Szewczenko, Taras
Topola
Syrokomla, Władysław
Kotwica, Wojciech
Sekuła, Aleksandra
Kopeć-Gryz, Aleksandra
Fundacja Nowoczesna Polska
Romantyzm
Liryka
Ballada
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Uniwersytecką w Toruniu z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Biblioteki. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/szewczenko-kobziarz-topola/
Taras Szewczenko, Kobzarz, Księgarnia Polska A. D. Bartoszewicza i M. Biernackiego, Lwów [1883].
Domena publiczna - Władysław Syrokomla zm. 1862
1933
xml
text
text
2021-11-16
pol
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/2560px-Reply_of_the_Zaporozhian_Cossacks_sketch_1893_Kharkiv.jpg
Ilja Riepin (1844-1930), domena publiczna
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6276
Taras Szewczenko
Topola
Тополя
DrzewoWieje wicher, wieje srodze,/
Aż szumi dolina,/
Bije w topól, co przy drodze,/
Aż ku ziemi zgina./
Kształt jej wzniosły, liść szeroki,/
Po cóż się zieleni?/
Jakby morze legła niwa,/
W dalekiej przestrzeni,/
Idzie czumakczumak (daw., ukr.) --- chłop ukraiński, żyjący z handlu, przewożący swój towar, często na bardzo duże odległości, wozami zaprzężonymi w woły., schyli głowę,/
Zatrzyma się chwilkę;/
Idzie czabanczaban --- pasterz stepowy, koczownik. i z supiłkąsupiłka (reg.) --- fujarka; piszczałka./
Siądzie na mogile./
Wszędzie pustka, podróżnego/
Aż serce zaboli, /
Drzew tu nie ma --- oprócz jednej/
Sierocej topoli.
Któż ją sadził, by zmarniała/
Do stepu wciśnięta?/
Ja rozpowiem całe dzieje,/
Słuchajcie, dziewczęta.
Pokochała, ej, Kozaka/
Czarnobrewka hoża;/
Kozak odszedł i gdzieś zginął/
W głębi Zaporoża./
Gdyby wiedzieć, że porzuci,/
Toby nie kochała;/
Gdyby wiedzieć, że zaginie,/
Iść by mu nie dała./
O wieczornej dobie/
Nie chodziłaby po wodę,/
Aby z lubymluby (przestarz.) --- miły; ulubiony; ukochany. pod wierzbami/
Porozmawiać sobie./
Gdyby zgadnąć, jaka dola/
Do nas się uczepi,/
Gdyby zgadnąć --- ej, dziewczęta,/
Nie badajcie lepiej!/
Nie pytajcie swego serca,/
Co się tam w nim dzieje;/
Bo wie serce, kogo kocha/
I po kim więdnieje./
Nie na długo czarne oczko/
Z czarnej brewki błyska,/
Nie na długo białe lice/
Rumieńcem wytryska./
Zwiędnie liczko, zgaśnie oczko/
W waszych lat połowie.../
Kochajcie się, młodzi ludzie,/
Jak wam serce powie.
Zaszczebiotał słowik mały,/
Siedząc na kalinie,/
Śpiew, MiłośćMłody Kozak śpiewa pieśniępieśnię --- dziś popr. forma B. lp: pieśń.,/
Chodząc po dolinie./
Wyśpiewuje, aż tam z chaty/
Wyjdzie czarnobrewa./
Kiedy wyjdzie, on jej pyta,/
Czy się matka gniewa./
I uścisną się raz, drugi/
Wśród słowiczych treli,/
Posłuchają i odchodzą/
Oboje weseli./
Nikt nie widzi, nikt nie słyszy,/
Nikt u niej nie spyta:/
«Gdzieżeś była, coś robiła/
U studni koryta?» /
Och, kochała czarnobrewa,/
Aż serduszko mdlało;/
Czuło dziewczę, że przychodzi/
Wycierpieć niemało./
Odszedł luby, z nim odeszła/
Najsłodsza otucha./
W dzień i w nocy krasawicakrasawica (daw.) --- piękność, piękna kobieta./
Jak gołąbka grucha./
Już słowiczek nie szczebiocze,/
Mętna w studni woda:/
Już nie śpiewa pod wierzbami/
Czarnobrewka młoda./
Ej, nie śpiewa czarnobrewka,/
Boży świat ją nudzi,/
Z ojcem, z matką tak jej tęskno/
Jak wśród obcych ludzi./
Bez lubego blask słoneczny/
To jak uśmiech wroga;/
Wskroś by ziemi z drżącym sercem/
Skryła się nieboga.
Miłość tragicznaMinął roczek, minął drugi,/
A Kozak nie wraca;/
Jak badylek schnie dziewczyna,/
Dni tęsknotą skraca./
Nie spytała matka córki:/
«Co ci truje lata?», /
Lecz za starca, za bogacza/
Biedne dziecko swata./
«Wyjdź, córko, w dziewczym wianuszku/
Nie zwiekować wieku./
Będziesz panią przy staruszku/
I bogatym człeku». /
«Nie chcę, matko, twego państwa,/
Nie chcę takiej mowy!/
Ręcznikami weselnymi/
Spuść mnie w dół grobowy./
Niechaj księża zaśpiewają,/
Niech się drużki zbiorą,/
Wolę leżeć w ciasnej trumnie,/
Niźli żyć z potworą».
