Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Szacowany czas do końca: -
Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie
  1. Artysta: 1 2 3
  2. Błoto: 1
  3. Bogini: 1
  4. Bohater: 1
  5. Bóg: 1 2 3 4
  6. Brud: 1
  7. Chciwość: 1
  8. Chłop: 1 2 3
  9. Chrystus: 1 2
  10. Ciemność: 1
  11. Cierpienie: 1 2
  12. Czyn: 1 2 3 4 5 6
  13. Droga: 1
  14. Dusza: 1
  15. Dziedzictwo: 1
  16. Filozof: 1
  17. Gra: 1
  18. Grób: 1 2 3
  19. Grzech: 1
  20. Gwiazda: 1
  21. Handel: 1
  22. Historia: 1 2 3 4 5
  23. Idealista: 1 2
  24. Imię: 1
  25. Kobieta: 1 2 3
  26. Kondycja ludzka: 1
  27. Konflikt: 1 2
  28. Korzyść: 1
  29. Krew: 1 2 3
  30. Krzywda: 1
  31. Lud: 1 2 3
  32. Łzy: 1
  33. Melancholia: 1
  34. Mężczyzna: 1 2
  35. Miłość: 1
  36. Mizoginia: 1
  37. Nacjonalizm: 1 2 3
  38. Naród: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
  39. Nienawiść: 1
  40. Nieśmiertelność: 1 2
  41. Niewola: 1 2 3
  42. Noc: 1 2
  43. Obłok: 1
  44. Obraz świata: 1
  45. Ofiara: 1
  46. Ogień: 1 2 3 4
  47. Ojciec: 1
  48. Ojczyzna: 1
  49. Oko: 1
  50. Pan: 1
  51. Państwo: 1 2 3 4
  52. Piękno: 1
  53. Poezja: 1 2 3 4
  54. Polak: 1 2 3 4 5
  55. Polska: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
  56. Powstaniec: 1
  57. Pozycja społeczna: 1
  58. Prawda: 1
  59. Prometeusz: 1 2
  60. Przemiana: 1
  61. Przemoc: 1
  62. Przywódca: 1 2 3 4 5
  63. Pycha: 1 2
  64. Robotnik: 1 2
  65. Rozum: 1
  66. Samobójstwo: 1
  67. Samolubstwo: 1
  68. Samotnik: 1 2 3 4 5
  69. Samotność: 1
  70. Siła: 1 2 3 4 5
  71. Sława: 1
  72. Słowo: 1 2 3 4 5
  73. Strój: 1 2
  74. Stworzenie: 1
  75. Syn: 1
  76. Szlachcic: 1 2 3 4 5 6
  77. Sztuka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
  78. Śmierć: 1 2 3 4
  79. Świątynia: 1
  80. Tajemnica: 1
  81. Teatr: 1 2 3 4 5 6
  82. Walka: 1
  83. Wąż: 1
  84. Więzienie: 1
  85. Władza: 1
  86. Wolność: 1 2 3 4 5 6
  87. Wzrok: 1
  88. Zemsta: 1 2 3
  89. Złodziej: 1
  90. Zmartwychwstanie: 1 2
  91. Zwycięstwo: 1

1. Uwspółcześnieniono:

Fleksję, np. czem -> czym; czyjem -> czyim; swojem (…) spojrzeniem -> swoim (…) spojrzeniem; wyprężonemi ramiony -> wyprężonymi ramiony (z przypisem do formy fleksyjnej); każdem sercu -> każdym sercu.

Pisownię łączną/rozdzielną, np. w okół -> wokół; zdawna -> z dawna; niema -> nie ma; niewiem -> nie wiem; niepatrzmy -> nie patrzmy; trzebaby -> trzeba by; z po za -> spoza; skąd-że -> skądże; kto-żeś jest -> kto żeś jest; pół-panki -> półpanki; Strójcie-mi strójcie -> Strójcie mi, strójcie.

Pisownię joty, np. pasyi -> pasji; dekoracye -> dekoracje; tragedyę -> tragedię; inspicyenta -> inspicjenta.

Udźwięcznienia/ubezdźwięcznienia, np. wprządz -> wprząc; z po za -> spoza.

2. Inne zmiany w zakresie ortografii: najpiersi -> najpierwsi; śpiżowe -> spiżowe; nareście -> nareszcie; sześdziesiątym -> sześćdziesiątym; miłośnem -> miłosnym; imie -> imię; kolenda -> kolęda; zcześnie -> scześnie; władzco -> władco; decha, wdecha -> dycha, wdycha; zseła -> zsyła; rozewrzej -> rozewrzyj; hussaria -> husaria; akcessoria -> akcesoria.

3. Poprawiono błędy źródła: rozwietliła ->rozświetliła; Premeteusza -> Prometeusza; Kwetye -> Kwestie; czarny chusty -> czarne chusty; Nienawiść niosą palącą -> Nienawiść niosę (…).

Stanisław WyspiańskiWyzwolenieDramat w trzech aktach

Rzecz napisana w roku 1902. Dzieje się na scenie teatru krakowskiego.

1
Gdzieś przed siódmą wieczorem,
Kościół kończył nieszporem[1],
bram teatru ledwo uchylono:

DEKORACJA

Wielka scena otworem,
5
przestrzeń wokół ogromna;
jeszcze gazu i ramp nie świecono.
Kto ci ludzie pod ścianą?
Cóż tu czynić im dano?
Czy to rzesza biedaków bezdomna?
10
Głowy wsparli strudzone,
cóż ich twarze zmarszczone?
Przecież pracę ich dzienną płacono.
Scena wielka otwarta:
Kościół Boga czy Czarta,
15
czym się stanie ta sztuki gontyna[2]?
Choć kurtyny zaklęte,
widowisko zaczęte:
oto wszedł ktoś, — puściła go warta.
wszedł Konrad
20
Weszedł[3], — uszedł baczności. —
Czy raz pierwszy tu gości,
bo się dziwno rozgląda i bada.
Ci, co siedzą pod ścianą,
gdzie kulisy składano,
25
nasłuchują; on rozpowiada.
Słów słuchają zdziwieni,
czyli[4] duchem pojęni[5],
skąd to idą te myśli Konrada?
Czarny płaszcz go okrywa,
30
ręce wiążą ogniwa,
na rękach ma kajdany.
To powolny, to rzutny,
to zapalny, to smutny,
w mowę własną dziwnie zasłuchany:

KONRAD

35
Idę z daleka, nie wiem z raju czyli[6] z piekła.
Błyskawic gradem
drży ziemia, z której pochodzę,
we krwi brodzę,
nazywam się Konradem.
40
Rozpacz za mną się wlekła
głową wężów, okropnym widziadłem,
wyjąc: ZEMSTA.
GwiazdaByłem gwiazdą,
gwiazdą stałą, niebios niewolnicą.
45
Tam hen, ujęty łańcuchem,
z wyprężonymi ramiony[7],
uwięzgłem[8] duchem,
gdzie gwiazd iskrzące skorpiony
świecą
50
w przestrzeni wieczystych głusz,
gdzie gniazda bogów i dusz —
i spadłem.
Tę ziemię ukochałem
szałem
55
i w żądzy palącej posiadłem
ciałem! —
Jestem w każdym człowieku, żyję w każdym sercu.
Po kwietnym łąk kobiercu,
po skalnych paściach[9], krzesanicach[10]
60
jestem niesion skrzydłami
z płomieniem w licach.
Ogień, płomienie w piersi! —
Przyszedłem, — wy najpierwsi —
wyciąga ręce ku tym, co siedzą w uboczach i mrocznych zakątach sceny
65
Przyszedłem — — — cyt — — przychodzę
Myśli zmąciłem w drodze…

CHÓR

Czego żądasz?

KONRAD

Służby jedynej godziny.

CHÓR

Czego żądasz?

KONRAD

70
Przychodzę wprząc was do dzieła.

CHÓR

Czego żądasz —?

KONRAD

Na was myśl moja spoczęła.
jakby przypomnieć chciał rzecz, z dawna już jemu znaną
Tam, kędyś trzeba dojść i wniść[11]
75
a mocą rozprzeć wrota, — —
nie patrzeć pozad[12]
Nim zwiędnie kwiatu świeży liść,
zanim ptacy[13] zaświergocą swój świt
nad śmiertelną mogiłą,
80
nim pojmie[14] ich martwota
i wznieść pochodnię ponad! —
Robotnik, Siła, CzynTam kędyś trzeba dojść i wniść
siłą!!
patrzy się po otaczających go robotnikach
85
Siła to wy.

CHÓR

Czego żądasz?

KONRAD

Poznałem w was siłę.

CHÓR

Czego żądasz —?

KONRAD

Wiem[15]: kościół, zamek, mogiłę.
90
Te postawię i zburzę.
zrywając ręce w silnym ruchu, poszarpnął kajdan
Zejmijcie[16] mi kajdany.

CHÓR

U rąk je dźwigasz, u nóg;
drogą ty spracowany.

KONRAD

95
Przeszedłem ciemnie dróg. —
Zejmijcie z prawej ręki.

CHÓR

Znaki więzień i męki.

KONRAD

Zejmijcie z rąk i stóp.

CHÓR

Krwią ubroczone[17] stopy.

KONRAD

100
Przeszedłem ognie prób;
czoło poorał cierń.

CHÓR

KONRAD

Kto wy jesteście —?

CHÓR

Chłopy.

KONRAD

105
Kto wy jesteście —?

CHÓR

Czerń[18].

ROBOTNIK

107

Śród parcia ludu onego na ostrza bagnetów, padła mi u stóp siostra moja, a krew chlusnęła na moją pierś, — chlusnęła ku oczom. Nic już nie widziałem dalej, jeno krew i krew siostrzaną.

KONRAD

108

Synu zemsty, — dzieła dokonam z wami i na czyn twój patrzeć będę. Tu będą się bawić, a wy będziecie patrzeć, aż przyjdzie godzina zemsty.

ROBOTNIK

109

Czekamy takiej godziny.

KONRAD

110

Oto usiądźcie tam w kątach i uboczach, aż zawezwę was, abyście wystąpili z czynem.

ROBOTNIK

111

Co rozkażesz —?

KONRAD

112

Będziecie czynić, co czynicie co wieczór w tym oto gmachu.

ROBOTNIK

113

I zwykłą dostaniemy zapłatę.

KONRAD

114

I zwykłą dostaniecie zapłatę.

ROBOTNIK

115

Dalej nic nie myślę.

KONRAD

116

Będziecie budować i burzyć.

ROBOTNIK

117

Tak upływa nam życie nasze. Synowie nasi zburzą, co my budujemy. Burzymy, co zbudowali ojcowie nasi.

KONRAD

118

Będziecie budować i burzyć w milczeniu i cokolwiek byście obaczyli, ktobykolwiek był na waszej drodze, przystąpcie nieubłagalni[19] i podporę wyrwiecie, o którą wsparty i bel weźmiecie, którym się ogrodzą i otoczą, — i rzućcie precz, jako odrzuca się i odciska rumowisko, śmieć i łachy a rupiecie stargane. I ani pojrzycie, co czynić wam przyjdzie.

ROBOTNIK

119

Tacy jesteśmy.

KONRAD

120

Takich was widzę i tacy będziecie.

ROBOTNIK

121

Ujrzysz nas.

KONRAD

122

Noc, CiemnośćA teraz idźcie wypoczywać i czekajcie znaku:

ROBOTNIK

123

Kto nam da znak?

KONRAD

124

— — Zapadnie jakoby smuga mroku i cieniem przesłoni wszystko, co przed waszymi oczami.

ROBOTNIK

125

Oczy nasze nawykły do mroku.

INNY ROBOTNIK

126

Mrok mnie miły i łagodny.

ROBOTNIK

127

Noc upragniona i jedyna.

KONRAD

128

Po czynach waszych przyjdzie NOC.

CHÓR

129

Noc upragniona i jedyna.

KONRAD

130

Odejdźcie.

Oddalają się. Wchodzi Reżyser.

REŻYSER

A! witam pana, witam, witam!
Ho, czasów tyle, kopę lat!
Mamy tu scenę, — właśnie czytam
o Romantyzmie, — przerósł świat.
135
Romantyzm sobie buja, wodzi,
coraz to wyżej, nie dba nic
a światek coraz niżej schodzi.
Cóż tam? Jest jaka sztuka?

KONRAD

Nic.

REŻYSER

140
Polska, Polak, FilozofNic!? A my mamy wielką scenę:
dwadzieścia kroków wszerz i wzdłuż.
Przecież to miejsce dość obszerne,
by w nim myśl polską zamknąć już,
by się te iskry ducho-żerne,
145
co u rozstajnych siedzą dróg,
zeszły tu wszystkie za nasz próg
w światło kinkietów, — zacząć ruch.
Talenta bowiem są niezmierne,
lecz trzeba, by w mnie wstąpił duch.
150
To są syntezy pierwsze rzuty,
lecz wymagają dysputy.
Usuwa się z pierwszego planu. Wchodzi Muza.

KONRAD

O tajemnicza, piękna, którą
uwielbiam, pozwól,
że nazwę cię: »Literaturą«.
155
Kimkolwiek jesteś, Muzo boska,
cóż chmurzy czoło twoje?

MUZA

157

Troska.

KONRAD

158

Grasz —?

MUZA

Będę dzisiaj w grze cudowną,
160
bo będę w grze kapryśną.

KONRAD

Nawet kaprysy są rutyną
u ciebie, — boska. — Wiedziesz chór
wybranek?

MUZA

Wieniec cór.
165
We złotej konsze tu nadpłyną.
Są eteryczne.

KONRAD

Polki?!

MUZA

Słyną!

KONRAD

Ta pierwsza?

MUZA

170
To harfiarka Lila,
z rodu Wenedów.

KONRAD

Zmartwychwstała.

MUZA

W tym deszczu włosów, w rąk rzuceniu,
w przegięciu, smętku, zaniedbaniu,
175
w arfy miłosnym kołysaniu:
Lila żebraczka.

KONRAD

A ta druga?

MUZA

To najmłodsza córa Popiela:
Zosia, co wszędy kogoś ściga
180
i goni zamyślona.

KONRAD

To fryga
narodowa. — A tamte?

MUZA

Dziewki od pługa.
Postacie, o których mowa, właśnie płyną w głębi we złotej konsze na kółkach i wysiadają na scenę.
185
Ja w teatrzykach amatorskich
grywam markizy i hrabianki;
za guwernantkę mnie półpanki
biorą do swoich dworów;
jestem gwiazdą doktorów
190
przewodnią; Teatr, Czyn, Wolność, Słowo— tyś bohater, słuchaj,
tyś powinien był tu przyjść z pochodnią, —
jak ja z gałązką wawrzynu.
ImięA jakież sobie miano przybrałeś?

KONRAD

Wziąłem to Imię — zgadniesz z czynu:
195
Czym będę, zgadniesz czym jestem;
chcę działać.

MUZA

Wiem, rozumiem: gestem.

KONRAD

Czynem!

MUZA

Gestem!
200
Czegóż to chcesz?

KONRAD

Wyzwolin.

MUZA

Z czego? — Czy chcesz ducha
wyzwolić, — alboż duch ma pęta;
czy myśl, — myśl tak daleko biega
205
wolna: — czy sercu co dolega —?
Wyznaj, — ułożę rzecz na sceny,
i MELANKOLIĘ zagram sama:
ja, jako rola, wielka dama…
a cały teatr mnie posłucha.

KONRAD

210
Kochanka moja zwie się: wola!

MUZA

Wola?! Być może. — Jakież dane?
By zacząć sztukę, stworzyć dzieło,
potrzeba męki, trudu, pasji,
bólu, skarg, żalu, smętku, lęku,
215
grozy, litości.

KONRAD

Teatr stary.

MUZA

Silne ma podstawy budowy.
Chcesz tworzyć…?

KONRAD

Tworzę.

MUZA

220
Teatr?!

KONRAD

Nowy.

MUZA

Inny?

KONRAD

Zobaczysz. — Patrz i uważ.

MUZA

Wiem, zamiast pełnym latać lotem,
225
nieledwie jako dziecko fruwasz;
dopiero ja dać władzę mogę,
dopiero ja cię wyprowadzę
w świat…

KONRAD

Idę, by walić młotem!

MUZA

230
Czy tu potrzebna nowa forma,
czy konieczna?
Pewno jaka sprawa odwieczna; —
by zeszła tylko Duze czy Sorma
i kurtynę wznieść można.
235
Sarah czy Modrzejewska…
Oto jak myślę, sztukę,
tragedię wprowadza artystka.
W grze jej i w każdym geście
tu będzie czaru lubystka,
240
że wszyscy, jak tu jesteście,
pod jej urokiem w błędzie,
w złudzeniu…

KONRAD

Że wszystko więc polega na…

MUZA

Wypowiedzeniu.

KONRAD

245
Teatr, NaródMUZO, chcę naród przedstawić.

MUZA

A, to musi odbywać się tak,
by naród mógł się bawić:
Trzeba dekoracje ustawić,
pamiętać o każdym sprzęcie,
250
umieścić w budce suflera,
jeśli kto tekstu nie spamięta, —
za kulisami reżysera
i inspicjenta
i dać im skrócony szemat[20].
255
A gdy już wszystko gotowe,
rozkazać grać na rozpoczęcie
poloneza, jeśli polski temat,
i rzucić, jako pierwszą kartę,
wielkie Słowo.

KONRAD

260
Chcesz, by wszystko było za umową.

MUZA

Polska, Teatr, Strój, SłowoTekst dowolny, komedia del'arte.

KONRAD

Strójcie mi, strójcie narodową scenę,
niechajże ujrzę, jak dusza wam płonie;
niechaj zobaczę dziś bogactwo całe
265
i ogień rzucę ten, co pali w łonie
i waszą zwołam Sławę!
Teatr, świątynia sztuki, — o duszo przybywaj!
Hej! Tu stawcie kolumny te, tutaj posągi.
Dalej, przynieście ścianę, — ty mi śpiewaj
270
hymnus tryumfu, a ty pieśń żałoby.
Dalej! Ustawić bohaterów groby,
pomniki: Boratyński-rycerz, rycerz-Kmita!
Umocujcie je silnie, poprzystawiać drągi,
przyśrubować, — ha Sołtyk, — a tutaj część sali,
275
jakby sala sejmowa — stół do kart, gra w kości,
Stroić, prędzej się stroić; dom stawiam piękności!
Ledwo powiedział co, a już się stało:
Już dekorację znoszą całą;
już ustawiają, piętrzą, ładzą.
280
Aktorzy rzeszą się gromadzą,
kostiumy na się nawdziewają
te, w których potem role grają.
Teatr narodu, sztuka, polska sztuka!
Chcemy go stroić, chcemy go malować,
285
chcemy w teatrze tym Polskę budować!
Żupany bierzcie, delije, kontusze;
znoście mi lite pasy, krzywce, karabele,
chłopskie gunie, sukmany, trzosy. Tłum w kościele!
Niech w oczy biją kolory jaskrawe,
290
niechaj rażą jak słońce. — Wstąg, wstążek, okrasy!
Niechaj ich ujrzę razem, jakby w złote czasy.
Razem, razem wy wszyscy, magnat, chłop i miasto.
Siermiężni wy przystańcie około Pasyjki.
Dalej wy, wy husaria, — wy z hrabią Henrykiem
295
na czele, niedobitki — Sztandar ten z Maryjką.
Szaraczki, wy artyści, fantazjusze, mnichy.
Wy wszyscy! — Strójcie, strójcie się w ornaty,
w ornamenta, złotogłów, we świąteczne szaty
i zacznijcie bój myśli i szermierkę słowa —
300
a ty im Muzo podaj ton.

MUZA

Ja już gotowa.

KONRAD

Oto ich widzę! Stoją około mnie żywi:
ci, kunsztem sztuki pozwani do życia.
Grajcie — a z pełnej duszy. Dobądźcie z ukrycia,
305
co w was tajne, nie kryjcie. — A ty bądź przewodnia.

REŻYSER

Hej światła!!

MUZA

A w czyim ręku pochodnia?!

KONRAD

Polska współczesna!

MUZA

Tłumaczysz się jasno.

REŻYSER

310
Światła niech błysną szerzej!

KONRAD

PolskaTu mnie ciasno.

REŻYSER

Szerzej, wy razem, — rozstąpić się! Pozy!
Przybierzcie pozy:
litość, zmęczenie, gorycz, moment grozy.

MUZA

315
Polskę współczesną twórzcie.

REŻYSER

Sercem szczerem.
Tak, jak ją widzim współcześnie dokoła.

KONRAD

Zarwijcie waszych serc — —

MUZA

Będzie bohaterem:
320
kto wejdzie z wieńcem u czoła!
„Tam-tam” nazywa się narzędzie
w orkiestrze, które dzwon udaje.
Jak mówią teatralne zwyczaje,
używa się mniej więcej wszędzie,
325
gdzie się do sztuki dzwon dodaje.
A więc w Kościuszce do przysięgi,
z dna wód w Zaczarowanym kole;
raz się z nim w górne idzie sprzęgi,
raz się znów staje z nim na dole.
330
Jest „tam-tam” rzeczą właśnie taką,
że zawsze się w nią tłucze jednako.
Wrażenie, jakie wywołuje,
jest tym, co w sobie kto poczuje.
„Tam-tam” jest w stanie dzwon Zygmuntów[21]
335
z przedziwną oddać dokładnością,
waży zaś ledwo kilka funtów
i każdy dźwignie go z łatwością,
co uprzystępnia szerszej masie
w teatrze drżeć przy tym hałasie,
340
imitującym nastrój dzwonu
z przedziwną subtelnością tonu.
O Zygmuncie! słyszałem ciebie
i natychmiast poznam, gdy usłyszę.
Niech ino się twój głos zakolebie
345
i przenikliwy wżre się w ciszę,
w ciszę półgwarną, półszemrzącą,
niech ino wpadną pierwsze tony,
tą melodyją dźwięku rwącą,
już wiem: żeś Ty jest w ruch puszczony,
350
że wołasz, wołasz: PÓJDŹCIE ZE MNĄ,
i wołasz wiek już nadaremno.
Oni się, co najwyżej, zasłuchają
i oczy mgłą im łez napłyną.
A gdy ty wołasz: WZNIJDŹ POTĘGO,
355
wrażenia u nich pierwsze miną.
A gdy ty wołasz: DZIEJÓW KSIĘGO,
ROZEWRZYJ KARTY NAD NARODEM.
NARODZIE, WRÓŻĘ, ZMARTWYCHWSTANIESZ,
choć stoją jeszcze, choć czekają,
360
czekają: kiedy brzmieć przestaniesz
i ton ostatni twój zawarczy…
Gdy więc za tobą pójść niegodni,
a częstych wrażeń tęsknią głodni,
na ten użytek „tam-tam” starczy.
365
Wie o tym dobrze i pamięta
REŻYSER (sztukę dziś prowadzi),
więc Konradowi „tam-tam” radzi:

REŻYSER

A gdy się ozwie „tam-tam”: dzwon,
ty wejdź.

MUZA

370
I bierz najwyższy ton!

KONRAD

I nawet się nie spytasz, jaka słów będzie treść?

MUZA

Chcę akcji, działaj, dajęć pole.
Zagraj, jak zechcesz, twoją rolę,
a możesz ich, gdzie zechcesz, wieść!

KONRAD

375
A tamci?

MUZA

Tamci będą grać
za siebie też, — jak kogo stać.
Konrad schodzi ze sceny, która zapełnia się tłumem aktorów i statystów.

REŻYSER

Role rozdane! — kto zaczyna?
Na miejsca! — Wznosi się kurtyna! —
380
To rzekł i klasnął tu trzy razy.
Rampa się nagle rozświetliła;
podnosi się zasłona z gazy,
która dotychczas wszystko kryła.
Gdy się już uporano z gazą,
385
Muza, której grę rozpocząć wypada,
suknię poprawia i układa,
wreszcie rozpoczyna z emfazą:

MUZA

Niebianką zstąpiłam do tych bram
i Sztukę, której tajnie[22] znam,
390
przed wami głoszę!
Serca w górę! Do góry głowy! Dumne czoła!

REŻYSER

Czego pani tak woła?

MUZA

W purpurę i złotogłów przyodziani:
oto moi męże wybrani,
395
a tamci w zgrzebnej koszuli,
a tamci w wiecznej żałobie…

REŻYSER

Daj spokój garderobie.

MUZA

Pieśń moja wybieży przede mną
na wasze spotkanie.
400
O Pieśni, czyli[23] ty nie będziesz daremną?
O Pieśni, co się z tobą stanie?
Będzieszli[24] ulgą siostrze, bratu?

REŻYSER

Widocznie brak ci tematu.

MUZA

Przestworza! Hej, wy gromolice,
405
co nosicie w płachtach błyskawice,
wy, o których słyszałam w baśni,
przydajcie siły słowom moim!

REŻYSER

do Maszynisty, któremu daje za kulisy znak
…Trzaśnij!
— — — — — — — — —
Daje się słyszeć jakoby dalekie uderzenie piorunu, — przesypano bowiem kilka ołowianych kul przez blaszaną rynnę, ukrytą w kulisach. Po czym słychać przeciągłe huczenie i dudnienie gromu, coraz zanikającego w oddali, — bo oto bardzo wprawnie bito w bęben, głuche uderzenia wydający, a wysoko na górnym pomoście sceny ukryty.

