Zygmunt Krasiński Psalm dobrej woli Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie, Z skarbu wiecznego miłościwej łaski! Tysiącoletnie dałeś panowanie, Ubrane w śnieżne, przechrześciańskie blaski Nadeuropejskiej cnoty! — Twego Syna Dałeś nam pierwszym w świeckie wpoić dzieje — Z Polski — ojczyzna w przeszłości jedyna Co z piersi miłość, a nie rozbój sieje; Co mieczem — tylko świat ewanieliczy, Gardzi grabieżą — nie garnie zdobyczy — Spaja się z braćmi, a dumnych roztrąca, Lecz i tych jeszcze w jawnym świetle słońca! Teraz gdy rozgrzmiał się już sąd Twój w niebie, Ponad lat zbiegłych dwoma tysiącami, Daj nam, o Panie, świętymi czynami Śród sądu tego samych wskrzesić siebie! * Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! Gdyśmy zstąpili z życia Kapitolu W porozbiorowej doliny otchłanie, Zmarłych żywymiś trzymał na walk polu! Choć nas nie było, przecieśmy bywali Ponadgrobowo — choć w grobie złożeni — Na bojowiska każdego przestrzeni Z orłem ze sreba i szablą ze stali! Do serc, wsmętnionych w cierpienia czyscowe, Wlewałeś bicie śród nicestwa nowe — Wiecznieś nas kąpał w jakiejś dziwnej cnocie — Wrzkomo z nas trupy — a Duchy w istocie. — Co elektrycznych nadziemnych strumieni, Wszystkieś zgromadził wokół naszych cieni, By nam powrotne, wstające z mogiły, Na wstyd Europie — ciało uiskrzyły! Teraz gdy rozgrzmiał się już sąd Twój w niebie Ponad lat zbiegłych dwoma tysiącami, Daj nam, o Panie, świętymi czynami Śród sądu tego samych wskrzesić siebie! * Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie: Żywot najczystszy — a więc godzien krzyża — I krzyż — lecz taki, co do gwiazd Twych zbliża — Najwyższe dałeś w czasie powołanie! Tchem dzieje świata Tyś przegiął jak kłosy, Do pełniejszego dla nas wszędzie żniwa — Ziemiś nam ujął — a spuścił niebiosy I serce Twoje nas zewsząd przykrywa! Lecz wolną wolę musiałeś zostawić — Ty bez nas samych nie możesz nas zbawić! Boś tak ugodnił wysoko człowieka I naród każden, że Twój zamysł czeka Zawieszon w górze, aż własnym obiorem Człowiek lub naród jego pójdzie torem! Z wolnością tylko Twój Duch się wciąż swata — Nikt niewolnikiem w bezmiarach wszechświata! Teraz gdy rozgrzmiał się już sąd Twój w niebie Ponad lat zbiegłych dwoma tysiącami, Daj nam, o Panie, świętymi czynami Śród sądu tego samych wskrzesić siebie! * Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! Przykład nieszczęsnej Twej Hierozolimy, W której tak długo było Twe kochanie, Aż się rozwiała w perzyny i dymy, Rozdarta w sobie — a zemstą do końca Przeciw ludzkości całej szalejąca! I ona kiedyś być miała królową, Pogańskim katom świecącą w koronie! Lecz że wciąż śniła o tych katów zgonie, A dość Twych iskier nie miała w swym łonie, By nad nich podnieść się życiem na nowo, Odkrólewszczona — i stała się wdową — I dotąd płacze na Twojego Syna Za to, że plemion toporem nie ścina, Jedno krzyż wziąwszy w zmartwychwstałe dłonie, Światy obala — gdzie tym krzyżem wionie! Teraz gdy rozgrzmiał się już sąd Twój w niebie Ponad lat zbiegłych dwoma tysiącami, Daj nam, o Panie, świętymi czynami Śród sądu tego samych wskrzesić siebie! * Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! W ciemięzcach naszych sprośne gwałtu wzory, Szkaradne rzezie i niecne zabory, Za które dzieciąt przeklina ich łkanie, Za