Czyżewski, Tytus
Śmierć fauna
Sekuła, Aleksandra
Choromańska, Paulina
Kopeć-Gryz, Aleksandra
Kuch, Angelika
Świetlik, Maria
2021-12-31
Fundacja Nowoczesna Polska
Modernizm
Dramat
Komediodramat
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl).
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/czyzewski-smierc-fauna/
Tytus Czyżewski, Śmierć fauna. Obrazek, G. Gebethner i spółka, Kraków 1907.
Domena publiczna - Tytus Czyżewski zm. 1945
2016
xml
pol
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/faun-Johannes_Josephus_Aarts.jpeg
Głowa fauna, Johannes Josephus Aarts (1881-1934), domena publiczna
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/6355
https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/czyzewski-smierc-fauna.pdf
ISBN-978-83-288-6495-5
ISBN
application/pdf
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/czyzewski-smierc-fauna.html
ISBN-978-83-288-6496-2
ISBN
text/html
https://wolnelektury.pl/media/book/txt/czyzewski-smierc-fauna.txt
ISBN-978-83-288-6497-9
ISBN
text/plain
https://wolnelektury.pl/media/book/epub/czyzewski-smierc-fauna.epub
ISBN-978-83-288-6498-6
ISBN
application/epub+zip
https://wolnelektury.pl/media/book/mobi/czyzewski-smierc-fauna.mobi
ISBN-978-83-288-6499-3
ISBN
application/x-mobipocket-ebook
Błędy źródła:
postać proboszcza pod koniec dramatu zamienia się na księdza; skrawiony > skrwawiony
Uwspółcześnienia: dyabeł > diabeł, akcya > akcja (ale w wierszowanych partiach: Dryad > Dryjad, Dyana > Dyjana); Ciemno-zielony > Ciemnozielony, za niemi > za nimi, tem > tym, mem > mym, zwolna > z wolna, odemnie > ode mnie; Wziąść > Wziąć, tentent > tętent.
Modernizacja interpunkcji: od sioła / Lecą, czy z lasu > od sioła / Lecą czy z lasu; Może leśne Nimfy / Tyle hałasu czynią. > (...) czynią?
Ujednoliceniu zapisu gwary: A cóż to takiego --- niecysto siła cy co, > A cóz to (...)
Tytus Czyżewski
Śmierć Fauna
Tytus Czyżewski, znany przede wszystkim jako malarz awangardowy i teoretyk sztuki okresu międzywojnia, stworzył też kilka obrazków literackich. Nalezy do nich miniatura dramatyczna Śmierć Fauna (z podtytułem ,,Obrazek"). Tematem utworu jest konfrontacja tradycyjnej idylli --- o antycznym rodowodzie --- z rzeczywistością wsi polskiej pierwszej ćwierci XX wieku.Zgodnie z estetyką sztuki nowoczesnej Śmierć Fauna Tytusa Czyżewskiego opiera się na paradoksach. Obrazek to humorystyczny, choć niewesoły: ostatecznie przecież gość przybyły z mitologicznych krain ponosi zapowiedzianą w tytule śmierć na polskiej niwie. Sztuka jest fantastyczna (w związku z obecnością fauna oczywiście), a jednak wiele w niej realizmu. Na przykład w stosunkach między klasami w społeczeństwie polskim: wyższa, inteligencka oskarża niższą, chłopską o ciemnotę i skłonność do ślepej przemocy, poza tym zależy jej, żeby się sprawa przykrego końca fauna nie wydała, wieść się nie rozniosła. Realizm cechuje też język i postawę ludu.
Obrazek
OSOBY:
FAUN, stary bóg leśny
PROBOSZCZ STARY
PAN DZIEDZIC
PANI
ORGANISTA
WÓJT
PAROBEK KUBA
BABA STARA
DZIEWCZYNA I
DZIEWCZYNA II
PASTUCH --- CHŁOPI --- BABY --- DZIEWCZĘTA ---
PAROBCY
Rzecz dzieje się wiosną, gdzieś daleko na wsi.
Faun jeden stary --- samotny --- stęskniony za życiem i uciechą --- błądząc gdzieś po lasach, przylazł jednego wiosennego dnia na granicę polskiej wsi. Słońce --- zapach leśny --- śpiewy --- wokół życie i miłość --- rozmarzyły starego Fauna. Wygrzewając się do słońca --- snuje wspomnienia swoich dni młodych. --- Czasem wzdycha i skarży się, że to już taki stary, samotny.
Ale że to jeszcze dowcipny, krotofilnykrotofilny, właśc. krotochwilny (daw.) --- żartobliwy., przychodzi mu do głowy, żeby od czasu do czasu beknąć przeraźliwie --- nastraszyć śpiewające po lesie dziewczyny albo może zwabić do się --- o, bo on jeszcze --- jak to mówią --- ,,stary, ale jary". One, słysząc jego beczenie, biegną na
polanę --- patrzą --- widzą jego kosmate cielsko --- a myśląc, że to diabeł, pędzą do wsi opowiedzieć. Co i jak się stało i co z tego wynikło --- akcja wykaże.
