Krew niewypita przez spragnione żyły,
Która zostaje jak zbytnia potrawa,
Gdy syty ucztą gość od stołu wstawa,
Przeczysta, w sercu bierze treść tej siły,
Która ukształca wszystkie członki wasze
Jak ta, co wsiąkać w te członki stworzona,
Krąży po żyłach. A lepiej strawiona
Schodzi w część ciała, którą tu w mym rymie
Lepiej przemilczeć niż nazwać na imię.
Stamtąd kroplami na krew drugą wpływa
Drugiej istoty, w przyrodzoną czaszę.
Tam wspólny pociąg dwie treści ożenią,
Jedną skłonioną przyjmować wrażenia,
A drugą działać, gdy ta oddziaływa.
Wtenczas ojcowska krew działać zaczyna,
Zrazu tężejąc, w kolej treść stężałą
Ożywia jako mające żyć ciało.
Krew rodzicielska swoją treścią czynną,
Kiedy już duszą staje się roślinną
I żyć, i rosnąć pocznie jak roślina,
(Lecz z tą różnicą, gdy ta jest już w brzegu,
Tamta na drogę wchodzi w pełnym biegu),
Zrazu tak działa, że już się mocuje
Jak morska gąbka rusza się i czuje;
I wnet rozwija dane przyrodzeniem
Władze człowieka, których jest nasieniem.
Szerzy się, to się rozciąga, mój synu,
Siła, co z serca rodzica pochodzi,
A skąd natura skład członków wywodzi.
Lecz dalszy rozwój zważając jej czynu,
Jak ten zwierzokrzew mający żyć mlekiem,
Jak ssące zwierzę, staje się człowiekiem,