Rolando, Bianka
Pieśń szósta. Sine jezioro pod powieką
Kozioł, Paweł
Kopeć, Aleksandra
Choromańska, Paulina
Szejko, Jan
Fundacja Nowoczesna Polska
Współczesność
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-szosta-sine-jezioro-pod-powieka
Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009.
Licencja Wolnej Sztuki 1.3
http://artlibre.org/licence/lal/pl/
xml
text
text
2017-07-18
pol
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5772.jpg
steve p2008@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/5772
Bianka Rolando
Biała książka
Czyściec
Pieśń szósta. Sine jezioro pod powieką
Pełna bólu, zmęczenia sobą nie mogę kroczyć/
w paradzie jednej osoby bez flag i emblematów/
Odwracam się, zemdlona szarością w porcjach/
Widzę mą podobiznę multiplikującą się w kątach/
Fermentuję, deformuje się ciągle me senne spojrzenie/
Smród tutejszy silnie uderza mnie po policzkach/
boleśnie spłynęło wszystko wodospadami w doły/
Upadłam jeszcze raz na siebie, próbując zobaczyć/
wielki, osobowy siniec, rozlewający się we mnie/
znak zakazu, nakazu i ostrzeżenia dla łobuziar/
Odrętwiałe oczy podniosłam wielkim wysiłkiem/
z siną twarzą pełną dźwięcznych zębów w ustach/
Czyż nie jestem teraz piękniejsza, obita-opuchnięta?/
Me wdzięczne policzki strzaskane, guzy się piętrzą/
na prawej i lewej stronie mych skroni jak rogi srebrne/
Uśmiecham się niecierpliwie uznając, że mnie poznasz/
umalowaną dziś niewinnie dla ciebie, na spotkanie/
Wije się niecierpliwie niewielkie rozlewisko/
w odcieniach mieni się jej oleista fala/
niestety niezachęcająco, niestety niezachęcająco/
W szarym prochu fioletowo-zielone jezioro/
Bajoro brudne, odmęty głębokie i ograniczone/
rozlane tu przypadkiem przed wiekami/
w sumie przez nieuwagę się wylało/
ale nikt tego nie zmył, nie posprzątał/
O nim się tylko zapomina, bo jest z boku/
Jego solna toń wypełniła mi gardło/
gdzieś przypomniałam sobie tę woń/
znaczenie tego zapachu apteczne/
walerianowy z cukrem smród wielki/
Kompost, nawadnianie okolicy kroplami/
z dozownika wąskiego, ciągle zatykanego
To tylko dla bydła gorszego sortu/
dla cielaków z sutkiem w buzi/
z papierosem najtańszym w okolicy/
Mają twarde języki i żuchwy stalowe/
smaków nie rozróżniają już w zasadzie/
Na brzegu jeziora rozsypany cukier/
Cukier zaciągający się gorzkim smakiem/
dla histeryczek i histeryków baśniowych/
drżą im ręce, nie potrafią nawet nosić siebie/
Cukier na małe łyżeczki sypany/
zachodzące walerianą zachody słońc/
testów ciążowych i papierów lakmusowych/
stosowanych przez jeszcze uczących się/
Takie sine oko na pustyni pokrytej wykładziną/
ukrywa to, że pod nią trwa konsekwentny rozpad/
Pomóż mi podnieść oczy, pomóż mi spojrzeć/
Cóż to za zjawisko niezwykłe i smrodliwe/
czy zapominanie aż tak cuchnie, aż tak?