Poranek --- las. Słońce wiosenne zalewa blaskiem zieloną polanę. Ciemnozielony las rzuca cienie na kraj polany. Bujna trawa rośnie na polanie, gdzieniegdzie białymi, żółtymi i różowymi kwiatkami przetykana. W lesie słychać śpiewy ptaków. Czasem wiatr zrywa się, porusza ciemnymi konarami jodeł...
Czasem zakuka kukułka...
Na słonecznej zielono-złotej polanie cicho i spokojnie.
Gdy znów raz wraz słychać z lasu śpiew.
Głos rozchodzi się echem po lesie i milknie.
Głos młodej dziewczyny leci z dala...
ŚPIEW
Ej kukułecka kuka,/
Ej ojca matki suka./
po chwili
Ej ojciec matka --- w ziemi,/
Ej kukejze nad niemi/
hu ha!
Cisza.
Po chwili głos innej dziewczyny gdzieś bliżej polany.
ŚPIEW
Ej zielone podwórko,/
Ej zielony trawnicek, /
Ej na siwym koniusiu/
Ej jedzie mój Jasicek ---
,,Hu ha" --- milknie w lesie --- potem chwila ciszy.
Na polanę z lasu wyłazi stary zgarbiony Faun --- nasłuchuje, przeciąga się, patrzy w słońce.
FAUN
Zieleni się polana,/
Pachną zioła ---/
Cała natura rozgrzana/
Słońcem!/
Jakieś śpiewy od siołasioło --- wieś./
Lecą czy z lasu;/
Może to śpiewy Dryjaddriady (mit. gr.) --- boginki leśne, duchy drzew; tu zachowano dla rytmu wiersza daw. formę dryjad.,/
Może leśne Nimfy/
Tyle hałasu czynią?/
Niegdyś za moich młodych lat,/
Po lesie za nimi goniłem ---/
Za bosej Dryjady ślad/
Dałbym był wina czarę ---/
Dzisiaj, gdy lata młode roztrwoniłem,/
Na słońcu się wygrzewać muszę,/
Do chłopskich cisnę się chat,/
Na miłość tylko patrzeć mogę;/
I siedząc tak w gąszczu leśnym/
Nieraz widzę,/
Jak się parobek z dziewką chodzą,/
Jak kozioł za kozą goni,/
Jak się kuny albo lisy płodzą,/
Albo w jeziora toni/
Ryby trą --- łyskając do słońca/
.....................
Z głębi lasu słychać znów śpiew.
ŚPIEW
Szumi las, szumi las,/
Szumi gałązecka/
--- --- --- --- ---/
Ej kto mi wyszuka/
Mojego Jasiecka, hu ha!
FAUN
O jak to tam wyśpiewuje,/
A może to ona wabi?!.../
--- --- --- --- --- /
z wolna, melancholijnie, o potem namiętnie
Legła w gąszczu śród paproci/
I liść paproci zerwała/
I liściem ciało swe chłodzi/
I nuci z cicha i śpiewa ---/
Głosem wabi i przyzywa:/
«Pójdźże do mnie w gąszcz paproci,/
Pójdź i użyj mego ciała,/
I krwi skosztuj mej gorącej,/
Potem w kosmate ramiona/
Porwij mnie i pędź tak przez las,/
I mnie od rozkoszy drżącej/
Nie pozwól tchu w piersi złapać,/
A ja tym szałem zmęczona,/
Przechylę głowę ku ziemi/
I włosami niby miotłą/
Zmiatam liście suche, zioła.../
W najciemniejszą pędź ze mną gąszcz»./
..............................
po chwili
Wizja, Młodość, Starość, RozkoszTo była wizja rozkoszy,/
Sen cudowny, sen miłosny,/
Wizję lada szmer płoszy;/
To był sen, to była wizja mej wiosny./
cisza --- las z wolna szumi --- słychać daleko śpiew/
Nie płaczzenie płaczze (gw.) --- daw. konstrukcja z partykułą wzmacniającą -że, wymawianą w gwarze ,,ze" (tzw. mazurzenie). dziewczyno,/
Nie płaczze malino,/
Powróci jedyny do swojej dziewcyny,/
Jeno se konisie napoi we Wiśle ---/
Głos bliżej polany:/
Przyjedzie, przyjedzie/
I u ciebie bedzie/
Co nockę w kumorzew kumorze (gw.) --- w komorze.,/
Moje ty nieboze, hu ha!/
.......................
FAUN
E, to te dziewczyny ze wsi,/
W czerwonych spódnicach, żółtych chustkach,/
To one się tak drą po lesie./
Myślałem --- ---/
Myślałem, że to tamte z mojej wiosny ---/
Raz spotkałem jedną taką,/
Głupia uciekła ode mnie z krzykiem:/
Diabeł, diabeł --- /
--- --- --- --- --- /
Trzeba im napędzić strachu./
Beknę:/
głośno/
Mee-e-e --- ...
