Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Przypisy

Pierwsza litera: wszystkie | 0-9 | A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z

Według typu: wszystkie | przypisy autorskie | przypisy redaktorów Wolnych Lektur | przypisy źródła | przypisy tłumacza

Według kwalifikatora: wszystkie | angielski, angielskie | dawne | grecki | gwara, gwarowe | hiszpański | łacina, łacińskie | rosyjski | włoski

Według języka: wszystkie | English | Deutsch | lietuvių | polski


Znaleziono 627 przypisów.

Suffragan de Plocko — kto był sufraganem płockim podówczas, stwierdzić nie zdołałem. Z następnych listów J. Kazim. dowiadujemy się, że ten sufragan został mianowany przez króla w r. 1664 opatem Paradyżu. Otóż autor artykułu o „Paradyżu” w „Słown. geogr. pol.” zapisuje, że w r. 1664 opatem Paradyżu został Zygmunt Czyżowski i był nim do r. 1666. Zapewne więc o nim tutaj mowa. [przypis autorski]

sumę stu tysięcy piastrów — około 2 000 000 w 1837 r. [przypis autorski]

supozycja — wyraz pochodzenia łacińskiego objaśniony w tekście poniżej. [przypis autorski]

sura — ustęp z Koranu. [przypis autorski]

surowość postulatu identyfikowano z jego słusznością — [Komentarz autora z Uwag.] Tę samą kwestię poruszam [w rozdziale XI]: „Ludziom się zdaje, że większa prawda leży w pobliżu większej nieprzyjemności”. Jeżeli Herkules na rozdrożu wybrał cnotę, to jak sądzę, stało się to wskutek przemożnej sugestii paradoksu. Dowód paradoksu zawiera się np. w następujących frazesach: „Poznać siebie samego jest trudniej niż poznać innych”. „Samobójstwo jest tchórzostwem”. „Łatwiej napisać dobrą tragedię niż dobrą komedię”. (Dwa ostatnie frazesy wytyka Schopenhauer w Parerga i Paralipomena II. § 43). „Sonet jest najtrudniejszą formą poezji”. Paradoksowi zawdzięcza swe powstanie homeopatia. Patrz także [rozdz. VIII]: „Poczciwość była zaletą, którą jako cechę uzupełniającą sugestionowała drastyczność jego obejścia się, rubaszność wyrażeń”. Tego rodzaju błędy myślowe trzeba nie tylko stwierdzać, ale także badać, wytłumaczyć, w czym mają źródło, jaki jest ich mechanizm, one bowiem są często powodem wielkich teorii, ruchów politycznych, etycznych, religijnych itd. Ja sobie powstawanie dowodów z paradoksu tak wyobrażam: jakiś kontrast, jakaś sprzeczność wywołuje pewien silniejszy ruch umysłowy, po czym uwaga ustaje, leniwieje, kontrast zrazu tylko zanotowany staje się pewnikiem, np. samobójstwo staje się tchórzostwem na przekór oczywistości [Hebbel wyśmiewa ten paradoks mówiąc: „Wielu ludzi wskutek tchórzostwa nie może się zdobyć nawet na to tchórzostwo”; fakty zaś, że dzieci nieraz z obawy przed karą popełniały samobójstwo, należą pod rubrykę: dowód z wyobraźni, analogiczną jak dowód z paradoksu; przyp. autora]. Naturalnie, że obok tego procesu snuje się też rodzaj jakiegoś dowodu obiektywnego, który jest tylko podpórką ex post. Dowód z paradoksu można by także porównać do zawrotu umysłowego. Rozważmy, jaki tok myślowo-uczuciowy budzi się w nas, gdy spoglądamy w przepaść: tak łatwo można spaść, dość jeden krok zrobić i można się zabić, straszliwie zabić! A możliwość wywołuje podrażnienie i pewien silny ruch umysłowy, domagający się na ślepo zrealizowania, ciało chce naśladować wyobrażenie, chociaż to wyobrażenie jest tylko częścią myśli, a nie całą myślą, bo wszakże ów morderczy akt wyobraźni odbywa się w trybie przypuszczającym, otoczony jest przez „nie”. Otóż jak przy zawrocie głowy ciało realizuje akt wyobraźni, tak samo przy paradoksie umysł realizuje sprzeczność i nasyca ją ex post li tylko nastrojem prawdy, pożyczonym od innych prawd. Podobny błąd myślowy, a w następstwie i „sercowy” popełniła jakaś piękna dama, która porzuciła swego pięknego męża i zakochała się w brzydkim Murzynie. (Naturalnie ta przyczyna w rzeczywistości mogła być tylko jednym z włókien kompleksu, podpórką jakichś innych motywów). Być może, że tej pani zdawało się nawet, iż na tym nonsensie, który ona popełnić zamierza, ujawnia się świetnie potęga miłości; więc dla dogodzenia konstrukcji, dla zaokrąglenia planu pojmowania, postąpiła tak jak Angelika ([por. rozdz. XVII: „Podniecenie umysłowe na tle fizjologicznym po urodzeniu dziecka popychało ją (…) do szukania motywów śmierci we wszystkim (…)”; red. WL])? Mało kto wie, ile intelektualnego pierwiastka, ile szachrajstwa lub pomyłek umysłowych tkwi w tzw. żywiołowych zdarzeniach. Pod sugestią paradoksu znajduje się zapewne i ów poeta, który twierdzi, że po Mickiewiczu, Słowackim i Krasińskim poeci polscy nie mają już nic do roboty. Działa w nim jednak także topielcza złośliwość tej treści, że nie tylko on, ale i inni koledzy apollińscy muszą się ugiąć pod ciężarem takiego przeznaczenia, a on jest przynajmniej w tym od nich wyższy, że poznaje swój los; o tę wyższość nawet chodzi tu przede wszystkim, bo w głębi duszy poeta ów właściwie w to swoje paradoksalne twierdzenie nie wierzy i wie, że i publiczność na serio jej nie weźmie. Jeszcze w gimnazjum odczuwałem paradoksalność historii o węźle gordyjskim [węzeł gordyjski: przen. skomplikowany problem, trudna do rozwiązania sprawa; wyrażenie nawiązuje do podania, według którego Aleksander Macedoński rozciął mieczem kunsztowny węzeł zawiązany przez Gordiosa I, ojca Midasa, syna Frygii; według przepowiedni wyroczni człowiek, który by rozplątał węzeł, miał zostać panem Frygii lub całej Azji; red. WL]; cóż bowiem za bohaterstwo, jakaż energia ma się okazywać w tym, że Aleksander Wielki węzeł ten rozciął, a nie rozwiązał? Takich Aleksandrów jest pod dostatkiem, a ja chłoszczę ich właśnie teraz, właśnie tym tu ustępem, jednym z najpożyteczniejszych w całej Pałubie. Ale nie idzie tylko o paradoks, bo w ogóle każde zestawienie w wyobraźni, wywołujące silniejszy, niespodziany ruch umysłowy, lubi kraść dla siebie atmosferkę pojęcia przyczynowości i stroić się w nią. Są więc dowody z porównania, z aforyzmu, z wyobraźni, z rymu, z okropności, z dziwaczności itd. Weźmy dowody z porównania (symetryczności). (Hebbel mówi: „Porównania