Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 474 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Przypisy

Pierwsza litera: wszystkie | 0-9 | A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z

Według typu: wszystkie | przypisy autorskie | przypisy redaktorów Wolnych Lektur | przypisy źródła | przypisy tłumacza

Według kwalifikatora: wszystkie | angielski, angielskie | architektura | białoruski | biologia, biologiczny | botanika | celtycki | chemiczny | dawne | francuski | frazeologia, frazeologiczny | gwara, gwarowe | hebrajski | historia, historyczny | łacina, łacińskie | literacki, literatura | matematyka | medyczne | mitologia germańska | mitologia grecka | mitologia rzymska | muzyczny | niemiecki | obelżywie | poetyckie | pogardliwe | portugalski | potocznie | przenośnie | przestarzałe | regionalne | religijny, religioznawstwo | rodzaj nijaki | rosyjski | rzadki | środowiskowy | staropolskie | turecki | ukraiński | włoski | wulgarne | żartobliwie

Według języka: wszystkie | français | Deutsch | polski


Znaleziono 10238 przypisów.

wóz Juggarnauta (z sanskr. Dźagannath: Pan Świata) — używany podczas corocznych procesji ogromny wóz z posągiem boga Kryszny. Rzekomy zwyczaj rzucania się wiernych pod koła tego pojazdu wzmiankuje XIV-wieczne dzieło podróżnicze Johna Mandeville'a. [przypis edytorski]

wóz statkowy — wóz do przewożenia towarów. [przypis edytorski]

Wóz tryumfalny (…) na swych dwóch kołach, gryf był doń wprzężony — Symbol Kościoła świętego i zarazem stolicy apostolskiej. Poeta przypomina tu widzenie Ezechiela i objawienie św. Jana. Wóz w znaczeniu symbolicznym to święty Chrystusowy Kościół, dwa koła to Stary i Nowy Zakon, gryf z dwoistą naturą to Jezus Chrystus. [przypis redakcyjny]

woalka — kawałek przezroczystej tkaniny, przesłaniający twarz. [przypis edytorski]

Wobec bliskości chronologicznej tego artykułu (K. R. Ż., Z Niemiec, „Prawda” 1892, nr 44) z broszurą Przybyszewskiego rzeczą celową będzie ustalić, komu przypada pierwszeństwo w zaznajomieniu czytelnika polskiego z Młodą Skandynawią i Olą Hanssonem w jej gronie. Przybyszewski, pod bezpośrednim wrażeniem wizyty u Hanssona, zaczął pisać swój szkic 8 V 1892 i szybko go ukończył, wydał zaś drukiem pod sam koniec tegoż roku. Tak przynajmniej wynika z Moich współczesnych. Wśród obcych (Warszawa 1926, s. 59), jeżeli mamy prawo traktować ten pamiętnik jako ścisłe kalendarium bio-bibliograficzne.

Mamy zatem dwie inicjatywy niezależne i równoległe, o tym samym źródle wstępnym, ponieważ Krzywicki (K. R. Ż., Z Niemiec, „Prawda” 1892, nr 44, s. 522) poznał osobiście młodego pisarza szwedzkiego: „Dziwne w ogóle na mnie uczynił wrażenie Hansson — człowiek, który nie miał czasu skąpać się w szerokim potoku życia, a wiedzę swoją pod tym względem czerpał raczej z monografii psychiatrycznych niż ze spostrzeżeń własnych”.

W świetle bibliografii komu innemu przypada pierwszeństwo — Ignacemu Suesserowi, pracowitemu propagatorowi i tłumaczowi piśmiennictwa skandynawskiego. Oto zestawienie chronologiczne: I. Suesser, „Młodzi” w literaturze skandynawskiej, „Myśl” 1892, nr 1–6; A. Świętochowski, Liberum veto, „Prawda” 1892, nr 47; J. Kotarbiński, Krytyk-impresjonista, „Biblioteka Warszawska” 1893, t. III; I. Matuszewski, Podmuch z północy. Młoda Skandynawia i Ola Hansson, „Ateneum” 1894, t. I; W. F[eldman], Z nowszej literatury skandynawskiej. „Ateneum” 1899, t. I (jest to omówienie książki: M. Herzfeld, Die skandinavische Literatur und ihre Tendenzen, Berlin 1898); M. H. Rawicz, Ola Hansson, „Przegląd Polski” 1900, t. 137; J. Klemensiewiczowa, Ruch literacki ostatniego dwudziestolecia w Danii i Norwegii, „Ateneum” 1901, t. II. Rozprawy Kotarbińskiego i Matuszewskiego zostały wywołane polskim przekładem Hanssona Młodej Skandynawii (Warszawa 1893; główne recenzje: P. C[hmielowski] w: „Wędrowiec” 1893, s. 207; W. Bugiel w: „Prawda” 1894, nr 31; I. Suesser w: „Przegląd Tygodniowy” 1894, s. 102).

