Theme
Ptak
in work
Dzikie ziele
↓ Expand fragment ↓Marynka skoczyła z krzykiem: — Kury ha! — i — weź je ha!
Kury zbudziły się, lecz nie...
↑ Hide fragment ↑Marynka skoczyła z krzykiem: — Kury ha! — i — weź je ha!
Kury zbudziły się, lecz nie rozumiały, na co ten hałas. Przypodnosiły się niepewnie i zasiadały znowu, mierząc wystraszonym okiem w koguta, który wydawał pytające okrzyki. Na koniec, kiedy psy zatętniły dokoła — kury pozrywały się i od razu popadły w szaleństwo. Wyskoczyły z dołka i popędziły na oślep, chrypiąc, piejąc i gdacząc.
Zbłąkawszy się w popłochu, tym wścieklej zawrzeszczały, aż wreszcie trafiły na właściwe zarośla i nurknęły w stronę kurników.
Furtka na kurze podwórko była zamknięta. Śmielsze kury z rozdzierającym okrzykiem dźwignęły się i robiąc nad siły skrzydłami przefrunęły płot. Drugie rzuciły się w bok.
Na boku tym, pod szczytową ścianą oficyny, w chłodzie pod bzem bandosy jedli obiad. Łyżki dzwoniły cienko w gliniane misy, w których pachniały kwaszona kapusta z kartoflami oraz maślanka.
Bandosy siedzieli przy stole w koszulach szarych od potu i otwartych na ciemno spalonej piersi.
I otóż stało się, że kury poprzerażane do nieprzytomności i osaczone przez psy wzleciały na stół. Maślanka chlusnęła, wystraszone ptaszyska rozpryskały jej białe krople, ławy się przewróciły, jedna misa zleciała. Tylko psy uspokoiły się znacznie i zżerały prędko powylewane jedzenie śród powszechnego rwetesu.
Szalejąc z radości Marynka ujrzała z krzaków, jak pstra kokoszka prysnęła maślanką w lica Słupecczaka i jak skoczyła mu na czarny łeb.