Przerwa-Tetmajer, Kazimierz
Kolumny Samsona
Dug, Katarzyna
Jóźwiak, Patrycja
Jóźwiak, Patrycja
Choromańska, Paulina
Fundacja Nowoczesna Polska
Modernizm
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Śląską z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BŚ. Utwór powstał w ramach "Planu współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o "Planie współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r.".
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/przerwa-tetmajer-kolumny-samsona
Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Wybór poezji, nakł. Gebethner i Wolff, Warszawa-Lublin-Łódź 1897.
Domena publiczna - Kazimierz Przerwa-Tetmajer zm. 1940
2011
xml
text
text
2015-01-19
pol
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/14827252275_df2e8b59a2_k.jpg
Patrik Theander, CC BY-SA 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/4010
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Kolumny SamsonaSamson --- postać biblijna; legendarny bohater wojen Izraelitów z Filistynami; obdarzony nadludzką siłą, którą stracił po ścięciu mu włosów przez kochankę, Dalilę.
25. I stało się, gdy byli dobrej myśli,
że rzekli: Zawołajcie Samsona, aby
błaznował przed nami.
Księga Sędziów
Uwspółcześniono:
fleksję: wyłupionemi -> wyłupionymi, krwawemi -> krwawymi; mnie -> mnie.
Przyprowadzono go popodpopod (daw.) --- pod. kolumny,/
aby błaznował./
Lud zgarnął się tłumny,/
a wielka radość była weń rzucona,/
bowiem Pan podał im w ręce Samsona/
i we więziennym domu go zamknięto;/
więc wielkie było w Filistynach święto/
i wielkich ofiar bił dym dla DagonaDagon --- starosemickie bóstwo..
Wyprowadzono go z domu więzienia,/
aby błaznował i poił weselem/
tych, których kruszył grzmot jego imienia/
i co na odgrom jego kroków drżeli,/
a którzy teraz, spokojni i śmieli,/
mogli się pastwić nad nieprzyjacielem.../
Był ślepy, siły pozbawiony, w pętach.../
Ów straszny Samson, który, o sromotosromota (daw.) --- hańba, wstyd.!/
sam tysiąc mężów zabił kością: oto/
trwogi nie budzi nawet w pacholętach,/
i nędzne chłopię prowadzi olbrzyma/
z wyłupionymi, krwawymi oczyma.
Samsonie! błaznuj! Błaznuj nam, Samsonie! ---/
woła lud gwarny, jak fale ryczące,/
a co przedniejszych z ludu trzy tysiące/
siadło wśród niewiast na płaszczyźnie powałpowała --- tu: dach.,/
by patrzeć z dachu, jak będzie błaznował./
TłumTłum szalał śmiechem --- ten mocny, ten krwawy,/
ten wróg szyderca, skrępowany w liny,/
jest dziś zabawą, skacze dla zabawy,/
trzymany ręką nieletniej dzieciny!/
I można plwać nań i w oślepłe oczy/
miotać mu piasek, aż je krew ubroczy,/
i można rzucać mu na zgiętą głowę/
klątwy i gorsze klątewgorsze klątew --- gorsze od klątw. urąganie:/
Samsonie! BógWzywaj strasznego JehowęJehowa --- Jahwe, wymowa hebrajskiego imienia Boga.!/
Niech zejdzie z niebios i przed tobą stanie!/
On wszakże wywiódł z Egiptu Mojżesza/
i JozuemuJozue --- następca Mojżesza. przygwoździł krąg słońca,/
i morze rozdarł od końca do końca ---/
niech cię wybawi!.../
