Dzisiaj aż 13,496 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach.
Dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia!

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Przypisy

Pierwsza litera: wszystkie | 0-9 | A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z

Według typu: wszystkie | przypisy autorskie | przypisy redaktorów Wolnych Lektur | przypisy źródła | przypisy tłumacza

Według kwalifikatora: wszystkie | angielski, angielskie | dawne | francuski | grecki | historia, historyczny | łacina, łacińskie | liczba mnoga | mitologia grecka | niemiecki | rosyjski | staropolskie | ukraiński | włoski

Według języka: wszystkie | English | français | Deutsch | lietuvių | polski


Znaleziono 812 przypisów.

in testimoniis (łac.) — w świadectwach. [przypis redakcyjny]

intestina (łac.) — wnętrzności. [przypis redakcyjny]

in theatro Orbis Poloni (łac.) — na widowni świata polskiego. [przypis redakcyjny]

in theatro publico (łac.) — w teatrze publicznym. [przypis redakcyjny]

intimae admissionis (…) dehortari (łac.) — najzaufańsi… odwieść. [przypis redakcyjny]

in toga et sago (łac.) — w pokoju i wojnie. [przypis redakcyjny]

in toto (łac.) — w całości. [przypis redakcyjny]

in toto (łac.) — w zupełności. [przypis redakcyjny]

in toto satisfactus (łac.) — we wszystkim zaspokojony. [przypis redakcyjny]

in toto — w zupełności. [przypis redakcyjny]

in tractu (łac.) — po drodze, w marszu. [przypis redakcyjny]

„Intransigeant” — „Nieprzejednany”, dziennik wychodzący w Paryżu od r. 1880 do r. 1940, reprezentował początkowo poglądy republikańskie, później wyraźnie prawicowe i nacjonalistyczne. [przypis redakcyjny]

intrata (z łac.) — dochód. [przypis redakcyjny]

intrata (z łac.) — korzyść; nadanie. [przypis redakcyjny]

intraty (lm) — dochody. [przypis redakcyjny]

intrepido (łac.) — nieustraszoną. [przypis redakcyjny]

in triduo (łac.) — w trzech dniach. [przypis redakcyjny]

in triduo (łac.) — w trzy dni. [przypis redakcyjny]

intromitować — wprowadzać. [przypis redakcyjny]

intrygi — nie było od nich wolne grono ówczesnych biskupów polskich; kilku jawnie zaprzedanych było Rosji, jak kanclerz Młodziejowski, prymas Podoski, a z żyjących i czynnych w r. 1789 Kossakowski i Massalski; Rybińskiego słusznie podejrzewano o zaprzedanie się Prusom; nieposkromiona ambicja pchała prymasa Poniatowskiego do postępków wartości moralnej wątpliwej; ale inni, jak Krasiński, Garnysz, należeli do najlepszych jednostek ówczesnych. [przypis redakcyjny]

intuitu (łac.) — ze względu. [przypis redakcyjny]

intulerunt (łac.) — wnieśli. [przypis redakcyjny]

intuli (łac.) — wypowiedziałem. [przypis redakcyjny]

intulit (łac.) — podniósł, poruszył (kwestię). [przypis redakcyjny]

in turbido (łac.) — w zamieszaniu. [przypis redakcyjny]

in ulteriori tractu (łac.) — w dalszym ciągu, w przyszłości. [przypis redakcyjny]

inundacje — nawałności. [przypis redakcyjny]

in universo (łac.) — na całym świecie, w ogóle. [przypis redakcyjny]

in unum (łac.) — w jedno, razem. [przypis redakcyjny]

in usum (łac.) — w zwyczaj. [przypis redakcyjny]

in utramque aurem (łac.) — na oba uszy. [przypis redakcyjny]

invasor a se ipso occiditur (łac.) — napastnik sam siebie zabija. [przypis redakcyjny]

invehebant (łac.) — oburzano się. [przypis redakcyjny]

invehere (łac.) — napadać. [przypis redakcyjny]

in veste peregrina (łac.) — w stroju cudzoziemskim. [przypis redakcyjny]

investigarunt (łac.) — odgadli. [przypis redakcyjny]

in vicinitate inimicitias, nactus occasionem (łac.) — jak to między sąsiadami, waśnie, korzystając z nadarzającej się sposobności. [przypis redakcyjny]

in victoria (łac.) — w zwycięstwie. [przypis redakcyjny]

in victualibus (łac.) — co do żywności. [przypis redakcyjny]

invidemus (łac.) — zazdrościmy. [przypis redakcyjny]

