Korab-Brzozowski, Wincenty
Węglem smutku i zgryzoty
Boy-Żeleński, Tadeusz
Sekuła, Aleksandra
Dubielecka, Paulina
Rawska, Aneta
Modrzejewski, Emanuel
Fundacja Nowoczesna Polska
Modernizm
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Łukasza Jachowicza. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/wincenty-korab-brzozowski-weglem-smutku-i-zgryzoty/
Młoda Polska. Wybór poezyj, oprac. Tadeusz Boy-Żeleński, wyd. drugie, Wydawnictwo Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich, Wrocław 1947.
Domena publiczna - Wincenty Brzozowski zm. 1941
2012
xml
text
text
2014-01-15
pol
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/15664123112_ae967cd551_h.jpg
Anne Worner, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/3637
Wincenty Korab-Brzozowski
Węglem smutku i zgryzoty
II
Nad szmerem strumieni/
Skonały niezabudki;/
W łanach zbóż --- bławaty;/
W mrocznych lasów zieleni ---/
Białe smutki/
Konwalii./
A Zachód wieczorny się pali/
W ogrodzie, kędykędy (daw.) --- gdzie; por. dokąd. lilia czysta/
W rezygnacyi ---/
Swoje pierścienie obwija,/
Żałobna i promienista...
Zachód wieczorny się pali/
I nie będzie księżyca i gwiazd na firmamencie:/
Ogień Zachodu i zmierzchy,/
W jakimś szalonym zamęcie/
Pokryją kirem drzew wierzchy ---/
I będą cyprysy;/
Ubiorą w szkarłaty/
Kwiaty ---/
I będą róże;/
Spadną tumanem krwi, legną w popiele ---/
I będą maki;/
I, dziwnym czarem ich ---/
Asfodeleasfodel --- także: złotogłów a. złotowłos; drobnokwiatowa bylina należąca do liliowych, pochodząca z rejonu wybrzeży Morza Śródziemnego; w staroż. Grecji asfodel był związany ze światem umarłych (w mit. gr. asfodele rosły w Hadesie, nad brzegami Styksu), sadzono go na cmentarzach.!
III
Żadna z mych pieśni nie dobiegnie końca:/
Ogród mój więdnie bez promieni słońca,/
I oto idę, z bólem na dnie czaszki,/
Po chłodnych ścieżkach, gdzie, jak złote blaszki,/
Szeleszczą liście. Czasem, skądś z ustroni,/
Powionie zapach, lecz to echo woni,/
Subtelne de profundisde profundis (łac.) --- z głębokości; z otchłani. późnych kwiatów:/
Nie masz jaśminów już, ni róż szkarłatów!/
Niekiedy na gałęzi nagiej drzewa/
Jakiś usiędzie ptak, krótko zaśpiewa/
I odlatuje... Jak puste gospody/
Chylą się drzewa, na wybrzeżu wody./
A serce bije, dusza tęskni --- za czem?/
Wodotrysk zrywa się i spada z płaczem.../
Szlachetne oczy, które zachwycała/
Jasnoróżowa biel żywego ciała,/
Spojrzenia teraz zamieniają z ParkąParka (mit. rzym.) --- bogini przeznaczenia; odpowiedniczka jednej z Mojr w mit. gr.: Kloto, Lachesis i Antropos, które przędły i przecinały nić ludzkiego życia..../
Oh! jak miłości czas przeminął szparko!/
Z złamaną strzałą ErosEros (mit. gr.) --- bóg miłości, przedstawiany jako pulchne dziecko z łukiem i strzałami; odpowiednik Amora w mit. rzym., wyczerpany,/
Leży u zimnych stóp jałowej DianyDiana (mit. rzym.) --- dziewicza bogini łowów, lasów, gór i księżyca, opiekunka kobiet; odpowiednik Artemidy w mit. gr../
Niebo się krwawi na krańcach zachodu;/
Mroki ogarną wnet obszar ogrodu ---/
I oto dążę, gdzie mnie nikt nie czeka,/
Wlokąc za sobą smutny cień --- Człowieka.