mają siłę nie tylko objaśniającą, ale i udowadniającą”). Taki dowód powstanie, gdy np. napiszę, że ten a ten dekadent-alkoholista ma styl zygzakowaty, pijany, zataczający się. Nb. można by temu powiedzeniu nadać dodatkowo rację, wykręcając rzecz tak, że kto dużo pije, ten cierpi na stałe zamroczenie umysłu, a wskutek tego i styl jego jest niejako pijany; ale to już będzie doszukiwanie motywów. Taki sam krytyk, który się zdobył na powyższe „trafne” i „piękne” powiedzenie, mógłby w ten sposób odezwać się o Pałubie: zwyczajem jest, że gdy się buduje dom, stawia się rusztowanie, ale gdy już dom skończony, wtedy się rusztowanie burzy, ty zaś, autorze, dajesz nam i dom, i rusztowanie: po co? Co nas twoje rusztowanie obchodzi? Na co nam wiedzieć, co ty sobie o czymś tam myślisz! My chcemy tylko domu, my chcemy arcydzieła, wrażeń estetycznych, a to, to nie jest sztuka… Jeden z moich znajomych, w którym kochała się brzydka panna, udowadniał jej w listach, że jej zewnętrzna brzydota stoi w związku, a nawet jest dowodem jej brzydoty duchowej. Baby wiejskie, chcąc leczyć niemoc męską, szukają pewnej rośliny, której korzenie kształtem są do mąd podobne. Indianie jedzą serce walecznego wroga, aby posiąść jego odwagę. Pewien obłąkany, który miał niejasne poczucie swej choroby, zabijał swych towarzyszy w szpitalu i jadł ich mózgi, mniemając, że w ten sposób wzmoże swoją inteligencję i odzyska zdrowie. Dwa ostatnie przykłady zaczerpnięte są z dzieła H. Stracka [Strack, Hermann (1848–1922), niem. protestancki teolog i orientalista] pt. Krew w wierze i przesądach ludzkości. Z obfitego materiału przykładowego zawartego w tym dziele nasuwa mi się ten wniosek, że wszędzie i zawsze ludzie niewykształceni pozostawali pod sugestią myśli, iż różne części i wydzieliny ciała ludzkiego posiadają moc już to leczniczą, już to czarodziejską, a ta sugestia była jeszcze silniejsza, gdy celem pozyskania tych rzekomo nadprzyrodzonych środków trzeba się było uciekać do czynności okrutnych, wstrętnych, nienaturalnych, uroczystych lub dziwacznych (obwarowanych np. pewnymi terminami lub szczegółami). A więc chwytają w czary krew tryskającą z kadłuba ściętego skazańca, kąpią się w krwi niemowląt lub dziewic, którą uważają za środek kosmetyczny, zakopują kości ludzkie pod fundamentami domu, z tłuszczu trupów sporządzają świece złodziejskie, przy których świetle rzekomo nikt w okradanym domu ruszyć się nie może, uciętym palcem trupa pukają w ząb bolący, mielą zęby trupów i tak uzyskany proszek sypią do tabaki swych wrogów. Ręka trupa 5-letniego dziecka ma otwierać wszystkie zamki; krew kota, zrzuconego z wieży we środę drugiego tygodnia postu, leczy wiele chorób; proszek z dwóch żab suszonych, zmieszany z czerwonym winem i krwią ludzką, tamuje krew; chory na wodną puchlinę puszcza sobie krew z prawego ramienia, zamyka ją w skorupie wysączonego jaja i zakopuje to w gnoju; dziewczyna pluje potajemnie w kufel swego narzeczonego, by sobie zapewnić jego miłość; morderca zjada wątroby swych ofiar w przekonaniu, że w ten sposób zabezpieczy się od wyrzutów sumienia; chłopi chorzy na przypadłości weneryczne dopuszczają się zbrodni przeciw moralności na nieletnich dziewczętach, aby się uleczyć; pewien rosyjski żołnierz rozkazuje swemu towarzyszowi, by go zabił, krwią pokropił miejsce, w którym miał być jakiś skarb ukryty, a potem kopał za skarbem: wtedy znajdzie obok złota i żelazną sztabkę, którą go znowu wskrzesi do życia; inny fantasta morduje ciężarne kobiety i zjada serca nieurodzonych niemowląt, wierząc, że gdy 9 takich serc nieurodzonych skonsumuje, urosną mu skrzydła i będzie mógł latać w powietrzu. Zwykle czytelnik, gdy czyta takie przykłady, zwraca uwagę tylko na ich sensacyjną, anegdotyczną stronę, która go interesuje, przyciąga i odpycha lub mierzi zarazem, nasyciwszy zaś swą pierwszą ciekawość, ciekawość brutalną, dalej już o nich nie myśli. Mało kto zauważy, że we wszystkich owych przykładach zaznaczają się rudymenta jakiejś logiki, co prawda gwałtownej, pełnej skoków fantastycznych, tworzącej dowody z okropności i dziwaczności. Ale już w przykładach, które zaraz przytoczę, logika ta podnosi się na wyższy stopień i staje niejako na dwóch nogach, szukając podobieństw i symbolów, próbując nawet korzystać z poszlak fizjologicznych. Więc rany, wrzody, piegi, brodawki, miejsca sparaliżowane gładzi się lewą ręką zmarłego, w przekonaniu, że i one umrą (jakby ta ręka posiadała w sobie siłę zabijającą, jakiś fluid śmiertelny). W Dalmacji zawierają mężczyźni przyjaźń z sobą w ten sposób, że puszczają sobie z palców krew i wzajemnie ją sobie wysysają. W siedmiogrodzkiej Saksonii mężatki, chcąc sobie zapewnić wierność mężów, zakopują włosy trupa i własne menses [tj. materiał składający się z krwi i szczątek komórek z macicy, które usuwane są podczas menstruacji; red. WL] w miejscu, gdzie mąż zwykł pozbywać się moczu. Symboliczną logiką kierował się pewien chłop bawarski, który przed 7 laty wykopał trupa świeżo zmarłego dziecięcia i wyjął mu jedno oko, wierząc, że odtąd będzie mógł wszędzie chodzić niewidzialnie i wszystkich okradać. (Oko trupie — oczy ludzi żywych — niewidzialność). Dobijanie się o krzesło nieszczęśliwego gracza-samobójcy w Monte Carlo polega już na paradoksie. Głęboka wiara ludzi w skuteczność tego rodzaju dziwacznych środków, wiara tak zakorzeniona, że przeszła nawet do poważnych książek lekarskich, każe przypuszczać, że ma się tu do czynienia z pewnościami zamienionymi w wewnętrzne halucynacje. Ale jeżeli w powyższych wypadkach błędy myślowe są dla nas naocznymi dlatego, że są to fakty krwawe i straszne, nie zważa się na mnóstwo takich samych błędów myślowych, które mają skutki niekrwawe, ba nawet piękne i poetyczne (np. palingeneza), a stanowią do dziś repertuar wielu nawet wykształconych umysłów. Bo czy Huron zjada serce odważnego misjonarza, czy sławny krytyk wywodzi zygzakowatość czyjegoś stylu ze skłonności autora do alkoholu, schemat psychologiczny myślenia jest ten sam. [przypis autorski]

