Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do specjalnych publikacji współczesnych autorek i autorów wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur.
↓ Expand fragment ↓Sąd sprawiedliwości wysłuchał obydwóch strony i tako orzeka: Skoro nie wiadomo, czy w chwili wzajemnego...
↑ Hide fragment ↑Sąd sprawiedliwości wysłuchał obydwóch strony i tako orzeka: Skoro nie wiadomo, czy w chwili wzajemnego ślubowania Nisena, syna Rywki, i Sendera, syna Heni, żony ich były już brzemienne i ponieważ wedle Świętej Tory „układ o coś, co nie zostało jeszcze zrodzone, nie obowiązuje”, nie możemy rozstrzygnąć, czy Sender winien był dotrzymać swego ślubowania. Kiedy jednak w niebiosach zapisano owo ślubowanie, a w sercu syna Nisena zaszczepiono myśl, że córka Sendera jest dla niego przeznaczona, a dalsze postępowanie Sendera ściągnęło na Nisena i jego syna wielkie nieszczęście — Sąd postanawia: Sender ma rozdać połowę swego majątku ubogim. Winien ponadto przez całe życie obchodzić rocznicę śmierci Nisena i jego syna i odmawiać po nich Kadisz. Tak, jak po własnych dzieciach. pauza Sąd sprawiedliwości prosi Nieboszczyka Nisena, syna Rywki, aby udzielił Senderowi całkowitego wybaczenia. Ponadto prosi go, aby z tytułu ojca nakazał swemu synowi opuścić ciało dziewicy Lei, córki Chany, aby nie uschła gałąź rodnego drzewa Ludu Izraela. Za to Wszechmocny okaże łaskę zarówno Nisenowi, jak i jego zabłąkanemu synowi.
↓ Expand fragment ↓Słyszeliście może historię z kańczugiem rabiego Szmelki z Nikolsburga? Warto posłuchać. Pewnego razu przyszli do...
↑ Hide fragment ↑Słyszeliście może historię z kańczugiem rabiego Szmelki z Nikolsburga? Warto posłuchać. Pewnego razu przyszli do niego dwaj ludzie, aby rozsądził ich spór. Jeden był bogaczem, prawdziwym potentatem, blisko skumanym z władzą, drugi był zwykłym biedakiem. I rabi Szmelke, wyobraźcie sobie, wysłuchał obydwu stron i wydał orzeczenie na korzyść biedaka. Obraził się nasz bogacz i powiada: „Nie przyjmuję wyroku”. Na to dictum rabi Szmelke spokojnie rzecze: „Nie! Zrobisz tak, jak ci każę, albowiem polecenie rabina wykonać należy bezwarunkowo”. No i bogacz nie zdzierżył. Rozjuszył się i krzyknął: „Gwiżdżę na ciebie i na cały twój rabinat”. Wtedy rabi Szmelke podniósł się na całą wysokość i ryknął: „W tej chwili masz się podporządkować, w przeciwnym razie sięgnę po kańczug”. Bogacz rozsierdził się do reszty i zaczął przeklinać i złorzeczyć rabiemu. Ten zaś, powolutku wyciąga ze stołu szufladę. I nagle, z tej szuflady wyskoczył wąż. Prawdziwy wąż. Prawdziwy, powiadam wam, prawdziwy wąż z Sześciu Dni Stworzenia i w mig owinął się wokół szyi bogacza. No i zaczęło się. Bogacz jęczy i płacze: „Ratuj rabi!” krzyczy i błaga: „Zrobię wszystko, co każesz, ale zabierz węża”. „Dobrze”, powiada rabi, „Ale zapamiętaj to sobie raz na zawsze i przekaż swoim dzieciom i dzieciom swoich dzieci, że mają słuchać rabina i drżeć przed jego kańczugiem”. Rzekłszy to, zdjął z jego szyi węża.