Po chwili z lasu wychodzi dziewczyna, staje, patrzy pod słońce, przysłania ręką oczy, zdumiona, przerażona --- żegna się, z krzykiem ucieka w las.
FAUN
E, jak się przestraszyła,/
Beknę drugi raz:/
Be-e-e-e.../
.................
W lesie słychać wołania: Maryś! Jaguś! Kasiu!
Chwila ciszy, słońce dogrzewa coraz bardziej --- od czasu do czasu zrywa się cichy szum w lesie.
Faun kładzie się na ziemi do słońca --- po chwili:
O słońce ogniste/
Jak pali ---/
--- --- --- --- ---
po chwili --- melancholijnie
Na niebie słońce gore,/
A rzeką iskry płyną,/
Gaje oliwne cicho w słońcu marzą./
Na pól zieloną morę,/
Na gaj krasny brzoskwinią/
Ognisto-złotą ciska słońce żarzą./
W zielonym tam ogrodzie/
Przy szeleście fontanny,/
Stary HoracyHoracy, właśc. Quintus Horatius Flaccus (65--8 p.n.e.) --- wybitny rzymski poeta liryczny, autor liryk, satyr i listów. siedzi zadumany;/
Trudzi się przy swej odzie/
I pięknej szuka «skandy»skanda --- zapewne od ,,skandować" (z łac. scandere: wstępować, wchodzić na coś), tj. dobitnie jak podczas występu na scenie wypowiadać słowa z podkreśleniem rytmiki wypowiedzi./
I rytm by gładko był w wierszu dobrany.../
I czasem patrzy długo/
Na te słoneczne pola,/
Marzące przesuwa po nich oczy ---/
Na lasy biegnące smugą,/
Na wysmukłe topole,/
Na błękit gór ginących w przeźroczy./
I rozmarzył się stary.../
I ożywił bogami/
Lasy, łąki z szmaragdu, rzek wodę./
--- W tych lasach głos fanfary.../
DyjanaDiana (mit. rzym.) --- bogini łowów i księżyca, odpowiednik gr. Artemidy. szczuje psami/
Łanię --- na jej niepomna urodę,/
Łania mknie jako strzała,/
Biegnie nad strumień w dolinę ---/
Tu ją dopadła zażartych psów zgraja.../
Tam łąka od kwiatów biała,/
Na nich stado owiec sine,/
Pod bystrym okiem czujnego rataja./
To bóg FebFeb a. Febus (mit. gr.) --- przydomek Apollina (znaczący z gr. tyle co: ,,Jaśniejący"), przewodnika dziewięciu muz, boga sztuki, wróżbiarstwa i gwałtownej śmierci. dalekocelny,/
Swe trzody wygnał na błonie --- ---/
Przygrywa sobie na lutni... ... .../
Tam znów orszak weselny/
BakchaBakchus a. Bachus (mit. rzym., gr. Dionizos) --- syn Zeusa i Semele, wynalazł wino; czczony jako bóg wina i płodności; był patronem odbywających się co roku ku jego czci bachanaliów: obchodów połączonych z szalonymi, niekiedy rozwiązłymi ucztami, tańcami, pokazami teatralnymi itp. --- w zieleni lasu tonie,/
Krzyczą, gwiżdżą Faunowie rezolutni/
I MuzyMuzy (mit. gr.) --- patronki (i uosobienia) poszczególnych sztuk. tańczą pijane,/
Aż SylenSylen (mit. gr.) --- mądry wychowawca i towarzysz Dionizosa, boga wegetacji i wina; przedstawiany jako tłustawy mężczyzna z końskimi uszami, nogami i ogonem, często nadużywający wina. śmieje się gruby,/
I echa budzą się w lesie ---/
A Fauny skaczą, rozgrzane/
Winem --- aż dymią im czuby./
Ich śpiewy echo w las niesie.../
Tak stary poeta marzy:/
O bogach, słońcu i łąkach kwiecistych,/
Aż zasnął --- znużony marami./
A nad nim dźwięcznie owad gwarzy/
W konarach drzew cienistych,/
I obłok szumi białymi skrzydłami --- ---/
--- --- --- --- --- --- --- --- --- ---
Chwila ciszy.
Słychać z głębi lasu kroki i rozmowę ludzi idących
gromadą --- Faun nasłuchuje.
Z głębi lasu wychodzą na polanę: ksiądz w komży ---
organista z kropidłem i wodą święconą, --- a za nimi
gromadą chłopi --- parobcy --- dziewki --- baby z motykami na ramionach --- stają na brzegu polany ---
rozglądają się.
FAUN
patrzy
Cóż to za gromada ludzi,/
Faunaliefaunalie --- analogicznie do bachanaliów: uroczystości ku czci faunów. odprawiają?!