MUZA

410
Ktokolwiek żyjesz w polskiej ziemi
I smucisz się, i czoło kryjesz,
z rękoma w krzyż załamanemi,
biadasz, — przybywaj tu, — odżyjesz!
W Przestrzeń rzucimy wielkie słowa,
415
tragiczną je ubierzem maską.
Ktokolwiek wiesz, co znaczy polska mowa,
przybywaj tu, — odżyjesz Słowa łaską.
Wyzwolin doczekacie się dnia,
przybywamy tu z zapowiedzią, —
420
tragiczną będzie nasza gra,
wyrzutem będzie i spowiedzią.
Uderzymy górne, wysokie tony,
jak z wieżyc bijące dzwony.
Przybywamy tu z zapowiedzią.
425
Tragiczną będzie nasza gra:
skarżeniem, chłostą i spowiedzią.
Wolność, SiłaWyzwolin ten doczeka się dnia,
Kto własną wolą wyzwolony!!

SCENA 1

Tu rozpoczyna szereg mów
430
polonez, grany dźwiękiem słów:

KARMAZYN

Sto lat już jęczym, w więzach lwy.
Cóż aspan[25] na to?

HOŁYSZ[26]

Świat z nas drwi.

KARMAZYN

Myśleć o lepszej trudno doli.

HOŁYSZ

435
Trzeba by za krew łaknąć krwi.

KARMAZYN

Na synów patrzeć serce boli.

HOŁYSZ

Na wnuki patrzeć: hańba, tfy!

KARMAZYN

Cóż acan[27] myśli?

HOŁYSZ

440
Nawykły jarzmo dźwigać łby.

KARMAZYN

Kiedyż ten przyjdzie, kto wyzwoli?

HOŁYSZ

Nie przyjdzie, to są złudne sny.
To w przewidzenie wiara, w gusła.

KARMAZYN

Więc cóż zostało?

HOŁYSZ

445
Kajdan stos,
trucizna, brzytwa i powrósła,
jeśli wam obrzydł, bracie, los.

KARMAZYN

Aleć strój na mnie dobrze leży?

HOŁYSZ

Wybornie! Szlachtę po was znać.

KARMAZYN

450
Gdy mnie kto ujrzy, to uwierzy,
żem z tych, co królom byli brać.

HOŁYSZ

Żeście karmazyn widać z miny.

KARMAZYN

Żeście mnie równy, głoszę sam.

HOŁYSZ

Równego herbu i rodziny? —
455
Za łaskę dzięki wam.

KARMAZYN

Dajcie mi gęby, dajcie pyska,
niechaj swojego swój uściska.
O jutro co mi tam!

HOŁYSZ

Niechaj swojego swój uściska;
460
o jutro co mi tam.

KARMAZYN

Jakoś przepadło moje mienie.

HOŁYSZ

Na mej chudobie cięży dług.

KARMAZYN

Ale choć czyste mam sumienie
i miód niełatwie[28] zwali z nóg.

HOŁYSZ

465
Srebra rodowe mam w zastawie,
na skrypt pozwano mnie przed sąd.
Bóg wie, że jeszcze służę Sprawie.
Jakoś się wżdy[29] naprawi błąd.

KARMAZYN

Po kniejach niosły het ogary
470
braci szlacheckiej głośny gwar.
Dziś nam daremno szukać pary.
Dzisiaj już nie ma dawnych wiar.

HOŁYSZ

Szlachcic, Chłop, KrzywdaBatogiem gnałeś chłopstwo w pole,
przez pierś im szedł twój złoty pług.
475
Dziś umiesz z pychą znieść niewolę.

KARMAZYN

Niewolę przeżyć da mi Bóg.

HOŁYSZ

Da Bóg doczekać dni tych kiedy,
wrócimy znów do dawnych wad.

KARMAZYN

Zapomnim jakoś naszej biedy.
480
Daj bracie gęby, bądź mi rad.

HOŁYSZ

Niechaj swojego swój uściska!
To jutro będzie, co ma być.

Szlachcic, PolskaKARMAZYN

Dajcie mi gęby, dajcie pyska,
dla Republiki trzeba żyć.

HOŁYSZ

485
Póki jesteśmy, Polska żyje,
Rzeczpospolita znaczy: my.

KARMAZYN

Z nami się pasie, z nami tyje;
że chudnie, to są głodnych sny.

HOŁYSZ

Choć miast karabel mamy kije,
490
odpędzim kijem głodne psy.

KARMAZYN

Daj bracie gęby, dajcie pyska!
Dla Republiki trzeba żyć.

HOŁYSZ

Niechaj swojego swój uściska.
To jutro będzie, co ma być.

KARMAZYN

495
Szlachcic, Gra, Lud, Chłop, Polska, PychaUsiądźmy tutaj przy tym stole, —
karty, — rozpocząć można grę.

HOŁYSZ

Gram jakoś-takoś moją rolę,
choć nie wiem, jak to skończy się.

KARMAZYN

Cóż to za gawiedź za krzesłami?
500
Za krzesłami, gdzie siedzi szlachta, stoi gromada chłopstwa.
Ostatek złota idzie w pult.
Kto szlachcic brat, niech siada z nami,
będziemy grać karabelami,
będziemy grać o lity pas,
505
Jedyny wielki ostał kult:
honor Poloniae[30] żyje w nas!

HOŁYSZ

Cóż to za gawiedź za krzesłami?
Widzisz, tam na brzeszczocie krew?

KARMAZYN

Co mi tam jutro, dzisiaj z wami!
510
Sięgnie mnie tylko Boży-Gniew.
Nie zadrży oko przed cepami.
Rzucajcie na stół złoty siew!
Będziemy grać karabelami.
Rozpędzim szablą głodne psy.
515
Niech stoi gawiedź za krzesłami.
Wiwat Polonia! Wiwat my!
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Prezes.

SCENA 2

PREZES

Twarz zsiadła zmarszczków linią wężą,
Zastygłych jest kraterów pawężą[31];
myśl każdą, słowo więzi długo,
520
nim swoją ją uczyni sługą
i wypowie z wiarą najgłębszą,
im płytszą będzie i tępszą.
523

Rękę połóżmy na naszym sercu i słuchajmy, jak nasze serce bije.

524

Powolni biegowi wydarzeń, które około nas idą, wznieśmy się ponad sąd porywczy i młodzieńczych dni naszych przypomnienie i z ręką na sercu w przyszłość patrzmy.

CHÓR

kiwa głowami

PREZES

525

W przyszłość patrzmy i aby synowie i wnuki, i prawnuki nasze, spokojni i powolni, na sercach kładli ręce i w przyszłość patrzyli coraz dalszą.

CHÓR

kiwa głowami

PREZES

526

Umierać będziemy, jakośmy wzrośli cisi; zaś okrutną duszy naszej nędzę niech pierś nasza okryje tajemnicą i nieszczęście nasze tajemnicą zejdzie z nami w grób.

527

Przysięgamy wieczystą tajemnicę.

CHÓR

wznosi ręce do przysięgi

PREZES

528

A teraz pogodni zasiądźmy do wspólnego stołu i pamiętajmy jedno: nie wymawiać nigdy słowa: Polska.

CHÓR

kiwa głowami
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Przodownik.

SCENA 3

PRZODOWNIK

Palone buty, zapalny ruch,
530
palące krótkie słowo;
z pogardą patrzy w tamten tłum,
gdzie każdy kiwa tylko głową
i sądzi, że weń wstąpił duch,
gdy mówi jedno wciąż na nowo.
535
Jest młody, ogień w oczach znać:
całuje, ściska wciąż swą brać.
537

Podajmy sobie ręce braterskie i jedno ino wciąż wołajmy: Polska, Polska.

CHÓR

538

Polska, Polska!

PRZODOWNIK

539

Braterskie sobie podajmy ręce, abyśmy wiedzieli, że w węzeł spajamy się nierozdzielny, nierozerwalny, uświęcony tym słowem: Polska.

CHÓR

540

Polska, Polska!

PRZODOWNIK

541

Rozpacz rozumów naszych niech zabije i rozgoni ten jeden jedyny zgodny chór słowa:

CHÓR

Polska, Polska.

PRZODOWNIK

543

Niech każdy wie, że w piersi naszej i myśli naszej nie ma nic, co by się temu słowu oparło. Kto nam wydrzeć to słowo zechce, ten najdzie nasze piersi i myśl naszą pustkowiem a głuszą. Nie patrzmy poza nasz stół, nie patrzmy; jeno braterskie sprzęgnijmy ręce i krzyczmy, krzyczmy: Polska!

CHÓR

544

Polska, Polska!!

Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Kaznodzieja.

SCENA 4

KAZNODZIEJA

545
Do góry bracia, do góry,
gdzie orzeł, ptak białopióry
roztoczy nad nasze głowy
osłonę skrzydeł.
Do góry bracia, do lotu,
550
do wyżyn, uniesień ducha,
pod gwiazdy, duchem wzwyż.
Patrzajcie, oto krzyż!
Bóg moich wywodów słucha.
Do góry, bracia, do góry.
555
Zapominajcie doli,
ściganej marą straszydeł.
Do góry, bracia, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry,
wolen[32] krat, więzów, sideł,
560
roztoczy na nasze głowy
osłonę szeroką skrzydeł.
Za chmury, bracia, do lotu,
do wyżyn, gdzie Bóg wszechwłady[33],
czoła podnieście i szpady
565
w przysiędze za Miłość wieczną,
za wierność niebieskiej nagrody,
którą weźmiecie z zagłady
zła i niewoli, i nędzy,
w ciał wielkim zniszczeniu i skrusze,
570
ratując dusze, dźwigając dusze,
do góry, bracia, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry
Polskę na skrzydłach ponosi.

CHÓR

Polskę Bóg przez ciebie głosi!

KAZNODZIEJA

575
Bóg Polskę we mnie głosi!!!

CHÓR

Do góry myślą, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry!
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Prymas.

SCENA 5

PRYMAS

O dumni, wy na kolana
przed jasnym obliczem Pana.
580
W proch, na kolana, w pył,
a duch wasz zyszcze[34] sił,
a duch wasz zyska moc.
O dumni, ukorzcie pychę
a jako są w was nędzne i liche,
585
grążone w noc, —
tak powstaną wywyższone,
świętością ciche:
olbrzymy, tytany z mogił,
we wieńcach nieśmiertelności,
590
pany niebieskich włości.
Padajcie na kolana,
by była wysłuchana
modlitwa ziemi tęskniąca;
żywot dopełniony, dowieczny.
595
Czoła w proch, w pył!!

CHÓR

Daj nam sił, daj nam sił
na żywot wieczny — —

PRYMAS

W proch czoła przed moją szatą.
Szata ta moja czerwona,
600
we krwi Centaurów pojona,
zwycięstwo znaczy kościoła,
gdy z zamku-kastelu Anioła
działa bojowe uderzą
i zabiją te, które nie wierzą.
605
Uznajcie we mnie książęcia,
sztandary przede mną pochylić.
Roma mi udziela zaklęcia
a Roma nie może się mylić.
W proch czoła, ROMA LOCUTA[35];
610
w mym słowie uznajcie Pana,
a sława i wielkość wasza,
męczeństwem w granitach kuta,
wiekom się wieczysta ogłasza,
żywotem świętych bogata.
615
W pokorę, w pokorę dumni!
Na kolana!

CHÓR

Na kolana!!

PRYMAS

Klęczący, wytrwajcie w postawie.
Dobądźcie szabel na poły.
620
Nad wami grobu sklepienie
zawarły święte kościoły.
Słuchajcie! ROMA LOCUTA,
wyrzekła to w waszej Sprawie:
Niech będą wyczekujący,
625
aż Śmierć je zgrabi, zaorze.
Zyskają zbawienie boże.
Niechaj w postawie wytrwają:
niech wierzą i niech czekają!
Poznaję krzywe szablice,
630
poznaję delije, żupany
i dumę na czele kwitnącą.
Na kolana Rycerze-Polacy,
ze schylonym stawajcie tu czołem
przed niebios złotym Aniołem,
635
z tymi szablami krzywymi
i schylonymi sztandary,
przysiężni[36] obrońce[37] wiary,
wieczyście postawą jednacy.
Gdzie Jozua[38], co słońce wstrzyma
640
nad wami, co pogotowiu,
ze wzniesionymi oczyma,
z pół dobytymi szablami?
Klęczący Rycerze-Polacy!
Nie będzież nigdy słuchana
645
modlitwa wasza, umarli?

CHÓR

O wielki, o sługo Pana,
choćby nas wiekiem przywarli.

PRYMAS

Na kolana!

CHÓR

Na kolana!
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Mówca.

SCENA 6

MÓWCA

650
Przez serce do serca droga.
Ogień, co tleje w iskierce,
rozniecę w łunę pożaru,
serdecznym porywem daru,
ust złotą, miodową wymową.
655
Przyjmijcie Słowo!
Kochajcie! Miłość: płomienie!
O Miłość, kwiecie różany!
Róż wieńce rzućcie kobiecie,
mnie wieniec cierniów wiązany.
660
Cierniami serce oplotę,
w słońcu je przyjmę za złote,
za więzy złote słoneczne,
miłośnie wiążące duszę.
Kochajcie! Zawiść przygłuszę,
665
przygłuszę zazdrość i złości
godłem jedynym Miłości.
Kochajcie! Ogień w iskierce!
Do serca droga przez serce!
Od głębi sceny, spoza filarów katedry, wchodzą Ojciec i Syn.

SCENA 7

OJCIEC

Troska o syna: jego maska.
670
Syn przed nim już niemłody.
I obaj idą w zawody,
że starość się w nich pośród waży:
u którego z nich więcej jej w twarzy.
Czy w tej młodości, co zlękniona,
675
w okrutnym jakimś marsie czoła;
czy w tej, która los zgadnąć chcąca,
czuje, że wstrzymać go nie zdoła.
678

Synu mój najmileńszy, nie poglądaj ku prawej stronie, ani ku lewej nie patrz. Źli oni, jedni jako drudzy; — i sercem chcę, byś wyrósł ponad onych, za moją idąc myślą i słowem.

SYN

679

Słyszę ojcze.

OJCIEC

680

Jeno przedsię idź i patrz przedsię, a we swej duszy się wpatruj widziadło, które pocznie się przed tobą z myśli mojej i ze słowa mojego.

SYN

681

Słyszę ojcze.

OJCIEC

682

Niechaj nie zatrzyma cię na drodze twej żadna ręka zbrodnicza, ani ręka skalana brudem i podłością, lecz przejdziesz wskroś podłych i nikczemnych ty jeden uświęcony, szlachetny, wierzący w prawdę myśli mojej i w prawdę słowa mojego.

SYN

683

Słyszę ojcze.

Tu na scenę wchodzi Harfiarka zatrzymująca się wśród różnych grup.
684

Widzę ją, oto idzie ku mnie i struny trąca:

SCENA 8

OJCIEC

685

W ręku jej harfa złota.

SYN

W włos jej wplątane węże.
Jej szata łachman lichy.

OJCIEC

Jej strun ze złotej arfy
głos czarodziejski i cichy.
690
Złociste stroją ją szarfy;
strój pychy. — Uciekaj synu:
ona z piekieł idąca.

SYN

Ojcze, łachmany ją kryją.
Jej struny się żalą i płaczą.
695
Sercem mnie k'sobie[39] czuli.
We zgrzebnej jest koszuli.

OJCIEC

Duszę tobie zatrują.
O synu, patrz przed się, synu.
Nie słuchaj, kto ciebie zwodzi
700
w rozstajne, w błędne drogi.
Poganki, błędnice, bogi.
Idź mężem, idź siłą młodzi
naprzód, wciąż dalej patrzący,
dalej i dalej, i dalej,
705
aż znikną nędzni i mali.
Nie słuchaj muzyk zwodnicy,
uciekaj, — za myślą moją, —
niech tobie będzie ostoją,
za myślą, za moją duszą,
710
niech klątwy ciebie przymuszą
za prawdą słowa mojego.
Ustrzegę, ustrzegęć złego.
Idziemy ku przeczystej krynicy,
kędy ja młodość odzyszczę[40],
715
ty w męża wzrośniesz z młodzieńca.

HARFIARKA

Przychodzę śpiewać na zgliszcze.
Przystanęła oto teraz tuż przed Ojcem i Synem.

OJCIEC

Hen, dalej, spieszaj do dzieła.
Nie słuchaj…

SYN

Serce mi wzięła.

HARFIARKA

720
Na tych strunach nanizanych
serce moje gram;
śmiej się do mych lic rumianych,
duszę twoją znam.
Dusza w tobie się żaliła,
725
spostrzegłam ją raz:
na rozstaju w źródle piła,
kędy ołtarz-głaz.
U ołtarzam służką była:
wróżyłam ci wiek.
730
Dusza twoja w źródle piła
zapomniany lek.
Hej, wy struny moje złote,
grajcie szumny gaj;
włosy moje w harfę splotę…
735
Harfo duszę graj.

SYN

Grasz mi mego serca nutę.

HARFIARKA

Duszę twoją gram.

OJCIEC

Synu, serce w niej zatrute.
Pójdź za mną…

SYN

740
Kocham ją.

OJCIEC

Miłość, synu, zabija.
Uciekaj od miłosnych lic.

SYN

Ty moja…

HARFIARKA

Ja niczyja…

OJCIEC

745
Uciekaj od różanych ust.
Miłość to czar i kłam.

SYN

Kocham…

HARFIARKA

Duszę twoją gram.
……………………………
750
Tęskni w tobie żalem, śpiewem,
gdzie rodzimy kąt,
kędy dwór twój z wielkim drzewem
lip woniących słodką woń.
Tęsknisz doń — —?
755
Hej, pobiegłbyś stąd.
Gdyby tobie kwietne sady
dały chłód nad skroń.
Brzęczą… Słyszysz rój? — Patrz gady
pełzają śród traw.
760
To się tobie śni:
W kosodrzewy umajony
czarny — modry staw;
ty nad wodą pochylony,
patrzysz w toń.
765
Tęskno ci?

SYN

Tęskno mi.

HARFIARKA

Leć, polatuj w wichrach burz,
kędy walczy świat;
gdzie syn z ojcem stacza bój,
770
kędy z bratem walczy brat,
jeden car, a drugi kat.
Kędy z ojcem walczy syn,
kto ma w ręce ująć czyn?
Kto ma podjąć znój
775
i ciężar podjąć trosk?
Na bój, przez krew na bój!
W mrowisko hej,
za wichrem leć, za wichrem wiej,
za mną na rozstaje dróg,
780
kędy w borów zawierusze
dźwięczy błędny złoty róg.
Tęsknisz —?

SYN

Ach! Tęsknota Bóg.

HARFIARKA

Kochasz — pójdź, — za mną — słysz…

SYN

785
Mój ojcze!

OJCIEC

Synu drżysz?

SYN

Odchodzi — tam — za nimi — hen. —
Jej miłość…

HARFIARKA

Sen, — przelotny sen —
790
Do dalszych idę scen. —
Oto już przy innej gromadzie przystanęła.

SCENA 9

HARFIARKA

……………………….
Zagram waszą skrytą myśl
zagram waszej duszy sen
i tamten świat, i światek ten.
795
Przelotem lećcie hen.
Kłońcie się do moich lic,
do różanych moich ust…
Lotny sen… łachmany chust…

CHÓR

Cóż wyśpiewasz?

HARFIARKA

800
Nic.
tu lekkim rzutem arfę trąca,
jakby to słowo: „nic” dzwoniąca
Oto już przy innej gromadzie przystanęła
Zakołyszę tęskny żal,
jak się czepia szumnych brzóz,
805
jak się czepia szumnych fal
i zbóż, i traw, i łóz.
Zasłuchani w śpiewek mój,
patrzcie do różanych lic,
Lotny sen… pszczelny rój…

CHÓR

810
Cóż wyśpiewasz?

HARFIARKA

Nic.
po strunach lekko przemknie dłonią,
jakby to struny to „nic” dzwonią
Oto już przy innej gromadzie przystanęła.
815
Idę dalej, lotny duch;
idę dalej, biedny człek,
z roku w rok, z wieku w wiek,
łachman kryje grzbiet — idę het…
Bywaj zdrowy, bywaj zdrów.
820
Lotny sen, — uroda lic…
Wrócę znów.

CHÓR

Co przyniesiesz?

HARFIARKA

Nic.
znów lekkim rzutem strun trąciła,
825
jakby to arfa „nie” dzwoniła
Już coraz dalej ginie w tłumie,
coraz innymi otoczona.
Przyjdzie za mną pszczelny rój,
orszak mój. — —
830
Zanucimy pieśń.
Przez ten czas, na was już
szron zejdzie i pleśń…
Ha cóż —?
Muszę iść, — — wrócę znów…
835
Zanucę wam PIEŚŃ
wiosennych moich lic,
lecz słowa to… nic.
Od głębi sceny idzie: Samotnik.

SCENA 10

SamotnikSAMOTNIK

Ni młoda jego twarz ni stara,
nos orli, wielkie łyse czoło;
840
zaklęta w twarzy jedna wiara:
Iksjon wpleciony w męczarń koło[41].
Myśli go dręczą, gubią, dławią;
myślami tron buduje dla się,
aż w myślach z tronu w otchłań runie.
845
I znów zapada w myśl głęboką
i w jeden przedmiot utkwi oko,
nim myśli nowe go wybawią,
że w mózgownicy swej pionka posunie.
Wloką się za nim dziwne płaszcze
850
ze starych kronik, które czytał,
z orłów wypchanych pakułami,
z broszur, gdzie jaką myśl zachwytał,
z strzęp szalów (niegdyś były nowe,
były: purpura, jedwab, złoto);
855
dzisiaj w koronkę zdarte, płowe,
gdy je niejedna plama plami,
świecą jak pełne gwiazd rzeszoto.
Więc trzebaż było, abym wszystko stracił,
bym myślą się wzbogacił.
860
Więc trzebaż było, żebym wszystko zdeptał;
przez zgliszcz, przez gruzy zyskał władzę;
by duch mi mój wyszeptał
IDEĘ, którą innych poprowadzę.
Płaszczu z purpury, — gronostaje, puchy:
865
błoto i kurz, i śnieg…
Marnota, — lichość. — — Walczą duchy,
a zeszły nad przepaści brzeg.
Gdzie stąpię… przepaść; paść już mam
i kamienieję w granit-słup.
870
Stójcie, — tu przepaść! — Nicość, trup,
na dnie tam trup…!
Szatani śmieją się na dnie…
Słyszycie śmiech?

ECHO

He, he, he, he.

SAMOTNIK

875
Przestwory! Widzę poprzez złom
w chmurach wiszący grom,
jak schyla się nad Boży-dom:
daleko hen. — Piorunie stój!
Rozpocznę z Bogiem bój.
880
Anioły płaczą w skardze, łzach…

ECHO

Ach — — — — — !

SAMOTNIK

Czym jestem —? — Pytać —? — Kogo? — Ech?
Ha wiem!… Kto jestem…

ECHO

Grzech.

SAMOTNIK

885
Jak ująć nazwę mą w litery? —
Ja tajemnica. — Jakże zwać,
by moją przestrzec brać? — — —
Jak ująć duszę mą w litery?

ECHO

Nazywasz się czterdzieści cztery.

SAMOTNIK

890
Ha! — — Jestem sam… Kto oni są?
Cóż oni —! Ślepce — Czyli ja?
Ktoś jęczy — — —

ECHO

Wichr.

SAMOTNIK

Ktoś płacze, drży — —

ECHO

895
To ty. — — —

SAMOTNIK

Ja. — — —
podchodzi ku posągowi rycerza
Potęgo śpisz, — do ciebie lgnę
przebudzaj się, — zrozumiesz mnie
900
ty lwie! — Ja tajemnica! — Drgniesz?!

ECHO

Drgnę.

SAMOTNIK

Kim jesteś ty? — Kim jestem ja?
Czym będzie świat, czym był?
Kto Panem ludzkich sił?
905
Kędy jest On — Przedwieczny, gdzie?
Czy wróci —?

ECHO

Nie.

SamotnikSAMOTNIK

To ja, — to ja, — mych własnych słucham ech.
Cóż ze mnie ludziom — Bogu?

ECHO

910
Śmiech.
Tutaj nowa osoba pojawia się na scenie:

SCENA 11

WRÓŻKA

Ho, ho, już wbiegła, jak Ariel chyża,
z szybkiego biegu zapłoniona.
Za dłonie ich bierze i wróży:
dłoń kreśli każdą znakiem krzyża
915
i krzyż na czole swym powtórzy.
I w oczy patrzy, i wzrokiem bada,
że to w głąb duszy zajrzeć chcąca, —
aż wreszcie dłoń tę czyjąś odkłada
i zda się zapominająca. — —
920
Ruchem tylko głowy przeczy,
jakby jakieś myśląca rzeczy
inne, którymi jest natchniona:
Zwiastunką jestem, idzie już
TEN, co powiedzie wszystkich was
925
do róż, do zbóż, do kras.

CHÓR

To on? To ten? To tamten…?

WRÓŻKA

Hen…
Podajcie dłoń, — do gry, do gry,
Zobaczę, powiem, czy to ty —?

CHÓR

930
Kto z nas?

WRÓŻKA

Ty nie, — ty nie. — On przyjdzie k'wam[42]
z otwartych ścieżaj[43] bram.

CHÓR

To ten! —

WRÓŻKA

O nie! — Daj ręce, daj! —
935
Ja zgadnę, skąd on rodem?

