Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
↓ Expand fragment ↓Ale Souvarine rozgorzał i ogarnięty fanatyzmem krzyknął:
— Padniecie i wy wraz z waszymi wrogami! Uczynimy...
↑ Hide fragment ↑Ale Souvarine rozgorzał i ogarnięty fanatyzmem krzyknął:
— Padniecie i wy wraz z waszymi wrogami! Uczynimy z was i z nich jeden śmietnik, jedną kałużę błota i krwi! Zniknie również ze świata cała rasa ludzi żądnych użycia, żeru i próżniactwa! Patrzcie na moje ręce!… Gdybym miał w nich dość siły, chwyciłbym ziemię i rozdarłbym na kawałki!… Poszarpałbym jak zgniłe jabłko!… Zgładziłbym was wszystkich!
— Ślicznie powiedziałeś! — zawołała pani Rasseneur godząca się na wszystko, co było krwawe.
Zapadła znowu cisza. Po chwili Stefan napomknął znów o robotnikach belgijskich. Pytał Souvarina, jakie rozporządzenia wydano w Voreux. Ale maszynista zapadł znowu w zadumę, bąknął więc jedynie, że rozdano żołnierzom strzegącym kopalni ostre ładunki. Ręce jego tak biegały po kolanach, że wreszcie uświadomił sobie, że szukają tam miękkiej ciepłej skóry Pologne.
— Gdzież się podziała Pologne? — spytał.
Szynkarz roześmiał się i spojrzał na żonę. Po chwili wahania odparła:
— Pologne? Jest w piekarniku.
Od czasu przygód swych w rękach Jeanlina biedna królica, której coś się stać musiało, wydawała na świat same nieżywe małe, by więc nie żywić darmozjada, Rasseneur zdecydował się podać ją dziś na obiad w sosie z ziemniakami.
— Sam zjadłeś dziś kawałek Pologne. Smakowała ci… prawda?
Souvarine zrazu nie mógł pojąć. Potem twarz jego ściągnął kurcz nerwowy i wbrew woli dwie wielkie łzy stoczyły mu się po policzkach.