PROBOSZCZ
No, a gdzież on jest?/
Głupia narobiła strachu./
Gdzież ten diabeł?
DZIEWCZYNA
Tu go widziałam, stał,/
Rogi miał kozie/
I na kozich nogach stąpał/
I cały taki kudłaty,/
Ale już bardzo stary./
Weszłam między te chojary,/
Słucham, a tu cosik becy ---/
Wyzieram, patrzę, a tu cosik siedzi.../
Ledwiem od strachu nie padła.
PAROBEK KUBA
Ej baje, baje,/
Coześ ty smentka zjadła,/
Takie bajdy gadać;/
Gdzieby tez ta dyjabeł miał cas siadać.
JAKAŚ BABA STARA
z gromady krzyczy
O Jezusie, dyć tam się cosik rusadyć tam się cosik rusa (gw.) --- przecież coś tam się rusza.,/
Dy on tam siedzi ---
LUDZIE
Gdzie, gdzie --- ... ... ... ...?!
STARA BABA
O tam pod jodłą.
Wszyscy spostrzegają Fauna przerażeni. --- Ksiądz z organistą zbliżają się trwożliwie --- ludzie przerażeni żegnają się --- cofają.
PROBOSZCZ
podchodzi do Fauna --- drżącym głosem
Exorciso te inexorciso te in (łac.) --- zaklinam cię w... [imię Ojca i Syna i Ducha]; urywek formuły egzorcyzmu. tj. obrzędu wyganiania diabła w kościele rzymskokatolickim....
FAUN
wstaje
Jestem FaunFaun (mit. rzym.) --- bóg płodności, pól i lasów, opiekun pasterzy, przedstawiany jako brodaty mężczyzna z koźlimi kopytami i rogami; utożsamiany z greckim Panem, któremu przypisywano dużą aktywność seksualną.,/
Leśny bóg,/
Z klasycznej pochodzę krainy./
Powiedziały ci pewno te głupie dziewczyny/
O mojej tu bytności;/
Jestem starością zmęczony ---/
I wygrzewam ciało moje na słońcu,/
A że teraz wiosna/
I słońce dogrzewa,/
Budzą się we mnie wspomnienia/
Mej młodości./
Marzę...
PROBOSZCZ
zdziwiony
Jak to, więc ty jesteś/
Faunus,/
Ów w klasycznych opiewany wierszach?/
Aha --- coś pamiętam --- --- ---/
Owoż ty jeszcze za czasów/
Graeciae et Romae istniałeś./
Ale że się ty nie bałeś/
W tak dalekie zapuszczać strony. ---/
Jakże tu przyszedłeś/
I po co --- ?!/
Może za ewokacją czyją,/
Może jakiemu artyście pozować?!/
Bo wiem i widzę, że diabłem nie jesteś;/
Diabły zresztą teraz pod inną postacią się kryją;/
Mamy na to dowody wcale kanoniczne.
FAUN
Wyszedłem z italskiej krainy,/
Gdzie wymarli Faunowie,/
Nimfy się rozpierzchły,/
Driady na zwykłe zmieniono dziewczyny,/
Dni mego życia zmierzchły./
I tak się wlokę lasami/
W nadziei/
Że może znajdę kogo z mej drużyny.
PROBOSZCZ
zdziwiony
Ale skądże ty, Faunie,/
mówisz naszą mową,/
Przecieżeś ty z rzymskiej mitologii,/
Przecież, zdaje mi się, do ciebie Horacy mówi po łacinie?!.../
Zaraz... pamiętam jeszcze z Poetyki,/
Zaraz... Aha...
deklamuje
Faune, Nympharum fugientum amator/
per meos fines et aprica rura/
lenis incedas abeasque parvis/
Aequus Alumnis.../
si tener pleno cadit haedus anno/
larga nec desunt Veneris sodali/
vina craterae, vetus ara multo/
fumat odoreFaune, Nympharum fugientum amator (...) multo
fumat odore (łac.) --- początkowy fragment Horacego Pieśni III, 18 (Do Fauna); w tłumaczeniu Lucjana Siemieńskiego:
Faunie, lubiący ścigać Nimfy płoche/
Błogosławieństwem obleć moje kopce,/
Drobnym przychowkiem opiekuj się trochę ---/
A potem leć w strony obce.
Przecież rok rocznie masz z kozła ofiary;/
Druhowi Cyprii stawiam z winem kruże,/
Sypię kadzidła — i ołtarzyk stary/
Wonnymi dymy okurzę.
./
......................../
A potem kończy się:/
Inter audaces lupus errat agnosInter audaces lupus errat agnos (łac.) --- początkowy fragment Horacego Pieśni III, 18 (Do Fauna); w tłumaczeniu Lucjana Siemieńskiego: ,,Jagnięta mężnie wilkom patrzą w oczy"..../
Zaraz... ale sam koniec zapomniałem.../
...To po łacinie --- ale skądże ty umiesz naszą mowę --- --- ?!
