Potrzebujemy Twojej pomocy!
Na stałe wspiera nas 440 czytelników i czytelniczek.
Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 1000 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?
Motyw
Nauczyciel
w utworze
Wesele na Capri. Nowele włoskie
↓ Rozwiń fragment ↓On zaś stał czas jakiś w olbrzymiej sali, wyłożonej ciemnymi drewnianymi płytkami, do której przylegała...
↑ Zwiń fragment ↑On zaś stał czas jakiś w olbrzymiej sali, wyłożonej ciemnymi drewnianymi płytkami, do której przylegała nyża z łóżkiem wikarego. Nie mógł się zdecydować na obudzenie pogrążonego w spokojnym śnie. Po raz pierwszy uczuł, że drogi jego nauczyciel i duchowy opiekun nie ma tej władzy, by uśmierzyć burze, szalejące w jego duszy. Sprowadziła go tu żądza schronienia się ze swym ciężko grzechami objuczonym sumieniem do pewnego portu, za jaki uważał rozum i serce księdza. Lecz spokój, rozpostarty na tej cicho oddychającej, lekko zaróżowionej twarzy, zaniepokoił go. Po cóż wyznawać swą nędzę i biedę, i ból, jeśli nikt nie może dopomóc?
Zabierał się już do wyjścia z sali tak cicho, jak niepostrzeżenie wszedł, gdy śpiący, widocznie pod wpływem blasku lampki, poruszył się na łóżku i przez sen, z zamkniętymi oczyma, mówił:
— Tegoroczne wino będzie dobre, ale zeszłoroczne było lepsze. Pilnuj uważnie, Andrzeju…
— Przewielebny księże — powiedział chłopak podniesionym głosem — to ja tu jestem, proszę o wybaczenie, że przeszkodziłem we śnie. Ale nie chciałbym pójść w świat, nie pożegnawszy się z księdzem.
Ksiądz, przerażony, podskoczył i patrzał rozwartymi oczyma na nocnego gościa.
— Na rany boskie! — zawołał — Co się stało? Andrzeju… czy to ty naprawdę, tu na górze, na zamku Goyen, o tej porze, z twarzą raczej podobną do trupa niż do żyjącej istoty?
— Tak jest, księże, podobnym do trupa. Muszę uciekać jak Kain, zabiłem człowieka, nie ma dla mnie więcej spokoju na ziemi.
— Andrzeju! — krzyknął przerażony ksiądz — Ty za…
Słowo zamarło mu na ustach; siedział, drżąc, na łóżku, ręce mu opadły na czerwoną kołdrę.
Andrzej począł krótkimi słowy opowiadać dzieje ostatniego dnia i nocy. O siostrze nie wspomniał ani słowem.
Zakończył tym, że na razie zamierza schronić się do klasztoru i prosi księdza o list polecający, by go nie odprawiono z kwitkiem, gdy bez żadnych dokumentów zapuka do furty. Potem zamilkł i czekał niecierpliwie, co na to odpowie jego opiekun duchowny.