Miciński, Tadeusz
2015-12-09
1989
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Paulina Choromańska, a korektę ze źródłem wikiskrybowie. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
xml
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/w-mroku-gwiazd-kain/
pol
Fundacja Nowoczesna Polska
Domena publiczna - Tadeusz Miciński zm. 1918
Tadeusz Miciński, W mroku gwiazd, nakł autora, [Kraków] dr. 1922.
http://pl.wikisource.org/wiki/W_mroku_gwiazd/Kain
Modernizm
Liryka
Wiersz
Kain
text
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5202.jpg
The photographer at the Dark Hedges, Northern Ireland, Giuseppe Milo@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5202
0.3
Tadeusz Miciński
Strąceni z niebiosów
KainKain --- utwór ten składa się z kilku części, z których ostatnia, Ananke, została już opublikowana w bibliotece pod tym tytułem.
Wyszła mi z boru --- w złocie warkoczy/
z twarzą indyjskiej Bogarodzicy --- /
w błękitnych iskrach --- w srebrnej przeźroczy --- /
nadksiężycowej wieszczka świątnicy... /
Ach, rozkochały się w niej moje tęskne oczy --- /
ach, --- i zabrzęczał łańcuch mej ciemnicy.
Jak wulkan krwawy w łonie Arymana, /
jak Samum, gdy się wichrami rozuzda --- /
tak we mnie otchłań --- gwiazdami przetkana/
leciała w państwo słoneczne Ormuzda. /
Ach, rozkochały się w niej moje tęskne oczy --- /
ach, i zabrzęczał łańcuch mej ciemnicy.
Nie wzbraniał mi jej smok, żelazna wieża, /
zdradny labirynt, ni królewskie ramię --- /
miłość zwycięży wszystko --- wszystko złamie --- /
ale nie miłość drugą do pasterza
Więc Śmierć przyzwałem --- i śmierć odtąd żyje --- /
i wszechświat cały grobowcem przywarła --- /
--- --- --- czuję mdły powiew --- --- /
--- --- w oczeretach gnije --- --- /
z tęsknoty --- u nóg mych --- umarła.
Na pustej trzcinie rozpiąłem jej włos --- /
nad śniącą rzeką schyliły się drzewa --- /
wiatr cicho płacze --- ptak mogilny śpiewa --- /
to los mój --- los!.../
głębiny tajne pruć --- /
milczenia głuche mącić --- /
jako stracona łódź/
od brzegu się odtrącić --- /
mieć gwiazdy --- gwiazdy rzucić --- /
i tylko piosnkę nucić --- /
to los mój --- los!...
Magia mej duszy niechaj Cię wywoła/
z zarzewia komet czy z mroku przepaści --- /
przyjdź --- ustroimy w lotus nasze czoła/
i gibkie ciała nasze nard namaści.
Pachną mi dziwnie Twoje złote włosy, /
jak prześwietlone senne kłosy. /
Twych oczu lazur, jak górskie jeziora, /
w których się pławi czarna sykomora. /
A Twoje usta, pachnące jak róże --- /
chłodne --- jak płomień zaklęty w marmurze. /
W ogrodach piersi kwitnące jabłonie, /
jakoby księżyc w mgieł srebrnych oponie. /
Biodra toczone ze słoniowej kości, /
jako indyjska świątynia miłości.
O przyjdź --- na liściach zwiędłych piszę/
ten sen mój obłąkany --- /
rzucam je w strumień łez moich wezbrany --- /
niechaj w anielskie odpłyną zacisze --- ---
Ale mi włócznią swą miedzianą/
potrząsasz --- i groźna jak mrok --- /
roździerasz serce moje --- /
czarną pianą/
dysze mi toń --- ja pieczar tych smok --- /
weź moje skarby i Twe zimne serce --- /
opasz --- niech błyszczy!