Invidemus posteritati (łac.) — a zazdrościmy potomności. [przypis redakcyjny]

invidia bonorum noverca (łac.) — nienawiść jest macochą dobrych. [przypis redakcyjny]

invidia, bonorum noverca — zazdrość, dobrych macocha. [przypis redakcyjny]

invidia in occulto, adulatio in aperto est (łac.) — nienawiść po kryjomu, pochlebstwo jawnie służy. [przypis redakcyjny]

Invidia Siculi non inuenere tyranni/ Tormentum maius (łac.) — Sycylijscy tyrani nie znaleźli większej męczarni nad zawiść. [przypis redakcyjny]

invidi (łac.) — nienawistni. [przypis redakcyjny]

in viscera Reipublicae (łac.) — w głąb Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

invisibilium, visibilium (łac.) — niewidzialne, widzialne. [przypis redakcyjny]

in vita (łac.) — za życia. [przypis redakcyjny]

invita Republica (łac.) — wbrew woli Rzeczpospolitej. [przypis redakcyjny]

invitis illis (łac.) — wbrew ich woli. [przypis redakcyjny]

in volumen legum (łac.) — w zbiór praw. [przypis redakcyjny]

inwalid — dziś tylko: inwalida (kaleka). [przypis redakcyjny]

inwektywa — napaść. [przypis redakcyjny]

inwektywa (z łac.) — napaść. [przypis redakcyjny]

Inwentarskie narzędzia — przedmioty codziennego użytku, powszednie. [przypis redakcyjny]

inwentarz — tu: wykaz gruntów chłopskich i ciążących na nich obowiązków. [przypis redakcyjny]

inwestytura (z łac.) — uroczyste nadanie władzy lennej. [przypis redakcyjny]

inwigilować — śledzić. [przypis redakcyjny]

inwitacja (z łac.) — zaproszenie. [przypis redakcyjny]

inwitować (z łac.) — zapraszać. [przypis redakcyjny]

inwokacja — wezwanie, przywołanie. [przypis redakcyjny]

inwokacja (z łac.) — wezwanie, przywołanie. [przypis redakcyjny]

Ioannes Tertius (łac.) — Jan Trzeci. [przypis redakcyjny]

Iole — córka Euryta, króla Ojchalii, branka Heraklesa. Poeta mylnie zamiast Omfali wprowadza tu Iole. [przypis redakcyjny]

i opatrzność, i gotowość roście — ostrożność i gotowość rośnie. [przypis redakcyjny]

Io t'amo (wł.) — Kocham cię. [przypis redakcyjny]

I oto światła (…) na widnokrąg czysty — Poeta na planetę Mars, która według jego idei astronomicznej następuje po słońcu, tak szybko został wzniesiony, że od razu zdawało mu się, że na blask połączony obu tych świateł spoglądał i nowego blasku jeszcze od poprzedniego odróżnić nie mógł. [przypis redakcyjny]

i płakał jak dziecię — Także i Korsarz: „like an infant wept” (III, 22). [przypis redakcyjny]

i podczas tego obłędu w łeb sobie strzela — Ob. list do Trentowskiego z d. 25 października 1848 roku. III, 249 i 250. [przypis redakcyjny]

I podniósł palec — Podniesienie palca w górę, gest osoby zwracającej uwagę tego, do którego mówi. [przypis redakcyjny]

i poświęcę je… tej, która mnie do dzieła tego natchnęła — tj. Henriecie Willan. [przypis redakcyjny]

ippokreńską rosą — wodą ze źródła Hipokreny. [przypis redakcyjny]

i przeszłe żale, obecne zgryzoty pokrył kir (…) sromoty — To znaczy, że myśl w grożącej teraz sromocie czarniejszą chmurą okrywała czoło Miecznika niż wszystkie inne dawniejsze i obecne troski i zgryzoty; [sromota: wstyd, hańba; Red. WL]. [przypis redakcyjny]

