Barca, Pedro Calderon de la
Życie snem
Szujski, Józef
Zając, Hanna
Sekuła, Aleksandra
Niedziałkowska, Marta
Choromańska, Paulina
Zając, Hanna
Fundacja Nowoczesna Polska
Barok
Dramat
Tragedia
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/zycie-snem
http://www.polona.pl/dlibra/doccontent2?id=11733
Pedro Calderon de la Barca, Życie snem, tłum. Józef Szujski, wyd. Księgarnia Wilhelma Zukerkandla, Lwów-Złoczow 1924
Domena publiczna - Józef Szujski zm. 1883
1954
xml
text
text
2012-05-07
L
pol
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/Alegoria_czasu_w_obramowaniu_wie%C5%84ca_z_kwiat%C3%B3w.jpg
Alegoria czasu w obramowaniu wieńca z kwiatów, Cerstiaen Luyckx we współpracy z Davidem Teniersem II, domena publiczna
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6456
http://wolnelektury.pl/media/book/pdf/zycie-snem.pdf
ISBN-978-83-288-0075-5
ISBN
application/pdf
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/zycie-snem.html
ISBN-978-83-288-1154-6
ISBN
text/html
http://wolnelektury.pl/media/book/txt/zycie-snem.txt
ISBN-978-83-288-2109-5
ISBN
text/plain
http://wolnelektury.pl/media/book/epub/zycie-snem.epub
ISBN-978-83-288-3071-4
ISBN
application/epub+zip
http://wolnelektury.pl/media/book/mobi/zycie-snem.mobi
ISBN-978-83-288-4157-4
ISBN
application/x-mobipocket-ebook
Dramat
DDT
FBC
Życie snem to dramat filozoficzny hiszpańskiego poety, Pedro Calderón de la Barca z 1635 roku. Inną jego sławną sztuką jest Wielki teatr świata.
Z obu tych dzieł pochodzą toposy: życie jako sen oraz świat jako wielki teatr. Jest autorem ponad 70 sztuk teatralnych.
Życie jest snem opowiada o ludzkich złudzeniach i iluzjach. Akcja dzieje się na dworze królewskim, gdzie rodzi się syn, króla Basilio, który według przepowiedni ma być potworem. Aby tego uniknąć król zamyka syna w wieży. Po pewnym czasie chce się przekonać czy przepowiednia była prawdziwa.
Fleksja:
męskiem -> męskim; tem -> tym; słabemi -> słabymi; błędnem -> błędnym; czarnemi -> czarnymi itp. (poza słowami, które wiążą się rymem z innymi)/
głębie -> głębi/
twoję -> twoją/
zbytnie -> zbytnio/
k'nam -> ku nam
Pisownia dużej i małej litery:
Monarchini -> monarchini;/
Bożemi -> bożemi;/
Waszmość -> waszmość;/
Stań! dzikiego [...] -> Stań! Dzikiego [...]/
Stań! sił więcej [...] -> Stań! Sił więcej [...]/
Boże! jakiż głos straszliwy! -> Boże! Jakiż głos straszliwy!/
O, trupa raczej! na ziemi [...] -> O, trupa raczej! Na ziemi [...]/
O! pierś moja [...] -> O! Pierś moja [...]/
Poprawiono również np. pisownię małą literą po wykrzykniku lub znaku zapytania i in.
Pisownia joty:
paryi -> parii; gwardye -> gwardia; fantazya -> fantazja; twojemi -> twoimi; dekoracyi -> dekoracji; twojem -> twoim; liberyi -> liberii; perswazyami -> perswazjami; dyabła -> diabła;
komedya -> komedia; konsekwencyi -> konsekwencji; furję -> furię; procesyj -> procesji; studya -> studia; partyj -> partii; mańja -> mania; mojemi -> moimi; kolizyj -> kolizji; obedyencyi -> obediencji./
Wyjątkowo uwspółcześniono tylko zapis fonetyczny (ze względu na rytm wiersza): dyamentem -> dyjamentem; Dyanę -> Dyjanę.
Interpunkcja:
[...] Zda się że z olbrzymów głowy, [...] -> [...] Zda się, że z olbrzymów głowy, [...]/
[...] Drżąca, niepewna upadła, [...] -> [...] Drżąca, niepewna, upadła, [...]/
[...] Widać człowieka w pomroce,/
O, trupa raczej! Na ziemi/
Widać w okropnym więzieniu./
-> [...] Widać człowieka w pomroce./
O! Trupa raczej na ziemi/
Widać w okropnym więzieniu./
/
[...] Choro-zdrowy, zdrowo-chory/
Brzydko-piękny, piękno-brzydki/ [...] -> [...] Choro-zdrowy, zdrowo-chory,/
Brzydko-piękny, piękno-brzydki/ [...]/
[...] Wzięto go, i wóz skrzydlaty [...] -> [...] Wzięto go i wóz skrzydlaty [...]/
[...] Ni ratunku ni pociechy, [...] -> [...] Ni ratunku, ni pociechy, [...]/
[...] Niebios i wzgórzy i borów, [...] -> [...] Niebios i wzgórzy, i /
borów, [...]/
[...] śmierć mi daje?... -> [...] śmierć mi daje...?/
[...] nie pokażę?... -> [...] nie pokażę...?
Pomagaj niebo! W potrzebie. -> Pomagaj, niebo, w potrzebie!
Pisownia łączna i rozdzielna:
po za -> poza/
po nad -> ponad/
niema -> nie ma/
któremuby -> któremu by/
poco -> po co/
zbytniąby -> zbytnią by/
nietylko -> nie tylko/
napowrót -> na powrót/
nietyle -> nie tyle/
odrazu -> od razu/
nademną -> nade mną/
ażbym -> aż bym/
nie ludzką -> nieludzką/
niepróżno -> nie próżno/
odemnie -> ode mnie/
naprzykład -> na przykład/
niedziw -> nie dziw/
niepierwej -> nie pierwej/
potroszę -> po troszę/
niema -> nie ma/
jakto -> jak to/
przedemną -> przede mną/
przytym -> przy tym/
pocóż -> po cóż/
zawcześnie -> za wcześnie/
nie mała -> niemała
Ubezdźwięcznienia:
ślizki -> śliski/
jeźli -> jeśli/
shańbić -> zhańbić/
sowisrzałem -> sowizdrzałem/
przestrzedz -> przestrzec/
uledz -> ulec
Leksyka (w tym ortografia):
klarynet -> klarnet/
czycha -> czyha/
wytłómaczę -> wytłumaczę/
wskróś -> wskroś/
poźną -> późną/
przemódz -> przemóc/
mięszasz -> mieszasz/
rozprószyć -> rozproszyć/
otrętwienie -> odrętwienie/
świerzbieć -> świerzbić/
przestrzeniom -> przestrzenią/
rwiący -> rwący/
w bolach -> w bólach/
konjukturze -> koniunkturze/
co wszystkim danem -> co wszystkim dane [składnia]/
czemuż-to -> czemuż to/
nadgrodzi -> nagrodzi/
Błędy źródła:
[...] nie ludzi [...] -> [...] nie łudzi [...]/
Następcą we mnie czcić chciało -> Następcę we mnie czcić chciało.
Pedro Calderón de la Barca
Życie snem
Dramat w trzech aktach
Don Pedro Calderon de la Barca
urodził się 17 stycznia 1600 w Madrycie, oddał się zawodowi wojskowemu, lat 50 licząc został księdzem i umarł 25 maja 1681. Idea religijna jest głównym motywem jego dramatów, co najwidoczniejsze w jego Aulos sacramentales (sztuki na Boże Ciało), których napisał 80. Dramatów i tragedii historycznych i romantycznych, sztuk ,,intrygowych" i komedii bohaterskich napisał 120; najsławniejsze z nich, Książę niezłomny i Życie snem. Napisał także 200 loas (prologów) i 100 entremeses (międzyaktówek), i poezje. Calderon i Lope de Vega są największymi poetami dramatycznymi Hiszpanii. Księcia niezłomnego spolszczył Juliusz Słowacki (Biblioteka Powszechna Nr 274), Życie snem Józef Szujski (wyszło we Lwowie po raz pierwszy 1883 r.).
Redakcya ,,Biblioteki Powszechnej".
OSOBY:
BAZYLI (król polski),
ZYGMUNT (królewicz),
ASTOLF (książę moskiewski),
KLOTALD (namiestnik),
ESTRELLA (infantka),
ROZAURA,
KLARYN (błazen),
PANIE DWORU,
GWARDIA,
ŻOŁNIERZE,
MUZYKANCI I INNA DRUŻYNA.
DZIEŃ PIERWSZY
Dzika, leśna i skalista okolica. W głębi stara wieża. Rozaura w przebraniu męskim schodzi ze skalistego wzgórza.
Rozaura
Gdzie mnie wiedziesz, szybkonogi,/
Wiatry z drogi, góry z drogi/
Rwący w pędzie hipogryfiehipogryf (z gr.) --- legendarne zwierzę. Przednia część była gryfa (mityczne zwierzę; lew o głowie, przednich łapach i skrzydłach orła) a tylna konia.?/
Gdzie na nagie gnasz mnie skały,/
Błysku ty, bez światła biały/
Bez lotnego ptaku pierza,/
Bezpłetwiasty mórz powtorze?/
Stań! Dzikiego tutaj zwierza/
Świetne w blaskach słońca łoże.../
Stań! Sił więcej mi nie służy:/
Ślepa już i zrozpaczona/
Kładę ręce i ramiona/
Na szmaragdzie tej pustyni!/
Krwawy znaczę ślad stopami/
W niegościnnej polskiej ziemi:/
Bo któż oczy litośnemioczy litośnemi --- popr: oczami litościwymi./
Nieszczęśliwych zwykł przyjmować?
Klaryn
Krzywdę mi jegomość czyni:/
Skoro trudnim się skargami/
I mnie proszęż porachować./
Wszak oboje z domu ciszy/
Rżniemy w świat na awantury,/
Rozbijamy łeb skałami,/
Koziołkujem się oboje/
Z każdej parii, z każdej góry:/
Czemuż, gdzie boleści twoje,/
O Klarynie nikt nie słyszy?
Rozaura
Nie mieściłem cię w mym słowie,/
Chcąc zostawić twej wymowie/
Skargę na własny rachunek:/
Wszakże wedle mędrców zdania/
Warto ponosićponosić --- tu: znosić. frasunekfrasunek (daw.) --- zmartwienie.,/
By mieć prawo narzekania.
Klaryn
Taki mędrzec, bez wątpienia,/
Był nieboże --- pijaczyna!/
Dałbym mu dla otrzeźwienia/
W bok kułaków z pół tuzina!/
Niechby radził, co w tej porze/
Na pustkowiu, zabłąkani/
Czynić mamy w tej otchłani,/
Kiedy dzienne gasną zorze.
Rozaura
Smutne, dziwne nasze losy!/
Lecz jeśli mnie wzrok nie mami,/
Jeśli fantazja nie łudzi,/
Widzę tam --- chociaż niebiosy/
Słabymi tchną już światłami,/
Widzę tam --- mieszkanie ludzi.
Klaryn
I ja, jeślim nie oślepiał.
Rozaura
Dzikiej mieszkanie budowy:/
Zda się, że z olbrzymów głowy,/
Które tam sterczą nad nami,/
Głaz się po głazie odczepiał/
I w dziką złożył strukturę.
Klaryn
Zbadajmyż tedy tę dziurę,/
Zamiast się zbytnio dziwować,/
Może się znajdzie szczęśliwie,/
Kto nas zechce przenocować.
Rozaura
Brama ta, paszczęka raczej,/
Ciemnością nocy straszliwie/
Zionie ku nam.
Słychać szczęk kajdan.
Klaryn
A to co znaczy?
Rozaura
Strwożona, struchlała stoję.
Klaryn
Otóż i słychać kajdany./
Galernik jakiś spętany/
Siedzi tam... Boję się, boję.
Zygmunt
Z wieży.
Biedny ja! O! Nieszczęśliwy!
Rozaura
Boże! Jakiż głos straszliwy!
Klaryn
Do pięt przechodzą mnie dreszcze.
Rozaura
Klarynie!
Klaryn
Pani!
Rozaura
Czas jeszcze!/
Uciekniem.
Klaryn
Szczęśliwej drogi!/
Nie ruszę nogą od trwogi.
Rozaura
Światło tam błędne migoce:/
Gwiazda wilgocią wybladła/
Drżąca, niepewna, upadła,/
Aby tej otchłani noce/
Srożej uczynić czarnymi./
Przecież przy błędnym jej drżeniu/
Widać człowieka w pomroce./
O! Trupa raczej na ziemi/
Widać w okropnym więzieniu./
Ciężkie okowy go gniotą,/
Skóry mu zwierząt odzieniem./
Stańmy, poczekajmy oto,/
Niech się wywnętrzy z cierpieniem,/
Które przyciska go srożej/
Od nocy, od kajdan obroży.
Zygmunt
Nędznym ja! O! Nieszczęśliwy!/
Nieba! Mówcie, wzywam was,/
Mówcie, jaka moja wina,/
Skąd los na mnie tak straszliwy,/
Na ludzkiego spada syna?/
Los, Kondycja ludzkaWiem ja, wiem, że w każdy czas/
Najsmutniejszą dolą człeka/
To, że rodzi się na ziemi;/
Ale między śmiertelnemi/
Poza winą narodzenia/
Czemu sroższy los dopieka/
Mnie nad inne ziem stworzenia?/
Los, Cierpienie, RozpaczWszystko, wszystko na tym świecie/
Swych urodzin nosi grzechy:/
Lecz wszystkiemu --- w życia wątek/
Szczęścia wplecion bodaj szczątek,/
Tylko moje, moje plecie/
Się bez światła i pociechy!.../
Zwierzę, PtakPtak się rodzi, kwiat pierzatypierzaty --- dziś popr.: pierzasty.,/
Bukiet skrzydłyskrzydły --- dziś popr. forma N. lm: skrzydłami. unoszony,/
Ponad pola, ponad światy/
Rwie go lot w dalekie strony;/
Z gniazda szczęśliwy on ruszy/
Bujać w niebiosówniebiosów --- dziś popr.: niebios. światłości,/
A ja, co więcej mam duszy,/
Czemuż to mniej mam wolności?/
ZwierzęRodzi się zwierzę wśród nory,/
A oto, ledwie natury/
Ręka w cudowne mu wzory/
Szerśćszerść --- dziś: sierść. jędrnej ułoży skóry:/
Rwie się w krwiożerczej dzikości/
Niszczyć, co słabsze i mniejsze:/
Ja czucia mam szlachetniejsze,/
Czemuż to mniej mam wolności?/
Zwierzę, MorzeRyba się rodzi, fal dziecię,/
Podwodnych głębin stworzenie,/
A oto, ledwie przestrzenie/
Wiosłami płetewpłetew --- dziś popr.: płetw. poczuje,/
W oceanu buja świecie,/
Piersią nieskończoność pruje./
Taka szczęśliwa w światłości/
Morza, choć zimna i głucha:/
Lecz ja, co więcej mam ducha,/
Czemuż to mniej mam wolności?/
Rodzi się Przyroda nieożywiona, Wodastrumień, wąż śliski,/
Z srebrnego źródeł szemrania,/
Lecz oto porwał w uściski/
Kwieciste brzegi, przegania/
Pędem doliny ukrycia/
W równiny dążąc jasności:/
A ja, co więcej mam życia,/
Czemuż to mniej mam wolności?/
O! Pierś moja od gniewu się wzdyma,/
Serce moje wybucha wulkanem;/
Jakie prawo mnie, człowieka, trzyma,/
Że nie dane mi, co wszystkim dane,/
Kto bezprawnie mi, okrutnie bierze,/
Co ma strumień, ryba, ptak, co zwierzę?
Rozaura
Litość mną wstrząsa i trwoga.
Zygmunt
Kto słucha mojej boleści?/
Klotaldo?
Klaryn
Powiedz, na Boga,/
Że Klotald.