suszczestwitelnoje (ros.) — rzeczownik. [przypis autorski]

Sutinkaj (trad. litew.) — pierwszego dnia roku nazwanie. [przypis autorski]

Suto stoły zastawić — nie szczędzić korzeni — O guście przodków naszych w korzennych zaprawach wiele ciekawych opisów czytać można w szacownym i zajmującym zbiorze: Pamiętniki o dawnej Polsce, przez Juliana Niemcewicza [Pamiętniki o dawnej Polsce — ściśle: Zbiór pamiętników o dawnej Polsce wydawany przez J. U. Niemcewicza w 5 tomach, w latach od r. 1822–1833. Malczewski przed wydaniem Marii mógł znać tomy I-III; J. U.]. [przypis autorski]

swalgon (trad. litew.) — kapłan weselnych obrzędów. [przypis autorski]

swarzycie (gw., daw.) — [tu:] przyganiacie, [krytykujecie, potępiacie; WL]. [przypis autorski]

swejkit, mergajtu (litewskie) — witaj, dziewczę. [przypis autorski]

Swetoniusz (…) mówi o cudzie głoszącym Rzymowi, że natura króla mu wydać miałaProdigium Romae factum publice, quo denuntiabitur, regem populi Romani naturam populo (Sueton., Aug. 94 [Żywot Augusta 94]. [przypis autorski]

swobodno (gw., daw.) — swobodnie. [przypis autorski]

swoiste wzmożenie ekspresyjności formy (…) rozdrażnienie formy artystycznej, które przekracza ramy impresjonizmu, nastrojowości czy naturalizmu — K. Wyka, Zarys literatury polskiej. 1884–1925, Kraków 1951, s. 44. [przypis autorski]

S. Wróblewski, Austrya a berneńska umowa o międzynarodowej ochronie praw twórców, „Czasopismo prawnicze i ekonomiczne: Organ Wydziału Prawa i Administracyi Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Towarzystwa Prawniczego i Ekonomicznego w Krakowie”, 1990 r., z 1–2, s. 464. [przypis autorski]

S. Wróblewski, Austrya a berneńska umowa o międzynarodowej ochronie praw twórców, „Czasopismo prawnicze i ekonomiczne: Organ Wydziału Prawa i Administracyi Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Towarzystwa Prawniczego i Ekonomicznego w Krakowie”, 1990 r., z 1–2, s. 467. [przypis autorski]

S. Wróblewski, Austrya a berneńska umowa o międzynarodowej ochronie praw twórców, „Czasopismo prawnicze i ekonomiczne: Organ Wydziału Prawa i Administracyi Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Towarzystwa Prawniczego i Ekonomicznego w Krakowie”, 1990 r., z 1–2, s. 468. [przypis autorski]

S. Wronkowska, Z. Ziembiński, Zarys teorii prawa, Poznań 2001, s. 48. [przypis autorski]

sykomor — gatunek drzewa figowego. [przypis autorski]

