Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
↓ Expand fragment ↓Podobała się Stefanowi i postanowił, gdy skończy chleb, wziąć ją w ramiona i ucałować w...
↑ Hide fragment ↑Podobała się Stefanowi i postanowił, gdy skończy chleb, wziąć ją w ramiona i ucałować w usta. Walka z onieśmieleniem i myśl o przemocy, której wobec niej użyje, zdławiły mu głos w gardle. Podniecał go męski ubiór dziewczyny, kaftan i spodnie na ciele jej wzniecały jego pożądanie. Pociągnął z flaszki łyk i oddał ją Katarzynie, by wypiła resztę.
Teraz trzeba było działać, rzucił więc przelotne spojrzenie ku siedzącym w głębi górnikom i wyciągnąć już miał ręce, gdy w otworze sztolni zjawił się cień.
Od chwili już Chaval obserwował ich z odległości. Zbliżył się, upewnił, że ojciec Maheu nie widzi, objął ramieniem dziewczynę siedzącą na ziemi, przegiął jej w tył głowę i spokojnie, jakby Stefana nie było, wycisnął na jej wargach pocałunek. W pocałunku tym mieściło się wzięcie w posiadanie, postanowienie, które dojrzało widocznie pod wpływem zazdrości.
Ale dziewczyna oburzyła się.
— Puść mnie! Słyszysz? — zawołała.
Trzymał jej głowę i patrzył w oczy. Na czarnej jego twarzy czerwono odcinały się rude wąsy i broda i sterczał nos podobny do orlego dzioba. Puścił ją wreszcie i odszedł nie rzekłszy słowa.
Zimny dreszcz wstrząsnął Stefanem. Jakiż głupi był, że czekał. Teraz nie może jej pocałować, bo myślałaby, że naśladować chce tylko tamtego. Duma jego była zraniona i popadł w rozpacz.
— Czemu skłamałaś? — spytał cicho. — On jest twoim kochankiem.
— Nie, nie, przysięgam ci! — krzyknęła. — Nie ma pomiędzy nami nic takiego. On żartuje tylko czasem. Zresztą on nie jest tutejszy, przed pół rokiem przyjechał z Pas-de-Calais.
Wstali oboje, gdyż trzeba się było wziąć na nowo do roboty. Katarzyna posmutniała widząc, że Stefan ma wyraz niezadowolenia na twarzy. Widocznie podobał się jej lepiej niż tamten i wolałaby go była. Dręczyła ją myśl, jakby mu nagrodzić przykrość, toteż gdy Stefan ze zdziwieniem zauważył, że lampa jego pali się niebieskawym płomieniem otoczonym szeroką, mglistą aureolą, skorzystała z tego, by go nieco rozerwać.
— Chodź, pokażę ci coś! — powiedziała przyjaznym głosem.