Rozaura
O, pełen cześcicześci --- dziś popr.: czci.
Słucha twej pieśni rzewliwej
Nieszczęsnego nieszczęśliwy.
Zygmunt
Ha! Nie chcę, aby kto wiedział/
Com narzekał, com powiedział!/
W kościste moje ramiona/
Porwę zuchwalca! Niech kona!
Klaryn
Jak pień głuchym, panie drogi!
Rozaura
Chyląc się do twojej nogi/
Wiem, pozyskam serce człeka.
Zygmunt
Głos twój w mą duszę przecieka,/
Dziwnymi serca dreszczami/
Drżę pod twoimi oczami./
Kto jesteś? Skąd twoja siła/
Nad tym, któremu kolebąkoleba --- miejsce w górach, które służyć może za schronienie; tu być może augmentatyw od: kolebka./
Czarna ta była mogiła,/
Któremu za świat i niebo/
Starczy to dzikie pustkowie,/
Trupowi, co żyć zmuszony,/
Żywemu, co życia zbawionyzbawiony --- tu w znaczeniu: pozbawiony../
O potępionej mej głowie/
Jeden wie człowiek, jedyny,/
Strzegąc mnie --- ludzkiej zwierzyny,/
Zwierzęcego strzegąc człeka,/
Ucząc na zwierząt drapieży,/
Jak światem władać należy,/
Gwiazdy przemierzając ze mną/
Na tych nielicznych, co nocą/
Świecą nad przepaść tę ciemną./
Powiedz, skąd idziesz i po co/
Ty, coś oplątał mnie czarem,/
Coś oczu spalił pożarem,/
Głosu coś przeszył urokiem,/
Że gonię pijanym okiem/
Za tobą i widzieć cię płonęwidzieć cię płonę --- tu: widzieć cię pragnę.,/
Tym większym płonę pragnieniem,/
Im dłużej mam oczy zwrócone/
Na ciebie. Więc Miłość niespełniona, Cierpieniechoćby zniszczeniem/
Było mi patrzeć ku tobie,/
Patrzyłbym, aby nie skonać/
W nieoglądania żałobie./
Umieram, czuję, umieram,/
Kiedy na ciebie spozieram,/
Z pragnienia, by ciebie oglądać:/
Oglądam i tylko żądać/
Umiem, bym patrzył na wieki./
Gdybym nie patrzył, z dalekiej/
Piersi, od duszy gdzieś głębi/
Gniew straszny buchnie, zakłębi/
Na samą nieoglądania/
Myśl, choćby śmiercią być miało,/
Że cię oglądam. Wszak dało/
Mi twe spojrzenie, com nigdy/
Nie znał od dni mych zarania:/
Dało mi szczęście bez granic,/
Co całe człeka pochłania,/
Więc nie zamienię go za nic,/
Potężnym obronię ramieniem.
Rozaura
Pełnym dziwu na te słowa,/
Że zamiera w piersiach mowa./
Czyliż nazwę pocieszeniem,/
Co mi w tobie niebo zsyła,/
Że mnie zetknęło z cierpieniem,/
Którego straszliwa siła/
Moje zmartwienia przerasta?/
Mówi o mędrcu podanie,/
Że nędzny żywił się jeno/
Śródleśnych roślin korzeniem:/
«Jakąż to żyję ja ceną!»/
Zawołał. Na to wołanie/
Dziwny mu widok ślą losy:/
Widzi, jak z siwymi włosy/
Inny, już śmierci pół bliski/
Zbiera rzucone ogryzki./
Tak ja wołałem do nieba:/
Nie ma, jak moja potrzeba,/
Nie ma, jak moja zgryzota!/
Aż dusza moja poznała/
Ciebie, któremu by może/
Dola ma --- ulgą się zdała!/
Więc jeśliś zrządził tak, Boże,/
By jedna ludzka istota/
Krzepiła się drugiej boleścią,/
Otuchy może ci wieścią/
O moich dodam cierpieniach./
Jestem....
Klotald
Wchodzi.
Stróże w wieży cieniach,/
Co z tchórzostwa lub swawoli/
Puściliście tu dwóch ludzi...
Rozaura
Nowe się nieszczęście budzi.
Zygmunt
Ha! Nadzorca mej niewoli,/
Co mu strasznym padłem łupem.
Klotald
Brać ich żywcem albo trupem!
Żołnierze
Zdrada! Zdrada!
Klaryn
Gdy szczęśliwą/
Gratką wybór wam przyznany,/
Pułkowniki, kapitany,/
Bierzcie nas, lecz bierzcie żywo.
Klotald
Starannie przykryjcie twarze,/
Niech wzrok ciekawych nie pada.
Klaryn
Nawet jakaś maskarada.
Klotald
O niebaczni, co przez straże/
Aż tutaj dotrzeć ważyliważyć się --- tu: mieć odwagę coś uczynić./
Wbrew woli króla. W tej chwili/
Broń odpinajcie od boku,/
Lub ten pistolet, wąż z staliz stali --- dziś popr.: ze stali.,/
Wnętrze swe na was wyrzuci,/
Z gęstego dymów obłoku/
Piorunem obu obali.
Zygmunt
Stój, okrutniku! Ni kroku,/
Bo więzy, którymim skowanktórymim skowan --- którymi jestem skuty.,/
Głowę o skały krawędzie/
Strzaskam, wyszarpię zębami/
Żywot, co tutaj pochowan,/
Gdy włos im z głowy upadnie.
Klotald
Skoro wiesz, co na cię kładniekładnie --- dziś popr. forma: kładzie./
Więzy, coć życie zabrało,/
Co turmy przyczyną się stało,/
Po co tych gniewów? Daremne./
W czeluści rzucić go ciemne.
Zygmunt
Szamocąc się z żołnierzami.
Zaprawdę, wiedziałeś Boże,/
Czemuż mi wdział tę obrożę,/
Wiedziałeś! Byłbym tytanem,/
Który by niebo szturmował,/
Górę tę pchniętą kolanem/
Na drugiej bym umocował,/
Aż bym te słońca kryształy/
Dosiągł, potrzaskał w kawały!
Klotald
Tać też twych więzów przyczyna.
Zygmunta wyprowadzają.
Rozaura
Panie! Duma krew ci ścina,/
Ja pragnę prosić z pokorą/
O życie, które mi biorą./
Surowość zbytnią by była/
Gdyby nie tylko jej duma,/
Lecz pokora nie skruszyła.
Klaryn
Jeśli zaś obie nie skruszą,/
Choć ich postacie w teatrze/
Mnogiego wzruszały kuma,/
Niechże zły zamiar wasz zatrze/
Moja przynajmniej natura/
W środku między dumną duszą/
A pokorną, ot mikstura/
Dumy na pół, pół pokory,/
Choro-zdrowy, zdrowo-chory,/
Brzydko-piękny, piękno-brzydki/
Na usługi wasze wszytkiwszytki --- tu: cały.!
Klotald
Broń im zabrać, twarz zasłonić,/
Niech nie wiedzą, gdzie ich droga.
Rozaura
Oto szpada! Tobie bronić/
Jej nie mogę. Masz znać władzę,/
Ciuromciura --- w daw. wojsku pachołek, pomocnik żołnierza, osoba należąca do czeladzi służącej w wojsku i zajmującej się taborem itp. braknie na odwadze,/
By tak zacną broń zabrali.
Klaryn
Mnie to jedno, kto zabierze,/
Byle więcej nie żądali.
Rozaura
Jeśli zginąć mam, w ofierze/
Szpadę ci tę niosę moją./
Nie znam dobrze tych tajemnic,/
Co poza jej ostrzem stoją,/
Lecz wiem jedno, żem do ciemnic/
Tych, do Polski tej podwoi/
Szedł w tej szpadzie zadufany,/
By się hańby pomścić mojej.
Klotald
Na stronie.
Co ja widzę? Co poznaję?/
Jaki kłopot niesłychany,/
Jaki srom mnie nagle chwyta?/
Kto ci dał szpadę?
Rozaura
Kobieta.
Klotald
Jak się zowie?
Rozaura
Milczeć muszę.
Klotald
Lecz cóż wiesz o tajemnicy,/
Która wiąże się z tą szpadą?
Rozaura
Tyle chętnie osłon ruszę:/
Dając ostrze tej szablicy/
Tą mnie opatrzono radą:/
Jedź do Polski, w możnych oczy/
Staraj świecić się tą bronią;/
Będzie taki, co gdy zoczy/
Dobrze znany dar przed laty,/
Dumną cię wspomoże dłonią:/
Pan to wielki i bogaty,/
Lecz nie powiem ci nazwiska/
Na przypadek, gdy nie żyje.
Klotald
Na stronie.
Nieba! Jakież dziwowiska!/
Prawda czy majaki czyje?/
Wszak Wiolanty to jest szpada,/
Którą dałem jej przed laty/
Zaręczając, że bogaty/
Takim ostrzem, gdy zagada/
Do mych oczu stali błyskiem,/
Z ojca spotka się uściskiem./
Onaż, co życiem być miała,/
Ma stać się śmierci przyczyną?/
Wszak wyrzekłem już, że zginą!/
O, igraszko ty zuchwała/
Losu! Nieba dopuszczenie!/
On mym synem! O, cierpienie!/
Mówi o tym znak niemylny,/
Serca popęd mówi silny:/
Wszak skrzydlate się wydziera/
Jako więzień oknem duszy,/
Okiem ojca, co spoziera/
Zamroczone łez powłoką/
Szukające syna oko./
Co poradzę, co uczynię?/
Przed Majestat wieść go ninieninie (daw.) --- teraz.,/
Tyle co na śmierć wieść znaczy ---/
Ukryć, schować! O, rozpaczy!/
Nie dozwala mi przysięga./
Na dwie strony mnie rozprzęga/
Miłość krwi i wierność tronu:/
Ha! Nie wahać mi się chwili,/
Wiernym być mi aż do zgonu!/
Czy nie mówił mimochodem/
Że tu przybył powetowaćpowetować --- wynagrodzić sobie poniesione krzywdy./
Hańbę, którą go okryli:/
Nie! Nie! Hańba z moim rodem/
W parze nie śmie postępować!/
Krwi się mojej sromsrom (daw.) --- wstyd, hańba. nie chwyta...
Ale Honor, Hańba, Zemstahonor jak kobieta:/
Każde go spojrzenie wzruszy,/
Każdy wiatru powiew prószyprószyć --- tu: kruszyć, zamieniać w proch.!/
Czy kto winien, że go spotka/
Ujma? Czy innego środka/
Chwytać się w obronie może,/
Jak mścić plamę na honorze?/
Oj, tej zemsty pragnie krwawej/
Krew to moja! Syn to prawy!/
W niepewności tych nadmiarze/
Trzeba jednęjednę --- dziś popr.: jedną. obrać drogę:/
Gdy zataić go nie mogę,/
Jako syna go pokażę/
Panu memu w błogiej wierze,/
Że mu życia nie odbierze./
Wtedy też odważnym czynem/
Honor zyszczemzyszczem --- dziś popr. forma: zyskamy. utracony.../
Jeśli nie, toć potępiony/
Niech nie wie, że moim synem./
Do Rozaury i Klaryna./
Chodźcie oba smutną drogą./
Lecz jeśli pocieszyć kogo/
Może, gdy ma towarzyszy:/
To wiedzcie, że i w zaciszy/
Duszy mej, gdzie nikt nie zoczyzoczyć (starop.) --- zobaczyć.,/
Śmierć i życie walkę toczy.
Odchodzi.
Zmiana dekoracji. Przed zamkiem królewskim z jednej strony występuje Astolf z hufcem żołnierzy, z drugiej, od zamku, Estrella w otoczeniu dam dworskich.
Astolf
Na widok tyla piękności,/
Na widok tyla promieni/
Miesza się z szmerem strumieni/
Ptasząt śpiew, miesza w miłości/
Bębnów i trąb wojowniczych/
Dźwięk --- w hołdzie wdzięków dziewiczych./
Spieszy się wszystko i pali,/
Aby was chwalić, więc chwali/
Wasz klarnet, z metalu ptaszę,/
I ptak, klarnet pierzaty./
Królewnę głoszą armaty,/
MinerwęMinerwa (mit. rzym.) --- bogini mądrości, opiekunka rzemiosła, sztuki i literatury. wielbią puzanypuzany --- dziś popr.: puzony.,/
AuroręAurora (mit. rzym.) --- bogini świtu; jutrzenka, zorza poranna. czczą ptaki wasze,/
FloręFlora (mit. rzym.) --- bogini kwiatów; ogólnie: świat roślin. te drzewa i kwiaty./
Ja zaś wdziękiem pokonany/
Minerwy, Flory, Aurory,/
Czyż dziwo, że wśród pokory,/
Co niewolnikiem mnie czyni,/
Składam hołd mej monarchini?
Estrella
Jeśli z czynnośćmiczynnośćmi --- dziś popr.: czynnościami. ludzkimi/
W zgodzie ma zostawać słowo,/
W niezgodzie z pochlebną mową/
Hufiec twój lśniący ostrymi/
Dzidy. Jać się go nie boję,/
Ale zadziwiona stoję,/
W myśli łącząc, com słyszała,/
Z tym, na co spoglądać muszę./
Nieludzką trzeba mieć duszę,/
Zwierzęciu taka przystała,/
Co zionąc pochlebstwem zdradniezdradnie --- dziś popr.: zdradliwie, zdradziecko./
Czyha, aż łupu dopadnie.
Astolf
Widzę, że moje zamiary/
Niesłuszną wznieciły trwogę,/
Lecz te postrachy, te mary/
Chcę dziś rozproszyć i mogę./
Król Eustorg, władca tej ziemi,/
Gdy wyrokami bożemi/
Do wiecznej poszedł dziedziny,/
Syna zostawił. Jedyny/
Syn ten, dziś odzian w purpury/
Włada, Bazylim nazwany./
Ale z żony ukochanej/
Miał jeszcze Eustorg dwie córy./
Starsza, w gwiazd dzisiaj koronie,/
Ciebie nosiła w swym łonie;/
Młodszej --- niech żyje najdłużej ---/
Korona Moskwy dziś służy,/
A ja dziedzicem i synem./
Tu ostrym wbija się klinem/
Sporna obojga nas sprawa:/
Bazyl, któremu nie stawanie stawa (daw.) --- nie starcza./
Czasu na niewiast pieszczoty,/
Bo cały księgom oddany,/
Nie ma potomka na złoty/
Tron swoich przodków. Szarpanej/
W dwie strony jego ojczyźnie/
Któż ma panować? Dziewica,/
Choć z starszej córki zrodzona,/
Czy się ma dostać mężczyźnie/
Z młodszej, z matki mej łona?/
Wujowi przedstawmy sprawę,/
Niech rzuci oko łaskawe,/
Niech ją ułoży, zagodzizagodzić --- zgodzić, pogodzić.!/
Dlatego z Moskwy przychodzi/
Dziś twój sługa uniżony,/
Wojnę przynosić --- daleki,/
Lecz innej wojny spragniony./
Amor niech włada na wieki/
W obojej naszej dziedzinie,/
Niech serca mego królową/
Królewna polska zasłynie.
Estrella
Pięknie dźwięczy wasze słowo,/
Lecz chociażbym tron oddała,/
Nie wiem, czy by bodaj wdzięczność/
Od Waszmości mnie spotkała,/
Skoro w chwili, gdy w błękity/
Podnosicie w górę dłonie,/
Tam na piersiach twarz kobiety/
W złotym błyszczy medalionie.
Astolf
Zaraz wszystko wytłumaczę,/
Chwila tylko... Ależ... baczębaczyć --- uważać, spostrzegać, widzieć.:/
Otoczony magnatami/
Król nadchodzi.
Wchodzi król Bazyli wśród świty.
Estrella
Nad mędrcami/
Mędrcze!
Astolf
Równy EuklidowiEuklides --- grecki matematyk, działający na przełomie IV i III w. p.n.e. w północnym Egipcie, w Aleksandrii..
Estrella
Któryś gwiazdom...
