Korotyński, Wincenty
http://www.wolnelektury.pl/lektura/korotynski-czem-chata-bogata-tem-rada
Przednówek
Kozioł, Paweł
Choromańska, Paulina
Fundacja Nowoczesna Polska
Romantyzm
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska. Utwór powstał w ramach konkursu "Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013", realizowanego za pośrednictwem MSZ RP w roku 2013. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie "Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013". Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może byc utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/korotynski-czem-chata-bogata-tem-rada-przednowek
http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=30419
Wincenty Korotyński, Czema chata bogata, tem rada. Kilka poezyj Wincentego Korotyńskiego, nakł. J. Krasnosielski Księgarz, Wilno 1857.
Domena publiczna - Wincenty Korotyński zm. 1891
1962
xml
text
text
2013-07-17
pol
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/dynamic/cover/image/2332.jpg
außerirdische sind gesund@Flickr, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/2332
Wincenty Korotyński
Czem chata bogata, tem rada
Przednówekprzednówek --- okres przed pierwszymi po zimie zbiorami, zagrażający chłopom głodem.
(dnia 25 marca)
Szła bita droga k'wielkiemu grodowik'wielkiemu grodowi --- w stronę wielkiego grodu.,/
Snuli się po niej konni i wozowi,/
I jeden pieszy --- blady cień człowieka./
--- »Wiosno! --- rzekł --- wiosno! kto ciebie nie czeka?/
Komu nie świetlej, nie raźniej na duszy,/
Kiedy twój deszczyk ziemicę poprószy,/
Gdy z ziemi matki paluszki dobywa/
Dziewicza trawka, lub choćby pokrzywa?/
Każdy cię wita, och! duszą radosną.../
A jednak, jednak niegodnaś ty, wiosno!/
Związałaś słonko, że idzie nieskoronieskoro --- powoli.,/
I wszystko drzemie pod lodową korą.../
--- Panie łaskawy! nie trzeba koszyka?/
Nie trzeba!... Zimno aż kości przenika:/
Na chleb przedałem świtęświta --- okrycie wierzchnie. u Chaima,/
I chleba nié ma, i odziewku nié ma/
I biedna żona --- ot, umrze z zgryzoty.../
--- Obdarz biednego, paneczku mój złoty!/
Żona mi chora --- dzieci niebożęta,/
Jak rude myszy... Niech Bóg nie pamięta!.../
Mówili starzy: w święto Zwiastowanie,/
Pliszka, usiadłszy na skrzydło bocianie,/
Przynosi wiosnę z dalekiego nieba.../
Praca, Głód--- Panie! roboty może jakiej trzeba?/
Ja umiem robić z siekierą i piłą;/
Zapłacisz za to choć skorupą zgniłą,/
Bóg ci nagrodzi za ten chleba kawał.../
Bodaj nikt dobry tego nie doznawał!.../
Dziwna! dopóki jest za czym --- przy trudzie/
Człek nie masz czasu i westchnąć jak ludzie,/
Praca za pracą, jak kawki na słotę;/
A teraz, głodny, czy znajdziesz robotę?/
Mój mocny Boże! czemu tak się dzieje?/
Jeden pracuje, aż krwawy pot leje,/
I puchnie głodem --- a drudzy siedzieli,/
Jak ptaszek w gnieździe... nierówno Bóg dzieli.../
--- Już umrzeć chyba; lecz dusza rogata.../
Boże mój Boże, zabierz mnie ze świata./
Wszak ja słyszałem w Twym świętym kościele:/
Że kiedy luda zebrało się wiele,/
W dzikiej pustyni, by Ciebie słuchało,/
Toś cudem rzeszę nakarmił zgłodniałą./
Łaskawy Boże, i dzisiaj Tyś taki:/
Cudem nakarmisz znędzniałe biedaki,/
I mym sierotkom, gdy ojca nie stanie,/
Z jasnego nieba ześlesz zlitowanie./
Może zgrzeszyłem --- i karzesz ich za to;/
Zginę --- otworzysz kleć Twoję bogatą;/
Rozkażesz słonku, by śniegi pożarło,/
By rozegrzało ziemię obumarłą,/
Gdy grom ją wstrząśnie, gdy deszczyk napoi,/
Wyłoni ziółka, zgłodniałych ukoi:/
Oni niewinni! Jeszcze świat ich łudzi,/
Jeszcze kochają i Ciebie, i ludzi.../
Śmierć--- Żebyż to, Boże, nim dusza wyleci,/
Okruchę chleba... nie dla mnie --- dla dzieci.../
Wyleci --- pewno... bo serce już pęka,/
Nogi się chwieją... kościenieje ręka.../
Litośny Boże! nie karz mnie surowo!...«/
KaraI w mętną fosę potoczył się głową,/
I zginął człowiek z wybladłym obliczem,/
I nikt nie widział --- bo wszystkim był niczém./
Któż więc na Sądu straszliwym obrzędzie/
O bratobójstwo obwinionym będzie?