Jeżeli dodać, że na parę lat przed „Życiem” krakowskim, które za redakcji Przybyszewskiego opublikowało przekłady szkiców o Poem, Barbey d'Aureyilly'm oraz Nowy problemat serca (1898, s. 255–259), teksty Hanssona krążyły po czasopismach polskich, między legendy należy włożyć mniemanie, jakoby dopiero Przybyszewski wprowadził go do Polski. Gromada wprowadzających była znacznie szersza i jako jeden z najpierwszych należy do niej Krzywicki. Wspomniane przekłady to: Sensitiva amorosa („Przegląd Poznański” 1894, nr 12–15), Böcklin („Przegląd Poznański” 1895, nr 26–27, oraz „Tydzień” 1897, s. 357–358, 367–368, 381–383), Krytyka („Krytyka” 1896, s. 319–325), Bezdomny („Przegląd Poznański” 1896, nr 1–4). Ostatnim ogniwem tego zainteresowania będzie dokonany przez S. Lacka przekład Jasnowidzów i wróżbitów (Warszawa 1905).

[przypis autorski]

Wobec braku tej metody i wobec urojenia, że zdania syntetyczne (…) dadzą się dowieść dogmatycznie (…) często, a zawsze na próżno, próbowano znaleźć dowód na prawo dostatecznej przyczyny. O dwu innych analogiach nikt nie pomyślał, chociaż się nimi milczkiem zawsze posługiwano — jedność całości świata, gdzie wszystkie zjawiska wiązać się z sobą powinny, jest widocznie wnioskiem tylko przyjętej tajemnie zasady wspólności wszystkich substancji, istniejących równocześnie; bo, gdyby one były odosobnione, to jako części nie wytworzyłyby całości; a gdyby ich powiązanie (wzajemne oddziaływanie rozmaitych szczegółów) nie było koniecznym już z powodu spółbytności; to by z tego, jako idealnego tylko stosunku, nie można było wnioskować o tamtym, jako realnym. A przecież okazaliśmy na swoim miejscu, że wspólność jest właściwie podstawą możliwości poznania empirycznego, spółistnienia, że zatem właściwie tylko z tego wnioskuje się o tamtej, jako jego warunku. [przypis autorski]

Wobec dziwnej tej analogii można by nawet zapytać, czy litewskie medine albo żwerine w XIII w. jako główne bóstwa Mindowgowe poświadczone — czy to nie wynik dopiero rozkładu mitologicznego, czy to nie zapomnienie dawnych wyższych form, zastąpienie ich nowszymi? O ruskich leszym itd., nie można wątpić, iż to wtórne, nie pierwotne postaci; domysły Sperańskiego (zob. wyż.) są całkiem mylne. [przypis autorski]

w obecnej dobie porewolucyjnej w Rosji — mowa o rewolucji rosyjskiej 1905 roku, serii wystąpień robotniczych w Rosji i w Królestwie Polskim skierowanych przeciwko absolutyzmowi carskiemu oraz uciskowi przemysłowców. W wyniku rewolucji Mikołaj II powołał pierwszy parlament rosyjski (Dumę Państwową), zezwolił na działanie partii politycznych i stowarzyszeń, przyznał autonomię Wielkiemu Księstwu Finlandii. [przypis edytorski]

wobec nieprzyjaciół — od czasu upadku władzy Sparty na Peloponezie wybuchały tam ciągle walki. Meseńczycy podejmowali ustawicznie łupieskie wyprawy na Lakonię. [przypis tłumacza]

w obecności — tu: w teraźniejszości, teraz, obecnie. [przypis edytorski]

Wobec tego oszczerstwem jest oskarżanie wodzów rewolucji rosyjskiej o okrucieństwo… — Gorki, Lénine et le paysan russe, s. 178. [przypis autorski]

wobec tego słynnego zdrajcy, który wówczas podbijał Holandię — Gen. Pichegru po zdobyciu w 1795 r. Holandii zdradził rewolucję i potajemnie działał na rzecz przywrócenia monarchii, za co został zesłany do Gujany. [przypis autorski]

wobec — tu: przed; aby stanął w obecności. [przypis edytorski]

wobec urzędziech — na temat urzędów. [przypis edytorski]

wobec wielkiej analogii między małpą a człowiekiem (…) — O analogii między małpą a człowiekiem oraz o pochodzeniu człowieka, wypowiada się autor również w Systemacie Epikura (myśli XIV, XXXIII i XL). [przypis tłumacza]

Wobec wszelkiej przemiany zjawisk substancja trwa (…) — w pierwszym wydaniu: „Wszystkie zjawiska zawierają coś trwałego (substancję) jako przedmiot sam, a coś przemiennego jako jego tylko określenie, tj. sposób, w jaki przedmiot istnieje”. [przypis tłumacza]

wobec zakutego w żelazo Krzyżaka (…)Mikiem (Michałem: der deutsche „Michel” trwa do dziś) nazywali Prusacy Krzyżaka-Niemca, po niemiecku to u nich „mikis-kai”; podobnie i Mordwa Rosjanki od imienia osobowego przezwała. [przypis redakcyjny]

w obiad przybieży (daw.) — przyjdzie podczas obiadu. [przypis edytorski]

w obiad — w porze obiadowej, podczas przerwy obiadowej. [przypis edytorski]

w obie… stronie — liczba podwójna. [przypis edytorski]

w obie stronie (starop. forma) — liczba podwójna (dualis); dziś: w obie strony. [przypis edytorski]

w obieży (daw.) — w niebezpieczeństwie. [przypis edytorski]