CHÓR

Znaj!!

WRÓŻKA

O tam, o tam, gdzie Eden-raj,
gdzie miłość, litość, żal,
z tych dal przywiodą go Anieli.

CHÓR

940
Kto będzie, kto? — Anhelli?

WRÓŻKA

Anhelli —? Nie.

CHÓR

A kto?

WRÓŻKA

On blisko już, może wśród was,
u drzwi, u progu, — może tam, —
945
już idzie,… ino jest w półśnie.

CHÓR

Cyt — Cyt!

WRÓŻKA

Powietrze drga.

CHÓR

Ten błysk…

WRÓŻKA

To moja świeci łza.
950
Czekajcie, — cyt — już idzie, już —
zatrzymał się wśród burz.
Słyszycie wicher, pędzi chmury śniegów;
tam marzną waszych ostatki szeregów!

CHÓR

Konrad!

WRÓŻKA

955
To imię!

CHÓR

Konrad!!

WRÓŻKA

W pożarów duszącym dymie
idzie…

CHÓR

Lecz kto, lecz gdzie…
960
Czy dorósł już? — Czy mąż? Czy dzicię?

WRÓŻKA

Ja nie wiem nic, — ujrzycie!
Zwiastunką jestem. — Może już…
Ja wróżka, zwiastun, wróż.
Rękę swoją daj!
965
Może to ty —? Może to on —?
To tamten może —?

CHÓR

Wróż!
Odprowadzają ją i idą za nią tłumnie, a już nowa grupa osób wchodzi do katedry.

SCENA 12

STARZEC

Podtrzymywany przez dwie dziewy,
idzie staruszek-ojciec siwy,
970
to głową rzuci jak orzeł,
to głowę zwiesi i przystanie.
Przychynie ku sobie dziewczyny
i ręce kładzie na nie,
jakoby przez to rąk wezwanie
975
ducha wielkiego w nie zaklinał.
Modlitew on zaczyna śpiewy
a one jako chór i finał.
Przyszli i wejściem są przejęci,
że tej dożyli godziny
980
i patrzą, jako wniebowzięci,
po ścianach wielkiej katedry.
982

Polska, Więzienie, Dusza, RozumWięc to tutaj, — oto patrzajcie moje córki, — do góry pojrzyjcie. Tam pod sklepieniem zatrzymuje się myśl polska. Oto tam jej najwyższy kres. —

983

A tu ku murom i ścianom zapylonym patrzcie, to najszerszy myśli polskiej lot.

984

Widzicie więc, jakie polska myśl ma skrzydła. Jest ci ona tym ptakiem, który tu jest zamkniony i skrzydłami bije o kamień kolumn tych ciosany i skrzydłami trąca te rycerze pośpione.

985

— Przysiadła ta myśl polska dokoła, a we wieńce różnolite splotła ludzie osobne. Córki moje, oto widzicie: jakby narody osobne, które kościół ten wiąże.

986

Córki moje. Gdy Bóg w ten kościół wnijdzie, — to wielkiej tajemnicy daje świadectwo. A może my będziemy ku świadectwu temu powołani? A jeśli nie my żyjący, — to duchy nasze tu przyjdą i świadectwo kościołowi temu dadzą.

CÓRKI

987

A jeśli nie my żyjący doczekamy, to duchy nasze tu przyjdą na świadectwo kościołowi myśli polskiej.

STARZEC

988

Amen. — Córki moje, patrzcie, jako tu wszyscy się zebrali i nie daj Boże, aby nas braknąć miało, — gdy myśl polska się buduje.

989

Patrzcie córki moje, — oto tu wszystko jest Polską, kamień każdy i okruch każdy, a człowiek, który tu wstąpi staje się Polski częścią, budowy tej częścią. Oto i my teraz przydajemy miary ciału temu, — i my teraz dopiero wśród tych murów jesteśmy Polską. Czujecież wy, córki moje, że my teraz jesteśmy Polską? Podajcie mi ręce, — bliżej, bliżej, tu głowy ku piersi mojej pochylcie… Słyszycie? Jedno jest uderzenie naszych serc i jedna oddechu miara i — teraz my, córki moje, teraz dopiero jesteśmy Polską.

990

Weźmi[44], Panie, w spokoju dusze nasze.

CÓRKI

991

Wezwij, Panie, w spokoju dusze nasze.

STARZEC

992

Tutaj możecie płakać — a żadna łza wasza nie będzie zapomniana. Radujcie się — a żadna radość wasza nie będzie samotna. Otacza was Polska, wieczyście nieśmiertelna. — Otwierajcie oczy, córki moje, — patrzcie, patrzcie, patrzcie, a milczenie ust waszych złotym będzie dusz waszych pancerzem.

993

Błogosławieństwo idzie ku wam.

CÓRKI

994

Błogosławieństwo bierzem.


Wchodzi Geniusz.
995
Czyli to muzyka te dziwne dźwięki,
czyli od ścian echa biegą tułacze,
czyli ptak to jaki u okien zbłąkany?
Gołębie to może biją skrzydły?
Czy kto potrącił w organie
1000
klawisze, — i zadął wichrem?
Skądże ten mrok, co pada — — — ?
Oto przychodzi ten, co wszystkim włada.
Jako posąg jego postawa;
jako spiżowe pokrywy
1005
jego ubiór i strój jego: Sława.
Na czole wiecha ogromna
zeschniętej ostu gałęzi.
Oblicze jako spiż ciemne.
Pojrzał. — Wszystkich oczy w uwięzi
1010
swoim zatrzymał spojrzeniem.
Ręce ponad nimi rozpostarł
na znaki jakoweś tajemne
i mroków otoczył ich cieniem.
Kto żeś jest, widmo olbrzymie?
1015
Kto jesteś wielki i dumny?
Idziesz, — drżą za tobą kolumny.
Stąpisz, — drżą posady świątyni.
Skąd ten mrok dokoła ciebie?
Skąd ta okrutna zaduma,
1020
która z onych posągi czyni —?
Jakie twoje IMIĘ?

INNA DEKORACJA

W tym akcie maski znaczyć mają
takich, co myśl swą ukrywają
I nigdy jej nie stawią[45] jasno,
1025
cudzą jest, czyli ich jest własną.
Z Konrada jeno patrzą z twarzy:
czy wierzy, czyli[46] tylko marzy;
Z Konrada zgadnąć chcą z oblicza:
pewny, czy tylko li oblicza;
1030
Z Konrada zgadnąć chcący z lic:
czy wie już, czyli[47] nie wie nic,
czy zna swe siły i swą moc,
czy sam jest, wkoło za nim noc,
czyli[48]: czy się ku żywym garnie
1035
i z czym pójdzie, co dalej zamierza?
Badają. — Konrad się nie zwierza,
Kryje swą moc i swe męczarnie.
W tej walce z myślą walczy własną,
by ujrzeć ją dla siebie jasną.
1040
Choć przeto maska z nim co gada,
on jeden sceną duszy włada
i szuka jeno swojej duszy,
aż ta się w nocnej zjawi głuszy.
Są masek twarze młode, stare,
1045
pomięte rysą zmarszczków krętą;
gdy taką wdzieje kto maszkarę,
poznać, że larwy[49] dźwiga pęto.
Lecz nie znać nigdy z takiej twarzy,
co w myślach skrycie człowiek waży.
1050
Zastygłe klątwą jej oblicze
w zygzaki runów tajemnicze.
Człowiek, z myślenia ciągłą walką,
tragiczną staje się tu lalką,
zamaskowany maską stałą,
1055
jakby bez duszy było ciało.
Wchodzą więc naprzód wszyscy tłumnie,
Konrada otoczywszy chórem;
gdziekolwiek chciałby pójść i stąpić,
zastąpią jemu drogę murem.
1060
Kiedy kurtyna się odsłania,
razem z nim wszyscy tłumnie wchodzą,
a on je mową swą przegania,
gdy drogę jemu chórem grodzą.

KONRAD

1064

Szlachcic, Polak, Chciwość, Pozycja społeczna, PychaWarchoły, to wy! — Wy, co liżecie obcych wrogów podłoże, czołgacie się u obcych rządów i całujecie najeźdźcom łapy, uznając w nich prawowitych wam królów. Wy hołota, którzy nie czuliście dumy nigdy, chyba wobec biedy i nędzy, której nieszczęście potrącaliście sytym brzuchem bezczelników i pięścią sługi. Wy lokaje i fagasy cudzego pyszalstwa, którzy wyciągacie dłoń chciwą po pieniądze, — po łupież[50] pieniężną, zdartą z tej ziemi, której złoto i miód należy jej samej i nie wolno ich grabić. Warchoły, to wy, co się nie czujecie Polską i żywym poddaństwa i niewoli protestem. Wy sługi! Drżyjcie, bo wy będziecie nasze sługi i wy będziecie psy, zaprzęgnięte do naszego rydwanu i zginiecie! I pokryje waszą podłość NIEPAMIĘĆ!


1065
I w czeluść ciemną maski żenie[51],
te przepadają (w noc je grąży[52]).
Gdy sądzi, że jest sam na scenie,
już jedna koło niego krąży:

MASKA 1

Więc czujesz jakoweś parcie w sobie…

KONRAD

1070
Tak…

MASKA 1

I pożądanie…

KONRAD

…Tak.

MASKA 1

1073

Więc czujesz w sobie jakoweś parcie i pożądanie, i pragnienie.

KONRAD

1074

…!

MASKA 1

1075

I że to jest żądza swobody.

KONRAD

1076

…Nie… Swobodę mam.

MASKA 1

1077

— ?

KONRAD

Ilekroć pierś podniosę,
nie czuję żadnych kłamstw,
1080
które by pierś tłoczyły. —
Powietrze w pierś napływa —
I niczego nie widzę na dalekiej drodze
od moich ócz po skłon tych oto gór…
Myśl moja, która het ku morzu goni, posłuszna
1085
woli mojej do mnie wraca.

Ledwo, że larwa[53] gdzieś przepadła,
inna się już na scenę wkradła.

KONRAD

1088

Tędy prowadzi mnie poczucie słuszności i żądza sprawiedliwości, może niedościgniona, którą trzeba okupić krwią i prawie zawsze krwią, ale to żądza słuszności, a nie inna.

MASKA 2

1089

Łudzisz się. Nie ma żadnego poczucia słuszności w przekonaniach i nie potrzeba nowej klasyfikacji przekonań, skoro ja się podejmuję każdego zmieścić w starym kalendarzu.

KONRAD

1090

— Rozumiem.

MASKA 2

1091

Nie rozumiesz, — ale to nie przeszkadza, abyś mówił. Nie rozumiesz. Albo ty jesteś demokratą, ludowcem i tym podobnym, albo socjalistą i tak dalej, i tak dalej?

KONRAD

1092

Na przykład ty jesteś arystokratą?

MASKA 2

1093

Nie —

KONRAD

1094

Nie? — Więc nie. Rozumiem. A tymi innymi, to jest demokratą czy ludowcem także nie; socjalistą i tak dalej oczywiście nie, społecznikiem też nie?

MASKA 2

1095

Nie.

KONRAD

1096

Rozumiem, że mnie tylko raczysz oceniać.

MASKA 2

1097

Ja umiem stać wyżej.

KONRAD

MASKA 2

1099

Umysł mój uchyla się od małostkowości i szybuje tam, gdzie ty nie sięgasz twoim umysłem.

KONRAD

MASKA 2

1101

Nauka i sztuka patrzenia, sztuka życia i zrozumienie życia.

KONRAD

1102

Tak wiele!? I cóż tam w tym Olimpie spokoju mówią o Polsce?

MASKA 2

KONRAD

1104

Ty budzisz we mnie zupełnie nowe kombinacje odruchów. Nie przyszło mi jeszcze nigdy do myśli, żeby trzasnąć w pysk Jowisza.

MASKA 2

1105

Budzę ja! I kogóż to obudziłem?…

KONRAD

1106

Oto tego, który wskazuje palcem hołotę!

MASKA 2

1107

!? — —

KONRAD

1108

Błoto, BrudWy chcecie żyć i nie ma podłości, której byście do ręki nie wzięli i nie przyswoili sercu. Wy chcecie żyć i już trawicie błoto i brud, i już was nie zadusza zgnilizna i jad; ale jadem i zgnilizną nazywacie wiew świeży od pól i łąk i lasów. Wy chcecie żyć i plwać na wszystką rękę, która was i podłość waszą odsłania.

MASKA 2

1109

! — —

KONRAD

1110

Która was odgaduje!! Kłamcy!!!


Zaledwie maska ta gdzieś znika,
już nowa za nim się pomyka.

KONRAD

1113

Nienawiść, MiłośćNienawidzimy się wzajem i w tym nie ma nic dziwnego.

MASKA 3

1114

Wiem, iż w tobie nienawiść jest.

KONRAD

1115

Nie mów ze współczuciem. Jestem z mojej nienawiści dumny.

MASKA 3

1116

? — —

KONRAD

1117

Tylko nienawiść jedna zdoła…

MASKA 3

1118

? — —

KONRAD

1119

Nienawiść jest potężniejsza niż miłość.

MASKA 3

1120

? — —

KONRAD

1121

Na nienawiść trzeba się zdobyć!

MASKA 3

1122

Zdobyć?!

KONRAD

1123

Zdobyć!

MASKA 3

1124

— Zdobyć!

KONRAD

1125

Nienawidzimy się wzajem i to nie jest nasze najgorsze złe. Niemal to jest nasze najlepsze.

MASKA 3

1126

— ?

KONRAD

1127

Cóż za obraz, gdyby wszystko co jest, działo się w imię miłości.

MASKA 3

1128

— A!

KONRAD

MASKA 3

1130

Ależ hasło wszechmiłości…

KONRAD

1131

Ha?

MASKA 3

1132

…Które objąć może najdalsze kręgi.

KONRAD

1133

To jest kłamstwo, którego powtórzenie nie sprawia trudności nikomu.

MASKA 3

KONRAD

1135

Miłość, ta wszechmiłość jest kłamstwem.

MASKA 3

KONRAD

1137

No przecież to jasne, że my nie myślimy w tej chwili o Amorach.

MASKA 3

KONRAD

1139

Chciałbyś to, co mówię, określić….

MASKA 3

1140

Jako optymistyczne pojęcie nienawiści.

KONRAD

1141

Otóż mam optymistyczne pojęcie nienawiści.

MASKA 3

1142

Definicja się nadała.

KONRAD

1143

Wszystko, co myślę, jest definicją…

MASKA 3

KONRAD

1145

Ostatecznym określeniem i wszystko, co myślę, zależy…?

MASKA 3

1146

Zależy…

KONRAD

1147

Ode mnie!!


Zaledwo ta pod scenę wpada,
a nowa już ku niemu gada:

MASKA 4

1150

SztukaWyczerpuje się twoja sztuka i wyczerpuje się twoja myśl.

KONRAD

1151

Nie. Widzę tylko coraz szerzej i obejmuję coraz szersze kręgi rzeczy, które widzę i słyszę. Zaś gaśnie wszystko, co utrzymywało się pustym dźwiękiem i farbą.

MASKA 4

1152

Gaśnie sztuka. Przemaga życie.

KONRAD

1153

Nie. Rozwija się sztuka.

MASKA 4

1154

A życie?

KONRAD

1155

Życie dla mnie nie istnieje.

MASKA 4

KONRAD

1157

Tak samo, jak nie istnieje dla nikogo jako rzecz, która by nie była sztuką i wysokim artyzmem.

MASKA 4

1158

— ?

KONRAD

1159

Artysta, Obraz świata, SztukaAle logiki, tego co jest, dojrzeć; logikę tę przejrzeć jest trudno.

MASKA 4

1160

A tak.

KONRAD

1161

Przeglądać jej nie potrzeba!

MASKA 4

KONRAD

1163

Nie wolno.

MASKA 4

KONRAD

1165

A bramy wszystkie na ścieżaj otwiera tutaj sztuka.

MASKA 4

1166

Artystom.

KONRAD

1167

Wszystkim. Artystami są wszyscy. I ci, co o tym wiedzą i ci, co o tym nie wiedzą zgoła o sobie.

MASKA 4

1168

Któż to wszystko ułożył?

KONRAD

1169

Cóż ci do tego!?

MASKA 4

KONRAD

1171

Stworzenie, Bóg, PolskaCóż ci do tego, kto zapalił słońca i dał nienawiść narodom, kto gasi tysiące gwiazd i wznieca gwiazd tysiące; kto wpędził w ruchy świat; kto stróżem naszych dusz, rzeźbiarzem naszych ciał; kto może nam zabrać wszystko, co dał.

MASKA 4

1172

Bóg.

KONRAD

1173

Nie będziesz wzywał nadaremno.

MASKA 4

1174

Przykazania?!

KONRAD

1175

Nie będziesz wzywał imienia Polski nadaremno!


Zaledwie ta ze sceny schodzi,
już nowa drogę mu zagrodzi.

MASKA 5

1178

IdealistaNiekoniecznie musi się zwyciężyć tu; można zwyciężyć tam.

KONRAD

1179

Tam —? !

MASKA 5

1180

Można zwyciężyć tam, kędy[54] nie sięgnie żadna dłoń, żadna żelazna ręka; gdzie walczą i zwyciężają miecze, których nie udźwignie żadna człowiecza władność, ani zręczność żadna człowiecza nie dopomoże.

KONRAD

1181

Tam?!

MASKA 5

1182

Tam.

KONRAD

1183

Gdzie?

MASKA 5

1184

Tam.

KONRAD

1185

Człowiek myślący tak górnie jest grzybem społeczeństwa, w którym raczy przebywać. Czyli lepiej, gdybyś przebywał…

MASKA 5

1186

— ?

KONRAD

1187

Tam.

MASKA 5

1188

Nie ja sam znaczę sobie czas, ani nikt kresu mi nie wskaże. To są niewiadome.

KONRAD

1189

Nie tylko nie widzisz kresu sobie, ale wszak prawda, że i początek twój jest tobie tajemnicą.

MASKA 5

1190

Ile że Genezis wszelka jest tajemnicą, a taką jest i Genezis z ducha.

KONRAD

1191

I jedyną drogą dla rozwoju tych tajemnic jest…

MASKA 5

1192

Jest według ciebie…

KONRAD

Milczenie. —
Boleję nad tym, że w ogóle myślisz.

MASKA 5

1195

I że myśli mojej pod korzec schować nie można.

KONRAD

1196

Czynisz to zresztą z myślą innych.

MASKA 5

1197

Zwłaszcza z niedorzeczną myślą cudzą.

KONRAD

1198

To pięknie. Ale to jest uzurpowanie prawa. Skąd masz prawo?

MASKA 5

1199

W Polsce jak kto chce.

KONRAD

1200

O ile się to stosuje do tego, czego chcesz ty.

MASKA 5

1201

Przyznajesz mi, że chcę.

KONRAD

1202

Wcale nie. Jest to tylko wola literacka, cenzura myśli cudzej, właściwa przyzwyczajeniom dziennikarza.

MASKA 5

1203

Którym nie jestem

KONRAD

1204

Jest to zatem tego pokroju talent.

MASKA 5

KONRAD

1206

Nie twórczy.

MASKA 5

KONRAD

1208

Tworzący ten las pnączów, przez który przedrzeć się nie może gromada podróżników; — tworzący tę oczeretów gąszcz i gęsty szuwar na stawiskach, kędy nocą świecą fosforycznie nenufary, wonią duszące i irysy wątłe się chwieją.

MASKA 5

1209

Piękne.

KONRAD

1210

A kędy pada żabi skrzek i wieczorami żabi rozbrzmiewa rechot.

MASKA 5

1211

To wszystko wiem.

KONRAD

1212

To wszystko jest i poza tobą, i poza mną, bo to są rzeczy, które są i dla których niczyich oczu nie potrzeba.

MASKA 5

KONRAD

1214

A powtarzanie ich z nudów i sycenie się nimi z nudów…

MASKA 5

1215

No… no…

KONRAD

1216

Nie tworzy nic.

MASKA 5

KONRAD

1218

A! — Myśleć nad Polską i Słowiańszczyzną i snuć ją w mgłach oparnych z łąk i w złotym tęczy łęku,

snuć ją z tych mgieł oparnych z łąk,
1220
złotego tęczy łęku,
z pól o smutnawym wdzięku,
w znaczącym załamaniu rąk
i spojrzeń głębi…
O tak, tak, tak, tak…

MASKA 5

1225

Oto jest to wszystko, czegoś jeszcze nie pogłębił.

KONRAD

1226

Oto jest to wszystko, co my na razie umiemy.

MASKA 5

1227

A to jest wszystko.

KONRAD

1228

To jest NIC!!!


Ledwo przepadła u węgara[55],
1230
już nowa wchodzi znów maszkara:

MASKA 6

1231

Naród, Przywódca, Świątynia, GróbA gdziekolwiek pójdziesz, pójdzie za tobą naród twój. Czyli[56] będziesz go wiódł przez orne pola, czyli[57] po stokach wzgórz, czyli w gór zapadliska i skał pustosze[58].

KONRAD

1232

— Pójdą…

MASKA 6

1233

Czyli[59] powiedziesz je ku świątyniom…

KONRAD

1234

A tak, ku świątyniom.

MASKA 6

1235

Poczynasz myśleć.

KONRAD

1236

Pójdą, gdziekolwiek je powiodę i będą ze mną razem, za moim walczący Słowem, którego używać będą wszędy.

MASKA 6

1237

Będzie to gromada jakaś czy gmina?

KONRAD

1238

Będzie to: KOŚCIÓŁ WOJUJĄCY.

MASKA 6

1239

A ty ich powiedziesz.

KONRAD

1240

Ku świątyni. Wejdziemy w progi gmachu, po wstopniach[60] wysokich i staniemy przy kolumnach. A nad naszymi głowami wysoki strop sklepiony, umalowany błękitem i posiany srebrem gwiazd.

MASKA 6

1241

Kościół żywych.

KONRAD

1242

Kościół umarłych.

MASKA 6

KONRAD

1244

A którykolwiek wnijdzie[61] tam i stanie pomiędzy nami jako pomiędzy swoimi, ten wyzuty już będzie ze wstrętów życia, oczyszczony ze zapędów złych i każących ducha, i będzie bratem mnie i braci mojej.

MASKA 6

KONRAD

1246

A na dzień onego wielkiego święta, które będzie świętem narodu, otworzę zawory sklepów[62] podziemnych i zejdziemy po schodach, wiodących w lochy, ku rozległym piwnicom, kędy leżą prochy wielkich w narodzie, w kamiennych i złocistych zamknione skrzyniach.

MASKA 6

1247

Królewskie groby.

KONRAD

1248

Na dzień wielkiego święta, które będzie świętem narodu, zejdziemy ku grobom królewskim.

MASKA 6

KONRAD

1250

A kiedy dusze nasze dojrzeją jako kłosy dostałe[63] lecie, jako owoce sadu pielęgnowanego…

MASKA 6

1251

!!!…

KONRAD

1252

Tedy zamkną się za nami zawory sklepień podziemu.

MASKA 6

1253

Pomrzecie!

KONRAD

1254

Wyzwoleni!!


1255
Ledwo zanikła gdzieś za ścianą,
już nowa z miną jest udaną[64]:

MASKA 7

1257

Przede wszystkim trzeba tu odróżnić, co jest twoją myślą, a co moją.

KONRAD

1258

A zdaje mi się, że to jest najważniejsze, co tu jest moją myślą, a co twoją.

MASKA 7

1259

Słowo, Sztuka, Nieśmiertelność, ŚmierćW sprawach tej miary, co ta, wszelki bieg i rozwój myśli jest pierwszorzędnej wagi.

KONRAD

1260

Przypisujesz sobie zatem pierwszorzędną wagę.

MASKA 7

1261

Naszej rozmowie.

KONRAD

1262

Ja właśnie tyle tylko chcę dowieść, że sprawy te są poza nami i mimo nas są i że nasze myślenie nad nimi…

MASKA 7

1263

No co…?

KONRAD

1264

Nie ma żadnej wartości.

MASKA 7

1265

Więc i twoje.

KONRAD

1266

Więc i moje.

MASKA 7

1267

A więc cóż! —?

KONRAD

1268

Że jest konstrukcja artystyczna, której tajemnice można przeczuwać i odkrywać, i odsłaniać. Ale że do tego prowadzi…

MASKA 7

KONRAD

1270

Li tylko SZTUKA. Czyli więc, że z myślenia chaotycznego ostoi się jedynie sztuka, jako rzecz wieczysta, a wszystko inne…

MASKA 7

1271

A wszystko inne?

KONRAD

1272

Zaginie!

1273

Polska, SztukaSztuka ma zarody nieśmiertelności i jedna jedyna jest tradycją. Czyli więc, że z myślenia chaotycznego ostoi się jedynie Sztuka, jako rzecz wieczysta.

MASKA 7

1274

Cóż głosi Sztuka?

KONRAD

1275

A otóż właśnie? cóż głosi Sztuka?

1276

Oto Sztuka głosi: Śmierć, bo cóż szczytniejszego nad Śmierć. Ta jest wielkością w naszym wszystkich wiar pojęciu i wszech czasów i ta wielkość daje.

MASKA 7

1277

Któż wielkości pragnie?

KONRAD

1278

Polska i jej dzieci.

MASKA 7

1279

Więc oni pragną czego?

KONRAD

1280

Oni pragną więcej i wyżej sięgają żądaniem, niż człowiek osiągnąć i zdobyć może.