Astolf
Księżycowi
Estrella
Słońcu ---
Astolf
Drogi wyrachował.
Estrella
Coś nad niebem...
Astolf
Zapanował
Estrella
Pozwól z pokornym poddaniem,
Astolf
Z szczerymz szczerym --- dziś popr.: ze szczerym. pozwól przywiązaniem,
Estrella
Opleść się jak powój błogi,
Astolf
Pozwól ścisnąć się za nogi.
Bazyli
Uściskajcie mnie, siostrzany:/
Miłość wasza mi pociechą,/
W sercu wierne budzi echo:/
Wy mnie, wam ja wskroś oddany./
Starość gniecie mnie już blada,/
Tchu niewiele w piersiach stanietchu niewiele (...) stanie --- tchu niewiele pozostaje.,/
Więc gdy mówić mi wypada,/
Niech milczenia pobłażanie/
Trud mówienia mi nagrodzi!/
Wiecie już, książęta młodzi,/
Wiecie, pany i lennicy,/
Przyjaciele, wojownicy,/
Że mi świat na dziwowisko/
Uczonego dał nazwisko./
Że Tymanta pędzel złoty,/
Że Lisyppa dłuto dzielne,/
Plotą wieńce nieśmiertelne/
Dla Bazyla wiedzy, cnoty./
WiedzaWiecie, że nad wszelką wiedzę/
Matematykę ja śledzę,/
Że wydarłem ludzkim dziejom,/
Czym nas cieszą albo trwożą/
(Nieszczęściami lub nadzieją);/
Bo z mych tablic, gdy się złożą,/
Umiem przyszłość czytać późną,/
Siłę czasu przemóc groźną./
Koła te białości śniegu,/
Szklanneszklanne --- dziś popr.: szklane. domy te w szeregu/
Słońcem świetlne lub księżycem,/
Kryształowe te budowy,/
Dyjamentemdyjament --- dziś: diament. strojne głowy/
W znaków niebios wzięte klubykluby --- dyby, imadło; daw. narzędzie tortur; wziąć w kluby: zdyscyplinować, skłonić do posłuszeństwa.:/
Oto przedmiot badań luby,/
Gdzie wzniesionym patrzę licem./
Księgi moje to, złożone/
Z brylantowych kart kolei,/
Gdzie w sylaby wyzłocone/
Pismo biegnie, to nadziei,/
To nieszczęścia na przemiany!/
A ja w nich tak oczytany,/
Że myśl moja w lot sokoła/
Najzawilsze pojąć zdoła./
Ale czemuż, o niebiosy,/
Gdy mnie uczyniły losy/
Komentarzem swych tajemnic,/
Przyszłej woli swej regestemregest (łac. regestum) --- średniow.: księga do zapisywania.,/
Czemuż niezbadanych ciemnic/
Pierwszy sam ofiarą jestem?/
Czemu nożem mi się staje/
Trudów mych, wiedzy zasługa,/
Czemu praca moja długa/
Zamiast życia --- śmierć mi daje...?
O cierpliwość proszę jeszcze./
Żona moja --- wy nie wiecie,/
Męskie mi przyniosła dziecię.../
Nigdy, nigdy na złowieszcze/
Znaki, odkąd nam świeciło,/
Niebo się nie wysiliło/
Jak przed jego urodzeniem./
Wizja, Omen, DzieckoMatkę samą, nim cierpieniem/
Światu miała dać człowieka,/
W śniew śnie --- dziś popr.: we śnie. tysiąckroć trapią mary,/
Że ten syn, straszydło wieka,/
Żmija w człeka przemieniona,/
Śmiercią stanie się dla łona,/
Co go wyda na tę ziemię./
W dzień urodzin całe brzemię/
Strachów biedny świat zamroczy:/
Słońce krwawą walkę toczy/
Z jasnym księżyca promieniem,/
A gdy ziemia swym ramieniem/
Przeszkadzała w strasznym boju,/
Czarnym karze ją zaćmieniem/
Takim, jakie świat zastało,/
Kiedy Pana zwisło ciałozaćmieniem (...) kiedy Pana zwisło ciało --- według Ewangelii w chwili śmierci Chrystusa na krzyżu ziemia pogrążyła się nagle w ciemności../
Z głębin ziemi, w niespokoju/
Wydzierały się płomienie,/
W kurczach ziemia rozhukana/
W ruinę słała budowlbudowl --- dziś popr.: budowli; tu: wyraz skrócony ze względu na rytm wiersza. szczyty/
A zaciemnione błękity/
Gruz rzucały i kamienie./
Takiego Narodziny, Śmierćstrasznego rana/
Zygmunt się zjawia na świecie./
Aby zaś stwierdzić, że zrodzon,/
By złem za dobre nagrodzić./
Śmierć z życiem dziwnie się schodzą,/
Matka umiera, gdy dziecię/
Światłość powitało dzienną.
ProroctwoUzbrojon w wiedzę promienną/
Czym potrzebował dochodzić,/
Że syn mój, o losie smutny!/
Dziki będzie i okrutny,/
Bezbożny, bez czci i wiary?/
Że w jedną zbrodni pustynię/
Zamieni państwa obszary?/
Że kiedyś myśl swą przychynieprzychynąć --- przysunąć, przybliżyć, przyłożyć do czegoś.,/
Aby stopy zuchwałymi/
Zdeptać ojca włos sędziwy?/
Więzień, Niewola, TajemnicaA więc ten potwór straszliwy,/
Jeżeli nie kłamią znaki,/
Wziąć było z powierzchni ziemi,/
Schować, zamazać poszlaki./
Wieść, że był nieżyw, puszczono,/
Kryjówkę wnet znaleziono./
Zamknięto w wieży, do której/
Słonecznym nawet promieniom/
Wstępu zabraniają góry,/
Srogie wydano rozkazy,/
By nikt nie puszczał się w strony,/
Gdzie między lasy i głazy/
Żyje więzywięzy --- dziś popr. forma N. lm: więzami. obciążony,/
Niczyjej nie widząc twarzy/
Oprócz Klotalda i straży./
Gdzie innej nie zna osłody/
Oprócz nauki i wiary,/
Którymi w głębiach pieczary/
Umysł kształcono mu młody.
Przecież w tej sprawie przytrudnej/
Trzy względy objąć potrzeba:/
Pierwszy, że ziemi tej cudnej/
Nie chciałbym na dopust nieba,/
Jakim tyraństwo, narażać;/
Drugi mi każe rozważać,/
Czy prawa ludzkie i boże,/
Co tytuł syna mu dały,/
Nie będą cierpieć zakały,/
Jeśli z tyraństwa obawy/
Dłużej się nad nim posrożę;/
Czy wtedy ja sam się może/
Wobec wolnego od winy/
Okrutnikiem nie pokażę...?/
Lecz i trzeci wzgląd rozważę,/
Trzeci, żem z marnej przyczyny/
Przewidywania przyszłości/
Na takie dał go srogości!/
Przemiana, Gwiazda, Los, Kondycja ludzka, WolnośćWszakże najgorsze skłonności,/
Wszak gwiazda najfatalniejsza,/
Choć działa na wolę człowieka,/
Tej woli człowieka nie zmniejsza./
Więc niewidzianej od wieka/
Chwycić się zamierzam drogi:/
Jutro z swej wieży ubogiej/
Wyjdzie, niczego nieświadom,/
Tron mój i berło obejmie,/
Wy go wesprzecie uprzejmie/
Wiernością waszą i radą./
Jeśli się zacnym okaże,/
Moralnego pełnym zdrowia,/
Królem waszym pozostanie/
Druh dziczyzny w leśnym jarze,/
Samotnego syn pustkowia./
Jeśli, czego nie daj Panie,/
Srogim będzie, okrutnikiem,/
Dość jam jeszcze wojownikiem,/
Aby go pozbawić tronu/
I w godniejsze dać go dłonie/
Tych obojga połączonych/
W świetnym małżeństwa zakonie./
Do kochanych i rządzonych/
Teraz ręce moje wznoszę,/
Jako książę rozkaz daję,/
Jako ojciec z wolą staję,/
Jako mędrzec radę głoszę,/
Jako starzec siwy --- proszę!/
Niewolnicze pędząc życie/
Królem przezwał się Seneka:/
Jam dziś królem, jak widzicie,/
Co w pokorę się ucieka.
Astolf
Skoro mnie mówić wypada,/
Mówię. Ze mną twoja rada/
Jednogłośnie dopomina/
Się zjawienia twego syna.
Wszyscy
Pragniem królem mieć go zgodnie.
Bazyli
Widzę, żeście nieodrodnie/
Do krwi mojej przywiązani./
Idźcie. Jutro z swejz swej --- dziś popr.: ze swej. otchłani/
Niech w fortunnej wyjdzie chwili.
Wszyscy
Żyj nam! Długo żyj, Bazyli!
Odchodzą.
Zostają: Bazyli, Klotald, Rozaura i Klaryn.
Klotald
Mogęż mówić?
Bazyli
Mów bez trwogi,/
Stary sługa zawsze drogi.
Klotald
Choć nie skąpisz mi otuchy,/
Przecież, królu, wbrew zachęcie/
Trwoga trzyma mnie zacięcie.
Bazyli
Cóż się stało?
Klotald
Rzecz niemała/
Miast radości smutek dała.
Bazyli
Mów!
Klotald
Ten młodzian, cud rycerzy,/
Ujrzał księcia w jego wieży.
Bazyli
Wczoraj byłoby to winą./
Dziś, gdy tajemnice giną,/
Obojętne ich odkrycie./
Przejdźcie do mnie, zobaczycie,/
Jakiej rzeczy niesłychanej/
Służyć macie za narzędzie./
Winowajca wasz kochany/
Z towarzyszem wolnym będzie.
Odchodzi.
Klotald
Chwała tobie, książę, chwała./
Na stronie./
Srogość losu złagodniała,/
Ale jeszcze nie pospieszę/
Odkryć mu, że moim synem./
Głośno./
Obcy! Krótko was pocieszę:/
Zupełna wolność wam dana.
Rozaura
Dobroć twoja nieprzebrana/
Nowym zajaśniała czynem;/
Stokroć stopy twe całuję.
Klaryn
Ja cwałuję zaś, cwałuję,/
Jak daleko nogi noszą,/
By spróbować ich z rozkoszą.
Odchodzi.
Rozaura
Panie, odtąd życie moje/
Twoim tylko, w służbę twoją/
Zapisuję je z pokorą.
Klotald
Życie twoje? Nie wiem, skoro/
Hańby cię dosięgło znamię,/
Skoroś przybył, by tej plamie/
Sprawić kąpiel w krwi potoku:/
Czy ci życie błyska w oku,/
Czy ci pierś oddechem wzdyma:/
Bez honoru --- życia nie ma./
Na stronie./
Niech rozgorze jak pochodnia.
Rozaura
Prawda! Aleć pragnę co dnia/
Zemsty, tak odwetu pragnę,/
Pewnym taki, że kark nagnę,/
Co ubliżyć śmiał mej cześci:/
Że się czuję, żywym czuję/
W tym pragnieniu i boleści.
Klotald
Więc ci szablę przypasuję,/
Która nigdy nie zawodzi,/
Co bez ciepłej krwi nie wraca,/
Gdy o cześć Klotalda chodzi.
Rozaura
Biorę ją, niech dług mój spłaca,/
Niech dosięgnie potentatapotentat --- człowiek bogaty i wpływowy; władca..
Klotald
Więc potentat?
Rozaura
W oczach świata/
Taki, że go zwać się boję./
Chodzi mi o łaski twoje,/
Choć mam w sile zaufanie.
Klotald
Więc sekretem niech zostanie,/
Choćbym wolał wiedzieć może.../
Na stronie./
Gdybym wiedział... wielki Boże!
Rozaura
Wobec ciebie niech nie wiąże/
Boleść języka lub trwoga:/
Astolf to, moskiewski książę.
Klotald
Widzę: rzecz i sprawa sroga./
Dotrzeć muszę do przyczyny./
Jesteś z Moskwy, każdy inny/
Mógł ci zabrać czci skarbnicę,/
Lecz nie pan twój przyrodzony,/
Potłumpotłumić --- dziś raczej: stłumić. gniewy i tęsknicę!/
Proces z księciem? Toć stracony.
Rozaura
Choć był księciem mym i panem,/
Mógł mię zhańbić. Jam zhańbiony.
Klotald
Choćby dotknął się twej twarzy/
(Co by było niesłychanym),/
Z księciem waszym to nie waży.
Rozaura
Większą hańba moja była.
Klotald
Więc ją wyznaj, sroższą jeszcze/
Wyobraźni mojej siła.
Rozaura
Twym widokiem tak wzrok pieszczę,/
Cześć mam taką dla twej głowy,/
Że nie wiem, jakimi słowysłowy --- dziś popr. forma N. lm: słowami./
Straszny sekret ci powiedzieć./
Pomyśl, kiedy chcesz już wiedzieć,/
Że ta szata, co powleka/
Postać moją, złudną szatą,/
Nie to kryje, co przyrzeka./
Z parą powiąż to bogatą./
Która łączyć chce się ślubyśluby --- dziś popr. forma N. lm: ślubami./
Na mą hańbę, dla mej zguby./
Złącz Astolfa z moją dolą.../
Więcej --- łzy mi nie pozwolą.
Ucieka.
Klotald
Czekaj! Wstrzymaj się na chwilę!/
Jakież losu zawikłanie!/
Nie! Nie próżno się wysilę/
Uchylić strasznej zasłony:/
Honor krwi mej --- zagrożony!/
Przeciwnik jest potentatem,/
Ona kobietą. A zatem/
Pomagaj, niebo, potrzebie!/
Tylko że w cieniach się grzebie/
To niebo, a wśród zamętu/
Zbawczego nie znać okrętu.
Odchodzi.
DZIEŃ DRUGI
Pałac królewski --- Bazyli, Klotald.
Klotald
Wypełnione twe rozkazy.
Bazyli
Opowiadaj, jak się stało.
Klotald
Nie powtarzać po dwa razy,/
Jakim cudem --- medycyna;/
Jak przyrody każde ciało,/
Każdy kamień, zwierz, roślina/
Utajone ma przymioty./
Jakie grozy ma i cnoty./
Jeśli ludzka złość dobyła/
Tysiąc trucizn z ziemi łona,/
Czemuż moc ich złagodzona/
Narkotykiem by nie była,/
Co miast śmierci --- sen sprowadza?/
Uczyniła to tajemna/
Infiltracjiinfiltracja --- powolne przenikanie lub przesiąkanie płynów; tu przen.: wpływ. twojej władza,/
Spadająca jak śmierć ciemna/
Wszechpotężnych kropli szmerem,/
Że kto ją językiem ruszy,/
Zda bez zmysłów się i duszy,/
Zda bez czucia kadaweremkadawer (z łac.)--- ciało człowieka zmarłego lub śmiertelnie chorego, zatracające funkcje życiowe../
Zbrojny płynem opijowym/
Idę szukać go w grobowym/
Cieniu wieży, od rozmowy/
Rozpoczynam moje dzieło./
Słowo moje rzeczy tknęło,/
Co by mogły umysł zdrowy/
Usposobić wzniosłym tchnieniem/
K'temu, co mu przeznaczeniem:/
O niebiosach i naturze,/
O szczebiotach ptaków w górze,/
O niebieskich gwiazd powadze,/
Aż na orła rzecz prowadzę./
O królewskim mówim ptaku,/
Co z wietrznego goniąc szlaku/
Jak skrzydlata błyskawica/
Bystrym lotem wzrok zachwyca./
«Orlą masz i ty naturę,/
Więc nad inne szybuj w górę»./
W to mu graj! O majestacie/
Wspomnieć tylko: krew się burzy,/
jakiś duch w nim wzrasta duży,/
W dumy staje twarz szkarłacie./
«Tak, pociechą mi jedyną» ---/
Rzecze rozżarzony cały ---/
«Że i ptaki, które płyną/
Przez przezrocze nieb kryształy,/
Wolne, śmiałe, giąć się muszą/
Przed dzielniejszą jakąś siłą:/
Więc i z moją twardą duszą/
Trzeba przemoc znieść niemiłą»./
Wtedym podał mu napoje,/
Aby duszę mu uciszyć;/
Widzieć przestał, przestał słyszeć,/
Dreszcz nim wstrząsnął, że się boję,/
Czy to śmierć, czy odrętwienie./
Wkrótce na moje skinienie/
Wzięto go i wóz skrzydlaty/
Porwał więźnia, gdzie go czeka/
Majestat królów bogaty./
Skoro letargletarg --- sen podobny do śmierci, w którym zanikają reakcje na bodźce., co powleka/
Mgłą ponurą blask żywota,/
Pierzchnie, ujrzy pałac z złotaz złota --- dziś popr.: ze złota.,/
Sługujrzy (...) sług --- dziś popr. z B.: ujrzy sługi. gotowych na skinienie,/
Dumnych panów otoczenie./
Wypełniwszy twe żądanie,/
Niech nagrody żądam, panie!/
A nagrodą niech to będzie,/
Że się dowie sługa stary,/
Jakie były twe zamiary,/
Sadzącsadząc --- dziś popr.: sadzając. syna na urzędzie?
