Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
↓ Expand fragment ↓To prawda, życie niewesołe! Człek musi jak zwierzę obracać kierat, co dawniej było karą galernika...
↑ Hide fragment ↑To prawda, życie niewesołe! Człek musi jak zwierzę obracać kierat, co dawniej było karą galernika, narażać się bez przestanku, a wreszcie, gdy zechce jeść, nie ma wieczorem kawałka mięsa w domu. Z głodu się nie umrze i tyle. Suchym chlebem żyj, człowieku, i to jeszcze w ciągłych długach, pod ustawiczną grozą jak zbrodniarz. Gdy przyjdzie niedziela, ruszać się nie można ze znużenia, a cała przyjemność polega na upiciu się i zmajstrowaniu żonie dziecka. Ot, psie życie! Nie ma co mówić!
Maheude wtrącała też swoje trzy grosze.
— A co najsmutniejsze, to przekonanie, że tak będzie ciągle… Póki człek młody, wygląda szczęścia, wygląda, a szczęście nie przychodzi. Nie życzę nikomu nic złego, ale doprawdy czasem porywa mnie oburzenie.
Wszyscy milczeli. Czuli w chwilach takich cały ogromny ciężar życia. Dławiły ich chmury oblegające ciasny horyzont poznania i odczucia. Tylko dziadek Bonnemort spoglądał zdziwiony… Za jego czasów ludzie nie trapili się podobnymi myślami. Człek się rodził pośród węgla, kuł pokład i koniec. Po cóż czegoś pragnąć? Skąd się brał ten prąd żądań?
— Nie należy się buntować — mruczał — dobry kufelek też coś wart. Przełożeni są nieraz źli, ale tak jest i było od początku świata, kto by tam sobie łamał głowę, by wymyślić co innego!
Stefan zapalił się. Co, i myśleć nie wolno robotnikowi? Ho, ho, właśnie dlatego, że robotnik dziś poczyna myśleć, będzie niedługo całkiem inaczej.
↓ Expand fragment ↓— Maheu, nie słuchaj go! Sam czujesz, że opowiada bajki! Gdzieżby kiedy bogacze chcieli pracować?
— Poprosimy...
↑ Hide fragment ↑— Maheu, nie słuchaj go! Sam czujesz, że opowiada bajki! Gdzieżby kiedy bogacze chcieli pracować?
— Poprosimy ich grzecznie! — odparł Stefan.
Czar jednak działał. Maheude poczęła się uśmiechać zrazu trwożliwie, potem śmielej. Zbudziła się w niej wyobraźnia i stara, apatyczna kobieta przekroczyła wreszcie próg przybytku cudów. Rada była, że może na godzinę zapomnieć o rzeczywistości, pomarzyć, miała teraz swój kącik, dokąd schronić się mogła przed nędzą życia. W jednym zgadzała się tylko bez zastrzeżeń ze Stefanem i mężem. Sprawiedliwość zapanować musi. Urodził się nowy Mesjasz w jej sercu.
— Tutaj masz słuszność! — wolała. — Dobra sprawa zwycięży! Sprawiedliwość przyjść musi! Za to dałabym się porąbać na kawałki. A czyż nie jest sprawiedliwe, by nareszcie na nas kolej przyszła… ha?
Maheu więc pofolgował też swemu zapałowi.
— Psia krew! Nie jestem bogaczem, ale dałbym pięć franków, by dożyć tego! Co to będą za awantury! Ho, ho! Słuchaj no, jak myślisz, daleko to jeszcze?
↓ Expand fragment ↓Jedną ręką, ruchem żniwiarza koszącego dojrzały łan zboża, niweczył wszystko co stare, drugą budował przyszły...
↑ Hide fragment ↑Jedną ręką, ruchem żniwiarza koszącego dojrzały łan zboża, niweczył wszystko co stare, drugą budował przyszły gmach społeczny, przybytek prawdy, sprawiedliwości, który miał stanąć w najbliższym czasie wraz ze świtem dwudziestego wieku. Na tych wyżynach inteligencja jego śćmiła się, był to już tylko zagorzały sekciarz. Skrupuły zdrowego rozsądku znikły i stworzenie świata nowego wydawało mu się teraz drobnostką, zależną jedynie od dobrej woli robotników. Byłby się podjął skonstruować tę maszynę i puścić w ruch w przeciągu dwu godzin. Szafował krwią i ogniem jak Bóg wysoko ponad ludzkością królujący.
— Na nas teraz kolej! — krzyknął ostatnim wysiłkiem. — W nasze teraz ręce przejść muszą bogactwa i władza!
Oklaski zagrzmiały na całym obszarze polany osrebrzonej teraz światłem księżycowym. Widać było powódź głów aż w gęstwę leśną sięgającą. Wszystkie twarze rozgorzały mimo mrozu, oczy błyszczały, usta były otwarte, wszyscy, mężczyźni, kobiety i dzieci gotowi byli rzucić się na zdobycie dóbr ongi posiadanych, które im wydarto. Nikt nie czuł głodu ni zimna, słowa mówcy były jak chleb i ogień.