MASKA 7

1281

Wiem. Posłannictwo:

KONRAD

1282

A tak, POSŁANNICTWO.

MASKA 7

1283

…Które nas unosi i rozwija, i spotężnia.

KONRAD

1284

Które nam daje skrzydła i skrzydła rozwija, a usuwa ciernie spod stóp.

MASKA 7

1285

Więc…

KONRAD

Piękne jest i zabójcze.
Szczytem jest i kresem.
Początkiem jest Nieśmiertelności i Śmiercią;
Śmiercią żywych.

MASKA 7

1290

A Sztuka?

KONRAD

1291

Oto jest właśnie Sztuka!

MASKA 7

1292

Sztuka więc jest dla wybranych. Rozumiem ją tak i nie rozumiem jej inaczej.

KONRAD

1293

Nie. Albo masz słuszność i słuszności nie masz wcale.

MASKA 7

KONRAD

1295
A to zależy od…

MASKA 7

1296

Od…?

KONRAD

1297

Kędy, gdzie, w jaki czas urywa się myśl, wątek myśli, nitkę.

MASKA 7

1298

Nitkę?

KONRAD

1299

Nitkę Ariadny.

MASKA 7

1300

Wiodącą do labiryntu.

KONRAD

1301

Nie, tę, którą dzierżąc i z kłębka rozwijając, zejść można w labiryntu tajniki i najskrytsze ulice pałacowe przejść. I te górnych piąter, i te podziemu, i te dalekie drogi podkopów, i te ścieżki na wyżynie zawrotnej dachu.

MASKA 7

1302

Cóż dla nas jest Labiryntem?

KONRAD

1303

Wawel.

MASKA 7

1304

A Ariadną?

KONRAD

1305

Duma.

MASKA 7

1306

A kłębkiem?

KONRAD

1307

Miłość dla tego, co jest…

MASKA 7

1308

Tam.

KONRAD

1309

Nie. — We mnie!

MASKA 7

KONRAD

1311

A prze mnie tam i pcha, i prowadzi…

MASKA 7

KONRAD

1313

Nienawiść ku temu, CO JEST TAM.


Odeszła, — już ci nowa stoi
1315
i twarz maszkarą rysów zbroi.

MASKA 8

1316

Jest to przede wszystkim niejasność myśli.

KONRAD

1317

Nie pierwszy raz to słyszę z ust twoich. Dowodzi to tylko, że tłumaczę się wyraźniej, niż czasem mniemać mogę.

MASKA 8

KONRAD

1319

Bo nie ma myśli tak niejasnej, której by człowiek, myślący jasno i wyraziście, nie przenikał i nie rozumiał.

MASKA 8

1320

Chcesz koniecznie być rozumiany.

KONRAD

1321

Ciebie to drażni, że jestem rozumiany, niejako pomimo mnie, — nawet mimo mojej niejasności.

MASKA 8

1322

Zagadki.

KONRADPolska, Tajemnica

1323

Zagadki, Sfinksy. Otoczeni jesteśmy lasami, u skraju których stoją Sfinksy-strażnicy i samym tym, że u skrajów leśnych stoją i że są, każą się domyślać tajemnic.

MASKA 8

1324

Któż dla nich będzie Edypem?

KONRAD

1325

Tak, tak. Edyp odgadnie ich tajemnice. Edyp czytać będzie z ich oblicza, a one zrozumią[65] i zgadną, że on czyta z ich twarzy i do głębi zagląda oczyma.

MASKA 8

KONRAD

1327

I zginie jak Edyp.

MASKA 8

1328

Więc to nie ja jestem z tych, którzy stoją u skraju lasów, ani ja jestem z tych, którym przydajesz imię Edypa.

KONRAD

1329

— Nie ty.

MASKA 8

1330

To jasne, — tak to jasne.

KONRAD

1331

A więc się orientujesz.

MASKA 8

1332

W metaforach i porównaniach.

KONRAD

1333

Na terenie sztuki.

MASKA 8

1334

A tym Edypem?

KONRAD

1335

Jestem ja.

MASKA 8

KONRAD

1337

I brat mój, i ojciec mój, i mój syn.

MASKA 8

KONRAD

1339

A to porównanie należy do sztuki i jest… ogólnoludzkie…

MASKA 8

1340

Hm, — tak.

KONRAD

1341

A ty chciałeś przede wszystkim, aby to była Polska ten las, Wielkość i Śmierć, te sfinksy, a…

MASKA 8

1342

A Edyp?

KONRAD

1343

A Edyp: POEZJA.

MASKA 8

1344

! — — — — — — — —

KONRAD

1345

Tak jest. Ty jesteś z tych, którzy wszędzie, wszędzie szukają Polski, w każdym dziele sztuki, w każdym zdaniu, gdzie jest zawarta piękność i myśl głęboka a niepokojąca.

MASKA 8

1346

A! — a! — a!

KONRAD

1347

A nikt nie szuka, jak tego, co jest jego duszy własnością i tęsknotą.

MASKA 8

1348

Ja?!!

KONRAD

1349

Oto Polska jest twojej duszy własnością i tęsknotą!


1350
Precz znikła; nowa już się skrada,
już za nim tropi, śledzi, bada.

KONRAD

1352

Potęga!

MASKA 9

1353

Zatrzymałeś się przy tym słowie.

KONRAD

1354

Potęga.

MASKA 9

1355

Nie mów tego wyrazu.

KONRAD

MASKA 9

1357

Potęga, zapowiedziana słowem — traci.

KONRAD

MASKA 9

1359

Traci. — Cóż to chcesz zapowiedzieć?

KONRAD

1360

Spełnić.

MASKA 9

KONRAD

1362

Dopełnić.

MASKA 9

KONRAD

1364

A to jest różnica. — Dopełnić! tego, co zapowiedziane, tego, co przepowiadane.

MASKA 9

KONRAD

1366

Po wszystkie czasy; gdzie w latach milczenia rozwijała się myśl.

MASKA 9

1367

A po myśli szedł —?

KONRAD

1368

Czyn!

MASKA 9

1369

A czyn jest potęgą!

KONRAD

MASKA 9

1371

Potęga ujawni się przez czyn?!

1372

A to wszystko jest frazes, poza którym nie kryje się nic. Ot nagi frazes pusty, pusty, pusty, jak twoje oczy, jak twoja pierś. Oto, to jest ta pustka, która cię otacza, — że ją masz w sobie.

KONRAD

1373

A… a.

MASKA 9

1374

I gdzież »potęga«.

KONRAD

1375

Smutek.

MASKA 9

1376

Już skrzydła zwinięte? Ot to, co znaczy przypinać cudze skrzydła.

KONRAD

MASKA 9

1378

Ikar! Ikarowy lot i Ikarowy los.

KONRAD

MASKA 9

1380

A wiesz, gdzie to prowadzi?

KONRAD

1381

No tak.

MASKA 9

1382

W przepaść!

KONRAD

1383

W przepaść.

MASKA 9

1384

Chyba, że kto rękę poda.

podaje rękę

KONRAD

1385

Nie, nie, nie.

odsuwa się

MASKA 9

1386

Ty mnie nie znasz.

KONRAD

1387

Znam, znam, znam.

MASKA 9

1388

Podaję rękę z radą.

KONRAD

1389

Wiem, wiem, wiem.

MASKA 9

1390

Dłoń w dłoni, możemy wiele zrobić.

KONRAD

obojętnie
1391

Tak, tak, tak.

MASKA 9

1392

Powiem ci myśl, która jest czynem i czynu poezją.

KONRAD

1393

Domyślam się.

MASKA 9

1394

Nie.

KONRAD

1395

Tym bardziej się domyślam.

MASKA 9

1396

Oto, że — powinniśmy.

KONRAD

1397

Nic nie powinniśmy.

MASKA 9

1398

Tak, — więc żadne »powinniśmy«.

KONRAD

1399

Żadna obowiązkowość.

MASKA 9

1400

Żadna. — Więc: musimy coś zrobić, co by od nas zależało.

KONRAD

1401

Musimy coś zrobić, co by od nas zależało.

MASKA 9

1402

Zważywszy, że dzieje się tak dużo, co nie zależy od nikogo.

KONRAD

MASKA 9

KONRAD

1405

Musimy coś zrobić, co by od nas zależało, zważywszy, że dzieje się tak dużo, co nie zależy od nikogo.


Znika, a nowa już powstanie,
by nowe zadać mu pytanie:

MASKA 10

KONRAD

1409

Do…

zatrzymuje się

MASKA 10

1410

Do jakowegoś wyzwolenia.

KONRAD

1411

Śmierć?!

MASKA 10

1412

Samobójstwo.

KONRAD

1413

A że ty przez śmierć dobrowolną, rozumieć jesteś w stanie li tylko samobójstwo.

MASKA 10

1414

No a cóż?

KONRAD

1415

Przyjmij tylko do wiadomości, że wyzwolenie przez Śmierć można mieć nie tylko na drodze samobójczej.

MASKA 10

1416

No ale w każdym razie jest to: zabić się.

KONRAD

1417

Jest to zabić siebie — siebie, tego, który jest… Bez wystrzału i bez trucizny, której się zażywa. — Ale to dopiero początek… I jeszcze nie o tym myślałem, a raczej mówiłem.

MASKA 10

1418

Tak, bo nie mówisz tego, co myślałeś.

KONRAD

1419

Bo chcę przede wszystkim, ażebyś myślał wraz ze mną.

MASKA 10

1420

Otóż więc myślę.

KONRAD

1421

To znaczy ledwo: słuchasz:

MASKA 10

1422

Tak.

KONRAD

1423

Słuchaj zatem. Myślałem: o wojnie i o bitwie, gdzie można zginąć, i o działaniu jakimś, gdzie można ginąć — ale to będzie PRZYPADEK. Więc nie szukałbym tej śmierci mojej, ale jest ona na tej drodze możliwa.

MASKA 10

1424

Jest zresztą możliwa na każdej innej.

KONRAD

1425

A więc dobrze, bo to odwraca moją myśl. Tak, tak… Więc śmierć moja, skoro możliwa jest na każdej innej drodze, przeze mnie niewybranej i nieupatrzonej — więc, więc… tamte wypadki są przypadkami i są przypadkowe i będą przypadkowe.

MASKA 10

1426

I będą przypadkowe? — Mówisz jak o pewności. Jako o rzeczach pewnych i niezawodnych.

KONRAD

1427

Niezawodnych i przypadkowych.

MASKA 10

KONRAD

1429

Jest to zresztą to, co przynosi każde działanie.

MASKA 10

1430

Każde działanie?!

KONRAD

1431

Wszelki ruch zbiorowy, ruch mas.

MASKA 10

1432

Ruch mas?!

KONRAD

1433

Ruch wielkich mas!

MASKA 10

1434

Więc ruch wielki!!

KONRAD

1435

Tak jest. — WIELKI RUCH.

MASKA 10

1436

I ten miałby być przypadkiem?

KONRAD

1437

Nie. Ten jest koniecznością. A więc się stanie poza mną także. I ja nie potrzebuję się o niego troskać. Ten jest koniecznością nieodwołalną.

MASKA 10

1438

? — Tak! — a?… a! — tak!

KONRAD

1439

Nieodwołalną! Ale on przyniesie szereg przypadków, rzeczy luźnych, niepowiązanych, tych, które się niczym nie dadzą powiązać; rozumem ludzkim, a nawet wolą będą trudne do opanowania, — jak zawsze. —

MASKA 10

1440

Aha!

KONRAD

1441

Czyli, — że to, co było po tylekroć razy, tyle set razy, przyjdzie i stanie się, i odbędzie się tak, jak się odbyło tyle set razy.

MASKA 10

1442

To jest:

KONRAD

1443

Odbędzie się jako szereg przypadkowych zdarzeń, jako szereg epizodów.

MASKA 10

1444

Dramatu.

KONRAD

1445

A tak, dramatu.

MASKA 10

1446

O podkładzie tragicznym.

KONRAD

1447

Szereg epizodów dramatu o podkładzie tragicznym… WolnośćNo, ale do czegóż właściwie prowadziłem?

MASKA 10

1448

Do Śmierci.

KONRAD

1449

Nie. — Do wyzwolin.

MASKA 10

1450

Jak terminator!?

KONRAD

1451

O tak, — jak terminator — tak, tak. Terminowałem długo u wielu przemożnych potęg, które władały myślą moją — i teraz czas mi wyzwolić się.

MASKA 10

1452

Pokruszyć te potęgi.

KONRAD

1453

Nie wiem.

MASKA 10

1454

Nie znasz ich natury —?

KONRAD

1455

Dopokąd nie stanę przed którą z nich blisko, to ich nie umiem wskazać, ale są momenty, gdy je widzę jasno.

MASKA 10

1456

Ha!

KONRAD

1457

Jest to tak: jakby wkoło mnie w krąg, we wielkiej sali…

jakby wkoło mnie w krąg,
we wielkiej, kutej sali
1460
Bogowie rzędem stali:
na podnóżach wysokich posągi.
Jakby to było we Walhali.

MASKA 10

1463

We Walhali!

KONRAD

1464

Ale do czego ja to dążyłem —?

MASKA 10

1465

Do nazwy i określenia tych bogów.

KONRAD

1466

Bogów!

MASKA 10

1467

Z którymi walczysz.

KONRAD

1468

O co…? o co —?

MASKA 10

1469

O wyzwolenie.

KONRAD

1470

Nie rozumiesz mnie. — Ja mam spełnić przeznaczenie.

MASKA 10

1471

Czyje?

KONRAD

1472

Ich i moje.

MASKA 10

1473

?… Co masz czynić?

KONRAD

1474

Czyn, Ogień, PrometeuszA!!!! A!! Pytasz mi się[66] nareszcie, co mam czynić? Co mam czynić? O radości, że ty mi się o to pytasz. Ty mi się pytasz! Ja słyszę to pytanie: CO MAM CZYNIĆ? — Ja, który tylko wciąż słyszałem: »co myślisz?«.

1475

A! A! Co mam czynić —? — —

1476

Mam spełnić przeznaczenie ich i moje.

MASKA 10

KONRAD

1478

Wykraść ten święty ogień, — — — który tam płonie.

MASKA 10

1479

Wykraść…

KONRAD

1480

Wziąć ten święty ogień i dać…

MASKA 10

1481

I dać…

KONRAD

1482

Tym, którzy czekają.

MASKA 10

1483

Na kogo?

KONRAD

1484

Na ogień. Na nikogo nie czekają, ale czekają ognia, żaru, który budzi, który daje siłę, moc, potęgę.

MASKA 10

KONRAD

1486

Ognia czekają. Ognia!

MASKA 10

1487

Prometeusza!

KONRAD

1488

A tak, Prometeusza.

1489

Nie człowieka czekają, ani tego, który ogień poniesie, ale ognia, ognia, żaru!

MASKA 10


Ledwo przepadła kędyś w płótna,
już nowa idzie bałamutna.

KONRAD

1493

Polska, PolakA co jest mi wstrętne i nieznośne, to jest to robienie Polski na każdym kroku i codziennie.

MASKA 11

KONRAD

1495

To manifestowanie polskości.

MASKA 11

1496

Ach!

KONRAD

1497

Bo to tak wygląda, jakby Polski nie było, Polaków nie było… Jakby ziemi nawet nie było polskiej i tylko trzeba było wszystko pokazywać, bo wszystkiego zostało na okaz, po trochu; …pokazywać, jakby srebra stołowe w zastawie, pokazywać, jakby kartki i karteczki zastawnicze, — i kryć się, i udawać, i udawać.

MASKA 11

KONRAD

1499

Naród, Polak, SłowoPo co, na co? Bez tych manifestacji wszystko jest: i ziemia, i kraj, i ojczyzna, i ludzie.

MASKA 11

1500

I naród.

KONRAD

1501

Tylko naród się zgubił.

MASKA 11

KONRAD

1503

Tak, tylko naród się zgubił, a wszystkie czynniki jego składowe są, są, są.

MASKA 11

1504

I kto go zgubił?

KONRAD

1505
A tak, — więc kto go zgubił?
My, my, tak jest, my.

MASKA 11

1507

— ?

KONRAD

1508

Tak jest, my. Nie przez wojny, nie przez klęski i porażki wojenne, bo te się dadzą zmienić, bo to są chwilowe rzeczy, bardzo chwilowe.

MASKA 11

KONRAD

1510

Bo to są rzeczy jednego dnia.

MASKA 11

KONRAD

1512

Nie o tym będę mówił, bo to dla mnie jasne. Ale — że to my, my przyczyną, że się gdzieś zagubił naród.

MASKA 11

1513

No, no, no.

KONRAD

1514

Że pozwalamy w tej sprawie, namyślać się byle komu.

MASKA 11

KONRAD

1516

Każdemu obywatelowi polskiemu, każdemu…

MASKA 11

1517

Każdemu uczciwemu Polakowi. No, cóż złego?

KONRAD

1518

A to złego, że każdy uczciwy Polak, jak skoro zacznie gadać, tak ze słabą głową przegada wszystko; a on jest tylko od tego, żeby siedział w swoim kącie, na swoich śmieciach i BYŁ!

MASKA 11

1519

To jest zamykanie gęby.

KONRAD

1520

A tak. Powinien być, być, być. Być ze zamkniętą gębą.

MASKA 11

1521

Ha!

KONRAD

1522

I nie filozofować, by nie przefilozofować Polski, bo…

MASKA 11

1523

Bo…

KONRAD

1524

Bo gubi naród.

MASKA 11

KONRAD

1526

Bo tak gubi się naród.

MASKA 11

1527

Ha! To cenzura!

KONRAD

1528

A tak. Powinna być cenzura narodowa.

MASKA 11

KONRAD

1530

Cenzura narodowa, która by działała tak, jak działają cenzury we wszystkich państwach wszystkich narodów.

MASKA 11

1531

Ależ Polska ma być…

KONRAD

1532

A tobie co do tego, czym Polska ma być. Ty masz milczeć.

MASKA 11

1533

Tak samo ty.

KONRAD

1534

A nie, — bo ty

MASKA 11

1535

Bo ja co?

KONRAD

1536

Bo ty: kłamiesz!

MASKA 11

KONRAD

1538

Polska, PaństwoJa wiem, czego ty chcesz: że Polska ma być mitem, mitem narodów, państwem ponad państwy, prześcigającym wszystkie, jakie są, Republiki i Rządy; oczywiście niedościgłym, wymarzonym. Ma być marzeniem, — tak, ideałem. Tak! Według ciebie ma się nie stać nigdy. Tak, a nigdy ma się STAĆ, nigdy BYĆ, nigdy się urzeczywistnić.

MASKA 11

1539

A ty chcesz?

KONRAD

1540

A ja chcę tego, co jest wszędzie.

MASKA 11

KONRAD

1542

I tego, co jest, CO JEST, tak, jak jest! tylko…

MASKA 11

1543

Tylko?

KONRAD

1544

Tylko z usunięciem oszustwa narodowego.

MASKA 11

KONRAD

1545

Z usunięciem kradzieży narodu; oszustów, którzy rujnują naród! złodziei, którzy okradają naród!

MASKA 11

1546

Z czego?

KONRAD

Po pierwsze z duszy! z duszy! z duszy!
Duszę mu kradną!!!

Przepadła; jużci nowa kroczy
1550
i wyłupiaste zwraca oczy.

KONRAD

1551

Naród, Krew, Kobieta, Nacjonalizm, ZłodziejU nas jest kraj gościnny. No, tak się zmieści każdy złodziej. No tak. Ale on zawsze będzie wiedział, że jest złodziej.

MASKA 12

KONRAD

1553

Złodziej tym ludziom, którzy by się urodzić mieli z czystej krwi narodu.

MASKA 12

1554

Krew narodu!

KONRAD

1555

Oto przede wszystkim powinniśmy uszanować krew narodu. I nie dać jej marnować. Nie pozwolić marnować krwi narodu.

MASKA 12

1556

Jakże to?

KONRAD

1557

Nie pozwolić prostytuować naszych kobiet.

MASKA 12

KONRAD

1559

Nacjonalizm, Mizoginia, Kobieta, Mężczyzna, Naród, Niewola, PrzemocA tak. My nie powinniśmy pozwolić naszych kobiet obcym, tym obcym, którzy siedzą wśród nas.

MASKA 12

1560

Ależ kobiety są niezależne.

KONRAD

1561

Nie, nie są i nie będą. Bo całym ich życzeniem i dążeniem powinno być, żeby od tej myśli niezależne nie były.

MASKA 12

1562

? Ależ one same…

KONRAD

1563

One same są niczym.

MASKA 12

KONRAD

1565

Nie mogę ścierpieć i znosić, i słuchać, że kobieta Polka przeistacza dom męża obcego i czyni zeń dom polski.

MASKA 12

KONRAD

1567

Jeżeli tak czyni, to czyni podłość.

MASKA 12

KONRAD

1569

Czyni podłość, która się prędzej czy później odezwie w charakterze potomstwa.

MASKA 12

1570

Jak to?

KONRAD

1571

Że wytwarza się tłum ludzi obojętnych dla naszego narodowego społeczeństwa, którzy go zaprzedają.

MASKA 12

1572

Jak?!

KONRAD

1573

Przez to, że o niczym nie myślą. Że się prędko godzą z warunkami i że nie czują potrzeby zmiany.

MASKA 12

1574

Przesada.

KONRAD

1575

A właśnie! że widzą w każdej właściwej myśli dorzecznej przesadę.

MASKA 12

1576

I niedorzeczność.

KONRAD

1577

Choćby i niedorzeczność. A ja tę obojętność nazwę podłością, ale ich za nią winić nie mogę. Takich nie mogę i nie chcę nigdy obwiniać.

MASKA 12

1578

Więc co?

KONRAD

1579

I tacy się zmieszczą. Państwo, Krew, NacjonalizmAle winniśmy przeciwdziałać i nie pozwolić marnować naszej krwi i naszych dziewcząt, tak dobrze obcym, jak swoim. Tego nie powinniśmy, a to tylko może zrobić…

MASKA 12

1580

Kto — ?!

KONRAD

1581

Polski rząd. Bo żaden inny naszych interesów, interesów naszej krwi bronić nie będzie.

MASKA 12

KONRAD

1583

A tak! Bo inne są dla nas i naszych spraw, i naszych świętości oszustami!

MASKA 12

KONRAD

1585

Oszustami!!


Znikła; już inna jest na straży
i niby myśl w zadumie waży.

KONRAD

1588

Poezja, SłowoPoezją nie są wiersze.

MASKA 13

KONRAD

1590

Poezją nie jest to, co my dotychczas za poezję uważaliśmy. Nawet ta treść poetyczna, którą się tak klasyfikowało, — już nią dziś nie jest, — nie jest.

MASKA 13

KONRAD

1592

To już umieją paplać wszyscy.

MASKA 13

KONRAD

1594

Umieją paplać!… źle, przekręcać; stracili więc właściwą wagę słów — i słów właściwe znaczenie. A raczej byle jakie słowa i byle jak złożone wystarczają, by przeciętne umysły nastroić poetycznie. Czyli że…

MASKA 13

KONRAD

1596

Czyli: że straciliśmy wiarę w słowo.

MASKA 13

KONRAD

1598

Naród nasz stracił wiarę w słowo.

MASKA 13

1599

?!!

KONRAD

1600

Alboż ty wiesz, co jest Słowo?

MASKA 13

KONRAD

1602

Jeśliś go tak nadużył?

MASKA 13

1603

?!?

KONRAD

1604

Tak, bo to jest nadużycie, nadużycie, oszustwo, zbrodnia, kłamstwo, fałsz, fałsz. Ty kłamiesz!

MASKA 13

KONRAD

1606

Jakże ty człowieku myślisz o sobie! O swojej duszy!

MASKA 13

KONRAD

1608

Ty nie rozumiesz jednego wyrazu. Nic, nic, nic.

MASKA 13

KONRAD

1610

O ta głowa, — o to serce, — o ta pierś, — o to ramię, — oczy, — usta, — głos!

MASKA 13

KONRAD

1612

Cha, cha, cha, cha! Bierz kruż[67]! Do studni, do studni, dalej, precz; pleć, pleć; noś tę wodę, lej potoki, kaskady, pluskaj! Bierz kruż, dalej!

MASKA 13

1613

???

KONRAD

1614

Danaidy! Danaidy!


1615
Zapada właśnie pod podłogą;
już nowa sunie z miną srogą.

KONRAD

1617

NaródMy mamy za wiele poczucia solidarności narodowej.

MASKA 14

KONRAD

1619

I tym nas oszukują, że my powinniśmy mieć to poczucie solidarności narodowej.

MASKA 14

KONRAD

1621

Bo wszędzie są złodzieje i rozbójce, i oszusty. I gorsi, i lepsi.

MASKA 14

1622

No tak, tak.

KONRAD

1623

A mimo to żyją jako kompleks ludzi, pod jednym tytułem.

MASKA 14

1624

No tak, tak.

KONRAD

1625

A nam z okazji tej właśnie połowy, która jest złą…. W nas chcą wmówić, że za to jesteśmy odpowiedzialni i że jesteśmy do niczego.

MASKA 14

1626

Aha.

KONRAD

1627

A cóż nas ta zła część naszego narodu obchodzi?

MASKA 14

1628

Aha. — Oczywiście nie.

KONRAD

1629

No więc?

MASKA 14

1630

No więc…

KONRAD

1631

No więc nie powinniśmy żyć solidarnie ze sobą.

