „Nieboraczek!” i z całego serca wszystko mu przebaczyły. Ale nie trzeba na nie zważać, boć gdyby Cezar zamęczył własne ich matki, to i wtedy jeszcze zrobiłyby to samo.

BRUTUS

311

I po tej scenie wyszedł zasmucony?

KASKA

312

Tak jest.

KASJUSZ

313

Czy Cycero nic nie powiedział?

KASKA

314

I owszem, powiedział coś po grecku.

KASJUSZ

315

Co takiego?

KASKA

316

Jeśli wam to powiem, bodajem was nigdy więcej na oczy nie widział. Ale ci, co go zrozumieli, poglądali na siebie z uśmiechem i kiwali głowami; lecz dla mnie było to po grecku. Mam jeszcze inną dla was nowinę: Marullus i Flawiusz, za to, że zdarli wieńce z posągów Cezara, zostali skazani na milczenie. Żegnam was. Było tam jeszcze innych błazeństw niemało, tylko że zapomniałem.

KASJUSZ

317

Czy chcesz, Kasko, wieczerzać dziś ze mną?

KASKA

318

Nie, przyjąłem już inne zaproszenie.

KASJUSZ

319

To przynajmniej jutro czy będziesz mógł przyjść do mnie na obiad?

KASKA

320

Chętnie, jeśli jeszcze jutro będę przy życiu, lub ty nie zmienisz myśli, lub obiad twój wart będzie moich zębów.

KASJUSZ

321

Czekam więc na ciebie.

KASKA

322

Czekaj. Bądźcie zdrowi!

Wychodzi

BRUTUS

Jakiż się ciężki zrobił z niego człowiek!
Miał jednak bystrość, gdy był z nami w szkole.

KASJUSZ

325
I ma ją teraz, tam gdzie czyn szlachetny
Czeka na pomoc duszy nieulękłej,
Ociężałości formą przyodziany.
Szorstkość jest tylko zaprawą dowcipu,
Robi smaczniejszym każde jego słowo.

BRUTUS

330
I ja tak myślę. Bywaj zdrów, Kasjuszu;
Gdybyś chciał ze mną jutro się rozmówić,
Przyjdę do ciebie, lub jeżeli wolisz,
Będę na ciebie w domu moim czekał.

KASJUSZ

Przyjdę; tymczasem myśl o świata losach.
Wychodzi Brutus
335
Widzę, szlachetnym twoja myśl jest kruszcem,
Lecz wpływ ją obcy w żużel łatwo zmienia.
Rzecz też zbawienna, gdy szlachetna dusza
Tylko w szlachetnych dusz przebywa kole,
Bo któż tak silny, by się nie dać uwieść?
340
Cezar ma do mnie wstręt, Brutusa kocha;
Gdybym Brutusem, a on był Kasjuszem,
Nie tak by łatwo serce moje podbił.
PodstępTej nocy rzucę mu przez jego okna
Pisma różnymi kreślone rękami,
345
A wszystkich treścią wielkie poważanie
Całego Rzymu dla jego nazwiska;
Napomknę ciemno o Cezara dumie:
Niech potem Cezar strzeże swojej głowy,
Zginie — lub cięższe grożą nam okowy.
wychodzi

SCENA III

Rzym. — Ulica.
Grzmoty i błyskawice. Z dwóch stron przeciwnych wchodzą: Kaska z dobytym mieczem i Cycero

CYCERO

350
Witam cię Kasko, czy byłeś śród tłumu,
Co odprowadził Cezara do domu?
Lecz co twa bladość, co przestrach twój znaczy?

KASKA

BurzaJak to? Ty nie drżysz, kiedy ziemia cała
Na swych podstawach jak szałas się chwieje?
355
O Cyceronie, widziałem ja burze,
W których wiatr łamał dęby jak badyle,
Widziałem morze wściekłością spienione,
Jak wzdętą falą groźne chmury siekło,
Lecz nigdy, przedtem, tej dopiero nocy
360
Widziałem burzę ogniem miotającą.
Lub w niebie wojna szaleje domowa,
Lub zagniewany na ród ludzki Jowisz[45]
Chce ziemię w popiół zamienić pożarem.

CYCERO

Czyś widział jakie cudowne zjawisko?

KASKA

365
OgieńProsty niewolnik (a znam go z widzenia)
Podniósł lewicę — buchnęła płomieniem
Jakby dwadzieścia gorzało pochodni,
A ręka jednak nie czuła płomienia.
OmenPotem, patrz, oręż mam jeszcze dobyty,
370
Lwa zobaczyłem u stóp Kapitolu,
Krwawą źrenicą spojrzał na mnie groźno,
I wybiegł, żadnej nie robiąc mi krzywdy.
Spotkałem później tłumy bladych niewiast,
Skostniałych trwogą, które mi przysięgły,
375
Że przed ich okiem, po ulicach miasta
Tłum ludzi, całych w ogniu, się wałęsał.
Wczoraj ptak nocy o samym południu
Usiadł na rynku i hukał żałośnie.
Na tyle cudów niech mi nikt nie mówi:
380
„To rzecz zwyczajna, dam ci tłumaczenie”,
Bo ja powiadam, to groźne są znaki
Klęsk dla tej ziemi, na której się jawią.

CYCERO

Wyznaję, Kasko, dziwne to są czasy;
Lecz ludzie rzeczy tak, jak chcą, tłumaczą,
385
Kiedy ich treści nie mogą przeniknąć.
Czy Cezar będzie jutro w Kapitolu?

KASKA

Tak myślę. Wydał rozkaz Antoniemu,
By ci oznajmił jutrzejsze zebranie.

CYCERO

Dobranoc, Kasko, trudno się przechadzać
390
Pod takim niebem.

KASKA

Bądź zdrów, Cyceronie!
Wychodzi Cycero — Wchodzi Kasjusz

KASJUSZ

Kto tam?

KASKA

Rzymianin.

KASJUSZ

Poznałem cię z mowy.
395
To Kaska

KASKA

Widzę, że dobre masz ucho.
Co za noc!

KASJUSZ

Właśnie dla uczciwych ludzi.

KASKA

Kto widział kiedy niebo równie groźne?

KASJUSZ

400
Ten, który widział ziemię tak występną.
Co do mnie, Kasko, zbiegałem ulice,
Strach, OdwagaSzydziłem z wszystkich gróźb burzliwej nocy,
Z togą rozpiętą, jak ją teraz widzisz,
Piorunom nagą pierś mą pokazałem;
405
A kiedy ogień niebieski się zdawał
Rozdzierać czarne sklepy[46] firmamentu,
Podbiegłem stanąć na drodze błyskawic.

KASKA

Czemu, Kasjuszu, niebo tak kusiłeś?
Wszak to rzecz ludzka drżeć i blednąć trwogą,
410
Gdy bóg potężny znak daje widomy
Swojego gniewu piorunów poselstwem.

KASJUSZ

Ciężki twój umysł; nie masz iskry życia,
Co tleć powinna w piersiach Rzymianina,
Lub, jeśli masz ją, popiół ją zasypał.
415
Twarz twoja blada, oczy obłąkane,
We wszystkich rysach trwoga i zdziwienie,
Że niebo groźną zdradza niecierpliwość.
Lecz gdybyś zważył prawdziwe przyczyny
Ognia błyskawic, duchów wędrujących,
420
Ptactwa i bydląt natury niepomnych,
Starców bez myśli, dzieci rachujących;
Gdybyś chciał zbadać, skąd wszystkie istoty
Wspak przyrodzonych praw zdają się rządzić,
Łatwo byś odkrył, że to niebios wola
425
To potworności wszystkie wywołała,
Ażeby przestrach znakiem był dla ludzi,
Że się coś w mieście knuje potwornego.
Ja ci też, Kasko, mógłbym wskazać męża,
Który do groźnej nocy tej podobny,
430
Grzmi, błyska, groby otwiera i ryczy
Jak lew przy bramach Kapitolu ryczał;
Męża, co siłą tobie lub mnie równy,
Wyrósł potwornie i zagraża ziemi,
Jak jej groziły cudowne zjawiska.

KASKA

435
Czy masz na myśli Cezara, Kasjuszu?

KASJUSZ

Na co się przyda wiedzieć, o kim mówię?
Swych przodków ciała mają dziś Rzymianie,
Lecz dusze przodków, niestety, umarły!
Duch matek naszych dzisiaj nami rządzi;
440
Niewieście dusze zdradzamy pokorą.

KASKA

Prawda, słyszałem, że senatu myślą
Jutro Cezara uwieńczyć koroną,
Którą mu wszędzie nosić będzie wolno
Z jednym wyjątkiem włoskiej naszej ziemi.

KASJUSZ

445
SamobójstwoTo wiem, gdzie sztylet ten utopić trzeba;
Kasjusz z niewoli wybawi Kasjusza.
Tym bóg litosny słabym daje siłę,
Tym bóg poskramia tyranów potęgę;
Wieże kamienne, zatęchłe więzienia,
450
Spiżowe mury, żelazne kajdany
Potęgi ducha wstrzymać nie zdołają;
Duch, ziemskich kajdan znużony ciężarem,
Zawsze ma siłę do swobody wrócić.
Co wiem, niech ze mną i ziemia wie cała:
455
Cząstkę niewoli, która na mnie ciąży,
Kiedy zapragnę, otrząsnąć potrafię.
Grzmoty

KASKA

I ja w mej dłoni równą mam potęgę,
I jak ja, każdy niewolnik ma siłę
Swojej niewoli potargać łańcuchy[47].

KASJUSZ

460
Dlaczegoż Cezar ma tu być tyranem?
Biedne stworzenie! On wielkim by nie był,
Gdyby nie widział, żeśmy owiec trzodą,
I dla sarn stada on lwem tylko został.
Kto nagle wielki ogień chce zapalić,
465
Podsuwa iskrę pod snop wielkiej słomy:
Ach, jakie plewy, jakie z Rzymian śmiecie,
Kiedy płomieniem swym oświecać muszą
Tak nędzne, podłe jak Cezar stworzenie!
Lecz, o boleści, dokąd mnie prowadzisz?
470
Może rozmawiam z chętnym niewolnikiem,
I będę musiał z moich słów zdać liczbę;
Lecz miecz mam w dłoni, szydzę z niebezpieczeństw.

KASKA

Rozmawiasz z Kaską, nie z obłudnym szpiegiem.
Masz moją rękę; wyszukaj stronników,
475
Chętnych za krzywdy nasze pomsty szukać,
A moja noga tam stanie bez trwogi,
Gdzie najśmielszego znajdzie ślad mściciela.

KASJUSZ

Przyjmuję rękę. Słuchaj teraz, Kasko;
Już potrafiłem do myśli mych skłonić
480
Najpierwszych cnotą i znaczeniem Rzymian,
Z nimi układam wielkie przedsięwzięcia,
Pełne honoru, pełne niebezpieczeństw.
Wiem, że w tej chwili już wszyscy zebrani
Czekają na mnie w Pompeja krużganku,
485
Bo wśród piorunów, wśród tej nawałnicy
Puste i głuche są Rzymu ulice;
Wszystkie żywioły, jak zamiary nasze,
Są krwawe, groźne, ogniem buchające.
Wchodzi Cynna

KASKA

Cicho, ktoś śpiesznym zdąża ku nam krokiem.

KASJUSZ

490
O, to przyjaciel; poznałem po chodzie,
To Cynna. Cynno, dokąd ci tak śpieszno?

CYNNA

Szukam cię. Kto to? Czy Metellus Cymber?

KASJUSZ

Nie, to jest Kaska, to nasz. Kto mnie czeka?

CYNNA

Cieszę się z tego. Co za noc straszliwa!
495
Kilku z nas dziwne widziało zjawiska.

KASJUSZ

Czy mnie czekają?

CYNNA

Wszyscy niecierpliwi.
O, gdybyś zdołał dobrej naszej sprawie
Zapewnić pomoc szlachetną Brutusa!

KASJUSZ

500
Dzielny mój Cynno, dobrej bądź otuchy.
Zabierz to pismo i dołóż starania,
Żeby je Brutus znalazł jutro rano
W pretorskim krześle[48]; a to, rzuć mu oknem;
A do posągu starego Brutusa
505
To przylep woskiem; później złącz się z nami,
Będziem w krużganku Pompejusza radzić.
Czy są tam Decjusz Brutus i Treboniusz?

CYNNA

Tylko Metellus Cymber nieobecny,
Wybiegł, ażeby w twym domu cię szukać.
510
A teraz idę zlecenia twe spełnić.

KASJUSZ

Idź, my czekamy w teatrze Pompeja.
Wychodzi Cynna
Chodź ze mną, Kasko, a nim dzień zaświta,
Pójdziemy razem do Brutusa domu.
Trzy jego części już po naszej stronie,
515
A będzie cały po pierwszej rozmowie.

KASKA

O, Brutus silnie ludu sercem włada!
To, co by zbrodnią mogło w nas się wydać,
Jego powagi wszechmocną alchemią
Zmieni się w cnotę i szlachetne dzieło.

KASJUSZ

520
Dobrze pojąłeś całą jego wartość,
Jego potrzebę dla naszych zamiarów.
Nie traćmy czasu, już północ minęła,
A nim zaświta, on naszym być musi.
Wychodzą

AKT DRUGI

SCENA I

Rzym. Ogród Brutusa
Wchodzi BRUTUS

BRUTUS

Hola, Lucjuszu! Nie mogę rozpoznać
525
Po gwiazd obrocie, jak daleko rano.
Hola, Lucjuszu! Ach, jakże bym pragnął
Jego mieć wady, jak on spać głęboko!
Hola, Lucjuszu! obudź się, Lucjuszu!
Wchodzi Lucjusz

LUCJUSZ

Czy mnie wołałeś, panie?

BRUTUS

530
Idź i pochodnię zapal w mej komnacie,
Wróć zawiadomić, jak będzie gotowa.

LUCJUSZ

Idę wykonać rozkazy twe, panie.
Wychodzi

BRUTUS

Tylko przez jego śmierć — co się mnie tyczy,
Nie mam powodów żadnej nienawiści,
535
Tylko publiczne dobro mną kieruje.
Władza, KrólPragnie korony — kto zgadnąć potrafi,
Jego naturę jak zmieni korona?
Dzień tylko jasny żmije ze snu budzi,
Radzi ostrożność. Włożyć mu koronę?
540
Tak, a z koroną dać mu razem żądło,
Którym dowolnie śmierć może rozsiewać.
Jak łatwo zbytku wielkości nadużyć,
I z miłosierdziem potęgę rozłączyć!
A choć w Cezarze nie widziałem dotąd,
545
Żeby namiętność nad rozum wyrosła,
Wiem z doświadczenia, że młodej ambicji
Pokorna skromność za drabinę służy,
Z ócz jej nie traci, kto po niej szczebluje,
Lecz na najwyższym ledwo szczeblu stanie,
550
Wraz[49] od drabiny odwraca źrenice,
Pogląda[50] w chmury, podłym gardzi drewnem,
Po którym z wolna na górę się wdrapał.
Lepiej więc będzie zawczasu uprzedzić,
Aby i Cezar nie poszedł tym śladem.
555
Jeśli nam dotąd wszystkie jego sprawy
Otwartej wojny nie dały powodów,
Tak rozumujmy: Gdy jeszcze podrośnie,
Ostateczności tej lub tej dosięże;
Więc jaje węża widzieć w nim należy,
560
Z którego wąż się wykluje zjadliwy[51],
Lepiej więc węża udusić w skorupie.
Wchodzi Lucjusz

LUCJUSZ

Pochodnia gore[52] w komnacie twej, panie.
Kiedy na oknie krzemienia szukałem,
Pieczętowany ten znalazłem papier,
565
A jestem pewny, że go tam nie było,
Gdy wychodziłem wieczór na spoczynek.

BRUTUS

Wracaj do łóżka; jeszcze dzień daleko.
Czy jutro, chłopcze, Idy są marcowe?

LUCJUSZ

Nie wiem.

BRUTUS

570
Więc zajrzyj wprzód[53] do kalendarza
I wróć powiedzieć.

LUCJUSZ

Idę spełnić rozkaz.
Wychodzi

BRUTUS

Chmur rozwieszonych ogniste wyziewy
Dość światła dają, aby list przeczytać.
Otwiera list i czyta
575
„Ty śpisz, Brutusie; zbudź się, spójrz na siebie.
Rzym, itd. Mów, uderz i napraw!
Ty śpisz, Brutusie; obudź się, Brutusie!”
Nie raz to pierwszy takie słowa czytam.
„Rzym, itd.” tak mam wytłumaczyć:
580
Czy Rzym przed jednym truchleć ma człowiekiem?
Rzym? Nie, nie, nigdy! Wszak moi przodkowie
Wygnali z rzymskich ulic Tarkwiniusza[54],
A on był królem. „Mów, uderz i napraw!”
Czego żądacie? Bym mówił, uderzył?
585
O Rzymie, moją przyjmij tu przysięgę,
Że byle przyszła w następstwie naprawa,
Brutusa ręka spełni twe życzenia.
Wraca Lucjusz

LUCJUSZ

Czternasty marca dzień kończy się dzisiaj.
Stukanie za sceną

BRUTUS

Dobrze. Ktoś stuka, idź bramę otworzyć.
Wychodzi Lucjusz
590
Odkąd mnie Kasjusz podszczuł na Cezara,
Nie mogłem usnąć.
Czas, CzynMiędzy pomysłem a spełnieniem czynu
Pośrednie chwile są jak cień okropny;
Dusza i wszystkie śmiertelne narzędzia
595
W ciągłej są radzie, a cała istota
Jest do małego podobna królestwa,
W którym powstania fermentuje zaczyn.
Wchodzi Lucjusz

LUCJUSZ

Twój szwagier, panie, Kasjusz u drzwi stoi,
Chce z tobą mówić.

BRUTUS

600
Czy sam jest?

LUCJUSZ

Nie, panie,
Ma towarzyszy.

BRUTUS

Czy ich nie poznałeś?

LUCJUSZ

Nie, kapelusze wszyscy zacisnęli,
605
Wszyscy płaszczami osłonili twarze,
Tak, że żadnego nie mogłem rozpoznać.

BRUTUS

Niech wejdą.
Wychodzi Lucjusz
Tak jest, to są sprzysiężeni.
O, sprzysiężenie! Jak to, czy się wstydzisz
610
Czoło twe groźne i nocy odsłonić,
Która wszystkiemu, co złe, wolność daje?
Śród dnia, gdzież znajdziesz dość ciemną jaskinię,
By twoje hydne[55] pokazać oblicze?
O, sprzysiężenie! Jaskini nie szukaj,
615
Osłoń się tylko pogodnym uśmiechem,
Bo gdy się w własnej pokażesz postaci,
Sam Ereb[56] nawet nie dość ma ciemności,
By cię przed okiem podejrzenia ukryć.
Wchodzą: Kasjusz, Kaska, Decjusz, Cynna, Metellus Cymber i Treboniusz

KASJUSZ

Może zbyt śmiało twój sen przerywamy.
620
Witaj, Brutusie, a przebacz natręctwu!

BRUTUS

Widzisz, że wstałem; czuwałem noc całą.
Czy znam tych ludzi, którzy z tobą przyszli?

KASJUSZ

Wszystkich, i wszyscy cześć mają dla ciebie,
I wszyscy pragną, byś o sobie myślał,
625
Jak każdy myśli o tobie Rzymianin.
To jest Treboniusz.

BRUTUS

Witam go w mym domu!

KASJUSZ

To Decjusz Brutus.

BRUTUS

Witam i Decjusza!

KASJUSZ

630
To Kaska, Cynna, to Metellus Cymber.

BRUTUS

Witam ich wszystkich! Jakaż czarna troska
Broni wam oka wśród nocy tej zamknąć?

KASJUSZ

Pozwól na stronie słowo ci powiedzieć.
Rozmawia z Brutusem na stronie

DECJUSZ

Wschód z tej jest strony; czy jeszcze nie świta?

KASKA

635
Nie.

CYNNA

Przebacz, proszę; te szarawe pręgi,
Co chmury strzępią, są dnia zwiastunami.

KASKA

Ja was przekonam, żeście obaj w błędzie.
Tam słońce wschodzi, gdzie mój miecz wskazuje,
640
Nową nam wiosnę przynosi z południa,
Za dwa miesiące posunie się dalej,
Tam, ku północy, a wtedy wschód będzie
Właśnie nad samym wzgórzem Kapitolu.

BRUTUS

Dajcie mi, proszę, rękę po kolei.

KASJUSZ

645
Postanowienie zatwierdźmy przysięgą.

BRUTUS

Nie, żadnych przysiąg! Jeżeli sumienie,
Dusz naszych boleść, czasu nadużycia,
Jeśli to wszystko słabą nam rękojmią,
Niech lepiej każdy powróci do domu,
650
Do leniwego niech wciśnie się łoża;
Niech się tyrania dumnie rozpanoszy,
Póki ostatni z nas nie zginie marnie
W życia hazardach[57]. Lecz jeśli, jak myślę,
Dość jest powodów, by zapału iskra
655
W tchórzliwej nawet ocknęła się duszy,
Natchnęła męstwem słabą pierś niewieścią,
Na co daremnie innych podniet szukać,
Aby wystąpić w naszych praw obronie?
PrzysięgaAlboż nie dosyć Rzymianina słowo,
660
Że wiernie dotrwa w uczciwym zamiarze?
Alboż to świętą nie jest już przysięgą,
Gdzie mąż cnotliwy z cnotliwym się łączy,
By swój kraj zbawić, lub zginąć z honorem?
Niech przysięgają kapłani i tchórze,
665
Roztropne mędrki, stare niedołęgi,
Zdolne całować rękę, co ich chłoszcze;
Niech się przysięgą do złej wiążą sprawy
Ci, których słowu nikt nie daje wiary,
Lecz my nie plammy zbyteczną przysięgą
670
Pogodnej cnoty naszego zamiaru;
Bo któż by myślał, że nasz duch żelazny,
Gdy sprawa nasza przysięgi wymaga?
Wszak każda kropla w żyłach Rzymianina
Byłaby skargą na bękarctwo rodu,
675
Gdyby śmiał kiedy choć na krok odstąpić
Od raz danego słowa przyjaciołom?

