Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Tadeusz Gajcy, Czas

Spis treści

    1. Ojczyzna: 1
    2. Strach: 1
    3. Wojna: 1 2

    Tadeusz GajcyCzas

    1
    Kiedy po włosach kręte płomyki wiją się pośpieszne
    i iskra wzrok wypala, czoło w sieć zamienia,
    twe ręce przerażone ogromnym powietrzem
    kulistym bardzo — drżą.
    5
    Za oknem jak krawędzią dwu odmiennych światów
    jest ciemna pogoń planet, milczenie kamienia
    i niebo, dymiąc głucho, płynie cieniem statku,
    pod którym wieją skrzydła żegnających rąk.
    A światy są ogniste i oczom dostępne.
    10
    Nie chwila staje w ogniu, lecz horyzont ziemski:
    na morzach drobnych fala ociera się z lękiem
    o brzegi nagich piasków, na których jak kreski
    powstają ciężkie dymy i błysk się wyzwala.
    WojnaTam domy drżą dziecinne w ogrodach zniszczenia
    15
    i pocisk szlak wyznacza, a za nim jak palma
    upada gałąź ognia na miasto z kamienia.
    Ten obszar pełen głosów to ojczyzna ludzka
    i nad nią jest granica z księżyca i chmur.
    Rozwarte chodzą gwiazdy, Ojczyznapowietrze jak z piór
    20
    pod niebem danym ustom jak niebieskie płuca
    granice, co z obłoków dokładnie wypełnia
    i kraj zaludnia chłodny farbami marzenia.
    I chociaż bije ziemia skalista i srebrna,
    pod tobą jest ojczyzna z drżącego płomienia.
    25
    Bo wieją długie trawy i przy każdej drodze
    stanęło lekkie drzewo za kamieniem białym;
    i widzisz prędki pyszczek myszy w polnej norce,
    i księżyce stalowe twarde zboża kładą;
    więc jeszcze tutaj anioł oczyścił sandały
    30
    i miecz na wadze złożył, i dotknął cię światłem,
    że jesteś pełen blasku, w ciało ledwie wierzysz
    i z trwogą słuchasz dźwięków okrutnych, mosiężnych.
    I do kwiatu powiadasz w pieszczotliwej mowie:
    mój bracie. Wciąż ojczyzna wspomnieniem porasta
    35
    i wracasz znów nad rzekę, gdzie jak mały chłopiec
    do ręki piasek bierzesz i w zwierciadło miasta
    na fali niespokojnej jak w szybę się patrzysz.
    Lecz nie widzisz tam wiele: kilka ogni stoi
    milczących pośród domów, a na wodzie płaskich,
    40
    i łuna trąca falę, rzeźbi w drzewne słoje.
    I idziesz coraz głębiej, i wciąż cię zachwyca
    twa własność niepodzielna, zaprzedana stopom,
    i Wojnanie wiesz, jak w tej chwili nad ziemią ci obcą
    krzyknęły usta armat, człowiek dłoń położył
    45
    i inny człowiek upadł; pod światłem księżyca
    zalśniły w drzewach bronie, zahuczały wozy,
    nad miastem ogień zawisł jak kometa długa
    i niebem rzucał gęstym na gwałtownych łukach.
    I trwoży cię dźwięk ostry, i tulisz powietrze
    50
    w powiekach, aby obraz zatrzymać na zawsze,
    gdy szedłeś obok matki tym znajomym miastem
    i pięści małe niosłeś już wtedy bezbronne,
    i lękasz się, gdy mówią, że gorzka jest przestrzeń,
    po której dzisiaj stąpasz, a myślisz wciąż: promień.
    55
    I jeszcze nie dostrzegasz, kiedy brzegiem krążysz,
    jak trudna jest ta ziemia wysoka do łokci
    smugami ciężkich kłosów wezbranych jak nurt.
    Po czole spada światło słoneczne i w pocie
    wypręża zgrzebny człowiek swe mięśnie jak orzech
    60
    nakryty posągami falujących chmur.
    StrachWięc trwożysz się daremnie, powracasz nieustannie
    przez głos krzywdzonych rzeczy i przez człowieka krzyk
    do miejsca wiecznej ciszy, co — w tobie ma posłanie
    i nigdzie więcej nie ma. Uderza w twardy brzeg
    65
    raniona w piersi woda odbiciem twojej ziemi,
    o której myślisz: promień, nie krew, i głaz, i pot —
    znów słuchasz: skrzypi fala i ciągnie nad ciemnemi
    drzewami długim sznurem gwiaździsty zwarty lot.
    x