NienawiśćUrąga mu rzesza,/
a on, pośrodku stojąc, czuł, jak wzbiera/
w nim tak nienawiść, iż brzmieją mu żyły/
i dech się w piersiach rozdętych zapiera,/
i wszystka krew w nim i wszystkie w nim siły/
i wszystka myśl w nim i czucie i ciało:/
wszystko się jedną nienawiścią stało!.../
Ha, tłum piekielny!... Ha! Jak tego wroga/
on nienawidzi!... To padalcze plemnie,/
którego wałem raz zawalił ziemię,/
zdradą go wzięło, szydzi zeń i z Boga!.../
I tak się modlił w duchu: Panie Boże!/
przez oto wszystko, co tutaj ponoszę,/
przez hańbę moją, bicz i te obroże:/
ten raz mnie tylko jeden wzmocnij, proszę,/
abym za moje wyłupione oczy/
i wieczną mękę w ciemnościach ponurych/
i wieczną śmierć mą: zmiażdżył ten łeb smoczy!.../
I kazał wieść się pod słupy, na których/
był dach stawiony, i oparł się o nie,/
a lud wył nad nim: Błaznuj nam, Samsonie!../
SiłaI oto uczuł pod słupami temitemi --- dziś popr.: tymi.,/
jak łaska Pańska zstępuje nań z góry,/
bo mu się ugiął pod stopą bok ziemi/
i głaz zadźwięczał, gdy wstąpił pod mury./
I rozparł ramię na lewo i prawo,/
jak krzyż, a krew mu biła w piersiach lawą./
Rozprężył ręce --- o rozkosz! z kamienia/
wypełzł strach blady i zadrgał mu w rękach!/
O Boże! Zda się, światło przepromienia/
wydarte oczy! O Panie w niebiosach!/
Dzięki Ci, dzięki! Bo oto we włosach/
ogień, żar żywy krąży; w włosów pękach/
sto gromów biega.../
Śmierć, ZemstaSto śmierci daj, Panie,/
daj lęk okropny i wolne skonanie,
daj taką boleść i takie męczarnie,/
których myśl ludzka cała nie ogarnie,/
których przeczuciem krew się w żyłach ścina,/
lecz daj w tej śmierci śmierć dla Filistyna!/
Panie! Daj w łasce Swojej, niech się ziści/
ogrom Twych sądów i tej nienawiści.../
I jako niegdyś, hen, w gazejskiej bramie:/
wciągnął w pierś wicher i wyprężył ramię.../
Zgięły się słupy --- a potem odrazu/
pękły, upadły, i lawina głazu/
runęła z trzaskiem... Ziemia wskroś zadrżała,/
walą się mury, krzyk grozy w motłochu,/
wyjąc, spadają z dachu krwawe ciała ---/
huk, łomot, piekło../
Wzdęta chmura prochu/
zakryła słońce.../
Rozpierzchnięta tłuszcza/
patrzy z daleka, zgrozą oniemiała,/
jako bawolic stado, gdy z bawołem/
lew się w kurz zarył, padłszy z nim pospołem./
Czarny kłąb prochu wzroku nie przepuszcza ---/
wreszcie przejrzeli... O piekielne dzieło!/
Pośród strzaskanych, krwią oblanych słupów:/
strasznych, zmiażdżonych trzy tysiące trupów!/
Ciał trzy tysiące!... Już nie słychać jęków,/
pod hurmąhurma (daw.) --- wielka ilość czegoś. gruzów wszystko już zginęło ---/
milczenie śmierci, straszniejsze od szczęków/
wojennej wrzawy i topielców wycia,/
weszło na zwały.../
A on tam, bez życia,/
ostatkiem swojej zgruchotanej twarzy/
niebu się śmieje, błogosławi Pana!/
Och! Najstraszliwszy z śmiertelnych grabarzy,/
straszny jak pomór!... Zemsta dokonana.../
Samsonie! Zemsty dokonane dzieło!/
Niech wielbi Boga twa krew, co się niebu/
z śród gruzów jeszcze dymi jak ofiara./
O, dym dziękczynny! Takiego pogrzebu/
nikt jeszcze nie miał --- ani taka kara/
była słyszaną...