Czechow, Anton
Śmierć urzędnika
A. W.
Sekuła, Aleksandra
Sutkowska, Olga
Fundacja Nowoczesna Polska
Pozytywizm
Epika
Opowiadanie
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/smierc-urzednika
http://polona.pl/item/612909/3/
Anton Czechow, Śmierć urzędnika, tłum. A. W., "Bibljoteka Groszowa", Warszawa, 1926
Domena publiczna - Anton Czechow zm. 1904
1975
xml
text
text
2008-12-23
pol
http://wolnelektury.pl/media/book/pdf/smierc-urzednika.pdf
ISBN-978-83-288-0157-8
ISBN
application/pdf
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/smierc-urzednika.html
ISBN-978-83-288-1227-7
ISBN
text/html
http://wolnelektury.pl/media/book/txt/smierc-urzednika.txt
ISBN-978-83-288-2182-8
ISBN
text/plain
http://wolnelektury.pl/media/book/epub/smierc-urzednika.epub
ISBN-978-83-288-3153-7
ISBN
application/epub+zip
http://wolnelektury.pl/media/book/mobi/smierc-urzednika.mobi
ISBN-978-83-288-4239-7
ISBN
application/x-mobipocket-ebook
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/use/6565.jpg
Rosyjski żołnierz w teatrze, Pimonienko, Mikołaj K. (1862-1912), domena publiczna
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6565
Czerwiakow, urzędnik, podczas spektaklu tak nieszczęśliwie kichnął, że przypadkiem ocharkał generała siedzącego przed nim.
Mężczyzna bardzo zdenerwował się tą sytuacją, więc postanowił ocharkanego przeprosić i wytłumaczyć mu, że nie zrobił tego umyślnie. Generał zdawkowo odpowiada mu, że nic się nie stało i nie należy się tym przejmować. To wzbudza podejrzenia Czerwiakowa. Postanawia przeprosić generała, by upewnić się, że nie czuje się urażony.
Anton Czechow był jednym z najsłynniejszych rosyjskich nowelistów i dramatopisarzy, którego lata twórczości obejmują przede wszystkim drugą połowę XIX wieku. Znany przede wszystkim ze swoich ,,małych form literackich" o tematyce obyczajowej. Odtwarzał w nich obrazy z życia przeciętnych ludzi, głównie kupców, urzędników, ziemian. W jego utworach dominowały wątki społeczno-psychologiczne, nie stronił również od satyry. Jego twórczość dramatyczna od lat cieszy się zainteresowaniem reżyserów i jest wystawiana na deskach teatru w wielu krajach.
Antoni Czechow
Śmierć urzędnika
Obyczaje, Strach, Urzędnik, WładzaPewnego pięknego wieczora, niemniej piękny intendent Iwan Dmitriewicz Czerwiakow siedział w drugim rzędzie krzeseł i patrzył przez lornetkę na scenę, gdzie grano ,,Dzwony Kornewilskie". Patrzył i czuł się u szczytu błogości. Lecz nagle... --- w opowiadaniach często spotyka się to ,,nagle" --- autorowie mają słuszność: życie tak pełne jest niespodzianek! Nagle więc... zmarszczył twarz, przewrócił oczyma, wstrzymał oddech... apczchii! Kichnął, jak widzicie. Nikomu i nigdzie nie wzbrania się kichać. Kichają chłopi i policmajstry, a czasami nawet i tajni radcy. Wszyscy kichają, Czerwiakow wcale się nie zmieszał, wytarł nos chustką i jako człowiek grzeczny, obejrzał się naokoło, czy nie przeszkodził komu swoim kichnięciem. I teraz dopiero odczuł pewne zmieszanie. Zobaczył mianowicie, że staruszek, który siedział przed nim w pierwszym rzędzie krzeseł, wycierał sobie starannie rękawiczką łysinę i szyję, mrucząc coś pod nosem. W staruszku poznał Czerwiakow cywilnego generała z wydziału komunikacji, Bryzżałowa.
...Ucharkałem go... --- pomyślał Czerwiakow, --- Nie jest to wprawdzie mój szef, mimo to jednak jakoś mi niemiło. Trzeba go przeprosić.
--- Przepraszam, ocharkałem pana... ale to nieumyślnie.
--- To nic.
--- Wybacz pan, na Boga! Ja przecież... ja nie chciałem...
--- Ależ siedź pan, z łaski swojej. Nie przeszkadzaj pan słuchać!