MASKA 14

1632

Ze sobą. — Tak

KONRAD

1633

No, to znaczy, że my… zamyśla się… że my przecież nie możemy być… — urywa… Że Naródoczywiście człowiek słaby, który jest bierny, ulega; — bo tak być miało, — i tak by było zawsze.

MASKA 14

1634

Tak.

KONRAD

1635

Ale to nie znaczy, że naród ulega.

MASKA 14

1636

Tak, — no tak.

KONRAD

1637

Więc my tracimy przez to, że wyrabiamy niepotrzebnie w tylu ludziach poczucie narodowości, a oni, nie mając charakteru, nie wiedzą, co z tym począć i kapitulują.

MASKA 14

1638

Aha.

KONRAD

1639

Ale za nich nie może być odpowiedzialny naród. Oni nie są narodem.

MASKA 14

1640

Tak, oni nie są narodem.

KONRAD

1641

Niepotrzebnie wyrabiamy poczucie narodowości i solidarności z lichą częścią naszego narodu. Jest to rzeczą złą i niepotrzebną.

MASKA 14

1642

Tak.

KONRAD

1643

Bo my zawsze będziemy mieć do usług i do rozporządzenia tę lichą część naszego narodu.

MASKA 14

1644

Tak.

KONRAD

1645

A oczywiście tym bardziej i lepiej, gdy ona będzie w naszych rękach.

MASKA 14

1646

Ha! w naszych rękach!

KONRAD

1647

Tak jest, w naszych rękach. Powinniśmy mieć wszystko w naszych. Tak jak inni.

MASKA 14

KONRAD

1649

A będziemy co najmniej tacy jak inni.

MASKA 14


Co tylko wpadła poza ściany,
już nowy idzie druh kłamany:

MASKA 15

1653

Chrystus, Korzyść, Polska, Naród, HistoriaPrzejmuje mnie ta bezdenna głębokość myśli, ta głębia ducha, idącego ku odkupieniu przez mękę i ból.

KONRAD

1654

To nie to.

MASKA 15

1655

Ta, że tak powiem, Chrystusowość.

KONRAD

1656

Chrystusowość!

MASKA 15

1657

Ta Chrystusowość posłannicza, ta idea męki krzyżowej i odkupienie przez mękę.

KONRAD

1658

Tam w niebie, w które, nota bene, nie wierzysz.

MASKA 15

KONRAD

1660

Na co mamy być Chrystusem narodów, wyłącznie na mękę i krzyż i dla cudzego zysku?

MASKA 15

KONRAD

1662

Dla cudzego zysku i wyzysku tych, którzy nie będą Chrystusami narodów, a…

MASKA 15

1663

Obrażasz swój naród.

KONRAD

1664

Chcę go zasłonić przed oszustami.

MASKA 15

KONRAD

1666

Zasłonię go przed oszustami, tymi, co mu kradną duszę za cenę rzeczy nieuchwytnych. Co mu odbierają dumę i karzą się pokorzyć; tymi, co mu odbierają pychę i karzą się kajać w prochu upodlenia i żebrać. Przed tymi chcę naród mój ocalić, co każą mu jak żebrakowi skomleć i jęczeć, — jemu, bogaczowi…

MASKA 15

KONRAD

1668

Jemu, który jest bogaczem takim samym, jak każdy inny.

MASKA 15

KONRAD

1669

Naród, PaństwoWszak każdy naród co innego niż państwo. Naród ma jedynie prawo być jako PAŃSTWO. A państwo zaś jest w stanie pomieścić wszystkich, jakichkolwiek, we wspólnej gminie.

MASKA 15

1670

? — Więc…

KONRAD

1671

Ale cóż to ciebie obchodzi?

MASKA 15

KONRAD

1673

Ja nie chcę, abyś ty się tym interesował, to jest: opiekował. Ja chcę, żeby te rzeczy były tobie narzucone i żebyś ty wobec nich stał się niczym.

MASKA 15

KONRAD

1675

Wobec rzeczy bezwzględnych, które idą same ze się. Same z siebie.

MASKA 15

1676

A!!


Maska znika, Konrad zostaje sam.

KONRAD

1677

Tak, tak, tak: SZTUKA MI NIE WYSTARCZA. Tak, tak… przychodzę do przekonania… tejże chwili spostrzega, że scena cała zapełnia się postaciami, które czołgają około niego, szpiegując myśli jego że… że… symuluje, kończąc milczenie jest złote.

Kładzie palec na ustach.

W miarę słów Konrada maski się oddalają; w głębi sceny pozostała tylko jedna.
1678

Wolność, PrzemianaWolny! wolny! Ja tu ogłaszam się wolny i nikt ducha mego skrępować nie zdoła. Nikt! Dałem tego przykłady, nim doszedłem do tego sam. Mogą mię stemplować markami, jakimi kto chce, i znaczki na mnie nakładać pocztowe, jakie kto chce. I jacy tam będą oszuści, mogą w moich kieszeniach ręce płukać, mogą mię kraść i brać z moich skrzyń i komór, z moich pól i moich lasów, i zbóż, i warzyw.

1679

Ja jestem wolny, wolny, wolny! I nie dosięgnie mnie nikt, bo jestem tak daleki, tak niedościgniony, jak Nieśmiertelność, gdzie Śmierć sama przebiega i wielkimi skrzydłami nad światem wieje.

1680

Gońcie mnie, wy bez skrzydeł i wy ze skrzydłami, larwy piekieł, wy Erynie! Nie dościgniecie mnie już Orestesem, którym ukląkł u ołtarza i któremu Bóg promienia swego użyczył. Rozumiesz! Rozświetlał mi w głowie Bóg, Apollo-Chrystus i Erynie przechodzą mimo. Wiesz ty, co to znaczy, że ja: jestem wyzwolon.

MASKA 16

1681

A my — ?

KONRAD

1682

Że wy jesteście wyzwoleni. Męka Orestesa przeszła nad całą ziemią mykeńską. Zbrodnia Atrydów nad całym ciążyła miastem. A zwolony Orestes dał ziemi swojej uwolnienie od klątwy.

MASKA 16

1683

Uwolnienie od klątwy!

KONRAD

1684

Jestem wolny od klątwy!

MASKA 16

1685

Chcesz być wolny!

KONRAD

1686

— — Więc jest klątwa, która ciąży…? Jest, jest… Jaka? gdzie? Kto? Kto ją zdejmie?

MASKA 16

1687

Orestes.

KONRAD

1688

Orestes! Ja! — A ja jestem wolny!

MASKA 16

1689

Nie jesteś wolny.

KONRAD

1690

Nie?! — Więc one… przyjdą, przyjdą… Erynie! Ty wiesz — ? Ty sobie nie zdajesz sprawy z tego, co ty mówisz. Ty nie rozumiesz wszelkich konsekwencji artystycznych. Ty nie wiesz nic więcej nad kilka słów — a każde z nich decyduje o moim życiu.

MASKA 16

1691

Przyzwyczaiłeś się wszystko kłaść na jedną kartę.

KONRAD

1692

Gdybym kładł!

MASKA 16

1693

No więc…

KONRAD

1694

A czego ty chcesz po mnie?! Gry?

MASKA 16

1695

Odwagi.

KONRAD

1696

A ty?

MASKA 16

1697

Ot widzisz, odwołujesz się wciąż do mnie. Gdzież ta samoistność?

KONRAD

1698

A ty się wciąż zwracasz do mnie; nawet ci się o samoistności nie śni.

MASKA 16

1699

A tobie się śni o samoistności. Ja zaś ją w tobie widzę z daleka.

KONRAD

1700

A ja —?

MASKA 16

1701

A ty jesteś, przez którego płynie strumień piękności…

KONRAD

1702

Aha! Tak. Strumień ma płynąć z mego serca, czysta krew. — Jeno krew żeby była czysta… A wy z niej pijcie.

MASKA 16

1703

Jacy «wy»?

KONRAD

1704

Wszystko to, co nie jest mną.

MASKA 16

1705

Możesz to uważać za swoje przeznaczenie.

KONRAD

1706

Przeznaczenie. Już się z nim zetknąłem i — — nie wiem nic.

MASKA 16

1707

Nie chcesz wiedzieć.

KONRAD

1708

Nie chcę wiedzieć.

MASKA 16

1709

No to zrozum, że inni tak samo: nie chcą wiedzieć tej odrobiny, tego trochę, co wiedzieć mogą i czego się domyślają, bo —

KONRAD

1710

Bo…

MASKA 16

1711

Bo się boją.

KONRAD

1712

Czego?

MASKA 16

1713

Zrozumienia.

KONRAD

1714

Więc zrozumienie jest najstraszniejszym — —

MASKA 16

1715

Nie. Ale jest początkiem lęku… O tym wiesz.

KONRAD

1716

O tym wiem.

MASKA 16

1717

I już nigdy spokoju…

KONRAD

1718

I już nigdy spokoju.

MASKA 16

1719

Więc jesteśmy sobie mniej więcej równi.

KONRAD

1720

Więc sądzę, skłonny jestem sądzić, że obaj jesteśmy: mniej więcej.

MASKA 16

1721

Gotów jestem poniżyć siebie, byle poniżyć innych.

KONRAD

1722

Więc jednak przypuszczasz, że na pewnej wyżynie stoję.

MASKA 16

1723

O ile nie stajesz na tej, którą ci budują.

KONRAD

1724

Więc i nie to. — Ale znów wracam do mego sposobu myślenia: że istnieje bezwzględna klasyfikacja poza tą moją i poza tą innych i że ta jest sama ze się.

MASKA 16

1725

Z ducha?

KONRAD

1726

Z ducha! I że każdy czuje lub kiedyś wymiarkuje: jaki duchem jest i skrzydła rozwinie, jeśli skrzydła poczuje, i wzleci, jeśli mu się wznosić wolno, i uleci, gdy mu to znaczono.

MASKA 16

1727

Aha. Orle loty. A cóż to ma być? Czy tylko retoryka i tylko literatura?

KONRAD

1728

Sztuka.

MASKA 16

1729

Czy tylko sztuka?

KONRAD

1730

Cóż może być innego?

MASKA 16

1731

A z tego widzę: żeś tylko artysta.

KONRAD

1732

A! z tego nareszcie widzisz, żem artysta.

MASKA 16

1733

Aha.

KONRAD

1734

Aha. Więc znów różnica między nami.

MASKA 16

1735

Przepaść!

KONRAD

1736

Przepaść. —

MASKA 16

1737

Któryż z nas zechce skoczyć —?

KONRAD

1738

Dlaczego? Po co?

MASKA 16

1739

Bo przepaść, przed którą się stoi, ciągnie!

KONRAD

1740

Chimera?!

MASKA 16

1741

Chimera.

KONRAD

1742

A to ty jesteś chimera. I już teraz cię rozumiem, rozumiem. Ty jesteś tym duchem-pegazem, który nosisz mego ducha ponad przepaściami, — poprzez ugory, puszcze, lasy.

MASKA 16

1743

Albo prościej…

KONRAD

1744

Albo prościej:

MASKA 16

1745

Ja dla ciebie nie istnieję wcale, o ile nie wynajdziesz na mnie figury i pozy artystycznej.

KONRAD

1746

Dźwigam cię.

MASKA 16

1747

Przystrajasz mnie. Wdziewasz na mnie larwę marmuru, larwę sztuki, — jaką chcesz i mnie dusisz, mnie dławisz, zabijasz.

KONRAD

1748

Więc jesteś niczym.

MASKA 16

1749

Nie jestem tak łatwo uchwytny.

KONRAD

1750

Otośmy równi.

MASKA 16

1751

A teraz skwapliwie wyciągasz ku mnie rękę, gdy się otaczam tajemniczością. Bo tę tajemnicę chcesz ze mnie wyciągnąć.

KONRAD

1752

Masz ją. Miej i idź z nią lub zostań. Uznam ją i będę ją szanował. Zgadnę ją sam, jeśli jest. A że jest, o tym wiem mimo ciebie, — z logiki założenia, z logiki artyzmu. I teraz oto uważ, że odkryłem tobie część rzeczy, którym nie przypatrywałeś się wprzód.

MASKA 16

1753

No tak. — Ale to znaczy…

KONRAD

1754

Co?

MASKA 16

1755

Myślenie.

KONRAD

1756

Dla mnie myślenie jest powietrzem.

MASKA 16

1757

Do lotu!

KONRAD

1758

Do lotu!

MASKA 16

1759

Więc ty duch lotny.

KONRAD

1760
Rozwinąć skrzydła, — lecieć w lot,
jak orli lotny duch,
nad skały, paście, lasy,
w tęczowe krasy chmur,
jak lotny puch.
1765
Do nieśmiertelnych złotych wrot.
……………….
Ach wiecznie tam,
gdzie nie dolata nikt,
lecieć tęskność mię zmusza,
1770
gdzie w raj ten obiecany
przykują nas kajdany.

MASKA 16

1772

A jakież to kajdany?

KONRAD

1773

DUSZA


Przepadła poza ścianą z boku;
1775
już nowa dotrzymuje kroku,
już nowa koło niego krąży,
śledząc, gdzie Konrad myślą dąży.

KONRAD

1778

Naród, Historia, Poezja, Sztuka, PrawdaCo mnie obchodzi przede wszystkim mój naród? Co mnie obchodzi jego historia i jego plotki? Tak plotki. Bo ostatecznie wszystko, co wam daje wasza poezja jest plotką, z którą się nie walczy. Poezje uważają u was jako półprawdy, jako rzecz, w którą się nie wierzy, której się nie ufa, na której się nie polega. Poezja zaś jest artyzmem. Zaś artyzm ma swoją logikę i nieodwołalność i jest całą prawdą, jeśli jest. Inna zaś prawda jest niepotrzebną.

MASKA 17

1779

Odbiegasz, od czegoś zaczął.

KONRAD

1780

Nie odbiegam od niczego, zwłaszcza od tego, com zaczął, jeśli myśl moją snuję logicznie właśnie z tego, com zaczynał.

MASKA 17

1781

Mówiłeś o narodzie.

KONRAD

1782

Nie obchodzi mnie nic wasz naród, bo ten wasz naród nie jest waszym narodem. Zgoda wasza i zgodność wasza jest już dla was niedościgłą, więc stąd uznajecie ją tak skwapliwie w tej waszej poezji. Na co wam zgoda potrzebna? Jedynie niezgoda z was co jeszcze wytwarza, z was, którzy jesteście niczym, niczym, niczym.

MASKA 17

1783

To przykre.

KONRAD

1784

To tylko przykre? To śmierć dla inteligentnego człowieka! A dla was to tylko przykre. Powinniście mnie zabić, zabić. A wy westchniecie, że to przykre.

MASKA 17

1785

Zabijasz się sam.

KONRAD

1786

Zabijam się sam. Ale i to wszystko będzie za późno. Świadomość przyszła już wprzódy, — wprzódy. A kto mi ją odbierze?!

MASKA 17

1787

Nie ja.

KONRAD

1788

Nie ty. — Nikt. Świadomość ta jest artystyczna, logiczna w swoim artyzmie i nieodwołalna. Jest sama ze siebie. Ja ją tylko odkrywam. Ja tylko ją poznaję, tę, co jest, ją: TAJEMNICĘ. Ją niezgadnioną, ją wielką.

MASKA 17

1789

Kto to ma do siebie brać?

KONRAD

1790

Kto? Nikt. Najlepiej nikt. A przede wszystkim niech nie bierze ten, kto się nie poczuwa do niczego i jest spokojny.

MASKA 17

1791

Takich nie ma.

KONRAD

1792

A właśnie, że takich nie ma. Wszyscy są czujący, czujący, wiedzący. Już ich widzę, już ich znam. Wszyscy są przewidujący, zgadują, poznali, pogłębili duszę narodową i już ją wzięli dla siebie, już ona ich i dla nich. Niech żyje partia.

MASKA 17

1793

Dopiero mówiłeś przeciw partii.

KONRAD

1794

A cóż ty myślisz, że ja nie jestem partią?

MASKA 17

1795

A więc reprezentujesz ją sam jeden.

KONRAD

1796

Nie — i tak.

MASKA 17

1797

I to nazywasz logiczne.

KONRAD

1798

Następstwo rzeczy jest logiczne, — i to jest ode mnie niezależne. Ja je odkrywam. Ja je tropię. I nieraz jasno widzę. I wtedy przerażam się jego bezwzględnością artystyczną: pięknem, które równocześnie czuję. — A ci, co za tym idą, co ją tworzą, ci nie widzą nic dalej.

MASKA 17

1799

Tak ci się zdaje.

KONRAD

1800

A właśnie dlatego, że myślą, że tak mnie się zdaje.

MASKA 17

1801

No więc komuż?

KONRAD

1802

Mnie się zdaje…? Nie mnie, nie mnie. Ale tak jest, tak jest poza mną i poza wami, — że to są naukowe pewniki, to co w artyzmie i poezji odkrywam. A naukowe pewniki wszak dla was są istotne? — — Że mniejsza o to, czym jestem ja i co się ze mną stanie lub z moimi dziełami, ale że ten mój każdy krok, to jest krok ku…

MASKA 17

1803

Śmierci?!!

KONRAD

1804

…………….. Tak.


1805
Zaledwo za nią drzwi zapadną,
Gdy nowa weszła z miną składną.

KONRAD

1807

Niewola, Naród, SamotnikCo jakie parę staj[68] lat… co wiek, co… zjawia się człowiek, który nie może znieść tego, co jest.

MASKA 18

1808

Czego?

KONRAD

1809

Niewoli.

MASKA 18

1810

Niewoli narodu.

KONRAD

1811

Nie. — Niewoli narodowości.

MASKA 18

1812

Co?!

KONRAD

1813

Niewoli narodowości. Wy chcecie ze mnie uczynić niewolnika.

MASKA 18

1814

Czego?

KONRAD

1815

Patriotyzmu.

MASKA 18

1816

Ha!?

KONRAD

1817

Dlaczego wy macie poczucie niewoli i poddania, i uległości, a ja nie?

1818

Dlaczego wy czujecie się poddani i w jarzmie, a ja nie?

1819

Czy wy nie macie duszy?

MASKA 18

1820

Ha!?

KONRAD

1821

Czy wy nie macie duszy? Nie wiecie, co to jest dusza, siła, która jest tym, czym chce i nie jest tym, czym nie chce. Dusza, która jest nieśmiertelna i pochodzi od Boga, a wy mówicie, że ją znacie i zatracacie jej boskość, zatrzymując ambicją, a Jej nie macie. Nią nie jesteście. Bo mieć ją i nie być nią: to nielogiczne. Wy śpicie. Jesteście podobni ludziom, co śpią: ludziom, których duch błądzi, a tylko ciało ciepłem dycha. Wy śpicie.

MASKA 18

1822

A na cóż mamy się budzić? do czego?

KONRAD

1823

Prawda. Po cóż się macie budzić? Wy jesteście ciałem, które dycha, które wdycha powietrze i wchłania napoje i jadło; ciałem, które płodzi i rozwija się, i gnije. Tu wasz kres. Wy nie zdolni więcej. Cóż wy byście więcej mieli czynić? Czy czynić, czy działać, czy chcieć, czy tworzyć —? Do tworzenia trzeba artyzmu. Artyzm nie może być utylitarny, bo jest niezależny od waszego bytu. Rzecz nie do osiągnięcia dla was. Więc śpijcie.

MASKA 18

1824

Tymczasem widzę, że zasypiasz przede wszystkim ty. Bo to, co ty mówisz, to jest senność, to jest spanie, ale to śpisz ty.

KONRAD

1825

A wy?

MASKA 18

1826

Naród, Polska, Sztuka, ArtystaMy nie jesteśmy obowiązani do niczego, bo my nie jesteśmy artyści.

KONRAD

1827

Co jakiś czas zsyła Bóg człowieka jasnowidzącego.

MASKA 18

1828

No to mów, co widzisz —?

KONRAD

1829

…Poczekaj, poczekaj, poczekaj. — To musi mieć formę artystyczną… ha… tak… tak… — formę nieodwołalną, artystyczną, formę niedwołalnego piękna, przed którym nie ostoi się nic, która jak młot walić będzie i przed którym wszystko polęże[69].

MASKA 18

1830

Uderz w ten ton.

KONRAD

1831

Cicho — Już słyszę głos. Tym wołaniem, tym czynem zwyciężę. Uderzyćże w ten dzwon?

MASKA 18

1832

Uderz we wielki dzwon.

KONRAD

1833

Zatem sztuka. Wysoki artyzm sztuki. Tragedia! Najszczytniejsza sztuka ma mówić i swoje: DRAMATIS PERSONAE[70] wyprowadzić.

1834

Ma więc wyjść polska Antygona i polski Edyp i mają żegnać słońce i żegnać światło, pozdrowienie śląc mu od ust klnących.

1835

I żądać ma Antygona, aby jej było wolno grześć brata, i żalić się jego wczesnej śmierci, i uczcić mlekiem i miodem, jak przystało czcić umarłych, i ma swego mimo straże dokonać.

MASKA 18

1836

I ma swego dokonać.

KONRAD

1837

I ma wyjść Edyp i bluźnić Bogu, że go dosiągł i że go pchnął w nędzę, i że dał mu świetność, i że dał mu nędzy świadomość, która mu była Śmiercią.

MASKA 18

1838

Świadomość, która mu była Śmiercią.

KONRAD

1839

Alboż my nie mamy tego samego? I tego Edypa, i tej Antygony? Nie jesteśmyż my tą siłą ducha onych przejęci?

MASKA 18

1840

A więc wracasz do narodu.

KONRAD

1841

Wracam do nieśmiertelności.

MASKA 18

1842

Tak?! —?!

KONRAD

1843

Nieśmiertelność czuję…

MASKA 18

1844

To już raz było powiedziane.

KONRAD

1845

Może, — tak — wiem. Tejże chwili już wiem, ale dla was znów to jest przypomnienie i już znów myśl się dla was gubi, bo nie widzicie myśli, ale człowieka. Tak jest, dotąd nie widzicie myśli mojej, tylko mnie, a nie o mnie chodzi. Przeszkodziłeś mi.

MASKA 18

1846

Przeszkodziłem, ale to nie ja.

KONRAD

1847

To ty. Bo do tych, którzy powtarzają cudze, należysz ty, nie ja, który cudze przeżywam.

MASKA 18

1848

Jakże to przeżyć takie słowo jak: nieśmiertelność.

KONRAD

1849

To go nie powtarzaj!

MASKA 18

1850

Kiedy to piękne i to jest prawie tyle trochę piękna, które naprawdę powtarzać lubię.

KONRAD

1851

Adje!

MASKA 18

1852

W każdym razie przyznasz, żem ci mocno dopomógł odpowiedziami do rozumowania.

KONRAD

1853

Szedłem ja, nie ty.

MASKA 18

1854

I ja właśnie li tylko tego chcę, żebyś ty szedł nie ja.

KONRAD

1855

Ale ty nie wiesz, gdzie ja idę.

MASKA 18

1856

Bo to mnie nie obchodzi.

KONRAD

1857

A?!

MASKA 18

1858

A tak, bo to mnie nie obchodzi, gdzie ty idziesz? Mnie obchodzi: gdzie idzie naród. Mnie nie obchodzi, gdzie ja idę. Ja się nad tym nie namyślam i nie zastanawiam: co jest osią działania myślowego u ciebie. Ja się nad tym nie zatrzymuję. Porównuję się tylko z tobą, kiedy wywodów twoich słucham i badam: gdzie dąży naród?

KONRAD

1859

Ty? — Co! Ty?!

MASKA 18

1860

Ja obserwuję naród. Ja jestem obserwator. A ty…

KONRAD

1861

A ja tym żyję!!

MASKA 18

1862

I to cała różnica.

KONRAD

1863

Niemała.

MASKA 18

1864

Cóż lepsze?

KONRAD

1865

Więc jak to? Jak to? Ty jesteś obserwatorem narodu?

MASKA 18

1866

Na przykład na tobie.

KONRAD

1867

Na przykład na mnie…

MASKA 18

1868

Adje!


Przepadła; jużci nowa wkracza
1870
i sieć domysłów swych roztacza.

MASKA 19

1871

Myślisz, że my jesteśmy przeciw Polsce.

KONRAD

1872

Ja nie myślę o Polsce.

MASKA 19

1873

O czym myślisz?

KONRAD

1874

Do mnie należy moja myśl i myśli mojej nowina i niespodzianki, a wy mnie nie stawiajcie płotów, ogrodzeń, sieci żelaznych, — nie mówcie mi na każdym kroku, że to klatka!

MASKA 19

1875

Ha, jeśli ją czujesz.

KONRAD

1876

Ja jej nie czuję.

MASKA 19

1877

W takim razie nie rozumiemy twoich poglądów.

KONRAD

1878

Ja wam ich nie wyjawię.

MASKA 19

1879

Więc są tajne.

KONRAD

1880

Nie mam żadnych tajemnic, ani swoich, ani cudzych.

MASKA 19

1881

Toś szczęśliwy.

KONRAD

1882

Ani się nie chcę stroić w urok i piękno, i poezję tajemnicy.

MASKA 19

1883

Więc jest, — tylko odzierasz ją z szat poezji.

KONRAD

1884

Więc jest… tylko nazywa się: wola, a ubrana w szaty poezji nazywa się: niewola. I oto to, do czego chcesz mnie przymusić.

MASKA 19

1885

Nie wiedziałem, że mam tyle mocy.

KONRAD

1886

Nie wiedziałeś, że mam tyle odporności.