Sykstus V chciał poniekąd wskrzesić oskarżenie publiczne — Sykstus V nakazał, iż mąż, który nie przyjdzie doń ze skargą o wyuzdanie żony, będzie ukarany śmiercią. [przypis autorski]

sylfy, salamandry, elfy, gnomy i gnomidy rodzą się z duszą śmiertelną jak ich ciało i że zyskują nieśmiertelność w obcowaniu z magami — zdanie to zawarte w małej książce księdza Montfaucon de Villars Książę Gabalis, czyli rozmowy o naukach tajemnych, podług zasad starożytnych magów i uczonych kabalistów. Istnieje kilka jej edycji; wspominam tylko amsterdamską (u Jakuba Le Jeune 1700), która ma część drugą, niezawartą w edycji oryginalnej. [przypis autorski]

sylogizmu według form, które mądrzy ludzie (…) w dowcipnym epigrammacie opisali — [przypis autorski]

symboliści czy dekadenci (to na jedno wychodzi) — W. Zagórski, Dekadentyzm i symbolizm w poezji, „Słowo” 1896, nr 12. [przypis autorski]

symbolizmie, zazwyczaj bardzo szeroko rozumianym przez badaczy amerykańskich — por. np. E. Wilson, Axel's Castle, New York 1931. [przypis autorski]

Symbolizm i wyrazy pochodne służyły prezentacji francuskiej, a potem i belgijskiej szkoły poetyckiej — zob. A. Lange, Symbolizm. Dodatek do „Przeglądu Tygodniowego” 1887, I półrocze, s. 280–283; E. Przewóski, Symbolizm, „Głos” 1891, nr 13; tenże, Rozwój i dążenia symbolizmu (Charles Morice), „Biblioteka Warszawska” 1892, t. III; Z. Przesmycki, Maurycy Maeterlinck, „Świat” 1891; tenże, Wstęp do: M. Maeterlinck Wybór pism dramatycznych, Warszawa 1894. [przypis autorski]

[symbol] jest pewną metodą przedstawiania twórczości duszy w dziełach sztuki — J. Żuławski, Szkice literackie, Warszawa 1913, s. 125. [przypis autorski]

symbol wspólnego spisku wszystkich ludzi — technika tego symbolu na wzór słynnej sceny z Peera Gynta. Inne wpływy: Gulliwer Swifta, dzieła Poego. W tytule nawet echo z Poego (Tajemniczy zgon Marii Roget). A chociaż Poe'owskiego Gordona Pyma nie znałem jeszcze wówczas, gdym pisał Marię Dunin, mimo to uważam mój rysunek kopalni Dzwonu oraz rysunek B.W.D. wprawdzie nie za naśladownictwo szczegółu o tajemniczych podziemiach z Gordona Pyma, ale za coś więcej niż przypadkowe podobieństwo: za przykład tego psychicznego objawu, iż można się mimo woli tak przejąć czyimiś pomysłami, że potem oryginalnie wytwarza się pomysły te same albo pasujące doskonale do tego samego genre'u. I w Pałubie jest jeden wpływek z Poego: mianowicie najogólniejszy schemat fabuły przypomina jego nowelę pt. Morella. [przypis autorski]

(…) symetryczności (…) — [Komentarz autora z Uwag.] Rolę symetryczności w błędach myślowych poznałem jeszcze wówczas, kiedy udzielając lekcji matematyki wciąż spotykałem się z tym, że moi uczniowie pewne zadania algebraiczne rozwiązywali bez troski o ich treść, kierując się tylko poczuciem symetrii np. (a+b)² = a²+b²; {pierwiastek z} a²+b² = a+b; a²+b² {dzielone przez ab} = a+b [przypis autorski]

Symon (…) pragnął aby nań zstąpiła siła działania cudów (…) ofiarując za nie pieniądze Apostołom, aby mu ich udzieliliDzieje Apostolskie 8, 9n. [przypis autorski]

Symon przywiózł był z sobą do Rzymu dziwnéj piękności niewolnicę tyryjską (…) jest to… druga część rozłamanego Bóstwa mojego… — i ta historya Heleny tyryjskiéj, towarzyszki Symona, jest prawdziwą. [Wszystkie starożytne wzmianki o Szymonie Magu pochodzą ze źródeł chrześcijańskich, jako pierwsi o jego towarzyszce piszą Justyn i Ireneusz, w II w. n.e.]. [przypis autorski]

symplikacja dziejów, które pod piórem Delassus'a i pokrewnych jemu publicystów przeistaczają się w obraz nieustającej walki między Kościołem Boga a synagogą Szatana… — Delassus, op. cit., t. I, s. 156–475. [przypis autorski]

syn człowieczy — książę Reichstadzki, syn Napoleona I; alluzya do poematu Barthéleme’go, p. t.: Le fils de l’homme. [przypis autorski]

Syndykat Płazów (…) zdobywał dla Salamander nowe kontynenty i nowe wybrzeża, pokonując przy tym liczne przeszkody hamujące tę ekspansję — O takich przeszkodach świadczy na przykład ta informacja, wycięta z gazety bez daty:

Czy Anglia zamyka się przed płazami?

(Reuter) Na pytanie członka Izby Gmin Mr J. Leedsa odpowiedział dziś sir Samuel Mandeville, że rząd Jego Wysokości zamknął Kanał Sueski dla wszelkich transportów Płazów; dalej — że nie zamierza dopuścić do tego, by choćby jeden Płaz był zatrudniony na wybrzeżu albo na wodach terytorialnych Wysp Brytyjskich. Powodem podjęcia takich kroków, oświadczył sir Samuel, jest z jednej strony bezpieczeństwo Wysp Brytyjskich, z drugiej zaś obowiązywanie dawnych przepisów dotyczących zwalczania handlu niewolnikami.