Czerwiakow zmieszał się, uśmiechnął się głupio i zaczął patrzeć na scenę... Patrzył, ale stan błogości minął. Dręczył go niepokój. Podczas antraktu zbliżył się do Bryzżałowa, pokręcił się koło niego i, przezwyciężywszy lęk, mruknął:
--- Ja pana ocharkałem... Wybacz pan... nie dlatego, żeby...
--- Ależ niechże pan da spokój... Ja już zapomniałem, a pan wciąż to samo! --- powiedział generał i niecierpliwie poruszył wargami.
...Zapomniał... z oczu jakoś mu źle patrzy... --- pomyślał Czerwiakow, podejrzliwie przyglądając się generałowi. --- Nawet rozmawiać nie chce. Trzeba mu wytłumaczyć, że wcale nie chciałem... że to prawo natury, bo gotów pomyśleć, że chciałem na niego plunąć. Jeżeli teraz nie pomyśli, to potem!...
Strach, Urzędnik, WładzaPowróciwszy do domu, Czerwiakow opowiedział żonie o tym, co się przytrafiło. Żona, jak mu się zdawało, przyjęła to dość lekkomyślnie; zlękła się wprawdzie początkowo, ale gdy się dowiedziała, że to obcy, uspokoiła się.
--- A jednak idź do niego i przeproś --- powiedziała. --- Pomyśli, że nie umiesz się zachowywać w towarzystwie.
--- O to właśnie chodzi! Przeprosiłem go, ale on jakoś tak dziwnie... Ani jednego słowa nie powiedział na uspokojenie. Zresztą i czasu nie było na rozmowę.
Nazajutrz Czerwiakow włożył nowy mundur urzędowy, ostrzygł się i poszedł do Bryzżałowa.
Kiedy wszedł do poczekalni, ujrzał wielu interesantów, a wśród nich i samego generała, który już rozpoczął przyjmowanie podań. Załatwiwszy kilku interesantów, generał skierował wzrok na Czerwiakowa.
--- Wczoraj, w ,,Arkadii", jeżeli sobie Wasza Ekscelencja przypomina --- zaczął meldować intendent --- kichnąłem i... niechcący, ocharkałem... Przepr...
--- Co za głupstwa!... Bóg wie co! Czego sobie pan życzy? --- zwrócił się generał do następnego interesanta.
...Nie chce rozmawiać! --- pomyślał Czerwiakow, blednąc. --- Gniewa się, widocznie... Nie, tego nie można tak zostawić... Ja mu wytłumaczę.
Gdy generał załatwił ostatniego interesanta i skierował się do wewnętrznych apartamentów, Czerwiakow poszedł za nim i zabełkotał:
--- Wasza Ekscelencjo! Jeżeli ośmielam się niepokoić Waszą Ekscelencję, to tylko, mogę powiedzieć, przez uczucie skruchy. Niechcący, sam pan wie!...
Generał zrobił taką minę, jakby mu się na płacz zbierało, i machnął ręką.
--- Ale pan sobie po prostu ze mnie drwi --- powiedział, znikając we drzwiach.
...Cóż to za drwiny? --- pomyślał Czerwiakow.--- Wcale nie drwiny. Generał, a nie może zrozumieć! Jeśli tak, to nie będę się więcej tłumaczył przed tym fanfaronem. Pal go sześć! Napiszę do niego list, a chodzić nie będę. Jak Boga kocham, nie będę!
Tak rozmyślał Czerwiakow, wracając do domu. Listu do generała nie napisał. Myślał, myślał --- i w żaden sposób nie mógł wymyśleć listu. ŚmierćTrzeba było następnego dnia samemu iść i wytłumaczyć.
--- Przychodziłem wczoraj niepokoić Waszą Ekscelencję --- zaczął mamrotać, kiedy generał skierował na niego pytający wzrok --- nie po to, żeby drwić, jak pan był łaskaw się wyrazić. Przepraszałem za to, żem ocharkał. a drwić nie miałem zamiaru. Czyżbym nawet śmiał żarty stroić?... Bo jeżeli my sobie będziemy na żarty pozwalali, to żadnego szacunku dla osób nie będzie.
--- Precz stąd! --- ryknął generał i cały się zatrząsł i posiniał.
--- Co-o? --- spytał szeptem Czerwiakow, omdlewając z przerażenia.
--- Precz stąd! --- ryknął generał, tupiąc nogami.
W brzuchu Czerwiakowa coś się oberwało. Nic nie widząc i nie słysząc, cofnął się ku drzwiom i wyszedł... Powlókł się machinalne do domu i nie zdejmując munduru, położył się na kanapie i... umarł.