FAUN
Idąc lasami i ziemią tutejszą,/
Słyszałem waszą mowę./
Chłop, gdy orze, gada z rolą./
Pasterz z bydłem, gdy pasie./
Dziewczęta w lesie --- słońcu wiosennemu/
Śpiewają.../
Drzewa szumią,/
Potoki szepcą/
Waszą mową.../
Wy Barbari ---/
I ziemia, gdy ją burza smaga,/
Ona się skarży waszą mową./
Czy od ziemi, waszej uczyliście się mowy,/
Wy Barbari?!.../
Cóż to za kraj?
do proboszcza
Któż ty jesteś?!
PROBOSZCZ
Jestem proboszcz tutejszej parafii,/
Lud nauczam i wszelkie wykorzeniam wady,/
Nieczystość, pijaństwo, złodziejstwo/
I inne łajdactwo./
Uspokajam butę ludu, godzę zwady/
Między chłopy a pany./
Ten las zwykłych jodeł,/
To własność pana naszego dziedzica;/
Owóż ten pan kochany,/
Wielki miłośnik sztuk i twojej ojczyzny,/
Włoch --- kocha sztukę, często tam jeździ,/
A potem o tym pisze pamiętniki,/
Aby coś kraj skorzystał./
O, bo jeszcze daleko z kulturą nam do zagranicy.../
A co do tego kraju, ma on blizny/
Po awanturach i to wcale niepotrzebnych,/
Co nawet o tym niektórzy mówią historycy ---/
Zresztą całkiem zwyczajny kraj,/
Gdzie się gnieżdzi:/
Wrona, sroka, bocian i ptak tym podobny,/
A nazywa się ten kraj Polonia.
FAUN
A --- Polonia, Poloni, coś o was słyszałem,/
Pono czuli jesteście na cudze pochwały/
I zresztą bardzo weseli ludzie./
Pono tańczyć i pić lubicie dużo.../
Zresztą wiem o was mało.../
Zajęty byłem sobą, mym życiem,/
Kiedy grono winne dojrzewa/
I gdzie najpiękniejsza Dryjada zabawia,/
I na jaką nutę szpak gwiżdże albo drozd zaśpiewa,/
O tym myślałem/
I tym tylko żyłem./
Człowieku, możesz wyobrazić/
Mnie --- któremu las huczał życiem,/
Mnie --- któremu każdy zakąt lasu/
Dyszał rozkoszą ---/
Ja wesoły, zwinny Faun...
po chwili
Teraz patrz..../
Starość zła jako Gorgona,/
Patrz --- włosy z brody,/
A rogi od głowy odłażą;/
Patrz: na to mi przyszło ---/
Ja, który żyłem miłością i pięknem,/
Patrzaj --- na to mi przyszło ---
zasłania twarz rękami
Tymczasem schodzi się coraz więcej ludzi --- bab, parobków, dziewcząt --- cisną się koło Fauna, gapią.
Nadchodzi wójt.
WÓJT
Niech bedzie pochwalony!/
Dobry dzień Jegomości.
całuje proboszcza w rękę
PROBOSZCZ
Na wieki wieków ---/
Jak się macie, wójcie?
WÓJT
wielce zdziwiony
Adyady (gw.) --- a to; przecież. lece pendem --- prosę Jegomości ---/
Ady niedaleko stąd orzę,/
A przylatuje do mnie dziewucha/
I godo że się cosi w lesie objawiło ---/
Lece w dyrdy.../
... ... ... ... ... ... ... ... .../
A cóz to takiego --- niecysto siła cy co,/
Cy przebroł się kto --- cy co?!!
PROBOSZCZ
Widzisz, to jest zbiedzony/
Stary Faun z kraju włoskiego.
WÓJT
E cóz to takie ---?!/
E i racice mo...
przypatruje się bliżej --- dziwi się bardzo --- kiwa głową
A może to jaki obieżyświat,/
Może dać znać do urzędu,/
Bo to teroz...
PROBOSZCZ
E nie, nie,/
E widzisz, to jest,/
Jakże to wytłumaczyć.../
To taki staroświecki bóg w dziwnej postaci;/
Ja wam to zresztą powiem/
W innej porze./
Bo to i człowiek --- widzisz, może się przeinaczyć.
WÓJT
E może to jancykrystjancykryst (gw.) --- antychryst.,/
Bo pisali w gazetach,/
Ze koniec świata bedzie.
PAROBEK KUBA
macha lekceważąco ręką
To jakisiś palamanterpalamanter, właśc. palamentra a. palamętra (gw.) --- człowiek przemyślny i przebiegły, zdolny, ale próżniak; włóczęga, rozpustnik, urwis; od: parlamentarz, tj. parlamentariusz (osoba pełniąca poselstwo, w czasie wojny wysyłana do obozu wroga).,/
Przebrany ciarachciarach (gw.) --- mieszczuch.,/
Co się mu kumedyi zachciewa;/
Gdzie to dyjabeł ---/
Jakem ci był na Saksach,/
To w jednym mieście/
Taki som był wyrobiony/
Cy ta z żelaza, cy z miedzi./
Siedział, a wodę gębą puscoł ---
ORGANISTA
Co też to Kuba bredzi,/
To jest... ale ty zresztą nie zrozumiesz tego.
ogląda się
Patrzcie, co się tu narodu/
Zeszło z wsi całej!