Ipse haec ego scripsi et spolia Celtica dicavi (łac.) — sam to napisałem i łupy celtyckie ofiarowałem. [przypis redakcyjny]

Ipsilantis, Aleksandros (1792–1828) — jeden z przywódców walk z Turkami o niepodległość Grecji. [przypis redakcyjny]

ipso die festi Beatissimae Mariae Virginis (łac.) — w sam dzień święta (narodzenia) Najświętszej Marii Panny; obchodzone 8 września. [przypis redakcyjny]

I pstrym swoim proporcem nim sławy dostąpią (…) jak orły się kąpią — kąpią się w świetle, zanim przy pomocy swych lanc z pstrymi proporcami (chorągiewkami) zaczną się kąpać w sławie. [przypis redakcyjny]

ira pigra (…) alkibingarum — nazwiska apteczne leków dawnych. [przypis redakcyjny]

irchą — skórką baranią lub wielbłądzią. [przypis redakcyjny]

Irena — córeczka autora. [red. WL]. [przypis redakcyjny]

Irkuck — miasto we wschodniej Syberii nad rzeką Angara. [przypis redakcyjny]

Ironiczna gra słów o „wzniesieniu” panów w chwili wieszania ich na szubienicy znana była od czasu wyroków w okresie insurekcji warszawskiej (por. np. „Będzie wywyższon nieco od ziemi”, Do zdrajców wywieszanych i żyjących, J. Kott, Poezja polskiego Oświecenia…, s. 378). [przypis redakcyjny]

irritare (łac.) — drażnić, jątrzyć. [przypis redakcyjny]

irytować — zachwiać, podkopać. [przypis redakcyjny]

i rzeźwość (…) — z powodu uszkodzenia karty kilku słów brak. [przypis redakcyjny]