Nie słuchała matka córki,/
Ale sprawia godygody (daw.) --- wesele; święto../
Czarnobrewka widzi, milczy,/
Mocuje duch młody./
Poszła w nocy do wróżbiarki,/
Aby jej wróżyła:/
Długoż potrwa, długo z lubym/
Rozłąka niemiła?
«Babko-serce, babko-złoto,/
Mój kwiecie różowy,/
Powiedz prawdę: gdzie mój luby?/
I czy żyw, czy zdrowy?/
Czy mnie rzucił, czy mnie kocha/
Wzajemnym kochaniem?/
Powiedz prawdę --- na kraj świata/
Ja polecę za nim./
Babko-serce, babko-złoto,/
Co czynić wypada?/
Bo mnie matka za mąż daje/
Za starego dziada./
Jego kochać to nad siły,/
Sercu nie rozkażę;/
Chciałabym się topić w rzece,/
Lecz Boga obrażę./
Jeśli luby mój nie żyje,/
Zrób tak, babko, raczej,/
Bym do domu nie wróciła,/
Bo zginę z rozpaczy./
Tam już swaty mnie czekają,/
W weselnym zamiarze...»/
«Dobrze, córko! Spocznij trochę,/
A czyń, co ci każę./
Sama kiedyś w młodej dobiedoba (daw.) --- czas, pora./
Czułam serca władzę;/
Przeszło licho --- już nie sobie,/
Ale drugim radzę./
Twoją dolę, moja córko,/
Znam już od dni wiela,/
I dla ciebie czarownego/
Nazbierałam ziela».
CzaryPoszła stara i kosz ziela/
Dostała z policypolica (daw., gw.) --- półka.:/
«Masz to dziwo, moje dziecię,/
Idź z nim do krynicy./
Twarz kryniczną obmyj wodą /
I nim kur zapieje,/
Tego zioła wypij nieco,/
Duch poweseleje./
A wypiwszy --- bieżbież (daw.) --- biegnij, spiesz. co siły;/
Będą cię wołali,/
Nie patrz na nich --- bież do miejsca,/
Gdzieście się żegnali./
Tam odpocznij --- a twój luby/
Do ciebie przyleci./
Gdy nie przyjdzie, wypij wodę/
Raz, drugi i trzeci./
Gdy zaczerpniesz po raz pierwszy,/
Ujrzysz go, niebogonieboga (daw.) --- biedaczka, nieszczęsna../
Gdy zaczerpniesz po raz drugi,/
Koń ci tupnie nogą./
Jeśli żyje --- to cię zechce/
Widzieć najgoręcej./
Gdy zaczerpniesz po raz trzeci,/
Nie pytaj już więcej./
Idź do zdroju, ufaj czarom./
Wszystko pójdzie snadniesnadnie (daw.) --- łatwo.,/
Lecz się przy tym nie przeżegnaj,/
Bo wszystko przepadnie».
Wzięła ziółko... opuściła/
Czarownicy progi:/
«Iść... czy nie iść?... Ha, już późno/
Wracać się z pół drogi». /
Twarz umyła, ziółka piła/
Nieszczęsna dziewczyna,/
Po raz drugi... po raz trzeci,/
I śpiewać poczyna:/
«Pływaj, pływaj, mój łabędziu,/
Po morskim lazurze!/
Rośnij, rośnij, topolin,./
Aż ku samej chmurze!/
Spytaj Boga, czy na długo/
Los mię z lubym dzieli?/
Rośń wysoko, by za morzem/
O tobie wiedzieli./
Po tej stronie moja dola,/
A po tej niedola./
Tam gdzieś luby, czarnobrewy/
Harcuje wśród pola,/
A ja płaczę, tracę lata,/
Łudząc się nadzieją./
O, rozpowiedz tam lubemu,/
Że się ludzie śmieją!/
Powiedz jemu, że zaginę,/
Gdy nie spieszy ku mnie,/
Bo mnie matka jeszcze żywą/
Pragnie pogrześć w trumnie./
Któż utuli, kto przygarnie/
Matkę nieszczęśliwą?/
I kto tutaj czuwać będzie/
Nad jej głową siwą? /
Boże, Boże! Matko moja!/
Przyjdziesz do topoli,/
Jak na świecie mnie nie będzie,/
Serce cię zaboli./
Płakać będziesz, ej, raniutko,/
Gdzie przed słońca wschodem,/
Aby ludzie nie wiedzieli,/
Żem twych łez powodem.../
Rośnij, rośnij, topolino,/
Aż ku samej chmurze!/
Pływaj, pływaj, mój łabędziu,/
Po morskim lazurze!»
Tak dziewczyna jęczy w stepie/
Swą pieśń udręczenia./
Ziele cudu dokazało,/
Bo ją w topól zmienia./
Już lubego czarnobrewy/
Nie ujrzało oko;/
Rośnie w stepie giętko, cicho,/
Wysoko... wysoko!
Wieje wicher, wieje srodze,/
Aż szumi dolina,/
Bije w topól, co przy drodze,/
Aż ku ziemi zgina.