w objaśnieniach, które Strumieński dawał o obrazie, były ironiczne uwagi Angeliki całkiem niezgodne z jego teraźniejszą rolą (por. s. 143 w. 8 i 27) — autor w ten sposób opatrzył odsyłaczami wewnątrztekstowymi pierwodruk swej powieści; tu na odnośnej stronie znajduje się fragment zaczynający się od słów: „Objaśnienia, które dawał Strumieński, były dość skąpe, suche, czasem drwiące (…)” (rozdział VII). [przypis edytorski]

w „Objawieniach” i „Listach” (…) „Dobrych nowinach” — tj. w tekstach wczesnego chrześcijaństwa, które weszły później w skład Nowego Testamentu: Apokalipsie, listach apostolskich i ewangeliach (z gr. euangelion: dobra nowina). [przypis edytorski]

w obłędzie — zbłądziwszy w drodze. [przypis redakcyjny]

w oblężeniu ja srogim (…) [Kleomenesa] dzierżyłem (…) mojego poboju pamiątkę strzaska Czworogród — Attykę nazywano Czworogrodem, Tetrapolis, od czterech głównych osad: Oinoe, Probalinthos, Trikorytos, Marathon, gdzie właśnie stał pomnik zwycięstwa nad Persami. Jest w tym komiczna przesada, gdyż żaden ze starców nie mógł chyba brać udziału w bitwie maratońskiej roku 490, a tym bardziej w obronie Akropoli przed Kleomenesem, który napadł Ateny w r. 510, tj. dokładnie przed stu laty. Przypominają swymi przechwałkami kłamstwa Zagłoby. [przypis tłumacza]

w obliczności — w obliczu, wobec. [przypis edytorski]

w oboim (…) blasku (daw.) — w obu rodzajach blasku. [przypis edytorski]

w obojej… dłoni — w obu dłoniach. [przypis edytorski]

w obojem wojsku (daw. forma) — dziś: w obu wojskach a. w obu rodzajach wojska. [przypis edytorski]

w obrazie „Smutku” u HezjodaTarcza Herkulesa, w. 226. [przypis redakcyjny]

w obronie krzywd cudzych — Korkyry, Koryntu, Potidai, Megary. [przypis tłumacza]

w obszernym ustępie, który poświęciłem szczególnie FichtemuEtyka Fichtego jako szkło powiększające błędu etyki Kanta ([w:] O podstawie etyki, § II–III, s. 561). Pierwsza część Schopenhauerowskiej rozprawy O podstawie etyki zawiera krytykę etyki Kantowskiej, wykazującą błędy, jakie Kant popełnił, według zdania Schopenhauera. A że karykatura swoją przesadą lepiej objaśnia oryginał, więc § 11 dodaje do tej krytyki wykazanie karykatury Kanta popełnionej przez Fichtego, chcąc by w ten sposób jeszcze wyraźniej wystąpiła kruchość podstaw etyki Kantowskiej, odbitej w tym swoim „szkle powiększającym”. Bo Fichte, starając się we wszystkim prześcignąć Kanta, uczynił to także odnośnie do etyki, a jego system etyki (System der Sittenlehre, 1798) stał się systemem moralnego fatalizmu, gdzie kategoryczny imperatyw Kanta zamienia się w despotyczny, gdzie się spotykamy z niezbadaną koniecznością, z jaką rzekomo ludzie muszą postępować, niezłomnie posłuszni pewnym maksymom. Tu następuje zbiór przytoczeń z Systemu etyki Fichtego, dobranych możliwie tak, by w każdym zdaniu było: „narzędzie moralnego prawa” (Werkzeug des Sittengesetzes). A koroną wszystkiego jest to, że Fichte stawia i broni liberum arbitrium. Ponieważ dla Schopenhauera jest ten punkt probierzem odróżniającym głowy filozoficzne od innych, więc nie pomija Schopenhauer sposobności wyprowadzenia stąd wniosków odnośnie do Fichtego, a czyni to, swoim sposobem, nie żałując dobitnych wyrażeń. Oberwało się także niemieckiej publiczności, która dopuściła do tego, że taki „pędziwiatr” (Windbeutel) staje obok Kanta, ba, że się jego elukubracje stawia nawet ponad filozofię Kanta (Feuerbach), ponad to „opóźnione arcydzieło głębi ludzkiego myślenia”. Ale potomność zrobi swoje: bo dla prawdziwych zasług jest ona tym, czym dzień ostateczny dla świętych. Cały ustęp należy do tych, w których Schopenhauer mniej filozofuje, a więcej beszta. Podaję streszczenie tylko tego ustępu, gdyż szło mi jedynie o odtworzenie sądu, jaki Schopenhauer wydał o Fichtem odnośnie do etyki. Zob. także: Schopenhauers Nachlass (Reclam), t. III, s. 98 i n. [przypis tłumacza]

w obu stolicach — tj. w Sankt-Petersburgu, dotychczasowej stolicy Imperium Rosyjskiego, oraz w Moskwie, dokąd 12 marca 1918 przeniósł swoją siedzibę rząd utworzony przez bolszewików. [przypis edytorski]

w ocemgnieniu (daw.) — w okamgnieniu. [przypis edytorski]

w ocemgnieniu — dziś: w okamgnieniu. [przypis edytorski]