Irzykowski — w ustępach tych Brzozowski reaguje na artykuły Irzykowskiego, pomieszczone w grudniowych i styczniowych zeszytach lwowskiego czasopisma „Widnokręgi”. W artykułach tych (Dostojny bzik tragiczności i W kształt linii spiralnej), zwłaszcza w drugim z rzędu Irzykowski, zwalczając, zresztą słusznie, pewne śmiesznostki, przesady i nałogi naszego świata literackiego, mimochodem zaczepił Brzozowskiego, jakby go głównie obciążyć chciał odpowiedzialnością za te zboczenia, czysto literackiej, estetycznej, salonowej raczej natury. Błąd Irzykowskiego tkwił przede wszystkim w tym, że pojęcia i poglądy Brzozowskiego związane ściśle z socjologicznym rozbiorem prądów umysłowych i literackich, z bio-socjologiczną oceną myśli i teorii, w których Brzozowski widział nie tyle, jak Irzykowski to mylnie parafrazuje, „jałowe odbicia obszerniejszego wysiłku duszy”, ale zawsze wyrazy szerszych i głębszych interesów klasowych i narodowych, Irzykowski przenosił na teren wyłącznie książkowych zagadnień. Odrywał on je w ten sposób ze splotu i całokształtu zasadniczego ujęcia ideowego, skutkiem czego pewne podstawowe Brzozowskiego chwyty, jak irracjonalizm (raczej antyinteligentyzm niż antyintelektualizm ), romantyzm i historyzm doznawały gwałtownego wypaczenia, zmieniając się w pewne dowolne figury myślowe, „koło których ludzkość się kręci” jak tancerze w kotylionie na sali balowej wedle manewrów wodzireja lub figurki na szachownicy pod ręką partnera. Ataki te dotknęły Brzozowskiego do żywego, jak świadczą powołane wyżej ustępy Pamiętnika, pisane świeżo pod ich wrażeniem. W papierach Brzozowskiego znalazłem list, pisany do mnie w tym czasie, poruszający również tę Jego wówczas bolączkę, którego jednak autor, z przyczyn niewiadomych, nie wyekspediował. Z listu tego przytaczam tu wyjątki, dotyczące tej polemiki. „Piszę do Was, bo jestem zły i o ile się nie wygadam, będzie to mi truło myśli i robotę. „Widnokręgi” przysłały mi dwa Nry z artykułem Br. Gałczyńskiego, bardzo przyzwoitym i miłym i artykułami Irzykowskiego, które doprowadziły mnie do wściekłości. Irzykowski zapowiada polemikę, ale dziś już mówi o „moich błędach” i nazywa mnie „arcyirracjonalistą”. Pisze, że racjonalizm posługuje się irracjonalizmem. Jeżeli tak, to wypada mu pośpiesznie wrócić nie do Hegla, lecz nawet do Mojżesza i wyrzec się Darwina; jeżeli bowiem racjonalizm posługuje się irracjonalizmem, tj. życiem, musiał on istnieć od początku jako wyższy niż życie rozum, gotowy i zupełny. A więc Mojżesz, Platon, bo nawet wątpię, czy Hegel. Irzykowskiemu nie do twarzy walczyć ze mną uszczypliwymi definicjami i to na kredyt. Na kredyt pozycji niepodobnej do utrzymania, ani genetycznie, ani teoriopoznawczo, ani psychologicznie. Niech próbuje. Ja, o ile będzie pisał w osobiście uszczypliwym tonie, zniewolony będę jego wystąpienie ignorować. Natomiast kły mi rosną do polemiki en grand z kierunkami, do porządnej rzezi teorii, stanowisk, doktryn, pojęć”. „Dalej zirytował mnie Irzykowski, stawiając mnie tuż obok Feldmana. Jeżeli Feldman jest czymś, ja jestem niczym i odwrotnie. Mówię tu o krytyce. Od kogoś innego by mnie to nie obeszło, od Irzykowskiego mnie boli. Jużem napisał do niego list, ale go nie wyślę. Niech idzie między posthuma: nawiasem, od 2 miesięcy piszę Pamiętniki, pisane z celem druku, ale pośmiertnego. W formie dziennika z rekapitulacją, gdy jest nastrój. Musiałem przed kimś żółć na Irzykowskiego wylać, bo inaczej wytrysłaby ona w jakimś odsyłaczu, a publicznie jest dla mnie Irzykowski nietykalny. Chcę teraz posłać parę rzeczy „Widnokręgom”, lubo Biegeleisen gnębi mnie dystynkcją. Gdy czytam go, widzę bardzo biały kołnierzyk i dużo fiksatuaru. Ten Twardowski*). On także stoi na stanowisku, „że referat posługuje się wszystkim”, ponieważ na