Stanisław Brzozowski
Widma moich współczesnych
Szerokim, wolnym oddechem wznosi się pierś ziemi ponad strudzonymi, zmęczonymi kośćmi, wszystkie je w siebie...
Szerokim, wolnym oddechem wznosi się pierś ziemi ponad strudzonymi, zmęczonymi kośćmi, wszystkie je w siebie...
Widziałem kiedyś w Warszawie przytułek nieuleczalnych staruszek — siedziały nabrzękłe, to znów jak szkielety chude; sztywniejącymi...
Dwie stare panny, zabójczo wystrojone, przeglądały z kwaśnymi minami jadłospis, szepcąc do siebie zwiędłymi ustami...
Dwie koczujące stare panny o drewnianych twarzach, wystrojone przesadnie i dziwacznie niby dwa bogato przybrane...
Jestem kobietą. Starą. Do tego jestem siwa, a moje oczy mają zmartwione spojrzenie. Siedzę w...
Spojrzałem na nią i nie mogłem ukryć zdziwienia. Nigdy jeszcze nie widziałem tak starej, tak...
Że też dotąd jeszcze babie opętanej żmudne cielsko na mrozie od kości starych, jak tynk...
I widziało się ją, jak chodzi tam i z powrotem z podniesioną ku niebu piękną...
— Jak stary młódkę bierze, diabeł się cieszy, bo profit z tego miał będzie — rzekł dziad...
Fragmenty odnoszące się do tego motywu — dotyczące zarówno funkcji przypisywanej kobiecie w społeczeństwie, oczekiwań wobec niej, jak i określające jej odrębność (duchowo-fizyczną) — zawierać będą zapewne wiele stereotypów i frazesów. Można jednak liczyć, że zebrany materiał posłuży do ciekawych badań i interpretacji (zob. też: córka, siostra, panna młoda, żona, matka, gospodyni, czarownica, kobieta upadła, ciało).