PROBOSZCZ
No cóż tak wystawiacie gały,/
A do roboty --- za darmo płacę!?
Wypędza ich --- gdy raptem na polanę wbiega dziewczyna, woła zdyszana.
DZIEWCZYNA
Ej jegomość, jegomość, prosę jegomości,/
Bo się Krasula cieli, /
Nijak nie mogą dać rady;/
Gospodyni przysyłają, żeby jegomość śli/
--- --- --- --- --- --- --- --- --- /
Nijak nie mogą dać rady,/
Jeszcze się stérosterać się --- zmarnować, zniszczyć, nadwerężyć coś głównie przez ciężką pracę, trudy, zmartwienia itp.; tu: forma gwarowa 3.os.lp z końcówką -o (tj. stera)..
PROBOSZCZ
Idę zaraz --- cicho, głupia ---
do Fauna:
A ty tu, Faunie, zostań,/
Zaraz wrócę.
FAUN
Nie odchodź --- z kimże mówił będę,/
Z tymi ludźmi?/
Chciałbym mówić tobie/
O moim smutku,/
Chciałbym mówić o mojej żałobie,/
Wygadać się, wynurzyć,/
Nie odchodź!/
Zostawiasz mnie chłopstwu,/
Tej hołocie!
PAROBEK KUBA
rozgniewany
No no, widzis go!/
Ty ciarachu rogaty,/
Tylko z hołotą nie wyjezdzoj,/
Bo my są też naród ślachetny!/
Wynoś się, skądeś przysed --- nic nom tu nie przegaduj,/
Bo my ta obstoimy sami za siebie...
zamierza się ręką --- zirytowany
Bo jak cię lunę --- psio krew --- /
To ci zaroz te rogi odlecą!
PROBOSZCZ
No cicho, cóż znowu,/
Patrzcie go...!/
Cóż ty myślisz, że to w karczmie ---!
PAROBEK KUBA
A to niech nie poniewiera naszego stonu!!
PROBOSZCZ
do Fauna
Ja się tu jeszcze nawrócę,/
To wezmę cię do siebie: /
Przenocujesz u mnie.
BABA STARA
E, to ta jegość robią nierozumnie/
Takiego stracha./
Dyć to nie przymierzając takie,/
Jak ten dyjobuł,/
Co to w kościele na obrazie,/
Co to smaży dusze w piekle,/
A drugi pod kotłem podpolo;/
Ale jak już jegomości tako wolo,/
No to...
PROBOSZCZ
Nic wam do tego --- cicho.
do organisty
Pilnować, żeby co złego/
Nie zrobiły mu te chamy;/
Ja wnet wrócę!/
Druga DZIEWCZYNA wbiega, woła/
Jegomość, jegomość,/
Bo gospodyni przysyłają,/
Co jakieś państwo przyjechało...
PROBOSZCZ
Jakie państwo?!
DZIEWCZYNA
A ponoć dziedzice ---
PROBOSZCZ
Idę już./
Ciekaw jestem, co na to powiedzą?/
To jednak szczególna rzecz.
odchodzi pospiesznie
Faun wstaje --- przeciąga się --- patrzy ku słońcu. Słońce idzie w górę --- rozświetla polanę --- parzy. Tymczasem ludzie przysuwają się bliżej ku Faunowi, baby, parobcy, chłopi, pastuchy wiejskie --- ten dotknie rogów, ten pociągnie za kosmyk --- pierwotna nieśmiałość ustępuje humorowi, który ich ogarnia na widok śmiesznego Fauna.
WÓJT
Zebyście nie taki stary,/
Tobym pedzioł, zeście psebrany./
Ze te rogi --- te kopyta/
bierze go za rogi i --- patrzy na racice/
Toście tak z figlów wdziali./
--- --- --- --- --- --- --- ---/
drapie się po głowie --- kręci głową/
A kiz was ta dziadzi nadali.
BABA STARA
Dajcie spokój, musi to honorna osoba,/
Skoro go do się jegomość prosił./
Ja bo się ta już na świecie nicemu nie dziwię,/
Każdy se ta żyje po swojemu --- osobliwie.
PAROBEK KUBA
E, to musi być komedyant,/
Co śtuki rózne udaje;/
Spytom się go, czy zonaty.
do Fauna
A masz ty babę ---?!
FAUN
Co on mówi?
ORGANISTA
Pyta się, czy pan ma żonę.