początku c. k. Uniwersytetu jest umiejący pisać porządnie referaty i przy końcu powinien być urzędnik umiejący pisać referaty. (*Brzozowski łączy tu przez nieznajomość stosunków miejscowych p. dr. Bronisława Biegeleisena ze szkołą filozoficzną prof. Twardowskiego na wszechnicy lwowskiej. Popełnia przez to błąd faktyczny, gdyż p. Biegeleisen nie jest wychowankiem tej szkoły, która zatem za jego ewentualne „grzechy” nie może ponosić odpowiedzialności.) W postscriptum tego listu dodaje Brzozowski: „Po namyśle odpisałem Irzykowskiemu. Poślę Wam ten artykuł wraz z korektami, jeżeli uznacie za odpowiednie, dajcie go T. Dąbrowskiemu z prośbą o wydrukowanie. Ale zróbcie, jak chcecie. W papierach pośmiertnych znalazłem również niewysłany wówczas rękopis artykułu polemicznego w odpowiedzi Irzykowskiemu napisanego, który tutaj in extenso przytaczam, jako częściową bodaj autoobronę Brzozowskiego zza grobu na ataki, które z pewnością nie byłby pominął milczeniem, gdyby go przedwcześnie śmierć nie była zaskoczyła, zwłaszcza, że następnie ponowiły się one jeszcze ze strony Irzykowskiego, w stopniu znacznie wzmocnionym w jego Aforyzmach o czynie. „Nie sądzę właściwie, aby w przeciętnych warunkach polemika przyczyniała się do wyjaśnienia rzeczowego stanu zagadnień, o które polemizującym pisarzom chodzi; szczególniej zaś nie sądzę, aby mogła być ona pożyteczna u nas, gdy idzie o zagadnienia filozoficzne. Nasza filozofia jest tak nikłą roślinką, że przede wszystkim troszczyć się nam potrzeba o to, by istniejące potencjalnie raczej kierunki rozwijały się; dziś jeszcze przedwczesną jest walka o pokarm i światło, gdyż wątłe te i ledwo zaczynające istnieć organizmy zużyć są w stanie i przyswoić sobie tak niewielkie ilości pokarmu, że zbraknąć im go nie może. Właściwie nasi filozofowie więcej jeszcze powinni by się troszczyć o rozwijanie i wypowiadanie własnych swych stanowisk, niż o to, co myślą domniemani czy rzeczywiści współzawodnicy. Ile razy przynajmniej czytam mniej lub więcej surowe czy też przychylne, lecz wytykające mi niejasności w moich pracach, sądy, czuję, że istotnie zagadnienie przemaga jeszcze tak dalece w mojej myśli nad wynikiem, że tego rodzaju krytyka jest uzasadniona, nawet, gdy ten lub inny krytyk jej uzasadnić nie umie. W tym wypadku jest właściwie jeszcze więcej racji, by prowadzić dalej swą pracę i w ten sposób najskuteczniej przyczynić się do wyjaśnienia metody i stanowiska, wykazania ich granic i faktycznej zdolności do życia. Zdolność do życia rozstrzyga ostatecznie: tej zaś nie dają jeszcze zwycięstwa polemiczne ani też nie odejmują jej porażki. Takie nawet stanowisko wobec polemiki nie usprawiedliwia jednak milczenia, gdy prowadzić ono może do utrwalenia nieporozumień. Karol Irzykowski w ostatnich swych artykułach drukowanych w „Widnokręgach” mówi w kilku miejscach o mnie i mówi w sposób, który, jak sądzę, w błąd wprowadzić może czytelników, którzy pojmują pewne wyrazy w innym znaczeniu, niż to, jakie posiadają one w ścisłym dochodzeniu filozoficznym. Nazywa mnie Irzykowski „naszym arcy-irracjonalistą”; przyznam się, że nie pojmuję tonu tej ironicznej definicji. Działalność moja w dziedzinie filozofii jest zawsze tak wyłącznie teoretyczna: posługuję się w niej tak całkowicie dyskusją, i to nieoszczędzającą czytelnikom trudności dyskusją, że może byłoby sprawiedliwiej nie stosować do mnie pod tym przynajmniej względem owego teatralnego „arcy”. O ile wiem, żaden gramofon nie wygłosił moich artykułów o „złudzeniach racjonalizmu” i o „sentymentalizmie”; pozostały one skromnie w książce, która nikomu się nie narzuca i to w tym stopniu, że treść ich, jak widzę, jest do dziś dnia Irzykowskiemu obca. Rozumiem jednak, że człowiekowi, który dostrzegł szkodliwy błąd, wolno jest posługiwać się przeciwko