Stefan Żeromski
Ludzie bezdomni, tom pierwszy
Konduktor i jeszcze jakiś funkcjonariusz wagonowy wrzucili za nią do przedziału kupy węzełków, skrzynek, wózków...
Konduktor i jeszcze jakiś funkcjonariusz wagonowy wrzucili za nią do przedziału kupy węzełków, skrzynek, wózków...
Pani Borowiczowa zmarła była w lecie owego roku. Marcinek początkowo nie odczuł tej straty. Na...
Nie było tygodnia, żeby ten prześliczny chłopak nie skakał do oczu któremu z belfrów. Na...
Felicjanie! Felicjanie! wstawaj!… spóźnisz się do biura…
Gdzie byłeś?
He?
Gdzie byłeś do tej pory?
Gdybym mamci powiedział...
Straszne rzeczy… straszne… słyszałaś, jak on mówi! a to najgorsze, że taki zdolny — taki...
Hanka!… idź posprzątaj u panicza.
Kontenta ciocia z Hanki...
A chce mama wiedzieć co zrobię? chce mama wiedzieć? Ja się z Hanką ożenię...
Zlituj się! ratuj!… wybaw mnie z tego położenia. Przecież taki ożenek...
Może się wyda coś o tej Hance… może ona już dobrze tam na wsi...
Motywem tym zaznaczamy fragmenty mówiące o przeświadczeniach na temat powinności związanych z rolą matki. Często są to stereotypy, mówiące o rozmaitych instynktach koniecznie ujawniających się u matki w odniesieniu do jej dziecka — instynktach związanych przede wszystkim z opiekuńczością, czuwaniem nad rozwojem, bytem i losem dziecka. Szczególnym przykładem może być tu pani Rollison z Mickiewiczowskich Dziadów, która, pozbawiona wzroku, kieruje się przeczuciem oraz potrafi innymi zmysłami odnaleźć swojego syna (np. odróżnia jego krzyk spośród innych głosów cierpiących więźniów).