Rolando, Bianka
Pieśń trzydziesta pierwsza. Pas graniczny
Kozioł, Paweł
Kopeć, Aleksandra
Choromańska, Paulina
Szejko, Jan
Fundacja Nowoczesna Polska
Współczesność
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-trzydziesta-pierwsza-pas-graniczny
Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009.
Licencja Wolnej Sztuki 1.3
http://artlibre.org/licence/lal/pl/
xml
text
text
2017-07-26
pol
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg
steve p2008@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772
Bianka Rolando
Biała książka
Czyściec
Pieśń trzydziesta pierwsza. Pas graniczny
Skulona z zimna nie widzę nic/
tylko siebie, 68 kg mięsa mielonego/
co by się nadało/
Jadą pociągi transportowe na bocznice/
Słyszę ich przewlekłe odgłosy, sapanie/
tam, gdzie rosną rośliny niezakwitające/
zaniedbane i nierozpoznawalne w deltach rzek/
łączących swą słodycz ze słonym zbiornikiem/
Ukradkiem w rozlewiskach furtki pochowane/
Podziemnie, odchodzące wody porodowe/
Rowki przygotowane na przesuwanie mas/
Smary, lepiszcza wyściełają wielkie łożyska/
by cieplej i rozkurczowo/
Stalowe skorupy leżą na śmietnikach/
Cysterny z miodem wielokwiatowym/
są roztrzaskiwane przypadkowo w pyłki/
są zaorane, zziębnięte, pokryte smołą połacie/
Pasy graniczne, pasy mistyczne, pasy cnoty/
ściskane sznurem, drutem i wazeliną/
by zawsze miały podwyższoną temperaturę/
czekały w śliskim nieokreśleniu ściśnięcia/
na przecięcie wstęgi ostateczne nożem/
Choć tego dnia raczej nikt z domu wychodzić/
nie będzie/
Wieczorem będzie ostateczna dogrywka/
podczas której pasy z kredy zamazane zostaną/
licznymi nogami przedziwnych wdzięków/
szurając, niszczą te spalone pola gry/
resztki w kątach bramek cmentarnych
piano non vivace
Idę więc po linie, co za zręczność/
Idę po linie szerokiej na hektary/
kiedy ją przekroczyłam, nie wiem/
czy się bardziej oddalam, czy nie/
Szerokie połacie nieużytków czekają/
Stojąc samotnie przy pasie granicznym/
robię jeszcze listę rzeczy do rozpakowania/
Zapomnieć wszystko, bez możliwości pomyłki/
wypisuję zdyscyplinowana te rzeczy zbędne/
a ma biała dłoń rumienieje, już dnieje