Wochensaufer (niem.) — pijak upijający się raz na tydzień. [przypis edytorski]

w oczach myśl zgadnienia — [dziś popr.: zgadnięcia; Red.WL] tego co się wewnątrz drugich kryje? Taki domysł mógłby nasuwać wiersz następny, ale tylko domysł. [przypis redakcyjny]

w oczach samego Moliera — W całej sprawie Tartufe'a, Molier wykazał, jak umie być niezłomnym w rzeczy, a giętkim w środkach. [przypis tłumacza]

w oczach Sokratesa (…) — Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie, IV, 7, 2. [przypis tłumacza]

w oczach Sokratesa, który uważał (…) — Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie, IV, 7, 7. [przypis tłumacza]

w oczach — tu: na widoku; na pokaz. [przypis edytorski]

wo cztoby to ni stało (ros.) — co by się nie działo. [przypis edytorski]

w oczu (starop. forma) — daw. liczba podwójna, dziś: w oczach. [przypis edytorski]

W oczy mówi co innego, a za oczy inaczej (daw.) — w oczy, czyli otwarcie; za oczy, w nieobecności, za plecami. [przypis edytorski]

woda anielska — przyrządzona z korzonków fiołków florenckich. [przypis tłumacza]

woda cię odpłynie — dziś: woda ci odpłynie; tu w znaczeniu: skończy się sprzyjający żegludze przypływ, a zacznie odpływ. [przypis edytorski]

woda emska — wysokozmineralizowana woda pochodząca ze źródeł w kurorcie Ems (Bad Ems) w płd.-zach. Niemczech, stosowana w leczeniu astmy i innych chorób dróg oddechowych. [przypis edytorski]

woda gregoriańska — woda święcona, od imienia Grzegorza Wielkiego, który ją wprowadził. [przypis tłumacza]

woda kastalska — woda ze ródła na Parnasie, dająca natchnienie. [przypis edytorski]

woda letejska (mit. gr.) — woda rzeki Lete, płynącej w Hadesie i sprowadzającej zapomnienie. [przypis edytorski]

woda lukrecyowa — napój ulubiony w Paryżu, znany pod nazwą: Coco. [przypis tłumacza]

Woda mi sięga po szyję. Ugrzązłem w mule topieli i nie mam nigdzie oparcia, trafiłem na wodną głębinę i nurt wody mnie porywa — Ps 69, 2-3 (cytat za Biblią Tysiąclecia). [przypis edytorski]

woda różana — rozczyn wodny olejku różanego. [przypis redakcyjny]

woda selcerska (daw.) — stołowa woda mineralna z Selters w Niemczech, zawierająca wiele wolnego dwutlenku węgla; także: woda sztucznie gazowana. [przypis edytorski]

woda Tagowa — Tag, rzeka na Płw. Iberyjskim, przepływająca dziś przez Hiszpanię i Portugalię, mająca źródło w Górach Iberyjskich, zaś ujście do Oceanu Atlantyckiego w okolicach Lizbony. [przypis edytorski]

Woda, według Talesa, wszystko sporządziła — Tales z Miletu (VII–VI w. p.n.e.), filozof grecki, przyjmował, że woda jest pramaterią świata. [przypis redakcyjny]

wodę mierzyć (daw. przysł.) — przelewać z pustego w próżne; określenie daremnej, bezsensownej pracy. [przypis edytorski]

wodę na miecze leli — zawarli ugodę. [przypis redakcyjny]

wodę święcił albo też krzcił dzwony — święcenie wody i chrzczenie dzwonów nie dawało dochodu księdzu. [przypis redakcyjny]

wodę swoją — tu: mocz; badanie moczu stanowiło podstawę dla wstępnej diagnozy. [przypis edytorski]

wodewil — komedia lub farsa z wstawkami w formie piosenek i scenek baletowych. [przypis edytorski]

wodewil — komediowe lub farsowe widowisko sceniczne, przeplatane piosenkami i wstawkami baletowymi. [przypis edytorski]

wodewil — komediowe lub farsowe widowisko sceniczne, przeplatane piosenkami i wstawkami baletowymi. [przypis edytorski]

wodewil — komiczne widowisko sceniczne przeplatane piosenkami. [przypis edytorski]

wodewil — lekki muzyczny utwór sceniczny ze śpiewami i tańcami. [przypis edytorski]

wodewil — lekki sceniczny utwór muzyczny z elementami śpiewu, baletu, tańca i pantomimy. [przypis edytorski]

W odezwach określano Niemcy jako „ranę Europy”… — Adolf Ehrt, Bewaffneter Aufstand, Eikart Verlag 1933, s. 29–30. [przypis autorski]

w odezwie od redakcji pisał — w 12 nr „Życia” z 1899 r., od którego ze względów finansowych zachodzą zasadnicze zmiany: 1) przekształcono je na miesięcznik, 2) nakładcą zostaje Władysław Jaroszewski. Poza tym odchodzi z redakcji Wyspiański, a Stanisław Brzozowski (poeta) zostaje „reprezentantem «Życia» na Lwów”. [przypis edytorski]

w odległości dwunastu dni drogi — właściwie 19 dni drogi. Cyrus pewnie świadomie i celowo przedstawia tę odległość jako mniejszą. [przypis tłumacza]

