Józef Czechowicz nic więcej dom świętego kazimierza spokojnie miękko świeci chwila bez godziny twarz opada nad książką rosa może granat widzę zawsze samotny łuskę wód w złocie gliny bór iskrzy się sosnami patrz gwiazda źródlana gwiazda źródlana innych o wszystkie mosty paryża serce się tłukło i tłukło brooklyn przydeptał ręce spłynęły pasma krwi notre dame we snach dygotała zbliżała twarz wypukłą krzyknąć polska zbudzić się powieki smutne odwinąć mógł sen lat wielu minąć ten także musi minąć zamknięte drzwi drzwi poranek płoty naprzeciw szyn kolejowych plątowisko dzwon gasnący z kościoła wśród nawałnicy drzew zakonnic śpiew płacz dzieci chyba już wszystko nie można chwiać się jak tamta sosna pod gwiazdą palce na piórze zwinięte cierpko cierpiąco grają niby na flecie naszą syberię nasz dom gonią przed oczy śniadą pól naszych gorącość kraju bliski tak bliski że całujesz setką ludzi ty chodzisz od skroni do skroni bocianich gniazd żałujesz i chleba kruszyny nie ronisz kraju fabryki ciepło ryczą do pracy łzę płoszą zaranną nie można chwiać się jak sosna pod gwiazdą źródlaną naród czeka i nie wie stoi w adama głosie sypia w juliusza śpiewie przerwa przeczuwa finał ubogim karawanem za miasto do montmorency wsuwa się trumna w ulicy cień od liści pstry w deskach czemu nie są z sosny palec srebrnym pierścionkiem chudy i żałosny uderza w sęki na wybojach jedyna zbroja a miasto jeszcze mosty tętnią przeczucie chłodne jak dół wskazuje dłonią tę drogę na wspólnej bratniej mogile wieńców nie będzie nie zwiędną z bogiem prochu wielkości z bogiem południe przechodzi tędy śpieszy się na zachód zapominajcie okna o kadzidlanym zapachu on jest wszystkim i niczym trzepocze lekki gołąb stąpa ciężko po ziemi przeobrażalny jak blask cięży progom zydlom stołom on gdy szyby tej celi zasłania na płask wielkie oblicze wierszom daje imiona z kształtu trudu wyliczeń smugami tęczowymi wiją się zwitki papieru z niebieska smutne łaskawe lecz gorące parzą i palą czoło jak bryzgi eteru wychodzą niespodziewane strofy wołają podnosząc dłonie chaosu dosyć linia koło koniec zrywają się pamiętasz konie na antycznym łuku wspinające się prychające brązem spadają milczy bruk także bez wieńców i wstąg leżą na kamieniach w krąg gruzy piorunami pobite myśli ładu i spękanych rąk korabiami na falach błękitnych kartek jakże daleko stąd jak daleko od lat 80-tych są źrenice na paryż otwarte bywa że pośród czadu czarnych lokomotyw gdy ludzie chcą ułożyć linię szyn bardzo prosto serafin schodzi z chmury z matowej pozłoty pomagać dłoniom pierwszym aniołowym siostrom pochyla się i blaknie to wola to i mus a gdy prostował się nad stalą rósł kolorem się zapalał pisząc na stołku w słońcu które ciosa izbę ustaną palce także siostry serafinów palce rozprute marzeniem ociekające przez liczbę ku dołom rozkopanym ku rudawym glinom linią inną ach patrz duch młot upuścił na szyny i szpały duch w skrzydłach jęczy z nagła taje w atmosferze przy dzwonie rękopisy polskę obsiewały kto anioła wyzwolił z obłoku sam nie żył spokojnie miękko świeci chwila bez godziny ostrzą się na kamieniu zórz lotki jaskółkom bramo przytułku okna przytułku tej nocy łuski sekwany zabrzękną norwid brzęk wszerz niemieckiej krainy do wisły doleci a tam struny w fortepianach pękną ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/nic-wiecej-dom-swietego-kazimierza. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Józef Czechowicz, Nic więcej, Księgarnia F. Hoesick, Warszawa 1936 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Katarzyna Kwiatkowska, Marta Niedziałkowska, Weronika Trzeciak.