Bazyli
Wątpliwości twe rozumiem/
I usunę je, jak umiem./
Wiesz, że grozi Zygmuntowi/
Gwiazdy jego wpływ straszliwy,/
Klęski wieszcząc, zbrodnie, dziwy./
Dano przecież człowiekowi/
Gwiazdy nawet władzę skruszyć;/
Więc to próba, czy się wzruszyć/
Nie da jego przeznaczenie,/
Jeśli rozum i sumienie/
W trudnej doli tej okaże./
Niech więc wie, że jest mym synem,/
Niech odważnym zwalczy czynem,/
Gwiazd potęgi srogie, wrażewraży --- obcy, wrogi.:/
A zatrzyma króla władzę;/
Gdy nie --- jutro w grób więzienia/
Ja na powrót go wprowadzę./
Jeśli chcesz wytłumaczenia,/
Czemu śpiąc odbywa drogę,/
I to snadniesnadnie (daw.) --- łatwo. rzec ci mogę./
Gdyby jutro, nie daj Boże,/
Ujrzał znów więzienne łoże,/
Znając się, kim jest: zaiste/
Usposobienie ogniste,/
Które ma, w głębi rozpaczy/
Pogrążyłoby mu duszę./
Kiedy w wieży się zobaczy,/
Dowie się w bólu i skrusze,/
Że to tylko sen zwodniczy.../
I nie zmyli się tak wiele:/
Życie snemWszakże snem są ludzkie cele,/
Snem ludzkiego serca bicie,/
Snem człowieka ziemskie życie.
Klotald
Niejeden argument gruby/
Znalazłbym, aby ci dowieść,/
Jak mylne twoje rachuby;/
Lecz już późno, rzecz poczęta/
Do swych skutków musi powieść./
Już się zbudził.
Bazyli
Twoja święta/
Powinność, gdy pomieszany/
Losów swych nie pojmie zmiany,/
Rzec mu prawdę. Ja odchodzę.
Klotald
Sobie tylko ja dogodzę,/
Gdy mu prawdę powiem całą.
Bazyli
Obyż go to hamowało!
Odchodzi.
Klaryn
Czterech rozdaniem kułaków/
Otworzyłem sobie drogę./
Czterech w liberii łajdaków/
Wrzeszczało, że wejść nie mogę./
Z biletów wstępu najlepiej/
Ten drzwi i okna rozszczepi.
Klotald
Otóż i giermek mej małej,/
Która czci mego nazwiska/
Takie sprawiła opały./
Co słychać?
Klaryn
Co? Dziwowiska!/
Zaufana w twej szablicy/
Pani moja dziś --- w spódnicy.
Klotald
Co więcej?
Klaryn
Więcej? --- Niemało:/
Pokrewieństwa twego chwałą/
Odziana, jak się ośmieli,/
Została --- damą Estrelli.
Klotald
Wcale niezgorzej. Jej sprawa/
Wymaga czasu.
Klaryn
Hm! Sława,/
Honor, wygody, estymaestyma --- szacunek, poważanie./
Poszły za takim krewniactwem ---/
A dla Klaryna --- nic nie ma:/
Żyj tu powietrzem wraz z ptactwem,/
Delektuj naturą samą,/
Giermku, coś przybył z tą damą!/
A proszę, z pięknym kurbetemkurbet --- figura w jeździectwie: koń podskakuje na tylnych nogach z przednimi uniesionymi w górę./
Powiem i dowiodę czynem,/
Żem nie tyle jest Klarynem,/
He raczej klarynetemklarynetem --- dziś popr.: klarnetem.,/
Że gdy gęba moja pusta,/
Dziwnie mi biegają usta,/
W klar, jak klarnet gęba miele/
Co wiem tylko, a wiem --- wiele.
Klotald
Słuszne twoje wymaganie,/
W służbę moją cię przyjmuję/
I zapewnię utrzymanie.
Odchodzą w różne strony.
Zmiana dekoracji. Sypialna komnata Zygmunta. Słychać muzykę. Służba ubiera królewicza.
Zygmunt
Nieba! Co widzę? Co czuję?/
Patrzę, a oczom nie wierzę,/
Strach mnie na poły przejmuje,/
Na poły wątpliwość bierze./
Jaż to w pałaców przybytku,/
Ja w aksamitnych szat zbytku,/
Ja służbą, co na skinienie/
Podaje moje odzienie,/
Otoczon, z łoża powstaję,/
Co miękkie, spać mi nie daje?/
Snem się ułudnym nie bawię:/
Wszak widzę, czuję na jawie!/
Jestem Zygmuntem! To ciało/
Moje! A przecież się stało/
Coś ze mną, gdym był uśpiony!/
Lecz niech się dzieje, co zechce,/
Wiem, że dziś, uszczęśliwiony,/
Czym byłem wczoraj, być nie chcę.
1-szy Sługa
Na stronie.
Dziki humor się odzywa.
2-gi Sługa
Zbudzić się na takie dziwa,/
Zgłupieć można.
1-szy Sługa
Przemów słowo?
2-gi Sługa
Maż muzyka grać na nowo?
Zygmunt
Niech zamilknie. Dosyć treli.
2-gi Sługa
Mniemała, że rozweseli.
Zygmunt
Nienawidzę miękkich tonów,/
Pisk ich wstrętnie w duszę wnika./
Szczęk oręży, dźwięk puzonów/
To rozumiem, to muzyka!
Klotald
Wchodzi.
Najpierwszemu z twej drużyny/
Pozwól, Panie mój jedyny,/
Za swój hołd odnieść podziękę,/
Pocałować pańską rękę.
Zygmunt
Co ja widzę, co się dzieje?/
Nawet Klotald mój mięknieje,/
Zapomina pięści twardej/
I w pokorze gnie kark hardy?!
Klotald
Zadziwieniu się nie dziwię:/
Otumanić cię prawdziwie/
Mogła wielka taka zmiana./
Objaśnić cię moc mi dana./
Więc z wyższego pocznę tonu:/
Witaj mi --- następco tronu!/
Jeśliś dotąd, wstrętnie, skrycie,/
Dziko prawie pędził życie:/
Losy winne, co zesłały/
Proroctw tyle, że dojrzały/
I koroną ozdobiony,/
Straszny będziesz, uprzykrzony/
Twym poddanym i krajowi./
Lecz w nadziei, że duchowi/
Twemu uda się zwyciężyć,/
Czym cię gwiazdy chcą ciemiężyć,/
W śnie cię z wieży przeniesiono/
Na królewskich zbytków łono./
Za chwilę król sam przybywa,/
By w oczy spojrzeć synowi,/
On tobie reszty dopowie.
Zygmunt
Ha, zdrajco! To mi wystarczy,/
Co mi twój język odkrywa,/
Aby pokazać w mej tarczy/
Siłę mą, zemstę i gniewy!/
Tyś mnie ukrywał, ty w żywej/
Grzebać mnie śmiałeś mogile,/
Tyś mi zabierał w straszliwy/
Sposób, co było mym prawem!
Klotald
Biada mi!
Zygmunt
Chcesz, bym łaskawym/
Okiem, łagodnie i mile/
Patrzył na tyle bezprawi?/
Nie spocznę, póki krwią twoją/
Za królewską wolą moją/
Sądu miecz się nie zaprawi!
Chce na Klotalda napaść.
2-gi Sługa
Panie!
Zygmunt
Wara! Mnie hamować!/
Chcecie oknem wywędrować?
2-gi Sługa
Do Klotalda.
A więc --- uciekajcie, panie!
Klotald
Wychodząc.
Biada ci, że się tak gniewasz,/
Że snu lepiej nie używasz.
Odchodzi.
2-gi Sługa
Książę! Toć umiarkowanie!
Zygmunt
Milcz!
2-gi Sługa
Wszak króla miał rozkazy.
Zygmunt
SumienieChoćby sto król kazał razy/
A niesłusznie, trzeba było,/
Całą się opierać siłą.
2-gi Sługa
SługaPosłuszeństwo nie rozbierarozbierać --- tu: roztrząsać, analizować.:/
Na posłuchu służba szczera.
Zygmunt
Precz ode mnie z perswazjami!
Klaryn
Kapitalnie mówi z wami!
2-gi Sługa
Jakim się tu mieszasz prawem?
Klaryn
Sam to prawo sobie dałem.
Zygmunt
Czym to waszmość?
Klaryn
Sowizdrzałemsowizdrzał --- człowiek niepoważny, żartowniś występujący w ludowej literaturze od XIV w.,
Totumfackimtotumfacki --- osoba zaufana i wypełniająca bez sprzeciwu wszelkie polecenia., co z łaskawym
Waszym spotkać chce się okiem.
Zygmunt
Lubię takich.
Klaryn
Ja wzajemnie/
Pod mądrości twej urokiem.
Astolf
Wchodzi.
Jak jutrzenka jaśniejąca/
Opuszczając gór twych ciemnie,/
Wieścisz Polsce powrót słońca,/
Które niech świeci tym dłużej,/
Im dłużej się opóźniało/
Szybą swą jaśnieć wspaniałą./
Witaj!
Zygmunt
Z Bogiem!
Astolf
Coś nie znacie/
Mnie, jak widzę, drogi bracie:/
Astolf jestem, Moskwy książę,/
Węzeł krwi mnie z wami wiąże.
Zygmunt
Skoro: «Z Bogiem!» nie do smaku,/
Przychylność moja osłabła:/
Na przyszłość ciebie, biedaku,/
Powitam: «Precz, idź do diabła».
2-gi Sługa
Leśne nazbyt obyczaje,/
Astolfowi cześć się daje.
Zygmunt
Mniej niech miewa animusza/
I wchodzi --- bez kapelusza,
2-gi Sługa
Grandemgrand --- najwyższy tytuł szlachty hiszpańskiej; tu w znaczeniu: znacząca osoba. jest.
Zygmunt
Ja --- nad grandami!
2-gi Sługa
Ubliżacie sobie sami.
Zygmunt
Zmilknijzmilknij --- dziś popr.: zamilknij., języku zuchwały!
Estrella
Wchodzi.
Witaj, potomku wspaniały/
Królów, długo pożądany,/
A więc tym szczerzej witany./
Nie na lata, ku stuleci/
Kresom, wbrew niemej zazdrości,/
Niech żywot Waszej Miłości/
Rządów Waszych wątek leci!
Zygmunt
Do Klaryna.
Powiedz mi, co to za jedna,/
Ta piękność, piękność cudowna!/
Ziemia podziwia ją biedna,/
Ona niebiosom się równa,/
Bo ziemi światła udziela.
Klaryn
Ciotka to Wasza, Estrella.
Zygmunt
Wspaniałe raczej to słońce!/
Kobieta, Słońce, SzczęściePani, twe oczy jarzące/
Życzą mi szczęścia, co wschodzi/
Samo, gdy w ciebie wzrok godzi,/
Tak, że się szczęścia życzenie/
Od razu w szczęście zamienia!/
Cóż robi słońce, gdy ziemi/
Twego użyczysz promienia?/
Z twej twarzy bierze natchnienie,/
Całując usty wrzącymi./
O, tak mi pozwól w podzięce/
Pocałować chociaż ręce.
Estrella
Grzecznej wam nie brak wymowy.
Astolf
Jeżeli mu rękę poda,/
Zginąć ja z żalu gotowy.
2-gi Sługa
Na stronie.
Do ognia oliwy doda./
Głośno./
Panie! Hamować należy/
Zapał! Astolfo...
Zygmunt
Znów szczerzy/
Waść język.
2-gi Sługa
Uwagę zwrócę.
Zygmunt
A ja rozbiję, odrzucę/
Wszystko, co sobie pozwoli/
Stawać na opak mej woli.
Pan, Sługa, Władza2-gi Sługa
Wszak rzekliście, wielkie nieba:/
W słusznym tylko słuchać trzeba.
Zygmunt
Tak! Lecz rzekłem w tejże chwili,/
Że kto opak iść się sili/
Woli mojej, łbem przemierzy,/
Ile z okna na dół wieży.
2-gi Sługa
Nie --- w pokojowca purpurze.
Zygmunt
Doświadczysz na twojej skórze.
Wyrzuca go oknem.
Astolf
Co ja widzę?
Estrella
Na ratunek!
Zygmunt
Morski poszedł żłopać trunek,/
Z okna w słone poszedł fale.
Astolf
Książę, scen takich nie chwalę./
Przestrzec nas wszystkich należy:/
Prawieć do leśnych obieży.
Zygmunt
A ja --- słów takich nie znoszę/
Na przyszłość i bardzo proszę/
Powściągać pęd animusza:/
Inaczej --- bywam surowy ---/
Mogłoby braknąć wam głowy/
Do wsadzenia kapelusza.
Wchodzi Bazyli.
Bazyli
Co się tu dzieje?
Zygmunt
Nic zgoła:/
Oknem wyleciał człeczyna,/
Co stawiać ważył się czoła.
Klaryn
Król! Niech Waść nie zapomina.
Bazyli
Ledwie z więzów uwolniony,/
Już zabójstwem obarczony?!
Zygmunt
W zakład poszedłem z cymbałem./
Wyleciał. Zakład wygrałem.
Bazyli
Szedłem tu w błogiej nadziei,/
Że z strasznychz strasznych --- dziś popr.: ze strasznych. gwiazd twych kolei/
Dobędziesz się duszą męża,/
Która fatalność zwycięża./
Szedłem! Cóż widzę, o nieba?/
Że gwiazdom wierzyć potrzeba,/
Skoro twój pierwszy krok w świecie/
O ziemię człowiekiem mieciemiecie --- miota; rzuca../
Jakże uczuciom ja skłamię,/
Jakże się oprę o ramię,/
Któreś zabójstwem zaprawił?/
Sztylet, który się zakrwawił,/
Wstręt i odrazę w nas budzi,/
Miejsce, gdzie człeka zgładzono/
Pustkowiem staje dla ludzi:/
Jakże się oprzeć o łono,/
Jak ramion szukać objęcia/
Krwawego zbrodnią dziecięcia?/
Miłość ku tobie mnie woła,/
Czyn mnie twój krwawy odtrąca,/
Dusza przerażeniem drżąca/
Przytulić ciebie --- nie zdoła,
Zygmunt
Ojciec, PrzemocNie znałem ojca miłości,/
Znać nie chcę i uściśnienia/
Ojca, co serce z kamienia/
Miał dla mej biednej młodości,/
Co mnie traktował jak zwierzę,/
Jak stworę trzymał z daleka:/
Niechaj mnie w uścisk nie bierze,/
Kto zgubił we mnie człowieka.
Bazyli
Żeś człowiek, żeś żyw, niestety!/
Karę odbieram sowitą:/
Skoro mi serce przeszyto/
Szyderstw srogimi sztylety.
