Tadeusz Miciński Strąceni z niebiosów Lucifer Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży, lecący z jękiem w dal — jak głuchy dzwon północy — ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy. Ja komet król — a duch się we mnie wichrzy jak pył pustyni w zwiewną piramidę — ja piorun burz — a od grobowca cichszy mogił swych kryję trupiość i ohydę. Ja — otchłań tęcz — a płakałbym nad sobą jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach, jam blask wulkanów — a w błotnych nizinach idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą. Na harfach morze gra — kłębi się rajów pożoga — i słońce — mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga. * Mój duch łańcuchem skuty do ziemi zwisa się w przepaść piekielnych łon, a kiedy targnie skrzydły dźwięcznemi głuche się echo ozwie jak dzwon. U stropu mego gwiazda się żarzy [serce me niegdyś kochało ją] w przeanieleniu złotych witraży ona się moją syciła krwią. I znowu płynie gwiaździsta rosa pocałunkami morderczych zórz — oh, duszo moja, — oh, me niebiosa rzućcie swe płomię w toń zimnych mórz. Nie pragnę słońca — osamotniony — z krzykiem złowieszczym upiornych snów, bogowie mogił — jam był pojony jak wy — ambrozyą — i mlekiem lwów. Organy grają Requiem żalu, organy grają Centaurów zgon, jak Damajanti płacze po Nalu, tak burze, wichry, grady i szron — wieczne są we mnie, jak łzy w opalu. Melancolia Żyje we mnie jakiś głuchy płacz — jakiś szloch i płacz żyją we mnie — niby w grocie kropel wieczny szmer, monotonnych kropel tajny jęk. Ach, to pewno przez zbójców zamkniona ze złotymi włosami królewna, (kasztelanka lub może pasterka) — z pól słonecznych, zielonych porwana, zapomniana i w grocie zamknięta i na ostrych się głazach krwawiąca złotowłosa mej duszy królewna. Łzy jej płyną jak zimne opale — łzy jej płyną wśród nocy bez końca i w kryształy się lodów zwisają — w zamyślenia wiszące kryształy. Raz przypełznął za szmerem do groty — wąż kusiciel tych głuchych podziemi, usta chciwie przyłożył do zdroju, lecz się wzdrygnął przed blaskiem nieznanym. A wtem ujrzał w szafirach królewnę — i swe oczy głębokie, zielone — swoje oczy widzące w ciemnościach utkwił w bladą płaczącą królewnę — i mądrymi oczyma pocieszał i prowadził ją w otchłań głęboką — fosforycznie oczyma przyświecał — i prowadził ją w otchłań głęboko. Aż pod ręką skrwawioną, co szuka w mroku oparcia grać poczęły jak dzwony bólów zamarzłych kryształy: chór wyklętych pielgrzymów nuci pieśń grobu świętego, tarcze błyskają, miecze — wśród kolumn czarnych bazaltu — wstają z grobów olbrzymy — szał rozpędzonych rumaków niesie ich w ogniach kłębiących przed gniewny w piorunach Majestat. Nagle śpiewy zamilkły — głucha rozwarła się otchłań — widać wśród ścian obślizgłych mgłą wirujące jezioro. I na zwilgłym grobowcu drżąca spoczęła królewna w otchłań patrzy bezgwiezdną — w świątyń zagasłych jezioro. Wtem ją mocne ramiona objęły w krzyku bezdźwięcznym i uniosły nad otchłań skrzydeł sześcioro i ujrzała cudowną w blasku miesięcznym — twarz Lucifera. * Oto mej duszy świątynia — z czarnych, jak miłość, marmurów, gdziem lud spiżowych posągów zaklął nad głębią rozpaczy. Niech wicher morski gra, niech strąca lwów — Poskramiaczy w płynny wulkanów żar — w ogniowy pałac Ahurów. Tu napowietrzny most z bolesnych krwawych stygmatów między górami na morzu, jakoby nici pajęcze — i tu Cię będę niósł, jak chmura porwaną tęczę, na ten najwyższy cypl — w zorzy polarnej dwóch światów. I Tobie oddam regiony, co w skalnych zboczach mej duszy, jak ametysty lśnią: sny prerye; sny jak miesiąc w borze, i tę ścieżynę modlitwy, ktorą szedł Chrystus raz w mroku. A dla mnie to bezbrzeżne kraterów gasnących morze, upiory świateł, wieczność, której już nic nie poruszy — chyba ten Bóg — co przyszedł mię potępić — w Twoim wzroku. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/w-mroku-gwiazd-lucifer. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Tadeusz Miciński, W mroku gwiazd, nakł autora, [Kraków] dr. 1922. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Paulina Choromańska, a korektę ze źródłem wikiskrybowie. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.