Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 477 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Przekaż 1,5%

Przekaż 1,5% podatku na Wolne Lektury KRS 00000 70056
Ufunduj darmowe książki dla tysięcy dzieciaków.
WIĘCEJ

Przypisy

Pierwsza litera: wszystkie | 0-9 | A | B | C | D | E | F | G | H | I | J | K | L | M | N | O | P | Q | R | S | T | U | V | W | X | Y | Z

Według typu: wszystkie | przypisy autorskie | przypisy redaktorów Wolnych Lektur | przypisy źródła | przypisy tłumacza

Według kwalifikatora: wszystkie | dawne | gwara, gwarowe | łacina, łacińskie | portugalski | włoski

Według języka: wszystkie | English | français | polski


Znaleziono 498 przypisów.

CzekaCzrezwyczajnaja Komisja (do walki z kontrrewolucją) [pełna nazwa: Wsierossijskaja czriezwyczajnaja komissija po bor'bie s kontrriewolucyjej i sabotażom, czyli: Ogólnorosyjska Nadzwyczajna Komisja do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem; policja polityczna w Rosji Radzieckiej w latach 1917–1922; red. WL]. [przypis autorski]

czemchać — trzeć, drapać. [przypis autorski]

czemu też Troki nie leżą kędy w Anglii (…) — widok zamku trockiego był u nas wydawany w kilku lichych litografiach i drzeworytach. Ze znakomitszych artystów zwiedzali to miasto: W. Smokowski, W. Dmuchowski, W. Gerson (z którego akwareli dajemy tutaj kopię), a już w napisaniu tego artykułu, uczeń S. Petersburskiéj Akademii Sztuk Pięknych, p. Sokrat Werebiew bawił tu całe lato 1855 i w ślicznym obrazie utrwalił ruiny zamku na wyspie. Godzien widzenia jest widok Trok w obrazie olejnym jakiejś damy, który posiada dr. Tytius w Wilnie. [przypis autorski]

Czemuż choć jednej strzały nie mieli w kołczanie,/ Coby jadem jaszczurki utkwiła się w ranie. — „Tatarzy strzały swe jadem jaszczurczym napuszczają”. Paszkowski, Dzieje tureckie, kar. 15, patrz Słownik Lindego, pod wyrazem „jaszczurka”. Nie znalazłszy bowiem tej książki w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, nie byłem w sposobności sprawdzenia tego wypisu [Marcin Paszkowski, tłumacz dzieła Gwagnina na język polski oraz poeta okolicznościowy i autor poematów historycznych, między innymi jednego pod tytułem: Dzieie Tureckie y utarczki Kozackie z Tatary. Tudziesz też o narodzie, obrzędziech, nabożeństwie, gospodarstwie etc. tych pogan. Kraków, 1615 in 4°. Tam na str. 14. opisując „broń tatarską na wojnie” wymienia Paszkowski także „Y Saydak pełno strzały iadem napuszczony” i dodaje: „O czym Naso poeta on Rzymianin sławny/ Tam mieszkając napisał, bo był świadek iawny./ Hostibus in mediis, interque pericula versor,/ Tanquam cum Patria pax sit adempta mihi,/ Qui mortis saevo geminent ut vulnere causas,/ Omnia vipereo spicula felle linunt”./ (Lib. 1 de Ponto.), (Co się na polski ięzyk tak wyłożyć może: „W przyśrzodku nieprzyjaciół, y między Pogany/ Mieszkam iakbym z oyczyzny wiecznie był wygnany./ Którzy przyczyny śmierci sowite zmyślaią,/ A strzały swe iaszczurczym iadem napuszczaią”; nie byłem w sposobności — zam.: nie miałem sposobności; J. U.]. [przypis autorski]

czere-mere w czubku — zawrót głowy. [przypis autorski]

czerepiany — gliniany. [przypis autorski]

czerwiaczek — robaczek. [przypis autorski]

czerwiatka — zepsuty owoc, który sam z drzewa spada. [przypis autorski]

czerwiatka — zgniły owoc opadający z drzewa. [przypis autorski]

czerwieniaty — zaczerwieniony. [przypis autorski]

Czerwona ziemia — Tak nazywała się Westfalia, główne ognisko trybunałów tajemnych, a nazwanie to wzięła od czerwonego koloru swoich herbów. [przypis autorski]

czerwony olbrzym — nazwa gwiazdy będącej na schyłkowym etapie ewolucji. Nazwa pochodzi od ich barwy i zwiększających się rozmiarów/ [przypis autorski]

czesucza — tkanina chińska z surowego jedwabiu. [przypis autorski]

cziczikue — instrument muzyczny dzikich [grzechotka z tykwy; red. WL]. [przypis autorski]

człowiectwa — człowieczeństwa. [przypis autorski]

Człowieka dzisiejszego uczy każdy dzień świadomego życia posługiwać się jako środkiem tym, co było dotychczas celem: formami życia społecznego i kulturalnego — S. Brzozowski, Filozofia Fryderyka Nietzschego, „Przegląd Filozoficzny” 1912, s. 467. [przypis autorski]

człowieka żrą wyrzuty sumienia — niektórzy pisarze używają wyrażenia: „Gryzą wyrzuty sumienia”. Uważam takie wyrażenie za nie dość ścisłe. I tygrys żre człowieka, a nie gryzie. [przypis autorski]

człowiek bezbożnym z natury nie jest, ale w najgłębszej istocie swojej jest bałwochwalcąL'homme n'est pas naturellement impieux, mais il est essentiellement idolâtre. [przypis autorski]

człowiek chory, samotny, w odosobnieniu zewnętrznym i wewnętrznym od świata i ludzi żyjący, przysłuchiwał się głosom burzy, które rodziły się w głuszy i pustce. (…) wznosiły się ponad niego, promieniejące, wyolbrzymione — Stanisław Brzozowski, Fryderyk Nietzsche, Stanisławów 1907, s. 76–77. [przypis autorski]

człowiek „fabrykowany seriami, który mało kosztuje, a zatem mało jest wart” — [Gonzague de Reynold], op. cit., s. 457. [przypis autorski]

człowiek, który jaźni zaprzecza, nigdy znakomitym być nie może — To jeszcze nie stanowi, ażeby każdy uznający jaźń miał już być geniuszem. [przypis autorski]