Zygmunt
Gdybyś mi nie dał żywota,/
Skarg nie byłoby przyczyny,/
Że dałeś, a z twojej winy/
Nić jego przeciętą złota:/
To skarg mych stanowi wątek,/
Na które słów mi nie stawanie stawa a. nie staje --- brak, nie starcza.,/
Że dałeś --- piękny początek,/
Że wziąłeś --- brzydka to sprawa.
Bazyli
Taka twa wdzięczność, że z okówokowy --- więzy, kajdany./
Księciem wyszedłeś?
Zygmunt
Sprawiedliwość, ZemstaWdzięczności/
Nie czuję. Nic nie dostaję/
Jak to, co z prawa wyroków/
Moje, co kolej mi daje/
Życia, gdy ciebie nie stanie./
Rachunku, twardy tyranie,/
Mógłbym od ciebie się raczej/
Domagać za czas zmarnionyzmarniony --- dziś popr.: zmarnowany.,/
Gdziem jęczał w szacie żebraczej./
Wdzięczności? Gdy pokrzywdzony/
Srodze winnemu przebaczy.
Bazyli
Dziki jesteś, niepoprawny,/
Wyrok niebios sprawdzasz sławny,/
Więc też nieba wzywam w górze,/
By świadczyło twej naturze./
Duma, Pokora, Życie snemPierwszym mienisz się w twej dumie,/
Bacz, byś chodził po rozumie,/
Byś pokornej nabrał duszy,/
Serca nabrał, co przebacza,/
Bo się marnym snem rozprószy/
Wielkość ta, co cię otacza.
Odchodzi.
Zygmunt
Snem być ma, co teraz widzę,/
Snem, w czym ruszam się i stoję?/
Nie! Ułudy się nie boję,/
Wiem, kim jestem, czym się brzydzę./
Ha! On szarpie się i pieni,/
Chciałby zwrócić czas miniony:/
Jestem --- los się nie odmieni --- /
Spadkobiercą tej korony./
W więzach mych, pod sklepień wiekiem,/
Co sterczały tam nade mną,/
Mogłem wątpić, czym człowiekiem,/
Czy potworą tylko ciemną./
Dziś blask słońca w duszę wcieka:/
Pół ja zwierza, pół człowieka.
Rozaura
Wchodzi.
Na stronie.
Za Estrellą idę w ślady,/
Pełna trwogi, by gdzieś z boku/
Nie spotkać Astolfa wzroku./
Trzeba mi Klotalda rady,/
Pełne zrobię mu wyznanie...
Klaryn
Do Zygmunta.
Nowym świat ci cały, panie./
Cóż ci też tak --- w oko wpadło?
Zygmunt
Nic nie dziwi mnie zbyt wiele./
Wyobraźnia drogę ściele/
Temu, co człowiek zobaczy,/
A przy niej --- wszystko pobladło./
Jedna rzecz tylko mnie trzyma:/
Nad piękność niewiast --- nic nie ma./
Mówią, że w szacie prostaczej/
Mężczyzny świat się odbija,/
Lecz czyjaż postać, o! czyja/
Zwierciedlizwierciedlić --- dziś popr.: odzwierciedlać; odbijać. niebios błękity,/
Jeśli nie postać kobiety?/
Jeżeli tamta jest ziemi,/
Ta niebios bywa odbiciem,/
Wyższa więc, bo ziemskim tamta,/
Niebieskim ta żyje życiem./
O ta na przykład!
Rozaura
Bystrymi/
Ujrzał mnie oczy --- odchodzę.
Zygmunt
A ja ci drogę zagrodzę:/
Nie łącz zachodu ze wschodem/
Słońca, gdyś słońcem na niebie./
Zaćmienie będzie bez ciebie./
Jakaż odmiana powodem?
Rozaura
I ja spostrzegam odmianę.
Zygmunt
Rysym te widział cudowne.
Rozaura
A ja te ręce --- skowane.
Zygmunt
Kobieta! Ona kobietą!/
O jakąż słodką podnietą/
Dźwięczy to słowo czarowne!/
Serce nadzieją weseli./
O piękna, jakże cię zowią?
Rozaura
Kobieta, Mężczyzna, Uroda, Słońce, Kwiaty, Światło, KlejnotJak zowią, mniejsza: Estrelli/
Jestem damą honorową.
Zygmunt
Co mówisz? O powiedz raczej/
Żeć słońce, co gdy zobaczy/
Estrellę, z pełni swej łaski/
W własne odziewa ją blaski./
Widziałem, w kwiatów krainie/
Cesarzowa, róża słynie,/
W krainie drogich kamieni/
Brylant cesarzem promieni,/
Przed gwiazd błyszczącym narodem/
Królowa --- jutrznia mknie przodem/
Tam, w sfer dalekich bezmiarze/
Słońce nad inne mocarze/
Światło rozdzielając włada./
Czemuż, gdy kwiatom, kamieniom,/
Gwiazdom i niebios przestrzeniom/
Piękność rządzących nakłada,/
Gdy pięknym mniej piękne służą:/
Służysz mniej pięknej od siebie,/
Coś jest brylantem i różą,/
Jutrzenką i słońcem na niebie?
Klotald
Mnie hamować go wypada,/
Skorom go chował. O biada!
Rozaura
Łaskawych słów twych strumienie/
Nie dziw że bez odpowiedzi,/
Gdy próżno rozum się biedzi,/
Środek najlepszy milczenie.
Zygmunt
Milcz, lecz nie odchodź.
Rozaura
Ja proszę,/
Bym odejść mogła.
Zygmunt
Nie znoszę/
Prośby, co prośbę precz mieciemiecie --- dziś raczej: miota; rzuca..
Rozaura
Pójdę, gdy puścić nie chcecie.
Zygmunt
Opór --- cierpliwość mą kruszy./
Uprzejmość --- gwałtem się stanie.
Rozaura
Lecz cześć dla kobiet zostanie/
W niecierpliwej nawet duszy.
Zygmunt
Z niemożliwością wojować,/
Na to musiano mnie chować./
Ktoś, co zaręczał zuchwale,/
Że tym oknem nie wyleci,/
Wyleciał w słone mórz fale./
Tak i twój honor, co świeci/
Pewnością zbyt niewzruszoną./
Może naruszyć się pono.
Klotald
Zaciął się! O wielkie nieba!/
Cześć córki ratować trzeba.
Rozaura
Niepróżne widać obawy/
Obudzał umysł twój krwawy,/
Dziki, nieludzki, okrutny,/
W postaci człowieka smutnej/
Kryjący drapieżność zwierza.
Zygmunt
Używałem jak puklerza/
Słów słodkich, aby w pół drogi/
Wstrzymać twój wyrok zbyt srogi./
Teraz mi sprawdzić wypada,/
Co przerażona i blada/
Rzucasz mi na dumną głowę./
Odejdźcie, drugą połowę/
Złorzeczeń człeku-zwierzowi/
Niechaj nieszczęsna wypowie.
Rozaura
Ginę! Litości!
Zygmunt
Tyrana/
Nie wstrzymasz!
Klotald
Wyjdę z ukrycia,/
Bronić honoru jak życia,/
Chociażby śmiercią... Kolana/
Oplotę twoje!
Zygmunt
Ha! Z drogi!/
Starcze! Zbytniej chcesz pobłogipobłoga --- pobłażliwość.!/
Drugi raz stajesz oporem.
Klotald
Władza, Cnota, PrzywódcaO, jeśli ojców twych wzorem/
Chcesz władać, najprzód zapanuj/
Nad żądzami, cześć uszanuj,/
Okrucieństwa pozbądź, panie,/
Bo czym jesteś, snem się stanie!
Zygmunt
Znowu snem! Wściekłości burzę/
W piersiach budzi mi to słowo:/
Gdy ci w piersiach miecz zanurzę,/
Prawda tryśnie purpurowo.
Klotald
Chwytając go za rąkę.
Może ją wstrzymam!
Zygmunt
Puść!
Klotald
Wzruszę/
Wprzód zamek krzykiem!
Zygmunt
Ja zduszę/
Ciebie tymczasem, potworze,/
Wrogu, zbrodniarzu!
Rozaura
O Boże!/
Na pomoc! Gwałtu! Pomocy!
Astolf
Wpada.
Książę, mażmaż ulec --- maże ulec (zwrot z partykułą wzmacniającą). ulec przemocy/
Waszej sługa domu dawny,/
Starzec! Schowajcie miecz sławny!
Zygmunt
Nie pierwej, aż w krwi go zbroczę.
Astolf
A ja opiekę roztoczę/
Nad starym! Dam mu schronienie/
U stóp mych!
Zygmunt
Chce preznaczenie,/
Abym za zuchwalstwa twoje/
Ciebie przepłoszył po troszę.
Astolf
Dobywa miecza.
Więc nie na księcia miecz wznoszę,/
Lecz, by życie bronić moje.
Wchodzą Bazyli i Estrella.
Klotald
Nie drażń go, panie!
Bazyli
Tu szpady?
Estrella
Astolf tu? Przyszło do zawady...
Bazyli
Co się tu dzieje?
Astolf
Nic zgoła:/
Na widok twojego czoła...
Znygmut
Działo się, że sercem całym/
Starca tego zabić chciałem.
Bazyli
Gdzież dla siwych włosów względy?
Klotald
Oszczędź królu reprymendyreprymenda --- nagana, napomnienie..
Zygmunt
ZemstaWzględy mieć dla siwej głowy?/
Przypomina mi to inną,/
Co nie była dobroczynną/
Dla mnie. Rachunek gotowy/
Mam z nią i nie spocznę wprzódy,/
Aż u stóp mych moje ludy/
Ukorzoną ją zobaczą,
Odchodzi.
Bazyli
Nim się to stanie, należy/
Śpiącego oddać siepaczom/
I do starej rzucić wieży:/
Snu piękność, który przeminie,/
Zbudzenia bólem niech zmierzy.
Odchodzą wszyscy prócz Astolfa, Estrelli i Rozaury na stronie.
Astolf
Proroctwo, Prorok, SzczęścieRzadko wróżba wtedy kłamie,/
Gdy nieszczęścia zapowiada:/
Pewną tak niedolą blada,/
Jak niepewnym szczęście bywa,/
A prorok, którego ramię/
Złe tylko zawsze wskazywawskazywa --- dziś popr.: wskazuje.,/
Nieomylności jest bliski./
Los mój i los Zygmuntowy/
Dowieść nam tego gotowy:/
Jemu wróżył od kołyski/
Pychę, zabójstwa i gwałty:/
Wszystko to w widome kształty/
Przeszło, sprawdzone do końca./
Mnie wieścił uśmiechy słońca,/
Szczęścia czarowną pogodę,/
Tymczasem marzenia młode,/
Słowa przyjaznej zachęty/
Gniewy twe rozwiały, wstręty.
Estrella
Nie wątpię, że słów tych wątek/
Snuje się z uczuć w twym łonie,/
Lecz --- dla damy w medalionie,/
Najdroższym z twoich pamiątek./
Ona niech wdzięcznie ich słucha,/
Nie skąpi serca i ucha./
Tego jeszcze nie bywało,/
Ażeby serce się dało/
Czuciem dla innych zdobywać.
Rozaura
Na stronie.
Cóż to? Związek ich rozrywać/
Się zaczyna, wielki Boże!
Astolf
Obraz ten --- u nóg twych złożę./
Z serca go mego wypłasza/
Twój obraz! Tak zawsze bywa:/
Cień lada gwiazda rozprasza,/
Lecz słońce --- gwiazdę zaćmiewa!/
Idę pońpoń --- skrócone od: po niego../
Na stronie./
Przemiana, Kobieta, MężczyznaRozauro miła,/
Trzeba, żebyś przebaczyła:/
W ludzkich to losów zamieci/
Zmian tych raptownych przyczyna;/
Co obecnością nie świeci,/
To się łatwo zapomina.
Odchodzi.
Rozaura
Co mówił, z trwogi nie słyszę.
Estrella
Tyś tu?
Rozaura
Księżniczko!
Estrella
Od wczorawczora (daw.) --- wczoraj.
Znana mi tylko, tak miłą
Jesteś mi, że ciebie piszę
Między te, z którymi żyło
Się długo. Stąd zaufanie
Do zwierzeń serca mnie wiedzie.
Rozaura
Pani!
Estrella
Krótkie me wyznanie./
Astolf mężem moim będzie,/
Jeśli los na nas zażarty/
Tej jednej szczęśliwej karty/
W życiu nam nie pozazdrości./
Jedno mi bolesnym było,/
Gdy o rękę moją prosił:/
Na piersiach medalion nosił/
Nieznanej damy. Drażniło/
To moją miłość niemało./
By zyskać oko łaskawsze/
Poszedł więc, galant, jak zawsze/
Przynieść medalion. Lecz całą/
Przyjemność zwycięstwa psuje/
Wstyd, żem żądała. Pojmuje/
Go może uczuć twych tkliwość./
Ty jesteś sama poczciwość:/
Odbierz go za mnie. Królewnę/
Wyręcz, piękna, jak królowa,/
Masz zręczność gładkiego słowa,/
A czym miłość, wiesz zapewne.
Odchodzi.
Rozaura
Obym była nie wiedziała./
Nieba! Śpieszcie mi z pomocą,/
Wskażcie ścieżkę, by umiała/
Poprowadzić mnie tą nocą/
Mojej doli opłakanej,/
Dróżkę wskażcie, co podobna/
Do mnie, dolą tak żałobna/
Idzie, widząc koło siebie/
Nieprzebyte przeszkód ściany./
Wskażcie położenie trudne,/
W którym rozum takie złudne/
Daje rady, że w nich nie ma/
Ni ratunku, ni pociechy,/
W którym zaledwie oczyma/
Dojrzysz nieszczęścia, już echyechy --- dziś popr. forma N.lm: echami./
Strasznymi drugie odpowie,/
Już się z jednego popiołów/
Drugie jak Feniks odradza,/
Stare cudownie odmładza,/
W żywych się zmarłe odnowi./
Mówiono, że tych aniołów/
Nieszczęścia czarna gromada/
Jest bojaźliwą, że rada/
Dlatego kupić siękupić się (daw.) --- skupiać się; gromadzić się. w tłumie:/
Ja to bojaźnią nie umięumię --- dziś popr.: umiem./
Nazwać. O! Powiem inaczej,/
Że idą syny rozpaczy/
Zwartą falangą, z szpadami/
Naprzód i naprzód bez końca./
A kogo wiodą bez słońca/
Czarnymi nocy cieniami,/
Jedną pociechę mieć będzie:/
Druhami będą mu wszędzie!/
O! Jam doznała tej drużby/
Wiernej i pewnam ich służby/
Aż do śmiertelnej pościeli!
Ale co czynić? Jeżeli/
Powiem, kim jestem, obrażę/
Klotalda, co się kryć każe,/
Póki nie odzyskam cześci./
Jeśli, kim jestem, zaprzeczę,/
Oczy i czoło ułożę:/
Czy nadmiar mojej boleści,/
Czy żal, co łono me piecze/
Pozwoli, by na obrożę/
Gorącą moją wziąć duszę!
Lecz po co ja głowę suszę,/
Choćbym przewalczyć się chciała,/
Wybuchnie zawsze, co cierpię,/
Wybuchnie to, com cierpiała./
Więc niech siłę moją czerpię/
Tam, gdzie życia mego siła,/
W niedoli, co mnie wodziła.../
Spostrzega Astolfa./
Ale otóż jej potrzeba.../
O, wspomóżcie, wielkie nieba!
Astolf
Oto portret. Ha!
Rozaura
Jasności/
Waszej co się nagle stało?
Astolf
Rozaura!
Rozaura
Choćby schlebiało/
Niewieściej mojej próżności/
Takie wywołać wrażenie,/
Wyznać muszę uniżenie,/
Że jestem Astreą tylko,/
Damą dworską, co przed chwilką/
Po raz pierwszy was ujrzała.
Astolf
Próżną ta komedia cała./
Serce pozna, choć w Astrei/
Przedmiot westchnień i nadziei,/
Rozaurę, przedmiot miłości.
