Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
Theme
Zdrada
in work
Jan Bielecki
↑ Hide fragment ↑Lecz cóż to? O Boże!Zwodowa wieża i zamek się pali!O zdrada! Bracia, kto mi dopomoże?Miecz mój i zbroja! Prędzej, paziu młody!”Już nie czas… Zewsząd tłumne pogan wrogiBiegną przez wielkie marmurowe wschody;Trupami sali zawalili progi,Ognie pożaru zażegli na gody.Lecz któż na czele roznieca pożogi?
↓ Expand fragment ↓Pan Brzezan z mieczem stał wobec Tatara…Lecz patrzcie! Patrzcie! Tatar dobył miecza;Patrzcie! O...
↑ Hide fragment ↑Pan Brzezan z mieczem stał wobec Tatara…Lecz patrzcie! Patrzcie! Tatar dobył miecza;Patrzcie! O zgroza! To miecz dobrze znany!Nad emaliji zaćmionym lazuremObraz Najświętszej Panny malowanyI obraz krzyża — pod krzyżem, na dole,Herb, jakby srebrne księżyca półkoleI gwiazda, nad nią hełm ze strusim piórem.Błysnęły szabli obrazy święconeI padł starosta na twarde granity,Zaśmiał się Tatar, śmiechem obudzoneZabrzmiało echo… Był to jęk kobiety.Była to maska nieznana nikomu,Którą brylantów moc wielka pokrywa.Śmiech usłyszała i jakby od gromuZadrzała, padła na głaz jak nieżywa;A Tatar przybiegł i padł na kolana.Cuci ją, węzły ścieśnione rozrywa;Twarz jego była straszna, obłąkana,Chwycił ją w dłonie, unosił przez ganki,Ona jak martwa była w jego dłoni;Z głowy różane pospadały wiankiI włos się rozwiał pełny słodkiej woni,Rozwiany spływał aż do stóp Tatara.A strasznie bladą była twarz dziewicy.Budzi się — gdzież jest? — W zamkowej kaplicy,A przed nią postać jak przeszłości mara.Dokoła było i straszno, i ciemno,A księżyc mury oświecał kościoła.— „Tyż to mój luby? Tyż to jesteś ze mną?Zaklinam ciebie, zdejm zawoje z głowy!Niech cię obaczę — rysy twego czoła…”I zdjął Bielecki turban muślinowy,Anna spojrzała i padła omdlona.Znów po niej życia rozlały się śladyI znów po chwili ciężko przebudzonaRzekła: „O luby! Tak straszny! Tak blady!…”— „Ha! blady? — przerwał rycerz z dzikim śmiechem —Wszak zdradzam!…” — zamilkł — lecz ostatnie słowo,Trzykrotnie głośnym powtórzone echem,Przerwało ciszę kościoła grobową.A rycerz mówił: „Tak! Twarz moja blada!Z innąm cię twarzą w czas szczęśliwy witał,Ja zdradzam! Będęż jak róża rozkwitał?Na moim czole napisano — zdrada.