Człowiek, który nie ma serca do mądrości […] Pamiętajcie o tym. — autentyczne. [przypis autorski]

Człowiek nie ma mocy poniechania tego, co mu sprawia największą przyjemność — Celem dobrego wychowania — jako przeciwwaga zbrodni — jest zaszczepić wyrzuty sumienia, przed którymi lęk przeważa szalę. [przypis autorski]

człowiek nowy — U Rzymian homo novus zwał się plebejanin, co dostał się do urzędu, lub człowiek z miasta obcego, niemającego prawa obywatelstwa, co przyszedł do Rzymu i urząd pozyskał. Cycero był homo novus ([fr.] un parvenu). [przypis autorski]

Człowiek, od czasu jak myśli (…) mglistych widziadeł zrodzonych ze strachu — G. de Maupassant, Horla i inne opowiadania, Warszawa 1961, s. 186. Cytaty pochodzą z drugiej, późniejszej wersji Horli, w której o wiele ostrzej zostały zaakcentowane wchodzące w grę problemy. [przypis autorski]

Człowiek (…) reaguje nie zapasem swoich doświadczeń, lecz wrodzonym, według naturalistycznych praw fatalizmu działającym układem predyspozycji — S. Przybyszewski, Zur Psychologie des Individuums, Berlin 1892, II, s. 8 (Ola Hansson). [przypis autorski]

człowiek sam jest ostatnią swą moralną sankcją, sam jej źródłem i celem — S. Brzozowski, Fryderyk Nietzsche, Stanisławów 1907, s. 49. [przypis autorski]

Człowiek stwarza sam siebie i przyjmuje nieszczęście, śmierć, ból, namiętność, myśl, rozpacz, jako organy tego stwarzania (…) o ile jest dla nas czymś istotnym, jest plastyczne — S. Brzozowski, Idee, s. 428; podkreślenia pochodzą od Brzozowskiego. W tym powiązaniu twórczości z tragiczną odpowiedzialnością przez rzeźbę utwierdzał najpewniej Brzozowskiego Barrès. W Głosach wśród nocy czytamy: „Ja mam wybrać wzór dla życia, rozstrzygnąć, czym ma być ono, i uczynić je tym. Barrès (…) w swoich kilku stronicach o Michale Aniole z wielką siłą wyraża to poczucie samowiednego stwarzania, uznaje w nim głęboki tragiczny rys nowoczesności” (s. 247). Studium o Barrèsie jest o rok wcześniejsze od Etapów sentymentalizmu. [przypis autorski]

człowiek stworzył kulturę, która przerastała jego siły, a ponieważ rozwoju jej cofnąć (przynajmniej na razie) nie może, musi zginąć pod jej ciężarem — optymizm niczym nieusprawiedliwiony (po dość głębokim pesymizmie poprzednim) Floriana Znanieckiego, oparty o zbyt prostą już (doprawdy) ideologię, wydaje mi się zupełnie beznadziejny. [przypis autorski]

człowieku, ale przecież skądeś ten twój czyn pochodzić musi — S. Brzozowski, Fryderyk Nietzsche, Stanisławów 1907, s. 22. [przypis autorski]

człowiek urósł do wysokości (…) w odmętne czeluści nieskończoności — S. Przybyszewski, Synowie ziemi, III, s. 22–24. [przypis autorski]

Człowiek w gromadzie, szczerze, organicznie (…) obowiązek społeczny, naukę, oświatę, sztukę, wychowanie, samą wreszcie uczciwość — S. Krzemiński, Nowe szkice literackie, Warszawa 1911, s. 6–7. Nie jest pozbawiony pewnej pikanterii fakt, że studium Postęp i człowiek, skąd pochodzą te sądy, zostało wydrukowane najpierw w księdze zbiorowej dla Świętochowskiego. [przypis autorski]

Człowiek w każdym kierunku jest wówczas dopiero zupełnie sobą, kiedy kocha — Nie, kiedy się bawi (Schiller). [przypis autorski]

człowiek w ręku natury jest jedynie ogniwem, nigdy osobowością — S. Przybyszewski, Zur Psychologie des Individuums, Berlin 1892, I, s. 13. [przypis autorski]

człowiek współczesny, stosując materię do coraz to nowych użytków, uwierzył, że… — por. E. Hello, Z życia i ze sztuki w przekładzie i z przedmową Walerego Gostomskiego, Warszawa 1901, s. 6. [przypis autorski]

Człowiek wstydzi się przyznać, że jest zazdrosny, a czyni sobie chlubę z tego, że był lub że umie być zazdrosny — Myśl 495. Czytelnik rozpoznał zapewne, mimo że tego nie zaznaczam za każdym razem, wiele innych myśli sławnych pisarzów. Ja staram się pisać historię, a takie myśli to fakty. [przypis autorski]

Człowiek wyzuty z indywidualności i sumienia, z mentalnością szpiega… — Określenie L. Bertranda w Le livre de consolation. [przypis autorski]

Człowiek wyzuty z indywidualności, z sumienia… — Louis Bertrand, Le livre de consolation, Paris, Fayard. [przypis autorski]

człowiek wyzuty z indywidualności, z sumienia… — Określenie L. Bertranda, Le livre de consolation, Paris, Fayard. [przypis autorski]

czmyr — mała rybka. [przypis autorski]

czterdzieści pięć mil na godzinę — około 83 kilometrów na godzinę. [przypis autorski]

„czterdziestu lekarzy”, autorów znanego adresu — Patrz Dokumenty. [przypis autorski]