Rozaura
W nieznane jakieś ciemności/
Wiedzie wasza mowa, książę,/
Ja wiem, że tutaj mnie wiąże/
Powinność, w imię Estrelli/
Odebrać portret, jeżeli/
Chęć wasza z jej chęcią w zgodzie./
Chociażby ku własnej szkodzie/
Czynić, co pani poleci,/
Oto cel, który mi świeci.
Astolf
Próżno zadajesz gwałt sobie./
Ustom wesołym --- w żałobie/
Oczy nie do wtóru wtórzą!/
To jak muzyka, gdzie burzą/
Się instrumenty w rozterce,/
Kiedy pragnienie harmonii/
Daremnie w uszach nam dzwoni,/
Zmysły obraża i serce.
Rozaura
Proszę o portret.
Astolf
Trwasz w roli./
Jeśli Rozaura pozwoli/
I ja z mojej recytuję:/
Zanadto Estrellę szanuję,/
By dawać portret jedynie,/
Gdy się sam przedmiot nawinie./
Ciebie więc posyłam do niej,/
Nosisz twój portret na sobie,/
Niechże dostojnej osobie/
Sam oryginał się skłoni.
Rozaura
Kto otrzymał polecenia./
Niech ich dowolnie nie zmienia./
Oryginału wysłanie/
Hańbą dlań będzie, jak wiecie,/
Hańbą zrządzoną kobiecie./
Czybyście chcieli jej, panie?/
Oddajcie portret.
Astolf
Nie!
Rozaura
Biorę/
Go mocą, zdrajco!
Astolf
Nie w porę/
Groźba, przy sile --- niewieściej.
Rozaura
Jak to? Ona, o boleści,/
Ma dostać portret, ma wiedzieć,/
Że to ja?
Astolf
Bądź spokojniejszą.
Rozaura
Zdrajcą nie bądź!
Astolf
Najmilejszą/
Moją proszę, cicho siedzieć/
Racz do czasu.
Rozaura
Twoja? Miła?/
Nie jest nią i snaćsnać a. snadź (daw.) --- zapewne, widocznie. nie była.
Estrella
Wchodząc.
Cóż to? Wy w sporach oboje?
Aatolf
Ona!
Rozaura
Na stronie.
Niechaj czucia moje/
Obrażone mi pomogą/
Wyrwać tę pamiątkę drogą./
Głośno./
Wszystko ci powiem dokładnie.
Astolf
Co ty chcesz mówić?
Na stronie./
Szkaradnie/
Rzecz się splątała.
Rozaura
Przed chwilą,/
Gdym wedle twego rozkazu/
Księcia z portretem czekała,/
Myśl moja się zaplątała,/
Jak niejednego się razu/
Dzieje, z portretu --- w portrety./
Wspomnę przez dziwny trafunek,/
Że własny mam wizerunek/
Przy sobie. Próżność, niestety,/
Ciągnie mnie, by go wydostać,/
Wtem księcia zjawia się postać ---/
Spłoszona, wypuszczam z ręki/
Medalion --- on go podnosi./
Gotuję naprzód podzięki,/
By go odebrać, on prosi,/
By go zatrzymać mógł sobie./
Korna, przedstawienia robię,/
Po com tu przyszła. Daremnie!/
Widocznie żartuje ze mnie,/
Oba chowając portrety.../
Stąd w końcu nie brak podniety/
Do słów niecierpliwych wcale./
Zbyt zaiste poufale/
Książę za pierwszym spotkaniem/
Zabawia się żartowaniem./
Proszę popatrzeć łaskawie:/
Wszak mój portret?!
Estrella
Biorąc od Astolfa portret.
W dziwnej sprawie/
Widzę księcia!
Rozaura
Mój?
Estrella
Zaiste!/
Podobieństwo oczywiste.
Rozaura
Żądaj więc drugiego pani.
Estrella
Oddaje Rozaurze portret.
Idź!
Rozaura
Na stronie.
Mam wreszcie! Któż mi zgani/
Środek, kiedy cel dopięty.
Odchodzi.
Estrella
Choć nie myślę, by się miały/
Ostać nasze sentymenty,/
Po rzeczach, co się podziały:/
Proszę was o portret drugi/
Z ciekawości, z konsekwencji,/
Żem prosiła raz.
Astolf
Posługi/
Żadnej, pełen obediencjiobediencja (z łac.) --- posłuszeństwo./
Odmówić nie jestem w stanie,/
Lecz w tej sprawie...
Estrella
Ha! Mój panie,/
Tak? Bezwstydny i niegrzeczny,/
Bądźże na przyszłość bezpieczny/
Od wszelkiego nagabanianagabanie --- nagabywanie; naprzykrzanie się, niepokojenie.,/
Zapomnij mego żądania.
Odchodzi.
Astolf
Słuchaj! Wstrzymaj się! --- Nie słucha.../
Jakaż losów zawierucha,/
Rozauro, do Polski nas goni,/
Abyśmy zginęli w tej toni!
Odchodzi.
Zmiana dekoracji. Wnętrze wieży. Zygmunt przykuty,
odziany skórą zwierzęcą --- śpi. Klotald, Klaryn, stróże.
Klotald
Niech jego pycha znachodziznachodzić (daw.) --- znajdować./
Koniec, skąd wzięła początek.
Stróż
Łańcuch przytwierdzon.
Klaryn
Niech słodzi/
Sen pełen miłych pamiątek/
Już naprzód chwilę zbudzenia,/
Która cieniowi żywota/
Użyczy śmierci promienia.
Klotald
Człowiek tak świetnej wymowy/
Wart umieszczenia, gdzie słowy/
Będzie dowolnie szermierzyć:/
Weźcie go, w wieży zostanie.
Klaryn
A za co, wielmożny panie?
Klotald
Za to, że Klaryn uderzyć/
Mógłby w klarnet niebacznie,/
Gdy sekret świerzbić go zacznie.
Klaryn
Anim ja groził sztyletem/
Ojcu ni możnym, jam z góry/
Nie zrzucał dworzan!
Klotald
Klarnetem/
Jesteś tych wszystkich bezprawi.
Klaryn
Chcę już być fletem bez dziury,/
Niech tylko milczenie zbawi.
Wyprowadzają go.
Bazyli
Klotald!
Klotald
Najjaśniejszy panie,/
Przyszedłeś tutaj!
Bazyli
Ciekawość,/
Co z królewiczem się stanie,/
Aż tutaj ojca przywiodła.
Klotald
Widoku nędzy jaskrawość/
Źle może wpłynąć na ciebie.
Bazyli
Niestety! Żywota źródła/
Zmąciła straszna fatalność,/
Zbudź go. Niech przyjdzie do siebie.
Klotald
Mówi coś, jakaś nawalnośćnawalność --- nawałność; wzburzenie./
Piersią śpiącego porusza.
Bazyli
Przez sen odzywa się dusza.
Zygmunt
Przez sen.
Ten książę tronu jest godny,/
Co więzy tyranom zakłada:/
Umieraj, Klotaldzie wyrodny,/
Mój ojciec --- przede mną niech pada.
Klotald
Śniąc jeszcze grozi mi zgonem.
Bazyli
Mnie z czołem chce mieć schylonym.
Zygmunt
Przez sen.
Niechaj wielki teatr świata/
Patrzy się, dziwi, otwiera/
Oczy, jak Klotald umiera,/
Jak Zygmunt ojca ugniata!/
Budzi się.
Biada mi! Gdzieżem?
Bazyli
Wychodzę.
Odchodzi, lecz w głębi sali zostaje.
Zygmunt
Jaż to? Ja zmienion tak srodze./
Ja w kajdanach! Ja w więzieniu!/
O w jakimż byłem marzeniu...
Klotald
Trzeba mu pomóc! Czas wstawać!
Zygmunt
Wstawać czas!
Klotald
Dzień zacznie zdawać/
Wam się nocą, gdy będziecie/
Spać tak długo. Odkąd przecie/
O tym orle wczoraj oba/
Mówiliśmy, śpicie, śpicie/
Bez przystanku. Cała doba...
Zygmunt
I niezbudzon, choć budzicie,/
Jestem dotąd: wszystko we śnie/
Tak mi zdało się być jawemjawem --- dziś r.ż.: jawą.,/
Tak wybitnem, tak jaskrawem,/
Że snem zda mi się, że nie śnię./
Klotald
Cóż wam się takiego śniło?
Zygmunt
Co? Ach! Dobrze mi tak było!/
Wstałem z łoża, co strojone/
W wszystkie wonnej wiosny kwiaty,/
Sługi z pokorą schylone/
Drogie mi podały szaty,/
Tyś sam przyniósł wieść wesołą/
Z schylonym kornie obliczem,/
Żem nie więzień już, że czoło/
Dumnie w górę podnieść mogę,/
Bo przed sobą tronu drogę/
Ma, kto Polski królewiczem.
Klotald
Za wieść tyle pożądaną/
Jakąż nagrodę mi dano?
Zygmunt
Nagrodę, za co nagrodę?/
Tyś tyrał me lata młode,/
Więc za zbrodniarza cię miałem,/
Dwa razy zabić cię chciałem.
Klotald
Tak byłeś srogim?
Zygmunt
Ha! Panem/
Będąc, jak zemsty taranem/
Nie bić w przyczyny niewoli!/
Bolało mnie, ich niech boli!/
Lecz miałem przedmiot miłości,/
Kobietę! I gdy się kruszy/
Wszystko, com śnił na wolności,/
Została pamięć piękności,/
Została miłość w mej duszy.
Bazyli wychodzi.
Klotald
Na stronie.
Król odszedł mocno wzruszony./
Głośno./
Przyczyną sennej mamony/
Była o orłach rozmowa./
Lecz muszę was pomiarkować:/
Wychowawcy siwa głowa/
Godna, aby ją szanować./
A i w śnie, dopuście nieba,/
Dobrze, nie źle czynić trzeba,
Odchodzi.
Zygmunt
Ma słuszność. Więc na przypadek,/
Gdybyśmy znowu śnić mieli,/
Sen, Życie snem, Theatrum mundi, Kondycja ludzkaWstrzymajmy duszy upadek,/
Furię i zemstę, jeżeli/
Przyjemny ma sen nam wrócić./
Snu niczym nie trzeba kłócić,/
Bo sen istotne to życie,/
Póki z zbudzeniemz zbudzeniem --- dziś popr.: ze zbudzeniem. rozbicie/
Nie przyjdzie. Śni król, że włada,/
A słów pochlebców kaskada/
Każdą kropelką strumienia/
Oznacza bliskość zbudzenia./
Śni bogacz skarbów nadmiary,/
Nędzę, ubóstwo śni stary,/
Śni, kto możnieje i rośnie,/
Śni, kto się trapi żałośnie./
Śni, kto się gniewa obrażon:/
Śnią wszyscy, choć się nie ważą,/
Że śnią, otwarcie powiedzieć./
Śnię ja, że muszę tu siedzieć/
W wieży, jak śniłem, że wolny/
Zemście bieg dałem swawolny./
Czym życie? Złudzenia chwilką,/
Czym życie? Marzeniem tylko,/
Cieniem, majakiem, rojeniem,/
Największe szczęście --- pół niczym:/
Sennym jest życie --- marzeniem,/
Sen zaś snem tylko zwodniczym.
DZIEŃ TRZECI
Klaryn
WięzieńZa to, co wiem, siedzę w dziurze,/
Gdzie na śmierć skazani siedzą:/
Cóż mi zrobią, gdy dowiedzą/
Się, co nie wiem? W koniunkturzekoniunktura --- warunki wywierające wpływ na sytuację./
Strasznej jestem, niesłychanej:/
Człowiek z takim apetytem/
Żywcem tutaj pogrzebany!/
Będąc przy tym klarynetem/
Do głośnego spraw głoszenia,/
Czyliż nie przerwę milczenia/
Choćby tak godnym przedmiotem/
Litości, jak sam nim jestem?/
Ja, otoczony szelestem/
Pająków, szczurów chrobotem,/
Myszy, słowików ciemnicy,/
Kwikiem, czy nie mam z źrenicy/
Łez ronić, żałować siebie?/
Dopiero, kiedy na ciebie/
Sny przyjdą, zmory, straszydła/
W nocy, gdy przyjdą mamidła/
Procesji jakichś, strzeż Boże,/
Gdzie ludzie się gniotą jak w worze,/
Krwawią, deptają po sobie!/
A w dzień, kiedy studia robię/
Nad wzniosłą poszczenia sztuką,/
Nad całą głodu nauką!/
Otóż i skutek, żem wiedział,/
Coś, czegom głośno nie gadał;/
Sługa, co gębę przysiadał,/
Wart, aby za gębę siedział./
Trąby, bębny i hałas wojenny za sceną.
Głos za sceną./
W wieży jest! Wyważcie wrota!
Klaryn
Nowa tam widzę zgryzota,/
Mnie szukają oczywiście.
Żołnierz
Wywaliwszy drzwi.
Prosto za mną, zamaszyście!
Żołnierz 2-gi
Jest?
Klaryn
Nie! Nie ma!
Żołnierz 1-szy
Królu! Panie!
Klaryn
Na stronie.
Zostawili rozum w dzbanie.
Żołnierz 1-szy
Tyś nasz król, pan przyrodzony,/
Ty masz prawo do korony,/
A nie jakiś tam przywłoka:/
Łaskawego nie szczędź oka.
Wszyscy
Niech nam żyje, niech panuje!
Klaryn
Na stronie.
Może to zwyczaj w tej stronie,/
Że do turmy się pakuje/
Tego, co chodzi w koronie?/
Drugi tego przykład prawie.../
No! Do roli się zaprawię.
Wszyscy
Pozwól nogi ucałować.
Klaryn
Nie pozwolę, wszakże książę/
Może nóg swych potrzebować!
Żołnierz 2-gi
Prosto od starego dążę/
Króla, który słyszał nasze/
Oświadczenie.
Klaryn
Stawiał Wasze/
Się królowi?
Żołnierz 2-gi
Wierność sama...
Klaryn
No! No! Wierność... Toć i tama/
Moich gniewów!
Żołnierz 2-gi
Idź na czele!/
Żyj, Zygmuncie.
Wszyscy
Niechaj żyje!
Klaryn
Nowy zwyczaj tu się kryje:/
Każdy książę, choć ich wiele,/
Kiedy robią z niego księcia,/
Znać Zygmuntem się mianuje.
Zygmunt
Wchodzi.
Kto Zygmunta wywołuje?
Klaryn
Władztwo moje się skończyło,/
Piękne miałem przedsięwzięcia.
Żołnierz 2-gi
Któż tu Zygmunt?
Zygmunt
Dwóch nie było./
Ja Zygmuntem!
Żołnierz 2-gi
Do Klaryna.
I ty, błaźnie,/
Stroisz księcia! Łaźnię! Łaźnię!
Klaryn
Jeśli błaznów szukać trzeba,/
Bujnym wy jesteście gruntem;/
Jestem Klaryn z łaski nieba,/
Zrobiliście mnie Zygmuntem.
Żołnierz 2-gi
Wzniosły książę! Te sztandary,/
Co się w wiatrach niebios chwieją,/
Twoje są, poddańczej wiary/
Znak, u stóp twych głowy kładą./
Ojciec twój nieszczęsną radą/
Zbyt posłuszny gwiazd wieszczeniom/
Chciał, by wbrew starym kolejom/
Kniaź Moskwy władał przestrzenią/
Polski. Lecz z dworem lud cały/
Zgodnie na myśl tę powstały./
Nie chcemy obcego pana,/
Skoro krew królów nam dana./
Więc w tej nieszczęsnej otchłani,/
Gdzie wola ojca cię trzyma,/
Idziem tęsknymi oczyma/
Szukać cię dla Polski, pani/
Ludu, na ojca i króla./
Tłum mnogi się tam rozczula,/
Pragnie cię widzieć, powitać./
Pragnie z swym księciem na czele,/
Losów o przyszłość zapytać./
Żyj nam, Zygmuncie, lat wiele!