Na pytanie członka Parlamentu Mr B. Russela sir Samuel odpowiedział, że to stanowisko nie dotyczy jednak brytyjskich dominiów i kolonii.

[przypis autorski]

Synesius z Cyreny… w listach swoich… Synesii episcopi Cyrenaei epistolae, wyd. w Bazylei 1558. [przypis autorski]

synkretyzm — grecki ten wyraz oznacza zmieszanie, złączenie (różnych kierunków myśli). [przypis autorski]

Syn LatonyPhoebus, Apollo. [przypis autorski]

synonimy — wyrazy blizkoznaczne. [przypis autorski]

synteza (z gr.) — składanie, łączenie w całość poszczególnych części; syntetyczny — zbierający części w całość. [przypis autorski]

Synu! w żołnierstwie najpierwsza otucha (…) — Myśli i wyrażenia wyjęte ze Skargi: Nauki żołnierskie. [przypis autorski]

Sypał jak perłami pięknymi słowami polskimi (…) któż się przed Tobą ostoi! — E. Orzeszkowa, Listy, Warszawa 1938, II, cz. 2, s. 145. [przypis autorski]

Syrakuzy (…) zawsze pogrążone w swawoli — Wypędziwszy tyranów, uczyniono obywatelami cudzoziemców i najemnych żołnierzy, co spowodowało wojny domowe. (Arystot. Polit. V, 3). Skoro lud stał się przyczyną zwycięstwa nad Ateńczykami, odmieniono republikę (ibid., IV). Namiętność dwóch młodych urzędników, z których jeden porwał drugiemu młodego chłopca, tamten zaś uwiódł mu żonę, zmieniła ustrój tej republiki (ibid., VII, 4). [przypis autorski]

Syryjczyk Marin, cytowany przez Ptolomeusza, mówi o odkryciach dokonanych w Indiach przy pomocy paru kupców macedońskich. Czego nie sprawiły wyprawy królów, sprawili kupcy. Widzimy w Ptolomeuszu, że udali się do Wieży Kamiennej — nasze najlepsze mapy mieszczą Wieżę Kamienną pod sto dwudziestym stopniem długości, około czterdziestego szerokości. [przypis autorski]

system drążków — w rzeczy samej mówiono o odkryciu tego rodzaju; nowa pomyślna gra drążków ma wytwarzać siłę bardzo znaczną. Może wynalazca trafił na to samo, co i kapitan Nemo. [przypis autorski]

sytuacya — położenie, zdarzenie. [przypis autorski]

S. Żeromski, Dzienniki, t. IV: Warszawa 1965, s. 98. [przypis autorski]

S. Żeromski, Pisma. Pod redakcją S. Pigonia, t. VHI: Ludzie bezdomni. Warszawa 1947. s. 337–338. [przypis autorski]

szach-zadeh — księżniczka. [przypis autorski]

Szacunki przytoczone za: D. Saunders, Authorship and copyright, London 1992, s. 156. [przypis autorski]

szafa — Wszystkie cyfry tyczące ciężaru ołtarza, zawias, pojedynczych figur itd. tudzież opis związania tryptyku z murern kościelnym wzięty jest ze sprawozdań komitetu restauracji ołtarza, w słusznym przekonaniu, że tak samo rzecz się dziać musiała i przed czterystu laty. [przypis autorski]

Szah Abdulasim — miejsce pielgrzymki, do którego chodziła wzmiankowana wyżej kolej. [przypis autorski]

szai — dwudziesta część krano; kran: obecnie pół franka. [przypis autorski]

Szaktas — „Harmonijny głos”. [przypis autorski]

szaleństwa — kłamstwo zawierające potrójny grzech główny (kłamstwo, pycha, zazdrość) i do jakiego są zdolne tylko dewotki, gdyż pani Deschars jest zagorzałą dewotką; nie opuszcza ani jednej mszy w kościele św. Rocha od czasu jak kwestowała z królową. [przypis autorski]

szantaż — przestępstwo polegające na zmuszaniu innej osoby przemocą lub groźbą do pewnego działania bądź wymuszanie od niej pewnej sumy pieniędzy. [przypis autorski]

szaszłyki i azu — tubylcze potrawy z baraniny. [przypis autorski]

szat jedwabnych i naczyń złotych zabraniał — Dio Cassius [Historia rzymska LVII, 13]. [przypis autorski]

szczapa — szczypa, drzazga. [przypis autorski]

szczęście, jakie zawdzięczał łaskawszemu obejściu, było o wiele mniej żywe niż nieszczęście, o jakie go przyprawiał jej chłód — jest to rzecz, którą nieraz zauważyłem w miłości, owa skłonność do czerpania większej sumy cierpienia z niepomyślnego obrotu niż radości z pomyślnego. [przypis autorski]

szczęściem (…), któryś z moich ludzi szedł właśnie w tę samą stronę — Czyżby pani de Tourvel nie śmiała wyznać, iż było to z jej rozkazu? [przypis autorski]

szczęście zaś płynące z uczucia nie może być przedmiotem próżności, bo jest niewidzialne — można je oceniać jedynie z postępków mimowolnych. [przypis autorski]

szczęście zdolne przyprawić o śmierć z nudów — obacz Richardsona. Obyczaje rodziny Harlowe, przełożone na styl współczesny, częste są w Anglii: służba więcej tam jest warta od państwa. [przypis autorski]

szczęśliwy klimat, który rodzi niewinność obyczajów i wydaje łagodność praw — Sądziłem, że ta łagodność niewoli w Indiach kazała rzec Diodorowi, że nie ma w tym kraju ani pana, ani niewolnika; ale Diodor przypisał całym Indiom to, co, wedle Strabona, ks. XV, właściwe jest tylko pewnemu narodowi. [przypis autorski]

szczeblowaniem wielkich rezygnacji… — Jellenta, Druid Juliusz Słowacki, Brody, 1911. [przypis autorski]