Czternaście osób, siedzących naokoło stołu (…) pisał Clavijo — Viera y Clavijo, Diccionario de Historia Natural de las Islas Canarias, Gran Canaria 1860. [przypis autorski]

Cztery lata temu szukano na cmentarzu komunalnym, gdzie był pochowany jednooki bez nogi żebrak, żeby Camoensa pochować. [przypis autorski]

cztery wiersze w sposobie zagadki do niej zastosowane — wszystkie te zagadki są historyczne, przypisują je Kajet. Węgierskiemu. [przypis autorski]

czucha — drapie się, wspina. [przypis autorski]

Czufut-Kale — miasteczko na wyniosłej skale; domy, na brzegu stojące, mają podobieństwo do gniazd jaskółczych, ścieżka, wiodąca na górę, jest przykra i nad przepaścią wisząca. W samem mieście ściany domów łączą się prawie ze zrębem skały; spojrzawszy przez okno, wzrok gubi się w głębi niezmiernej. [przypis autorski]

Czuję, karakał, zapach trupi — Powszechny na Wschodzie przesąd, że sępy czują śmierć z daleka i krążą za człowiekiem mającym umrzeć. Jakoż zaledwie skona podróżny, wnet kilka ich zjawia się w okolicy, chociaż pierwej nie były widziane. [przypis autorski]

czujemy to nasze, a nie inne ciało, wnosimy (…) stąd jasno, że dusza jest zjednoczona z ciałem i że to zjednoczenie stanowi przyczynę owego czucia — Z tego przykładu widać jasno, co wyżej zaznaczyłem, albowiem przez owo zjednoczenie nie rozumiemy nic poza samym czuciem, mianowicie skutku, z którego wnioskowaliśmy o przyczynie, której nie rozumiemy. [przypis autorski]

Czy czujecie, jak niebo czarne było i opadłe… — [Michelet], La sorcière, s. 79. [przypis autorski]

(…) czy gdzie nie spotka Odyna, Boga ludów swoich — Ze względu religii rozróżnić można plemiona germańskie na dwa wielkie oddziały. Germania, o której Tacyt mówi, a w której górują Suevy (Hermiones), ma religię natury, czci żywioły, drzewa, krynice. Bogini Hertha (Erd: ziemia) każdego roku na wozie przesłoniętym powstaje z gajów dalekich od wysp północnego morza. Rozmaite zapewne były u rozmaitych hord miejscowości, obrzęda, ale ogólnie biorąc, ich wiary jeszcze były bardzo pomieszane, niepewne. Na tym tle bladawym mocne wycisnęły się barwy przez napad hord dalej ku północy mieszkających, Rzymianom nieznanych. W tych hordach wszczął się już był ruch postępowy, bohaterski, objawienie jakieś religijne. Temu objawieniu na imię było Odyn. Odyn od Islandii, gdzie później jego religia najdzielniej i najobficiej się rozwinęła, do brzegów Renu opanował umysły ludów. Gothy, Saksony, Gejpidy, Lombardy, Burgundy, były to odyńskie pokolenia, wierzące we wcielenie się Odyna, w pewne opisane obrzędy, w nieśmiertelność za grobem, w nagrody w pałacu Odyna w Walhalli, w jakieś miasto Asgard święte na ziemi, skąd wyszli ich ojcowie, a do którego wrócić mieli wcześniej czy później; z tego kształtu nadanego ich wiarom, z tych mitów już opisanych wyszła ich siła popędowa. Oni to poruszyli plemię germańskie leżące martwo w niższej Germanii. Oni to ze Skandynawii zeszli ponad brzegi Bałtyku, opuścili się ku Dunajowi i przebiegli całe Niemcy, ocierając się wszędzie o granice Cesarstwa. Z ich runięcia od północy wszczął się chaos w Germanii, który później cały na Włochy się zwalił. U Gotów później Odyn przybrał imię Wodana. Saksony jeszcze przez czas jakiś nieporuszonymi zostali na brzegach morza niemieckiego. Mity odyńskie w krótkości są następujące: Przede wszystkim był olbrzym Imer. Tego zabił Odyn wraz z braćmi swymi Vile i Ve, z czaszki zabitego powstały niebiosa, z jego ciała ziemia, morze z krwi jego. Inny olbrzym Norw był ojcem nocy. Noc porodziła dzień. Oboje nieustannie na niebie na dwóch wozach kołują. Hrim-fax (zmarzła grzywa) koniem nocy. Skin-fan (grzywa świetlana) koniem dnia. Most wielki wiedzie od ziemi do nieba, z trzech barw złożony, a na imię mu tęcza; przerwie się on kiedyś, kiedy złe duchy po zwycięstwie nad Bogami, przechodzić nim będą. Świat ma skończyć pożarem. W ostatniej walce świata złe duchy zwyciężą. Odyn jest Bogiem nad wszystkimi innymi. Dają mu imię Alfader, ojca wszystkiego, ojca bitew. Zowią go jeszcze Hor, Janfchar i Thridi (wyższy, równy wyższemu i trzeci; Trójca), on poległych bohaterów bierze do swego pałacu w niebiesiech, do Walhalii, pięćset czterdziestoma bramami tam wchodzą. Na ramionach Odyna siedzą dwa kruki: jeden zowie się Hugin (rozum), drugi Munin (pamięć); przez nich wie, co się dzieje w przestrzeniach. Synem Odyna jest Bóg Thor, Bóg wojny, z młotem w ręku. Młot stał się u tych plemion symbolem zdobycia. Boginie dziewice wojny, zowią się Walkirie. Jest ich dwanaście, a najpotężniejsza Frigga. Loke jest Bogiem złudzeń i złego. Bogi niebios okuły w kajdany syna jego, wilka Feuris; w tym Loke skandynawskim jest jakby przeczucie Mefistofelesa. Wodzowie pochodzący od Bogów, szlachta wiodąca do bitew, zwana u Gothów Amali i Balty. Saksoni dłużej pozostali spokojnymi, dopiero kiedy z jednej strony Franki, z drugiej przyparli ich Sławianie, ułożyli się w hordę wojenną, od dawna już przemagającą w składzie Gothów i rzucili się na Anglię. Gothy zaś, Lombardy, Burgundy zaraz poddali się wodzom; u nich to rozwinęło się przywiązanie żołnierskie, początek feudalnego składu. Oni to pierwsi rzucili się na dalekie błędy, goniąc za złotem i niewiastą. To wszędzie było ich bohaterskim celem; stąd później wyrosła poetyczna postać Sigurda w poemacie Nibelungów: w niej zarazem połączone rada i waleczność, to co rozdzielonym było w mitach greckich, Achilles i Ulisses. Z tego więc pierwiastkowego objawienia się formy religijnej w Skandynawii wyszedł ruch i życie. Ruch gwałtowny, dzikie życie, jak źródło, z którego wypływało. Nieopisaną jest ponurość podań skandynawskich. Jedyną w nich moralnością jest chwała obiecana za odwagę. W Walhalli biesiadują bohatery i wśród biesiad te szkielety zbrojne wstają i walki przeszłe odnawiają między sobą. We wszystkich mitach odyńskich przebija wpływ natury północnej — znać w nich jakby brak nadziei, jakby rozpacz wieczną, połączoną z dzikim, bohaterskim, męstwem, idącym zawsze naprzód, niedbającym na to, że koniec będzie straszny i fatalny. Myśl, że świat skończy nieszczęśliwie, że na końcu wieków złe duchy przemogą, kołuje jak zorza północna, krwawa, nad tą całą mitologią; w jej blaskach biją się do upadłego wojownicy na ziemi i goniąc wszędzie za niebezpieczeństwem, nie przepuszczając ni sobie, ni wrogom, szukają zapomnienia: żyją tak gwałtownie zewnętrznie, by nie myśleć wewnątrz! Taka myśl matka, takie przeczucie zniszczenia wszystkiego, musiało wcielać się w zniszczenie szczegółowe, musiało z tych ludzi utworzyć Alaryków, Genseryków, Attylów. Jako chrześcijaństwo w swoim najgłębszym początku jest duchem postępowym miłości, tworzenia, spajania, tak mity barbarzyńskie północne, były siłą postępową niszczenia, rozprzęgania. Ale kiedy chrześcijaństwo postawiło się w środku tego koła zdarzeń i plemion, działać na nie zaczęło atrakcyjnie i zdarzenia i plemiona północne przetworzyły się na okrąg porządny, zamknięty. Po dopełnieniu klęski, po ukaraniu Rzymu, ta materia rozerwana, ciężąca wszędzie śmiertelnie, ożywiła się i stała się. Chaos powoli zaczął przechodzić w organizm, miłość ducha zwyciężyła opór materii. Nasza powieść dzieje się jeszcze przed poczęciem się chaosu i tworzenia. Irydion jest tylko przeczuciem chaosu, a zatem i życia, bo chaos na to zdał się tylko, by stało się życie. [przypis autorski]