KASJUSZ

Co z Cyceronem zrobić? Czy go badać?
Myślę, że dzielną byłby nam podporą.

KASKA

Trzeba go wciągnąć.

CYNNA

680
A trzeba koniecznie.

METELLUS

Niech z nami trzyma; srebrne jego włosy
Dobre u ludzi dadzą nam mniemanie[58],
I z ust niejednych kupią nam pochwały.
Bo gdy świat powie: rozum jego rządził
685
Prawicą naszą, płaszcz jego powagi
Osłoni naszej młodości porywczość.

BRUTUS

Nie, niech mu zamiar będzie tajemnicą;
Nigdy on chętnej nie przyłoży ręki
Do dzieł nie w jego wylęgłych rozumie.

KASJUSZ

690
Więc go pomińmy.

KASKA

Nie dla nas to człowiek.

DECJUSZ

Czy jeden Cezar upaść ma ofiarą?

KASJUSZ

Słuszne pytanie! Niepodobna, mniemam,
Aby Antoniusz, drogi Cezarowi,
695
Cezara przeżył. Byłby nam zawadą
Na drodze naszej. Znacie jego środki,
I byle tylko korzystać z nich umiał,
Może nam wszystkkie plany pokrzyżować.
Niech więc z Cezarem ginie i Antoniusz.

BRUTUS

700
Naszemu dziełu krwawe damy piętno,
Gdy, ściąwszy głowę, będziem członki[59] siekać,
(Boć tylko członkiem Cazara Antoniusz)
A któż z nas chciałby nad trupem się pastwić?
Bądźmy kapłanem tylko, nie rzeźnikiem.
705
Krew, ŚmierćNastajem tylko na ducha Cezara,
A duch człowieka nie ma krwi kropelki.
Ach, gdyby można ducha tego zabić,
A szabli ostrzem ciała nie rozdzierać!
Lecz duch Cezara z krwią tylko wypłynie;
710
Więc, przyjaciele, zabijmy Cezara
Dłonią bez trwogi, lecz bez nienawiści.
Niechaj upadnie jak ofiara bogom,
Nie jako strawa dla psów porzucona;
Niech serca nasze będą jak pan mądry,
715
Który śle sługi do krwawego czynu,
A potem zda się ten czyn im wyrzucać.
Tylko tak dzieło przez nas dokonane
Wyda się dziełem potrzeby, nie zemsty;
Tylko tak każdy z nas światu się wyda
720
Nie mężobójcą, ale zbawicielem.
Niech was nie trwoży Antoniusza życie,
Bo on nie więcej szkodzić wam potrafi,
Jak dłoń Cezara, bez Cezara głowy.

KASJUSZ

Lękam się przecie, bo przyjaźń głęboka,
725
Co dla Cezara —

BRUTUS

Dobry mój Kasjuszu,
Bądź dobrej myśli, bo, jeśli go kocha,
Tylko sam sobie zaszkodzić potrafi,
Wziąć śmierć Cezara do serca i umrzeć;
730
Ale i na to hart jego za słaby,
Zbyt kocha uczty, zabawy i śmiechy.

TREBONIUSZ

A więc niech żyje! Bo i ja tak myślę,
Że pierwszy z tego później śmiać się będzie.
Bije zegar[60]

BRUTUS

Cicho! Słuchajmy!

KASJUSZ

735
Uderzyła trzecia.

TREBON

Czas się rozłączyć.

KASJUSZ

OmenRzecz jeszcze niepewna,
Czy dzisiaj przyjdzie Cezar do senatu.
On w gusła[61] wierzy od pewnego czasu,
740
Choć dawniej szydził ze snów i przywidzeń.
Kto wie, czy dziwne nocy tej zjawiska,
Czy groźne znaki, czy wróżbiarzy rady
Nie będą zdolne w domu go zatrzymać.

DECJUSZ

Nie troszcz się o to; choćby tak zamierzył,
745
Wiem, jak go zmienić. Cezar chętnie słucha,
Jak jednorożca strzelec zwodzi drzewem,
Jak słonia jamą, zwierciadłem niedźwiedzia,
Jak lwa sidłami, człowieka pochlebstwem,
Ale gdy dodam, że jeden się Cezar
750
Pochlebstwem brzydzi, przyzna, że mam słuszność,
I sam na wielkie złapie się pochlebstwo.
To moja sprawa; wiem, jak go uwikłać;
Do Kapitolu wam go przyprowadzę.

KASJUSZ

Pójdziemy wszyscy, by mu towarzyszyć.

BRUTUS

755
O ósmej rano; czy na tym zapadło?

CYNNA

O ósmej rano, wszyscy; na to zgoda.

METELLUS

Ligariusz ciężki ma żal do Cezara
Za twarde słowa, którymi go skarcił,
Że śmiał z pochwałą wspomnieć Pompejusza;
760
Dziwna, że żaden z was o nim nie myślał.

BRUTUS

Dobry Metellu, idź do jego domu,
Wiem, że mnie kocha, bom na to zarobił,
Przyślij go do mnie, a ja go nastroję.

KASJUSZ

Zbliża się ranek; już czas się rozproszyć,
765
Ale niech każdy słowu swemu wierny,
Dowiedzie dzisiaj, że jest Rzymianinem.

BRUTUS

Niech każdy uśmiech na swej twarzy niesie,
Niech głębin duszy nie zdradza spojrzeniem,
AleTeatr, jak nasi rzymscy aktorowie,
770
Choć z ogniem w sercu, twarz miejmy spokojną.
Teraz: dzień dobry i wszystkich was żegnam!
Wychodzą wszyscy prócz Brutusa
Hola, Lucjuszu! Znów śpi — mniejsza o to.
Pij, póki możesz, miodową snu rosę,
Bo twego mózgu nie zmąciły jeszcze
775
Widma w mej duszy troską wywołane;
Śpij więc głęboko, lecz ja spać nie mogę.
Wchodzi Porcja

PORCJA

Brutusie, mężu!

BRUTUS

Porcjo, co to znaczy?
Czy zapomniałaś, że ciało twe słabe
780
Zimnych oddechów ranka nie wytrzyma?

PORCJA

A twoje czy jest silniejsze od mego?
Niedobry mężu, uciekasz ode mnie
I wczora wstałeś nagle od wieczerzy,
Z założonymi rękami w komnacie
785
Długo krążyłeś wśród dumań i westchnień,
A gdym pytała, co cię zasmuciło,
Spojrzałeś na mnie surową źrenicą;
Gdy mimo tego nalegałam bardziej,
Tupnąłeś nogą, skrobałeś się w głowę,
790
Mimo mych błagań upornie milczałeś,
Gniewnej prawicy kazałeś skinieniem
Wyjść z twej komnaty — byłam ci posłuszną,
Bo się lękałam zbytecznym natręctwem
Gniew twój gwałtowny gwałtowniej zapalić;
795
Myślałam zresztą, że to nagły wybuch,
Któremu każdy w swym ulega czasie.
Milczysz, jeść nie chcesz, z ócz twych sen ucieka,
A gdyby troska na twarzy twej rysy
Ten sam wywarła skutek, co na duszę,
800
Poznać cię łatwo nie byłabym w stanie.
Brutusie, odkryj mi smutków twych powód.

BRUTUS

To nic, nic, Porcjo — to chwilowa słabość.

PORCJA

Brutus jest mądry; gdyby czuł się słabym,
Użyłby środków, co wracają zdrowie.

BRUTUS

805
Tak właśnie robię. Porcjo, wróć do łóżka.

PORCJA

Słaby jest Brutus; czy to na lekarstwo
W takim ubraniu słabą wciągać piersią
Zimnego ranka zatrute oddechy?
Słaby jest Brutus; dlaczegóż, przez Boga,
810
O tej godzinie zdrowe rzuca łoże,
W burzliwej nocy osłabione ciało
Na łup wydaje zjadliwym wyziewom,
Jakby chorobie chciał chorobę dodać?
Nie, nie, Brutusie, jeśli jesteś słaby,
815
Dusza jest twoja cierpienia siedliskiem,
Które znać mocą praw moich powinnam.
Mąż, ŻonaWięc na kolanach zaklinam cię, mężu,
Na piękność, którą uwielbiałeś dawniej,
Na twojej wiecznej miłości przysięgi,
820
Na śluby, które jedną wlały duszę
W dwa ciała nasze, odsłoń mi twój smutek,
I daj połowę trosk swej połowicy[62].
Skąd twój niepokój? Jakie były cele
Tajnego zejścia? Bo wiem, że przed chwilą
825
Miałeś tu mężów, którzy swe oblicza
Nawet przed nocy kryli ciemnościami.

BRUTUS

Wstań, dobra Porcjo!

PORCJA

Dobrym bądź, Brutusie,
A Porcja klęczeć przed tobą nie będzie.
830
ŻonaCzyż to warunkiem ślubów naszych było,
Że prawa nie mam do męża tajemnic?
Że jestem tobą w pewnych tylko względach?
Dzielić mam ucztę, weselić twe łoże,
Być uczestniczką rozmów obojętnych?
835
Mieszkać na serca twojego przedmieściach?
O, jeśli tak jest, to Porcja, Brutusie,
Nie żoną twoją, lecz jest nałożnicą.

BRUTUS

Jesteś mą dobrą, moją wierną żoną,
A tak mi drogą, jak czerwone krople,
840
Bijące w moim zasmuconym sercu.

PORCJA

Więc muszę wiedzieć[63] twoje tajemnice.
KobietaO wiem, wiem dobrze, tylkom jest kobietą,
Lecz tę kobietę Brutus wziął za żonę;
O, wiem, wiem dobrze, tylkom jest kobietą,
845
Lecz ta kobieta jest Katona córką;
Czy żona taka, czyli[64] taka córka,
Nie jest silniejszą od swojej płci słabej?
Odsłoń twe myśli, nie zdradzę tajemnic.
Ażeby moją wypróbować stałość,
850
Tu dobrowolną dałam sobie ranę[65],
A jeśli boleść tę cierpliwie zniosłam,
Nie zdradzę pewnie i tajemnic męża.

BRUTUS

O, Boże, zrób mnie godnym takiej żony!
Słychać stukanie za sceną
Słuchaj! Ktoś stuka. Oddal się na chwilę.
855
Wszystkie tajniki serca ci odsłonię,
Wszystkie ci moje zamiary opowiem,
Wyznam, skąd smutek na czole mym zasiadł.
Zostaw mnie teraz.
Wychodzi Porcja
Wchodzą: Lucjusz i Ligariusz
Lucjuszu, kto stukał?

LUCJUSZ

860
Chory przychodzi twej rady zasięgnąć.

BRUTUS

Kajusz Ligariusz, o którym przed chwilą
Metellus mówił. Zostaw nas, Lucjuszu.
Wychodzi Lucjusz
Co mi przynosisz?

LIGARIUSZ

Przyjmij pozdrowienie,
865
Choć wymówione cierpiącym językiem.

BRUTUS

Jak źle wybrałeś czas twojej choroby!
Ach, jakbym pragnął, byś wszystkie miał siły!

LIGARIUSZ

Nie jestem chory, jeśli masz zamiary
Godne poświęceń człowieka honoru.

BRUTUS

870
Mam je, Kajuszu. Zamiar mój opowiem,
Byleś miał zdrowe do słuchania ucho.

LIGARIUSZ

Na wszystkich bogów, którym się Rzym kłania,
Odpędzam moją chorobę, Brutusie.
Ty, rzymska duszo, wielkich ojców synu,
875
Jak czarnoksiężnik duch słaby[66] zakląłeś.
Każ, a rozpocznę dzieło niemożebne,
Dokonam nawet. Mów, co trzeba zrobić.

BRUTUS

Czyn, który chorym wróci dawne zdrowie.

LIGARIUSZ

A czy choroby zdrowych nie nabawi?

BRUTUS

880
I to być musi. Wszystko ci opowiem
W drodze do tego właśnie, który będzie
Naszego czynu ostatecznym celem.

LIGARIUSZ

Z gorącym sercem wszędzie idę z tobą,
Z gotową dłonią na czyn tajemniczy;
885
Bo dosyć dla mnie Brutusa iść śladem.

BRUTUS

Więc idźmy razem.
Wychodzą

SCENA II

Pokój w pałacu Cezara
Grzmoty i błyskawice. Wchodzi Cezar w nocnym ubraniu

CEZAR

Niebo tej nocy z ziemią było w wojnie:
Trzy razy we śnie wołała Kalpurnia:
„Boże! ratujcie! mordują Cezara!”
890
Hola!
Wchodzi SŁUGA

SŁUGA

Mój panie?

CEZAR

Idź, niechaj kapłani
Biją ofiary, a wracaj powiedzieć,
Czyli[67] wypadek pomyślny mi wróżą.

SŁUGA

895
Śpieszę.
wychodzi — Wchodzi Kalpurnia

KALPURNIA

Cezarze, czyś nie zmienił zdania?
Nie, nie, ty dzisiaj domu nie opuścisz.

CEZAR

Cezar wykona, co raz zapowiedział.
Groźby widziały tylko plecy moje;
900
Gdy się odważą w mą twarz spojrzeć, nikną.

KALPURNIA

OmenZ wszystkich wróżb dotąd śmiałam się, Cezarze,
Dziś drżę przed nimi. Przyszedł właśnie człowiek,
Co, oprócz zjawisk, których byłeś świadkiem,
Mówi o dziwach, które straż widziała.
905
Lwica zrzuciła szczenię na ulicę;
Z otwartych grobów wstawali umarli;
Ogniste armie w chmurach bój toczyły,
W szyku i hufcach jak rzymskie legiony,
A krew strugami ciekła na Kapitol;
910
Wrzawę potyczki słyszano w powietrzu,
I rżenie koni, i jęk konających;
Duchy śród ulic wyły zabłąkane;
Wszystkie te dziwy trwogą mnie przejmują.

CEZAR

Kto z nas, Kalpurnio, potrafi uniknąć,
915
Co mu potęga bogów przeznaczyła?
Lecz Cezar pójdzie, bo te przepowiednie
Tak światu grożą, jak i Cezarowi.

KALPURNIA

Gdy żebrak kona, nie świecą komety,
Lecz na śmierć książąt i niebo się pali.

CEZAR

920
Śmierć, StrachTrwożliwy stokroć umiera przed śmiercią;
Mężny raz tylko czuje śmierci gorycz.
Ze wszystkich cudów, o których słyszałem,
To cud największy, że ludzie się boją,
Wiedząc, że kresem śmierć nieuniknionym,
925
Przyjdzie, przyjść musi.
Wchodzi Sługa
Co mówią Wróżbiarze?

SŁUGA

Radzą, byś w domu dzień cały pozostał,
Bo gdy wyjęli wnętrzności ofiary,
W piersiach bydlęcia nie znaleźli serca.

CEZAR

930
Tym cudem niebo zawstydza lękliwych.
I Cezar byłby bydlęciem bez serca,
Gdyby z bojaźni za próg nie śmiał wyjrzeć.
Niebezpieczeństwo już dawno wie o tym:
Niebezpieczniejszym od niego jest Cezar;
935
Jakby dwa lwięta, jeden dzień nas spłodził,
Ale ja byłem starszy i groźniejszy.
Cezar więc pójdzie.

KALPURNIA

Mężu mój i panie,
Zbytek ufności rozum twój zaćmiewa.
940
Dziś tylko zostań, powiedz, że ma bojaźń,
Nie twoja własna w domu cię zamyka.
Marek Antoniusz powie senatowi,
Że jesteś chory, że nie możesz przybyć.
Słuchaj mej rady, na klęczkach cię błagam!

CEZAR

945
Dobrze, Antoniusz powie, żem jest chory;
Zostanę w domu dla twoich przywidzeń.
Wchodzi Decjusz
To Decjusz Brutus, on będzie mym posłem.

DECJUSZ

Witaj, Cezarze! przychodzę, by razem
Udać się z tobą do izby senatu.

CEZAR

950
Przychodzisz w porę, abyś senatorom
W moim imieniu zaniósł pozdrowienie,
Doniósł, że dzisiaj do izby nie przyjdę,
Że przyjść nie mogę, to byłoby kłamstwem;
Że nie śmiem, większe jeszcze będzie kłamstwo,
955
A więc po prostu powiedz, że nie przyjdę.

KALPURNIA

Powiedz, że chory.

CEZAR

Co? Cezar ma kłamać?
Kto tam zwycięską dłonią gdzie ja sięgnął,
Nie śmiałby dzisiaj prawdy starcom mówić?
960
Powiedz, Decjuszu, że Cezar nie przyjdzie.

DECJUSZ

Wielki Cezarze, daj mi jaki powód,
Żebym senatu nie był pośmiewiskiem.

CEZAR

Powodem wola jest moja, nie przyjdę;
965
Myślę, że powód starczy senatowi.
Ale dla ciebie, dla ciebie jedynie,
Kocham cię bowiem, całą wyznam prawdę:
Sen, OmenNa prośbę żony Kalpurnii zostaję.
Tej nocy posąg mój widziała we śnie
970
Jakby fontannę, tysiącem otworów,
Krwi mej czerwonej strugę tryskającą,
A tłumy Rzymian, z uśmiechem na twarzy,
Biegły, by ręce we krwi mojej kąpać.
Ten sen, w jej myśli, bożym jest zesłaniem
975
I przepowiednią nieszczęść mi grożących.
Klęcząc błagała, abym w domu został.

DECJUSZ

Ten sen Kalpurnia źle wytłumaczyła:
Widzenie było szczęścia przepowiednią.
Krew tryskająca z twojego posągu,
980
W której Rzymianie ręce swe kąpali,
To znak, że w tobie nasz wielki Rzym znajdzie
Świeżej krwi strugę, która go odmłodzi,
A którą pierwsze miasta tego męże
Będą czerpały jak święte relikwie.
985
To jest prawdziwe snu tego znaczenie.

CEZAR

I dobrze w taki tłumaczysz je sposób.

DECJUSZ

Poznasz to lepiej, gdy mą powieść skończę.
Wiedz, że zamiarem dzisiaj jest senatu
Włożyć koronę na głowę Cezara;
990
Kto wie, czy słysząc, że przybyć odmawiasz,
Nagle od swojej nie odstąpi myśli.
Zresztą jak łatwo w śmiech poszłoby wszystko,
Gdyby przypadkiem w tłumie kto zawołał:
„Odroczmy senat do dnia, w którym znowu
995
Żona Cezara lepszy sen mieć będzie”.
Jeśli nie przyjdziesz, czy nie będą szeptać:
„Co? Zląkł się Cezar?”
Przebacz, Cezarze, ale miłość moja
Śmiałe te słowa w me usta włożyła;
1000
Miłość wzgardziła roztropności radą.

CEZAR

Jak mi się teraz bojaźń twa, Kalpurnio,
Wydaje śmieszną! Sam się teraz wstydzę,
Że mogłem takim ustąpić powodom.
Podaj mi togę, idę do senatu.
Wchodzą: Publiusz, Brutus, Ligariusz, Metellus, Kaska, TREBONIUSZ i Cynna
1005
Widzę, że Publiusz chce mi towarzyszyć.

PUBLIUSZ

Witaj, Cezarze!

CEZAR

Dzień dobry, Publiuszu.
Co? Brutus nawet tak rano w mym domu?
Dzień dobry, Kasko. Nigdy, Ligariuszu,
1010
Cezar dla ciebie nie był takim wrogiem,
Jak febra, która cię tak wychudziła.
Która godzina?

BRUTUS

Już wybiła ósma.

CEZAR

Dzięki wam wszystkim za waszą uprzejmość.
Wchodzi Antoniusz
1015
Patrzcie, Antoniusz nawet już na nogach,
Pomimo długiej swej nocnej hulanki.
Witaj, Antoni!

ANTONIUSZ

Witam cię, Cezarze!

CEZAR

Niech służba moja będzie w pogotowiu,
1020
Źle, że tak długo czeka na mnie senat.
Cynno — Metellu — Ale, Treboniuszu,
Mam z tobą mówić na jaką godzinę;
Dziś mi przypomnieć tego nie omieszkaj[68];
Stań przy mnie blisko, bym i ja pamiętał.

TREBONIUSZ

1025
Chętnie, Cezarze.
Na stronie
A stanę tak blisko,
Że i najlepsi twoi przyjaciele
Chcieliby chętnie, bym stał trochę dalej.

CEZAR

Wychylcie wprzódy kielich wina ze mną,
1030
Potem ruszymy jak przyjaciół grono.

BRUTUS

Na stronie
Że nas pozory tak często uwodzą,
Ta myśl, Cezarze, serce mi zakrwawia!
Wychodzą

SCENA III

Rzym. Ulica w bliskości Kapitolu
Wchodzi Artemidorus z papierem w ręku

ARTEMIDORUS

Czyta
1033

„Cezarze, strzeż się Brutusa; daj baczność na Kasjusza; nie zbliżaj się do Kaski; nie ufaj Treboniuszowi; uważaj pilnie Metellusa Cymbra; Decjusz Brutus cię nie kocha; pokrzywdziłeś Kajusza Ligariusza. Wszystkich tych ludzi jedna myśl ożywia, a myśl ta skierowana przeciw Cezarowi. Jeśli nie jesteś nieśmiertelnym, miej się na baczności: zbyteczna ufność toruje drogę sprzysiężeniom. Niech cię bronią potężne bogi[69]! Twój kochający cię Artemidorus”.

