Córka Cerery
I
Przez miedzę, która podobna do szlaków
Różnych kolorów, między złotym kłosem
Tyś szła, owieczka, białością i losem
Podobna owcy śród kłosów i maków.
Księżyc, Piekło, PrzemianaWtem Pluton, ogniem wylatując z krzaków,
Porwał cię w ręce i uniósł do piekła,
Córko Cerery — a tyś nic nie rzekła;
Weselił cię gwałt i wrzask nocnych ptaków.
Jakaż cię teraz cudotwórcza siła
Porwie i znowu cudownie przemieni
W córkę świecącą kłosów i promieni,
Kiedyś ty piekłu jak miesiąc świeciła
I tam, gdzie ludzie jadem są żywieni,
Tyś nie umarła — lecz jadła i żyła!
II
Patrząc w twe oczy i w księgę twych losów,
Pojąłem, czemu Pluton niegdyś chwycił
I żądze swoje ogniste nasycił
Córką Cerery — onej bożki kłosów.
Wieńczoną makiem, ludy cię połosów
Królową swoją piekielną uczuły,
Miłość, Ogień, Piekło, ZiemiaPłacz cię nie zabił — jady nie otruły,
Ogień się nie jął twoich zimnych włosów.