MASKA 19

1887

No, ale wróćmy do, — — rzeczowo. — My ofiarujemy ci wspólność pracy.

KONRAD

1888

Teraz już nic, — już nic.

MASKA 19

1889

Zrywasz.

KONRAD

1890

Nie. Nie zrywam.

MASKA 19

1891

Cofasz się.

KONRAD

1892

Nie.

MASKA 19

1893

Więc co? Kpisz?

KONRAD

1894

Nie.

MASKA 19

1895

Brutalnym chcesz być.

KONRAD

1896

Nie.

MASKA 19

1897

Więc my…

KONRAD

1898

Was nie ma.

MASKA 19

1899

Co?

KONRAD

1900

Was nie ma już. Wyście stracili swoją egzystencję. Nie widzę was.

MASKA 19

1901

Stajesz się wyraźniejszy.

KONRAD

1902

Przestaliście istnieć już.

MASKA 19

1903

Skazujesz nas na śmierć.

KONRAD

1904

Wyście pomarli. Trupy i upiory. Nędza duszy!

MASKA 19

1905

Tyś bogacz.

KONRAD

1906

I przyszliście mnie kraść.

MASKA 19

1907

To jest idea. Napisz to jako artykuł.

KONRAD

1908

Bo ty chcesz tę ideę oświetlić po swojemu.

MASKA 19

1909

My nie zmienimy jednego słowa.

KONRAD

1910

A! Umiecie uszanować. Nie chodzi wam o słowa, ale o czyny. Chcecie zmienić opinię o mnie, a do tego macie środki.

MASKA 19

1911

A więc widzisz, że jesteśmy i że mamy egzystencję.

KONRAD

1912

To nie jest egzystencja, ta wasza. — Wy jesteście zależni od lampy, około której latacie jak ćmy, prosząc[71] i ćmiąc światło. Nie wiecie, kto lampę trzyma.

MASKA 19

1913

Ty wiesz —?

KONRAD

1914

Ja wiem. Lampę trzyma człowiek ślepy i nazywa się: przeznaczenie.

MASKA 19

1915

Bah!

KONRAD

1916

A na lampę dmuchnąć mogę ja i wtenczas co…?

MASKA 19

1917

Wtenczas…

KONRAD

1918

A! nie chcesz dokończyć, ćmy widzę w ciemności.

MASKA 19

Jak wieszcze. —
1920
Czy zechcesz lampę naszą wspólną zagasić?

KONRAD

1921

Dajmy pokój alegorii i temu, co ja chcę… Ujrzycie inne światło, ja wam nawet pokażę drogę… Ale wam dobiec nie starczy sił i skrzydła opadną wam w zimnie w pół drogi. Spadniecie w noc, zziębłe, strudzone ćmy, motyle, krasy pył… Jeszcze, jeszcze… do rana…

MASKA 19

1922

Co… ty… mówisz —?

KONRAD

1923

Aż świt…

MASKA 19

1924

Ach, tak… ciebie to męczy.

KONRAD

1925

Ach, to mnie męczy, — że liryzuję was i siebie, i was, i wszystko, i wszystko.

MASKA 19

1926

Patrzysz przez pryzmat poezji.

KONRAD

1927

Czyli, mówisz, że patrzę przez pryzmat frazesu.

MASKA 19

1928

Sztuki!

KONRAD

1929

Ty nie rozumiesz Sztuki.

MASKA 19

1930

Ależ ja rozumiem sztukę i wiem, że to nie frazes.

KONRAD

1931

Ani fałsz.

MASKA 19

KONRAD

1933

A! ty właśnie sztukę uważasz za fałsz.

MASKA 19

1934

Tu ja uznam za konieczne otoczyć się tajemniczością.

KONRAD

1935

Lubisz »wymianę myśli«

MASKA 19

1936

To tak rzadkie.

KONRAD

1937

I chciałbyś, żebym się wypowiedział.

MASKA 19

1938

To niełatwe zadanie.

KONRAD

1939

I ja sam w twoich oczach winienem się popisać.

MASKA 19

1940

Nie jesteś próżnym.

KONRAD

1941

Jestem.

MASKA 19

1942

Pozwolisz, że sam sądzić cię będę.

KONRAD

1943

… — To zbacza i nie tędy chodzi moja myśl i cokolwiek w tym sensie słyszę, nie słyszę właśnie wcale zupełnie. Jestem głuchy na wszystko, co dotyczy mnie. Nie słyszę nic, cokolwiek kto mówi. Ja mam swój sąd własny. A zdobyć go było mi bardzo ciężko. I to jest cała moja siła.

MASKA 19

1944

I to jest cała twoja siła. Dajemy ci pole. Może ją zużytkujesz?

KONRAD

1945

Ja jej nie myślę zużytkowywać.

MASKA 19

1946

Ale… to niepodobna, aby nie miała…

KONRAD

1947

Wybuchnąć!

MASKA 19

1948

A? — Wybuchnąć.

KONRAD

1949

Ojczyzna, PolskaNie chcę nic, nic, — nic… nikogo, żadnych stronnictw, żadnych idei, one wszystkie upadły, — muszą upaść, żadnych ludzi, osobistości; oni wszyscy muszą upaść, upadną. Chcę… żeby w letni dzień, w upalny letni dzień…

1950
Chcę, żeby w letni dzień,
w upalny letni dzień
przede mną zżęto żytni łan,
dzwoniących sierpów słyszeć szmer
i świerszczów szept i szum
1955
i żeby w oczach mych
koszono kąkol w snopie zbóż.
Chcę widzieć, słyszeć w skwarny dzień,
czas kośby dobrych ziół i złych
i jak od płowych zżętych pól
1960
ptactwo się podnosi na żer.

MASKA 19

1961

Nasze jutro —?

KONRAD

— Nie. — — —
Chcę patrzeć, słyszeć, jaki gwar
zielonych, złotych much;
1965
chcę widzieć, słyszeć, tężyć słuch,
jak z kwiatów spada kwietny puch,
jak lęk i groza kosi łan,
wśród ciszy pól i gór,
w słonecznym blasku złotych chmur,
1970
na chleb na przyszły rok.
Chcę patrzeć, patrzeć, tężyć wzrok…
i potrącać mogiłę co krok.

MASKA 19

Nie rozumiem cię… ty przecie mówisz o Polsce!
Ty myślisz o Polsce!

KONRAD

1975
Tak? — Nie. —
Chcę pójść w zaciszny, gęsty bór
za skłony sinych gór
i patrzeć po konarach drzew:
od których, z jakich stron
1980
słonecznych żarów wionie wiew,
jak krąży w drzewach żywny sok…
i które padną za rok…
i że niczyich rąk nie zbroczy krew.

MASKA 19

1984

Ty myślisz o Polsce!! To widoczne!

KONRAD

1985

Tak?


Poszła i właśnie wchodzi nowy
druh nieodstępny Konradowy.

KONRAD

1988

Naród, Poezja, SiłaPrzyznasz mi, że my z coraz większą mówimy rezerwą o wszystkim.

MASKA 20

1989

My może coraz mniej wiemy.

KONRAD

1990

Rzeczy wspólnych. A czy w ogóle te, które uważaliśmy za wspólne, były zdolne powołać wspólność?

MASKA 20

1991

Jak? jak?

KONRAD

Czyśmy właściwie mieli jakie rzeczy wspólne? Chyba akcesoria i godła.

MASKA 20

1993

Tak akcesoria i godła. Dziś nieznaczące nic.

KONRAD

1994

Dziś tylko poetyczne.

MASKA 20

1995

Tak… A… Czyli że…

KONRAD

1996

Czyli, że te rzeczy, które my mamy za poetyczne i które nam są wspólne, są nam przeszkodą w zbliżeniu się, bo urastają do potęgi widma, które wzbrania wstępu do Raju.

MASKA 20

1997

Anioła.

KONRAD

1998

Archanioła.

MASKA 20

1999

Archanioła!

KONRAD

2000

Który mówi: »Będziesz za grzechy twoje dawne spełnione pokutował. Jak wiele było twojej chwały i sławy, tyle oddasz męki i bólu«.

MASKA 20

2001

I to jest fałsz.

KONRAD

2002

I to jest fałsz. A to jest sprawiedliwość poezji.

MASKA 20

2003

Więc czegóż mamy się wyzbyć?

KONRAD

2004

Poezji.

MASKA 20

2005

Poezji!?

KONRAD

2006

Tutaj zacznie się nasza siła.

MASKA 20

2007

Więc możemy mieć siłę.

KONRAD

2008

Więc ty jej nie czujesz, mimo poezji. Czyś ją ty może czuł przez poezję. Ale nie, to był upór — i tylko wobec siebie siła. Ale ta siła wobec drugich, to nie może być poezja.

MASKA 20

2009

Więc co?

KONRAD

2010

Wola.

MASKA 20

2011

A tak: wola!

KONRAD

2012

To, czego chcę, żądam, musi być. Trzeba umieć żądać i wiedzieć, czego żądać.

MASKA 20

2013

Od kogo?

KONRAD

2014

I trzeba wiedzieć, że jeśli są rzeczy, które ode mnie zależeć powinny, to grzechem jest pytać się o nie innych i żądać ich od innych.

MASKA 20

2015

Zapewne, że wiele naszej słabości, niemocy leży tu, na tej ścieżce, gdzie wiodą rozstajne drogi do tego kamienia. Oto brak świadomości, co moje…

KONRAD

2016

I do czego ja mam prawo.

MASKA 20

2017

Prawo.

KONRAD

2018

I nie to prawo, przez kogokolwiek nadawane i uznawane; — ale przez to prawo, które poza prawami takimi jest bezwzględnie i którego z niczyjego poczucia wyrugować nie można niczym, żadnym słowem ani rozkazem.

MASKA 20

2019

Więc byłoby to prawo boskie.

KONRAD

2020

Prawo ciężkości myśli i uczucia.

MASKA 20

2021

Uczucia…

KONRAD

2022

Albo lepiej: prawo ciążenia myśli.

MASKA 20

2023

Matematyka i statyka myśli?

KONRAD

2024

A tak, — tak. Jak jest matematyka i statyka obrotów i pędu światów, a więc i naszego, — tak jest matematyka i statyka myśli.

MASKA 20

2025

Tak. — Hm. — Tak. — Czyli że, czyli że:

KONRAD

2026

Czyli że…

MASKA 20

odchodzi

Już nowa, — ledwo tamta pada —
znów nieodstępna od Konrada.

KONRAD

2029

Oto uszlachetniłem moją myśl.

MASKA 21

KONRAD

2031

I budować poczynam wszystko z rzeczy lotnej jak słowo i lotniejszej niż puch. Budować wielki poczynam gmach, pałac, miasto. Jeruzalem buduję nową, li za zmysłem oczu i za słuchaniem idąc.

MASKA 21

KONRAD

2033

I nie obrażę niczym uczuć sąsiada i oka bliźniego nie obrażę — a nasycę serce moje i zmysły moje wszystkie nasycę.

MASKA 21

KONRAD

2035

Oto buduję Polskę!

MASKA 21

KONRAD

2037

ObłokNa obłok ten patrzę, biegnący skłonem ogromnym i powitanie mu posyłam braterskie. Mój ci jest po skłonie, po ogromach płynący. Własnością jest moją i rzeczą, której zasię kupić nie może ode mnie sąsiad mój ani brat, ani złodziej wydrzeć i zagrabić.

MASKA 21


Znikła; już inna jest i bada
2040
niepokojącą myśl Konrada.

KONRAD

2041

Oto na co patrzę, gdy Noc zapadła i co czynię…

MASKA 22

2042

— —- ?

KONRAD

2043

Oto przypatruję się drobnym zdarzeniom i żyję tym życiem nieustawnych[72] tragedii drobnoustrojów.

MASKA 22

2044

Drobnoustrojów?

KONRAD

2045

A tak. Tworów małych, które gromadą idą, ale które wcale gromadą nie są i które giną pojedynczo.

MASKA 22

KONRAD

2047

Każdy ten twór ginie samodzielnie.

MASKA 22

KONRAD

2049

A ja zamierzyłem patrzeć na ten ciąg nieprzerwany dramatów.

MASKA

2050
? —
Powoli inne maski włażą.
Weszły, ruch każdy jego ważą.
Za jego gestem się pochylą
i tak nad ziemią krótką chwilą
2055
patrzą się, każdy zaczajony,
co znaczy gest niedomówiony?

KONRAD

2057

Oto, gdy noc naszła już domostwo moje, — w izbie zastawiam misę cynową, pięknie brzęczącą; — misę tę pełnię[73] napojem słodowym, któren z jęczmionowych ziaren zalewkami się przetwarza, — a woń miła napełnia izbę, woń Słowianom ulubionego napoju…

MASKI

KONRAD

2059

I oto zabieram kaganiec, który przytwierdzon u żeleźca wpojonego w mur, z dala rozświetlał komorę; który rozpraszał był mrok nocy, tej, co pokój i ukojenie niesie śpiącym.

MASKI

KONRAD

2061

A kiedy błyska świt, szary nieledwo świt, — niepokojem już serce moje przejęte… i groza się do zmysłów moich ciśnie… i opanowuję po chwili pierwszy zmysł: wstrętu… Misa cynowa pomieści wszystką nieprawość, która w niej, z pięknie brzęczącego metalu uczynionej, w niej napoju ulubionego Słowianom pełnej…

MASKI

2062

!?!

KONRAD

2063

Scześnie[74]! —


Nagle, gdy Konrad wyrzekł „scześnie”,
2065
zajękły dziwno, jakby we śnie
i wpadną nagle do podziemu,
uległe przeznaczeniu swemu.
Tejże chwili zamykają się wszystkie drzwi naokół, które dotychczas stały otworem i tworzy się mroczne wnętrze dużego pokoju. Tejże samej chwili otwierają się podwoje środkowej ściany w głębi i widać izbę niewielką mieszkalną i drzewko oświetlone, i ustrojone, zawieszone u stropu. Nad kolebką pochylona matka ssać daje piersi dzieciątku i kołysze się w takt nuconej półgłosem kolędy. Aniołowie to obstąpili kolebkę chórem:

KONRAD

Pamiętam, niegdyś wchodziłem
do księdza, do pustelni
2070
i przystanąłem w sieni.
Pamiętam, gdy pozdrowiłem,
ci czyści i nieskazitelni
pojrzeli ku mnie zdziwieni.
2075
i długie lata tułacze;
dziś jestem we własnym domu
i krzyż na progu znaczę.
Chrystus, Cierpienie, OfiaraKrzyż znaczę boży nie przeto,
bym na się krzyż przyjmował;
2080
lecz byś mnie, Boże, od męki,
od męki krzyża zachował.
Byś mnie zachował od tego,
coś zasię za mnie przebył;
bym ja był z twoich wiernych,
2085
a niewolnikiem nie był.
Bym ja miał z Ciebie siłę,
jak wierzę w Twoją wiarę
i żebym się doczekał,
jak miecze ślesz i karę.
2090
Byś to, coś zapowiedział,
dopełnił w moim życiu:
by zeszło światło w nocy
i trysnął zdrój w ukryciu.
By trysło źródło świeże
2095
za laską Mojżeszową
i byś mi wskazał leże
i dach nad moją głową.
Byś zwiódł z wędrówki długiej
mój naród do Wszechmocy!
2100
Byś dał, co mają inni,
GDY PRZYJDZIESZ JAKO DZIECIĘ TEJ NOCY.
Bożego narodzenia
ta noc jest dla nas święta.
Niech idą w zapomnienia
2105
niewoli gnuśne pęta.
Daj nam poczucie siły
i Polskę daj nam żywą,
by słowa się spełniły
nad ziemią tą szczęśliwą.
2110
Jest tyle sił w narodzie,
jest tyle mnogo ludzi;
niechże w nie duch twój wstąpi
i śpiące niech pobudzi.
Niech się królestwo stanie
2115
nie krzyża, lecz zbawienia.
O daj nam, Jezu Panie,
twą Polskę objawienia.
Polak, BógO Boże, wielki Boże,
ty nie znasz nas Polaków;
2120
ty nie wiesz, czym być może
straż polska u twych znaków!
Nie ścierpię już niedoli
ani niewolnej nędzy.
Sam sięgnę lepszej doli
2125
I łeb przygniotę jędzy.
Zwyciężę na tej ziemi,
z tej ziemi PAŃSTWO wskrzeszę.
Synami my twojemi
błogosław czyn i rzeszę!
2130
Gwiazdka zeszła i świeci
nad kolebką dziecięcą
nad miłością zabłysła matczyną.
Światło błysło stuleci,
radość nocy tej święcą:
2135
Gwiazda zeszła nad ŚWIĘTĄ RODZINĄ.
Oto dziecię w kolebce,
matka nad nim schylona.
Około niej Anieli?
Domże to mój? Mnie żona?
2140
Któż te słowa mi szepce?:
ta z tobą dolę podzieli.
Koniec memu błąkaniu,
koniec mojej udręce.
W czyimże to szeptaniu?:
2145
z tą ślubem sprzęgniesz ręce…
Klęka.

HESTIA

Występuje z izby, gdzie światło. Podwoje izby zamykają się za nią.
Strzegę twoich ócz i twoich rąk,
Uchylam od cię mąk,
zdejmuję z czoła znamię trwóg,
byś był jako ten, co nie pamięta,
2150
przez jakie przeszedł ciemnie dróg.

KONRAD

Tyżeś to, moja święta?

HESTIA

Na czoło twoje kładę dłoń
a usta moje nucą śpiew
w tajemnic znaku wieczystych,
2155
byś zbył tę myśli głębną toń,
gadów pełną nieczystych.

KONRADOgień, Bogini

Ty ogień mój i krew.
O, czy mi ciebie zsyła Bóg?

HESTIA

Ty masz być z bożych sług.

KONRAD

2160
O wiem, ty znaczysz drogę posłanniczą.
Za ust twoich wymową,
co płynie żywiczną strugą,
stęsknionym idę słuchem
I przejmuję twe wielkie słowo
2165
duchem,
który przebolał długo.
Ty wiedziesz ku zmartwychwstaniu,
że się moje dni już nagłe liczą,
że już jesteśmy na zaraniu.

HESTIA

2170
Panem będziesz moim i sługą.
Strzec tobie ognia, który palę
rękoma moimi, rękoma moimi.
Wziąć tobie topór oburącz
i siąść stróżem u proga.
2175
I nie zwolić ni piędzi ziemi.
Co Bóg rozwiązał, — łącz!
Z rozkazu i woli Boga!

KONRAD

2178

Każesz walczyć!?

HESTIA

Znaczę cię kościołem.

KONRAD

2180
Czynisz żagiew!

HESTIA

Płonącym czynięć Aniołem.
Zgromadź mnogie ludy na wiec:
niech siędą społem za stołem
i powiedz im, jak ognia mają strzec,
2185
jak modlić się mają dzieły[75].
Że jest już czas, by ręce topór jęły
przyspieszyć dni,
bożemi znaczonych słowy[76],
by naród wstał na krwawą rzeź.

KONRAD

2190
Płomień około twojej głowy,
łuna przy twojej twarzy.

HESTIA

Pochodnię weź.

KONRAD

Oczy! gwiazdy płonące!
Świecisz w nocy, jako z płomieni
2195
patrzące żywe słońce!

HESTIA

Pochodnię weź!

KONRAD

bierze z jej ręki pochodnię płonącą
A może wy nie wiecie,
co to znaczy pochodnia?
Że ją dałem do ręki kobiecie,
2200
co ogniska-ołtarza strzeże?
Wy dziwicie się może,
że Konrad z jej ręki ją bierze,
że święcić kazała noże,
a noże święcić znaczy: zbrodnia!?
2205
Pochodnia, ogień, światło, żar
świeci i razem[77] spala,
i ciepła razem niesie dar,
i pożarami w gruz obala.
Rozjaśnia, ale niszczy razem;
2210
ogniem żyjącym zabić zdolna.
Płonąca, jest tą żywiołową siłą,
którą posiada DUSZA WOLNA.
Płonąca, jest tą ducha władzą,
której sile ciało podlega,
2215
potęgą, — duchy, gdy się gromadzą
w niej alfa myśli i omega.
W niewiadomości człowiek żyje,
w niewiadomości błogosławion.
Płomień ten boski kto odkryje,
2220
potępion może być lub zbawion.
Gdy straci żarów świętą siłę,
choćby w ofierze dla narodu,
mniema, że ogniem go ocali, — —
dościgną mściwe Erynije[78],
2225
doścignie Sęp wiecznego głodu:
wieczyście dalej, co jest dalej?
co będzie dalej, za wiek, wieki?
Im bliższy wiedzy, tym daleki,
coraz to dalej bieży, leci:
2230
ogniem się własnym spala, — świeci!
to są te gwiazdy, co spadają
w noc. Patrzycie w nie: — — Znikają.

W KATEDRZE NA WAWELU

Za podniesieniem zasłony do aktu trzeciego, z głębi sceny słychać rozmowę dwóch osób znajdujących się w grupie gromady, przy której stoi Geniusz.

GŁOS 1

2233

A cóż Konrad?

GŁOS 2

2234

Mam najzupełniej to wrażenie, jak gdyby wśród nas był.

GŁOS 1

2235

Jeno[79] nie widzimy go.

GŁOS 2

2236

Owszem widzimy go, chociaż go nie ma. Dowodem rozmowa; czyli że niejako obecną jest jego myśl.

GŁOS 1

2237

Dusza.

GŁOS 2

2238

Myśl!

GŁOS 1

2239

A jego myśl dalsza? Nie jestże ona potrzebną tu?

GŁOS 2

2240

O tak, jest.

GŁOS 1

2241

Ale jego samegoż myśl dalsza, jakiej my się nie możemy spodziewać ani domyślać?

GŁOS 2

2242

Jakaż to myśl?

GŁOS 1

2243

Niespodzianka, którą odnośnie do siebie, on jeden wnieść może.

GŁOS 2

2244

Ta niepotrzebna. Ta nas nic nie obchodzi. Co ona nas może obchodzić?

GŁOS 1

2245

Więc ta nasza obojętność dla niego…

GŁOS 2

2246

Ogień, BohaterNie. To uświęcenie jego właśnie, uświęcenie — które jego myśli rozwój jemu samemu wyrywa!

GŁOS 1

2247

Że on… Cóż z nim się dzieje?

GŁOS 2

2248

Co z nim się dzieje? On sam niknie i ginie, rosnąc w nas.

GŁOS 1

2249

Jakże to?

GŁOS 2

2250

Zapala płomienie, przy których gaśnie sam, bo płomieni tych jest ogrom i burza, i płonący las.

GŁOS 1

2251

A on zginie w dymie.

GŁOS 2

2252

On zginie tym, co było w nim złego i niepotrzebnego, i dodatkowego.

GŁOS 1

2253

Co?

GLOS 2

2254

Życie z tym wszystkim, co mamy my.

GLOS 1

2255

Więc my…

GŁOS 2

2256

My musimy pozostać!

GŁOS 1

czyni maskę i gest zadziwienia

GŁOS 2

2257

Bo tegoż on żądać nie mógł, by nas wyruszyć z posad, by nami zatrząść, nas burzyć.

GŁOS 1

2258

Wtenczas żyłby on.

GŁOS 2

2259

Tym, co zbudziło jegoż samego i jemu dało…

GŁOS 1

z maską i gestem zaciekawienia

GŁOS 2

2260

Klątwę!

GENIUSZ

który był stał przy tej grupie mówiących i słuchał; teraz odwraca się od nich i ku innej grupie się zwraca

Piękno, Śmierć, Sztuka, MelancholiaMUZA

Wszystko, czego się tknę,
w mych rękach mrze
i pięknem wtedy mnie niewoli,
gdy kres się zbliża doli
2265
i resztki życia w grze.
Do tęsknej oto lgnę niewoli,
gdy wspominanie Sławy boli,
gdy ogień cały w jednej skrze.
Iskra jedyna, gdy dogasa,
2270
cała jej wtedy widna krasa,
ja wtedy ku piękności drżę.
O Piękno! Duszy tajemnica:
ostatnie chwile skonu,
gdy róż śmiertelny barwi lica
2275
i znika jak gasnąca świeca,
w półdźwiękach i półszeptach tonu.
Weselcie się, w tej melankolii piękno,
gdy serca smętkiem oddźwiękną,
ja będę wtedy waszą panią,
2280
a wiedzcie, żem jest tą, co wy tęsknicie za nią.

Już Geniusz od niej się oddala,
zostawując jej myśl nieskończoną,
ku innym idąc, których skala
myśli być ma znów podniesioną
2285
o ton, więc rękę władnym ruchem
wzniósł i już włada nimi: duchem.

KARMAZYN

HOŁYSZ

2288

Sumienie ściga moją myśl.

KARMAZYN

2289

Cisnę w naród, co posiąść miał mój syn.

HOŁYSZ

2290

Cha, cha, antyczna broń.

KARMAZYN

2291

Hej, chłopie, bierz tę karabelę.

HOŁYSZ

2292

Hej, chłopie, bierz mój lity pas.

KARMAZYN

Gdy na narodu staniesz czele,
pamiętaj nas, wspominaj nas.

HOŁYSZ

2295
Bądź taki, jacy myśmy byli.

KARMAZYN

Cha, cha, wyucz się naszych wad.

HOŁYSZ

Otośmy siłę w tobie odkryli.