które sami z łaski Twej promieni, Jakby z pancerza, już odpancernieni, Stoją w nagości popełnionych czynów Bez starożytnych na czole wawrzynów, Z żałób największą okryci żałobą — Hańbą serc własnych zhańbionych — przed Tobą! Nie drugich śmiercią — lecz własną bezpłodnie Kończą na ziemi wszystkie ziemi zbrodnie! Żadna z nich żadnych nie ma przywilei — Król czy gmin jaki dopuści się zdrady Słowu Twojemu — przepada z kolei! Aniołów nawet przepadły miriady! Teraz gdy rozgrzmiał się już sąd Twój w niebie Ponad lat zbiegłych dwoma tysiącami, Daj nam, o Panie, świętymi czynami Śród sądu tego samych wskrzesić siebie! * Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! My nad otchłanią, na ciasnym przesmyku — Skrzydła nam rosną już na zmartwychwstanie — Usta rozwarte do wesela krzyku — Ku nam z błękitów — jakby z Twego łona, Złote jutrzenki — jakby Twe ramiona, Spieszą już na dół od nieba po ziemię, By zdjąć nam z czoła wiekowych klęsk brzemię. — Wszystko gotowe — wschód rozpromieniony — Anioły patrzą — a tam, z drugiej strony, Ciemność pod spadem bezgłębnym wybrzeża! I pnie się — wzdyma — rośnie ku nam — zmierza — Przepaść — śmierć wieczna — w której nie ma Ciebie — Co od początku złych i pysznych grzebie, A sama pychą i złością, i swarem, I mężobójstwem onem jak świat starem, I kłamstw, i bluźnierstw rozkipionym warem! I wstała, siwa, w pasach z czerwoności! W czarnych błyskawic czarnej jaśni płynie! Rdzę z krwi pokoleń i gruzy, i kości Na swych topielach piętrzy ku wyżynie, Gdzie wpół nad grobem, a wpół jeszcze w grobie, Stoim w tej pierwszej odrodzenia dobie! Jeśli zawrotnym na nią spojrzym okiem, Jeśli się jednym ku niej ruszym krokiem, Wnet zórz nam światło poblednie na skroni I Syn nad nami Twój łzy nie uroni, I Duch nie będzie nam Pocieszycielem! Na dnie jej sobie nicestwo pościelem! Zmiłuj się Panie! broń nas — bądź ty z nami! Nie! — darmo — teraz tu stać musim sami! Ach! wiem! — ta chwila już do nas należy; W ostatniej losów tej naszych przemianie Żaden Twój cherub nam w pomoc nie zbieży! Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! — Lecz wspomnij — wspomnij, żeśmy dawne sługi — Że nim wiek począł się ten dziejów drugi, My w przeszłym wieku Twój nakaz już czcili I nie czekali chwil spełnionych chwili, By uznać Ciebie za ziemskiego władzcę W Królowej polskiej — Twojej ziemskiej matce! Odkąd z mgły czasów naród wyjawiony, Z ciał polskich — polskich dusz wyszło miliony Z Jej świętym w śmierci na ustach imieniem! Niech im dziś Ona odwspomni wspomnieniem — Niech, w wielką zmarłych tych ubrana chmurę, Na Twych niebiesiech do Ciebie się modli, By nie związali nam stóp, dążnych w górę, Szatani z piekła — lub też ludzie podli. Spójrz na Nią, Panie! — gdy z dusz onych rzeszą, Co wokół wieńcem powietrznianym spieszą, Z wolna ku Tobie wznosi się bezmiarem — Wszystkie się ku niej gwiazdy rozmodliły, Wszystkie w przestworach wirujące siły Zmiękły pod smętnym rozrzewnienia czarem! Coraz to wyżej — jakby na promieniach, Wschodzi, niesiona na tych białych cieniach, Płynie w lazury, za dróg mlecznych chmury, Płynie za słońca, taka bielejąca, Coraz to wyżej — do góry — do góry! Spójrz na Nią, Panie! — Śród serafów grona Oto u tronu twego rozklęczona — A na Jej skroniach lśni polska korona — I płaszcz