VIII
RozstanieA więc na zawsze żegnasz mię? To dobrze./
Pokój niech będzie z tobą, piękna pani./
Czy z tobą rozstać się boleśnie rani?/
Z żyjących jestem: wszystko zniosę chrobrzechrobrze (daw.) --- odważnie, dzielnie..
Oto jest pierścień, odbierz. Kamień złoty/
Jak lustro w ramie srebrzystej majaczy;/
Oto są listy, mówiące inaczej/
Niźli twe usta... Stylistyczne zwroty.
Nie szydzę, pani. Wierzyłem niezłomnie/
W wszystkie twe słowa: «Kochaj mnie wieczyście!/
Wiosna! Na drzewach, patrz, pachnące liście!/
Wiatr szumi! Słońce świeci! O, pójdź do mnie!»
Lecz nim odejdziesz, pozwól, w twoje oczy/
Raz jeszcze spojrzę. Ich czarem spowity,/
Mówiłem zawsze: «Żywe chryzolitychryzolit --- inaczej: forsteryt; rodzaj półszlachetnego kamienia należącego do oliwinów; krzemian magnezu, półprzezroczysty a. przezroczysty, zielono-żółty.,/
Lśniące w głębinach miłosnej roztoczy...».
Lecz nim odejdziesz, pozwól, niech popieszczę/
Twoje przesłodkie, rytmiczne kolana,/
Niechaj zmysłowe zaśpiewam hosana!/
Na twoim łonie, gdzie jest blask i dreszcze!
I myśleć, że tam jakieś bezimieńce/
Wtargną do twojej piękności świątyni,/
I pośród tłumu, tej ducha pustyni,/
Zgasną na twoim czole --- moje wieńce!...
O, żegnaj, żegnaj! Odsunę wrzeciądze,/
Otworzę wrota serca, gdzie, wśród mgławic/
Szumnej purpury, lśnią pęki błyskawic/
I w harfę życia dzwonią moje żądze!
Odejdź! Ostrożnie! Zapalę płomienie,/
Bo ciemność nocy głęboko się szerzy ---/
A ty w dół idąc ze szczytów mej wieży,/
Potknąć się możesz i runąć w bezdeniebezdeń --- otchłań....
XI
Dziś jak i wczoraj, przeminął czas smutnie,/
Jałowo, niby pusty wiatr jesienny,/
Co wonny ogród obdziera okrutnie.
A stan goryczy ten trwa, wciąż niezmienny,/
Od dawien dawna już!... Jestem w żałobie.../
I oto piszę wyraz «Bezimienny»
Na progu życia swego jak na grobie.
XIII
Mówiłem ciągle: Jutro zrobię ---/
Ale dotychczas nie zrobiłem.../
Bezdomnym będę nawet w grobie,/
A życia jasny dom --- straciłem...
XV
Może dzwoniono, a ja nie słyszałem?/
Może wołano, a ja byłem we śnie?/
A na żywota tle opustoszałem/
Widnieje napis, płonący boleśnie:/
Może dzwoniono? lecz nie usłyszałem.../
Może wołano? a ja byłem we śnie...
XVII
Ja uwięziona w lochu/
I smutna jak ballada,/
Anielska lilia blada/
Kwitnąca w mroku.
Nie widzę już błękitów,/
Ni słońca, ni księżyca;/
Zakryłam swoje lica,/
Rodzica smętnych.
A czasu wciąż bezmiary,/
Na mą zbolałą głowę,/
Długie godziny nowe/
Sypią jak popiół.
I legnę pośród prochu,/
I skończę jak ballada,/
I jako lampa blada/
Zgasnę o zmierzchu...
O ty, co z życia zdroju/
Pić idziesz rozkosz karła,/
Przechodniu! patrz, już zmarła.../
Może twa dusza?