Czy ja nie rozbijam się o kobietę jak woda o skałę (…) zniweczyć w swej istocie — K. Tetmajer, Otchłań, s. 6. [przypis autorski]

czylimsy — chińska nazwa krewetki. [przypis autorski]

Czyliś gdzie widział Bodelszwingu gruszę? Czyli z Saudkirchen powracasz cmentarza? — Pod gruszą Bodelszwingu i na cmentarzu Saudkirchen odbywały się wielkie sądy trybunałów tajemnych. Cała powyższa rozmowa jest wyszczególnieniem tajnych znaków, po których sędziowie ukrytych zbrodni, jak dzisiejsi wolnomularze, poznawali się pomiędzy sobą. [przypis autorski]

czy listu do Bułharyna nie trzeba brać jako „wallenrodyczną” ironię — Jeden z najwybitniejszych polonistów pisze do mnie: „List do Bułharyna naturalnie że nie jest »walenrodyzmem«, tylko owocem wiary Mickiewicza w Rosję, wiary, którą rozwiał dopiero rok 31”. [przypis autorski]

czyli w zepsuciu substlancyalnym rozsypuią się cząstki, aż do materyi pierwszeyAn in corruptione Substantiali resolvuntur partes usq. ad Materiam Primam. [przypis autorski]

czym duch — czym prędzej. [przypis autorski]

czym Lukasz poczuł się mocno urażony — kapitan Sagner i porucznik Lukasz prowadzili rozmowę w języku czeskim. [przypis autorski]

czym paradoks ten wytłumaczyć, zapytuje Adam Grzymała Siedlecki — por. „Słowo” z 1 września 1936, przedruk z „Kuriera Warszawskiego”. [przypis autorski]

Czym różni się genialny twórca religii od każdego innego geniusza?… — Tutaj omówiona ma być kwestia, którą rozmyślnie uważaliśmy za stosowne usunąć z roztrząsań rozdziałów od czwartego do ósmego. [przypis autorski]