FAUN
Żonę... Wolnej miłości byłem ja oddany,/
Byłem kochany/
Przez boginie piękne ---/
W cienistych gajach śpiewały mi one/
Pieśni rozkoszy./
A my/
W pląsach namiętnych nabierali szału,/
W chichotach gonili po lesie ---/
A potem noc rozkoszy ---/
Ciało oddaje się ciału,/
A potem --- winnic urodzajnych spijaliśmy plon,/
Soki z winnych wyciśnięte gron: /
--- Wino!
ORGANISTA
Wino --- o ja mam wino,
wyciąga z kieszeni butelkę
Dobre kościelne wino nie fałszowne;/
Sam pan dziedzic pije,/
Jak przyjedzie w odwiedziny do jegomości./
Właśnie miałem odnieść do kościoła...
Faun porywa butelkę --- pije długo --- ludzie się oburzają --- niektórzy wyciągają ręce --- lecą do Fauna z pięściami, oburzeni --- organista zasłania go.
WÓJT
zgorszony
Ej panie organisto, nie trza było dawać,/
Dyć to obraza boska: /
Wino, co jest do kościoła,/
Dawać takiemu pokrace --- --- ---
LUDZIE
Ano, ano, patrzcie go,/
Dyć na to pomsty boskiej wołać!/
Będzie się jegomość gniéwoł.
ORGANISTA
Ale ludzie, dajcie spokój,/
Dyć o tym jegomość nie musi wiedzieć ---/
Niech sie ta stary pokrzepi.
FAUN
pije ponownie --- odurzony trunkiem deklamuje --- jego deklamacja przechodzi w śpiew i taniec
O boski ty napoju Dionizosa,/
Ty wlewasz siłę w kości me,/
Teraz czuję, żem jeszcze Faun:/
Jak pantery zwinne moje ciało/
I czuję zwinność moich nóg/
Evoe liber bóg, he ha ---/
I gdy tak napój szumi w głowie,/
Po kościach idzie dziwna moc/
I chciałbyś pomknąć w lubym szale/
Ze swą samiczką w cichy las,/
Bo czuję siłę moich nóg:/
Evoe liber bóg, he ha!/
I taniec zawieść mogę w krąg,/
I z jaką muzą w pląsy puścić,/
Niech jeno zagra kto do taktu:/
Tanecznik jeszcze ze mnie dobry,/
Wino mi dało siłę nóg/
Evoe Liber bóg he ha....
Ludzie dziwią się, a potem śmieją --- coraz bardziej ogarnia ich wesołość.
PAROBEK KUBA
A on ci wcale zgrabnie tońcy,/
Żeby mu zagrać, toby lepiej skokoł.
FAUN
Hej, ma tam który fletnię lub piszczałkę,/
Niechaj mi zadmie, jeno co skocznego ---
BABA STARA
Adyć jest tu Antek, pastuch/
Chodźże, masz piscołkę?!
Z gromady wychodzi mały pastuszyna --- ludzie popychają go ku Faunowi, on wyciąga fujarkę zza paska, poczyna grać po swojemu, jak to zwyczajnie przy bydle.
BABA STARA
A wybierzze sobie dziewkę do tońca.
PAROBEK KUBA
A wybier se jaką ładną.
FAUN
idzie do gromady ludzi
No pójdźże która ze mną w tan,/
Obrócisz się ze mną,/
A potem skacz tak,/
Jak i ja,/
Hop ha!
Bierze jedną --- wyrywa się --- inne uciekają.
BABA STARA
Nie bójże się, Jaguś,/
Przecie ci korona z głowy nie spadnie;/
Zatończze ---
Jedna zdecydowana --- nieśmiało podchodzi do Fauna.
FAUN
Dobrze --- graj ---
poczyna skakać --- pastuch gra
Czegóż tak smutnie grasz?/
Do tańca zagraj mi!...
PAROBEK KUBA
Zagraj mu do taktu/
Na taką nutę, jak to w karczmie/
Grywają --- walca albo tramlampolkę/
Abo śtajera ---
Pastuch gra --- Faun skacze, obejmuje dziewczynę i kręci się w kółko --- ludzie rozochoceni przytupują --- Faun śpiewa.
Fletnie mi grają, a ja skaczę, hu ha ---/
Chociażem stary, ale mocny, hu ha ---/
To Bakchus z Florą tańczy, hu ha ---/
Jak pięknym i lekkim się stał, hu ha ---/
Ziemia drży, bogi się radują, hu ha! ---
Tańczy coraz namiętniej --- nareszcie w tanecznym
szale porywa dziewczynę na ręce --- ucieka w las.
FAUN
W las! w las!!
Dziewczyna krzyczy.
PAROBEK KUBA
przypada, łapie za rogi
A ty ciarachu, ja ci tu dom!/
Dziewuchy ci się zachciéwo,/
Ty psiokrew jedna...
bije go
LUDZIE
krzyczą
A wolzewolze --- walże. tego odmieńca!/
--- Bij psią parę ---!/
--- I wino kościelne pił!/
--- Spił się, a potem do dziewki się zabiero!/
--- Pierz po pysku!