niemu wszelką bronią. Irzykowski zaś jest pewien, że odkrył nie tylko moje błędy, ale nawet ich źródło. Szkoda tylko, że już dzisiaj nazywa je błędami, gdy polemikę odkłada na przyszłość. Wystawia on w ten sposób weksel, którego realność ja kwestionuję. Irzykowski twierdzi, że nie irracjonalizm posługuje się racjonalizmem, lecz przeciwnie racjonalizm irracjonalizmem. Byłbym ciekaw, w jakiż też sposób będzie on tego dowodził, gdyż w drodze tego dowodzenia musi on nie tylko stoczyć walną polemikę z rozmaitymi i to najżywotniejszymi kierunkami nowoczesnej psychologii, etyki, teorii poznania, nie tylko musi zrewolucjonizować dość silnym uznaniem cieszące się poglądy biologiczne i historyczne, nie tylko musi napisać nową historię Europy, lecz także rozstać się z własnymi swymi i to bardzo zasadniczymi stanowiskami. O ile wiem na przykład w biologii był dotąd Irzykowski raczej darwinistą w rozległym przynajmniej znaczeniu tego wyrazu; teraz widocznie wraca on na stanowisko bliższe Mojżeszowi. Jeżeli bowiem racjonalizm posługuje się irracjonalizmem, to naturalnie nie życie jako irracjonalny, aracjonalny proces wytworzyło jako jedną z swych kreacji rozum i jego formy bardziej wyrafinowane, lecz przeciwnie rozum to posłużył się życiem dla swoich własnych celów. Nie życie też i walka z jego nieprzewidzianościami stworzyły rozum ludzki, lecz rozum to, racjonalizm posługiwał się życiem tym i jego warunkami co najwyżej już jako sposobnością dla swego działania. Irzykowski powie mi, że dla niego życie jest procesem pozapsychicznym w zasadzie, że jest to fakt, na powierzchni którego wyłania się świadomość i rozum. Mniejsza już o to, że teoriopoznawczo bardzo ciekawą jest rzeczą ten fakt istniejący o własnej sile; ale nie będę się o to spierał; wystarczy mi, że w takim razie życie jest faktem pozapsychicznym, który tworzy jako swój przypadek świadomość i rozum, a więc coś pozarozumnego rozumem się posługuje. Otóż to właśnie, odpowie mi Irzykowski, na tym zasadzają się prawa rozumu, że raz pojawiwszy się usiłuje on poddać swej władzy ten obcy mu fakt. Pięknie. By jednak coś takiego jak to poddanie władzy nastąpiło, musi ono być czyjąś wolą, musi czyjaś działalność zostać wprawiona w ruch, stać się pożądaną. By stać się działalnością, racjonalizm musi być aktem woli. Irzykowski musi tu obalić woluntarystyczną psychologię, musi rozstać się z Machem nawet, którego cenił do niedawna, musi znaleźć się w osamotnieniu wśród nowoczesnej filozofii i znaleźć się w sąsiedztwie z reprezentującymi prymat dogmatu prałatami potępiającymi modernizm. Prócz bowiem dogmatycznych antymodernistycznych katolickich myślicieli trudno dzisiaj o pisarzów reprezentujących konsekwentny intelektualizm w psychologii teorii poznania, etyce*). (*Z umysłu nie mówię o heglizmie ani klasycznym, ani tych jego postaciach, które zostały wytworzone pod wpływem myśli Hegla jak np. Giov. Gentile, Benedetto Croce. Heglizm bowiem to coś całkiem innego niż racjonalizm Irzykowskiego). Dla Macha przecież twórczość naukowa, twórczość, której wynikiem staje się po odpowiednim logicznymi literackim opracowaniu to, co bywa nazywane rozumem, jest stwierdzeniem doświadczalnym darwinizmu; rozum musi być stworzony, wynaleziony przez życie, zanim zacznie istnieć. Jeżeli Irzykowski chce jednak utrzymać się na swym stanowisku , musi zakwestionować etyczną wartość doświadczenia, tworzenia nowych elementów poznania i rozumu. Doświadczenie dostarcza środków, racjonalizm wytyka cele, skądże je czerpie? Ma w sobie; na jakiej więc fazie doświadczenie wystarcza do stworzenia absolutnego wzoru? Neoplatonicy, chrześcijanie mają na to odpowiedź. Logos, słowo wcielone, Bóg-człowiek jest wzorem i normą, raz na zawsze. Rozumiem, że Irzykowski nie jest ograniczony w wyborze i Bab