Tym milsza Bogu moja dobra wdowa,
Że wśród zepsucia ślub swój wiernie chowa.
W dzikich sardyńskich górach, ile pomnę,
Niewiasty więcej wstydliwe i skromne
Niż tam, gdzie Nella łzy leje w żałobie.
Czegóż chcesz, bracie? Oto powiem tobie,
W duchu już widzę czas przyszły na ziemi,
Z którym obecna godzina się zleje,
Gdy z ambon gromić będą kaznodzieje,
Głośne z bezwstydnych strojów florentynki,
Co rade świecić piersiami nagiemi.
Kto Saracenki zmuszał lub Turczynki
Aż przez zakazy świeckie lub duchowne,
Ażeby stroje nosiły stosowne?
Gdyby bezwstydne zgadły wieszczym duchem,
Jaki gniew nieba ściąga ta rozpusta,
Już by do wycia otworzyły usta.