Szmaragd Ci wspomni te zielone łąki, /
po których szliśmy strojni w asfodele --- /
rubin --- czyścowe jeziora rozłąki --- /
i miłość, którą oddałaś w kościele/
innemu --- a dyament --- moje serce dumne, /
stopione w ogniach i rzucone w trumnę. /
Na czole Twoim płomień chryzolitów, /
abyś widziała gwiazdy konające --- /
ortoklast zimny, smutny jak miesiące/
zamrozi w oczach Twoich sen błękitów.
Ale ci jeszcze składam te szafiry/
i perły jak chmury bezdomne, /
i krwawej jaszmy obłąkane wiry --- /
na znak, że Ciebie nigdy nie zapomnę --- /
pierścień Ci włożę z mrocznych karbonatów, /
bo się spotkamy --- za progiem tych światów. /
Kiedy Cię moje oplotą sny --- /
jak białe róże --- /
nie bój się kochać --- ja --- i ty/
w nieba lazurze. /
Ziemia, jak echo minionych dni, /
grające w borze, /
a nasze duchy wśród martwych pni/
wieszają zorze. /
Serce mi splatasz koroną gwiazd, /
hymnem warkoczy --- /
podemną góry, wieżyce miast --- /
nademną --- oczy. /
Dziwnie się srebrzysz, aniele mój, /
w tęczowem piórze --- /
fontanny szemrzą, gwiazd iskrzy rój --- /
wonieją róże... /
Jest serca kraj na modrej morza fali, /
gdzie Centaur dzikiej poucza mądrości, /
gdzie bór indyjskie rozwiesza wonności/
i w wodospadach rzeka się krysztali. /
Tam żyjesz Ty --- i Bóg mi Cię zazdrości --- /
i weźmie Cię --- gdy serce moje spali. /
Błękitnym echem letniej żarzy, /
szumem kwiecistych traw --- /
głęboko na dnie lśni i marzy/
w czarze krateru staw.
Podziemnych duchów serce szklane/
gra Bogu dziwną pieśń --- /
jak Anioł dumne, nieskalane/
przez łzy, ni pleśń.
Tu chciałbym marzyć w noc gwiaździstą/
na czole mieć Twą dłoń --- /
i zejść przed jutrznią w uroczystą/
głęboką zimną toń.
Lecz wiem, że wznosząc nad anioły/
rajów Ci oddam moc --- /
sam w głuche muszę iść padoły/
w głęboką zimną noc. /
Na księżycu czarnym wiszę/
patrząc w gwiazd gasnących ciszę. /
W mroku dumnym i bezgłośnym/
ze strzaskaną harfą snów/
płynę --- szukam jej --- /
nie odnajdę już. /
Inferno
Wichry i dżdże --- niebo od gromów rozdarte,/
węże błyskawic i wycie szatanów ---/
duch mój zgnieciony głębią Oceanów/
szyderstwem kłuje swą zastygłą wartę.
--- Ha, Belfegorze! doli twej zazdroszczę,/
bo ogień chłonąc, jak ptak nieśmiertelny ---/
światów gasnących bard, książę udzielny ---/
w Ławrach swych grzebiesz mar anielskich moszcze.
Skrzył fosforycznie, choć mróz lodowaty/
ścinał me żyły. I wyciągnął skrzydło/
i pot uronił na żelazne kraty ---/
syknęły z bólu --- i pękły. Straszydło/
wszponia się we mnie swym wzrokiem bez powiek/
i szepce: masz mnie --- jam twój skryty człowiek.
Ananke
Gwiazdy wydały nademną sąd:/
--- wieczną jest ciemność, wiecznym jest błąd./
--- Ty budowniku nadgwiezdnych wież/
--- będziesz się tułał, jak dziki zwierz,/
--- zapadnie każdy pod tobą ląd ---/
--- wśród ognia zmarzniesz --- stlisz się jak lont.
A gwiazdom odparł królewski duch:/
wam przeznaczono okrężny ruch,/
mojej wolności dowodem błąd,/
serce me dźwiga w głębinach ląd./
Poszumy płaczą mogilnych drzew,/
lecz w barce życia płynie mój śpiew./
Ja budowniczy nadgwiezdnych miast/
szydzę z rozpaczy gasnących gwiazd.