Tu się zatrzymam, aż Cezar nadejdzie,
1035
I pismo wręczę, niby jaką prośbę.
Boli mnie serce, że cnota na ziemi
Zębów zazdrości nie może uniknąć.
Czytaj, Cezarze, a znajdziesz zbawienie;
Odrzuć z zdrajcami w spisku przeznaczenie.
Wychodzi

SCENA IV

Rzym. Inna część tej samej ulicy, przed domem Brutusa
Wchodzą: Porcja, Lucjusz

Porcja

1040
Chłopcze, pędź lotem do izby senatu.
Nie odpowiadaj, nie trać darmo czasu.
Dlaczego stoisz?

LUCJUSZ

Czekam na zlecenia.

PORCJA

Ach, jak bym chciała, byś już był z powrotem,
1045
Zanim ci powiem, po co cię wysyłam!
O wytrwałości, bądź po mojej stronie!
Staw góry między sercem a językiem!
Mam duszę męża, lecz kobiety serce.
Jak ciężko sekret zachować kobiecie!
1050
Czyś jeszcze tutaj?

LUCJUSZ

Co robić mam, pani?
Do Kapitolu bieżeć[70] i nic więcej?
Potem do domu wracać, i nic więcej?

PORCJA

Leć, wróć i powiedz, jak pan twój wygląda,
1055
Bo słaby wyszedł. Zważaj także pilnie,
Co robi Cezar, kto o co go prosi.
Lecz cicho, chłopcze! Co wrzawa ta znaczy?

LUCJUSZ

Ja nic nie słyszę.

PORCJA

Nadstaw tylko ucho.
1060
Słyszałam wrzawę; niby jakieś starcie;
A wiatr od strony Kapitolu wieje.

LUCJUSZ

Nie, pani, wszędzie cichość, nic nie słyszę.
Wchodzi Wróżbiarz

PORCJA

Zbliż się; skąd idziesz?

WRÓŻBIARZ

Z mego domu, pani.

PORCJA

1065
Która godzina?

WRÓŻBIARZ

Około dziewiątej.

PORCJA

A czy już Cezar wszedł do Kapitolu?

WRÓŻBIARZ

Nie jeszcze, pani; właśnie tutaj stanę,
Aby w przechodzie Cezara zobaczyć.

PORCJA

1070
Czy masz do niego prośbę jaką zanieść?

WRÓŻBIARZ

Mam prośbę, pani, aby raczył Cezar
Słuchać, co powiem, a pragnę go błagać,
Ażeby własnym swym był przyjacielem.

PORCJA

Czy wiesz, że jakie grozi mu nieszczęście?

WRÓŻBIARZ

1075
Nie wiem o żadnym, lecz lękam się wielu.
Dzień dobry, pani! Wąska tu ulica,
Tłum senatorów, sług i suplikantów[71]
Gotów słabego starca na śmierć zagnieść;
Wolę więc stanąć na szerokim placu,
1080
I tam słów kilka szepnąć Cezarowi.
Wychodzi

PORCJA

Sił mi nie staje[72] — muszę wejść do domu.
Ach, jakże słabe kobiety jest serce!
Niech ci, Brutusie, niebo dopomoże! —
Ach, to mnie chłopię podsłuchało pewno. —
1085
BRUTUS ma zanieść prośbę do Cezara,
On ją odrzuci. — O Boże, omdlewam! —
Spiesz, spiesz, Lucjuszu! Poleć mnie mężowi,
Powiedz, że jestem wesoła, a wracaj,
Wracaj i jego przynieś mi odpowiedź!
Wychodzą

AKT TRZECI

SCENA I

Senat zebrany w Kapitolu
Ulica prowadząca do Kapitolu zapełniona tłumem, wśród którego Artemidorus i Wróżbiarz. — Odgłos trąb. — Wchodzą: Cezar, Brutus, Kasjusz; Kaska, Decjusz, Metellus, Treboniusz, Cynna, Antoniusz, Lepidus, Popiliusz, Publiusz i inni

CEZAR

1090
Marcowe Idy przyszły.

WRÓŻBIARZ

Lecz nie przeszły.

ARTEMIDORUS

Niech żyje Cezar! — Przeczytaj to pismo.

DECJUSZ

Trebioniusz błaga, żebyś w wolnej chwili
Raczył pokorną prośbę tę odczytać.

ARTEMIDORUS

1095
Czytaj wprzód moją, bo treść jej ważniejsza,
Bliżej samego obchodzi Cezara.
Czytaj, Cezarze!

CEZAR

To, co mnie obchodzi,
Zawsze ostatnie trzymać będzie miejsce.

ARTEMIDORUS

1100
O, nie trać czasu, odczytaj natychmiast!

CEZAR

Człek ten oszalał.

PUBLIUSZ

Nie zastępuj drogi!

KASKA

Czemu składacie prośby na ulicach?
Lepszą znajdziecie porę w Kapitolu.
Cezar wchodzi do Kapitolu, za nim Sprzysiężeni. Wszyscy Senatorowie powstają.

POPILIUSZ

1105
Bodaj się waszym szczęściło zamiarom!

KASJUSZ

Jakim zamiarom, Popiliuszu?

POPILIUSZ

Żegnam.
Zbliża się do Cezara.

BRUTUS

Co ci Popiliusz Lena w ucho szepnął?

KASJUSZ

Chce, by się naszym szczęściło zamiarom.
1110
Myślę, że cały spisek nasz odkryty.

BRUTUS

Patrz tylko, jak się do Cezara zbliża.

KASJUSZ

Kasko, czas nagli, lub wszystko przepadło. —
Jeśli nie wszystko, co robić, Brutusie?
Cezar lub Kasjusz żywy stąd nie wyjdzie;
1115
Sam się zabiję.

BRUTUS

Wytrwałość, Kasjuszu!
Nie o nas mówi z nim Popiliusz Lena;
On się uśmiecha, Cezar się nie zmienił.

KASJUSZ

Dobrze Treboniusz odgrywa swą rolę,
1120
Patrz, Antoniusza usuwa nam z drogi.
Wychodzą: Antoniusz i Treboniusz, Cezar i Senatorowie siadają

DECJUSZ

Gdzie jest Metellus Cymber? Niech się zbliży
I do Cezara zaniesie swą prośbę!

BRUTUS

Cymber gotowy, idźmy go popierać.

CYNNA

Ty pierwszy, Kasko, podnieść masz prawicę.

KASKA

1125
A czy już wszyscy jesteśmy gotowi?

CEZAR

Jakie są krzywdy, jakie nadużycia,
Które z senatem Cezar ma naprawić?

METELLUS

Wielki, szlachetny, potężny Cezarze,
Metellus Cymber pod nogi twe rzuca
1130
Serce pokorne —
klęka

CEZAR

Wiedz o tym, Metellu,
Że to czołganie i niskie pokłony
Krew mogą zagrzać ludzi pospolitych,
I ich zamiary i postanowienia
1135
Nagle, jak dziecka zachcianki, przemienić;
Ale daremną nie łudź się nadzieją,
Że krew podobna w żyłach jest Cezara,
Że serca jego hart da się tym zmiękczyć,
Co stopi serca głupców pospolitych,
1140
Cukrowym słówkiem albo psią pokorą.
Twój brat wyrokiem wygnany jest z Rzymu,
A gdy się za nim kłaniasz, błagasz, łasisz,
Jak psa z mej drogi nogą cię odpycham.
Bez dobrych przyczyn nic Cezar nie robi,
1145
Bez dobrych przyczyn wyroków nie zmienia.

METELLUS

Nie znajdęż ludzi godniejszych ode mnie,
Których głos dźwięczniej w Cezara brzmi uchu
W sprawie mojego wygnanego brata?

BRUTUS

Nie jak pochlebca rękę twą całuję,
1150
I błagam spólnie[73], aby Publiusz Cymber
Wolność powrotu do miasta otrzymał.

CEZAR

Jak to, Brutusie?

KASJUSZ

O, przebacz, Cezarze!
I Kasjusz pada do nóg twych, i prosi
1155
O przebaczenie dla Publiusza Cymbra.

CEZAR

Dałbym się wzruszyć, gdybym wam był równy;
Gdybym był zdolny do próśb się uniżyć,
Na wasze prośby nie byłbym nieczuły,
Lecz biegunową jest dusza ma gwiazdą,
1160
Co jedna z wszystkich gwiazd na firmamencie
Niezmienna stoi, stać będzie niezmienna.
Tysiącem iskier niebo malowane,
Każda z nich świeci, każda z nich się pali,
Lecz jedna tylko stoi niewzruszona;
1165
Tak i na ziemi są tysiące ludzi,
Każdy ma ciało, ma krew, ma uczucie,
Ale w tej liczbie jednego znam tylko,
Co niedostępny, niczym niezachwiany,
Sam miejsce trzyma; że ja tym jedynym,
1170
Dzisiaj wam nowy, choć mały dam dowód:
Raz powiedziałem, że Cymber wygnany;
Dotrzymam słowa raz powiedzianego.

CYNNA

Cezarze!

CEZAR

Precz stąd! Czy wstrząśniesz Olimpem[74]?

DECJUSZ

1175
Wielki Cezarze!

CEZAR

Darmo klęka Brutus.

KASKA

Więc, ręko moja, przemów teraz za mnie!
Kaska uderza Cezara sztyletem w szyję, Cezar chwyta jego rękę, a w tej chwili kilku innych Sprzysiężonych, a na koniec Markus Brutus, przeszywają go sztyletami.

CEZAR

O, et tu Brute[75]! Więc konaj, Cezarze!
Umiera — Senat i Lud rozpraszają się w nieładzie

CYNNA

Niech żyje wolność! Skonała tyrania!
1180
Lećmy rozgłosić szczęśliwą wiadomość!

KASJUSZ

Niech kto z mównicy do ludu zawoła:
Wolność! Swoboda! Usamowolnienie!

BRUTUS

Ludzie, senacie, nie trwóżcie się tylko!
Nie uciekajcie! To ambicji kara.

KASKA

1185
Spiesz na mównicę co prędzej, Brutusie!

DECJUSZ

I ty, Kasjuszu!

BRUTUS

Ale gdzie jest Publiusz?

CYNNA

Tu, odurzony nagłością wypadków.

METELLUS

Zjednoczmy siły, lub może przyjaciel
1190
Jaki Cezara —

BRUTUS

Nie, nie myślmy o tym;
A ty, Publiuszu, dobrej bądź otuchy,
Nikt tu zamiaru pokrzywdzić cię nie ma,
Jak i nikogo; powiedz to ludowi!

KASJUSZ

1195
A odejdź spiesznie, ażeby lud wściekły,
W nas godząc, siwej głowy twej nie skrzywdził.

BRUTUS

Usłuchaj rady; tylko sprawcy czynu
Niech odpowiedzą za czyn.
Wchodzi Treboniusz

KASJUSZ

Gdzie Antoniusz?

TREBON

1200
Do swego domu uciekł przestraszony.
Mężowie, dzieci i kobiety płaczą
I z obłąkanym uciekają wzrokiem,
Jak na dniu sądnym.

BRUTUS

Wkrótce się dowiemy,
1205
Jaka jest wola twoja, przeznaczenie!
Wiem, musim umrzeć, i tylko dni liczba
Myśli człowieka trzyma w zawieszeniu.

KASKA

Śmierć, StrachKto nam dwadzieścia lat odcina życia,
Odcina tyle lat bojaźni śmierci.

BRUTUS

1210
A skoro tak jest, śmierć jest dobrodziejstwem,
I przyjaciółmi byliśmy Cezara,
Skracając liczbę lat bojaźni śmierci. —
Po same łokcie myjmy nasze ręce
We krwi Cezara, krwią miecze zbryzgajmy,
1215
A potem wspólnie wystąpmy na rynek,
Krwawym żelazem machając nad głową,
Wołajmy: Pokój! Wolność i swoboda!

KASJUSZ

Tak, myjmy ręce! Po iluż to wiekach,
Na ilu scenach nasz czyn się powtórzy,
1220
W nieznanych mowach, u ludów dziś jeszcze
Nieurodzonych!

BRUTUS

Jak często, dla żartu,
Popłynie struga czystej krwi Cezara,
Który dziś leży u stóp Pompejusza
1225
Jak pył bezsilny, w którym się powalił!

KASJUSZ

A ile razy odnowi się scena,
Z ust do ust nasze polecą imiona,
Jak swej ojczyzny oswobodzicieli!

DECJUSZ

Czy wyjść na rynek?

KASJUSZ

1230
Idźmy wszyscy razem,
Brutus na czele, my za nim, jak wianek
Serc najdzielniejszych i najlepszych Rzymian!
Wchodzi Sługa

BRUTUS

Cicho! Kto idzie? Klient[76] Antoniusza.

SŁUGA

Pan mój, Brutusie, tak klęknąć mi kazał,
1235
Tak mi zalecił do stóp twych się rzucić,
I słowa jego na klęczkach powtórzyć:
Brutus jest mądry, dzielny i uczciwy;
Cezar był śmiały, królewski, potężny
I kochający; powiedz, że Brutusa
1240
Kochałem zawsze, że go dziś poważam;
Mów, żem Cezara poważał i kochał.
Jeśli pozwoli Brutus Antoniemu
Przyjść bez obawy, jeśli go przekona,
Że Cezar słusznie był śmierci tej godny,
1245
Mniej umarłego Cezara Antoniusz
Niż żyjącego kochać będzie Bruta,
I wiernie wszystkie trudy z nim podzieli
Na ciemnej drodze nieznanych przeznaczeń.
Mój pan, Antoniusz, mówić mi tak kazał.

BRUTUS

1250
Twój pan jest mądrym, dzielnym Rzymianinem,
To było zawsze moje o nim zdanie,
Idź więc i powiedz, niech do nas tu przyjdzie.
Rozwiążę wszystkie jego wątpliwości,
A daję słowo, że wróci nietknięty.

SŁUGA

1255
Idę mu twoje ponieść zaręczenie.
Wychodzi

BRUTUS

Wiem, że zostanie moim przyjacielem.

KASJUSZ

Chciałbym; jednakże lękam się go bardzo,
A zawsze me się sprawdzały przeczucia.
Wchodzi Antoniusz

BRUTUS

Lecz się przybliża. — Witaj nam, Antoni!

ANTONIUSZ

1260
Wielki Cezarze, upadłeś tak nisko!
Wszystkie podboje, chwała i triumfy
Do takiej małej skurczyły się miary!
Żegnaj Cezarze! — Szlachetni panowie,
Nie wiem, wyznaję, jakie wasze myśli,
1265
Kto sądem waszym śmierci jeszcze godny;
Jeśli do liczby tej i ja należę,
Nie znajdę nigdy lepszej na to chwili,
Jak chwila śmierci wielkiego Cezara,
I nigdy lepszych nie znajdę narzędzi,
1270
Jak wasze miecze, jeszcze krwią bogate
Najszlachetniejszą, jak ten świat szeroki.
Błagam więc, jeśli stoję wam na drodze,
W pierś tę uderzcie, póki wasze dłonie
Dymią się jeszcze krwią jego czerwoną,
1275
Bo gdybym nawet żył lat tysiąc dłużej,
Nigdy do śmierci gotowszy nie będę,
Lepszego miejsca i lepszych narzędzi
Nigdy nie znajdę, jak tu, przy Cezarze
Ginąc z rąk ludzi, w których zawszem widział
1280
Dusz najdzielniejszych wieku tego wybór.

BRUTUS

O śmierć z rąk naszych nie błagaj, Antoni.
Nasz czyn obecny i te nasze dłonie,
Prawda, pozory okrucieństwa noszą;
Ale, Antoni, widzisz tylko ręce
1285
I tylko widzisz tych rąk krwawe dzieło,
Ale nie widzisz serc naszych litosnych,
Bo tylko litość nad krzywdami Rzymu
Ten czyn natchnęła (jak albowiem ogień
Wygania ogień, litość płoszy litość).
1290
Ale dla ciebie, Marku Antoniuszu,
Z ołowiu tylko mieczów naszych ostrze[77],
A dłonie nasze i serca braterskie
Zawsze gotowe przyjąć cię z miłością,
Z dobrym uczuciem i poszanowaniem.

KASJUSZ

1295
A gdy godności rozdawać dzień przyjdzie,
I twój głos chętne znajdzie posłuchanie.

BRUTUS

Lecz bądź cierpliwy; pozwól, niechaj wprzódy
Lud uspokoim bojaźnią szalony;
Wszystkie ci potem wyłożę powody,
1300
Dla których Brutus, choć kochał Cezara,
Gdy go uderzył, nie wahał się przecie.

ANTONIUSZ

Nie wątpię wcale o waszej mądrości.
Niech mi z was każdy krwawą poda rękę;
Twoją, Brutusie, niech najpierwszą ścisnę;
1305
A teraz twoją, Kajuszu Kasjuszu,
Twoją, Decjuszu, i twoją, Metellu,
I twoją, Cynno; twoją, dzielny Kasko,
I choć ostatnią, nie mniej przecie drogą,
Twoją prawicę, dobry Treboniuszu.
1310
Obywatele — lecz ach! Co mam mówić?
Na śliskim gruncie mój wpływ dzisiaj stoi;
Z dwóch mnie surowych sądów jeden czeka:
Ujrzycie we mnie tchórza lub pochlebcę. —
Że cię kochałem, Cezarze, to prawda,
1315
I jeśli duch twój patrzy na nas z nieba,
Czy ci nie większą niż śmierć jest goryczą
Widzieć, o drogi, jak przy twoim trupie
Z twymi wrogami Antoniusz się godzi,
Krwawe ich ręce swoją dłonią ściska?
1320
Ach, gdybym tyle, co ty ran, miał oczu,
Gdyby łzy moje jak krew twoja ciekły,
To by mi lepiej, o lepiej przystało
Niż się z twoimi wrogami przyjaźnić!
Przebacz, Juliuszu! Tu, lwie nieulękły,
1325
Tutaj upadłeś, a tam stoją strzelcy,
Krwią twą czerwoni, twym bogaci łupem.
O świecie! Byłeś lwa tego pustynią,
A on lwem twoim i prawdziwym królem.
Jakże podobny do lwa leżysz teraz,
1330
Powalonego książąt mnogich dłonią!

KASJUSZ

Marku Antoni —

ANTONIUSZ

Przebacz mi, Kasjuszu,
Tak nawet wrogi jego mówić będą;
Z ust przyjaciela zimna to pochwała.

KASJUSZ

1335
Nie chcę cię ganić, że Cezara chwalisz;
Lecz jakie z nami zawierasz układy?
Czy chcesz się liczyć do naszych przyjaciół,
Czy sami dalej mamy iść bez ciebie?

ANTONIUSZ

Dlatego wasze dłonie pochwyciłem,
1340
I tylko smutny trupa tego widok
Myśli me zbłąkał; lecz, wierzcie mi, proszę,
Kocham was wszystkich, a mam tę nadzieję,
Że mi dowodnie, jasno wyłożycie,
W czym był dla Rzymu Cezar niebezpieczny.

BRUTUS

1345
Inaczej dzikim byłoby to dzieło.
Nasze powody tak będą niezbite,
Że gdybyś nawet Cezara był synem,
Naszego czynu uznasz sprawiedliwość.

ANTONIUSZ

Niczego od was nie wymagam więcej.
1350
Jeszcze jedynie o to was upraszam,
Bym mógł na rynek ciało jego ponieść,
A tam z mównicy przemówić do ludu,
Jak przyjaciela jest to powinnością.

BRUTUS

Chętnie na twoją zezwalamy prośbę.

KASJUSZ

1355
Brutusie, słowo.
Na stronie
Sam nie wiesz, co robisz;
Zabroń mu wszelkiej mowy na pogrzebie;
Alboż ty nie wiesz, jak mu łatwo będzie
Namiętnym słowem lud podburzyć cały?

BRUTUS

Na stronie
1360
Nie troszcz się, pierwszy wstąpię na mównicę,
Cezara śmierci powody wyłożę,
Dodam, że wszystko, co powie Antoniusz,
Z naszym jedynie powie przyzwoleniem,
Bośmy pragnęli, by Cezara pogrzeb
1365
Odbył się wedle zwyczajów ojczystych.
Zamiast nam szkodzić, to nam dopomoże.

KASJUSZ

Trudno przewidzieć, co może stąd wypaść;
Lecz pozwolenie nie jest po mej myśli.

BRUTUS

Marku Antoni, weź Cezara ciało;
1370
W mowie naszego czynu nie potępiaj,
Lecz o Cezarze mów, co natchnie serce;
Dodaj, że taka nasza była wola,
Inaczej bowiem przy żadnym obrzędzie
Jego pogrzebu nie weźmiesz udziału.
1375
Przemówisz po mnie z tej samej mównicy.

ANTONIUSZ

Niech i tak będzie; o więcej nie proszę.

BRUTUS

Przygotuj ciało i pośpiesz za nami.
Wychodzą wszyscy prócz Antoniusza

ANTONIUSZ

O przebacz, przebacz, glino zakrwawiona,
Żem tak łagodnie do zbójców tych mówił!
1380
Jesteś ruiną największego męża,
Co w ciągu wieków zjawił się na ziemi!
O, biada dłoniom, co tę krew wylały!
Ja przepowiadam nad twymi ranami,
Które jak nieme zdają mi się usta
1385
Otwierać wargi swoje rubinowe
I słów od mego wymagać języka,
Ja przepowiadam, że straszne przekleństwo
Na mnogie ludzkie spadnie pokolenia,
Wewnętrzne furie i wojna domowa
1390
Ogarną wszystkie ziemi tej dzielnice;
Krew i zniszczenie tak będą powszednie,
Tak pospolite wszelkie okrucieństwo,
Że matki będą z uśmiechem patrzały
Na poszarpane niemowląt swych członki.
1395
Duch, WojnaWśród krwawych czynów wszelka skona litość
I duch Cezara, na zemstę łakomy,
Wróci gorący z samego dna piekła,
Monarszym głosem zagrzmi po tej ziemi,
Wszystkie psy wojny puszczając ze smyczy:
1400
„Wojna bez końca i bez miłosierdzia!”
Aż zapach śmierci ogarnie powietrze
Z trupów, o pogrzeb daremno żebrzących!
Wchodzi Sługa
Wszak panem twoim jest Oktawiusz Cezar?