Zygmunt
Raz drugi, wielkie niebiosy!/
Mam śnić wielkości, ja właśnie,/
Com, jak są marne, doświadczył?/
Drugiż raz będę się patrzył,/
Jak ten majestat, te głosy/
Wielkość wieszczące znikomą/
Rozpłyną podobne fantomomfantom (fr. fantôme) --- upiór, urojenie.,/
Jak wszystko, co błyszczy, zagaśnie?/
Nie będzie tego, nie będzie!/
Z prawem żywota ja w zgodzie:/
Życie snem, Marzenie, Vanitas, PozoryGdy snem ten żywot się przędzie,/
Gińcie sny, gińcie, marzenia,/
Kłamcy, co duszy ku szkodzie/
Postacie z nocy i cienia/
Ubieracie w głos i ciało,/
Gdy ciała i głosu nie stało!/
Nie chcę wielkości kłamanej,/
Nie chcę świetności fałszywej,/
Która jak drzewo magnolii/
W wiosenne kwiaty przybranej/
Na zimy powiew zbyt żywy/
We wszystkich się kwiatach rozboli/
I rozchorzała, wśród doby/
Jednej pozbywa ozdoby./
Odwet niech spotka ode mnie/
Sny! Coście szydziły ze mnie,/
Wiem, że snem życie nareszcie,/
Wy wiedzcie, że snami jesteście.
Żołnierz 2-gi
Jeżeli mniemasz, że złuda,/
Patrz na te pagórków szczyty,/
Patrz, ile zbrojnego luda/
Wzniosło za tobą dzirytydziryt --- wschodnia broń, rodzaj włóczni o krótkim drzewcu..
Zygmunt
Jużem to widział raz przecie/
W równej jak dzisiaj jasności;/
Lecz jeśli ten dzień wielkości/
Snem się jak tamten dzień plecie?
Żołnierz 2-gi
Takie już świata jest prawo,/
Że sny nam wróżą, co będzie:/
Pierwszy raz byliście w błędzie/
Dziś spotykacie się z jawą.
Zygmunt
Niechże tak będzie, niech będzie/
Przeczuciem, wieszczbą, przestrogą!/
Skoro tak krótkim to życie,/
Raz drugi śnijmy, o duszo!/
Ale hamować się muszą/
Sny tym, że zbudzić nas mogą,/
Że marzeń przyjdzie rozbicie,/
Na które gotów być trzeba,/
Że jest feudalny Pan nieba./
Co kiedy zechce, rozrywa/
Sen władzy, choć najświetniejszej;/
Wtedy snów naszych ogniwa/
Niebezpieczeństwo się zmniejszy./
Dzięk wam za wierność, wasale,/
Pójdę i państwo ocalę/
Od obcej, co grozi, niewoli,/
Ojca do stóp mych ukorzę.../
Na stronie./
Po cóż to wyrzekłem, Boże!/
Po co przyszłość zapowiadać,/
Chybić, w czci własnej upadać?
Klotald
Wchodzi.
Jakież tu widzę rokoszerokosz --- bunt, powstanie zbrojne (szczególnie szlachty w daw. Rzeczpospolitej).?
Zygmunt
Klotald!
Klotald
Pierwszemu ofiarą/
Paść mi tutaj.
Klaryn
Na stronie.
Głową starą/
Rzuci jak jabłkiem ze skały.
Klotald
Kładę się gotów i proszę/
Śmierci.
Zygmunt
Powstań, osiwiały/
Starcze, wodzu mój, sterniku,/
Dobram ci winien bez liku,/
Chodź w me ramiona!
Klotald
Co słyszę?
Zygmunt
Snami to --- znów się kołyszę,/
Lecz pragnę nawet w marzeniu/
Dobrymi świecić czynami;/
I we śnie być dobrym wypada.
Klotald
Więc w takim postanowieniu,/
Z takimi na herbie godłami,/
WiernośćZrozumiesz, co serce mi gada:/
Ojcu wydajesz ty wojnę,/
Nie mogę być tobie pomocą,/
Więc kładę te kości spokojne,/
Niech gniewy je twoje druzgocą.
Zygmunt
Na stronie.
Zdrajco! Niewdzięczny! O nieba!/
Gdy śnię, śnić dobrze mi trzeba./
Głośno./
Klotaldo, cenię twą cnotę;/
Weź miecz twój i służ królowi,/
W polu się przyjaźń odnowi./
Zagrajcie na bojów ochotę!
Trąby.
Klotald
Wdzięcznie całuję twe stopy.
Odchodzi.
Zygmunt
Pod tronu idziemy stropy:/
Jeżeli śniący, to we śnie,/
Co się nie przerwie za wcześnie;/
Jeśli na jawie, to wolny/
Od snu, co ująć nas zdolny;/
Czyniący dobrze, wytrwały/
Na burze rzeczywistości,/
Na senne marzeń kryształy,/
A ludzkiej pomny miłości.
Odchodzą wszyscy.
Zmiana dekoracji. Zamek królewski. Bazyli, Astolf.
Bazyli
Książę Astolfie, Buntktóż wstrzyma/
Rumaka, co cugli nie ma?/
Kto wstrzyma wartki prąd rzeki,/
Rwący, gdzie bezmiar daleki/
Morza, kto górze zakaże/
Walić się, gdy runą jej skały?/
Skutecznie postawi kto straże,/
Gdy zburzy się strasznie --- lud cały?/
Patrz, jak się partiipartia (łac.) --- w dawnej Rzeczypospolitej (XVII i XVIII w.) oddział jazdy rozlokowany na określonym obszarze. zaciekłość/
Z głębiny tłumów dobywa,/
Jak jeden zapał i wściekłość/
Tutaj Astolfa opływa,/
A tam --- za Zygmuntem staje:/
BuntTron stary drży w podwalinach,/
W krwawych utarczkach i czynach/
Miasta się szarpią i kraje.
Astolf
Zawieśmy festyny świetne,/
Którymi serce szlachetne/
Następcę we mnie czcić chciało./
Polsce to będzie za mało:/
Dzielność mą pokazać muszę:/
Zyskam ich, kiedy ich skruszę.
Bazyli
Nie! Nie uniknie nikt losów,/
Ani ich wiedzą nie wstrzyma;/
Kto grom chce zgasić niebiosów?/
Ratunku przed gromem nie ma./
Czym chciałem zakląć nieszczęście./
To na mnie, na państwo moje/
Powraca, podnosząc pięście.../
Tym pięściom ja nie dostoję.
Estrella
Wchodzi.
Jeśli obecność twa, panie,/
Burzy uśmierzyć nie zdoła,/
Bunt, Rewolucja, WalkaStracone państwo! Dokoła/
Gwar, ścisk, krzyk i zamieszanie,/
Walą się ludu bałwany/
Krwawej pragnące kąpieli,/
Domów druzgocą się ściany,/
Ruiną miasto się ścieli,/
Grobem się stanie rycerzy/
Wściekłość, co w ludzie się szerzy,/
Podając żagwie i noże./
Ratuj się, królu! O Boże!
Klotald
Wchodzi.
Żyw ledwo staję przed tronem.
Bazyli
Gdzie Zygmunt?
Klotald
Z czołem wzniesionem/
Dumny jak zawsze nadchodzi:/
Lud wpadł do wieży ustronnej/
Oddać mu blaski korony./
Wolny --- na Polski tron godzi.
Bazyli
Dajcie mi konia, niech zmierzy/
Się ojciec z syna żelazem!/
Gdzie wiedza chodziła płazem,/
Waleczność bunty uśmierzy.
Estrella
Z tobą, za słońcem, Estrella/
Niech innym przykład udziela,/
Niech biegnie z szablą wzniesioną,/
Minerwą będzie, BellonąBellona (mit. rzym.) --- bogini wojny, siostra lub żona Marsa.!
Odchodzi z królem i Astolfem.
Rozaura
Wstrzymując Klotalda.
Chociaż animusz dostojny/
Na nowe pędzi cię boje,/
Ja na twojej drodze stoję,/
Do mej wzywając cię wojny./
Znasz moje losy, z twej rady/
Astolfa chronię się oka,/
Ujrzał mnie i pełen zdrady/
Dążąc, gdzie blaski z wysoka/
Świecą, dzisiaj o wieczorze/
Z Estrellą szuka spotkania./
Ramię, co cześć mą ochrania,/
Tej hańby przenieść nie może./
Oto jest klucz od ogrodu:/
ZemstaWstyd mój niech będzie pomszczony,/
Kto hańbi blask twego rodu,/
Niech w krwi dziś padnie czerwonej!
Klotald
Tak! Jestem dla cię wylany,/
Wszystkom był zrobić gotowy/
Dla twej czci i mojej głowy./
Dobyć miecz nawet kowanykowany --- dziś popr.: kuty./
W niechybnej śmierci czeluści,/
Kiedy na kogo się spuści./
Lecz zmiana zaszła niemała,/
Astolf, gdy Zygmunt rozkowałrozkować --- rozkuć./
Ostatnich względów ogniwa,/
Z własnego życia pogardą/
Od śmierci mnie uratował,/
Tak, że dziś z duszą mą hardą,/
Jak często na świecie bywa,/
Wśród dwu obowiązków stoję:/
Ta mnie do zemsty wyzywa,/
Która ode mnie ma życie,/
Gdy życie własne raz drugi/
Z jegom zatrzymał wysługi./
Walkę więc ciężką widzicie,/
Gdzie dwa obowiązki święte:/
Gdzie życie dane, gdzie wzięte.
Rozaura
Dałeś mi życie? A przecie/
Mówisz, że komu się wplecie/
W żywot czci świętej utrata,/
Ten już umarły dla świata./
Więc ja umarła tu staję,/
Prosząc o życie z powrotem:/
Daj naprzód, co ojciec daje, /
Wdzięcznym, jak zechcesz, bądź potem.
Klotald
Tak! Rozpoczynam od dania:/
Twoimi majątki moje;/
Tymczasem szukaj mieszkania/
W klasztorze, gdzie duszę twoją/
Od złego zachowasz w calew cale (daw.) --- w całości../
Niezgoda kraj ten rozdziera:/
Szlachcic, jej mnożyć nie mogę,/
Ciebie traktując wspaniale,/
Łącząc miecz, co bunty ściera,/
Z mieczem lennodawcy, pana./
Czynię, com winien, choć drogę/
Na tron Astolfowi ścielę:/
Stać wiernie, gdziem stał lat wiele,/
Moc większa ojcu nie dana.
Rozaura
Nie mam więc ojca i sama/
Muszę cześć mą uratować.
Klotald
Czego chcesz?
Rozaura
Chcę zamordować.
Klotald
Cóż cię prze?
Rozaura
Cześć obrażona.
Klotald
Rozważ! Astolf...
Rozaura
Nic nie ważę.
Klotald
Mąż Estrelli...
Rozaura
Niech wprzód skona.
Klotalad
Mania!
Rozaura
Wiem.
Klotald
Stłum!
Rozaura
Nie dokażę.
Klotald
Stracisz...
Rozaura
Może...
Klotald
Cześć i życie.
Rozaura
Mniejsza o to.
Klotald
Więc na szczycie/
Śmierć!
Rozaura
I owszem.
Klotald
Rozpacz czysta!
Rozaura
Honor!
Klotald
Obłęd!
Rozaura
Oczywista!
Klotald
Wściekłość!
Rozaura
Zemsta, opętanie.
Klotald
Nic cię wstrzymać nie jest w stanie?
Rozaura
Nic!
Klotald
Pomocą kto ci będzie?
Rozaura
Ja!
Klotald
I środków nie masz innych?
Rozaura
Nie!
Klotald
Znalazłby się dzielniejszy.
Rozaura
Zguby mojej nie umniejszy.
Odchodzi.
Klotald
A więc chodźmy umrzeć razem!/
Chodź! Już poszła... Jam nie głazem...
Odchodzi.
Zmiana dekoracji. Górzysta i leśna okolica. Zygmunt przebrany w skórę zwierzęcą, Klaryn, wojsko.
Zygmunt
Widząc mnie w takiej odzieży,/
Jakżeby się Roma cieszyła/
Pomnąc, jak z wilczej obieży/
Początek wzięła, jak wzbiła/
Głowę nad ludy i nieba!/
Takiego by jej potrzeba./
Lecz my --- powściągniem poloty/
Chwały, wojennej ochoty,/
Famie nałożym wędzidło:/
Wszakże by wszystko obrzydło,/
Gdyby się snem znów wydało;/
Aby ze snu nie wstało straszydło,/
Nie trzeba marzyć zbyt śmiało.
Klaryn
Na koniu (przebacz, że muszę/
Konia tego odmalować:/
Świat w sobie zdaje się chować,/
Ciało ma z ziemi, lecz duszę/
Z ognia, z powietrza ma tchnienie,/
Z wody ma pianę u pyska ---/
Z ziemi, powietrza i wody,/
Z ognia, co życiem w nim tryska)/
Rumak cudownej urody/
Niesie tu w pędzie, co lotem/
Zwać się powinien, kobietę/
Znanego dobrze nazwiska.
Zygmunt
O serce moje --- przeszyte!
Klaryn
Rozaura swe niesie losy!
Zygmunt
Wracacie mi ją, niebiosy!
Rozaura na ubraniu niewieścim nosi płaszcz wojenny, zbroję, miecz i sztylet.
Rozaura
Wspaniałomyślny Zygmuncie!/
Majestat twojej potęgi/
Na ciemnym powstaje gruncie,/
Jak Świt, Przyroda nieożywionasłońce w zmierzchach Aurory/
W świetlane tryskając kręgi/
Na drzewa, na morza, na bory,/
Na kwiaty, na niebios błękity,/
Różowawiącróżowawiąc --- dziś popr. różowiąc; tu: forma wydłużona ze względu na rytm wiersza. zrazu szczyty/
Niebios i wzgórzywzgórzy --- dziś popr. forma D. lm: wzgórz., i borów,/
Aż pełnym je światłem obleje.
W tobie, wśród tysiąca stworów,/
Położyła swą nadzieję/
Kobieta i nieszczęśliwa,/
Dwie nazwy, a każda z osobna/
Mężczyznę na pomoc przyzywa./
Trzykroć już moją żałobną/
Twarz oglądałeś, raz w puszczy/
W męskim zbłąkaną odzieniu,/
Gdzie widok twego nieszczęścia/
W mym stał się ulgą cierpieniu;/
W blasku królewskim raz drugi/
Widziałeś mnie w szacie sługi/
Dworu Estrelii; raz trzeci/
Dzisiaj, niewiastę po szatach/
Męża --- rycerza po zbroi./
Lecz skoro wołam już twojej/
Pomocy, niechże rozświeci/
Powieść o bólach i stratach/
Moich --- pomocy żądanie./
Matką moją, szczytny panie,/
Dama jest wielkiego rodu,/
Której zgubą, jak to bywa,/
Piękność stała się za młodu./
Zdrajca jej wdziękiem zwabiony,/
Niepomny przysiąg tysiąca,/
Puścił ją, że nieszczęśliwa/
Po miłości uświęconej/
Małżeństwa obietnicami/
Została dotąd płonąca/
Wstydem, a z dawnych pamiątek/
Szpada jej tylko została,/
Szpada, którą mnie oddała.
Nie idąc w wdzięków jej ślady,/
Których się zaledwie szczątek/
Zachował w mej twarzy bladej,/
Poszłam jej nieszczęścia śladem,/
Poszłam jej losów przykładem./
Astolf (ach, na to nazwisko/
Gniew mną i boleść porusza)/
Astolf, wiarołomna dusza,/
Poszedł, zwabion drogą śliską,/
Tronu i szczęścia (jeżeli/
Szczęściem, co dla mnie jest zgonem)/
Szukać w małżeństwie Estrelli./
Piekło wstrząsnęło mym łonem/
Na tę wiadomość, zniemiała/
Słowam dla matki nie miała.../
Lecz ona z wolna, łagodnie/
Z zbolałej duszy otchłani/
Wysnuła Astolfa zbrodnię,/
Współczując, co cierpię dla niej./
Sędzia, co popadł sam w winy,/
Jakiejż on dobroci bywa,/
Tak i moja nieszczęśliwa/
Matka z tej samej przyczyny/
Srodze doznawszy zawodu,/
Łagodną dla swego płodu/
Była sędziną, trafnymi/
Rady kierując moimi/
Kroki. Do Polski mi każe/
Iść zaraz, szpadę tę w darze/
Daje, obudza nadzieję,/
Że możny jakiś nad możnych,/
Poznawszy ostrze tej stali,/
Swą mnie opieką odzieje/
I cześć zachwianą ocali.
