Rolando, Bianka
Pieśń trzydziesta pierwsza. Człowiek z trzydziestą pierwszą dłonią śpiewa periplus
Kozioł, Paweł
Kopeć, Aleksandra
Choromańska, Paulina
Szejko, Jan
Fundacja Nowoczesna Polska
Współczesność
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-trzydziesta-pierwsza-czlowiek-z-trzydziesta-pierwsza-reka-spiewa-periplus
Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009.
Licencja Wolnej Sztuki 1.3
http://artlibre.org/licence/lal/pl/
xml
text
text
2017-07-26
pol
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg
steve p2008@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772
Bianka Rolando
Biała książka
Niebo
Pieśń trzydziesta pierwsza. Człowiek z trzydziestą pierwszą dłonią śpiewa periplusperiplus --- ze starogreckiego: ,,opłynięcie dookoła", rodzaj pieśni nawigacyjnej dla statków, które pływały przy brzegach w starożytnej Grecji i Rzymie.
Będę śpiewał periplus dla ciebie, pieśń dziwnej mapy/
dlatego, że zawsze trzymałem się widocznego brzegu/
Nie odważyłem się wpływać na otwarte przestrzenie/
zawsze obserwowałem brzeg dla bezpieczeństwa/
lękliwe nawigując według znanych mi punktów/
Zbudowałem wiele portów wokół mojego wybrzeża/
cały czas pływałem kraulem pomiędzy miastami/
Z czasem łatwiej mi było przemierzać te odcinki/
przybywało mi coraz więcej ramion do żeglugi/
W każdym z tych portów moje rybie potomstwo/
Kochałem je tak mocno, tak chciałem im pomagać/
że ciało samoistnie wypuszczało nowe ramiona/
Stałem się więc drzewem z wieloma zakończeniami/
Moja królowa-matka-pszczoła pisała pieśni dla dzieci/
ja wypływałem, spotykając każde z moich Licznych/
Oczekiwano mnie z radością i niecierpliwością/
Znałem każdy ich grymas, każde załamanie głosu/
każdą pliskę skóry i sposoby wielu zachowań/
Analizując swoje błędy wychowawcze przy herbacie/
opowiadałem im zamorskie opowieści wieczorami/
Do mojego łóżka przed nocą schodził się tłum/
Chcą tylko przy mnie być czuć mój morski zapach/
od ciągłego pływania kraulem za pomocą tylu ramion/
Z daleka co dzień wszystkie widziały moją banderę/
wtulały się w moją zniszczoną solą i słońcem koszulę/
tropiły każdy jej wątek, lepiej mnie zapamiętując/
Kładłem je spać, przytulałem do siebie, słuchając ich/
rytmicznych oddechów wpływających już w noc/
by jutro z piskiem radości przywitać kolejny dzień/
na pływalni