SŁUGA

Tak jest, Antoni.

ANTONIUSZ

1405
Jeśli się nie mylę,
Do Rzymu listem Cezar go przywołał.

SŁUGA

List ten odebrał i w drodze jest teraz,
A mnie wyprawił, abym ci powiedział —
spostrzegając ciało
Cezarze!

ANTONIUSZ

1410
Boleść twe przepełnia serce;
Idź i płacz! Widzę, płacz jest zaraźliwy;
Na widok pereł boleści w twym oku
I w moich oczach łzy się także kręcą.
Pan twój przybywa?

SŁUGA

1415
Ma tę noc przepędzić
O siedm[78] mil drogi.

ANTONIUSZ

Wracaj bez spóźnienia,
Powiedz, co zaszło; mów, że smutek w Rzymie,
Że pobyt w Rzymie jeszcze niebezpieczny
1420
Dla Oktawiusza. Wracaj to powiedzieć.
Lecz nie, zaczekaj. Nie opuścisz miasta,
Póki na rynek trupa nie poniosę.
Tam głos zabiorę; wkrótce zobaczymy,
Jak lud przyjmuje krwawy czyn zbrodniarzy;
1425
Naoczny świadek, stan rzeczy opowiesz
Oktawiuszowi. Bądź mym pomocnikiem.
Wychodzą z ciałem Cezara

SCENA II

Rzym — Forum
Wchodzą: Brutus, Kasjusz i tłum Obywateli

OBYWATELE

Wyłóż powody! żądamy powodów!

BRUTUS

Więc mnie słuchajcie, moi przyjaciele!
Idź, Kasjuszu[79], na drugą ulicę
1430
I jedną z sobą zabierz stąd połowę.
Kto mnie chce słuchać, niechaj tu zostanie,
Kto chce Kasjusza, niech z Kasjuszem idzie.
Naszym słuchaczom wyłożym powody
Cezara śmierci.

1 OBYWATEL

1435
Ja słucham Brutusa.

2 OBYWATEL

A ja Kasjusza, by potem porównać,
Co od każdego usłyszym z osobna.
Wychodzi Kasjusz z częścią Obywateli. — Brutus wstępuje na mównicę.

3 OBYWATEL

1438

Szlachetny Brutus wszedł na mównicę; milczenie!

BRUTUS

1439

Słuchajcie mnie cierpliwie do końca. Rzymianie, współobywatele, przyjaciele, słuchajcie mnie w mojej sprawie, a zachowajcie milczenie, żebyście mnie lepiej słyszeli. Wierzcie mi dla mojego honoru, a ufajcie w mój honor, abyście mogli uwierzyć. Sądźcie mnie wedle waszej mądrości, a rozbudźcie wszystkie wasze potęgi, abyście mnie tym lepiej sądzić byli w stanie. Jeśli jest w tym zgromadzeniu jaki serdeczny Cezara przyjaciel, to mu powiem, że Brutusa miłość dla Cezara nie ustępuje w niczym jego miłości; a jeśli przyjaciel ten zapyta, dlaczego Brutus podniósł rękę na Cezara, to mu odpowiem: nie dlatego podniosłem rękę, że mniej od ciebie Cezara kochałem, ale dlatego, że kochałem Rzym nad Cezara. Co byście woleli: czy żeby żył Cezar, a wy wszyscy niewolnikami umarli; czy żeby Cezar umarł, a wy wszyscy żyli jak wolni Obywatele? Cezar mnie kochał i dlatego płaczę po nim; był szczęśliwy, raduję się z tego; był waleczny, cześć jego pamięci; ale był chciwy władzy — i dlatego go zabiłem. Łzy dla jego miłości, dla jego szczęścia oklask, cześć dla jego odwagi, a dla jego ambicji — śmierć! Jestże tu choć jeden tak nikczemny, co by chciał zostać niewolnikiem? Jeśli jest, niech się odezwie, bo jego tylko obraziłem. Jestże tu choć jeden tak nieokrzesany, co by nie chciał być Rzymianinem? Jeśli jest, niech przemówi, bo jego tylko obraziłem. Jestże tu choć jeden tak podły, co by swojej nie kochał ojczyzny? Jeśli jest, niech się odezwie, bo jego tylko obraziłem. Czekam na odpowiedź.

KILKA GŁOSÓW

1440

Nie ma, Brutusie, nie ma!

BRUTUS

1441

Więc nie obraziłem nikogo. Nie zrobiłem nic więcej przeciw Cezarowi, jak co z was każdy zrobiłby przeciw Brutusowi w podobnym razie. Powody jego śmierci stoją zapisane w Kapitolu; chwała jego nie poniosła uszczerbku, o ile był jej godny, ani były powiększone jego winy, za które życiem zapłacił.

Wchodzi Antoniusz i kilku innych z ciałem Cezara.
1442

Oto jego ciało, a na czele żałobnego orszaku Marek Antoniusz, który, choć nie miał udziału w jego śmierci, odbierze swoją cząstkę jej korzyści, miejsce w Rzeczypospolitej; a kto z was cząstki tej nie otrzyma? A teraz, nim zejdę z tej mównicy, to moje ostatnie będą słowa: Jeśli zabiłem najlepszego przyjaciela dla dobra Rzymu, ten sam sztylet mam w pogotowiu dla siebie, jeśli śmierć moja wyda się wam korzystną dla mojej ojczyzny.

OBYWATELE

Niech żyje Brutus! niech żyje! niech żyje!

1 OBYWATEL

Wiedźmy[80] Brutusa w triumfie do domu!

2 OBYWATEL

1445
Posąg mu stawmy tam, gdzie przodków jego
Stoją posągi!

3 OBYWATEL

Zróbmy go Cezarem!

4 OBYWATEL

Cezara cnoty uwieńczmy w Brutusie!

1 OBYWATEL

Odprowadzimy go pośród okrzyków.

BRUTUS

1450
Obywatele —

2 OBYWATEL

Cicho! Brutus mówi.

1 OBYWATEL

Cicho! Słuchajmy!

BRUTUS

Pozwólcie mi, proszę,
Niech sam odejdę, a dla[81] mej miłości
1455
Zostańcie chwilę z Markiem Antoniuszem,
Hołd ten oddajcie Cezara popiołom;
Przychylnym uchem wysłuchajcie mowy,
Którą Antoniusz, z naszym przyzwoleniem,
Na cześć zmarłego zamierza powiedzieć.
1460
Raz jeszcze błagam, niech nikt nie odchodzi,
Prócz mnie jednego, nim skończy Antoniusz.
Wychodzi

1 OBYWATEL

Stójmy, słuchajmy, co powie Antoniusz.

3 OBYWATEL

Ale niech wprzódy wstąpi na mównicę.
Wstąp na mównicę, szlachetny Antoni!

ANTONIUSZ

1465
Dzięki wam składam w imieniu Brutusa.
Wchodzi na mównicę

4 OBYWATEL

Czyś słyszał? Co on mówi o Brutusie?

2 OBYWATEL

W jego imieniu wszystkim nam dziękuje.

4 OBYWATEL

Ja bym mu radził, żeby o Brutusie
Źle tu nie mówił.

1 OBYWATEL

1470
Cezar był tyranem.

3 OBYWATEL

A kto by wątpił? Ja bogom dziękuję,
Że się Cezara Rzym pozbył na koniec.

2 OBYWATEL

Cicho! Słuchajmy, co powie Antoniusz.

ANTONIUSZ

Obywatele szlachetni —

Obywatele

1475
Słuchajmy!

ANTONIUSZ

Obywatele, rodacy, Rzymianie,[82]
O jedną chwilę posłuchania proszę.
Grzebać Cezara przychodzę, nie chwalić.
Złe czyny ludzi po śmierci ich żyją,
1480
Dobre najczęściej w grób z nimi zstępują;
Niech i Cezara podobny los będzie.
Brutus wam mówił, Cezar był ambitny:
Gdyby tak było, prawda, grzech to ciężki,
I ciężko Cezar za grzech ten zapłacił.
1485
Tu, z przyzwoleniem Brutusa i reszty
(A wiem, że Brutus zacnym jest człowiekiem,
Jak oni wszyscy zacnymi są ludźmi),
Pogrzebną mowę Cezara mam do was.
On był mym wiernym, szczerym przyjacielem;
1490
Lecz Brutus mówi, że on był ambitny,
A wiem, że Brutus zacnym jest człowiekiem.
On jeńców tłumy do Rzymu wprowadził,
A ich okupem skarb publiczny wspomógł;
Czy to w Cezarze ambicją się zdało?
1495
Gdy biedny płakał, Cezar łzy miał w oczach;
Z twardszego kuta metalu ambicja:
Lecz Brutus mówi, że on był ambitny,
A wiem, że Brutus zacnym jest człowiekiem.
Pod waszym okiem, w święto Luperkaliów,
1500
Trzykroć królewską dałem mu koronę,
Trzykroć odepchnął; czy to jest ambicja?
Lecz Brutus mówi, że on był ambitny,
A wiem, że Brutus zacnym jest człowiekiem.
Nie mam zamiaru zbijać słów Brutusa,
1505
Pragnę jedynie to, co wiem, powiedzieć.
Wiem, że go kiedyś kochaliście wszyscy,
Nie bez powodu; dlaczegoż więc dzisiaj
Dla trupa jego jednej łzy nie macie?
Do nierozumnych bydląt sąd się schronił,
1510
A ludzie rozum stracili. Przebaczcie!
Lecz serce moje w trumnie jest Cezara
I czekać muszę, dopóki nie wróci.

1 OBYWATEL

Mym zdaniem wiele sensu w tym, co mówi.

2 OBYWATEL

A kto rozważy dobrze sprawę całą,
1515
Przyzna, że Cezar ciężko był skrzywdzony.

3 OBYWATEL

Tak się wam zdaje? I ja się obawiam,
By jego miejsca gorszy jaki nie wziął.

4 OBYWATEL

Czyście słyszeli? Nie przyjął korony,
A toć rzecz jasna, że nie był ambitny.

1 OBYWATEL

1520
Jak się to sprawdzi, zapłaci ktoś za to.

2 OBYWATEL

Nieborak! Patrzcie, jak mu się od płaczu
Czerwienią oczy jak węgle żarzyste.

3 OBYWATEL

Szlachetniejszego nie ma człeka w Rzymie,
Jak jest Antoniusz.

4 OBYWATEL

1525
Słuchajcie! Zaczyna.

ANTONIUSZ

Wczoraj na słowo potężne Cezara
Drżały narody, dziś nie ma nędzarza,
Co by te szczątki choć pozdrowić raczył.
Obywatele, gdybym wasze serca
1530
Pragnął rozbudzić do gniewu i zemsty,
Krzywdziłbym Kasja, krzywdziłbym Brutusa,
Którzy, jak wiecie, zacnymi są ludźmi.
Lecz tego nie chcę, i raczej przenoszę[83]
Krzywdzić was, siebie, krzywdzić umarłego,
1535
Niż krzywdzić ludzi tak wielkiej zacności.
Lecz ten pergamin, z pieczęcią Cezara,
Który w Cezara komnacie znalazłem,
A który jego zawiera testament[84].
Gdyby go tylko rzymski lud posłyszał
1540
(Ale, przebaczcie, nie chcę wam go czytać),
Wszystkie Cezara rany by całował,
W krwi jego świętej maczał swoje chustki,
O jeden włosek błagał na pamiątkę,
A testament ten, jak legat[85] kosztowny,
1545
Swoim dalekim wnukom przekazywał.

4 OBYWATEL

Marku Antoni, czytaj nam testament!

KILKU

Czytaj testament, chcemy znać testament!

ANTONIUSZ

TestamentNie, nie, nie mogę, nie byłoby dobrze,
Gdyby lud wiedział, jak go Cezar kochał,
1550
Boć z was nie drewno, lub głaz, ale ludzie,
A jako ludzi, testament Cezara
Natchnąłby gniewem, przywiódł do szaleństwa.
Lepiej, żebyście nie wiedzieli nigdy,
Że was mianował swoim spadkobiercą;
1555
Co by się stało, gdybyście wiedzieli?

4 OBYWATEL

Czytaj testament! Czytaj nam testament!
Musisz nam czytać testament Cezara.

ANTONIUSZ

Bądźcie cierpliwi, moi przyjaciele!
Widzę, żem słowo za wiele powiedział,
1560
Nie chcąc, tak zacnych pokrzywdziłem ludzi,
Pod sztyletami których Cezar skonał.

4 OBYWATEL

Tak zacnych ludzi? Nie, to byli zdrajcy!

KILKU

Czytaj testament! Testament! Testament!

2 OBYWATEL

To rozbójniki! Czytaj nam testament!

ANTONIUSZ

1565
Czy chcecie gwałtem do tego mnie zmusić?
Więc stańcie kołem przy trupie Cezara,
Pokażę tego, co pisał testament.
Czy pozwalacie, bym zeszedł z mównicy?

KILKU

Zejdź!

2 OBYWATEL

1570
Zejdź, Antoni!

3 OBYWATEL

Zejdź, zejdź, pozwalamy!
Antoniusz schodzi z mównicy

4 OBYWATEL

Obywatele, uformujmy koło!

1 OBYWATEL

Tylko od trumny usuńcie się trochę!

2 OBYWATEL

Odstąpcie, zróbcie miejsce Antoniemu!

ANTONIUSZ

1575
Zbyt mnie tłoczycie! Przez Boga, odstąpcie!

KILKU

Cofnijcie kroki! Miejsce Antoniemu!

ANTONIUSZ

Jeśli łzy macie, teraz płakać pora!
Ten płaszcz wam znany; pamiętam godzinę,
W której raz pierwszy odział się nim Cezar.
1580
Było to w lecie, wieczór był gorący,
Po bitwie, w której rozbił Nerwian pułki.
Patrzcie! Tu sztylet rozdarł go Kasjusza,
A tutaj Kaska przeszył go zazdrosny,
Tu go uderzył Brutus ukochany,
1585
A gdy przeklęte wyciągał żelazo,
KrewPatrzcie, jak za nim trysła krew Cezara,
Jakby wybiegła, żeby się zapewnić,
Czy tak okrutnie Brutus go uderzył;
Wiecie, Cezara aniołem był Brutus,
1590
Ty wiesz, Jowiszu, jak Cezar go kochał.
To był ostatni cios, najokrutniejszy,
Bo gdy szlachetny Cezar go zobaczył,
Nad zdrajcy ramię niewdzięczność silniejsza
Przemogła[86] męża i serce mu pękło;
1595
W milczeniu płaszczem zasłonił oblicze,
I u podnóża posągu Pompeja
W krwi swej potoku wielki upadł Cezar.
Obywatele, jaki to upadek!
Z nim ja, wy wszyscy i Rzym upadł cały,
1600
A zdrada okrzyk wydała triumfu.
Płaczecie teraz, widzę, w sercach waszych
Litość się budzi; o, krople to święte!
Poczciwe dusze! Jak to, już płaczecie
Na widok jego skrwawionego płaszcza?
1605
Zobaczcie teraz samego Cezara,
Zobaczcie teraz krwawe zdrajców dzieło!

1 OBYWATEL

O, bolesne widowisko!

2 OBYWATEL

O, szlachetny Cezarze!

3 OBYWATEL

O, dniu opłakany!

4 OBYWATEL

1610
O, zdrajcy! O, nikczemnicy!

1 OBYWATEL

O, krwawy widoku!

2 OBYWATEL

1612

Musimy się pomścić! Pomsta! Naprzód! Szukajmy — palmy — zabijajmy — mordujmy; niech ani jeden zdrajca nie zostanie!

ANTONIUSZ

Czekajcie chwilę, współobywatele!

1 OBYWATEL

1614

Cicho! Słuchajmy! Słuchajmy, co nam powie szlachetny Antoniusz.

2 OBYWATEL

1615

Gotowi jesteśmy słuchać go, iść za jego przewodem, umrzeć z nim!

Antoniusz

Moi kochani, dobrzy przyjaciele,
Uchowaj Boże, bym was moim słowem
Do tak nagłego sprowadził wybuchu,
Boć zacnych ludzi dzieło to jest sprawą.
1620
Nie wiem, dla jakich zrobili to uraz,
Ale wiem, że są i mądrzy, i zacni,
I bez wątpienia zdadzą wam rachunek.
Nie po tom przyszedł, by wam serca wykraść;
Nie mówca ze mnie równy Brutusowi,
1625
Lecz żołnierz szczery, prosty i otwarty,
Do przyjaciela swego przywiązany,
Jak o tym wiedzą ci, którzy publicznie
Dali mi prawo mówić o nim do was,
Bo na dowcipie[87] zbywa mi i słowach,
1630
I na płynności, na wdzięku i geście,
Bym mógł poruszyć krew w słuchacza żyłach.
Mówię po prostu to, co w sercu czuję,
I co z was każdy wie lepiej ode mnie,
Nieme Cezara pokazuję rany,
1635
Niech za mnie mówią biedne, drogie rany!
Gdyby Antoniusz zostać mógł Brutusem,
Gdyby tu Brutus stał za Antoniusza,
Jak by wam słowem dusze rozpłomienił!
Jaką wymową każdą natchnął ranę!
1640
Jak by na słowa jego w całym Rzymie
Kamienie nawet miecz zemsty chwyciły!

KILKU

My go pomścimy!

1 OBYWATEL

Spalim dom Brutusa!

3 OBYWATEL

Więc naprzód, naprzód! Idźmy zdrajców szukać!

ANTONIUSZ

1645
Obywatele, jedno jeszcze słowo!

KILKU

Cicho! Szlachetny mówić chce Antoniusz.

ANTONIUSZ

Biegniecie robić co? nie wiecie sami.
Na taką miłość czym zarobił Cezar?
Jeszcze nie wiecie, a więc ja wam powiem.
1650
Jego testament wybiegł wam z pamięci.

KILKU

Prawda, testament! Czytaj nam testament!

ANTONIUSZ

Oto testament z pieczęcią Cezara,
A w nim każdemu obywatelowi
Drachm[88] siedemdziesiąt i pięć przekazuje.

2 OBYWATEL

1655
Szlachetny Cezar! Śmierć jego pomścimy!

3 OBYWATEL

Królewski Cezar!

ANTONIUSZ

Słuchajcie cierpliwie!

KILKU

Cicho!

ANTONIUSZ

Prócz tego w darze wam zostawia
1660
Swoje chłodniki[89], sady i ogrody
Z tej strony Tybru, wam i dzieciom waszym,
Gdzie byście mogli przejść się i wypocząć.
Taki był Cezar; kiedyż jemu równy
Znajdzie się znowu?

1 OBYWATEL

1665
Nigdy! Nigdy! Dalej!
Na świętym miejscu ciało jego spalim,
Potem, głowniami, zbójców jego domy.
Zabierzmy ciało!

2 OBYWATEL

Śpieszmy szukać ognia!

3 OBYWATEL

1670
Wyrwijmy ławy!

4 OBYWATEL

Okna, dachy, wszystko!
Wychodzą Obywatele z ciałem Cezara

ANTONIUSZ

Reszta ich sprawą. Ty, zło rozbudzone,
Leć teraz drogą, jaką samo zechcesz!
Wchodzi Sługa
Co mi przynosisz?

SŁUGA

1675
Oktawiusz jest w Rzymie.

ANTONIUSZ

A gdzie?

SŁUGA

Z Lepidem w Cezara jest domu.

ANTONIUSZ

Śpieszę natychmiast połączyć się z nimi.
Przybywa w porę; widzę, że fortuna[90]
1680
W dobrym humorze wszystko da nam chętnie.

SŁUGA

Oktawiusz mówi, że Kasjusz i Brutus
Jak obłąkani z Rzymu się wymknęli.

ANTONIUSZ

Zapewne na czas dobiegły ich wieści,
Jaki był skutek mej pogrzebnej mowy.
1685
Prowadź mnie teraz, gdzie pan twój, Oktawiusz.
Wychodzą

SCENA III

Ulica w Rzymie
Wchodzi poeta Cynna[91]

CYNNA

Miałem sen, żem był na uczcie z Cezarem;
Czarne przeczucia duszę mą obsiadły;
Nie miałem chęci za drzwi się wychylić,
Lecz jakaś tajna wywiodła[92] mnie siła.
Wbiegają Obywatele

1 OBYWATEL

1690

Twoje nazwisko?

2 OBYWATEL

1691

Gdzie idziesz?

3 OBYWATEL

1692

Gdzie mieszkasz?

4 OBYWATEL

1693

Czyś żonaty, czy kawaler?

2 OBYWATEL

1694

Odpowiedz każdemu wręcz!

1 OBYWATEL

1695

A krótko!

4 OBYWATEL

1696

A mądrze!

3 OBYWATEL

1697

A szczerze; słuchaj rady!

CYNNA

1698

Moje nazwisko? Gdzie idę? Gdzie mieszkam? Czy jestem żonaty, czy kawaler? Na wszystko mam odpowiedzieć wręcz, a krótko, a mądrze, a szczerze; a więc odpowiem mądrze: jestem kawaler.

2 OBYWATEL

1699

To jakbyś powiedział, że głupi, kto ma żonę. Boję się bardzo, żebyś za takie słowa nie dostał ode mnie cięgów. Odpowiadaj dalej, a wręcz!

CYNNA

1700

Więc idę wręcz na pogrzeb Cezara.