(…) czynią podobnie iak ci, którzy dla rozrywki kupuią bilet na teatr, aby się napłakali za swoie pieniądze, patrząc na tragiczną scenę (…) — w tey wielości mod, dziwactw i rozrywek, które są w miastach wielkich, nic dziwnego, iż maiętni nudzą sobą zamiast zabawy. Częste używanie przytępia czułość nerwów i sama tylko odmiana może być lekarstwem uśmierzaiącym. Ta ciągnie ich wszędzie. Bo się im zdaie, iż tam, gdzie ich nie ma, naylepiey by się bawili. A tak większa część zabawy schodzi na tym, iż przeieżdzaiąc z mieysca na mieysce, powracaią na koniec gorzey znudzeni, niż wyiechali z domu. [przypis autorski]

czyni na niej wrażenie (…) jego seksualność w ściślejszym znaczeniu, to fallus — Działanie męskiego zarostu na kobietę jest w pewnym szerszym znaczeniu i z pewnego głębszego powodu, niż się może przypuszcza, psychologicznie i biologicznie zupełnym, a tylko słabszym pod względem intensywności, odbiciem działania samego męskiego członka. Nie mogę tego jednak tutaj dokładniej uzasadnić i rozwinąć. [przypis autorski]

czynniki bardziej „intymne” — [Komentarz autora z Uwag.] Używam tego wyrazu z pietyzmu dla kierunku twórczości, który swego czasu uprawialiśmy, Womela [Womela, Stanisław (ok. 1873–1911); lwowski poeta, krytyk literacki, artystyczny i teatralny, przyjaciel Irzykowskiego; red. WL] i ja, z dala od oficjalnego zgiełku literackiego, jeszcze wcześniej, nim się w Polsce modernizm pojawił. Kierunek ów nazwaliśmy intymizmem, ponieważ szło w nim o wyciąganie na tapet wszystkich najserdeczniejszych tajemnic ludzkich. Nazwa ode mnie pochodzi, Womela nazywał to także „obnażaniem woli”. Kierunkowi temu wierny dotychczas zostałem, tylko że zamiast tajemnic seksualnych pod wpływem Grossa uznałem tajemnice intelektualne za ważniejsze. [przypis autorski]

Czynniki stałe przez to właśnie, że są takimi, nie są w stanie wyjaśnić przemiany w jej poszczególnym wyrazie — K. Mannheim, Das Problem der Generationen, „Kölner Vierteljahrshefte für Soziologie” 1928, s. 324. [przypis autorski]

czynnik nieprzerwanie uwarunkowany szeregów dynamicznych, nieoddzielny od nich jako zjawisk, powiązany z warunkiem, bezwarunkowym wprawdzie empirycznie, ale też i niezmysłowym, czynią zadość z jednej strony rozsądkowi, a z drugiej rozumowi — bo rozsądek nie zezwala wśród zjawisk na żaden warunek, który by sam był empirycznie bezwarunkowym. Gdyby atoli do jakiego czynnika uwarunkowanego (w zjawisku) dał się pomyśleć warunek myślny, który by zatem nie należał, jako człon, do szeregu zjawisk, nie przerywając jednak przez to bynajmniej szeregu warunków empirycznych: to by można taki warunek dopuścić jako empirycznie bezwarunkowy, tak, iżby się przez to nie uczyniło uszczerbku nieprzerwanemu odwrotowi empirycznemu. [przypis autorski]

Czynność tę możemy regulować — łatwo osiągnąć ten rezultat, trzymając ciężarek w ręce i dozwalając mu obciążać talerzyk Π stopniowo w taki sposób, żeby skazówka elektrometru pozostawała ciągle na zerze. Nabrawszy nieco wprawy, dochodzi się do bardzo pewnego kierowania ruchem ręki, niezbędnym do pomyślnego wykonania tej czynności. Ta metoda pomiaru prądów słabych została opisana przez p. J. Curie w jego dysertacji. [przypis autorski]

czy po gałązkach rodowych (…) nie znalazłoby się korzenia tkwiącego w ziemi niemazowieckiej — o przypadek ten zresztą nie było podówczas trudno. Zdarzyć on się mógł większości rodów mieszczańskich. Skądże bo one wyrosły, jeśli nie z płonek [płonka: gałązka, szczep; red. WL] obcych, głównie i przede wszystkim niemieckich? Jak do niedawna jeszcze kupiec i Żyd, tak przy narodzinach mieszczaństwa naszego kupiec i Niemiec znaczyli jedno. A w miejscu tym znów wraca pytanie: czyż mogło być inaczej? Tak jest, czyż mogło być inaczej tam, gdzie w narodzie widziano dwa tylko rodzaje ludzi: rycerza i kmiecia? Ściślej mówiąc, człowieka widziano tylko w rycerzu, czyli szlachcicu. Kmieć był dla rycerza tłem, podścieliskiem, oprawą. Znoszono go, boć i najpiękniejszy kwiat nie obejdzie się bez nawozu. Na mieszczanina po prostu miejsca nie było. Przyszedł on z Niemiec i był Niemcem. I nie tylko był, ale być musiał. Przed swoimi prawną postawiono tu zagrodę. Cóż za dziw przeto, że w złotej księdze mieszczaństwa Starej Warszawy tak gęsto błyszczą nazwiska niemieckie! Cóż za dziw, że się tam co krok spotyka: Ginterów, Mejerów, Bucholców, Gissów, Wittów, Withoffów, Fuggerów, Sztyców, Kleinpoldów, Fiszerów, Szlichtyngów, Plumhoffów, Zajdliców, Landsbergów, Mincerów, Knabów i Szulcendorfów! Mieszczaństwo nasze to spław wielu metali. Spław ścisły i do rozbioru trudny. Metale owe do jednego tygla rzucone wrą, pryskają i skwierczą, ale gdy już ostygły, jednolita powstaje z nich masa. Nie na Niemcach bowiem domieszki się kończą. Przerzucamy kronikę Starej Warszawy z XVI i XVII stulecia i wychylają się z niej do nas ludzie wszelakiej narodowości. Są tam Włosi: Zappio, Bandinelli, Gianotti, Mokollini, Mariani; są Francuzi: Szerzant (pisownia współczesna), Sakres, Chevalier; są Ormianie: Minasowicz, Augustynowicz; jest Holender: Horlemes; są Szkoci: Czamer, Czorn, Lermunt. Ostatni zresztą bawi tylko gościną. Wszystkie te nazwiska wzięte są z najwybitniejszych. Nosiła je magistratura, kupiectwo wyższe, właściciele domów w mieście i folwarków poza miastem. W żadnym też dziale nazwiska te nie wyczerpują listy. Łańcuch ich, zwłaszcza z ogniwami niemieckimi, dwakroć jeszcze dłuższym można by uczynić. Na oceanie tym zjawiają się jako rari nantes [rari nantes (łac): nieliczni pływający; nieliczni ocaleńcy; por. Wergiliusz, Eneida I, 118; red. WL]: Baryczkowie, Falkiewicze, Długosze, Drewnowie, Wolscy, Łukaszewicze, Rembowicze, Wilki, Mrozy itd. Nieliczni, ale krzepcy, trzymają się na powierzchni. Potem zastęp ten zwiększa się; nigdy jednak przewagi liczebnej nie zdobywa. Zresztą mozaika ta jest tak misternie ułożona i dopasowana, że z pewnej odległości czyni wrażenie obrazu jednolitego. Czas wypełnia i zaciera maleńkie przerwy pomiędzy kamykami i kładzie na wszystkim jednostajną polewę. Po kilku dziesiątkach lat nikt już nie myśli o tym, że szlachetny Marian zwał się niegdyś Marianim, Dzianot Gianottim, Giza Gissem, Liść Leistem itp. Zyskuje na tym harmonia obrazu, a i kamykom krzywda się żadna nie dzieje. [przypis autorski]