błękitny zamiata promienie, Z których tam przestrzeń — i wszystkie przestrzenie Czekają — modli się bardzo po cichu — Poza Nią, stojąc, płaczą ojców mary — W dłoniach Jej śnieżnych jakby dwa puchary — Krew Twoją własną w prawym ci kielichu Podaje, Panie — a w lewym, co niżej, Krew krzyżowanych na tysiącach krzyży Poddanych swoich — krew płynną przez lata Po wszystkich ziemiach, pod mieczem Trójkata! I boskim, tamtym wzniesionym kielichem Błaga drugiemu przełaski Twej, Panie! Przepaść tymczasem wielkim huczy śmiéchem — Podplanetarnych fal jej słychać granie — Wężowych głębin splotami wciąż toczy — Mgłą, wichrem, pianą zalewa nam oczy, By nas prześmiertnić w kłamce i morderce! Nie widzi, marna, co dzieje się w górze — Nie widzi, marna, że niczym jej burze, Gdy takie za nas tam dręczy się serce! O Panie, Panie! Więc nie o nadzieję — — Jak kwiat się sypie — więc nie o zgon wrogów — — Zgon ich na chmurach jutrzejszych już dnieje — Więc nie o przestęp smętarzowych progów — — Przebyteć, Panie — ani o broń władną — — Z wichrów nam spada — ni o pomoc żadną — Zdarzeń otwarłeś już przed nami pole! Lecz śród tych zdarzeń strasznego wybuchu O czystą tylko błagamy Cię wolę Wewnątrz nas samych — Ojcze, Synu, Duchu! O Ty najdroższy, wszędzie utajony, Widny zza światów przejrzystych opony, Wszech Ty przytomny, nieśmiertelny, święty, W serc i gwiazd wszelkim mieszkający ruchu, Co tak gwiazd bunty rozwiewasz na szczęty, Jak serc przewrotność — Ojcze, Synu, Duchu — Ty, coś rozkazał człowieczej iściźnie By, nędzna siłą i kolebką mała, Przez moc ofiary się wyanielała — I polskiej naszej rozkazał ojczyźnie, By wwiodła w miłość i mir ludy bliźnie Niezatraconej prawości przykładem, Choć wciąż pod głazów grobowych opadem Wszystkich tych ludów otruwana jadem! Ty, co w dziejowych odmętów rozruchu, Wściekłych piorunem przybijasz do darni, A zacnych zbawiasz — bo zacni — z męczarni — Błagamy Ciebie, Ojcze, Synu, Duchu, Z prostotą dzieciąt, w niewieściej pokorze, Przed Tobą dzieci i niewiasty, Boże — A światu męscy — my, co się nie boim Od wieków walczyć przeciw wrogom Twoim, Błagamy Ciebie razem z naszą Panią, Co za nas Twego doprasza się słuchu, My, zawieszeni pomiędzy otchłanią A Twym królestwem, Ojcze, Synu, Duchu! Błagamy Ciebie z wrytym w ziemię czołem, Skronią już w wiosen Twych kąpani dmuchu, Czasów pryśniętych otoczeni kołem I państw ginących — Ojcze, Synu, Duchu, Błagamy Ciebie — stwórz w nas serce czyste — Odnów w nas zmysły — z dusz wypleń kąkole Złud świętokradzkich — i daj wiekuiste Śród dóbr Twych dobro — daj nam dobrą wolę! Teraz gdy rozgrzmiał się już sąd Twój w niebie Ponad lat zbiegłych dwoma tysiącami, Daj nam, o Panie, świętymi czynami Śród sądu tego samych wskrzesić siebie! ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/krasinski-poezje-psalmy-przyszlosci-psalm-dobrej-woli. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Nowoczesna Polska zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Zygmunt Krasiński, Poezje Zygmunta Krasińskiego, Biblioteka pisarze polskich, t. 3, Lipsk 1873. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Uniwersytecką w Toruniu z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Biblioteki. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Kopeć-Gryz, Aleksandra Sekuła.