W odniesieniu do starych książek wprowadzono termin ochrony przez 21 lat, zob. Appendix 1. The Statute of Anne 1709–1710, sekcja 1…, s. 501. [przypis autorski]

wodogrzmot — wodospad. [przypis edytorski]

wodoskok — fontanna (wyraz znany Lindemu). [przypis redakcyjny]

wodospad Renu — w górnym biegu Ren tworzy wiele wodospadów, np. pod Szafuzą w Szwajcarii. [przypis redakcyjny]

W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym — drukujemy tutaj pod jednym tytułem dwa artykuły polemiczne Żeromskiego, ogłoszone w „Echu Warszawskiem”. Pierwszy — pod nagłówkiem, który tu nadajemy całości — ukazał się 25 lutego 1925 r. (Nr. 56) i był odpowiedzią na następujące pismo M. Arcybaszewa opublikowane w rosyjskim dzienniku „Za Swobodu” (Warszawa, 23 lutego 1925 r., Nr. 52): „LIST OTWARTY DO P. ŻEROMSKIEGO Szanowny Kolego!  Jakkolwiek już do pewnego stopnia nauczyłem się po polsku, jednakże nie na tyle, aby móc przeczytać w oryginale ostatnią Pańską powieść Przedwiośnie.  Lecz znam Pana z dawniejszych Pańskich utworów i uważam Pana za jednego z najlepszych pisarzy-artystów we współczesnej literaturze polskiej.  Tem bardziej nieoczekiwana była dla mnie wiadomość, że w Pańskiej powieści znajduje się następujący passus:  «Budował wraz z innymi skrytki w skalnych pieczarach i w labiryncie starych murów w celu przechowywania zakazanych książek nieprzyzwoitych wierszy Puszkina i innych pornografów».  Nie dowierzając swojej znajomości polszczyzny, zwróciłem się do znajomego literata, który upewnił mię, że ostatnie zdanie brzmi właśnie tak:  — …nieprzyzwoitych wierszy Puszkina i innych pornografów.  Czy w języku polskim logiczny związek wyrazów jest inny, niż w rosyjskim, czy też to zdanie rzeczywiście wyraża Pański pogląd na największego z rosyjskich poetów jako na pornografa jedynie?  Mógłbym myśleć, że to jest tylko omyłka stylistyczna, ale tego trudno się spodziewać po tak subtelnym styliście, jak Pan.  Przypuścić z Pańskiej strony najzupełniejszą nieznajomość literatury rosyjskiej? — nie mogę.  To mogło być napisane tylko przez skrajnego szowinistę, dla którego dawna Rosja tak jest nienawistna, że nawet Puszkin jest dla niego tylko pretekstem dla wypowiedzenia własnej nienawiści.  Z szacunku dla pisarza i artysty odrzucam takie przypuszczenie. Szowinista i pisarz to dla mnie pojęcia nie godzące się z sobą.  Albowiem wiele jest na świecie różnych krajów i narodów, wiele czyni się pomiędzy niemi niesprawiedliwości i nawet zbrodni, ale jest i powinno być coś, co stoi wyżej i od miłości własnej ojczyzny i od nienawiści ku jej wrogom.  To — sztuka, której zadaniem jest wszechludzkie zjednoczenie wbrew granicom państw, wbrew omyłkom i zbrodniom polityki.  Jako obywatele swego kraju, mamy prawo żywić polityczne sympatje i antypatje, ale jako pisarze i artyści, jako słudzy wszechludzkiej kultury, powinniśmy być ponad antagonizmami narodowemi.  Posługując się sztuką dla wyrównywania rachunków politycznych, dopuszczamy się największej zbrodni — zdrady wieczności dla doczesności, poniżamy i naszą własną sprawę i naszą osobistą pisarską godność.  Zastosowanie do jednego z największych poetów epitetu «pornograf» jest tak niedorzeczną i potworną obrazą, że nie chcę wierzyć, żeby wyszło z ust prawdziwego pisarza.  Oczywiście, wiem, i wszyscy wiedzą, że w dniach swojej młodości, w czadzie młodzieńczej łobuzerki, Puszkin napisał kilka żartobliwych i dosyć pikantnych wierszy. Lecz wiem także, że podobne nieprzyzwoite żarty wychodziły z pod pióra i wielu innych wszechświatowych poetów. W tych dniach właśnie pewien pisarz polski recytował mi wiersze Mickiewicza, których treść jest taka, że nie mogę ich tutaj przytoczyć, ale nigdy, będąc przy zdrowych zmysłach i w pełni przytomności, nie zdecydowałbym się powiedzieć: «Mickiewicz i inni pornografowie».  I nietylko dlatego że wysoko cenię literaturę polską (dowiodłem tego niedawno artykułem swoim o Henryku Sienkiewiczu), ale i dlatego że, jako pisarz, należę do tego wspaniałego zakonu, którego obowiązkiem jest pracować dla zjednoczenia narodów, a nie rozpalać w nich ślepą złość nacjonalistyczną.  Ten zakon — to literatura wszechświatowa.  Ta literatura, dla której, zaiste, niema ani Helleńczyka ani Judejczyka, i w której każdy genjusz prawnie zajmuje swoje miejsce, z jakiegokolwiekby kraju pochodził.  Nie mogę Panu wypowiedzieć jak boleśnie zranił mię ten wypadek. I, raz jeszcze, nie dlatego, że jestem Rosjaninem.  Nie chcę wierzyć, że Pan napisał to, zdając sobie całkowicie sprawę ze znaczenia swoich słów.  Albowiem nazbyt poważam literaturę polską, aby przypuścić z Pańskiej strony i bez protestu ze strony innych polskich pisarzy, taką bezmyślną obrazę największego rosyjskiego poety i rosyjskiej literatury wogóle.”. Dziennik „Za Swobodu” ogłosił 28 lutego 1925 r. (Nr. 57) przekład artykułu W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym, z następującym dopiskiem Arcybaszewa: „Oznajmiając, że w odpowiedzi p. Żeromskiego znajduję zupełne dla siebie zadośćuczynienie, nie mogę równocześnie powstrzymać się od wyrażenia zarówno najgłębszego swego zadowolenia z tego, że utalentowany pisarz polski tak stanowczo się uchylił od bolszewickich pochwał, jak i pewnego zdziwienia z powodu tej części jego listu, w której mówi o mnie osobiście.  