Pominę nasze spotkanie,/
Z Klotaldem związki pominę:/
Powiem, jak teraz w godzinę/
Ostatnią, gdym go błagała/
Zemsty, obrony, powiedział,/
Że dziś inaczej rzecz cała/
Stanęła, że związku nie może/
Targać Astolfa z Estrellą,/
Że dobrze, jeżeli przedział/
Wieczny mym związkom nałożę...
Nie! Od zemsty mojej prawej/
Tak mnie łatwo nie oddzielą!/
Przyszłam dzielić twoje sprawy,/
Przyszłam w walce twej cię wspierać,/
DyjanęDiana (mit.rzym.) --- bogini łowów, księżyca i płodności, opiekunka zwierząt i przyrody. łącząc z Minerwą/
Zwyciężyć albo umierać./
Koronę zdobyć dla ciebie/
Mężczyzna we mnie wyrusza;/
Pomoc czci zyskać w potrzebie/
Niewieścia błaga cię dusza./
Zbrojnam i pomnam w mym łonie/
Twoich zapędów. Więc stoję/
Mężczyzną w czci mej obronie,/
O którą, niewiasta, się boję./
Słabości, krzywdzie niewieściej/
Nie dasz ty marnie przeminąć,/
Bo mąż w kobiecie się mieści/
Gotów cześć odzyskać lub zginąć.
Zygmunt
Na stronie.
Jeśli prawdę śnię, o nieba!/
Zapomnienia mi potrzeba,/
Boskiej mi trzeba pomocy/
W tym zamęcie i niemocy./
Wszak, co ona opowiada,/
Z tym, co przebyłem, się składa,/
Wszak mnie widziała, gdym władał./
Czyliżby przymiot władania/
Taką ułudność posiadał,/
Że z snu się władza wyłania/
A sen znów władzę pochłania?/
Czyliżby blask i potęga/
Tak były snu bliskie niezmiernie,/
Że nie wie się, gdzie prawda dosięga,/
Gdzie złuda wpada misternie?/
Czy mają się do się wzajemnie/
Jak kopia z oryginałem,/
Gdzie kopii szukać daremnie,/
Bo pierwowzorem jest całym?/
Więc gdy marnym jest złudzeniem/
Wszystka chwała i potęga,/
To się zgódźmy z przeznaczeniem,/
Czasu chwyćmy lotne chwile;/
Co nas w snach wabiło mile,/
Po to ręka niechaj sięga./
Palą mnie Rozaury wdzięki,/
W dłoni mam ją, czas się zdarza ---/
Opiekuńczej wzywa ręki,/
Cześć podaje w dłoń mocarza,/
Mocarz, żądzy czując spiekę,/
Niech cześć zdepcze i opiekę!/
Sen to tylko --- niech dogodzi!/
Ale potem złe przychodzi,/
Obudzenia przyjdzie chwila/
(Na sprzeczności się wysila/
Rozum mój). Dla snu, co minie,/
Snu rozkoszy albo chwały,/
Któż da czas zbudzenia cały,/
Wieczność, co bez końca płynie?/
Kto ma ognie za bezpieczne,/
Co popiołem go zaprószą?/
Wiedza, CnotaWięc szukajmy to, co wieczne,/
Nieśmiertelną naszą duszą:/
Chwały, co nie ginie marnie,/
Szczęścia, co czci nie zagarnie/
Z blasku królewskiej korony./
Książę jest złego mścicielem,/
Rozbójnikiem być nie może,/
Więc dopomóż, wielki Boże,/
By jej klejnot był pomszczony,/
Za wysokim dążąc celem/
Unikajmy pokus marnych./
Grzmijcie, trąby! Nim się w czarnych/
Cieniach światło dnia ponurzy,/
Walki chcę ja! Walki! Burzy!
Rozaura
Tak mnie opuszczasz bez słowa/
Pociechy, wiary, otuchy:/
Twarz odwrócona surowa,/
Na skargę moją tyś głuchy!
Zygmunt
Czci twojej sprawa, powagi/
Wymaga tego. Miecz nagi/
W dłoni, co czynów spragniona,/
Powie ci wkrótce, co z łona/
Wyjść jako słowo nie zdoła./
Na bok uchyliłem czoła,/
Gdzie twej piękności słodycze,/
Cześć twoja tego wymaga,/
Odzyskać, nie zgubić ją życzę,
Odchodzi.
Rozaura
Jaka ponura powaga,/
Jakie słowa tajemnicze!
Klaryn
Wolno mi stanąć przed wami?
Rozaura
Gdzież to pędziłeś światami?
Klaryn
Gdzie świat zapędził mnie raczej?/
W jamę, gdzie pełen rozpaczy/
Czekałem ciągle przybycia/
Śmierci prawdziwej lub życia,/
Gdziem nie żył wzięty w opały,/
Lecz szczęściem nie umarł cały.
Rozaura
Za co?
Klaryn
Ha, za co?/
Słychać bębny./
Lecz oto/
Jakieś tam hufce.
Rozaura
Ha! Co to?
Klaryn
Załoga zamku się wali/
Krzycząc, że pardonu nie ma:/
Że wszystko mieczem obali,/
Co z księciem Zygmuntem trzyma.
Rozaura
A ja --- nie u jego boku?/
Leniwego rycerz kroku./
Chodźmy czas zwrócić stracony,/
Aż świat poblednie zdziwiony.
Odchodzi.
Głosy
Żyj, Bazyli!
Inne
Zygmunt górą!
Klaryn
Bazyl, Zygmunt! W imię Boże,/
Każdy niech żyje, jak może,/
Bez kolizji z moją skórą./
NeronNeron (37--68 r. n.e.) --- ur. 15 grudnia w Ancjum, zm. 9 czerwca w Rzymie; cesarz rzym. od 54 r., matkobójca, postrzegany przez arystokrację rzym. jako tyran, w końcowym okresie panowania uznał się za boga. Podejrzewany o to, że w 64 r. kazał podpalić Rzym winą obarczył chrześcijan i zastosował wobec nich krwawe represje. Po śmierci Nerona pojawiali się podający się za niego samozwańcy, co sugeruje, że był w istocie lubianym i cenionym przez niższe warstwy społeczne władcą, skoro samozwańcy liczyli na odzew zarówno wśród legionów, jak i wśród poddanych; niemniej w przekazach pozostał uosobieniem tyrana i mordercy chrześcijan. bywał bez litości,/
Naśladować mi Nerona;/
Albo raczej żar miłości/
Zwrócić na godnego --- siebie!/
Między skały się pogrzebię,/
Gdzie ta ustroń zaciszonazaciszona --- dziś popr.: zaciszna; tu: forma wydłużona ze względu na rytm wiersza.,/
Z życiem moim zrobię ligę,/
By pokazać śmierci --- figę.
Chowa się za skały.
Bębny, szczęk broni, w ucieczce Bazyli, Estrella, Astolf, Klotald.
Bazyli
Byłże król tak nieszczęśliwy,/
Ojciec byłże tak sterany?
Klotald
Kłąb twych hufców skołatany/
W okoliczne pierzcha niwyniwa --- ziemia uprawna..
Astolf
Zdrajca górą!
Bazyli
Wojna, Zdrada, ZwycięstwoPodczas wojny/
Zdrajcą zawsze zwyciężony,/
A zwycięzca --- człek dostojny./
W górne śpieszmy gdzieś regiony!
Strzał --- Klaryn pada trafiony.
Klotald
Boże, ratuj!
Astolf
Rycerz jaki/
Krwią nam górskie broczy szlaki?
Klaryn
ŚmierćOto wszystko już przepadło.../
Uciekałem i dopadło/
Mnie śmiercisko, uciekając/
Gdzieś stanąłem jej na drodze:/
Wróćcie się, błądzicie srodze,/
Jeśli nogi w tył zwracając/
Mniemacie, że ją miniecie;/
Wszędzie tam ona na świecie,/
Gdzie los jej pobyt przeznaczył./
Wszak z walki wracacie zdrowi,/
Ja zaufałem krzakowi/
I krzak mnie dla śmierci zahaczył.
Umiera.
Bazyli
O, jak dobrze trup ten blady/
Opatrzności znaczy ślady,/
O, jak mówią czerwonymi/
Usty rany jego ciała,/
Że się mądrość na nic zdała/
Przeciw tej, co rządzi ziemi./
Patrzcie, wszystkom skrzętnie robił,/
Aby państwo me ratować,/
Lecz tę dłoń, co mnie ma kowaćkować --- kuć; tu: skuć (w kajdany).,/
Któż na zgubę usposobił?
Klotald
Tak! Zna los najmniejsze ślady,/
Którymi gonić nas może,/
Lecz aby nie było rady/
To mylne zda się bezdroże/
Z pobożną myślą w niezgodzie;/
Jeżeli los ci dokuczy,/
Ratuj się, człecze, po szkodzie,/
Szukaj do nieszczęść swych kluczy.
Astolf
Klotald rozumnie ci radzi,/
Ja młody środek podaję:/
W odwodzie z rycerstwem staję,/
Na leśnej znajdziesz tam łące/
Rumaka, co cię przesadzi/
Przez gór i przeszkód tysiące.
Bazyli
Nie! Gdy tak niebo już dało,/
Gdy śmierć tu moja się zbliża,/
Dostać jej wzroku przystało/
Na ojca, króla, rycerza.
Wchodzi Zygmunt, Rozaura, wojsko.
Zygmunt
Przetrząść każde drzewo lasu/
Każdy pień i każdą skałę!/
Tu swe włosy posiwiałe/
Król Bazyli skrył do czasu.
Klotald
Do króla.
Chroń się!
Bazyli
Na co?
Klotald
Co poczynasz?
Bazyli
Niewola, PokoraTo co jedno pozostało./
Szukasz mnie i dopominasz/
Się osoby mojej, książę./
K'tobie na kolanach dążę,/
Na siwych włosów dywanie/
Stawaj w zwycięskim rydwanie,/
Podepcz koronę twą nogą,/
Jeńcy się bronić nie mogą./
Los niech wypełni twe śluby,/
Niebo --- dokona mej zguby.
Zygmunt
Dworze ojczysty, dostojny,/
Świadku tych niezgód i wojny,/
Świadku tej losów przemiany!/
Usłysz, co w tej niesłychanej/
Chwili twój książę wypowie./
Wyroki nieb niewzruszone/
Tam --- litera przy literze/
Na modrym niebios eterze eter --- górne warstwy powietrza; w filozofii staroż. subtelna, nieważka materia./
Palcem Wszechmocy skreślone,/
Nie mylą nigdy, nie miną!/
Mylą się tylko, co badać/
Nieszczęsną je chodzą godziną./
Tą drogą, trzebaż powiadać,/
Przemoc, Krzywda, PrzemianaOjciec mój, aby się bronić/
Przed zwierzęcym przedsięwzięciem/
Moim, zrobił mnie --- zwierzęciem!/
A choć z natury mnie kłonić/
Mogła krwi mojej szlachetność,/
Rodu mego mogła świetność,/
Darów przyrody obfitość,/
Abym znał łagodność i litość:/
To wychowania okropność/
Wszelką mi miękkość odjęła,/
Gniewem i żółcią przejęła,/
Zabrała nawet --- roztropność./
Szalony, kto mordu ludzi/
Bojąc się, tygrysa budzi,/
Szalony, kto się od stali/
Bojąc zginąć, pochwę spali,/
Klingamiklinga --- część broni siecznej, od rękojeści w dół, służąca do kłucia lub cięcia. igrając ostrymi./
I ten szalony, co słyszy,/
Że zginie w morza zaciszy,/
A opuszczając brzeg ziemi/
W spiętrzone wpada kryształy./
Jeśli od dziecka ja cały/
Byłem tygrysem w snu głębi,/
Mieczem, co w pochwie śmierć chowa,/
Morzem, co w ciszy się kłębi:/
Czyż krzywdą potrzeba było/
Budzić, co w wnętrzu się snowasnowa --- dziś popr.: snuje.?/
Czy raczej rozum nie stara/
Się użyć tego, co miara,/
Co tu roztropność podaje?
O, przykładem niech się staje/
Tutaj widok pełny grozy,/
Obraz godny podziwienia:/
U stóp moich --- moc ramienia,/
Które walczyło z niebiosy,/
Aż je Pan niebios poimałpoimać (daw.) --- pochwycić; imać: chwytać.!/
Boski to dekret, panowie,/
Spełnion nad tym, co go trzymał,/
Lecz nie wstrzymał! Mojejż głowie/
Wiekiem młodszej, słabszej duchem,/
Czyż przypiszę, że łańcuchem/
Twardej woli niebo spęta?/
Nie! Wstań, ojcze, niebios święta/
Wola chciała cię wyleczyć./
Wyleczonyś. Jeśli syna/
Zemstą swoją chcesz zniweczyć,/
Oto jest, kolana zgina,/
Klęka./
Włosy ściele na posłanie/
Do twych stóp, ojcze i panie!
Bazyli
Synu! Raz drugi mi dany!/
Zwycięzca wracasz, kochany./
Zwycięzca własny, korona/
Twoja czynami poczczonapoczczona --- dziś popr.: uczczona..
Wszyscy
Niech żyje Zygmunt!
Zygmunt
Tak! Trzeba/
Mi zwycięstw jeszcze. Dziś! Nieba/
Najtrudniejszego niech starczy./
Astolfie! Blask twojej tarczy/
Cześć winien Rozaurze wrócić,/
Tę weźmiesz, którąś chciał rzucić.
Astolf
Chętnie czci zadość uczynię,/
Lecz niech wiem, w jakiej rodzinie/
Żonę wybieram dla swojej.
Klotald
Niech o to książę się nie boi!/
Ród mój --- godny rodu księcia/
Ja --- ojcem tego dziecięcia.
Astolf
Z radością spełniam, com winien.
Zygmunt
A na czym los wasz, Estrello,/
Wcale cierpieć nie powinien./
Podaj mi rękę, te ręce/
Niech władzą się razem podzielą.
Estrella
Niemieję w kornej podzięce.
Zygmunt
Klotalda uścisk mój czeka:/
Cnota, RycerzGodny nagrody wszelakiej,/
Co w szczęściu i klęskach jednaki,/
Wzorem rycerza, człowieka!
Zdrada, SprawiedliwośćWódz wojska Zygmunta
Jeśli czcisz tego zasługi,/
Co ojcu służył wiek długi,/
Jakże mnie uczcisz dość hojnie,/
Com buntom przewodził, wojnie,/
Com z strasznej wyrwał cię wieży?
Zygmunt
Na wieki się tobie należy/
Wieża ta, aby na wieki/
Nikt ci nie zabrał zdobyczy./
Nie brak ci będzie opieki;/
Nagrodę --- tam zdrajca niech liczy!
Bazyli
Rozum twój wprawia mnie w dziwy.
Przemiana, Przemijanie, Życie snem, SzczęścieAstolf
Jakiejż odmianie szczęśliwej...
Zygmunt
Przypisać wasze zdziwienie?/
Mistrzem mi --- senne marzenie./
Trwoga, by w marzeń przemianach/
W czarnych nie ujrzeć się ścianach,/
Czucie zdobyte boleśnie,/
Że szczęście mija jak we śnie,/
Wnętrznawnętrzny --- dziś popr.: wewnętrzny. potrzeba, by w wieczną/
Drogę, gdzie niebios wyżyny,/
Sen dał nam prawdę stateczną/
Ku trwałej życia nauce:/
By darowano nam winy,/
Jak błędy przebaczą w tej sztuce.