Przypadają do Fauna --- biją motykami, kijami --- czym kto może.
ORGANISTA
biegnie ratować przerażony --- woła
Ludzie, bójcie się Boga, co robicie!
WÓJT
Przestać, przestać!
biegnie na pomoc
LUDZIE
biją Fauna, krzyczą
--- A naści, masz!/
--- W łeb go, w łeb go!/
--- Odtrąć mu te rogi!/
--- Wal cornego ---!/
--- Bij strzygonia!
przewrócili na ziemię --- biją, tratują
BABA STARA
przypada
Ej ludzie, uciekajcie, jegomość idzie!!
Uciekają ze strachem wszyscy --- na polanie zostaje tylko Faun skrwawiony --- kona.
FAUN
słabnącym głosem
Umieram ---/
Żegnaj mi słońce ---/
Żegnaj mi lesie;/
Idzie po mnie śmierć ---/
Na obcej ziemi umieram,/
Faun ostatni ---/
A zabił mnie niewolnik chłop,/
Do czynu skory..../
Żegnaj mi lesie,/
Żegnaj mi łąko,/
Żegnaj mi słońce:/
............./
Nie zobaczę już letnich żniw/
Ni winobrania ---/
Umieram,/
A zabił mnie niewolnik chłop,/
Barbarzyńca.
umiera
--- --- --- --- --- --- --- ---
Na polanę wchodzą ksiądz, wójt, organista, pan dziedzic i pani (pod parasolką).
ORGANISTA
opowiada
...a potem bili/
Kijmi, motykami,/
Czym kto mógł./
Potem kopali nogami.../
My oba z wójtem bronili.
WÓJT
Broniliśmy, prosę jegomości,/
Ale co poradzi z narodem, jak się rozhuka,/
A im niby markotno było, ze się/
Za przeproseniem do dziewuchy broł!
PROBOSZCZ
Pan, Ksiądz, Chłop, Morderstwo, Natura, TrupA chamy, bydło!/
I żyj tu z takimi ludźmi ---/
Doprawdy strach bierze ---/
Pokazuje siępokazuje się --- okazuje się., że ich nie można/
Ani na chwilę samych puścić. /
Żem tylko odszedł,/
Już sprawili szelmowską sprawkę!
Pan dziedzic i pani oglądają Fauna.
DZIEDZIC
A to ciekawe,/
Skąd on się tutaj wziął./
I że właśnie nasz go zabił chłop,/
To wstyd.../
Zawsze to osobistość sławna i nietutejsza./
Trzeba do dzienników podać,/
Jak i co było,/
Żeśmy temu niewinni, jeno chłop./
A przecież się ich oświeca, naucza ---/
Ale wójt, wójt, od czegóżeś tam był!!
WÓJT
Prosę wielemoznego pana,/
Myśmy temu niewinni, jeno Kuba,/
Ten parobek.../
Ze taki zdroźliwy na honorze i nogłynogły (gw.) --- nagły; gwałtowny, porywczy.,/
Jak zacon bić --- --- ---!!
ORGANISTA
E --- że to, proszę jaśnie pana,/
Podobno był cudzy bóg... jakiś?!
DZIEDZIC
Ale właśnie, że był kulturny,/
Nie powinni byli zabijać./
Ale chłop to się tylko bić a bić!
PANI
patrzy na leżącego Fauna
E, on już taki stary,/
I tak niewiele się mu należało./
E, chodźmy stąd, zawsze to nieprzyjemnie przy trupie;/
Gorąco, wnet pocznie cuchnąć, chodźmy.
DZIEDZIC
Trzeba przysłać po niego ludzi,/
Wziąć go stąd --- --- --- /
--- --- --- No i tak zginął ostatni,/
Na ziemi polskiej Faun!
Odchodzą.
Na polanę wychodzi dziewczyna --- staje nad trupem Fauna --- patrzy.
DZIEWCZYNA
E, nie zyje --- zabili..../
A tu taka wiosna piękna,/
Słoneczko tak grzeje --- ej wiosenka!!
Z lasu słychać śpiew --- daleko.
Rekrucie, rekrucie,/
Nie chodź mi po rucie,/
Ostre podkówki mas,/
Rutkę mi sprzecinas, hu ha-a!
DZIEWCZYNA
śpiewa ile siły w głosie
Wiosenka, wiosenka,/
Słonecko na niebie,/
Przeczekałam zimę, Jasieńku, na ciebie, hu ha-a!
Śpiewka milknie stopniowo w lesie --- potem cisza. Słońce wyszło w górę. We wsi w kościele dzwonią na południe. --- Gorąco i parno --- w lesie słychać łomot i tętent goniącego bydła.
DZIEWCZYNA
woła
Antoska, bo już na południe dzwonią,/
Zganiaj bydło, bo się gzije!...
KONIEC