Przedewszystkiem wydaje mi się bardzo dziwnem, że p. Żeromski, utożsamia mię z tymi, «którzy tej książki nie czytali, a wydają o niej swoje opinje».  To w żadnej mierze nie może się odnosić do mnie, gdyż ja żadnej opinji o książce nie wypowiadałem i powieści, jako takiej, zupełnie nie tykałem.  Ja w sposób zupełnie określony i ścisły zadałem pytanie w przedmiocie jednego wyrażenia, obraźliwego dla pamięci wielkiego poety, zupełnie niezależnie od treści całej powieści.  Powtóre, każdy, kto czytał mój list do p. Żeromskiego, potwierdzi niewątpliwie, że nie ujawnia się w nim bynajmniej chęć «udowodnienia kto to jest Puszkin», a tem bardziej — «powiedzenia o nim czegoś nowego».  Jest rzeczą aż nadto widoczną, że cel i sens mego listu były zupełnie inne.  Nie wiem, o ile list mój był «per longum et latum», lecz zdaje mi się że p. Żeromski nierównie obszerniej dowodzi mi powszechnie znanej prawdy, iż pisarza nie można utożsamiać z bohaterami jego utworów.  Wyrażenie, z powodu którego nastąpiła wymiana listów między nami, nie jest włożone przez p. Żeromskiego w usta czy myśli jego bohatera, lecz znajduje się w uwadze autorskiej, i dlatego nie może być mowy o «bezapelacyjnem utożsamieniu».  Ta to właśnie okoliczność wywołała mój list, daleki od wszelkiej «bezceremonjalności i wymachiwania nad głową», podyktowany przez szczery ból duchowy i męczące zdumienie.  Owo zdumienie wyraziłem w tem właśnie miejscu listu, w którem mówię, że wyrażenie «Puszkina i innych pornografów» mógłby napisać tylko człowiek absolutnie nie znający Puszkina, albo człowiek zaciekle nienawidzący wszystkiego co rosyjskie.  Znając mię, można być pewnym, że, gdybym w sposób określony dodejrzewał o to p. Żeromskiego, to albobym wcale się do niego nie był zwrócił z «listem otwartym», albobym się był zwrócił w zupełnie innym tonie.  Nie, przypuszczałem, że szanowny pisarz poprostu nie przemyślał tego wyrażenia do końca; i dziś słuszność tego przypuszczenia potwierdzona jest w zupełności przez niego samego, albowiem p. Żeromski, nazywając Puszkina największym poetą nietylko rosyjskim, ale i słowiańskim wogóle, z oburzeniem odrzuca możliwość świadomego połączenia imienia tego poety z epitetem «pornograf».  Jeśli dodać do tego obietnicę szanownego pisarza, że zmieni nieszczęśliwe wyrażenie w następnem wydaniu i w tłumaczeniach swojej książki, obietnicę, której, oczywiście, święcie wierzę, to incydent można uważać za wyczerpany.”. Wcześniej jeszcze, bo 24 lutego zabrał głos w tej sprawie L[eon] K[ozłowski] na łamach „Kurjera Porannego” (Nr. 55) w artykule pod tyt. O Puszkina. Streściwszy list otwarty Arcybaszewa, dodawał od siebie co następuje: „List p. Arcybaszewa napisany z całą szczerością, która wogóle cechuje tego pisarza, wymaga zupełnie szczerej odpowiedzi.  Autor Przedwiośnia z pewnością sam zechce odpowiedzieć na ten list tłumacząc, w jakiem znaczeniu i w jakiej intencji użył epitetu, który tak zabolał rosyjskiego pisarza.  Epitet «pornograf» w zastosowaniu do autora Oniegina istotnie jest niespodziewany. Powieści i poematy Puszkina można dać do rąk podlotka, bez obawy zgorszenia, i nie znajdzie się w nich ani jedna z tych scen i opisów drastycznych tak zwykłych dziś nawet u bardzo szanownych autorów, których za te sceny jednak nie nazywamy «pornografami». O poecie nie stanowi kilka wierszy «swywolnych», do druku przez autora nie przeznaczonych, co do tego M. Arcybaszew ma zupełną rację. Ale pisarz rosyjski, wylewając swój kielich goryczy w liście do pisarza polskiego, wypowiada jeszcze i myśli, w których nie ma racji.  Powiada, że sztuka stoi ponad nienawiścią narodów, że pisarz prawdziwy nie daje tym uczuciom wyrazu w swojej twórczości. Niestety, tak nie jest. I między innymi właśnie Puszkin jest jednym z największych artystów w literaturze, a jednak nie lubił Polski i Polaków, a uczuciom tym wyraz dawał nawet w swoich utworach poetyckich.  Antypolskie wiersze Puszkina są, prawda, drobnym szczegółem w twórczości Puszkina, są zaledwie strumieniem we wspaniałem morzu jego poezji. Ale z tego strumienia zmuszano pić polskie dzieci. W szkołach rosyjskich w b. Królestwie Polskiem zmuszano młodzież polską recytować te wiersze Puszkina. Nie zachęcało to naturalnie młodzieży polskiej do zapoznawania się z poezją puszkinowską i wogóle z literaturą rosyjską, którą narzucano przemocą.  Nie powinien więc dziwić się M. Arcybaszew, że to pokolenie polskie, które przeszło szkołę rusyfikacyjną, nie zna Puszkina. Dopiero teraz, przyszedł czas, kiedy polskie społeczeństwo może z dobrej i nieprzymuszonej woli zaznajamiać się z literaturą Rosji i jej największym poetą. Dowodem, że tę dobrą wolę polskie społeczeństwo ma, jest chociażby to, że krakowska Bibljoteka Narodowa w liczbie arcydzieł literatury wszechświatowej wydaje i dzieła Puszkina.”