Czyś nie słyszała od wielu świętych, że już bliskie czasy? — Od śmierci Chrystusa aż do połowy prawie średnich wieków trwała w chrześcijaństwie posępna wiara, że świat bliski ciągle końca i sądu ostatniego. Im dalej w lata, im dalej od Chrystusa, tym bardziej słabnęła ta wiara lub odkładaną była na odleglejsze czasy; ale w pierwszych wiekach chrześcijanie, osobliwie mistycy, pustelnicy, anachorety, spodziewali się lada dzień powrotu Jezusa. Osobliwie na wschodzie, w Egipcie panowało to oczekiwanie. Rzymski kościół od samego początku swego był raczej praktycznym niż idealnym, raczej starającym się wcielić w kształt i potęgę, niż gotującym się na rozwcielenie się zupełne z wszelakiego kształtu; ale i na zachodzie jednak wielu wierzyło w bliskie ukazanie się Chrystusa. Najbardziej do ustalenia tej wiary przyłożyły się natchnienia świętego Jana na wyspie Patmos, zawarte w znanej księdze Apocalypsis. W pierwszych i następnych wiekach mnóstwo było podobnych ksiąg objawień, widzeń. Niejeden męczennik konając widział otwarte niebiosa, przepowiadał koniec rzymskiej potęgi, a zatem świata, a zatem z niebios zstąpienie Chrystusa. Bardzo pomieszane były i zawikłane pod tym względem domysły, nadzieje, życzenia pierwszych chrześcijan. Jedni sądzili, że wróci Chrystus i że na ziemi zacznie się jego panowanie: tę wiarę nazwano później wiarą w Millenium; bo później przeniesiono ostateczny termin sądu na rok tysiączny. W rewolucji angielskiej siedemnastego wieku znów znalazła się sekta polityczna i religijna, która tę wiarę wskrzesiła. Drudzy myśleli, że w rzeczy samej próba materialna się zakończy, że ziemia zniknie z przestworów, wraz z Rzymem, że umarli powstaną i że się objawi w przestrzeniach obiecana przez świętego Jana nowa Hierozolima. Nic dziwnego w tym wszystkim nie było. Naprzód na niektórych słowach samego Chrystusa przed śmiercią mogła zasadzać się ta wiara. Dalej ludzie przyjmowani na łono chrześcijaństwa w pierwszych czasach byli jeszcze bardzo materialnie wszystko sobie wyobrażający, były to po większej części wyobraźnie rozgorzałe, cierpiące, rozdrażnione poniżeniem i niesprawiedliwością świata, pragnące, by wszystko, i ludzie, i natura przetworzonymi zostali. Co dzień powtarzano im formuły chrześcijańskie: że świat ten materii jest tylko złudzeniem, że życie ludzkie jest cieniem znikomym, że jest inny świat duchowny, wyższy; co dzień widzieli ginących z nadludzką odwagą, by do tego drugiego się dostać; i jakże nie było im czasem pomyśleć, że ten drugi wkrótce zejdzie, zniszczy niższy i sam jeden zostanie. Oni czuli się powołanymi do obalenia świata realnego, prześladującego ich. Oni jeszcze nie wiedzieli prawdy moralnej, że myśl zwycięża zawsze materię, jak kropla, co kamień przedrąża po wiekach wielu; sądzili więc, nie widząc w samych sobie żadnej potęgi świeckiej, że im Chrystus i Anieli przyjdą w pomoc, że w dniu jednym runie Kapitol i zarazem rozpadnie się ziemia, bo wiara także równie silną, zakorzenioną w świecie ówczesnym była, że Roma stoi, dopóki świat stoi. Wreszcie wspólnym to jest przesądem wszystkim ludziom, że niejasno pojmują, jakoby mógł świat żyć dalej po skonaniu tego, w czym wzrośli, czego sami częścią byli. Państwo rzymskie oczywiście wtedy zbliżało się do śmierci. Co potem nastąpić miało, nie mogło wcisnąć się w mózgi ludzi żyjących wśród państwa tego, a zatem bez dalszych domysłów świat cały na śmierć skazywali, błędnym przeczuciem. Zdaje mi się jednak, że to było tylko wiarą ludu, ale nigdy naczelników chrześcijaństwa. Biskupi Romy przeczuwali, że nauka Chrystusa wcieli się jeszcze na ziemi w jedynowładztwo materialne. Na tych to podaniach o końcu świata, o zmartwychwstaniu świętych, o zniszczeniu Romy zasadza się spisek Irydiona w katakumbach. [przypis autorski]