KARMAZYN

Bierz karabelę…

HOŁYSZ

Lity pas…

KARMAZYN

2300
Niech cię Najświętsza Panna chroni,
Będzieszli ciekaw, jak masz użyć tej broni?

HOŁYSZ

Cha, cha, — dłoń dajcie do mej dłoni.

KARMAZYN

Zdobędziem się na wielki czyn!

HOŁYSZ

Nasze błędy posiędą oni.

KARMAZYN

2305
Zabierzcie, co miał wziąć mój syn.
Podajcie ręce — idziem wraz.
Cha, cha, gdy niczym nasza rola,
przynajmniej was pociągniem w grób.
Jedneśmy razem żęli pola
2310
i jeden nasz był żywny żłób.
Dziś się nam wspólna rodzi wola,
gdy bierzem na ruinach ślub.
Znaj, mości chamie, co to szabla.
Szabla to jest szlachecka broń.
2315
Siekierą Kain zabił Abla,
więc Bóg »przeklinam« wyrzekł doń.
Zaś szlachcie Bóg dał karabele,
pohańców bić, po pyskach tłuc,
wylecieć na husarii czele,
2320
wszystko oporne zwalić, zmóc.
Mieć Boga w sercu, wy go macie,
możecie kość niezgody wziąć.
Bierz karabelę, chamie bracie
i za pan brat ze szlachtą siądź.
2325
PanNiech, mościdzieju, Bóg zna pana,
że jesteś cham sam Bóg to dał,
do herbu biorę dziś acana,
byś ty i Bóg mą łaskę znał.
Karmazyn i Hołysz biorą karabele ze stołu i rozdają je gromadzie chłopów, którzy stali za ich krzesłami.
Lecz Geniusz, który przy nich stał,
2330
z ręką nad nimi podniesioną,
porzucił był ich już,
ku innym idąc, innych dusz
władzę w swą biorąc dłoń święconą.

KAZNODZIEJA

Bracia, orzeł zakrył moje oczy,
2335
skrzydłami mię po oczach uderzył.
Mrok przed moimi oczami
i strach we mnie,
jakobym już nie wierzył —?
Ktoś przede mną olbrzymi stanął
2340
i przesłonił jasność mych dróg
i nie wiem —
li to Szatan czy Bóg —?
Czy chcecie, bym się z nim zmierzył —?
Czy będziecie mnie wierni,
2345
gdy ja zachwieję się i padnę u jego nóg,
niewiedzący —?
Czyli[80] chcecie być z panów myśli, czyli sług!?
Czyli wielcy — czy mierni —?
Czy wierzycie w to, że Słowo moje
2350
płonącym było zarzewiem,
ja więc ogniem szczerym płonący,
noszę świętych znamię, —?
Czyli że kłamię —?
— — — — — — — — — —
2355
Geniusz od nich się oddala,
zostawując ich myśl zawieszoną,
ku innym idąc, których skala
myśli być ma znów podniesioną
o ton, więc rękę władnym ruchem
2360
wzniósł i już włada nimi: duchem.

MÓWCA

O bracia, serce mnie boli.
Niechaj mnie chór wasz okoli.
Podajcie ręce, — zimne wasze dłonie.
Myśl, jaka była w nas
2365
I w naszej wspólności…
tonie…
Czy wy czujecie
tę dal nieskończoności,
która przed moim wzrokiem —?
2370
Podzielę się z wami Słowem:
Oto przeznaczeń wyrokiem,
jak sądzę, widzieć mi dano:
zginiecie.
Radujcie się, — widzieć mi dano…
2375
Dłoń się czyjaś nad moje czoło
pochyla…
Czy wstąpił kto w nasze koło…?
I mówię wam, że zaprawdę to chwila
wielka, gdy do was mówię…
2380
Radujcie się, przed moim okiem
dal widzę nieskończoności.
Dusza się moja rozszerza
i płynie jako cień we wszechświecie…
Czy wy za nią pójdziecie —?
2385
— — — — — — — — — —
Lecz Geniusz od nich już daleko,
już ku innym się ludziom zbliża,
już swoją je otoczył opieką
i dłoń ku czołu ich poniża;
2390
to znów nią nad nimi zatoczy
szeroki, wielki, pełny ruch
i znów jest władcą wielki Duch.

PRYMAS

2393

Klęczycie u moich stóp, a oto duch mój w męce. Klęczycie u moich stóp, o bracia moi. Czoło moje pokryła chmura i oto ręka czyjaś przesłania mi oczy.

2394

O bracia moi, otoście ze mną w świątyni, — a modły nasze mrą na ustach moich i słyszę inną mowę duszy mojej: mowę serca.

2395

Proch jestem i nędzarz jestem w purpurach, — a najboleśniejszą dla mnie: purpura wstydu, bijąca ogniem na twarz moją.

2396

Polskę miałem wam dać! — Czymże są te sztandary, które chylicie nad moją głową. Oto łachmany, nad którymi Bóg nakreślił krzyż.

2397

O bracia! Jak uratuję serca wasze? dusze wasze? O bracia! bracia, grób widzę wielki przed wami i przede mną.

2398

Dłoń jakowaś przesłoniła mi oczy.

2399

O Panie! O Chrystusie! — Nad narodem moim noc i mrok zapada, — nad narodem moim, klęczącym u grobu.

2400

O Chrystusie! Czyjaż to ręka? Chrystusie! Wielkość to i Świętość twoja w męczeństwie naszym żyjąca.

2401

Z kielicha daj nam pić — Śmierć naszą w twoim domu.

2402

Klęczycie u moich stóp, — a duch mój w męce. O bracia, podajcie mi dłonie wasze. Oto ręce moje, dłonie moje na błogosławieństwo nad głowy wasze: — wielcy w Chrystusie!

CHÓR

2403

Amen.


Już Geniusz odszedł od nich z dala
2405
i inne duchy już zapala
i nad innymi wznosi ręce,
duchowej je podając męce:

STARZEC

2408

Czy uważałyście, że od chwili mrok jakoby coraz gęstszy pada w załomy sklepień i po olbrzymach tych ciosanych ku nam się osuwa, nas w cienie i mroki grążąc[81].

CÓRKI

2409

Głosu twego chcemy słuchać ojcze, ale głos twój to jakby już głos cudzy. Drżysz i niepokój snać[82] wstąpił w ciebie.

OJCIEC

2410

Widzicież wy go? Przed nami stoi, a dłonie obiedwie nad głowy nasze kieruje. On to nad myślą naszą zaciąży. Będziemy wszystko-rozumiejący, jak ci, ku którym idzie Śmierć.

CÓRKI

Ślubujemy się Śmierci.

GENIUSZ

Jest mowa jego cicha przy słów wadze,
słuchana; zmilkli, czują władzę
głosu i władzę słów tajemną.
2415
Scena się z wolna staje ciemną:
mrok padł na ludzi i na ściany
a naród w niego zasłuchany.
2418

I nie wszystko zawdy powiem wam. — W waszych rozmowach, myślach i czynach jest wiele z tego, czym jestem ja i co ja czuję.

2419

Naród, Nieśmiertelność, Grób, SztukaJa waszych tych serc mówiących słucham i świadkiem jestem języków waszych obrotu wprawnego, a obecnością moją podnoszę was i myśl waszą uświęcam. A gdy myśl się zatraca, gubi, marnieje, na codzienną zamieszana strawę, zaś duchowa dań jej tylko rozczynem będąca, — mnie później rani i kościół mój burzy… w kościoła mego ściany bije taranem powszedniości pospolitej — odwrócę się odeń zraniony i to jest ten grot, który mi ranę zadaje śmiertelną. — Żyjcie wy, na śmierć moją patrząc. — Odejdę precz — precz ku mej krynicy wieczystej. — Odrodzi ona mnie ku wierze nieśmiertelnej…

2420

Uderzcie!!

2421

Nieśmiertelność zyszczę[83] przez śmierć, którą mnie zadajecie.

Postąpił kilka kroków i pośrodku nich stanął.
Jest mowa jego cicha przy słów wadze,
słuchana; zmilkli, czują władzę
głosu i władzę słów tajemną.
2425
Scena się z wolna staje ciemną:
mrok padł na ludzi i na ściany
a naród w niego zasłuchany.
Podnieście się duchem ze mną,
wzlećcie duchem za mną,
2430
ponad noc duszną i ciemną,
rzucajcie ziemię kłamną.
Powiodę was do górnych sfer,
do szczytów, szczytów ducha;
gdzie Wielkość nawy dzierży ster
2435
i kędy Wieczność słucha.
Wprowadzę was w świątynię, tum
potęgi waszej, waszych dum.
Wewiodę was nad groby łez,
byście nikczemność widząc ciała,
2440
ujrzeli okiem żywym KRES:
Śmierć, która cuda działa!
Czegóż wy chcecie, czego z ziemi,
żądzami żarci niesytemi — — !?
Czegóż wy chcecie, czego z roli
2445
oracze nędzy, marnej doli,
niewolne duchy wrosłe w ziem?
O innym lepszym świecie wiem!
Pójdziecie za mną, — wolni tam!,
gdzie Duch jest panem sam,
2450
Gdzie Duch rozpęta wasze skrzydła,
mieczem Anioła przetnie sidła
i pęta wasze spadną z rąk:
przez mękę kaźni zbyjcie mąk!
postąpił ku przodowi sceny
Przyjmiecie tutaj z mojej dłoni
2455
pokarm i napój niepamięci.
Postąpił, pochylił się i podźwignął ciężkich, spiżowych drzwi, wiodących w tej części katedry ku grobom królów i bohaterów Polski.
Jest mowa jego cicha przy słów wadze,
słuchana; zmilkli, czują władzę
głosu i władzę słów tajemną.
Scena się z wolna staje ciemną:
2460
mrok padł na ludzi i na ściany
a naród w niego zasłuchany.
Słuchajcie, skoro dzwon zadzwoni,
zejdziecie ze mną w sklep podziemny,
gdzie żyje duchem świat tajemny. — —
2465
WIELKOŚĆ was ducha ujmie mocą,
zapanujecie nad Nocą,
już wyzwoleni, wniebowzięci,
zwoleni duchem, wyzwoleni!
Śmierć wam wołana przywrze oczy.
2470
Za mną wstępujcie — oto droga,
nim świt się blady zarumieni,
dopokąd szarość światła mroczy. —
Tam mieć będziecie Polskę świętą,
wybraną POLSKĘ, wywróconą,
2475
z marnoty życia wyzwoloną,
z Ducha, z Ducha poczętą!!!
Tam wielkość! Wielkość tam was woła!
Przez wrota grobu do KOŚCIOŁA!!!
Weźmijcie wieńce róż na czoła!
2480
Ta jedna, jedyna, droga:
przez artyzm, wielkość i Boga.

CHÓR

2482

Oto Śmierć!?

GENIUSZ

Oto myśl szczytna
na wyżynach niedościgłych lotu.
2485
Patrzcie, kędy łuna błękitna…

CHÓR

Przepaść grobu?! Stamtąd nie ma powrotu?!

GENIUSZ

Przepaść! — Stamtąd nie ma powrotu
do marnych, niskich progów.
Będziecie godni Bogów:
2490
gwiazdami śród gwiazd kołowrotu.

CHÓR

Ta jedna, jedyna, droga?

GENIUSZ

wyzwoleńcy, zwoleńcy Ducha
i czynów waszych czeka.
2495
Byście, słowem walczący szermierze,
do Boga podnieśli człowieka,
Śmierci przyjmując przymierze.
Oto wyzwoleni od miecza,
oto wyzwoleni duchem,
2500
pod przemocy bezsilnej obuchem,
w kajdanach na rękach, drżący,
wy trwożni, — wy zmartwychwstający!
gdy gaśnie w was małość człowiecza, —
będziecie: Kościół-Zwycięski
2505
nad ludzkie nędze i klęski.
Krew żywą wziąłem do czary
na TOAST wielki i górny:
za Polski Śmierć-Odkupienia,
za Polski krzyżową mękę.
2510
Wy, duchem zespoleni wodze,
zstępujcie ze mną w podziemie,
kędy przeszłość stawiła swe urny
popiołów — na naszej drodze
do wieczystych zacisza kościołów.
2515
Ta jedna, jedyna droga.

CHÓR

Mistrzu! przez Śmierć!? przez Boga!

GENIUSZ

Ta jedna, jedyna droga!!

CHÓR

Grobowce, trumny, cmentarze!

GENIUSZ

Tam oto stawiłem ołtarze!

CHÓR

2520
Zgnilizna, próchna i trumny!

GENIUSZ

Tam oto stawiłem kolumny,
w granitach kute we skale,
zaklęte czarem stuleci
we wiecznej, wieczystej chwale.

CHÓR

2525
Wiedziesz w spiżowe podwoje!
Dzwon bije.

GENIUSZ

Oto uznaję was dzieci
i państwo oddaję moje!
Czara złota, róg złoty w mej dłoni:
Słowo święte, święta duchów Sprawa.
2530
Przychylcie ust do napoju
zbędziecie trwogi i lęku.

CHÓR

Róg złoty, wieczność pokoju.

GENIUSZ

2533

Słyszycie: oto dzwon dzwoni — —

Roztwierają się na oścież wielkie podwoje katedry i Konrad wpada.

KONRAD

Stójcie!! Pochodnia w mym ręku!!!
2535
………………………
podbiega naprzód
Sława! narodzie! Sława!!!
……………………..
2540
Nienawiść niosę palącą!

GENIUSZ

Przeklęty! Nie posłysz poszczęku.
kto w ślad za tobą goni.
Nie posłysz zgrzytu i jęku
i ognia palących skroni
2545
nie zaznaj…

KONRAD

Pochodnia gorze!!
Krwi wołam! Chcę święcić noże!
Zwodziłeś duszę daremno:
ukazywałeś mi niebo;
2550
groby otwierasz przede mną.

GENIUSZ

Spokojność zabijasz twoję.

KONRAD

O spokój duszy nie stoję,
gdy marną kupiony dolą
I kala ręce niewolą.

GENIUSZ

2555
W pokoju ducha ma władza:
naród Chrystusem odradza.

KONRAD

Krzyż przeklnę, Chrystusa godło,
gdy męką naród uwiodło.
Dla mnie żywota Prawo!!

GENIUSZ

2560
O Sławo!!

KONRAD

Ty ze mną Sławo!!
Zwyciężaj siłą płomienia!
Ta jedna jedyna droga!
Pochodnią uderza w rękę, w której Geniusz trzyma wzniesioną czarę złotą. Czara wytrącona upadła w czeluść grobów królewskich. Konrad chwycił drzwi grobowe, przywarł i zatrzasnął nimi zejście do podziemi, a rygle żelazne przetknął płonącą pochodnią, która tu zgasa.
Na wrotach grobu stoję!
2565
Państwo zdobyłem moje!!!!
Sława, narodzie Sława!!!
Teraz stanął na wrotach do grobu,
na brązowej spiżowej pokrywie, —
gorejąc, — tchem jednym wymowy
2570
w Geniusza uderza słowy,
w wybuchów strumiennym porywie:
2572

Naród, Historia, Cierpienie, ŚmierćHarpio narodu! siły ssiesz nasze i spalasz je w czczy dym!

2573

Tyżeś to wzeszła nad domostwa, nad chaty, nad naszymi panująca mężami. Widmo niedościgłe duszy stęsknionej, — po obłędnych wodzisz manowcach, a nad grób i czeluść grobową żywe, spragnione przywodzisz. Oto chcesz je pogrążyć w niechybną NOC ŚMIERCI, w niechybną NOC ZATRACENIA!

2574

Precz przeklęty! — Serc naszych tyranie, władco nieubłagany, każesz nam się wyrzekać, co rola dać może orana i który chcesz, byśmy owoc wszelki od ust odjęli.

2575

Precz ty… chcesz przychylić nam do ust czary trucizną pełnej, czary jadem pełnionej, która jest przeszłością naszą występną i bolesną i ta nie będzie naszą krwią, krwią nas żywych i napojem.

2576

Precz! Chcesz, abyśmy pamięć wlekli w mąk kaźnie i więzienia i wyrzekali się blasku dnia dla litości onych, co marli męczeni, a ginęli katowani, — tych dola nie naszą będzie dolą ani wołaniem.

2577

ZwycięstwoWołaniem oto naszym zwycięstwo!

2578

Zwycięstwo Hasłem i Wolą!

2579

ZWYCIĘSTWO! — nie to, które wyrzeka się ciała i krwi i mocne się być zapowiada anielskimi skrzydły, a jego oblicze trupiego wdzięku tchnie urokiem zabójczym.

2580

Zwycięstwo! niosę ze krwi i ciała, z woli żywej i żywej Potęgi, —

2581

mocne wolą nad świat władającą, wolą, co ze mnie jest

2582

i przychodzi ZWYCIĘŻAĆ!!

2583

Czas jest i godzina dopełniona!

2584

Precz!!!

Katedra rozświetla się kolorami.
2585

Znam twoje gusła i hasła, widmo upiorne zagasłej przeszłości, cieniu, — błądzisz śród głazów i kolumn świątyni.

2586

Oto Wawel! Wawel!! Otoś stawił przede mną grobowce, posążne postaci rycerzy, — legli w sen kamienny, powieki ich przymknięte na dolę i żywot nasz!

2587

Złudo wielkości! oto chcesz ująć nas sidłem piękna, co zamarło i zgasło i jęk chcesz obudzić w piersi naszej, a nie wołanie radości!

2588

Złudo! kłamanym wiążesz nas szczęściem i potęgą nas uwodzisz kłamaną! Wielkość ta twoich posągów to fałsz udany i zwodliwy! nie bije tam serce w onych, ani z głazu nie drgnie ku nam żądza, by wzgardą, nienawiścią i zemstą chciała nas budzić

2589

i czyniła z nas męże!!

2590

Precz!!

2591

Kochanku ruin i zapadłych uroczysk chwalco! tyżeś nas wwiódł w bezdroże rozstajnych dążeń, uwodzicielu!

2592

Piewco dróg błędnych i stróżu labiryntów, wodzisz na pokuszenie miłość naszą i miłość naszą zatruwasz! w uwodne powiódłszy sienie, sklepiska, skąd wyjścia nie masz, jeno ogniki świecące próchnem.

2593

Czarodzieju! mamidłem bawisz myśl i duszę kołysasz[84] snem wspomnień. W państwie twoim czarów wszędy Śmierć jeno ta: wieczysta i nieśmiertelność dająca.

2594

Przeklęty! najlepszą brać zabiłeś moją i ranisz jadem smutku.

2595

Radość głoszę i wesele!

2596

Wyrzekam się ruin i gruzów, i złomów wielkości, której oto Śmierć mocarką!!

2597

Precz!!!!

2598

Poznaję cię ćmo krasa[85], pasożycie dusz, szarańczo złowróżbna.

2599

Tyżeś mrowiskiem opadła w najmilsze oczom zagony; igra to i bawisko[86] twoje.

2600

Pieścisz mnie i usypiasz, dnie rabując niezwrotne, a rękę moją wstrzymujesz?

Nie uwiedzie mnie szept wiślany
i fala wierzchnia, która kłamie,
czyje ją kolwiek wiosło łamie,
temu powolnych chyli grzbietów, —
2605
nie zwiedzie poszept oczeretów,
trzcin chwiejnych, łóz, szuwarów;
czyja je kolwiek dłoń skuje
w rózgi liktorskie Cezarów…
sługa jarzma nie czuje!!!
2610
PoezjaTy chcesz, bym do cię przypadł w jęku
i słuchał szumów, śpiewów, gwaru
i w zasłuchaniu wstrzymał ramię,
uśpiony słowem twem szeptanem.
Ty chcesz mnie stłumić mocą czaru
2615
i miłość dać, co czynom kłamie.
Musisz być moją, mnie niewolna
ja muszę twoim Panem.
Przez serce socha przejdzie rolna,
przez pierś twą ORKA, — płużny miecz!
2620
POEZJO PRECZ!!!! JESTEŚ TYRANEM!!

CHÓR

A kto prośby nie posłucha, —
W Imię Ojca, Syna, Ducha:
czy widzisz pański krzyż!
Śmierć niosłeś w twym napoju,
2625
zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz, a kysz!
Miarowym słowem chór powtarza,
miarowa ozwie się muzyka.
We dźwięku tej muzyki Moniuszki,
2630
przy której owe w Dziadach duszki
znikają na zaklęcie guślarza, —
ten, przeciw komu chór zwrócony
i krzyż w powietrzu zakreślony:
Geniusz-Prospero znika.
2635
(Nie jest to wcale ten Prospero
ze Szekspirowskiej znanej Burzy;
różni się odeń choćby cerą,
jak o tym mowa w pierwszym akcie;
zresztą go widzieliście w trakcie
2640
aktu trzeciego, gdzie był dłużej.
Prosperem ja go tylko nazywam
ot tak, przez literacką swadę,
żeby zaznaczyć, że nie zrywam
z tradycją teatralnych manekinów,
2645
niegdyś żywych, a dzisiaj niezdolnych do czynów.
Nas przecie Szekspir nie poruszy,
bo najmniejszego nie miał cale
pojęcia naszej POLSKIEJ DUSZY, —
choć wszystko inne doskonale
2650
znał i przedstawił, i określił;
to przecie tę mu wytknę wadę,
że nic polskiego nie wymyślił;
jednak to nie jest żadną wadą,
bo dla mnie żyją te postacie.
2655
Was, gdy dziś polską znam plejadą, —
cóż angielskiego w sobie macie?)
Tutaj zapadła kurtyna,
ale jest to kurtyna z gazy.
Sztuka grana się kończy;
2660
nie kończy się myśl Konradowa.
Wszyscy inni wychodzą z ról,
pozostają w kostiumach.
Rozbierają dekoracje i płótna,
odstawiają je w kąty…
2665
Rozświetlono znów pełne rampy.
Pełne światło pada na scenę.

KONRAD

Zawrót — tam lecę, kędy gwiazdy płyną,
w rydwan wstąpiłem siłą, — naprzód — drogi giną
we mgłach — ha cóż to — świetlna zawierucha!
2670
Automedonie[87] lejce dzierz, — nie słucha.
To ja sam, — ha! poniosły rozszalałe konie. —
Zachwiał się — pada — ha — Automedonie!
Lecę ponad przepaście… tysiąc lat…

AKTOR

On bredzi.

KONRAD

2675
Prawdę rzekłem!!!

REŻYSER

Co znaczy?

MUZA

Kto przez niego gada?

KONRAD

2678

Kto to przeze mnie mówi…? Duch rzekł, że nawiedzi, jeżeli to, com przyrzekł… Cóżeście słyszeli? Oni mię podsłuchali — i myśl mą wydadzą.

MUZA

2679

Skończyłeś rolę — cóż to — jeszcze rola?

KONRAD

2680
Rola — rola skończona? Wasz umysł tak dzieli
myśli na rolę i nicość powszednią,
że skoro rolę wypowiecie gładko,
deski sceniczne spod stóp wam uciekną
i rola najpiękniejsza staje się wam brednią.
2685
Nędzarze!

MUZA

Ach, oszalał Konrad.

KONRAD

Moja swatko,
żegnaj mi. Od dziś moja poczyna się wola.
Zdobyłem dzisiaj władzę ponad twoją władzą.

AKTOR

2690
Chory?

KONRAD

Co wy za jedni?

AKTOR

Już nas nie poznaje?

MUZA

Konrad improwizuje.

STARY AKTOR

Żartuje.

REŻYSER

2695
Udaje.

AKTOR

Nie znasz swoich aktorów?

STARY AKTOR

Przyjaciół…?

KONRAD

Chcę ludzi.

AKTOR

Czegoś chce?

KONRAD

2700
Ludzi!

REŻYSER

Cha, cha!

KONRAD

Ach, to wy aktory!
Tak, — to wszystko udanie —

STARY AKTOR

Tak jest.

REŻYSER

2705
Chwila złudy.
Teraz wieńce nagrodzą nam fikcyjne trudy.
Dobranoc.

KONRAD

W myśli iskra pożaru się ląże!
Dobranoc przyjaciele.

STARY AKTOR

2710
Dobranoc, mój książę[88]!

KONRAD

Sceniczne widowisko — patrzaj się, Horacy:
wieszli[89] dla kogo teatr?: — pułapka na myszy.
Oni sami się wskażą: nikczemni i podli.
Sumienie gryźć ich będzie, rumieniec ich zdradzi.
2715
Radujmy się, Horacy!

STARY AKTOR

Dokąd to prowadzi?

KONRAD

Oto wynoszą graty, sprzęt, złudną tandetę!
Wiesz, co to wszystko znaczy?

STARY AKTOR

Do domu się śpieszę.

KONRAD

2720
A teraz będzie scena, gdzie Klaudiusz się modli.

STARY AKTOR

Trzy arkusiki, farsa, muszę być na próbie…

KONRAD

Reżyserze — o, widzisz tę w laurach kobietę:
Muza, posiadła serce, — myśl mą wyzwoliła;
czegóż ona się kłania?!

REŻYSER

2725
Otrzymała wieńce.

KONRAD

Czegóż tak ciągle dyga? Do ust wznosi ręce?

REŻYSER

Wzruszona jest, — dziękuje za uznania tyle.
Moment jedyny szczęścia: oklaski przez chwilę.

KONRAD

do Starego Aktora
Cóż to? Nie w roli?