. Na te to wystąpienia odpowiedział Żeromski artykułem, który tu drukujemy pod liczbą II. Nosi on tytuł Jeszcze o swawolnych wierszach Puszkina i ukazał się 4 marca 1925 r. (Nr. 63). Przesyłając go, pisał Żeromski do p. Władysława Włocha, redaktora Echa Warszawskiego: „Przesyłam notatkę już ostatnią. Chcę zamknąć tę niemiłą rozmowę, ale chcę też powiedzieć prawdę o pornografii Puszkina. Może to zamknie usteczka wszystkim”.  Leon Kozłowski odpowiedział w „Kurjerze Porannym” 9 marca (Nr. 68). Streściwszy artykuł Żeromskiego i zacytowawszy apostrofę do siebie, pisał: „Naturalnie, nigdybym nie zalecał dawać podlotkom Gawriljady' i innych swawolnych wierszy Puszkina, których istnieniu bynajmniej nie zaprzeczałem w swoim artykule. Ale jeżeli ośmielam się powtórzyć, że «poematy i powieści Puszkina można dać do rąk podlotkom, bez obawy zgorszenia», to dlatego, że popularne, dostępne dla wszystkich wydania Puszkina tych utworów wcale nie zawierają. Tak zwane zaś «naukowe» wydania Puszkina, które przez swoją wielotomowość i obfitość komentarzy i przypisów mało są dostępne dla szerszej publiczności, zawierają z wymienionych wyżej utworów te, które istotnie do Puszkina należą, ale wykropkowane, bez tych «szczegółów i perypetyj», na których przytoczenie nie pozwala «pruderja», że użyję terminów z Przedwiośnia.  Gdyby znakomity pisarz zechciał zajrzeć do jednego z tych krytycznych wydań Puszkina (np. Brockhauza), toby przekonał się przedewszystkiem, że zupełnie nie można polegać na londyńskiem wydaniu z r. 1861.  Swawolne wiersze, które Puszkin czytał dla zabawy w kółku przyjaciół, zapisywane potem z pamięci, przepisywane przez amatorów rzeczy tego rodzaju, naturalnie uległy wielkiej zmianie wprzód, nim po wielu latach, po raz pierwszy zostały wydrukowane zagranicą. Dorabiano do nich «dalsze ciągi i końce», zmieniano tekst, przypisywano Puszkinowi takie rzeczy, których wcale nie pisał. Potrzeba było mrówczej, subtelnej pracy puszkinologów, aby ustalić, co istotnie należy do Puszkina w erotykach jemu przypisywanych.  Otóż z utworów, które wymienia Żeromski, Puszkina jest Gawriljada — swawolny i bluźnierczy jednocześnie poemacik, wzorowany na analogicznych utworach francuskiej literatury 18 w. Puszkina jest również początek bajki Car Nikita. Wątpliwy jest wiersz Wisznia.  Wszystko to są utwory młodzieńcze. Co się zaś tyczy Pierwoj noczi braka i Wieczerniej progułki, która szczególnie oburza naszego pisarza, jako rzecz «wysoce plugawa» i nosząca późniejszą datę, bo r. 1829, to te rzeczy nie figurują wcale w ustalonym w wyniku badań krytycznych spisie utworów Puszkina. Zaznaczę również dla ścisłości, że w r. 1829 nie zwracał się wcale Puszkin do Mickiewicza; wiersz Mickiewicz napisany w r. 1834, a Jeździec Miedziany, który jest poetycką odpowiedzią Puszkina na Petersburg Mickiewicza, w r. 1833…  …Ale wróćmy do swawolnych wierszy Puszkina. Bądź co bądź, los chciał, aby do rąk «podlotka» Baryki w Baku trafiło owo tak rzadkie dziś londyńskie z r. 1861 wydanie erotycznych utworów rzekomo Puszkina i one to «niejedno może w jego czystej duszy splugawiły».  Wziął tę książkę z bibljoteki ojca swego.  Wiemy teraz przynajmniej, kto tu zawinił: stary Baryka, bo gdyby nie przechowywał u siebie tej książki, nie mielibyśmy ani przykładu złego wpływu Puszkina na podlotków, ani polemiki dzisiejszej.  Sądzę jednak, że i tu Żeromski, mając żal do Puszkina za zgubny wpływ na «podlotka», ten wpływ nieco wyolbrzymia, z dalszych bowiem losów młodego Baryki, a zwłaszcza z jego przygód w Nawłoci widzimy, że nie był on już tak zepsuty i miał o miłości czystsze i zdrowsze pojęcia niż pani Laura, która Gawriljady wcale nie czytała.”. Przedrukowując artykuły Żeromskiego według Echa Warszawskiego, kilka erratów poprawilismy według rękopisu, znajdującego się w posiadaniu p. Władysława Włocha.  Z pewną częścią artykułu W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym spokrewniony jest treściowo wywiad z Żeromskim, zreferowany przez p. M. Ładę (pod tyt. Słów kilka ze Stefanem Żeromskim) w czasopiśmie „Czyn Młodzieży” (maj 1925 r., Nr. 2). „Pomimo braku czasu i niezdrowia, — czytamy tam — Stefan Żeromski udzielił nam paru chwil rozmowy. Na rzucone… pytania [o intencjach Przedwiośnia] głębia ciemnych oczu, tych oczu, które siłą dziwnie kontrastują z siwizną głowy, zamąciła się jakby zadumą”: „A jednak, rzeczywiście, pisząc tę książkę, nie myślałem o młodzieży” — wyrzekł Żeromski. „Pokolenia wojennego i powojennego prawie nie znam — nie przeżywałem tego”. „Nie miałem też zamiaru wskazywać drogi ideowej”. „A ideał leży gdzieś blisko, obok, tylko ręką sięgnąć…”. „W Przedwiośniu chciałem uderzyć, jak to mówią, «pałką w łeb», a trafiłem w to poczciwe polskie serce”. „Ja, osobiście, widzę zapowiedź lepszego jutra w regjonaliźmie, t. j. w dążeniu do zdecentralizowania życia gospodarczego, kulturalnego i społecznego w Polsce i w pracy pozytywnej zrzeszeń inteligencji. To się już wykazuje w dokonanem niedawno porozumieniu się 144-ch stowarzyszeń intelig. i połączeniu się z takąż organizacją we Francji”. „Zrzeszona inteligencja każe zamilknąć partyjności!”. „Obecnie, jedynie praca pozytywna, twórcza i celowa jest symbolem Polski”. „Te rzeczy omówię w dziełach nad któremi pracuję”, zakończył Żeromski, „a które ukażą się wkrótce”. [przypis redakcyjny]