był boskim wzorem; dlaczegóż nie miałby być znany Irzykowskiemu jakiś inny boski intelekt. Jeżeli ja występuję przeciwko racjonalizmowi i to ze względów etycznych także, jeżeli twierdzę, że tylko żywe życie tworzy wartości i żadna określona wartość ideałem być nie może, jeżeli twierdzę, że rozum jest narzędziem, którego nie wolno się pozbywać, bez poznawczych praw po temu, ale tylko irracjonalizm życia, jego twórczość wytwarza nam kierunki i cele, to czynię to właśnie dlatego, że racjonalizm prowadzi nieuniknienie do ubóstwienia pewnej dziejowej treści, do antropomorfizmu. Nim Irzykowski mi wykaże, w jaki sposób może istnieć rozum jako coś niezależnego od sumy pewnego doświadczenia dziejowego, może lepiej będzie, aby powstrzymał się od ironii i uszczypliwości. Irzykowski powie mi, że racjonalizm jest to forma, metoda opracowywania wszelkich treści; teoriopoznawczo i historycznie jest to ryzykowne, ale przede wszystkim nie przyda się to Irzykowskiemu na nic. Istotnie racjonalizm jest metodą takiego opracowania całego znanego nam doświadczenia, by dało się ono wyrazić w formie systematu logicznie powiązanych twierdzeń. Dzisiejsze pojęcie nauki nie może pogodzić się z tym, aby nawet jako środek, jako prawidło obowiązywało nas tylko to w naszym doświadczeniu, co daje się wyrazić w taki literacko gładki sposób. Prawidła nasze czerpiemy z całego doświadczenia, ze wszystkich jego faktów, niezależnie, czy się dadzą przedstawić jako spójna całość, a to właśnie dlatego, że odkryliśmy teoriopoznawczo etyczną wartość pierwiastka pałubicznego, że jak mówi sympatyczny dotąd Irzykowskiemu (wypada się z nim rozstać: zdecydowany irracjonalista) H. G. Wells: życie składa się z nałogu i przygody. Co jednak jest doświadczeniem, faktem dla nas? Oto to, co istnieje jako element, warunek naszego działania na tym poziomie życia, jakie chcemy prowadzić. Co określa ten poziom? To, że my go chcemy prowadzić: suma więc naszych upodobań, pragnień. Co rozstrzyga jednak o wyborze? To, co wybieramy sami, my sami jako życie. Nie rozum, gdyż jest on tylko formą, w jakiej może istnieć dla nas doświadczenie osiągnięte i to bynajmniej nie całe, nie każde doświadczenie, lecz życie właśnie jako pożądanie, wola, dążenie, które wytworzyło wszelkie doświadczenia. Zdaje się więc, że mam prawo być ciekawym tych wywodów, na których podstawie Irzykowski mówi już dziś o moich błędach. Ale tajemnica tego jest inna. Irzykowski się boi ukrytych dążeń mego irracjonalizmu, naturalnie boi się on mego „krypto-katolicyzmu”. Zdawałoby się jednak, że ten antyseptyczny stosunek do poznania nie licuje z człowiekiem, który niegdyś myślał o zakładaniu pisma, „które mogłoby nawet doprowadzić do samobójstwa całego komitetu redakcyjnego”. Zresztą katolicyzm i irracjonalizm są to dwie różne sprawy. Czy Irzykowski chce przysięgać na wszystko, co jest na indeksie? Jest tam dużo głupstw. Czy przeraża go, że obok Bergsona jest Le-Roy, a od tego krok do Tyrrella? A czy zna on racjonalistycznych teologów z lóż masońskich? Dzisiaj tu na Zachodzie ludzie swobodni walczą z nimi przede wszystkim; dla Benedetta Croce (a to nawet intelektualista) najgroźniejszy nieprzyjaciel to „mentalità masonica”. Pozwolę też sobie zaprotestować i to nie w moim nawet wyłącznie interesie przeciwko zestawianiu moich dochodzeń co do romantyzmu z działalnością pana Feldmana. Irzykowski niesłusznie krzywdzi Feldmana, dla którego wszystko, co ja piszę, jest nie tylko obce, lecz właściwie psychicznie nawet nie istnieje; na widnokręgu świata pana Feldmana nie ma miejsca nawet dla moich zagadnień; takie zestawienie więc może być dla niego przykrym, gdyż osobistym przypomnieniem zasady, że życie jest snem lub nawet z czegoś mniej realnego jeszcze niż sen utkanym”. [red. WL]. [przypis redakcyjny]