1 OBYWATEL

1701

Czy jak przyjaciel, czy jak nieprzyjaciel?

CYNNA

1702

Jak przyjaciel.

2 OBYWATEL

1703

Na to pytanie wręcz odpowiedziałeś.

4 OBYWATEL

1704

Gdzie mieszkasz? tylko krótko.

CYNNA

1705

Krótko, mieszkam przy Kapitolu.

3 OBYWATEL

1706

Twoje nazwisko? A szczerze.

CYNNA

1707

PoetaSzczerze, nazywam się Cynna.

1 OBYWATEL

1708

Rozszarpmy go na kawałki, to sprzysiężeniec.

CYNNA

1709

Ja jestem poeta Cynna, ja jestem Cynna, poeta.

4 OBYWATEL

1710

Rozszarpmy go na kawałki za jego złe wiersze; rozszarpmy go na kawałki za jego złe wiersze!

CYNNA

1711

Nie jestem bynajmniej Cynną sprzysiężonym.

2 OBYWATEL

1712

Mniejsza o to; nazywasz się Cynna. Wyrwijmy mu tylko nazwisko z serca, a potem puśćmy go na wolność.

3 OBYWATEL

1713

Rozszarpmy go na kawałki, na kawałki! Naprzód! Hola! Głownie! Hola, pochodnie! Do Brutusa! do Kasjusza! Palmy wszystko! Niech jedni lecą do domu Decjusza, inni do Kaski, inni do Ligariusza! Tylko żwawo! Naprzód!

Wychodzą

AKT CZWARTY

SCENA I

Rzym. Pokój w domu Antoniusza
Antoniusz, Oktawiusz, Lepidus siedzą przy stole

ANTONIUSZ

A więc ci umrą; każdy ma swój znaczek[93].

OKTAWIUSZ

1715
I brat twój także umrzeć musi z nimi.
Zgoda, Lepidzie?

LEPIDUS

Zgoda.

OKTAWIUSZ

do Antoniusza
Połóż znaczek.

LEPIDUS

Lecz pod warunkiem, Marku Antoniuszu,
1720
Że twój siostrzeniec Publiusz los z nim dzieli.

ANTONIUSZ

Więc niech go dzieli! Patrz, daję mu kreskę.
Teraz, Lepidzie, idź bez straty czasu,
Przynieś testament z komnaty Cezara,
A zobaczymy, czy się nam nie uda
1725
Z jego legatów część jakąś odtrącić.

LEPIDUS

Czy was tu znajdę?

OKTAWIUSZ

Tu lub w Kapitolu.
Wychodzi Lepidus

ANTONIUSZ

PogardaNajwiększą tego człowieka zdolnością
Lepszym od siebie służyć do posyłek.
1730
Czy się też godzi ziemię na trzy dzielić,
Aby się jedna dostała mu cząstka[94]?

OKTAWIUSZ

Tak sam myślałeś, gdyś go wziął do rady,
Na proskrypcyjny kogo wciągnąć regestr[95].

ANTONIUSZ

Więcej dnim widział niż ty, Oktawiuszu;
1735
A choć wkładamy na niego ten honor,
By nań część sprawy nienawistną zwalić,
Honor dlań będzie, czym złoto dla osła:
Będzie się pocił, stękał pod ciężarem,
Po naszej woli wiedziony lub gnany,
1740
A gdy zaniesie skarb nasz, gdzie zechcemy,
Zdejmiem mu juki, odpędzim jak osła,
Ażeby wolny uszy swe otrząsnął,
I szczypał oset na publicznej drodze.

OKTAWIUSZ

Zrobisz, jak zechcesz; tylko nie zaprzeczysz,
1745
Że dzielny z niego, doświadczony żołnierz.

ANTONIUSZ

Jak doświadczony i dzielny mój rumak,
Za to też siana nigdy mu nie braknie.
Jam go przyuczył do krwawego boju,
Zrobił posłusznym natchnieniom mej woli;
1750
Skręca się, bieży lub staje, jak zechcę.
Pod pewnym względem podobny mu Lepid;
Trzeba go uczyć, trzeba nim kierować.
Umysł jałowy, dla którego strawą
Sztuki, nauki i naśladowania
1755
Dawno zużyte przez bystrzejsze głowy:
Dla nas on tylko narzędziem być może.
Lecz słuchaj teraz nowin wielkiej wagi:
Brutus i Kasjusz już formują pułki;
Czas ruszyć w pole; szukajmy przyjaciół
1760
I sprzymierzeńców, a natężmy siły;
Radźmy bez zwłoki, jak plany ich odkryć.
Niebezpieczeństwom jawnym jak zapobiec.

OKTAWIUSZ

Radźmy, bo wrogów bije na nas psiarnia,
Jakby na zwierzę przykute do słupa.
1765
Wiem, że niejeden, z uśmiechem na twarzy,
Tysiąc złych myśli w sercu dla nas chowa.
Wychodzą

SCENA II

Przed namiotem Brutusa, w obozie blisko Sardes[96]
Przy odgłosie bębnów wchodzą: Brutus, Lucyliusz, Lucjusz, Żołnierze; Tytyniusz i Pindarus idą na ich spotkanie

BRUTUS

Stój!

LUCYLIUSZ

Stój! Zdaj hasło!

BRUTUS

do Lucyliusza
Czy Kasjusz przybywa?

LUCYLIUSZ

1770
Będzie za chwilę, Pindar go wyprzedził
W imieniu swego pana cię pozdrowić.
Pindar wręcza list Brutusowi

BRUTUS

List jest uprzejmy. Lecz pan twój, Pindarze,
Przez własną winę lub podwładnych błędy
Niemałą żądzę w sercu moim zbudził,
1775
Żeby się mogło odstać, co się stało.
Lecz sam zapewne da mi tłumaczenie.

PINDAR

A jestem pewny, że pan mój szlachetny
Dziś się pokaże takim, jak był zawsze,
Mężem mądrości pełnym i honoru.

BRUTUS

1780
Nie wątpię o tym. — Słowo, Lucyliuszu.
Jak cię on przyjął? Opowiedz mi wszystko.

LUCYLIUSZ

Przyjął uprzejmie, z niemałą względnością,
Lecz nie znalazłem starej jego cnoty:
Wolnej, poufnej, otwartej rozmowy.

BRUTUS

1785
Dałeś mi żywy obraz przyjaciela,
Z gorących uczuć z wolna stygnącego;
Bo kiedy miłość blednieje i słabnie,
Zwykle się słania zbytkiem ceremonii.
Szczerym uczuciom nie trzeba fortelu;
1790
SerceLecz puste serce, jak koń w pierwszej chwili
Nazbyt gorący, wiele obiecuje,
A gdy ostroga boki mu zakrwawi,
Pochyla głowę i jak zwodny szkapa
Stanowczej próby nie może wytrzymać.
1795
Czy armia jego przybywa z nim razem?

LUCYLIUSZ

Tej nocy w Sardes ma kwaterą stanąć,
Część jednak większa, prawie cała jazda,
Idzie z Kasjuszem.
Marsz za sceną

BRUTUS

Słuchajmy! Przybywa.
1800
Idźmy spokojnie na jego spotkanie.
Wchodzą: Kasjusz i Żołnierze

KASJUSZ

Stój!

BRUTUS

Stój! Zdaj hasło!

GŁOS

za sceną
1803

Stój!

GŁOS

za sceną
1804

Stój!

GŁOS

za sceną
1805

Stój!

KASJUSZ

Ciężką mi, bracie, wyrządziłeś krzywdę.

BRUTUS

Sądź mnie, Jowiszu! — Powiedz, czyli[97] kiedy
Wrogom mym nawet krzywdę wyrządziłem?
I ja bym brata mojego pokrzywdził?

KASJUSZ

1810
Powagą formy owijasz niesłuszność,
Czując się winnym —

BRUTUS

Uspokój się, bracie;
Powiedz urazy twoje; znam cię dobrze.
Odłóżmy spory, bo dwie nasze armie
1815
Powinny tylko miłość naszą widzieć.
Rozkaż im odejść, a w moim namiocie
Wszystkie mi twoje wypowiesz urazy.

KASJUSZ

Rozkaż, Pindarze, moim pułkownikom
Stanąć obozem w pewnej odległości.

BRUTUS

1820
Podobny rozkaz ponieś, Lucyliuszu.
Niech nikt do mego nie wchodzi namiotu,
Póki się nasza na skończy narada.
Niech drzwi pilnują Lucjusz i Tytyniusz.
Wychodzą.

SCENA III

W namiocie Brutusa.
Wchodzą: Brutus i Kasjusz; w pewnej odległości od namiotu Lucjusz i Tytyniusz

KASJUSZ

KaraWysłuchaj teraz, w czym mnie pokrzywdziłeś:
1825
Lucjusza Pellę skazałeś na hańbę
Za to, że dał się Sardianom przekupić,
Bez żadnych względów na mój list i prośby
Za moim dobrym, starym przyjacielem.

BRUTUS

Sam się skrzywdziłeś, pisząc w takiej sprawie.

KASJUSZ

1830
W czasach, jak nasze, niedobrze jest, bracie,
Surowo karcić drobne przekroczenia.

BRUTUS

O tobie także, daruj mi otwartość,
Mówią dość głośno, że długie masz ręce,
Że godnościami frymarczysz[98] z hołotą
1835
Bez czci i wiary.

KASJUSZ

Ja długie mam ręce?
Wiesz, gdy to mówisz, że imię twe Brutus,
Inaczej bowiem, przez boga! to słowo
Z ust mówiącego wyszłoby ostatnie.

BRUTUS

1840
Imię Kasjusza przedajność uzacnia,
I kaźń dlatego swe osłania czoło.

KASJUSZ

Kaźń!

BRUTUS

Myśl o marcu, o marcowych Idach!
Za sprawiedliwość krew Cezara ciekła.
1845
Gdzie nędznik, który ciało jego przeszył,
Nie myśląc, że jest świętych praw mścicielem?
Jak to, gdy naszą zgładziliśmy dłonią
Na wielkiej ziemi największego męża,
Za to, że siłą podpierał złodziejów,
1850
Mamy przekupstwem palce nasze kalać,
Sprzedawać naszych godności obszary,
Za co? Za garstkę błyszczącego błota?
PiesWolę psem zostać i na księżyc szczekać,
Niżeli zostać takim Rzymianinem!

KASJUSZ

1855
Nie drażń mnie, błagam, bo nie zniosę dłużej!
Mówiąc tak do mnie, zbyt się zapominasz;
Jestem żołnierzem, a starszym od ciebie,
A więc zdolniejszym kłaść moje warunki.

BRUTUS

Nie, nie, nie jesteś!

KASJUSZ

1860
Jestem!

BRUTUS

Nie, powtarzam!

KASJUSZ

Skończ, bo ja także mogę się zapomnieć!
Nie kuś mnie więcej przez wzgląd na swą całość.

BRUTUS

Zbyt jesteś mały, aby mnie przestraszyć.

KASJUSZ

1865
Byćże to może? Kłótnia

BRUTUS

Słuchaj, co chcę mówić.
Mamże ustąpić twym dziecinnym gniewom?
Mam się ulęknąć spojrzeń szalonego?

KASJUSZ

O, Boże, Boże! Wszystkoż to znieść muszę?

BRUTUS

1870
Wszystko i więcej. Wściekaj się od gniewu,
Aż twoje dumne w piersiach pęknie serce.
Dla niewolników porywczość twą schowaj
I niechaj sługi twoje drżą przed tobą.
Jażbym miał zważać na twoje wybuchy?
1875
Jak pies się czołgać przed twym złym humorem?
Sam musisz połknąć jad twojego gniewu,
Choćbyś miał pęknąć, bo odtąd, Kasjuszu,
Będziesz przedmiotem żartów mych i śmiechów,
Ilekroć żądło twe osie pokażesz.

KASJUSZ

1880
Do tegoż przyszło!

BRUTUS

Lepszy z ciebie żołnierz?
Pokaż to, sprawdź nam twoje samochwalstwo,
Pierwszy radosnie wielkość twą powitam,
Będę się uczył od lepszego wodza.

KASJUSZ

1885
Brutusie, w każdym twym krzywdzisz mnie słowie.
Mówiłem: starszym żołnierzem, nie lepszym;
Czym mówił lepszym?

BRUTUS

Mniejsza, jeśliś mówił.

KASJUSZ

Sam by mnie Cezar traktować tak nie śmiał.

BRUTUS

1890
Lub ty byś raczej nie śmiał go tak kusić.

KASJUSZ

Co? Ja bym nie śmiał?

BRUTUS

KASJUSZ

Nie śmiał go kusić?

BRUTUS

Za żadne skarby nie śmiałbyś, Kasjuszu.

KASJUSZ

Na miłość moją, nie licz na zbyt wiele,
1895
Bom gotów zrobić, czego bym żałował.

BRUTUS

Jużeś to zrobił, coś winien żałować.
Dla mnie twe groźby nie mają postrachu,
Bo tak w uczciwość jestem uzbrojony,
Że nie zwracają mej baczności więcej
1900
Jak[99] wiatrów świsty. Kiedy cię prosiłem
O trochę złota, prośbę odrzuciłeś.
Nie umiem skarbów wyciskać gwałtami;
Wolałbym z serca mego bić monetę,
Krew kropelkami zamiast drachm wydawać,
1905
Niż z dłoni pracą stwardniałej wieśniaka
Biedną chudobę[100] okrutnie wydzierać.
Żądałem złota na płacę dla armii,
Ty odmówiłeś; czy to godne ciebie?
Czy na twą prośbę tak bym odpowiedział?
1910
W dniu, w którym Brutus sknerą takim będzie,
Przed przyjacielem podły zamknie liczman[101],
W dniu tym, Jowiszu, dłoni twej piorunem
Na proch go strzaskaj!

KASJUSZ

Ja nie odmówiłem.

BRUTUS

1915
Tak, odmówiłeś.

KASJUSZ

Nie, nie odmówiłem.
Jakiś ci głupiec odpowiedź mą przyniósł.
Bracie, głęboko serce mi rozdarłeś;
Przyjaźń przyjaciół wady każe znosić,
1920
Brutus większymi niż są robi moje.

BRUTUS

Żalę się na nie, gdym jest ich ofiarą.

KASJUSZ

Bo mnie nie kochasz.

BRUTUS

Nie kocham wad twoich.

KASJUSZ

Przyjaciel ślepy na nie być powinien.

BRUTUS

1925
Pochlebca tylko byłby na nie ślepy,
Choćby tak były ogromne jak Olimp.

KASJUSZ

Śpiesz się, Antoni, młody Oktawianie!
Pomścijcie wasze krzywdy na Kasjuszu,
Bo dla Kasjusza ciężarem jest życie,
1930
Nienawidzony przez tych, których kocha,
Dziś przez własnego pokrzywdzony brata,
Który go karci, jakby niewolnika,
Każdy błąd jego na regestr zaciąga,
Aby go później w oczy mógł mu cisnąć.
1935
Z żałości mógłbym i duszę wypłakać.
Oto mój sztylet, to pierś moja naga,
W niej serce droższe od skarbów Plutusa[102],
Jeśliś Rzymianin, wydrzyj je, Brutusie;
Jeślim ci nie dał złota, daję serce,
1940
Utop w nim sztylet, jak niegdyś w Cezarze,
Bo wiem, że nawet gdyś go nienawidził
I wtedy jeszcze kochałeś go więcej,
Niż kiedykolwiek kochałeś Kasjusza.

BRUTUS

Schowaj ten sztylet. Unoś się, jak zechcesz,
1945
I rób, co zechcesz; zezwalam na wszystko,
Sromota[103] nawet żartem tylko będzie.
Z jagnięciem jesteś wprzągnięty do jarzma;
Gniew w jego sercu jak w krzemieniu ogień,
Pod silnym ciosem wyrzuci iskierkę
1950
I znów ostygnie.

KASJUSZ

Tegoż Kasjusz dożył,
Że został szyderstw Brutusa przedmiotem,
Gdy go zły humor albo smutek dręczy?

BRUTUS

I ja, gdym mówił, w złym byłem humorze.
1955

KASJUSZ

Więc się przyznajesz do winy? Daj rękę!

BRUTUS

A z nią i serce.

KASJUSZ

Brutusie!

BRUTUS

Co mówisz?

KASJUSZ

1960
Czy nie masz w sercu twym dosyć miłości,
By mi przebaczyć chwilę zapomnienia,
Gdy mnie namiętna unosi gwałtowność,
Którą po matce dostałem w dziedzictwie?

BRUTUS

Mam ją, Kasjuszu. Odtąd, ile razy
1965
Wybuchniesz gniewem przeciw Brutusowi,
Brutus pomyśli, że twa zrzędzi matka
I będzie słuchał wyrzutów spokojnie.
Wrzawa za sceną

POETA

za sceną
Puść mnie! Zobaczyć naszych muszę wodzów.
Słyszę, spór wiodą, nie byłoby dobrze
1970
Samych zostawić.

LUCJUSZ

za sceną
Nie możesz ich widzieć.

POETA

za sceną
Śmierć tylko jedna zatrzymać mnie zdoła.
Wchodzi

KASJUSZ

Co się to znaczy?

POETA

Wstydźcie się, wodzowie!
1975
Jeden drugiego sercem kochać winien całem;
Bo jestem od was starszy i więcej widziałem.

KASJUSZ

Ha, ha! Czy słyszysz, jak cynik rymuje?

BRUTUS

Cóż to za śmiałość? Precz mi stąd, zuchwalcze!

KASJUSZ

Przebacz mu, proszę, to jego natura!

BRUTUS

1980
Przebaczam żarty, byle były w porę;
Lecz co ma wojna wspólnego z błaznami
Tego rodzaju?

KASJUSZ

Uciekaj, co prędzej!
Wychodzi Poeta — Wchodzą: Lucyliusz i Tytyniusz

BRUTUS

Ponieście rozkaz wszystkim pułkownikom,
1985
Niechaj na nocleg rozbiją namioty.

KASJUSZ

Natychmiast potem wróćcie tu z Messalą.
Wychodzą: Lucyliusz i Tytyniusz

BRUTUS

Teraz, Lucjuszu, daj mi puchar wina.
Wychodzi Lucjusz

KASJUSZ

Nigdym nie myślał, by się twoje serce
Do tego stopnia gniewem mogło unieść.

BRUTUS

1990
Tyle boleści spadło na mnie razem!

KASJUSZ

Żona, Śmierć, GniewGdzie mądrość twoja, by złe przypadkowe
Tak bardzo mogło wziąć górę nad tobą?

BRUTUS

Nikt lepiej znosić nie umie boleści:
Porcja umarła.

KASJUSZ

1995
Kto? Porcja?

BRUTUS

Umarła.

KASJUSZ

A tyś mnie jednak trupem nie położył,
Gdy w tak złą chwilę spór ten wywołałem!
Okrutna strata! Na jaką chorobę?

BRUTUS

2000
Ma nieobecność i bolesny widok
Nagłej potęgi srogich triumwirów,
(Bo wieść ta przyszła z wieścią o jej zgonie).
Wszystko to razem Porcję obłąkało,
A korzystając z sług nieobecności,
2005
Żarzące węgle w rozpaczy połknęła.

KASJUSZ

I tak umarła?

BRUTUS

Tak.

KASJUSZ

O, wielki Boże!
Wchodzi Lucjusz z winem i pochodnią

BRUTUS

Nie mówmy o niej. Daj mi puchar wina:
2010
Wszelką urazę w tym pucharze topię.
Pije

KASJUSZ

Z spragnionym sercem toast ten wychylę.
Po same brzegi puchar nalej winem,
Bo nigdy dosyć Brutusa miłości
Pić nie potrafię.
Pije. — Wchodzą: Tytyniusz i Messala

BRUTUS

2015
Zbliż się, Tytyniuszu.
Witaj, Messalo! Tu, przy tej pochodni,
O naszej sprawie naradźmy się społem.

KASJUSZ

Porcjo, umarłaś!

BRUTUS

Nie mów o niej, błagam! —
2020
Messalo, dzisiaj odebrałem listy,
Że młody Oktawiusz i Marek Antoniusz
Z potężną armią przeciw nam ruszyli,
I wstępnym bojem idą na Filippi[104].

MESSALA

I ja mam listy takiej samej treści.

BRUTUS

2025
Z jakim dodatkiem?

MESSALA

Że triumwirowie
Stu senatorów skazali na gardło[105].

BRUTUS

To się w tym nasze nie zgadzają listy,
Bo w moich czytam, że siedemdziesięciu
2030
Wskutek proskrypcji legło senatorów,
Z nimi Cycero.

KASJUSZ

Cycero?

MESSALA

Zabity,
Zabity wskutek tablic proskrypcyjnych.
2035
A czy od żony nie masz żadnych listów?

BRUTUS

Nie, nie mam żadnych.

MESSALA

To rzecz niepojęta.

BRUTUS

Dlaczego pytasz? Czy piszą ci o niej?

MESSALA

Nie.

BRUTUS

2040
Powiedz prawdę, jeżeliś Rzymianin.

MESSALA

Więc jak Rzymianin słuchaj całej sprawy:
Porcja umarła dziwną bardzo śmiercią.

BRUTUS

Więc żegnaj, Porcjo! Wszyscy musim umrzeć;
A o jej śmierci tak myślałem często,
2045
Że dziś spokojnie wieści o tym słucham[106].

MESSALA

Tak wielkie serca wielkie znoszą straty.

KASJUSZ

I ja się tego z książek nauczyłem,
Lecz serce tego znieść by tak nie mogło.

BRUTUS

Teraz do rzeczy. Nie byłożby dobrze
2050
Bez straty czasu ruszyć ku Filippi?

KASJUSZ

Ja bym nie sądził.

BRUTUS

Dla jakich powodów?