Czyś ty głębią duszy nie wyczuwał czegoś brutalnego, czegoś z obłudy i aktorstwa w sztuce każdej? — W. Berent, Pisma, III, s. 178 (Próchno). [przypis autorski]

Czy się spodziewać starosty przybycia — Mikołaja Potockiego, dziedzica tych włości. [przypis autorski]

Czy struny natężone tkliwych władz wysnuciem/ Tknięte ręką Nieszczęścia, zabrzmiały przeczuciem — Granice władz naszych umysłowych bez wątpienia ścieśnione są niezmiernie w stosunku nieskończoności, która nas otacza; ale gdy to, czego pojąć nie możemy, za niepodobne uznamy, tak trudno i mało pojmując, staniemy się podobni do tego sceptyka z komedii, który dlatego tylko wierzył, że żyje, że się mógł w każdej chwili pomacać. Nie będę ja tu rozprawiał, na obronę tych dwóch wierszy, jak to być może, ażeby ludzie przewidywali czasem przyszłe i odległe zdarzenia, lub czy sprawdzenie zwłaszcza szkodliwego nam przeczucia właśnie od ufności w nie pochodzi; nie będę przywodził znajomych przykładów z dawnej i nowożytnej historii; wspomnę o szczególnym i bliskim nas wypadku, który się wiąże z nieodżałowaną dla kraju stratą. Sławny Tadeusz Czacki, niepospolity licznym zbiorem swoich wiadomości, rzadszy jeszcze zupełnym zapomnieniem siebie dla publicznego dobra, który w tylu sercach istnieje hołdem najczystszej wdzięczności, oświadczał nieraz swoim przyjaciołom, że ważniejszych okoliczności swego życia zawsze się wprzód przeczuciem dowiadywał; śmierć nawet jego poprzedzoną była niepojętym ostrzeżeniem. Na kilka dni przed swoją krótką chorobą i zgonem upewnił domowników, iż będąc w swoich pokojach, zdawało mu się, że widział umierającego swego przyjaciela i krewnego generała Karwickiego, który go wołał do siebie; jakoż dziwnie i okropnie sprawdziły się te słowa, gdy w kilka dni przyszła wiadomość o śmierci generała Karwickiego, mieszkającego o mil kilkadziesiąt, a wkrótce i Czacki poszedł się połączyć z wzywającym go przyjacielem. Lecz jakże wierzyć w podobne powieści i nie sprowadzić uśmiechu na twarz oziębłą rozwagi? Fizyków i metafizyków o pozwolenie prosić wypada; do których powiedzieć by można z Shakespearem: There are more things in heaven and earth, than are dreamt of in your philosophy. Są rzeczy na ziemi i w niebie, o których wam się ani marzy w waszej filozofii. [w stosunku nieskończoności: opuszczone do (w stosunku do nieskończoności); czy sprawdzenie (…) przeczucia właśnie od ufności w nie pochodzi: czy dlatego się przeczucia sprawdzają, że się w nie mocno wierzy; iż będąc w swoich pokojach, zdawało mu się błędnie (galicyzm) zam.: „iż gdy był w swoich pokojach” itd.; Są rzeczy na ziemi itd. Właściwie dosłownie: „Jest więcej rzeczy w niebie i na ziemi, niż się śni waszej filozofii” (Hamlet I, 5, 166); J. U.]. [przypis autorski]

Czytaj dzieła pierwszego z despotów. Ukaże ci, że nad szlachcica nie ma nic szkodliwszego, ani wzgardzeńszego człowieka na świecie. — Czytaj dzieła Fryderyka II, króla pruskiego. Tak on znieważa szlachtę polską. Owszem, nierównie więcej jeszcze zelżywości na nas rzuca, które powtórzyć wstyd. Poczujmy się, szlachetni Polacy! Usprawiedliwiajmy się czym prędzej przed światem, dowodząc naszym postępkiem, że on był despotą i tyranem bez czci i wiary, a Polacy, wcale innego losu warci, jego łakomstwa i dumy niesprawiedliwą ofiarą. [przypis autorski]

Czy tak zwany neoromantyzm, najnowszy prąd czy najnowszy dreszcz literacki Zachodu, odezwie się u nas głośnym, pełnym echem (…) Duch naszej tradycji i duch piękna sprzyja raczej neoromantyzmowi, niż mu się sprzeciwia — S. Kozłowski, Młoda Polska, „Biblioteka Warszawska” 1900, t. IV, s. 296. [przypis autorski]

Czytałem niegdyś książkę pod ponurym tytułem „Postęp jako ewolucja okrucieństwa” — Gorki, Lénine et le paysan russe, s. 126. [przypis autorski]

czytał mu „Fedona” — Dialog Fedon o nieśmiertelności duszy, dzieło Platona, które Kato odczytał przed zabiciem się w Utyce. [przypis autorski]

Czytam tę powieść Bourgeta (…) Och, jakże dobrze rozumiem powieść — S. Żeromski, Dzienniki I. 1882–1886, Warszawa 1953, s. 381 (31 V 1886). [przypis autorski]

Czytamy to w ostatniej z tylu cennych prac Brücknera o Reju, Mikołaj Rej, Lwów 1922, str. 98. [przypis autorski]

czytamy w etnograficznych i socjologicznych dziełach, jak ścisłym zastrzeżeniom małżeńskim poddawały się ludy dzikie… — np. w Primitive Marriage McLennana i The History of Human Marriage Westermarcka. [przypis autorski]

czytamy w jednym z ułomków — Słowacki, Dzieła, t. X, s. 537. [przypis autorski]

czytamy w następnej części „Traktatu”Pisma, wyd. Akademii Umiejętności, t. VII. [przypis autorski]

Czytelnik raczy nie fatygować się szukaniem jej na mapie, albowiem byliśmy zmuszeni zmienić nazwę miejscowości, zawartą w oryginalnym liście. [przypis autorski]

czy (…) uświadamia sobie swe jestestwo w miłości kobiety — Ten wypadek wymaga jeszcze później osobnego rozpatrzenia. [przypis autorski]

