W godzinie, myślę, gdy Wenus płomienna
Ogniem miłości od wschodu przez chmurę
Pierwsze promienie rzucała na górę,
Przyśniła mi się cudna mara senna:
Niewiasta młoda idąca przez błonie,
Zbierała kwiaty, to wieńce z nich wiła,
A śpiewającą pieśnią tak mówiła:
«O! jeśli wiedzieć chce ciekawość czyja,
Kto jestem? powiedz, nazywam się Lia,
Że idąc, gdzie mię woń kwiatów owionie,
Wszędzie wyciągam moje białe ręce,
Aby je uszczknąć dla siebie na wieńce.
Chcąc się podobać przed zwierciadłem sobie,
Tu zbieram kwiaty i wieńce z nich robię;
Lecz moja siostra Rachela dzień cały
Siedzi i patrzy w zwierciadeł kryształy:
Ona swe piękne lubi widzieć oczy,
Ja pracę rąk mych, lubię strój uroczy;
Ją poglądanie, mnie czyn zadowolą».