szczegółów architektonicznych — odnoszących się do budownictwa. [przypis autorski]

szczególne upodobanie do obrazu morza, oceanu, fal (…) które zostało przez modernistów wyeksploatowane aż do zupełnego wyświechtania — satyrycy i parodyści epoki natychmiast to pochwycili. E. Leszczyński napisał Obłędny okręt, którego pierwsza strofa brzmi: „Po niezbadanej wód głębinie / samotny okręt w bezkres płynie; / posępna trudzi się załoga, / nikt nie wie, gdzie się skończy droga; / tajne się w duszach lęgną smutki, bo na pokładzie brakło wódki”. (Kabaret salonowy. Piosenki Zielonego Balonika, Kraków 1908, s. 41). [przypis autorski]

szczepu Szylluków, który poczyna się nad Nilem, a rozciąga się nie wiadomo jak daleko na wschód — okolice te za czasów Mahdiego nie były jeszcze znane. [przypis autorski]

szczeżeła — łuska. [przypis autorski]

szczupak w Maćkowej juszce — w sosie z rozmaitych jarzyn i korzeni (Gołembiowski). [przypis autorski]

Szczytem cywilizacji byłoby skojarzyć wykwintne przyjemności dziewiętnastego wieku z częstszą obecnością niebezpieczeństwa — podziwiam obyczaje z czasów Ludwika XIV: przenoszono się bez ustanku i w ciągu trzech dni z salonów Marly na pola bitwy w Senef i Ramillies. Żony, matki, kochanki żyły w ciągłej obawie. Patrz listy pani de Sévigné. Istnienie niebezpieczeństwa zachowało w języku energię i szczerość, na jaką nie odważylibyśmy się już dzisiaj; ale też pan de Lameth zabija kochanka żony. Gdyby jakiś Walter Scott napisał nam romans z czasów Ludwika XIV, bylibyśmy zdumieni. [przypis autorski]

szedłem do ogólnej sali na bilard z Dagny Przybyszewską — ten bilard Turlińskiego odnajdziemy w Powrocie: „Ukazywała mu się wtedy w ciemnym stęchłym labiryncie jego pamięci jakaś wysoka, pyszna pani, z papierosem w ustach, z kijem bilardowym w ręku, kuszącymi wyblakłymi oczyma…”. [przypis autorski]

Szeremeth, Romadanowski, Kniaś Cercaski — Szeremetiew, Romadanowski i Czerkaski, wodzowie moskiewscy; Brzuchoviecki — Brzuchowiecki, hetman kozacki z ramienia cara (od r. 1663). [przypis autorski]

szeroką suknią, którą zwano „Synthezą” — sukni tych tylko do uczt rozpasanych używano [w domowym zaciszu, na obiady i uczty, Rzymianie wkładali luźną, barwną synthesis, gdyż oficjalną togę uważano za ubiór zbyt kłopotliwy podczas posiłków, spożywanych w pozycji leżącej; noszenie synthesis poza domem, w miejscu publicznym było niestosowne]. [przypis autorski]

szersznie — Szlachtę zaściankową na Litwie zwano, w pogardliwym wyrazie szerszniami; ta nazwa pochodzi od barwy mundurów wojskowych Radziwiłłowskich, która była żółta z czarnym. [przypis autorski]

Szerzej na temat DMCA i jej krytyki por. m.in. Ch. May, S. K. Sell, Intellectual property rights. A critical history, London 2006, s. 181 i n. [przypis autorski]

Szerzej na temat nieprzystawalności teorii własności Locke'a do uzasadnienia praw autorskich i innych praw własności intelektualnej por. m.in.: D. Attas, Lockean Justification of intellectual property, [w:] A. Gosseries, A. Morciano, A. Strowel [red.], Intellectual and property theories of justice, 2010; C. J. Craig, Locke, Labour, and Limiting the Author's Right: A Warning Against a Lockean Approach to Copyright Law (2002). 28 „Queen's Law Journal”; J. Hughes, The Philosophy of Intellectual Property, „Georgetown Law Journal” 77 (1988): 287; L. Zemer, The Making of a New Copyright Lockean, „Harvard Journal of Law & Public Policy”, vol. 29, no 3, dostępny pod adresem http://www.law.harvard.edu/students/orgs/jlpp/Vol29_No3_Zemer.pdf (30.01.2013); P. Drahos, A philosophy of intellectual property, Aldershot, 1996. [przypis autorski]

Szerzej na temat porozumienia TRIPS i jego konsekwencji porównaj m.in. S. K. Sell, Private Power, Public Law. The Globalisation of Intellectual Property Rights, Cambridge University Press 2003; Konrad Gliściński, Prawa niezgody intelektualnej — globalizacja praw na dobrach niematerialnych, http://conasuwiera.pl/wp-content/uploads/2012/09/Gliscinski-Prawa-niezgody-intelektualnej.pdf. [przypis autorski]

Szewcko — Siewsk, miasto w dzis. gubernii orłowskiej, nad rzekami Siewą i Morycą, przy trakcie z Orła do Głuchowa. [przypis autorski]