STARY AKTOR

2730
Rola mnie nie żywi.
Przy tym o mnie nie dbają i na mnie są krzywi[90].
Ja nie dbam. — Już skończyłem. Już na nic nie czekam.
Nawykłem do tych desek. Mogę precz. — Odwlekam.
Syn, Ojciec, Artysta, Sztuka, Teatr, Czyn, Powstaniec, KonfliktGoniłem niegdyś sławę, grywałem Hamleta.
2735
Nowe dzisiaj Hamlety. — Dom. — Dzieci. — Kobieta. —
Sława artystów! Niedziwne mi wieńce.
Miałem ich pełne dwie, o te dwie pełne ręce,
gdy mój święciłem dzień trzydziestu lat na scenie.
Oklaski miałem ich, uznanie i znaczenie.
2740
Efemeryczne to, przez jeden wieczór lamp,
a gaśnie, gdy pogasną skręcone rzędy ramp[91].
Zanieśli do dom kwiaty. — Rodzina już się zbiegła.
Patrzaj, co przyniósł tata! To mąż mój!? To mój syn!?
A serce żonie rośnie, jakby gdzie złotych harf
2745
muzyki zasłyszała. Oklaski w uszach dzwonią.
A matka moja idzie, staruszka, — (przy nas żyje) —
i patrzy się po kwiatach, napisach szumnych szarf
i pyta: »to te kwiaty dla ciebie, skąd to, czyje?
Mój synu — mówi matka — ho, to twój ojciec z bronią
2750
walczył za świętość naszą i zdobył się na czyn…
(Legł w sześćdziesiątym trzecim; dziś zapomniany grób)
nikt wieńców mu nie dawał, nie rzucił kwiatu, świec…«
Mój ojciec był bohater, a ja to jestem nic.
W błazeństwie dzieł udanych, w komedii wiecznej prób,
2755
ja się rumienię, wstydzę, wstyd biorę wasz do lic…
Mój ojciec był bohater, a my jesteśmy nic!

KONRAD

do kogoś w kostiumie
2757

Marszałku, załamałeś ręce, Wawel, Wawel burzą!

AKTOR

zagadnięty
Myślę, by sztukę skrócić, gdy jutro powtórzą,
w momencie, kiedy Konrad wychodzi na scenę.

KONRAD

2760
Chcesz mnie skrócić o głowę.

AKTOR

Kwestie trzy lub cztery
ze stanowiska sceny, reżyser wykreśli.

MUZA

Jak to, — chcesz biżuterie dać poprawiać cieśli.

AKTOR

do Muzy
2764

Wszakżeż dyjadem nosisz z fałszywych kamieni.

REŻYSER

pokazując Aktora
2765
On o czym innym myśli, wiecznie roztargniony.
W duszy nosi świat inny, innym otoczony.
Wszystko się załagodzi — wilk i owca syta.
TeatrSztuka będzie, gdy przyjdzie publiczność i kwita.
Teatr dla publiczności jest — publika ceni.
2770
Trzeba umieć ją zająć, — entuzjazm jest, jeśli
ktoś umie na tych strunach zagrać jak na harfie;
jeśli nie umie, nie ma na co się porywać.
Gadaj sercem, a będą głową przytakiwać,
jak gdybyś sercem grał…

MUZA

2775
Depcesz po szarfie!

REŻYSER

Ach wstążka…

MUZA

Półjedwabna!

REŻYSER

Ach fręzle!

MUZA

Półzłoto.

REŻYSER

2780

Tak — półszlachetne dusze, półwiara z półcnotą.

KONRAD

2781

Kobieta, Mężczyzna, TeatrKtóż tamten, co się wita, tak żywo witany?

AKTOR

2782

Redaktor, głos opinii.

KONRAD

Głasnął ją po twarzy…

AKTOR

2784

To jest jego kochanka.

KONRAD

2785
Muza?

AKTOR

2786

Po spektaklu.

KONRAD

2787

Na jego się ramieniu wspiera, kokietuje…?

AKTOR

2788

My to widzim co wieczór.

KONRAD

Ofelia? Maryla?!

AKTOR

2790

Talent jej się rozwija.

KONRAD

Gdy duch się marnuje.
Gdzie żem zaszedł? Co chciałem uczynić? —
Czym będę?
Przyniosłem wam pochodnię, — —
2795
zabroniłem grobu!
Jakżeż wy to żyć chcecie — — —?

MUZA

Wielkość ty zdobyłeś.
Marnotrawco! — i czemuż wraz pochodni zbyłeś?
Przeciwnik urojony! — Oto żeś bez godła!

KONRAD

2800
A wieszże ty, artystko, że artyzm jest maska?
W czyim ręku Prospera tajemnicza laska,
ten jest władcą, — na SCENIE, — reszta marność podła.
Wielkość i znowu wielkość — kwiat na polskiej roli.
Wielkość, wielkość, dla której jęczymy w niewoli.
2805
Hej rekwizytor!

REKWIZYTOR

Do usług.

KONRAD

Łuczywo!

REŻYSER

»Pochodnię« dla tej pani.

REKWIZYTOR

Ze światłem na drucie.
2810
Hola chłopcy, dajcie no z kąta pakiet nowy.
Raźno, chłopcy krakusy, a śpieszcie się żywo!

MUZA

A w istocie, Konradzie, myśl miałeś szczęśliwą,
bo taką oto scenę zagrać wypadało:
że ty, porwany dźwiękiem słów własnej wymowy,
2815
że ty prowadzisz gdzieś w przyszłość wspaniałą,
którą słowem byś suto ustroił i wierszem,
w znaczeniu jak najgłębszem, w pojęciu najszerszem,
idąc niby na czele, tłum za tobą niby…
Wszystko byłoby piękne, cudowne…

KONRAD

2820
Jak gdyby
rzeczywistość

MUZA

Na scenie udana symbolem.

KONRAD

O symboliczne kłamstwo, świeć nad całym polem!
Mów, mów — widzę, że płoniesz.

MUZA

2825
…Braknie mi talentu…

KONRAD

Ty go masz!

MUZA

Oto biorę finale momentu: —
Za mną! Ja wam ukażę nowe ideały,
nowe świecące słońca, gwiazd roziskrzę krocie;
2830
stubarwne tęcze rzucę, jako most, pod nogi.
Którzyście dotąd żyli w gnębiącej ciasnocie,
w trudach na drodze życia wiązani daremnie,
nie sięgli ku wyżynom, powiodę do chwały!
Frazesem z was uczynię mocarne półbogi!
2835
Ja będę wielkość przez was, wy wielcy przeze mnie!

CHÓR

Brawo!

REDAKTOR

Ave regina, debiut znakomity!

KONRAD

Prostytucja!

REŻYSER

Sztuka, Ogień, Prometeusz, HandelReklama! półśrodek konieczny.
2840
Oto rzeczy wieczystych porządek odwieczny:
przez chwilę na koturnach — resztę czasu boso…
Samolubstwo, SamotnikOgień ten prometejski, skradziony niebiosom,
przez różne idzie ręce — każdego pogrzeje,
jak świętość odpustowa — rozdany, maleje,
2845
ale jest prometejski!

KONRAD

Kramarze świętości!

REŻYSER

z wyrzutem ku Konradowi
To droga samolubstwa — tam droga miłości.

KONRAD

Nienawidzę!

REŻYSER

Skręć rampę!

MASZYNISTA

2850
Gasić światła!

AKTORZY

Ciemno!

KONRAD

Cóż to, ront[92] pod bramami?

REŻYSER

Zamykają bramy.
Cóż to chcesz sam pozostać?

KONRAD

2855
Któż miał zostać ze mną?

REŻYSER

Czyli czekasz na kogo —?

KONRAD

…Spotkać się tu mamy…

REŻYSER

Mówisz niejasno…

KONRAD

Powód, że rampy zgaszone…
2860
Czy ty kiedy widziałeś je — te potępione…?

REŻYSER

Mam już dosyć teatru, wracam do rodziny.
Tu jest pustka — — —

KONRAD

Minęły moje trzy godziny
w tej pustce, — oto mija godzina przestrogi.

REŻYSER

2865
Na flecie grać nie umiem…

KONRAD

Możesz iść, mój drogi.
Wszyscy odeszli. Drzwi zamkniono.
Konrad pozostał w ciemnej hali.
W zegar na wieży uderzono
2870
na północ. — Ginie dźwięk w oddali.

KONRAD

Sam już na wielkiej pustej scenie.
Na proch się moja myśl skruszyła.
Wstyd mię i rozpacz precz stąd żenie[93]. —
Na Świętym Krzyżu północ biła.
2875
Kędyż się zwrócę? Wszędy nicość,
wszędy pustkowie, pustość, głusza;
tęskni samotna moja dusza
i nad mą dolą płacze litość.
Sztuka, Polska, Idealista, Samotnik, SamotnośćZ czym pójdę do dom, smutny, biedny?
2880
Na proch się moja myśl skruszyła:
niewolnik wielkiej myśli jednej,
w niej moja niemoc, moja siła.
Czy jesteś Polsko — tylko ze mną?
Sztuka mię czarów siecią wiąże:
2885
w Świątynię wszedłem wielką ciemną, —
dążyłem, — nie wiem, dokąd dążę.
Pogasły światła, co świeciły,
rzucone w płócien wielkie łuki,
łachmany, co świątynią były.
2890
Jak wyjdę z kręgu czarów Sztuki?
Sam jestem w wielkiej scenie pustej.
Głucho odbija podłóg echo.
O lęku, — tyżeś mi pociechą…
Noc rozwiesiła czarne chusty —
2895
Jak straszno — tam w tych ścian oddali
zda się, że nocy przestrzeń ciemna. —
Sam jestem, — wstyd me czoło pali:
jedyna siła, moc tajemna.
Łzy, KrewPrzekleństwo łzom! krew pali skroń —
2900
przekleństwo łzom! — krwi!!
Otwiera się głąb sceny.

CHÓR

Bywaj! — goń!

KONRAD

Spod ziemi wstają!!!

CHÓR

Bywaj! goń!!

KONRAD

2905
Oblicze kryją czarne chusty
Suną spod ziemi, — szelest, szmer!
Nie mogę dojrzeć w ciemni sfer,
kto są?!

CHÓR

Na żer! na żer! na żer!
Otwiera się przód sceny.

KONRAD

2910
Wstają, gdzie róg rozprysnął złoty,
wylęgłe z jadów, trucizn, win.

CHÓR

Na czyn! Na czyn! Na czyn!

KONRAD

Z głębin, gdzie zapadł złoty róg,
wylęgłe wstają widma trwóg!

CHÓR

2915
Otoczcie kołem, zawrzeć krąg,
kochanka objąć wieńcem rąk,
Niech naszych dozna mąk!

KONRAD

Erynie, bóstwa, potępione,
na czoło kładą mi koronę
2920
wężowych splotów! — Węże, haj!

CHÓR

Męczarnie nasze znaj!
Ująć kochanka zwartym kołem!

KONRAD

Węże palące mam nad czołem!

CHÓR

Gdziekolwiek pójdziesz nocą ciemną,
2925
spętany wszędy pójdziesz ze mną.

KONRAD

Odejmij węże! splot mnie ściska!
Odejmij węże!! splot mnie dusi!

CHÓR

Kto nocą w nasze wszedł koliska,
ten węże przyjąć musi.

KONRAD

2930
Wieniec żre oczy — wieniec pali…

CHÓR

Daj ręce — chyćcie go za dłoń!
Ty siostro bierz i wlecz.
Gdy wydrzesz oczy, — daj mu miecz!
Niech naszych dozna mąk!

KONRAD

2935
Puszczajcie! Oczy!! — Czarna toń!
Jak ciemno! Wieniec, wieniec pali —

CHÓR

Dzierżyć go splotem rąk!

KONRAD

Podajcie dłoń, podajcie dłoń!
Zemsta! Zemsta ocali!!!
2940
Polska jestem! wy ze mną!
Wieniec wężów mnie pali!
Chwyćcie dłoń! W oczach ciemno!
Wy ze mną!!!

CHÓR

Z tobą wszędy!
2945
My z tobą!

KONRAD

Wszędy noc —
wy ze mną.

CHÓR

Tędy, tędy!
Erynie miecz mu w rękę dają,
2950
a on, gdy w ręku miecz poczuje,
jako wódz zgania je i szczuje,
a one wieńcem go chwytają.

KONRAD

Gdzie droga?!

CHÓR

Ty masz moc!
2955
Gdzie droga?!

KONRAD

Tędy! tędy!!
Za mną!!

CHÓR

Za tobą wszędy!
Już biegą w stronę drzwi gromadą,
2960
zgłodniałych sępów chyże stado.
Zaparte wrota. Nadaremno.
Wracają znów na scenę-noc;
szukają wyjścia w noc tę ciemną; —
żelaznych wrót żelazna moc.

KONRAD

2965
Przede mną, za mną noc! —
Za mną!!

CHÓR

Za tobą!

KONRAD

Tędy!
Potęgi ziemnych sfer!

CHÓR

2970
Na żer! Na żer! Na żer!
Daremno! Ryglem wrota zwarte,
żelaznych wrót żelazna moc;
uderzą, głucho jękną wsparte, —
wracają znów na scenę-noc.
2975
Ku innej stronie znów się rzucą
i bieżą, gonią i znów wrócą,
szukając wyjścia w NOC tę ciemną
daremno, zawdy nadaremno.
Już biegą w stronę drzwi gromadą,
2980
zgłodniałych sępów chyże stado:

KONRAD

Za mną!

CHÓR

Za tobą wszędy!

KONRAD

Potęgi ziemnych sfer!

CHÓR

Nasz przysiężony brat!

KONRAD

2985
Z wami wieczystość lat!

CHÓR

Na Żer! Na Żer! Na Żer!?
Daremno! Ryglem wrota zwarte,
żelaznych wrót żelazna moc.
……………………………………
2990
Tu dramatowi temu koniec.
Lecz myśl, ten chybki lotny goniec,
poza ten dramat polatuje
i oto, co mi podszeptuje:
Gdy szary świt uchyli bram,
2995
gdy pękną bron[94] zapory, kraty,
gdy Eos różanowłosa
na niebios wystąpi skłon
i pierwszy zanucą ptaki ton
świergotów rannych, —
3000
w kościele zaczną się roraty[95], —
znajdzie się ktoś, co przyjdzie tam
z kluczami,
(może wyrobnik, dziewka bosa),
i pierwszy uchyli wrot, — — …
3005
Przywódca, Zemsta, Wolnośćwtedy to w ten błękitny ranek
Konrad-Erynnis z Eryniami,
zaprzysiężony bóstwom brat,
niewolnik razem i kochanek,
wybieży w świat
3010
na LOT,
na szary świt, w błękitny świt,
miecz w ręku mając,
wzrok wydarty,
otoczon chórem, w wieńcu żmij,
3015
jako ten wasz czterdziesty czwarty,
w naród wołając:
WIĘZY RWIJ!!!

Przypisy

[1]

nieszpór a. nieszpory (z łac. vespera: wieczór) — wieczorne nabożeństwo w kościołach chrześcijańskich, tradycyjnie odprawiane o zachodzie słońca. [przypis edytorski]

[2]

gontyna — świątynia; rodzaj przedchrześcijańskiej budowli sakralnej u Słowian. [przypis edytorski]

[3]

weszedł — dziś popr.: wszedł. [przypis edytorski]

[4]

czyli — konstrukcja z partykułą -li; znaczenie: czy, czyż, czy też. [przypis edytorski]

[5]

pojęni (gw.) — dziś popr. forma: pojęli; znaczenie: zrozumieli. [przypis edytorski]

[6]

czyli — konstrukcja z partykułą -li; znaczenie: czy też. [przypis edytorski]

[7]

ramiony — dziś N.lm: ramionami. [przypis edytorski]

[8]

uwięzgłem — dziś popr.: uwiązłem. [przypis edytorski]

[9]

paść — przepaść a. pułapka na zwierzynę leśną (w postaci wykopanego i zamaskowanego dołu). [przypis edytorski]

[10]

krzesanica — urwisko skalne w górach. [przypis edytorski]

[11]

wniść (daw.) — właśc. wnijść: wejść. [przypis edytorski]

[12]

pozad — wstecz, za siebie. [przypis edytorski]

[13]

ptacy — dziś popr.: ptaki. [przypis edytorski]

[14]

pojmie — tu: obejmie, opanuje. [przypis edytorski]

[15]

wiem — tu: znam. [przypis edytorski]

[16]

zejmijcie — dziś popr.: zdejmijcie; por. jąć: wziąć, złapać. [przypis edytorski]

[17]

ubroczony — dziś: zbroczony. [przypis edytorski]

[18]

czerń (daw.) — lud. [przypis edytorski]

[19]

nieubłagalny — dziś: nieubłagany; niedający się ubłagać. [przypis edytorski]

[20]

szemat — schemat. [przypis edytorski]

[21]

dzwon Zygmuntów — daw. forma D., dziś: dzwon Zygmunta (Zygmuntowy dzwon); por. Psałterz Dawidów. [przypis edytorski]

[22]

tajnie — tajemnice. [przypis edytorski]

[23]

czyli — konstrukcja z partykułą -li w funkcji wzmacniającej; znaczenie: czy, czy też. [przypis edytorski]

[24]

będzieszli — konstrukcja z partykułą -li; znaczenie: czy będziesz. [przypis edytorski]

[25]

aspan — skrócona forma zwrotu grzecznościowego, od: waszmość pan. [przypis edytorski]

[26]

hołysz (daw., reg.) — biedak. [przypis edytorski]

[27]

acan — skrócona forma zwrotu grzecznościowego, od: waszmość pan. [przypis edytorski]

[28]

niełatwie — dziś: niełatwo. [przypis edytorski]

[29]

wżdy — zawsze, przecież. [przypis edytorski]

[30]

honor Poloniae (łac.) — honor Polski. [przypis edytorski]

[31]

pawęż — rodzaj tarczy. [przypis edytorski]

[32]

wolen krat — wolny od krat. [przypis edytorski]

[33]

wszechwłady — dziś popr.: wszechwładny. [przypis edytorski]

[34]

zyszcze (daw.) — zyska, pozyska. [przypis edytorski]

[35]

Roma locuta (łac.) — Rzym powiedział; część sentencji Roma locuta causa finita (łac.): Rzym przemówił, sprawa skończona; oznacza to, że dla wiernych kościoła rzymskokatolickiego opinia Watykanu (papieża) jest rozstrzygająca i stanowi obowiązującą regułę postępowania. [przypis edytorski]

[36]

przysiężny — zaprzysiężony. [przypis edytorski]

[37]

obrońce — dziś popr. forma M.lm: obrońcy. [przypis edytorski]

[38]

Jozua — hebr. imię, różnie transkrybowane: Jozue, Jeszua, Jezus, oznaczające „Jahwe jest wybawieniem”; tu: odwołanie do historii Jozuego (pierwotnie Ozeasza), nazwanego tak przez Mojżesza, po śmierci którego przejął on przywództwo nad ludem izraelskim, stając się sławnym sędzią i dowódcą; kiedy wojska izraelskie starły się z siłami Adonisedeka, króla Jerozolimitów, sprzymierzonego z czterema innymi królami, Bóg pomógł Jozuemu, wydłużając dzień (wstrzymując słońce) i pozwalając mu pochwycić królów wrogich wojsk oraz rozgromić ich siły. [przypis edytorski]

[39]

k'sobie (daw.) — ku sobie; do siebie. [przypis edytorski]

[40]

odzyszczę — dziś: odzyskam. [przypis edytorski]

[41]

Iksjon (mit. gr.) — król Lapitów w Tesalii, strącony do Tartaru i wpleciony w płonące, obracające się nieustannie koło; wsławiony jako pierwszy zabójca własnego krewnego (teścia Ejonousa, z tej winy oczyścił go sam Zeus) oraz jako śmiałek, który zakochał się w Herze, małżonce Zeusa i próbował ją uwieść, za co został ukarany; koło Iksjona: niekończąca się męczarnia. [przypis edytorski]

[42]

k'wam (daw.) — ku wam; do was. [przypis edytorski]

[43]

ścieżaj — na oścież; na całą szerokość. [przypis edytorski]

[44]

weźmi (daw.) — dziś popr. forma trybu rozkazującego: weź. [przypis edytorski]

[45]

stawić — tu: przedstawić, wypowiedzieć. [przypis edytorski]

[46]

czyli — tu: konstrukcja z partykułą wzmacniającą -li; znaczenie: czy, czy też. [przypis edytorski]

[47]

czyli — tu konstrukcja z partykułą -li; znaczenie: czy też. [przypis edytorski]

[48]

czyli — tu spójnik zdania wynikowego; znaczenie: to znaczy. [przypis edytorski]

[49]

larwa (daw.) — maska. [przypis edytorski]

[50]

łupież — tu: łup; owoc łupiestwa. [przypis edytorski]

[51]

żenie (daw., gw.) — rzuca. [przypis edytorski]

[52]

grąży — tu: pogrąża. [przypis edytorski]

[53]

larwa (daw.) — maska. [przypis edytorski]

[54]

kędy (daw.) — gdzie. [przypis edytorski]

[55]

węgar — pionowy element konstrukcyjny w formie słupa drewnianego lub kamiennego, umieszczany po bokach otworu drzwiowego lub okiennego. [przypis edytorski]

[56]

czyli — tu: konstrukcja z partykułą wzmacniającą -li; znaczenie: czy, czyż. [przypis edytorski]

[57]

czyli — tu: konstrukcja z partykułą wzmacniającą -li; znaczenie: czy, czy też. [przypis edytorski]

[58]

pustosza — pustynia. [przypis edytorski]

[59]

czyli — tu: konstrukcja z partykułą wzmacniającą -li; znaczenie: czy, czy też. [przypis edytorski]

[60]

wstopnie — dziś: stopnie; por. daw. wschody: schody. [przypis edytorski]

[61]

wnijść — dziś: wejść. [przypis edytorski]

[62]

sklep (daw.) — sklepienie; piwnica. [przypis edytorski]

[63]

dostały (daw.) — dojrzały. [przypis edytorski]

[64]

udany — tu: udawany, fałszywy. [przypis edytorski]

[65]

zrozumią — dziś popr.: zrozumieją. [przypis edytorski]

[66]

pytasz mi się — dziś pytać z D. (kogo? czego?): pytasz mnie się. [przypis edytorski]

[67]

kruż — rodzaj dzbana z rozszerzonym dzióbkiem, szyjką i uchem, ze szkła a. ceramiki. [przypis edytorski]

[68]

staja — daw., starop. miara długości (przede wszystkim drogi, odległości do przebycia), równa 84 łokciom, czyli ok. 134 m. [przypis edytorski]

[69]

polęże — dziś: polegnie, ulegnie a. legnie (padnie). [przypis edytorski]

[70]

dramatis personae (łac.) — osoby dramatu. [przypis edytorski]

[71]

prosząc — tu: rozpraszając. [przypis edytorski]

[72]

nieustawny — tu: nieustający. [przypis edytorski]

[73]

pełnić — tu: napełniać. [przypis edytorski]

[74]

sczesnąć właśc. sczeznąć — umrzeć, zginąć. [przypis edytorski]

[75]

dzieły — dziś N.lm: dziełami. [przypis edytorski]

[76]

słowy — dziś N.lm: słowami. [przypis edytorski]

[77]

razem (daw.) — tu: zarazem, jednocześnie. [przypis edytorski]

[78]

Erynie (mit. gr.) — boginie zemsty. [przypis edytorski]

[79]

jeno (daw., gw.) — tylko. [przypis edytorski]

[80]

czyli — tu i dalej w tej wypowiedzi: konstrukcja z partykułą wzmacniającą -li; znaczenie: czyż, czy też. [przypis edytorski]

[81]

grążyć — pogrążać. [przypis edytorski]

[82]

snać (daw.) — widocznie. [przypis edytorski]

[83]

zyszczę (daw.) — dziś: zyskam. [przypis edytorski]

[84]

kołysasz — dziś popr.: kołyszesz. [przypis edytorski]

[85]

krasy (daw., gw.) — tu: piękny. [przypis edytorski]

[86]

igra, bawisko — zabawa. [przypis edytorski]

[87]

Automedon (mit. gr.) — achajski wojownik, woźnica rydwanu Achillesa. [przypis edytorski]

[88]

Dobranoc, mój książę — słowa, którymi żegna umierającego Hamleta, księcia duńskiego, jego przyjaciel Horacy w Hamlecie Shakespeare'a. [przypis edytorski]

[89]

wieszli — konstrukcja z partykułą -li; znaczenie: czy znasz. [przypis edytorski]

[90]

być krzywym na kogoś — gniewać się na kogoś, być komuś nieprzychylnym. [przypis edytorski]

[91]

rampa (daw.) — rząd lamp oświetlających scenę, umieszczonych na jej krawędzi i oddzielających scenę od widowni; początkowo na światła rampy używano świec (w XVIII w.), następnie wykorzystywano system oświetlenia gazowego (dlatego mówi się tu o „skręcaniu” rampy, tj. przykręcaniu kurka gazowego), później światło elektryczne. [przypis edytorski]

[92]

ront (daw.) — patrol straży (tu: miejskiej). [przypis edytorski]

[93]

żenie (daw.) — forma 3 os. lp: wyrzuca. [przypis edytorski]

[94]

brona (daw.) — brama. [przypis edytorski]

[95]

roraty — pierwsza msza poranna w kościele katolickim, odprawiana o wschodzie słońca; nazwa utworzona od pierwszych słów łac. modlitwy rorate caeli desuper: rosę niebiosa ześlijcie. [przypis edytorski]

x