Władysław Syrokomla Rymy ulotne Do J. I. Kr. Ty mię wołasz do pieśni, chcesz na moją głowę Gwałtem wcisnąć promienie i wieńce laurowe, Wołasz o mych wierszykach, że te w swoim czasie Dadzą mi znakomite miejsce na Parnasie, Że trzeba tylko śpiéwać wolą czy niewolą, Choć tam w gardle zachrzypło, choć tam piersi bolą, Choć słuchacze posnęli, radzi czy nie radzi — Dadzą oklask, co wieszcza na gwiazdach posadzi. Winienem ci zaiste za balsam różanny, Dać ukłon debiutanta i rumieniec panny, Winienem wyrzec głosem skromnego zachwytu: Domine! non sum dignus takiego zaszczytu. Lecz dzisiaj u nas jarmark, a święty Mikoła Trochę miodkiem szlacheckim stuknął mi do czoła, A więc ci śmieléj powiém, powiém i powtórzę, Choćbyście dali patent i na ośléj skórze, Na wielkiego śpiéwaka, wielkiego poetę, Jak Homer lub Wirgili, Tasso albo Gete, Ja i wtedy zaiste rozmyślałbym jeszcze, Czy warto być poetą i co to są wieszcze? Poeta rodzi wiérsze — ej boleść zbójecka, Rozdziérać własne piersi dla porodu dziecka, Zakrwawiać biedne serce, wstrząsać nerw po nerwie, Rozogniać mózg, co głowy ledwie nie rozerwie, Opłukać łzami oczy, znosić trud czartowski, Mierzyć długość wyrazów i dobiérać zgłoski, A tak z rozbitą głową i z rozdartem łonem, Rzucać się jak szaleniec nad brzydkim brulonem. — Otoż już wiérsz skończony, coć dał się we znaki, Jest końcówka, średniówka, jest sens siaki taki, Lecz idą dalsze trudy, znasz je szczegółowie; A po czemu dziś wiérsze? niech ci księgarz powie: On ci jasno wyłuszczy, że to marna praca, Że dzisiaj rymowany towar nie popłaca, Że teraz pisać wiérsze zupełnie nie pora, Że się tylko drukują *nakładem autora*; Że zatém…. no autorze, dopełniaj już miarki, Trzęś z ojcowskiej szkatuły zakwitłe talarki, Będziesz wielkim i sławnym… O, już dzięki Bogu W porządku alfabetu stoisz w katalogu! Świat cię porwał i czyta, a krytyk dla cześci, W kronice literackiéj twe imię umieści. Tocz na Parnas twą chwałę jak kamień Syzyfa, Tu spotkasz się z Grabowskim, tu trafisz na Gryfa, Tam recenzent z Warszawy, z Poznania, ze Lwowa, Ciągnie cię za końcówki, porywa za słowa, Jeden woła, że idziesz w liberalnéj drodze, Drugi krzyczy: «postępu tutaj nie znachodzę». — Dobrze ci tak poeto! na cóż było, na co? Stroić lube twe dziécię jak gminny pajaco; Uczucie to skarb serca, pielęgnuj go w ciszy, Myśl twoją miéj dla siebie, niech jéj nikt nie słyszy, Myśl, czucie, to twe dzieci… z dala z niémi, z dala, Niechaj się ich niewinność na świecie nie skala, Niech ich żaden dowcipniś, niech żaden zabójca, Nie napoi trucizną na zagładę ojca. — Otoż wiérszyk, igraszka, dzieciństwo i kwita, Ma nam żółcią i octem przegryzać jelita! Jam jeszcze tych przysmaków nie kosztował prawie, Lecz z góry nie smakuję w téj cudnéj potrawie; Gdybym miał talent wieszcza, gdyby mi Jehowa, Włożył w usta prorocze uroczyste słowa, I kazał głosić światu — tém słowem przejęty, Dałbym się kamienować jako Szczepan święty. Ale dziś w pospolitych wiérszokletów kole, Na co mam nosić guzy daremne na czole? Na co mam się zapędzać na pieśni olbrzymie? Świat i bez naszych pieśni doskonale drzymie, Na co mamy go budzić, kłopotać mu głowę? Szczęść mu Bóg w preferansie na asy kierowe. On je chętniéj pojmuje niźli serce nasze — Niechaj lirę waletom pikowym przypasze, Niechaj treflowym damom swe uczucia niesie. — Piosnko! królowo serca; rządź w swoim zakresie, Tu, tu, w kryjówkach duszy my z tobą cichaczem, Pośmiejem się, pomyślim, pomarzym, zapłaczem. — A wy: Wiaro! Nadziejo, ty Miłości Boża! Czasem ja przyjdę z harfą do twego podnoża, Pobłogosław me pieśni jako wdowie grosze, Czy je w ciszy zanucę, czy światu ogłoszę; Błogosław, kiedy wielbiąc, co wielkie i piękne, Czasem sobie po prostu na luteńce brzęknę, Niech w uroczym odbrzęku moja pieśń ulata, Na chwałę Pana Boga i pożytek świata. 1848 ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/syrokomla-rymy-ulotne-do-jikr. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Władysław Syrokomla, Gawędy i rymy ulotne, Nakładem Księgarni pod firmą Zawadzkiego i Węckiego, Warszawa 1853. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Utwór powstał w ramach konkursu ,,Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013", realizowanego za pośrednictwem MSZ RP w roku 2013. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie ,,Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2013". Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może byc utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Sekuła.