Detlev von Liliencron Nuda tłum. Stefan Napierski Osowiale zasiadłszy w kawiarni, Zwertowałem miesięcznik, tygodnik Obrazkowy od deski do deski Wraz z gazetą przeczytałem. Nuda. U stolików śmiano się, gadano, Papierosy kurzono, jak zwykle: Koncypienci, studenci, subiekci, Mecenasy, pięknisie, poeci, Krótko mówiąc, ród nasz nienadobny. Zadumani jedni za pismami, Drudzy, gardząc małostkowym światem, O artyzmie prawili wyniośle, O Schillerze, teatrze, ludzkości, Cytatami szpikując dostojność. Inni rżnęli gorliwie w karcięta, A ich widok był poczwarny. Nuda. Roznosiły wciąż mnóstwo napojów, Piwa zwłaszcza, kelnerki, litości Przejmująco godne. Nuda, nuda. W sali tkwiła para zakochanych, Bezustannie patrząc sobie w oczy, Przekrzywiony on miał kapelusik, Ona krzywo nasadzony grzebień. Rzekł: «Najsłodsza Róziu, pokaż, proszę, Twój buziaczek». Nuda, nuda, nuda. Pośród tłumu ktoś w czarnym surducie, Elegancki od stóp aż do głowy, Brylantyną lśniącej, wszedł niedbale: Ważny facet! U blatu z marmuru Zasiadł, nogi rozstawił, zażądał: «Mała, koniak!» Wychylił go duszkiem, Po czym, w biodrach ważąc się, niespiesznie Ku bilardom ruszył. Z miną znawcy, Dobierając długo, wreszcie ujął Kij za cienki koniec. Wtem, o, dziwo! Zawirował nim, jakby maczugą. Wielka grozo! wszystko zeń opada Jednym rzutem: śmierć przed nami stoi. I zaczaja się ku nam rozważnie, Z siłą straszną, dyndając czerepem, Jakby staruch. A my, zbitą ciżbą, W drzwi walimy, przemieszani, w tłoku, Ramionami prąc, łokciami robiąc, Gdy on ciosy wciąż szybsze wymierza, Potężniejsze wciąż, wrzeszcząc okropnie: «Jazda, zgrajo, jazda na dno piekła, Do koszarów niezmierzonej czczości, Gdzie was tęsknie wyczekuje Nuda!» Parka tylko siedzi nieulękła, Nie dostrzegłszy zaiste niczego, Bezustannie patrzą sobie w oczy, Z przekrzywionym on kapelusikiem, Ona grzebień nasadziwszy krzywo. Rzecze: «Róziu słodka, pokaż, proszę, Twój buziaczek». «Nuda, nuda, nuda», Krzyczy, kośćmi dzwoniąc, szkielet, drągiem Wywijając nad głową, aż wreszcie Z przerażeniem uciekną oboje. Wtedy wielki Połykacz ludzkości Sam zostaje. Jeszcze jeden koniak Łyka duszkiem. Po czym kroczy dalej, Elegancki od stóp aż do głowy, Brylantyną lśniącej, znów przywdziawszy Surdut czarny, wielce nienaganny. I jak echem brzmi wśród ścian kawiarni Poprzez pustkę: Nuda, nuda, nuda. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/nuda. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Liryka niemiecka, tłum. Stefan Napierski, Bibljoteka Kameny, Lublin 1936 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Śląską z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BŚ. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Dorota Kowalska, Michał Król, Marta Niedziałkowska.