Bianka Rolando Biała książka Czyściec Pieśń dwudziesta. Odmrożone usta śpiewają Niesamowite to uczucie usłyszeć swój głos, znów pełen stęknięć, cichych jęków wewnętrznych Jestem istnieniem schowanym w lodowatej powłoce Lód z warstwy moich łez mnie otacza i skrywa ich słoność rzeźbi mnie powoli, ulegam korozji stopniowemu rozwarstwieniu na 500 części Jestem produktem o przedłużonym terminie istnienia przed potępieniem wstawionym do zamrażarki Mija czas, przeterminowuję się z czasem w czyśćcu Zniweczony, wraz z lodem i owocami kruszon Zostałem wyróżniony i wrzucony w głębokość Teraz liż mnie, liż, bym się ocieplił stopniowo swym ciepłym językiem pełnym słodyczy i ciepła Ciepło twe czuję w powietrzu, o przybyszu z daleka Nie jestem męski ani żeński, jestem przedostatni Nie pamiętam już nic ze swego pachnącego życia krwią i kałem pachnącego życia, 500 obrazów zostało Mieszkałem chyba lub mieszkałam w bloku szarym wykonywałem z jakąś piekielną regularnością pracę nie przypominam sobie jakiejś rodziny mdłej w tle Za ścianą mego mieszkania ponumerowanego przez lata, za tą ścianą była bita kobieta i dziecko Łamał na nich meble, żelazka jakiś pijaczyna ohydny Ja popijałem wtedy herbatę lekko już wystudzoną patrzyłem w brudne okna, nie reagując na ich płacz nawoływania ratunku jakieś osoby mieszkającej obok Tak sobie siedziałem z zimną herbatą i myślałem o nich Te ich piski ścierały się ze mną, ja tylko patrzyłem Z czasem nawet na mych ustach pojawiał się uśmiech taki pasujący do tej boskiej komedii za kurtynami Pewnego dnia z nudy, z cynizmu zacząłem liczyć ich ból 500 razy krzyczała, płakała wraz z dzieckiem, liczyłem z pietyzmem, z delikatnym uśmiechem prawie że szaleńca Już byłem w połowie tysiąca, gdy nagle zmarłem Śmierć przez poparzenie nieszczelną instalacją elektryczną Me ciało przebiegały jeszcze mocne wstrząsy i wielki ból gdy spytano mnie płaczliwym głosem tego dziecka Pełen konwulsji, nagłego żalu, zrozumienia chowałem się już chciałem się potępić i skazać na wieczne ukrycie gdy wielka litość zmieszana z pogardą, przyfrunęła na 500 skrzydłach skonstruowanych z niczego wskazała mi wielką chłodnię, możliwość zapomnienia Pokuta dla mnie jest znaczona przeterminowaniem Moje potępienie i zbawienie wtedy za ścianą walczyło Wszystko przez tę chłodną herbatę, co ją piłem ustami zmrożonych głęboko, w ostatniej warstwie w ostatniej warstwie magazynowej zamrażarki ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-dwudziesta-odmrozone-usta-spiewaja. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3: http://artlibre.org/licence/lal/pl/ Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Kopeć, Paweł Kozioł, Jan Szejko.