Czyżby łaskawość, którą (według Księgi Ezdrasza) Cyrus i Dariusz okazują Żydom, pozwalając im odbudować świątynię, polegała na tym, że Żydzi, którzy dotychczas czcili Baala, Astarte, Molocha itd., w Babilonie przyjęli wiarę Zoroastra i czcili Ormuzda pod imieniem Jehowy? Z tym zgadzałby się fakt, że Cyrus modli się do boga Izraela (I Ezd 2, 3 w Septuagincie). Wszystkie poprzedzające księgi Starego Testamentu albo powstały później (po niewoli babilońskiej), albo też kult Jehowy został tam umieszczony później. Z Pierwszej Księgi Ezdrasza, rozdział 8 i 9, poznajemy Żydostwo z jego najczarniejszej strony: lud wybrany idzie tu śladami swego praszczura, który wypędził Hagar z Izmaelem, i wypędza kobiety, które podczas niewoli babilońskiej wstąpiły w związki małżeńskie z Żydami, dlatego że nie należały do szczepu Mauszel [niem. Mauschel to daw. lekceważące określenie Żyda; red. WL]. Trudno pomyśleć coś bardziej podłego. [przypis autorski]

Czyżby nauka chrześcijańska sprzeniewierzyła się zasadom swoim, gdyby przykazanie miłości rozciągnęła na wszystko, co żyje, czuje, cierpi?… — por. Guyon, La Cruauté, s. 82–84. [przypis autorski]

czyż nie może swych nieokreślonych natchnień sugerować (…) rozpaczy krwią i purpurą zachodzącego słońca — E. Lowry Duthie, L'influence du symbolisme français dans le renouveau poétique de l'Allemagne, Paris 1933, s. 399. [przypis autorski]

Czyż nie należy wam się z prawa posiadanie tego, co jest własnością boga waszego Chamosa? — „Nonne ea, quae possidet Chamos, deus tuus, tibi jure debentur?” — tak brzmi tekst Wulgaty [staroż. tłumaczenia Biblii na łacinę; red. WL]. Ojciec de Carrières przełożył: „Nie mniemacież mieć prawo posiadać to, co należy do boga waszego Chamosa?”. Nie znam siły tekstu hebrajskiego, widzę jednak, że w Wulgacie Jefte uznaje pozytywne prawo boga Chamosa i że francuski tłumacz osłabił to uznanie przez podług waszego mniemania, którego w tekście łacińskim nie ma. [przypis autorski]

Czyż nie słyszałem na dworze w Saint-Cloud kobiet utrzymujących, że Napoleon ma charakter suchy i prozaiczny?When Minna Troil heard a tale of woe or of romance, it was then her blood rushed to her cheeks, and shewed plainly how warm it beat notwithstanding the generally serious composed and retiring disposition which her countenance and demeanour seemed to exhibit”. [Walter Scott] The Pirate, I, 33 [„Kiedy Minna Troil słyszała opowieść tragiczną lub romansową, krew nabiegała jej do twarzy, okazując jasno, jak namiętnie, mimo zwykłej powagi i wstrzemięźliwości, biło jej serce”; przyp. tłum.]. Ludzie pospolici widzą chłód w duszach takich jak Minny Troil, które nie uważają, aby codzienne drobiazgi warte były ich wzruszenia. [przypis autorski]

Czyż to nie było komiczne — [Komentarz autora z Uwag.] Widzimy, jak Strumieński, gdy chodzi o jego skórę, analizuje fakty i doprowadza je do atomu, o którym by zapewne i medycyna nic już powiedzieć nie mogła. [przypis autorski]

Czy zjawisko watowania, wszelkiego nadymania, podklejania, zaklajstrowywania, i lakierowania jest tak obce naszej współczesnej epoce u nas? Sądzę, że nie (…) — oczywiście komuś znającemu mnie z plotek gawiedzi może się wydać śmiesznym, że blagier, pornograf, erotoman, narkoman, megaloman i czort wie co jeszcze — „uderzył” w ton moralizatora. Nie uważam się za ideał, ale muszę stwierdzić niebywałe przeszarżowanie mojej sylwety psychicznej w kierunku ujemnym w opinii przeciętnych kretynów. [przypis autorski]

czy zna Goethego „Powinowactwa z wyboru”, a gdy zaprzeczyła (…) — dla tych, co nie czytali Goethego Powinowactw z wyboru, opowiem, o co idzie: w powieści tej występuje małżeństwo: Edward i Charlotta. Ale Edward kocha Otylię, a Charlotta kapitana. Raz w nocy zdarza się, że Edward chce z daleka widzieć Otylię czuwającą do późna w swym pokoiku i mimo woli zachodzi do żony, która właśnie jest rozmarzona wskutek bliskiego odjazdu kapitana. Edwarda chwyta pokusa, lekki opór żony podnieca go, wówczas gasi świecę. „W zmroku pod przyćmioną lampą, wewnętrzne skłonności i fantazja natychmiast wzięły górę nad rzeczywistością. Edward miał tylko Otylię w objęciach, przed duszą Charlotty majaczyła postać kapitana to bliżej, to dalej, i tak, dość dziwnie, splotło się obecne z nieobecnym w sposób pełen czaru i rozkoszy” (część I, ustęp 11). Później rodzi się z tego dziecko, które ma rysy twarzy kapitana, a oczy Otylii. Skruszony Edward powiada: „To owoc podwójnego cudzołóstwa!” (II, 13); [ten dopisek autorski jest w wydaniu źródłowym przypisem dolnym; większość pozostałych, jeśli nie zostało to zaznaczone, stanowi odniesienia umieszczone na końcu utworu jako Uwagi; red. WL] [przypis autorski]

Cz. Zgorzelski, Ballada polska, BN I, 177, Wrocław 1962, s. LXX. [przypis autorski]