KASJUSZ

Niechaj nas raczej szuka nieprzyjaciel,
Śród długich marszów rujnuje zasoby,
2055
Męczy żołnierza i sam się osłabia,
Gdy armia nasza, na spokojnych leżach,
Z całą dzielnością przyjmie osłabionych.

BRUTUS

Dobre powody niech ustąpią lepszym.
2060
Cały kraj między nami a Filippi
Ma dla nas tylko przyjaźń wymuszoną,
I tylko szemrząc spłaca kontrybucje[107].
Wróg nasz, przechodząc niechętne powiaty,
Znajdzie tam pomoc w ludziach i w pieniądzach,
2065
I przyjdzie świeższy, silniejszy, zuchwalszy.
Lecz mu te wszystkie odbierzem korzyści,
Jeśli mu stawim czoło pod Filippi,
Niechętną ludność w tyle zostawimy.

KASJUSZ

Słuchaj mnie, bracie —

BRUTUS

2070
Pozwól, jeszcze słowo.
Nie zapominaj, że mamy już wszystko,
Co nam przyjazne mogły dać narody,
Legie w komplecie i dojrzałą sprawę[108];
Z dniem każdym rośnie wrogów naszych siła,
2075
Gdy nas, u szczytu, dzień osłabia każdy.
Jest prąd we wszystkich ludzkich sprawach bystry,
Chwycony w porę wiedzie do zwycięstwa,
Lecz gdy go chybisz, żywota żegluga
Nędznie się kończy na biedy mieliznach.
2080
Na takim prądzie stoimy obecnie,
Płyńmy odważnie, dopóki nam służy,
Lub wszystkie nasze zmarnieją nadzieje.

KASJUSZ

Więc, w imię boże, gdy chcesz, idźmy naprzód,
Stawmy im czoło na polach Filippi.

BRUTUS

2085
Wśród długich rozmów noc zapadła ciemna.
Natura musi ulec konieczności,
Dajmy jej chwilę spoczynku w jałmużnie.
Czy nikt z was nie ma nic więcej powiedzieć?

KASJUSZ

Nie; więc dobranoc! A ze świtem naprzód!

BRUTUS

2090
Mój płaszcz, Lucjuszu.
Wychodzi Lucjusz
Żegnam was, Messalo
I Tytyniuszu! Szlachetny Kasjuszu,
Bądź zdrów! Dobranoc i dobry spoczynek!

KASJUSZ

Dobry mój bracie, źleśmy noc zaczęli.
2095
O, mój Brutusie, niech nigdy raz drugi
Podobny rozbrat dusz nie dzieli naszych!

BRUTUS

Wszystko jest dobrze.

KASJUSZ

Dobranoc, mój wodzu!

BRUTUS

Dobranoc, bracie!

TYTYNIUSZ i MESSALA

2100
Dobranoc, Brutusie!

BRUTUS

Żegnam was wszystkich, wszystkim wam dobranoc!
Wychodzą: Kasjusz, Tytyniusz i Messala — Wchodzi Lucjusz z płaszczem
Daj mi płaszcz, chłopcze. A gdzie twoja lutnia?

LUCJUSZ

Tutaj w namiocie.

BRUTUS

Mówisz na pół śpiący.
2105
Biedne pacholę[109]! Czuwałeś zbyt długo.
Zawołaj Klaudia i kilku mych ludzi,
W moim namiocie niech śpią na wezgłowiach[110].

LUCJUSZ

Warronie! Klaudio!
Wchodzą Warro i Klaudiusz

WARRO

Czy nas wołasz, panie?

BRUTUS

2110
Proszę was, noc tę śpijcie w mym namiocie,
Być bowiem może, że wkrótce was zbudzę
I w ważnej sprawie poślę do Kasjusza.

WARRO

Będziem gotowi czekać na rozkazy.

BRUTUS

Nie, tego nie chcę i śpijcie w spokoju;
2115
Może się jeszcze namyślę inaczej.
Do Lucjusza
Patrz, oto książka, której tak szukałem,
Sam ją do mojej włożyłem kieszeni.
Słudzy kładą się

LUCJUSZ

Byłem też pewny, że mi jej nie dałeś.

BRUTUS

Przebacz mi, chłopcze, często pamięć tracę.
2120
Czy możesz jeszcze ze snem walczyć chwilę,
Wydobyć z lutni dwa lub trzy akordy?

LUCJUSZ

Jeśli chcesz, panie.

BRUTUS

Chciałbym, jeśli możesz.
Zbyt cię kłopoczę, lecz wiem, żeś jest chętny.

LUCJUSZ

2125
To ma powinność.

BRUTUS

Nie chciałbym jednakże,
Żeby powinność przechodziła[111] możność:
Wiem, że krwi młodej trzeba wypoczynku.

LUCJUSZ

Już spałem chwilę.

BRUTUS

2130
I jeszcze spać będziesz,
Nie mam zamiaru długo cię zatrzymać.
Jeśli żyć będę, znajdziesz we mnie, chłopcze,
Dobrego pana. Muzyka i pieśń
Jaka pieśń senna! O, śnie, rozbójniku,
2135
Twą ołowianą trąciłeś maczugą
Chłopię, co pieśnią chciało cię powitać!
O, dobre moje pacholę, dobranoc!
Nie chcę cię dręczyć, nie myślę cię budzić.
Lecz się chylając, mógłbyś lutnię strzaskać,
2140
Więc ją usunę; dobranoc, mój chłopcze! —
Zobaczmy teraz — czym nie zagiął karty,
Gdziem wczoraj stanął? A, tutaj, znalazłem.
Siada. — Wchodzi Duch Cezara.
DuchJak blade światło! Ha, kto się tu zbliża?
To tylko słabych oczu mych złudzenie
2145
Straszne to stawia przede mną widziadło.
Coraz się zbliża. Czy to rzeczywistość?
Czy to bóg jaki, czy anioł, czy szatan
Krew moją mrozi, włos na głowie jeży?
Ktoś jest? odpowiedz!

DUCH

2150
Twój zły duch, Brutusie.

BRUTUS

Po co przychodzisz?

DUCH

Aby ci powiedzieć,
Że się zobaczym znowu pod Filippi.

BRUTUS

Więc cię zobaczę jeszcze?

DUCH

2155
Pod Filippi.
znika

BRUTUS

Więc dobrze, znów cię ujrzę pod Filippi.
Zaledwie zniknął, serce mi wróciło.
Zły duchu, chciałbym dłużej z tobą mówić. —
Chłopcze! Lucjuszu! Klaudiuszu! Warronie!
2160
Zbudźcie się!

LUCJUSZ

Lutnia była rozstrojona.

BRUTUS

On jeszcze marzy, że ma lutnię w ręku.
Zbudź się, Lucjuszu!

LUCJUSZ

Panie!

BRUTUS

2165
Czyś co marzył,
Żeś śpiąc tak wrzasnął?

LUCJUSZ

Nie wiedziałem, panie,
Żem przez sen wołał.

BRUTUS

A wołałeś przecie.
2170
Czyś nic nie widział?

LUCJUSZ

Nic, panie.

BRUTUS

Śpij znowu.
Hola, Klaudiuszu! Obudźcie się wszyscy!

WARRO

Panie!

KLAUDIUSZ

2175
Panie!

BRUTUS

Co mają znaczyć krzyki wasze we śnie?

WARRO i KLAUDIUSZ

Czyśmy krzyczeli?

BRUTUS

Czy nic nie widziałeś?

WARRO

2180
Nic nie widziałem.

KLAUDIUSZ

Ani ja, mój panie.

BRUTUS

Idź, Kasjuszowi zanieś pozdrowienie,
Powiedz, niech naprzód swe prowadzi pułki,
My pójdziem za nim.

WARRO i KLAUDIUSZ

2185
Idźmy spełnić rozkaz.
Wychodzą

AKT PIĄTY

SCENA I

Równiny pod Filippi
Wchodzą: Oktawiusz, Antoniusz i ich Wojska

OKTAWIUSZ

Wszystkie się moje spełniły nadzieje.
Wróg, twoim zdaniem, miał przylgnąć do wzgórzy[112].
Miał nie mieć serca zstąpić na dolinę;
Nie tak się stało, armia się ich zbliża,
2190
Na tych równinach chce na nas uderzyć,
I przed wyzwaniem jeszcze w szranki wstąpić.

ANTONIUSZ

W sercu ich czytam, przenikam ich myśli:
Chętnie ku innym ciągnęliby stronom;
A teraz z trwożnym nacierają męstwem,
2195
Jakby nas chcieli pozorem przekonać,
Że mają serce, choć im na nim zbywa.
Wchodzi Posłaniec

POSŁANIEC

Szykujcie pułki do boju, wodzowie,
Wróg się przybliża w wojennym rynsztunku,
Krwawą chorągiew, znak bitwy, wywiesił,
2200
I lada chwila z naszymi się zetrze.

ANTONIUSZ

Prowadź twe pułki i na lewym skrzydle
Rozwiń powoli szyk twój, Oktawiuszu.

OKTAWIUSZ

Ja zajmę prawe, ty weź lewe skrzydło.

ANTONIUSZ

W stanowczej chwili skąd to sprzeciwianie?

OKTAWIUSZ

2205
To wola moja, a nie sprzeciwianie.
Marsz. — Przy odgłosie bębnów wchodzą: Brutus, Kasjusz i ich Armie, Lucyliusz, Tytyniusz, Messala i inni

BRUTUS

Patrzcie, stanęli, chcą parlamentować.

KASJUSZ

Stój, Tytyniuszu! Wystąpmy, słuchajmy.

OKTAWIUSZ

Marku Antoni, czy damy znak boju?

ANTONIUSZ

Nie, nie, Cezarze, czekajmy ataku.
2210
Zbliżmy się do nich, chcą nam coś powiedzieć.

OKTAWIUSZ

Stójcie w milczeniu, na znak nasz czekajcie.

BRUTUS

Słowa przed ciosem, czy nie tak, rodacy?

OKTAWIUSZ

Lecz nie my słowa nad ciosy przenosim.

BRUTUS

Nad zły cios jednak lepsze dobre słowo.

ANTONIUSZ

2215
W złych twoich ciosach dobre dajesz słowa,
Dowiodłeś tego, gdy Cezara serce
Przebiłeś, wrzeszcząc: „Niech żyje nasz Cezar”!

KASJUSZ

Marku Antoniuszu, ciosów twych natura
Dotąd przynajmniej jeszcze nam nieznana;
2220
Twe słowa pszczoły hyblejskie[113] okradły,
Miód im zabrały…

ANTONIUSZ

…Zostawiły żądła.

KASJUSZ

Nie tylko żądła i głos im zabrały,
Brzęczenie także skradłeś im, Antoni,
2225
Dlatego mądrze grozisz, nim ukłujesz.

ANTONIUSZ

Wy nie brzęczeli, gdyście podły sztylet
W Cezara piersiach pospołu szczerbili,
Nie, wyście łasić się jak psy woleli,
Wyście jak małpy wyszczerzali zęby,
2230
Cezara nogi całując poddańczo,
Gdy z tyłu Kaska, ten kundel piekielny,
W szyi Cezara sztylet swój utopił.
O, wy pochlebcy!

KASJUSZ

Pochlebcy! — Brutusie,
2235
Sam sobie teraz podziękuj za wszystko;
Ten by nas język nie krzywdził tak dzisiaj,
Gdyby me zdanie podówczas przemogło.

OKTAWIUSZ

Krew, SłowoDo rzeczy! Jeśli już w samych słów starciu
Pot wilży czoła, gdy przyjdzie do próby,
2240
Czerwieńsza rosa popłynie strugami.
Patrz, na spiskowców dobywam oręża;
A kiedy oręż ten wróci do pochwy?
Nigdy, dopóki nie będą pomszczone
Wszystkie trzydzieści trzy rany Cezara,
2245
Albo dopóki na drugim Cezarze
Zdrajców sztylety nie spełnią morderstwa.

BRUTUS

Od zdrajców ręki nie zginiesz, Cezarze,
Chyba, że sam ich z sobą sprowadziłeś.

OKTAWIUSZ

Tak się spodziewam, bo się nie rodziłem,
2250
Ażeby legnąć od szabli Brutusa.

BRUTUS

Choćbyś najpierwszym był z twojego rodu,
Nie mógłbyś piękniej umierać, nędzniku!

KASJUSZ

Niesforny student, pajaca hulaki
Godny towarzysz, śmierci takiej nie wart.

ANTONIUSZ

2255
Zawsze, jak widzę, ten sam stary Kasjusz.

OKTAWIUSZ

Idźmy, Antoni. Żeby skończyć, zdrajcy,
Teraz wam nasze ciskam w twarz wyzwanie
Jeżeli macie serce dzisiaj walczyć,
Wystąpcie dzisiaj, lub kiedy zechcecie.
Wychodzą: Oktawiusz, Antoniusz i ich Armia

KASJUSZ

2260
Dmij teraz, wichrze! Wzdymajcie się, fale!
A ty, płyń, barko! Zaryczała burza,
Traf wszystkim rządzi.

BRUTUS

Słuchaj, Lucyliuszu.

LUCYLIUSZ

Panie!
Brutus i Lucyliusz rozmawiają na stronie

KASJUSZ

2265
Messalo!

MESSALA

Co chcesz mi powiedzieć?

KASJUSZ

Messalo, dzisiaj moje urodziny;
W tym dniu, przed laty, urodził się Kasjusz.
Daj mi twą rękę, Messalo, bądź świadkiem,
2270
Że jak Pompejusz[114], mimo mojej woli,
Na jednej bitwy stawiłem wypadek
Nasze swobody i przyszły los Rzymu[115].
Wiesz, żem był wiernym Epikura[116] uczniem,
Ale dziś zmieniam dawną moją wiarę,
2275
I wróżbom trochę dowierzać zaczynam.
Gdyśmy z Sard wyszli, na pierwszej chorągwi,
Jakby na grzędzie, usiadły dwa orły,
I z rąk żołnierzy naszych pastwę jadły,
Towarzyszyły nam aż do Filippi,
2280
Ale dziś rano oba odleciały,
A na ich miejsce kruki, wrony, kanie
Krążą nad nami i patrzą nam w oczy,
Jak na żer pewny, na pół już umarły,
Cieniem swych skrzydeł, jak śmiertelną płachtą,
2285
Owiły wszystkie armii naszej pułki,
Na śmierć skazane.

MESSALA

O, nie wierz w te gusła!

KASJUSZ

W części też tylko wierzę im, Messalo,
Bo duch mój świeży i zawsze gotowy
2290
Z niebezpieczeństwem bez trwogi się mierzyć.

BRUTUS

Tak, Lucyliuszu.

KASJUSZ

Szlachetny Brutusie,
Niechaj nam bogi[117] dzisiaj dopomogą,
Byśmy w pokoju starości dożyli!
2295
Lecz gdy niepewne wszystkie ludzkie sprawy,
Przygotowanym na wszystko być trzeba.
Jeżeli bitwę przegramy, Brutusie,
To już ostatnia nasza jest rozmowa;
Jakie na potem są twoje zamysły?

BRUTUS

2300
Tę filozofię wezmę za mistrzynię,
Z którą Katona[118] potępiłem rozpacz,
Gdy własną ręką oswobodził duszę.
Mym sądem[119], bojaźń ten nikczemną zdradza,
Kto sam żywota nić swego przecina,
2305
Przyszłych wypadków obłąkany groźbą.
Co do mnie, zbrojny w cierpliwość chcę czekać,
Póki Opatrzność, która światem rządzi,
Swoich wyroków nie spełni nad nami.

KASJUSZ

Chcesz, zwyciężony, przez ulice Rzymu
2310
Za triumfalnym postępować wozem[120]?

BRUTUS

O nie, Kasjuszu, nie myśl, aby Brutus
Miał Rzym zobaczyć jak zwycięzców jeniec;
Zbyt wielkie serce w piersiach jego bije.
Ale co w Idach marca się poczęło,
2315
To w dniu dzisiejszym rozstrzygnąć się musi.
Nie wiem, czy kiedy zobaczym się znowu,
Więc przyjm ostatnie moje pożegnanie.
Bądź zdrów, Kasjuszu, na wieki! Na wieki!
Gdy się zobaczym, uśmiechniem się znowu,
2320
Gdy nie, na zawsze żegnamy się teraz.

KASJUSZ

Bądź zdrów, Brutusie, na wieki! Na wieki!
Gdy się zobaczym, uśmiechniem się znowu,
Gdy nie, na zawsze żegnamy się teraz.

BRUTUS

Więc naprzód! Naprzód! — O, gdyby mógł człowiek
2325
Przewidzieć koniec sprawy przed dnia końcem!
Lecz dość jest wiedzieć, że dzień się ten skończy
I że z dnia końcem rozstrzygnie się sprawa.
Naprzód!
Wychodzą

SCENA II

Plac boju pod Filippi
Alarm. — Wchodzą: Brutus i Messala

BRUTUS

Na koń, Messalo! Na koń! I galopem
2330
Na lewe skrzydło rozkazy te ponieś.
Głośny alarm
Niech żwawo natrą, bo widzę dowodnie,
Chwiać się zaczyna skrzydło Oktawiusza,
Całe w rozsypkę na pierwszy cios pójdzie.
Pędź, pędź Messalo! Niech masą uderzą.
Wychodzą

SCENA III

Inna część pola bitwy
Alarm. — Wchodzą: Kasjusz i Tytyniusz

KASJUSZ

2335
Patrz, Tytyniuszu, patrz, tchórze pierzchają!
Wrogiem mych własnych zostałem żołnierzy.
Tego sztandaru chorąży tył podał[121],
Zabiłem tchórza, sam wziąłem chorągiew.

TYTYNIUSZ

Brutus za wcześnie wydał znak ataku,
2340
Za pierzchającym skrzydłem Oktawiusza
Nazbyt gorąco w pogoń się zapuścił;
Gdy żołnierz jego na rabunek pobiegł,
Naszych zwycięski otoczył Antoniusz.
Wchodzi Pindarus

PINDAR

Uciekaj, wodzu, uciekaj co prędzej!
2345
Marek Antoniusz zdobył twe namioty;
Uciekaj, wodzu, póki jeszcze pora!

KASJUSZ

Wzgórze to jeszcze dosyć jest odległe.
Spojrz, Tytyniuszu, czy mnie oczy mylą,
Czy to są moje namioty w płomieniach?

TYTYNIUSZ

2350
Twoje.

KASJUSZ

Przez Boga! Konia mego dosiądź,
Nie szczędź ostrogi, dotrzyj, gdzie te pułki,
I wracaj do mnie z pewną wiadomością,
Czy to są nasi, czy nieprzyjaciele.

TYTYNIUSZ

2355
Z szybkością myśli powrócę, Kasjuszu.
wychodzi

KASJUSZ

A ty, Pindarze, wdrap się na szczyt skały,
Wzrok mój zbyt słaby, patrz za Tytyniuszem,
Powiedz, jak stoi bitwa na dolinie.
Wychodzi Pindarus
W tym dniu raz pierwszy życie zobaczyłem,
2360
Czas mój zbiegł koło — w tym dniu zamknę oczy.

PINDAR

za sceną
Wodzu, mój wodzu!

KASJUSZ

I cóż zobaczyłeś?

PINDAR

Za Tytyniuszem wrogów pędzi szwadron —
Już go otoczył — lecz on pędzi jeszcze —
2365
Już go dobiega — śmiało, Tytyniuszu! —
Już zsiadło kilku i on z konia zskoczył —
Już go pojmali — słyszysz krzyk triumfu?
Okrzyki

KASJUSZ

Dość tego, wracaj, dosyć już widziałeś! —
Jażbym tchórzliwie przeciągnąć chciał żywot,
2370
Gdy pod mym okiem przyjaciel mój wzięty?
Wchodzi Pindarus
Sługa, SamobójstwoZbliż się! Pamiętasz, na partyjskich polach
Wziąłem cię jeńcem, darowałem życie,
A ty przysiągłeś, że jak wierny sługa,
Ślepo me wszystkie rozkazy wykonasz.
2375
Przyszła godzina, dotrzymaj przysięgi.
Wracam ci wolność, a dobrą tę klingę,
Która Cezara przeszyła wnętrzności,
W sercu mym utop.
Nie odpowiadaj — uchwyć tę rękojeść,
2380
A gdy osłonię twarz, jak teraz, uderz!
Uderz! Cezarze, śmierć twoja pomszczona,
Tą samą klingą, co ciebie zabiła.
Umiera

PINDAR

Jestem więc wolny! Nie chciałbym nim zostać,
Gdybym własnego słuchać mógł natchnienia.
2385
Bądź zdrów, Kasjuszu! Pindar tam się skryje,
Gdzie nigdy rzymskie nie ujrzą go oczy.
Wychodzi. — Wchodzi: Tytyniusz i Messala

MESSALA

To tylko klęska klęską okupiona.
BRUTUS przełamał skrzydło Oktawiusza,
Jak nasze legie pierzchły przed Antonim.

TYTYNIUSZ

2390
Ta wieść pociechą będzie dla Kasjusza.

MESSALA

Gdzieś go zostawił?

TYTYNIUSZ

Na tym właśnie wzgórzu,
Z Pindarem, wiernym jego niewolnikiem.

TrupMESSALA

Czy to nie Kasjusz?

TYTYNIUSZ

2395
O Boże! Bez życia!

MESSALA

Czy to nie Kasjusz?

TYTYNIUSZ

To był kiedyś Kasjusz,
Lecz już go nie ma! — Słońce zachodzące,
Jak w twych czerwonych zapadasz promieniach,
2400
Tak w krwi czerwonej zapadł dzień Kasjusza!
Z nim Rzymu słońce zagasło na wieki!
I nasz dzień zmierzcha, tu prac naszych koniec!
A mgły i chmury niebezpieczeństw wschodzą!
To dzieło trwogi to jazdy mej skutek.