Szikinja — po portugalsku zdrobniałe od Franciszka. [przypis autorski]

szirini — słodycze, przeważnie cukierki. [przypis autorski]

szklenę (daw., gw.) — szklankę. [przypis autorski]

szkowrozić — dokazywać. [przypis autorski]

szkwał — gwałtowny wiatr. [przypis autorski]

szławe diewus (litewskie) — cześć bogom. [przypis autorski]

szlachetna — wszyscy krewni Mahdiego nosili tytuł szlachetnych. [przypis autorski]

szlachetni — bracia i krewni Mahdiego. [przypis autorski]

szlachta i duchowieństwo, żałując gorzko cnotliwych epok pani de Montespan lub pani Du Barry, musiałyby się zgodzić na rozwód — Pani de Sévigné pisała do córki 23 grudnia 1671: „Nie wiem, czy ci wiadomo, że Villarceaux, napomykając królowi o jakimś urzędzie dworskim dla swego syna, skorzystał zręcznie ze sposobności, aby wspomnieć, iż są ludzie, którzy nachodzą jego siostrzenicę (pannę de Rouxel), mówiąc, że Jego Królewska Mość ma na nią zamiary; jeśli tak jest, błaga, aby użył za pośrednika jego; właściwiej będzie, jeżeli sprawa będzie w jego, a nie w innych rękach; on doprowadzi ją pomyślnie do skutku. Król zaczął się śmiać i rzekł: «Villarceaux, jesteśmy za starzy obaj, aby się porywać na piętnastolatki». I jako człowiek wielkich manier wyśmiał się zeń i opowiedział jego propozycję damom”. (T. II, s. 340). Pamiętniki Lauzuna, Bezenvala, pani d'Épinay etc., etc. Błagam, niech mnie nikt z kretesem nie potępia, póki nie przeczyta tych pamiętników. [przypis autorski]

Szlachta tworzy w nim ciało, które, mocą swego przywileju i dla osobistego interesu, trzyma w karbach lud; wystarczy, by były prawa, aby je w tym względzie wykonywano. Ale, o ile temu ciału łatwo jest trzymać w karbach innych, o tyle trudne jest trzymać w karbach samych siebie — Zbrodnie publiczne będą tu karane, ponieważ to jest w interesie wszystkich; zbrodnie prywatne nie będą karane, ponieważ jest w interesie wszystkich karać ich. [przypis autorski]

szlachta zezwoliła (…) na erekcję kościoła (…) zastrzegłszy sobie (…) prawo hałasowania podczas sejmików (…) — To ciekawe laudum województwa trockiego odszukał uczony hr. Eustachy Tyszkiewicz. [przypis autorski]

szlachtyruskiej, czytającej jeszcze po rusku, wykształconej na literaturze cerkiewnej — takim był np. poseł Tyszkiewicz, w traktatach pokojowych z bojarami Iwana Groźnego powołujący się na (Jana) „Złotoustego”, piszącego w Złotostruju (zbiorze jego i innych kazań i nauk), że miał człowiek na dworze swoim węża, co mu dzieci i żonę ujadł a potym z nim żyć chciał razem; pokoj, jakiego wy (bojarowie Groźnego) chcecie, podobny na to: ujadszy żonę i dzieci uje wąż i gospodarza samego. Zapomniał tylko Tyszkiewicz dodać, że wąż ów łudził gospodarza przynajmniej złotymi, jakie codziennie przynosił; te złote nie były więcej warte, niż warunki, proponowane przez Groźnego. [przypis autorski]

Szofer który wstąpił do milicji… dziewczyna, która przybrała czerwoną gwiazdę… „Historia, zdaje się mała: niewarta aż poematu. Przecież przyczyną się stała, dygnitarskiego dramatu…”.

Jeszcze w Madrycie słyszałem o jakichś warszawskich oburzeniach, zachodach, demarszach [démarche (fr.): oświadczenie a. wystąpienie dyplomatyczne jednego państwa wobec drugiego w konkretnej sprawie; red. WL], wywołanych tą jedną uboczną wzmianką. Ale dopiero w parę miesięcy później, w liście do mojej żony, miały się przelać co najgroźniejsze fumy z V kategorii służbowej. Jako barwny przyczynek obyczajowy, jako dowód, co kto widział w Hiszpanii, przytoczymy więc ów liścik:

Szanowna Pani,

Korzystam z uprzejmości P. Konsula Zabali, by przesłać list Pani, który nie mogłam doręczyć p. Pruszyńskiemu, gdyż nigdy się do nas nie zgłosił.

Przy okazji chciałam nadmienić mężowi Pani, że byliśmy nieprzyjemnie zdziwieni ustępem o poselstwie polskim i służbie poselstwa w Madrycie w korespondencji z Hiszpanii w „Wiadomościach Literackich” dotyczącym Poselstwa i służby Poselskiej. Wobec ogromu faktów i zgrozy wydarzeń — poruszanie tak błahych i „wewnętrznych” spraw — po prostu zdumiewa.

A dla ścisłości Poselstwo wszędzie i zawsze jest terenem Rzeczypospolitej, więc opisywanie, co się tam dzieje, jest wyraźnym wprowadzeniem w błąd czytelnika, któremu miało się dawać korespondencję z Hiszpanii. A wreszcie — i może od tego trzeba by zacząć — elementarna grzeczność wymaga, że jeśli się chce opisywać dom, gdzie się było przyjmowanym — trzeba o to zapytać gospodarza.

Z poważaniem

( — ) Irena Szmulakowska.

Autorka powyższych złotych myśli, Małżonka naszego Posła w Madrycie, jest, jak widzimy, bardziej skora do pisania własnych listów niż do oddawania cudzych. Zwłaszcza za to pierwsze należały się jej słowa podzięki. Wyraziłem je osobiście:

„Wielce Szanowna Pani,

list odesłany mi tak łaskawie po czterech miesiącach posiada w naszych czasach telefonu i radia antykwaryczną wartość, a i ona, jako że osoba, która ów list pisała, cieszy się dobrym zdrowiem, nie jest oczywiście wygórowana. Czuję się jednak zmuszony podziękować Pani najserdeczniej za Jej uwagi, skreślone przy nadesłaniu: jeśli nie zastosuję się zapewne do rad pisarskich, tak hojnie i z takim znawstwem rzeczy udzielanych, to uczynię wszystko, by poglądy Pani spotkały się w Polsce z tak szeroką poczytnością, jak na nią w pełni zasłużyły.