w odpowiedzi — odpowiedzialni. [przypis redakcyjny]

w odpowiedzi swejQuelques mots sur l'etat des paysans en Pologne, par un Polonais, Paris 1833. (Kilka słów o położeniu chłopów w Polsce, przez Polaka, Paryż, 1833). [przypis redakcyjny]

w odwieczu — w dalekiej przyszłości. [przypis edytorski]

wody — dziś popr. forma N.lm: wodami. [przypis edytorski]

wody Gorgony — Gorgopis, jezioro, które miało znajdować się w okolicach Koryntu. [przypis edytorski]

wody letejskie (mit. gr.) — wody rzeki Lete płynącej w Hadesie; wypicie wody letejskiej przynosiło duszom zmarłych zapomnienie o przeszłym życiu. [przypis edytorski]

wody meockie — tu: Morze Azowskie. [przypis edytorski]

w „Odysei” szczegóły odnoszące się do wysadzenia na ląd Odyseusza — Homer, Odyseja XIII 119 i nast. [Arystoteles ma na myśli, że wydaje się niewiarygodne, iż Odyseusz nie obudził się, kiedy jego statek przybił do lądu na Itace, a żeglarze feaccy wynieśli go na brzeg; red. WL] [przypis tłumacza]

wody Syloh a. sadzawka Siloe a. sadzawka Siloam — mykwa znajdująca się niegdyś w Jerozolimie zasilana wodami strumienia Gichon (J 9,7). [przypis edytorski]

Wodząc rej tańca pokorny Psalmista (…) — Król Dawid, prowadząc arkę przymierza, w długiej wełnianej sukni idąc przed nią, tańcował, nie zważając na szyderstwo Micholi, córki Saula, szydzącej z niego, że bez względu na królewską powagę puszczał się w taniec wobec zebranego ludu; na co on odpowiedział: „Chciałbym być jeszcze niższym, a to w sposób, ażebym sam siebie poniżonego widział w oczach moich”. I zaiste, był mniejszy jak król, ponieważ tak pokorny wmieszał się między lud własny, i zarazem większy od króla, ponieważ jako sługa boży przez pokorę znalazł łaskę u Boga. [przypis redakcyjny]

wodza (daw.) — pas rzemienny połączony z wędzidłem. [przypis edytorski]

wodza — r.ż. [część uprzęży; red. WL]. [przypis redakcyjny]