Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Tadeusz Gajcy, Do zmarłej

Spis treści

    1. Ciało: 1
    2. Śmierć: 1 2
    3. Trup: 1
    4. Wspomnienia: 1

    Tadeusz GajcyDo zmarłej

    1
    Wspomnienia, Ciało, Trup, ŚmierćPusty po tobie powietrza słup
    oczy mi mrozem przekłuł;
    dochodzi do mnie świergot twych stóp
    gołębich: szelest
    5
    sukni najlżejszy, korali dźwięk
    okrągły, nikły jak dzwonków pęk
    u głowy twojej w kościele.
    Ze snu powstaję i cieniem rąk
    nierzeczywistych dla mnie i trudnych
    10
    szukam oddechu twojego. Skroń
    zgina mnie ciężka jak kamień — i
    widzę przez oczy, które mróz przekłuł:
    ciało twe drobne tuli się w trumnie
    w chłodnej koszuli jak w śniegu.
    15
    Rozumiem teraz błyskawic syk,
    wołanie kwiatu, gdy pryska w twarz
    kolorem silnym, i garstkę śpiewu
    w krzaku pobliskim ciemnym jak głaz.
    Lecz język wtedy martwy był. Nie mógł
    20
    odczytać pisma, które u powiek
    nosiłem niemy światłu podobne.
    Kto wyzwał ciebie miłosną tak,
    że ręką zimną, senną jak plusk
    odwiodłaś świat ten? Godzina inna
    25
    była i inny księżyc się kładł,
    sen gęstniał wonny, więc w oczach rósł,
    zagarniał usta. Ciało jak linia
    proste zostawił… Kroplami żal
    świec sinych pada i stopy parzy
    30
    bezradne, kruche w pościeli tej.
    Twarz moja ciemna — noc na mej twarzy
    wilgotna, czujna jak z tobą w śnie.
    Kto głosem wzywał z ciemności nagłej
    i wywiódł ciebie z miejsca miłego
    35
    ciało otworzył i na dnie skały
    ziemskiej zostawił? —
    Wysoki świat
    leży jak słońce ślepe na brzegu
    chmur spadających. I dudnią dna
    40
    wód po kamieniach z lawy i srebra,
    z komet chodzących świetlisty łuk
    tęczy zawisa lekki jak brew
    i jak muzyka toczy się huk.
    Podziemna przestrzeń wyrasta z głębi:
    45
    drzewa jak ryby, skały jak bór,
    szumi jak rzeka zielona węgiel,
    bryła otwiera usta do krzyku,
    spada gwałtownej ciemności nurt
    po mchach żelaznych, grzybach krzemiennych
    50
    i noc kołysze głuchą muzyką.
    Dla mnie, dla ciebie, dla wielu z nas.
    Ty tylko szmer ten pojęłaś szybciej
    i wiesz dlaczego chmur chwiejnych maszt
    nie ma krawędzi i czasu nie zna,
    55
    a człowiek milcząc śpiewa jak skrzypce,
    dłonie złamane śmiesznie wytęża
    i czeka nogą szukając dna.
    Chwilą to nazwij albo strumieniem
    kolorów wszystkich i woni świeżych.
    60
    Jak pejzaż przeszło obok milczenie
    i stoję: w oczach łamie się tło,
    niebo faluje krótkie przez rzęsy
    i znowu nie wiem patrząc w to miejsce,
    jakie w nas struny wyschnięte mrą.
    65
    Podwoję ilość imion daremnych,
    uśmiech przypomnę srebrny jak sierp
    i nad parzystym widmem twej ręki
    oczy zawieszę czarne od świec.
    Ale czy dojrzę, ale czy chwycę
    70
    ten dźwięk, tę nutę wybraną z mrozu,
    co pada za mną i truje liście
    drzew jak posągi rżnięte w złej zorzy?
    Pod słońcem małym dogna mnie tchnienie
    z jarów śmiertelnych; — stuloną dłoń
    75
    położę wówczas w nagim strumieniu
    tych niepojętych wołań za mgłą.
    Ale czy znajdę światłem przebity
    tę chwilę skąpą, jak okno wąską,
    kiedy widnokrąg podobny szybie
    80
    sunął pod chmury perłowy łoskot
    i wiódł falistą sukni twej kroplę?
    ŚmierćDochodzi do mnie powtórny sen:
    jak witraż fiolet u twoich stóp
    i ciało czeka chłodne i proste
    85
    nocy, o której tak mało wiem.
    x