MESSALA

2405
To dzieło trwogi o jazdy twej skutek.
Okrutny błędzie, melancholii synu,
Czemuż przedstawiasz łatwowiernej myśli
To, czego nie ma? Zbyt łatwo poczęty,
Nigdy szczęśliwie na świat nie przychodzisz,
2410
Zawsze zabijasz własną twoją matkę.

TYTYNIUSZ

Gdzieś jest, Pindarze? Pindarze, czy słyszysz?

MESSALA

Szukaj go pilnie, ja tymczasem biegnę
Wieścią tą ucho Brutusowe przeszyć,
O tak jest, przeszyć, bo zatrutej strzały
2415
Lub świst pocisku mniej by je przeraził,
Niż gorzka powieść, którą mu przyniosę.

TYTYNIUSZ

Śpiesz się; tymczasem wyszukam Pindara.
Wychodzi Messala
Po coś mnie wysłał, waleczny Kasjuszu?
Alboż przyjaciół twoich nie spotkałem,
2420
Którzy złożyli ten zwycięski wianek
Na moim czole, abym ci go przyniósł?
Czy nie słyszałeś triumfalnych krzyków?
Wszystkoś, jak widzę, na opak tłumaczył.
Lecz przyjm ten wianek, Brutus mi polecił,
2425
Bym ci go oddał; wypełniam rozkazy.
Przybądź, Brutusie! Zobacz, Kasjuszowi
Po śmierci nawet jaką cześć oddaję.
To Rzymianina święty obowiązek.
Mieczu Kasjusza — pozwólcie mi, bogi —
2430
Do Tytyniusza serca szukaj drogi!
Umiera
Alarm. Wchodzą: Messala, Brutus, młody Kato, Strato, Wolumniusz, Lucyliusz

BRUTUS

Gdzie, gdzie, Messallo, ciało jego leży?

MESSALA

Patrz, tam. Tytyniusz nad umarłym płacze.

BRUTUS

Twarz jego w niebo patrzy.

KATO

On zabity.

BRUTUS

2435
Cezarze, jakżeś jeszcze jest potężny!
Twój duch, Juliuszu, błąka się po ziemi,
Ku piersiom naszym nasze zwraca miecze.
Alarm w odległości

KATO

O, Tytyniuszu! Patrzcie, żołnierz dzielny
Wianek ten złożył na Kasjusza trupie.

BRUTUS

2440
Czy jeszcze żyje dwóch podobnych Rzymian?
Ostatni z Rzymian, żegnam cię na wieki!
Nigdy już takich Rzym nie wyda mężów!
Więcej winienem łez mu, przyjaciele,
Niż moje oczy wylać teraz mogą.
2445
Lecz, mój Kasjuszu, przyjdzie na to pora.
Teraz to ciało do Tassos wyprawcie,
W naszym obozie grzebać go nie możem,
Aby serc naszych hartu nie osłabić.
Naprzód, Katonie! Spieszmy, Lucyliuszu,
2450
Na pole bitwy! A ty, Labeonie,
Prowadź twe hufce! Już trzecia godzina;
Dość mamy czasu przed zachodem słońca
Naszych przeznaczeń dowiedzieć się końca.
Wychodzą

SCENA IV

Inna strona placu bitwy
Alarm. Wchodzą, walcząc, Żołnierze dwóch armii; później Brutus, Kato, Lucyliusz i inni

BRUTUS

Jeszcze, rodacy, raz jeszcze uderzmy!

KATO

2455
Gdzie bękart, co by na krok chciał się cofnąć?
Kto chce iść za mną? Obwołam me imię:
Mym ojcem Marek Kato, jestem wrogiem
Wszystkich tyranów, wolnych przyjacielem.
Słuchajcie, ojcem moim Marek Kato!
Uderza na nieprzyjaciela

BRUTUS

2460
A jam jest Brutus, jam jest Markus Brutus,
Brutus, wolności ojczystej obrońca!
Wychodzi, atakując nieprzyjaciela. — Kato ranny upada

LUCYLIUSZ

Zginąłeś, młody, szlachetny Katonie!
Zginąłeś dzielnie, jak zginął Tytyniusz!
Więc cześć ci wieczna, o synu Katona!

1 ŻOŁNIERZ

2465
Poddaj się, albo z ręki mojej zginiesz!

LUCYLIUSZ

Tylko dlatego poddam się, by zginąć.
Zabierz to wszystko, ale wręcz mnie zabij.
Daje mu pieniądze
Zabij Brutusa, szczyć się jego śmiercią.

1 ŻOŁNIERZ

Uchowaj Boże! szlachetny to jeniec.

2 ŻOŁNIERZ

2470
Otwórzcie szyki, a wodzom donieście:
Brutus pojmany!

1 ŻOŁNIERZ

Ja tym będę posłem.
Lecz sam Antoniusz, wódz nasz, się przybliża.
Wchodzi Antoniusz
Brutus pojmany, Brutus naszym jeńcem.

ANTONIUSZ

2475
Gdzie on?

LUCYLIUSZ

Bezpieczny, Brutus jest bezpieczny,
I nigdy, nigdy żaden nieprzyjaciel
Nie weźmie jeńcem żywego Brutusa.
Od tej go hańby niechaj Bóg wybawi!
2480
A gdy go spotkasz, żywego lub trupem,
Ujrzysz, że Brutus zawsze jest Brutusem.

ANTONIUSZ

To nie jest Brutus, ale, przyjaciele,
Jeniec to równie jak Brutus kosztowny.
Bo takich mężów, jak on, chciałbym raczej
2485
W liczbie przyjaciół, niż wrogów mych liczyć.
Idź teraz, zobacz, jaki los Brutusa,
Do Oktawiusza powracaj namiotu,
A przynieś pewną o wszystkim wiadomość.
Wychodzą

SCENA V

Inna część pola bitwy
Wchodzą: Brutus, Dardaniusz, Klitus, Strato i Wolumniusz

BRUTUS

Idźmy, ubogie przyjaciół mych resztki,
2490
Idźmy wypocząć chwilę na tej skale.

KLITUS

Statyliusz swoją zapalił pochodnię,
Nie wrócił jednak — zginął lub pojmany.

BRUTUS

Usiądź, Klitusie. Zabójstwo jest hasłem,
To dziś obyczaj. Słuchaj mnie, Klitusie.
Mówi mu do ucha

KLITUS

2495
Co? ja, mój wodzu? Nie, za skarby świata!

BRUTUS

Cicho, dość na tym.

KLITUS

Sam wolę się zabić.

BRUTUS

Mój Dardaniuszu —
mówi mu do ucha

DARDANIUSZ

Ja miałbym to zrobić?

KLITUS

2500
O, Dardaniuszu!

DARDANIUSZ

Klitusie?

KLITUS

Wyznaj bez obawy,
Co grzesznie Brutus zażądał od ciebie?

DARDANIUSZ

Chce, bym go zabił. Patrz, jak zadumany.

KLITUS

2505
ŁzyBoleść przepełnia szlachetne naczynie,
A zbytek żalu przez oczy wycieka.

BRUTUS

Zbliż się, chcę mówić z tobą, Wolumniuszu.

WOLUMNIUSZ

Co mi rozkażesz?

BRUTUS

Słuchaj, przyjacielu,
2510
Dwakroć Cezara duch mi się pokazał,
Pierwszy raz w Sardes, a ostatniej nocy
Tu, pod Filippi. Czuję, Wolumniuszu,
Że przyszła moja ostatnia godzina.

WOLUMNIUSZ

O nie, mój wodzu!

BRUTUS

2515
Jestem tego pewny.
Widzisz, jak stoją świata tego sprawy:
SamobójstwoWróg już nas przyparł do brzegów przepaści,
Samym w nią skoczyć piękniej dla nas będzie
Niż czekać, póki on nas tam nie wtrąci.
2520
Wszak razem młodość spędziliśmy w szkole;
Przez pamięć na tę lat dziecięcych przyjaźń
Trzymaj rękojeść szabli mej, aż ostrze
W piersiach utopię.

WOLUMNIUSZ

To nie jest usługa,
2525
Którą przyjaciel winien przyjaciołom.
Alarm

KLITUS

Uciekaj, wodzu! Uciekaj! Czas drogi!

BRUTUS

Żegnam was wszystkich! I ciebie, Stratonie,
Choć mnie nie słyszysz, twardym snem ujęty.
Dla mego serca wielką to pociechą,
2530
Że w całym ciągu smutnego żywota
Jednego nawet nie spotkałem zdrajcy.
Klęska ta większą będzie dla mnie chwałą,
Niż triumwirom podłe ich zwycięstwo.
Więc bądźcie zdrowi! Bo język Brutusa
2535
W tych słowach kończy życia jego dzieje.
Już noc nad mymi zawisła oczyma,
Spocząć chcą kości, które pracowały,
By w końcu tej się doczekać godziny.
Alarm. Krzyki za sceną: uciekaj! uciekaj! uciekaj!

KLITUS

Uciekaj, wodzu!

BRUTUS

2540
Pośpieszę za wami.
Wychodzą: Klitus, Dardaniusz, Wolumniusz
Proszę cię, Strato, zostań przy twym panu.
Mnogie dowody uczciwości dałeś,
Odblask honoru twój upięknił żywot,
Więc miecz mój uchwyć, odwróć twe oblicze,
2545
A nie drgnij, kiedy na klingę się rzucę.
Czy chcesz, Stratonie?

STRATO

Daj mi wprzód twą rękę.
Bądź zdrów, mój panie!

BRUTUS

Bądź zdrów, dobry Strato!
2550
Cezarze, niech się twój duch dziś ukoi!
Mniej chętnie strugę krwi toczyłem twojej!
Rzuca się na swój miecz i umiera
Alarm. Ucieczka. Wchodzą: Oktawiusz, Antoniusz, za nimi Messala i Lucyliusz; wojsko

OKTAWIUSZ

Co to za człowiek?

MESSALA

Sługa mego wodza.
Strato, gdzie pan twój?

STRATO

2555
Od kajdan tych wolny,
W których ty jesteś. Teraz nieprzyjaciel
Może go tylko na popiół obrócić,
Bo Brutus zginął od Brutusa ręki;
Nikt śmiercią jego szczycić się nie będzie.

LUCYLIUSZ

2560
O, Brutusowi tak przystało skończyć!
Tak jak żył, umarł. Dzięki ci, Brutusie,
Żeś Lucyliusza sprawdził przepowiednie.

OKTAWIUSZ

Biorę do siebie wszystkich sług Brutusa.
Czy chcesz w mym domu twych dni resztę spędzić?

STRATO

2565
Jeśli Messala polecić mnie zechce.

OKTAWIUSZ

Zrób to, Messalo.

MESSALA

Powiedz, jak wódz umarł?

STRATO

Trzymałem szablę, sam się na nią rzucił.

MESSALA

Weź do twej służby tego, który oddał
2570
Mojemu panu ostatnią przysługę.

ANTONIUSZ

Sława, HonorTo najzacniejszy z nich wszystkich Rzymianin.
On jeden tylko ze wszystkich spiskowych
Nie podniósł ręki zazdrością popchnięty,
Ale w szlachetnej i uczciwej myśli
2575
Związał się z nimi dla ojczyzny dobra.
Cały tok jego życia był łagodny:
Wszystkie żywioły tak się w nim skleiły,
Że na ten widok wstać mogła natura,
Rzec ziemi całej śmiało: „To był człowiek”!

OKTAWIUSZ

2580
Z należnym hołdem dla Brutusa cnoty
Zwłokom pogrzebne wyprawim obrzędy,
Na tę noc w moim niech spoczną namiocie
Ze czcią należną kościom wojownika.
A teraz idźmy, i w nagrodę męstwa
2585
Dzielmy owoce naszego zwycięstwa.

Posłowie[122]

Józef Ignacy Kraszewski

2586

„Przypomnijmy sobie — pisze Gervinus w swych studiach nad Szekspirem — z jaką swobodą i samoistnością poeta źródłami swymi się posługuje. Gdy mu się trafiło mieć do czynienia ze starym dramatem, najczęściej całą formę jego precz odrzucał, zatrzymując tylko sam wątek i imiona. Ze skąpej noweli włoskiego pochodzenia rzadko mógł skorzystać, dopóki jej wprzód zupełnie nie rozpruł, charaktery do niej tworzyć zmuszony na nowo. Potrzeba sobie przypomnieć płaskie, suche opowiadania, z których większa część dramatów jego powstała; przetworzone całkowicie, dopełnione logicznym wywodem pobudek czynności, zmienione częstokroć co do treści. Nawet kroniki swej historii angielskiej, jakkolwiek z poszanowaniem obchodził się z nimi, musiał wszakże, aby w nie wlać życie, wielekroć rozszerzać, uzupełniać treścią niehistoryczną; objaśniające motywy czynów często bardzo dodawać”.

2587

„Cale[123] inny, zdumiewający stosunek zachodzi pomiędzy poetą naszym i jego Plutarchem[124], którego w tłumaczeniu Tomasza North (1579) czytał. Proste, naiwne, a przecież nie bez fantazji pojęcie i sposób przedstawiania spraw ludzkich tego historyka, tak mu do umysłu i uczucia przemawiało, że tu swobodę swą całkiem pohamował, samoistności się wyrzekł i historyczny tekst niemal tylko przepisywał. Nie umiemy powiedzieć, gdzie się nam Szekspir większym wydaje: tam, gdzie ze skąpych źródeł tworzył wszystko, czy tu, gdzie wszystko znalazł i przejął — czy jego twórczości siłę i bogactwo, czy wstrzemięźliwość i zaparcie bardziej podziwiać mamy. Daleki od wszelkiej zarozumiałości autorskiej i uganiania się za oryginalnością, idzie tu za klasycznym dziejów opowiadaczem, nie myśląc przerabiać natury, starając się owszem zachować jej kształty nietknięte, tak jak je znalazł u niego. Jeżeli gdzie, to w tym rysie maluje się to poczucie prawdy i skromności, która charakteryzuje poetę”.

2588

Uwaga ta Gervinusa do wszystkich dramatów klasycznych Szekspira zastosować się daje, choć nie zawsze im na korzyść wychodzi. Plutarch niezaprzeczenie cenniejszym był materiałem, niż stare, ułomne dramata i nieforemne a blade nowele. Co się tyczy Holinsheda, Gervinus zdaje się zapominać, jak wiernie szedł za nim poeta, gdziekolwiek w nim znalazł tradycję i echo życia. Postępowanie z nim nie różni się wcale od użycia Plutarcha. Szekspir oboma posługiwał się jednakowo; poprawiał klasycznego dziejopisa, gdzie charakterystyka jego zdała mu się niedostateczną lub fałszywą, tak samo jak Holinsheda; obu przepisywał, gdy w nich znalazł prawdę. Geniusz Szekspira był nade wszystko sumiennym, szanował piękno i prawdę, gdziekolwiek natrafił na nie, a gdzie ich brakło, własnym poczuciem obojga dopełniał.

2589

Z dramatów starożytnych Juliusz Cezar, zdaniem wielu, stoi niemal najwyżej. W Anglii, za czasów Szekspira, do którego najdojrzalszych prac się liczy, miał powodzenie nadzwyczajne.

2590

Przedmiot, jak wyżej mówiliśmy, wzięty z dwóch życiorysów Plutarcha, ożywiony niewielu dotworzonymi szczegółami. Jak w Koriolanie[125], tak w Cezarze, poeta wyrzekł się dobrowolnie jednego żywiołu, który i własne jego usposobienie i tradycja teatralna gdzie indziej niezbędnym prawie czyniły: świat poziomy, sfery życia prozaiczne, ze swym uśmiechem chłodnym i szyderskim, z niewiarą odczarowującą, z sarkazmem na ustach, tu się wcale nie ukazują. Powaga przedmiotu, uroczystość sceny, nie potrzebowała kontrastu, który by ją podnosił i potęgował. Jak w Koriolanie, tak tu Szekspir strzegł się barwę ich świetną, nastrój wysoki nadwerężać czymś powszednim i trywialnym. Harmonia całości, żadnym tonem fałszywym nie zamącona, różni się od większej części dramatów Szekspira. Życie powszednie pozostaje za ramami obrazu, Koriolan i Brutus obracają się w atmosferze klasycznej, wśród postaci wybranych… Kobiety nawet występują tylko epizodycznie, nie samoistnie, dopełniająco, tak aby przez nie bohater główny tłumaczył się i w nich odzwierciadlał. Wolumnia, Wirgilia, Porcja, są to niby posągi na piedestałach w portyku ustawione, zaledwie z główną akcją związane. Jak w ówczesnym życiu Rzymian, tak na scenie role ich są wielce podrzędne.

2591

Juliusz Cezar właściwiej winien by się nazywać Brutusem. Dramat tylko przez poszanowanie głośnego imienia, które miało urok pociągający, otrzymał tytuł niezupełnie usprawiedliwiony. Charakter Brutusa, myśl jego panuje tragedii; Cezar mniej czynny, ukazujący się w pewnym oddaleniu, niknie zupełnie w trzecim akcie.

2592

Przeżyta już jego wielkość nie obudza takiego zajęcia jak surowa, posępna, z wielkim zamiłowaniem wyrzeźbiona postać republikanina– mściciela. Ten męczennik idei wielkiej, którego ideały rozbijają się o walkę z rzeczywistością, z przebiegłością Antoniusza, z testamentem Cezara, z niestałością tłumu, i tu, jak w Koriolanie, odmalowanego z Arystofanesowską[126] prawdą, jest widocznie bohaterem dramatu.

2593

Lud ukazuje się tu znowu w znanych nam z Koriolana barwach. Niezbity to, wiekami stwierdzony pewnik, że masy równie łatwo uwieść, jak odwieść się dają, pchnąć do miłości i zwrócić do ostracyzmu[127], z miłości przejść do nienawiści, z zapalczywej niechęci do uwielbienia. W obu tragediach Szekspira ta chwiejność tłumów, ta płochość ich występuje dobitnie. Wspomnieliśmy, jakie z tych obrazów ciągniono wnioski. Przypomnieć też należy, że ówczesny dramat dla tych klas szczególniej był przeznaczony, które lud właśnie takim widzieć były skłonne. Szekspir pisał dla dworu królowej, dla szlachty i społeczeństwa wykształconego, masy jeszcze do życia powołane nie były.

2594

Gervinus, a z nim wielu komentatorów Szekspira znajdują, iż wizerunek Brutusa jest w pewnym pokrewieństwie z Hamletem. Jest ono raczej pozorne niż rzeczywiste, w obu jedną widzimy melancholię, ponurość, pewną analogię fizjonomii, trudną do określenia, żywo w czytaniu uderzającą, lecz przypatrzenie się z bliska wskazuje różnice.

2595

Mimowolnie może dwie te postacie w umyśle naszym się łączą, chociaż stoją w istocie bardzo od siebie daleko. Można by powiedzieć, że to są dwie braterskie twarze, jednego ojca synowie, na których różne wieki i wpływy odmienne położyły piętna. Hamlet jest marzycielem, człowiekiem słowa; Brutus mężem przekonań i czynu. Hamlet ulega uczuciu i wrażeniom; Brutus się im opiera i idzie za przewodnią gwiazdą idei. O ile Hamlet niepewnym jest, gdy chwila wykonania przychodzi, o tyle Brutus panem swej woli, mężnym i stanowczym. Hamlet modlącego się króla zabić nie chce; Brutusa uroczyste posiedzenie senatu nie wstrzymuje. On kocha Cezara i zabija go z przekonania o obowiązku, we krwi wziąwszy spadek idei republikańskich po starym swym imienniku. Życie wspólne z niewiastą surowego obyczaju i wielkiego męstwa, jaką jest Porcja, córka Katona, usposabia go na mściciela idei. Jedno może łączy i zbliża obu, to pewien rodzaj sceptycyzmu, przebijający się później w charakterze Brutusa: nie wierzy on w zwycięstwo tej idei, dla której się poświęca. Lecz to go większym jeszcze czyni.

2596

Cezar, rzekomy bohater tragedii, nakreślony mistrzowsko, choć rysami niewielu i na drugim planie. Cały jego charakter występuje w scenie z Kalpurnią w domu, przed wyjściem do senatu. Wielki to mąż już w drugiej połowie swojego żywota, poza chwilą najwyższej siły, upojony potęgą, rozmarzony pochlebstwy[128], zmiękły powodzeniem, rojący o blaskach i czci, potrzebujący dworu, wieńców, okrzyków tłumu i kadzideł.

2597

Każe się zmuszać do przyjęcia korony, odrzucając ją na pozór, a chciwie jej pragnąc w duszy. Tak samo, z równą potęgą prawdy przedstawiony jest Antoniusz: pełen ambicji, dla której do wszelkich ofiar jest gotów, przebiegły, umiejący przybrać ton właściwy w każdym położeniu, znający słabe strony wszystkich i korzystający z nich raczej, niż z dodatnich charakteru przymiotów. Wie on, jak mówić do ludu, jak pozyskać senat, czym ująć Brutusa; podstęp i zdrada nic go nie kosztują, gdy idzie o zdobycie panowania i władzy. Ludzie dlań są narzędziami, które gotów w każdej chwili poświęcić; mówi z krwią zimną o pozbyciu się tych, z którymi na innych spiskował przed chwilą. Lepidusa cierpi do czasu i listę proskrypcyjną z nim układa, jutro go na niej mając pomieścić. Brutus i on w scenie po zabiciu Cezara występują jako dwa kontrasty cnoty surowej i zręczności podstępnej, prawości, która ufa i przebiegłości, która korzysta. Nic lepiej nie uwydatnia cnoty republikanina nad tę politykę intryganta, który wielkimi słowy na wędkę łapie serca czyste, przed ludem gra rolę wspaniałomyślną, próbuje usposobień i narzuca mu te, jakich do swej gry potrzebuje. Mowa jego i cała scena z ludem jest w swym rodzaju arcydziełem. Tak samo charakterystyka Kasjusza i innych sprzysiężonych szczęśliwie bardzo wyrażona.