Proszę mi wierzyć, że nie jest to tylko, a raczej nie jest to wcale, komplement. Zdziwienie Pani, że wobec „ogromu wydarzeń” mogłem poświęcić drobną wzmiankę reakcjom ludzi najprostszych, nie powinno być aż tak wielkie: i Pani, i ja znamy przecież pewnego dyplomatę, który nieraz, telefonując do Madrytu, zdradzał żywe zainteresowanie zapytaniem o zdrowie swych dwojga zresztą bardzo rasowych piesków i ogrom wydarzeń nie zmniejszył jego czułości. Żyjemy w czasach, gdy przeżycia ludzi „prostych”, choćby noszących liberię i zamiatających posadzki, zwracają uwagę piszących, bo są symptomatyczne i nowe. Przykro mi natomiast bardzo, jeśli wplatając w moją opowieść hiszpańską ów barwny szczegół jak służba polskiego poselstwa garnęła się pod czerwone sztandary, naraziłem, jak to różnostronne demarsze Pani w Warszawie zdawałyby się wskazywać, niezachwianą dotąd karierę Męża Pani. Niech się Pani jednak nie lęka: jestem głęboko przekonany, że odnośne władze skrupią swe ressentiment [fr.: rozgoryczenie, uraza; red. WL] prędzej na głowie dziennikarza, który o tym pisze, niż dygnitarza, u którego to się dzieje. Taka logika szłaby raczej po linii najnowszych naszych zdobyczy w dziedzinie odpowiedzialności: mam wszelką nadzieję, że i w obecnym wypadku nic z nich nie będzie uszczknięte i że dalsze drogi Pana Ministra opromieni blask niejednej jeszcze orderowej gwiazdy. Mogę Panią zapewnić, że pisząc o czerwonej gwieździe Anieli i milicjanckich galonach szofera, nie miałem wcale na myśli tych ech, jakie to może wywołać w kartotece wydziałów personalnych. Dlaczegóż więc o tym pisałem? Dlatego, że Czytelnicy moi lubią, gdy udowadnia im się tezy, które się stawia. Ja zaś właśnie pisałem, że hiszpańska dziewczyna od krów, choćby nazywała się Inez lub Carmen, to rodzona siostra naszej Kaśki, że wiejski Juan jest rodzonym bratem bandosa Jaśka, że, na przekór geografii, a zgodnie — niestety — z socjologią, nasza Polska i ich Hiszpania są sobie bardzo niedalekie. Jakże dobitnym przykładem był ów odzew, który rewolucja hiszpańska znalazła w sercach służby polskiego poselstwa. Nie wątpię, że moi Czytelnicy nie wezmą mi tak bardzo jak Pani za złe moje „naruszenie dyplomatycznej eksterytorialności” albo owo „wprowadzenie w błąd” — opisywaniem rzeczy prawdziwych. W pierwszej kwestii sądzę, że sam Mąż Pani, zapewne prawnik z wykształcenia, pośpieszy z drobnym sprostowaniem, że „eksterytorialność” obowiązuje władze hiszpańskie, nie zaś dziennikarzy polskich. — W drugiej, Czytelnicy przypomną sobie z lektury, która Pani zapewne tylko wskutek pobytu za granicą i przeciążenia obowiązkami reprezentacji jest, zdaje się, obca, że i Słonimski, i Zygmunt Nowakowski — że zacytuję powszechnie znanych — nie uważali za tabu ani konsulatu w Petersburgu, ani ambasady w Moskwie. To dopiero poselstwo polskie w Madrycie domaga się więc specjalnej ochrony, i to z powodu kolportowania wypadków, które niejednokrotnie cytowała prasa madrycka i których prawdziwości nawet Pani nie podaje w wątpliwość.

Przykro mi zauważyć wreszcie, że pisząc o „elementarnej grzeczności”, która, zdaniem Pani, nakazywała mi milczenie o rzeczach, jakie się działy w domu, którego byłem gościem, zapomina Pani o jednej, dość zasadniczej rzeczy: że ani na chwilę nie byłem gościem Pana Ministra. Byłem parokrotnie, wyłącznie w roli interesanta, w urzędzie, którego był szefem, podobnie jak naczelnik posterunku w Mszanie jest szefem swego posterunku, a kierownik agencji pocztowej w Krzemienicy — szefem w tym urzędzie. Mam zawsze prawo, już nawet jako obywatel Rzplitej, napisać czy powiedzieć, że lokal posterunku jest brudny, czy że w agencji pocztowej urządzono sobie dancing, cóż dopiero, gdyby zaszedł wypadek, że służba komendanta posterunku w Mszanie paraduje z odznakami partii komunistycznej! Chciałbym wiedzieć, jakby wtedy wyglądały dalsze losy owego komendanta, a doprawdy lepiej będzie nie zapominać, że ministrów pełnomocnych Rzplitej i skromnych komendantów posterunku rozróżnia tylko szczebel służby i przydział do innej dziedziny tej samej pracy państwowej. Różnica w sumiennym pełnieniu obowiązków — to już czysto personalny wkład komendanta czy ministra. Wszelka społeczna kontrola by ustała, gdyby miano w myśl życzeń Pani pytać „gospodarza”.

Zdaje się, że zdołałem tak dostatecznie uwydatnić myśli wyrażone w otrzymanym liście, że mogę tylko podziękować za ich nadesłanie: formułują one w rzadko spotykanej okazałości, w pełnej pogardzie dla niepotrzebnych obsłonek, pewne pojęcia, zbiór pojęć, dojrzewających na wysokich połoninach obecnej Polski. Nie zdziwi się też Pani, że Jej list będzie na należnym sobie miejscu opublikowany jak każdy społecznie cenny dokument — oczywiście wraz z moim skromnym niniejszym komentarzem. Łączę wyrazy szacunku.

( — ) Ksawery Pruszyński.

[przypis autorski]

szołowierz — szalbierz. [przypis autorski]

szopówka — kuna kamionka. [przypis autorski]