2598

Historia nie potrzebowała tu być ani naciąganą ani gwałconą, aby wydała jako owoc tę wielką prawdę, że idee wielkich ludzi kruszą się i rozbijają o przebiegłość maluczkich, że w świecie rzeczywistości zręczność więcej waży niż cnota, przebiegłość chytra niż prawość, i że prosta droga nie zawsze do mety prowadzi. Dramat rozwija się szybko, nieprzerwanie, żadnymi epizodycznymi obrazy[129] nie wstrzymywany. Śmierć Porcji nawet, która by była dostarczyć mogła wątku do pięknej sceny, zaledwie jest wspomnianą, tak jak wspaniała jej postać na to tylko zdaje się wprowadzoną w początku, aby nam ukazała małżonkę godną takiego bohatera. Rozmowa jej, gdy usiłuje wybadać męża, dostateczną jest do uwydatnienia charakteru córki Katona.

2599

Za życia Szekspira Juliusz Cezar drukowanym nie był. Zdaje się, że Globus[130], na którym go z wielkim powodzeniem przedstawiano, rękopis autora dla własnego tylko zachował użytku. Tragedia o Juliuszu Cezarze (the tragedie of Julius Caesar) wyszła po raz pierwszy w zbiorowym wydaniu l623 r.

2600

Powodzenie tragedii miało być wielkie bardzo, o czym przekonywa najlepiej, wkrótce po ukazaniu się jej, mnóstwo w ślad goniących obrabiań tego przedmiotu na scenach i w druku.

2601

Komentatorowie Szekspira, z formy i stylu wnosząc, Cezara do pierwszych lat XVII wieku odnoszą. Z wiersza w Miror of Martyrs Weewersa, dowodzi Halliwell, iż ukazanie się tragedii musiało poprzedzić rok 1601; wspomina on o tym, jak Brutus „wielogłowemu tłumowi umiał wmówić, iż Cezar był chciwym władzy, a wymowny Marek Antoniusz potrafił zmienić zręcznie to usposobienie ludu”.

2602

W Draytona Baron’s Wars (1603) są zapożyczone wiersze Szekspira z mowy Marka Antoniusza. Najlepszym dowodem, że nie przypadkowa to analogia i podobieństwo, jest to, iż wiersze, zrazu z pamięci powtórzone niedokładnie, w późniejszych wydaniach, gdy po śmierci Szekspira rękopis sztuki stał się dostępnym, w roku 1619 już są dosłownie przepisane.

2603

W literaturze angielskiej historia Cezara wspomnianą jest w Gossona School of Abuse w roku 1579 pod tytułem: History of Caesar and Pompey. W roku 1604 jest Julius Caesar W. Alexandra (Lorda Sterline); Henslowe’a dziennik w roku 1602 mówi o tragedii Caesar’s Fall kilku autorów, Mundaya, Draytona, Webstera i Midletona. W roku 1607 w prywatnym teatrze grali studenci oksfordzcy The tragedie of Caesar and Pompey, or Caesar’s Revenge. (Od Farsalos do Filippi). W roku 1582 wspomniony jest łaciński dramat Richarda Aedes, zaginiony.

2604

Szekspira tragedię, przerobioną przez Drydena i Davenanta, drukowano w Londynie w roku 1719. (Julius Caesar, with the death of Brutus). Książę Buckingham podzielił ją na dwie: na Juliusza Cezara i Marka Brutusa, opatrzywszy prologami i chórami (drukowane w roku 1722).

Przypisy

[1]

Juliusz Cezar — sztuka została opublikowana w roku 1623, w pierwszym, pośmiertnie wydanym zbiorze dzieł Shakespeare'a (tzw. pierwsze folio). Informacje o jej wystawianiu datują się na rok 1599. [przypis edytorski]

[2]

Gaius Iulius Caesar (100–44 p.n.e.) — rzymski dowódca wojskowy, polityk i dyktator, zapewnił sobie także miejsce w historii literatury opisami prowadzonych przez siebie wojen (De bello Gallico i De bello civile). Władzę nad Rzymem przejął po zawiązaniu I triumwiratu z Gnejuszem Pompejuszem i Markiem Licyniuszem Krassusem, oraz późniejszej wojnie domowej, w której pokonał Pompejusza. Został obwołany dyktatorem w toku 49 p.n.e. [przypis edytorski]

[3]

Oktawiusz Cezar — właśc. Oktawian August (63 p.n.e.–14 n.e.), adoptowany syn Juliusza Cezara, wchodził w skład I triumwiratu; później pierwszy cesarz rzymski. [przypis edytorski]

[4]

Marek Antoniusz (83–30 p.n.e.) — rzymski polityk i dowódca wojskowy, stronnik i przez matkę daleki krewny Cezara, jego główny współpracownik w czasie wojny domowej z Pompejuszem. Po zabójstwie Cezara należał do II triumwiratu, który pokonał spiskowców. Pod koniec życia wdał się w wojnę domową z Oktawianem Augustem; pokonany w bitwie morskiej pod Akcjum, popełnił samobójstwo. [przypis edytorski]

[5]

Marcus Aemilius Lepidus (ok. 89–12 p.n.e.) — stronnik Cezara, wchodził w skład II triumwiratu, lecz szybko został odsunięty od władzy przez Oktawiana Augusta. [przypis edytorski]

[6]

Marcus Tullius Cicero (106–43 p.n.e.) — polityk i mówca rzymski, autor dzieł filozoficznych i przynależnych do teorii retoryki. Zasłynął wykryciem i zniszczeniem spisku Katyliny, przeciwnik Marka Antoniusza, umieszczony przez niego na listach proskrypcyjnych i zabity. [przypis edytorski]

[7]

Marcus Iunius Brutus (85–42 p.n.e.) — rzymski polityk, posiadający staranne wykształcenie. Popierał Pompejusza przeciw Cezarowi, przeszedł na stronę tego ostatniego, a w końcu uczestniczył w spisku na życie Cezara. [przypis edytorski]

[8]

Gaius Cassius Longinus (przed 85 p.n.e.–42 p.n.e.) — rzymski generał, stał obok Brutusa na czele spisku przeciw Cezarowi. [przypis edytorski]

[9]

Kaska — właśc. Publius Servilius Casca Longus, zm. ok. 42 p.n.e, trybun ludowy, jeden ze spiskowców przeciw Juliuszowi Cezarowi. [przypis edytorski]

[10]

Treboniusz — właśc. Gaius Trebonius (zm. 43 p.n.e.), rzymski polityk i dowódca wojskowy. [przypis edytorski]

[11]

Quintus Ligarius — przeciwnik Cezara z czasów wojny z Pompejuszem, wybroniony przez Cycerona. [przypis edytorski]

[12]

Decimus Junius Brutus Albinus (zm. 43 p.n.e.) — jeden z zabójców Cezara, którego był przypuszczalnie krewnym. [przypis edytorski]

[13]

Lucius Tillius Cimber — senator, jeden z zabójców Cezara. [przypis edytorski]

[14]

Lucius Cornelius Cinna — syn konsula o tym samym imieniu, jeden z zabójców Cezara. [przypis edytorski]

[15]

Flawiusz — właśc. trybun ludowy Lucius Caesetius Flavus; Shakespeare pomylił tu przydomek Flavus z imieniem Flavius. [przypis edytorski]

[16]

Marullus — Gaius Epidius Marcellus, trybun ludowy. [przypis edytorski]

[17]

Cynna — Gaius Helvius Cinna (I w. p.n.e.), poeta zaliczany do grupy neoteryków, zrywających z tradycją rzymskiej poezji historycznej i odwołujących się do wpływów greckich. [przypis edytorski]

[18]

Młody Kato — właśc. Marcus Porcius Cato Uticensis (95–46 p.n.e.) zwany Katonem Młodszym, zwolennik stoicyzmu, rzymski mówca i polityk znany z uporu i wysokich standardów etycznych, skonfliktowany z Juliuszem Cezarem, ojciec Porcji. [przypis edytorski]

[19]

Publius Volumnius — filozof z I w. p.n.e., przyjaciel Brutusa. [przypis edytorski]

[20]

Kalpurnia Pisonis (ur. 77 p.n.e.) — trzecia żona Juliusza Cezara (od 59 p.n.e.). [przypis edytorski]

[21]

Porcja (ok. 70–ok. 43 p.n.e.) — siostra Katona Młodszego, żona Brutusa, a wcześniej Marcusa Calpurniusa Bibulusa. [przypis edytorski]

[22]

cech — zrzeszenie rzemieślników, nadające prawa do wykonywania zawodu i organizujące funkcjonowanie danej branży. [przypis edytorski]

[23]

partacz — rzemieślnik niezrzeszony w cechu. [przypis edytorski]

[24]

triumf — ceremonialny wjazd zwycięskiego wodza do Rzymu; w rzeczywistości triumf Cezara miał miejsce 6 miesięcy wcześniej, a Shakespeare skondensował wydarzenia dla efektu dramatycznego. [przypis edytorski]

[25]

Gnaeus Pompeius Magnus (106 p.n.e.–48 p.n.e) — zwany Wielkim, polityk i dowódca wojskowy, współtwórca I triumwiratu, przegrał wojnę domową z Juliuszem Cezarem. [przypis edytorski]

[26]

Tybr — rzeka przepływająca przez Rzym. [przypis edytorski]

[27]

Kapitol — wzgórze w Rzymie, mieszczące wiele świątyń; w pobliżu znajdowało się m.in. Forum Romanum, miejsce najważniejszych obchodów i wydarzeń politycznych w Rzymie. [przypis edytorski]

[28]

Luperkalia — święto obchodzone w staroż. Rzymie 14–15 lutego, na cześć fauna Luperkusa. [przypis edytorski]

[29]

Idy marca — w staroż. kalendarzu Idy to dzień przypadający w środku miesiąca; Idy marcowe stanowiły święto na cześć boga wojny, Marsa. [przypis edytorski]

[30]

powszedni — tu: zwykły. [przypis edytorski]

[31]

czernić — oczerniać. [przypis edytorski]

[32]

za oczyma — pod nieobecność. [przypis edytorski]

[33]

serce — tu: odwaga. [przypis edytorski]

[34]

Eneasz — główny bohater Eneidy Wergiliusza; syn króla Anchizesa i bogini Wenus, uciekł z Troi i po długiej wędrówce doprowadził swoją drużynę do Lacjum; jego potomkowie założyli Rzym. [przypis edytorski]

[35]

Anchizes — ojciec Eneasza, według legendy wyniesiony przez niego na plecach z płonącej Troi. [przypis edytorski]

[36]

paroksyzm — gwałtowne zaostrzenie się objawów choroby. [przypis edytorski]

[37]

febra — tu ogólnie: gorączka, której towarzyszą dreszcze. [przypis edytorski]

[38]

miłosiernie — tu: oczekując miłosierdzia. [przypis edytorski]

[39]

Kiedyż po wielkich placach tego miasta / Mąż jeden tylko śmiałby się panoszyć? — starożytni Rzymianie za czasów republiki odczuwali niechęć do władzy jednostki. [przypis edytorski]

[40]

w naszym mieście żył przed laty Brutus — Lucjusz Juniusz Brutus, legendarny patrycjusz rzymski, przywódca powstania przeciw Tarkwiniuszowi Pysznemu, ostatniemu królowi Rzymu (509 p.n.e.) i założyciel rzymskiej republiki; przydomek Brutus oznacza „tępy”, co miało się odnosić do udawania przez niego szaleństwa, by uniknąć zabicia przez Tarkwiniusza, który zgładził jego brata i ojca. [przypis edytorski]

[41]

Grek — tu w znaczeniu „zdrajca” bądź „filozof”. [przypis edytorski]

[42]

płazem — tu: bokiem. [przypis edytorski]

[43]

rad (daw.) — chętnie. [przypis edytorski]

[44]

popadany — popękany. [przypis edytorski]

[45]

Jowisz — najważniejszy bóg w mitologii rzymskiej. [przypis edytorski]

[46]

sklep (daw.) — sklepienie. [przypis edytorski]

[47]

jak ja, każdy niewolnik ma siłę Swojej niewoli potargać łańcuchy — parafraza Seneki z Listów do Lucyliusza. [przypis edytorski]

[48]

w pretorskim krześle — pretor to wyższy rzymski urzędnik, sprawujący władzę sądową i zastępujący konsula pod jego nieobecność. [przypis edytorski]

[49]

wraz (daw.) — zaraz. [przypis edytorski]

[50]

poglądać — dziś popr.: spoglądać. [przypis edytorski]

[51]

zjadliwy — jadowity. [przypis edytorski]

[52]

gorzeć (daw.) — płonąć. [przypis edytorski]

[53]

wprzód (daw.) — najpierw. [przypis edytorski]

[54]

Tarkwiniusz Pyszny — ostatni król Rzymu, powstanie przeciw niemu (509 p.n.e.) dało początek rzymskiej republice. [przypis edytorski]

[55]

hydny — ohydny, budzący strach a. obrzydzenie. [przypis edytorski]

[56]

Ereb — w mit. gr. najciemniejsza część Hadesu, tj. krainy zmarłych. [przypis edytorski]

[57]

hazard (daw.) — niebezpieczeństwo. [przypis edytorski]

[58]

mniemanie — tu: opinia. [przypis edytorski]

[59]

członki (daw.) — kończyny. [przypis edytorski]

[60]

Bije zegar — anachronizm. [przypis edytorski]

[61]

gusła — praktyki magiczne, takie jak czary i przepowiednie. [przypis edytorski]

[62]

połowica (daw.) — małżonka. [przypis edytorski]

[63]

wiedzieć — tu: znać. [przypis edytorski]

[64]

czyli — czy z partykułą pytajną -li. [przypis edytorski]

[65]

Ażeby moją wypróbować stałość, Tu dobrowolną dałam sobie ranę — według legendy Porcja w ten sposób pokazała Brutusowi, że nie wyda jego tajemnic nawet na torturach. [przypis edytorski]

[66]

duch słaby — dziś popr.: ducha słabego. [przypis edytorski]

[67]

czyli — czy z partykułą pytajną -li. [przypis edytorski]

[68]

omieszkać — zapomnieć, poniechać czegoś. [przypis edytorski]

[69]

potężne bogi — dziś popr. forma M.lm: potężni bogowie. [przypis edytorski]

[70]

bieżeć (daw.) — biec. [przypis edytorski]

[71]

suplikant — osoba wnosząca prośbę. [przypis edytorski]

[72]

nie staje (daw.) — nie starcza. [przypis edytorski]

[73]

spólnie (daw.) — razem. [przypis edytorski]

[74]

Olimp — góra w Grecji, w mitologii uznawana za siedzibę bogów. [przypis edytorski]

[75]

et tu Brute (łac.) — i ty, Brutusie. [przypis edytorski]

[76]

klient — tu: osoba zależna od kogoś wyżej postawionego. [przypis edytorski]

[77]

Z ołowiu tylko mieczów naszych ostrze — ołów jest metalem znacznie miększym niż żelazo. [przypis edytorski]

[78]

siedm — dziś popr.: siedem. [przypis edytorski]

[79]

Kasjuszu — tutaj imię wymawiane jest jako trzysylabowe. [przypis edytorski]

[80]

wieść (daw.) — prowadzić. [przypis edytorski]

[81]

dla — tu w dopuszczalnym dawniej znaczeniu: z powodu. [przypis edytorski]

[82]

Obywatele, rodacy, Rzymianie… — mowa Antoniusza to najczęściej cytowany fragment dramatu. [przypis edytorski]

[83]

przenosić (daw.) — woleć. [przypis edytorski]

[84]

testament — zdaniem historyków Antoniusz przejął dokumenty z kancelarii Cezara. [przypis edytorski]

[85]

legat — tu: dziedzictwo. [przypis edytorski]

[86]

przemóc (daw.) — pokonać. [przypis edytorski]

[87]

dowcip (daw.) — rozum. [przypis edytorski]

[88]

drachma — starożytna srebrna moneta. [przypis edytorski]

[89]

chłodnik (daw.) — altana. [przypis edytorski]

[90]

fortuna — los. [przypis edytorski]

[91]

Cynna — Gaius Helvius Cinna (I w. p.n.e.), poeta zaliczany do grupy neoteryków, zrywających z tradycją rzymskiej poezji historycznej i odwołujących się do wpływów greckich. [przypis edytorski]

[92]

wywieść (daw.) — wyprowadzić. [przypis edytorski]

[93]

A więc ci umrą; każdy ma swój znaczek — mowa o przygotowaniu tzw. list proskrypcyjnych, zawierających nazwiska osób skazanych na wyjęcie spod prawa, w konsekwencji czego każdy mógł taką osobę bezkarnie zabić; zginął w ten sposób m. in. Cyceron. [przypis edytorski]

[94]

Czy się też godzi ziemię na trzy dzielić, Aby się jedna dostała mu cząstka — Lepidusowi początkowo przyznano władzę nad Afryką, lecz stosunkowo szybko został jej pozbawiony. [przypis edytorski]

[95]

Na proskrypcyjny kogo wciągnąć regestr — mowa o tzw. liście proskrypcyjnej, zawierającej nazwiska osób wyjętych spod prawa, na skutek czego każdy mógł je bezkarnie zabić. [przypis edytorski]

[96]

Sardes — miasto w Azji Mniejszej. [przypis edytorski]

[97]

czyli — czy z partykułą pytajną -li. [przypis edytorski]

[98]

frymarczyć (daw.) — targować się, handlować czymś, czym się nie powinno. [przypis edytorski]

[99]

jak — dziś popr.: niż. [przypis edytorski]

[100]

chudoba (daw.) — dobytek. [przypis edytorski]

[101]

liczman — żeton zastępujący monetę, przen. coś bezwartościowego. [przypis edytorski]

[102]

Plutus — w mitologii gr. bóg bogactwa. [przypis edytorski]

[103]

sromota (daw.) — wstyd. [przypis edytorski]

[104]

Filippi — miasto w Macedonii. [przypis edytorski]

[105]

skazać na gardło (daw.) — skazać na śmierć. [przypis edytorski]

[106]

o jej śmierci tak myślałem często, Że dziś spokojnie wieści o tym słucham — Brutus reprezentuje tu postawę stoicką. [przypis edytorski]

[107]

kontrybucja — opłata wnoszona przez pokonanego na rzecz zwycięzcy. [przypis edytorski]

[108]

dojrzała sprawa — prawdop. dobre przygotowanie (od daw. sprawić, czyli przygotować). [przypis edytorski]

[109]

pacholę (daw.) — chłopiec. [przypis edytorski]

[110]

wezgłowie — tu: krótsza krawędź łóżka. [przypis edytorski]

[111]

przechodzić (daw.) — przekraczać. [przypis edytorski]

[112]

wzgórzy — dziś popr. forma D.lm.: wzgórz. [przypis edytorski]

[113]

pszczoły hyblejskie — miód hyblejski był w starożytności uważany za najsłodszy. [przypis edytorski]

[114]

Gnaeus Pompeius Magnus (106–48 p.n.e) — zwany Wielkim, polityk i dowódca wojskowy, współtwórca I triumwiratu, przegrał wojnę domową z Juliuszem Cezarem. [przypis edytorski]

[115]

mimo mojej woli, Na jednej bitwy stawiłem wypadek Nasze swobody i przyszły los Rzymu — parafraza przekazywanych przez historyków słów Brutusa; jego pierwotny plan zakładał unikanie potyczki lądowej z triumwirami, podczas gdy flota na Adriatyku odcinała ich od Rzymu. [przypis edytorski]

[116]

Epikur (341 p.n.e.–270 p.n.e.) — filozof grecki; uznawał, że człowiek winien się kierować przede wszystkim przyjemnością; podkreślał też, że niczego nie należy przyjmować na wiarę, pierwszeństwo przyznając obserwacji i logicznemu rozumowaniu na jej podstawie. [przypis edytorski]

[117]

bogi — dziś popr. forma M.lm.: bogowie. [przypis edytorski]

[118]

Katon Młodszy (95 p.n.e.–46 p.n.e.) — rzymski polityk i filozof, zwolennik stoicyzmu. Popełnił samobójstwo, nie zgadzając się z końcem rzymskiej republiki. [przypis edytorski]

[119]

mym sądem — dziś: moim zdaniem. [przypis edytorski]

[120]

za triumfalnym postępować wozem — według rzymskiego zwyczaju podczas triumfu za wozem wiozącym zwycięskiego wodza szedł wódz armii pokonanej. [przypis edytorski]

[121]

tył podać (daw.) — uciec. [przypis edytorski]

[122]

Posłowie — tytuł od redakcji WL. [przypis edytorski]

[123]

cale (daw.) — całkiem. [przypis edytorski]

[124]

Plutarch (50 n.e.–ok. 125 n.e.) — grecki filozof i historyk, specjalizujący się w spisywaniu żywotów sławnych ludzi. [przypis edytorski]

[125]

Koriolan — tragedia Shakespeare'a z roku 1607. [przypis edytorski]

[126]

Arystofanes (ok. 446–385 p.n.e.) — najsławniejszy komediopisarz grecki, często przedstawiający na scenie niższe warstwy społeczne. [przypis edytorski]

[127]

ostracyzm — w starożytnych Atenach kara polegająca na wygnaniu z miasta po publicznym głosowaniu; tu przen. odrzucenie. [przypis edytorski]

[128]

pochlebstwy — dziś popr. forma N.lm: pochlebstwami. [przypis edytorski]

[129]

obrazy — dziś popr. forma N.lm: obrazami. [przypis edytorski]

[130]

Globus — właśc. The Globe, teatr działający w Londynie w latach (1599–1642). Jednym z jego udziałowców był Shakespeare. [przypis edytorski]

x